Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2014 (listopad / grudzieĹ) Fakty odpowiadajÄ Czego uczy nas nasze rozczarowanie po 25 latach od upadku muru berliĹskiego KiedyĹ byĹo to wydarzenie âhistoryczneâ. Dzisiaj wydaje siÄ, Ĺźe jego znaczenie siÄ rozmyĹo. Co siÄ staĹo z tamtÄ nadziejÄ ? John Waters Dziwne, ale prawdziwe: 25 lat po euforii, z jakÄ zostaĹ przyjÄty upadek muru berliĹskiego, dzisiaj wydaje siÄ, Ĺźe Ĺwiat prawie zapomniaĹ o znaczeniu tego wydarzenia, albo gorzej, Ĺźe ponownie popadĹ w mentalnoĹÄ typowÄ dla lat poprzedzajÄ cych ten fakt, ktĂłry wĂłwczas nazywany byĹ âhistorycznymâ. WydawaĹo siÄ, Ĺźe bÄdzie to jedna z tych niewyobraĹźalnych okazji, jeden z tych momentĂłw euforii, ktĂłre wydarzajÄ siÄ po to, by pozwoliÄ wyĹoniÄ siÄ temu wszystkiemu, co wydaje siÄ pochodziÄ z gĹÄbi naszego pragnienia. Z nierĂłwnego biegu historii czasem wynurza siÄ coĹ, co wydaje siÄ niemoĹźliwe. W tych okolicznoĹciach odnosi siÄ wraĹźenie, Ĺźe czĹowiek podÄ Ĺźa w zrywach naprzĂłd, ku wyobraĹźonemu ideaĹowi wolnoĹci â doĹwiadczajÄ c tej niezwykĹej i dramatycznej harmonii miÄdzy tym, co odczuwamy jako prowadzÄ cÄ nas wewnÄtrznÄ siĹÄ, a tym, co wydarza siÄ na naszych oczach. Ĺwiat â to oczywiste â nigdy nie bÄdzie juĹź taki sam. Potem jednak mija czas i wszystko wydaje siÄ uspokajaÄ w nowym oczekiwaniu. Stopniowo sprawy odnajdujÄ swojÄ nowÄ rĂłwnowagÄ. WĹadza bierze gĂłrÄ i tworzy nowy system, nowe procedury. Ostatecznie nie moĹźna przecieĹź rzÄ dziÄ wielkimi narodami tylko z pomocÄ idealizmu!
OczywiĹcie zaszĹo wiele zmian w Ĺwiecie, jak moĹźna wywnioskowaÄ z tych âniezapomnianychâ wydarzeĹ roku 1989: wielka migracja ludnoĹci na ZachĂłd w poszukiwaniu nadziei i pracy, niekoĹczÄ ce siÄ dyskusje na temat nowych horyzontĂłw w polityce, nowe przymierza oraz Ĺcieranie siÄ kultur. A jednak pozostaje niewÄ tpliwe wraĹźenie, Ĺźe wszystko siÄ uciszyĹo. WydawaĹo siÄ, Ĺźe byĹy ZwiÄ zek Radziecki pozostawiĹ po sobie jedynie mieszaninÄ strachu i korupcji. Tymczasem wewnÄ trz paĹstw postsowieckich przebudziĹ siÄ komunizm i zaczÄ Ĺ rozgrzewaÄ miÄĹnie. Na Ukrainie jakbyĹmy wrĂłcili do roku 1989, dzisiaj jednak nasz wzrok jest obciÄ Ĺźony âjuĹź widzianymâ, co zagraĹźa naszej nadziei. Czy czĹowiek moĹźe siÄ zmÄczyÄ potrzebÄ nowego poczÄ tku? Patrzymy na odwaĹźnie manifestujÄ cych na placach i widzimy przewagÄ mĹodych twarzy. Zadajemy sobie pytanie: czy zasadniczym elementem podtrzymujÄ cym trwanie nadziei czĹowieka na osiÄ gniÄcie ideaĹu jest zapomnienie o rzeczywistoĹci? Czy kiedy mĹode pokolenie pokazuje siÄ na nowej scenie, oĹlepiajÄ ce ĹwiatĹo nadziei, promieniejÄ ce z kaĹźdego oblicza, jest wyrazem pierwotnej natury czĹowieka, czy teĹź nieĹwiadomoĹciÄ tego, jak wszystko siÄ zakoĹczy? Czy to, co widaÄ w oczach demonstrantĂłw, jest po prostu innym obliczem obojÄtnoĹci wielu mĹodych z Zachodu, ktĂłrzy postrzegajÄ upadek muru jako coĹ prehistorycznego?
AleĹź nie: problem leĹźy we wciÄ Ĺź bĹÄdnie pojmowanej naturze wolnoĹci. MyĹlimy, Ĺźe objawi siÄ ona w okreĹlonej formie i sÄ dzÄ c, Ĺźe potrafimy jÄ rozpoznaÄ, natychmiast traktujemy jÄ jako pewnik. KtoĹ mĂłgĹby oskarĹźyÄ ludzi, Ĺźe nie podÄ ĹźajÄ od Ĺodygi wolnoĹci aĹź do jej korzenia, to jednak byĹby zbÄdny moralizm. W istocie, wolnoĹÄ, ktĂłra jest absolutem, nie moĹźe byÄ wybadana przez ludzki umysĹ w caĹej swojej gĹÄbi. Ukazuje siÄ ona jako coĹ ulotnego, a jednak dziwnie konkretnego, coĹ, co umyka naszym dociekaniom na jej temat. Nie krzepnie w ĹźadnÄ formÄ, w jakÄ wydaje siÄ nam, Ĺźe moĹźemy jÄ wpisaÄ. Za kaĹźdym razem, gdy mamy wraĹźenie, Ĺźe jÄ osiÄ gnÄliĹmy, jakaĹ nowa wskazĂłwka wyĹania siÄ spoĹrĂłd mgĹy, ktĂłrÄ musieliĹmy przebyÄ, by dotrzeÄ do tego punktu, i ta wskazĂłwka mĂłwi nam, Ĺźe jest jeszcze pewien dystans do pokonania. KaĹźdy nowy horyzont, raz osiÄ gniÄty, natychmiast ukazuje siÄ jako bĹÄdny ognik, ktĂłry odsyĹa do jakiegoĹ ĹwiatĹa gdzieĹ dalej, ciÄ gle nie jest jednak punktem dojĹcia, ktĂłrego szukamy. W posiadaniu wszelkiego ziemskiego dobra przeczuwamy obecnoĹÄ czegoĹ wiÄkszego, ku czemu jesteĹmy przekierowywani przez wyniszczajÄ ce rozczarowania oraz nowy bodziec do regeneracji.
Takie jest znaczenie zmÄczenia, ktĂłre wydaje siÄ przychodziÄ po kaĹźdym bodĹşcu nadziei. Postreligijna wyobraĹşnia opisaĹa granice naszego pojmowania ludzkiego pragnienia, nie zmieniajÄ c jednak ani na jotÄ naszej natury. W pewnym momencie trzeba, by wydarzyĹo siÄ coĹ, co uĹwiadomi nam, Ĺźe te rzeczy, ktĂłre sÄ proponowane jako speĹnienie ludzkiego pragnienia, sÄ tylko stopniami drabiny prowadzÄ cej do czegoĹ innego. W swojej ziemskiej podróşy ludzie sÄ ostatecznie niezaspokojeni i nie zostanÄ usatysfakcjonowani, dopĂłki nie uznajÄ tego paradoksu. |