Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2014 (listopad / grudzień)

Pierwszy Plan. Palestyna

Jakże daleko jest Gaza od betlejemskiej groty

Izraelskie naloty i szariat Hamasu. Chrześcijanie chcieliby spędzić Boże Narodzenie w Miejscach Świętych, ale nie mogą. A jednak…

Andrea Avvenuto


Marzeniem każdego Palestyńczyka żyjącego w Gazie jest możliwość świętowania Bożego Narodzenia w Betlejem. A jednak to miasteczko, kolebka całego chrześcijaństwa, jest celem niemal niemożliwym do osiągnięcia dla każdego, kto mieszka w Strefie Gazy. Wie to dobrze George, katolik pochodzenia arabskiego, ojciec dwójki dzieci, który co roku prosi izraelskie władze o przepustkę. „Zawsze próbuję, ale jestem za młody, by mieć nadzieję na otrzymanie wizy”. Za młody znaczy po prostu, że ma 33 lata. Pozwolenia są przyznawane tym, którzy mają co najmniej 40 lat. „Ponadto osobom starszym i inwalidom” – potwierdza, posapując. Zgodnie z oficjalnym wytłumaczeniem Izrael musi mieć pewność, że nie będzie narażał się na niebezpieczeństwo, pozwalając „nam, terrorystom, deptać Ziemię Obiecaną”. Dlatego osoby między 16. a 40. rokiem życia nie mogą przekroczyć przejścia Erez, tego długiego tunelu prowadzącego od zniszczonych budynków do ulicy Yad Mordechai, jedynej drogi wiodącej do Świętego Miasta i, nieco dalej, do Betlejem.

 

Czas jest trudny i nadzieje słabną. Wizy się opóźniają, wzrastają napięcia. „Co za marzenie ucałować srebrną gwiazdę wskazującą miejsce narodzin Jezusa! – opowiada wzruszony Jad. – Mieszkamy w mieście, w którym Święta Rodzina zatrzymała się podczas ucieczki do Egiptu, a nigdy nie widzieliśmy miejsca, z którego wyruszyli”. Taka sytuacja trwa od około 30 lat. „Do pierwszej Intifady było to jednak możliwe” – opowiada pewien 70-letni pan, bardzo aktywnie działający w jedynej katolickiej parafii w Gazie. „To było miasto pełne życia, oczywiście z problemami, wszystko jednak było radośniejsze. Muru jeszcze nie było i wraz z moją rodziną co roku chodziliśmy świętować Boże Narodzenie do Miejsc Świętych”. Na 1500 wniosków o pozwolenie także w tym roku „będzie można mówić o sukcesie, jeśli zostanie wydanych około stu”,

Neeso, matka rodziny, nie jest optymistką; marzy o tym, by zaprowadzić swojego syna za mur. Móc zobaczyć gwiazdę, dotknąć dłonią nadzieję po trudnych miesiącach, w których Gaza znów była bombardowana. „Codziennie żyjemy w strachu przed izraelskimi nalotami oraz Hamasem”. Od ośmiu lat ruch Khaled Mashal narzuca szariat, islamskie prawo. Dlatego Neeso jest zobowiązana do noszenia welonu i wypełniania publicznie wszystkich praw ustanawianych przez integralistyczny rząd. „Na przykład niedziela w Gazie nie jest dniem świątecznym, pracuje się i tak będzie też w Boże Narodzenie, w dniu, w którym ludzie pracują, a potem idą na Mszę św.” Miasto zniszczone przez bombardowania, przeznaczenie tego, kto pogodził się z myślą, że nieustannie musi odbudowywać walące się budynki.

 

„Musimy zaczynać na nowo, zawsze”. Johny spędzi Boże Narodzenie w swoim domu. „Odbudowuję go po tym, jak zniszczył go w lipcu pocisk rakietowy. Jeśli Boże Narodzenie to narodziny Jezusa, muszą być więc także narodziny nowego życia, tutaj, na mojej ziemi”. Pięcioletni syn Jamal boi się: „Ale czy Święty Mikołaj zdoła przekroczyć mur, by przynieść nam prezenty?”. Na co Johny odpowiada z uśmiechem: „Nie wiem, czy to się uda Świętemu Mikołajowi, ale Dzieciątku Jezus na pewno”. W parafii czeka na Jego narodzenie, razem, jak wielka rodzina, ostatnich 300 katolików, pozostałych, by strzec miejsca, które przypomina o Świętej Rodzinie. „Któż bardziej od nas, którzy żyjemy ciągle w stanie wojny, potrzebuje narodzin Tego, który przynosi pokój?”. Issa, pracujący jako katecheta, poprosił o pozwolenie na wyjazd do Betlejem, i „jeśli je dostanę, pojadę tam. Być może wiza nadejdzie 23, albo wręcz 24 grudnia. Nieważne. Walizki są spakowane. Robią wszystko, by nam przeszkodzić, by odebrać nam odwagę. Nie wiedzą, że Boże Narodzenie i tak przyjdzie. Jezus i tak się narodzi, narodzi się także w Gazie”. 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją