Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2014 (listopad / grudzieĹ) Ĺťycie CL. Cremona PoraĹźka i stajnia Widzimy go na poczÄ tku filmu, jest jeszcze ciemno. SĹychaÄ tylko odgĹosy stajni. Beppe cytuje z pamiÄci zdanie ksiÄdza Giussaniego, patrzÄ c szeroko otwartymi oczami i wybijajÄ c rytm dĹoniÄ , ĹÄ cznie ze znakami przestankowymi: âTo jest problem wiary. Dwie kwestie. To wszystko, z czego uczyniony jest Ĺwiat, pewnego dnia staĹo siÄ jednym z nas. A kto to spotyka, powinien iĹÄ na caĹy Ĺwiat i opowiadaÄ o tym wszystkim. MoĹźe jednak iĹÄ na caĹy Ĺwiat i opowiadaÄ o tym wszystkim takĹźe tam, gdzie umieĹciĹ go Chrystusâ. W gumiakach, z kijem w rÄku zagania krowy do dojarni. âKiedy usĹyszaĹem te sĹowa, poczuĹem siÄ ocalonyâ. Alessandra Stoppa MyĹlaĹ, Ĺźe misja to sprawa tylko dla wtajemniczonych. âTymczasem jest mi powierzona tam, gdzie jestem, gdy robiÄ dobrze to, co robiÄ, takĹźe wtedy, kiedy jestem sam. WidzÄ c niewielu ludzi i przebywajÄ c ze zwierzÄtamiâ. Beppe Mantovani udaje siÄ do stajni codziennie rano przed Ĺwitem. Mieszka tam, gdzie siÄ urodziĹ, w Stagno Lombardo, miasteczku poĹoĹźonym w okolicach Cremony, zamieszkiwanym przez mniej niĹź dwa tysiÄ ce dusz i szeĹÄ tysiÄcy zwierzÄ t. Prowadzi tam droga, ktĂłra urywa siÄ nad rzekÄ . âTo miejsce nie jest po drodze, przyjeĹźdĹźasz tu tylko wtedy, kiedy musiszâ. A on ma jasnÄ twarz osoby, ktĂłra zostaĹa obdarzona wielkim przebaczeniem. Beppe prowadziĹ przedsiÄbiorstwo budowlane wraz z trĂłjkÄ przyjaciĂłĹ. Firma zbankrutowaĹa, co pociÄ gnÄĹo za sobÄ powaĹźne konsekwencje. âKiedy zapytano mnie, czy ten fakt sprawiĹ, Ĺźe zaczÄ Ĺem przeĹźywaÄ kryzys wiary, wtedy zrozumiaĹem. Jest na odwrĂłt: zbankrutowaĹem z powodu braku wiaryâ. Cyfry od dawna mĂłwiĹy, Ĺźe firmÄ trzeba zamknÄ Ä. âAle my dalej kontynuowaliĹmy dziaĹalnoĹÄ: robiliĹmy wszystko, byle tylko zrealizowaÄ nasze idee. To jest brak wiary w rzeczywistoĹÄ. PrzewaĹźa idea i mĂłwisz: aleĹź tak, potem siÄ zobaczy⌠W ten sposĂłb narobiliĹmy baĹaganuâ. PrzyszĹa poraĹźka i wyszĹa na jaw prawda, Ĺźe wiara to przeĹźywanie rzeczywistoĹci, umiejÄtnoĹÄ osÄ dzania jej, a takĹźe proszenia i przyjmowania pomocy. âZazwyczaj natomiast wydarza siÄ coĹ i zawsze jest to wina kogoĹ innegoâ. I ostatecznie z tego powodu wszystko moĹźe siÄ zawaliÄ. Jeden z jego wspĂłlnikĂłw straciĹ rodzinÄ.
âMnie ocaliĹy trzy rzeczyâ.Po pierwsze: tego wieczoru, kiedy Ĺźona dowiedziaĹa siÄ o upadĹoĹci, powiedziaĹa mu: âNie wiem, czy bÄdÄ potrafiĹa dalej ci ufaÄâ. âRozumiesz? Nie powiedziaĹa mi: ÂŤNie ufam ciÂť. PowiedziaĹa mi: ÂŤNie wiem, czy bÄdÄ potrafiĹaâŚÂť. To jest osÄ d, ktĂłry jest przygarniÄciem. SzansÄ . Jak gdyby mi mĂłwiĹa: ÂŤChcesz byÄ mÄĹźczyznÄ ?Âťâ. Po drugie: w tych dniach w maju na Ĺamach âLa Repubblikiâ zostaĹ opublikowany list ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna. âZaczynam go czytaÄ, by zrozumieÄ kwestiÄ politycznÄ . ByĹ jednak skierowany do mnie: co zrobiliĹmy z otrzymanÄ ĹaskÄ ?â. ĹaskÄ , ktĂłra zawsze tam byĹa i ktĂłra na nowo mu siÄ ukazuje, wyĹaniajÄ c siÄ niczym z otchĹani: budzi siÄ rano i znajduje wyprasowane koszule, wraca wieczorem i zastaje kolacjÄ. Podnosi gĹowÄ i ma obok siebie to, o czym czyta: âKsiÄ dz CarrĂłn przepraszaĹ, nie zrobiwszy niczego zĹego i nie wyrzucajÄ c nikogo. To jest objÄcie miĹoĹci, ktĂłre miaĹ dla mnie BĂłgâ. Inny rozdziaĹ trzeba by poĹwiÄciÄ Francesce, ktĂłra postÄ piĹa tak a nie inaczej, poniewaĹź byĹa wierna swojej historii, a nie historii mÄĹźa. âPodjÄĹa odpowiedzialnoĹÄ za swoje maĹĹźeĹstwo, przygarniajÄ c caĹÄ mojÄ nicoĹÄâ. Nie moĹźna zapomnieÄ o trzeciej kwestii. âNigdy nie zaniechaĹem SzkoĹy WspĂłlnotyâ. Beppe uczestniczyĹ moĹźe w stu spotkaniach w ciÄ gu trzydziestu lat bycia w Ruchu, âw tym, co mi siÄ przydarzyĹo, zaczÄ Ĺem jednak nimi ĹźyÄâ. Kiedy miaĹ 16 lat, do miasteczka przyjechaĹ nowy ksiÄ dz. MĂłwili, Ĺźe byĹ z CL, a ludzie myĹleli, Ĺźe byĹ innego wyznania. âJa teĹź pobiegĹem go zobaczyÄ i ujrzaĹem czĹowieka, ktĂłry jednoczeĹnie ĹmiaĹ siÄ i pĹakaĹ, a towarzyszyĹa mu mĹodzieĹź z parafii, ktĂłrÄ opuszczaĹ. Nie sĹyszaĹem wczeĹniej nikogo, kto mĂłwiĹby w taki sposĂłb o Jezusieâ. ByĹ rok 1986, od tamtej pory nie zszedĹ juĹź z tej drogi. Uczy siÄ niÄ podÄ ĹźaÄ takĹźe dziÄki swoim czterem synom. âPoniewaĹź sÄ dzieÄmi i wskazujÄ mi, kim muszÄ byÄ w stosunku do Ojca ĹwiÄtego i ksiÄdza CarrĂłna: dzieckiem. Moje chĹopaki sĹyszaĹy mojÄ opowieĹÄ o tym, co siÄ staĹo, takĹźe publicznie, i teraz wiedzÄ , Ĺźe jest coĹ wiÄkszego niĹź wĹasne ograniczenie. I Ĺźe jest coĹ wiÄkszego od ich ojca. To jest coĹ, czego najbardziej dla nich pragnÄâ. Jest pewien mÄĹźczyzna, ktĂłry wraz z innymi przypĹaciĹ upadĹoĹÄ ich firmy. Wybudowali i sprzedali mu dom, ale pieniÄ dze z ostatniej wpĹaty wykorzystali na zaĹatanie innych dziur w budĹźecie, zamiast zamknÄ Ä mu kredyt i sporzÄ dziÄ akt notarialny. W ten sposĂłb mieszka on w domu, ktĂłry po dwĂłch latach nie naleĹźy jeszcze do jego. âMoĹźna siÄ zastrzeliÄ. Gdy spotkaĹem siÄ z nim po raz pierwszy, wyzywaĹ mnie przez 20 minut. Ja milczaĹem. MiaĹ racjÄ. Kiedy siÄ zbieraĹem do wyjĹcia, wstaĹ: ÂŤMuszÄ ciÄ przeprosiÄ za to, jak ciÄ potraktowaĹem. â Wie pan, to ja pana przepraszamâŚÂť. ObjÄ Ĺ mnieâ. Od tamtej pory co miesiÄ c zaprasza Beppe na kolacjÄ, traktuje go jak krĂłla, od przystawki po deser. âZawsze mĂłwi mi dwie rzeczy: ÂŤJesteĹ synem, ktĂłrego zawsze pragnÄ Ĺem. I obiecaj mi, Ĺźe jeĹli kiedykolwiek ta historia siÄ zakoĹczy, nie opuĹcisz mnieÂťâ. SÄdzia nie wierzyĹ wĹasnym oczom podczas ogĹaszania upadĹoĹci. Dwie strony siÄ obejmujÄ . Beppe nie miaĹ adwokata: âPan nie moĹźe broniÄ siÄ bez adwokata!â. On jednak nie miaĹ czego broniÄ.
âGdybym nie stanÄ Ĺ wobec rzeczywistoĹci, nie postrzegaĹbym spraw tak, jak postrzegam je teraz â mĂłwi. â Nie innymi niĹź wczeĹniej, ale takimi, jakimi sÄ â. Po utracie pracy staraĹ siÄ wrĂłciÄ do hodowli. Otrzymawszy pierwszÄ pensjÄ, czuĹ siÄ, jak robotnik, ktĂłry zaczÄ Ĺ pracowaÄ w winnicy jako ostatni: âPrzypowieĹci to nie bajkiâ. Z tego wynagrodzenia jednÄ czÄĹÄ oddaĹ byĹemu wspĂłlnikowi, ktĂłry nie znalazĹ jeszcze pracy (dowiadujemy siÄ o tym od jego przyjaciela, nie od niego). Z nowym szefem kontaktujÄ siÄ przede wszystkim telefonicznie. Beppe opowiada mu o tym, co widzi, o problemach, decyzjach. âPewnego dnia przerwaĹ mi: ÂŤMuszÄ ci podziÄkowaÄ. Twoja ciekawoĹÄ, twoje pytania, a nawet twoje bĹÄdy, pozwoliĹy mi na nowo zafascynowaÄ siÄ mojÄ stajniÄ . ChciaĹem zobaczyÄ zwierzÄta. WidzÄ ciebie i mĂłwiÄ, Ĺźe ta stajnia musi siÄ rozwijaÄÂťâ. Praca to stan âsuper uprzywilejowany â mĂłwi dalej Beppe. â To tutaj wychodzi na jaw to, co kochasz. W wyborach, ktĂłrych dokonujesz, w tym, Ĺźe nie patrzysz na przepisowe godziny pracy, Ĺźe wkĹadasz serce. UĹwiadamiasz sobie siebie. Tego nie da siÄ porĂłwnaÄ z niczym innymâ. Na 60-lecie Ruchu chciaĹby nakrÄciÄ sto filmikĂłw, z wdziÄcznoĹci, by powiedzieÄ wszystkim o tym, czego wczeĹniej nie wiedziaĹ: âNajdroĹźsze, co mam, to to, co jest mi dane do przeĹźyciaâ.
|