Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2014 (marzec / kwiecieĹ) Strona Pierwsza Ĺwiadectwo i opowiadanie Notatki z wystÄ pienia ks. JuliĂĄna CarrĂłna podczas Diakonii regionalnej Comunione e Lberazione. Mediolan, 25 lutego 2014 r. Postawmy sobie pytanie: czy praca SzkoĹy WspĂłlnoty nad Ăłsmym rozdziaĹem ksiÄ Ĺźki ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie (tĹum. D. Chodyniecki, Pallottinum, PoznaĹ 2002) pozwala nam mierzyÄ siÄ z wyzwaniami, ktĂłre przed nami stajÄ , i osÄ dzaÄ je? Czy moĹźna stawiaÄ czoĹa okolicznoĹciom, zachowujÄ c caĹÄ ludzkÄ ĹwiadomoĹÄ dramatycznoĹci Ĺźycia, dziÄki ĹwiatĹu, jakie rzuca SzkoĹa WspĂłlnoty? W obliczu rzeczywistoĹci, w ktĂłrej Ĺźyjemy, pierwsze pytanie, jakie kaĹźdy powinien sobie postawiÄ, brzmi: w jaki sposĂłb one nas prowokujÄ ? Bo rzeczywistoĹÄ zawsze nas prowokuje, a my moĹźemy albo przyjÄ Ä prowokacjÄ, uwzglÄdniajÄ c caĹÄ jej siĹÄ, albo pomniejszyÄ jÄ . KaĹźdy z nas na tÄ samÄ prowokacjÄ odpowiada na swĂłj wĹasny sposĂłb. To znaczy â prĂłbuje odpowiedzieÄ. W kaĹźdym osobistym czy wspĂłlnotowym geĹcie stajemy przed pytaniem: czego potrzebujemy, Ĺźeby odpowiedzieÄ, a czego nie? Bo przecieĹź nie wystarczy stwierdziÄ, Ĺźe rzeczywistoĹÄ mnie prowokuje, to samo z siebie nie pozwoli mi dojĹÄ do czegoĹ obiektywnego, co otworzy drugÄ osobÄ i przebudzi relacjÄ. Tutaj kaĹźdy z nas weryfikuje, niezaleĹźnie od tego, co moĹźna by sÄ dziÄ, czy jego reakcja na prowokacjÄ rzeczywistoĹci moĹźe byÄ naprawdÄ odpowiedziÄ , czy potrafi odpowiedzieÄ na problem, ktĂłry go prowokuje, ktĂłry rzuca mu wyzwanie.
A skoro o tym mowa: SzkoĹa WspĂłlnoty jest doskonaĹym przykĹadem tej dynamiki, poniewaĹź rĂłwnieĹź Jezusa prowokowaĹa rzeczywistoĹÄ: âSÄ jak owce niemajÄ ce pasterzaâ (Mt 9, 36), tak wĹaĹnie okreĹlaĹ lud, poniewaĹź nie rozumieli samych siebie, nie rozumieli wĹasnej osoby. I caĹa Jego reakcja jest wĹaĹnie prĂłbÄ odpowiedzi na tÄ prowokacjÄ. Tutaj ukazuje siÄ wartoĹÄ Ăłsmego rozdziaĹu, poniewaĹź caĹy ten rozdziaĹ jest odpowiedziÄ ksiÄdza Giussaniego na pytanie: âKim jest Jezus?â. KaĹźdemu z was rzucam wyzwanie, byĹcie sprawdzili, czy we wszystkich naszych odpowiedziach na spotykajÄ ce nas prowokacje pamiÄtamy o czynnikach wymienionych w tym rozdziale. GdybyĹmy potraktowali tÄ lekturÄ naprawdÄ powaĹźnie, zaczÄlibyĹmy dostrzegaÄ, czy w naszych odpowiedziach pojawiajÄ siÄ wszystkie te istotne czynniki. I moglibyĹmy odkryÄ, czy taka odpowiedĹş jest w stanie przebudziÄ osobÄ w rzeczywistoĹci. Jest oczywiste, Ĺźe w naszej historii â i nie musimy teraz jej caĹej odtwarzaÄ â prĂłbowaliĹmy na róşne sposoby odpowiadaÄ na róşne prowokacje. A ksiÄ dz Giussani zawsze nam towarzyszyĹ i napominaĹ nas, widzÄ c nasze odpowiedzi na te prowokacje. PrĂłbowaliĹmy odpowiedzieÄ na rok 1968 spotkaniem w Palalido w 1973 roku i â w skrĂłcie mĂłwiÄ c â ksiÄ dz Giussani, sĹyszÄ c tÄ odpowiedĹş, powiedziaĹ: to jest stanowisko caĹkowicie reaktywne, to nie jest adekwatna odpowiedĹş na to wyzwanie. MieliĹmy z kontestatorami wspĂłlne pragnienie wyzwolenia, ale to nie wystarczyĹo do udzielenia adekwatnej odpowiedzi. I dlatego na Inauguracji Roku wrĂłciliĹmy do osÄ du ksiÄdza Giussaniego z roku 1976 (Jak rodzi siÄ obecnoĹÄ?, âĹladyâ 6/2013). Ale kiedy w roku 1982 zostaĹ opublikowany pierwszy plakat wielkanocny, zatytuĹowany âChrystus â BoĹźe towarzystwo dla czĹowiekaâ, wszyscy struchleli â sÄ dzili, Ĺźe wszystko jest juĹź jasne od 1976 roku. PosĹuchajmy, co mĂłwi o tym ksiÄ dz Giussani: âSzliĹmy naprzĂłd przez dziesiÄÄ lat, pracujÄ c nad wartoĹciami chrzeĹcijaĹskimi i zapominajÄ c o Chrystusie, nie poznajÄ c Chrystusaâ (Uomini senza patria. 1982â1983, Bur, Milano 2008, s. 88â89). Wszyscy moglibyĹmy pomyĹleÄ, Ĺźe szliĹmy za Chrystusem, ale ksiÄ dz Giussani mĂłwi: âUwaga! To nie toâ. Ten, kto mĂłgĹ obejrzeÄ film nadawany w ostatniÄ sobotÄ przez Rete4 z okazji rocznicy jego Ĺmierci, usĹyszaĹ, Ĺźe na pytanie dziennikarki: âCo chce ksiÄ dz daÄ mĹodzieĹźy? WartoĹci?â, odpowiedziaĹ: âChcÄ im daÄ nie tylko wartoĹci, ale przede wszystkim, nade wszystko, pragnienie dotarcia do ostatecznego znaczenia, poniewaĹź wartoĹci, jeĹli nie sÄ pojmowane jako oddĹşwiÄk ostatecznego znaczenia, pozostawiajÄ czĹowieka obojÄtnym i sĹuĹźÄ tylko projektowi, ktĂłry jest co najwyĹźej czÄĹciowy, politycznyâ. MoĹźe i ktoĹ nie zamierza uprawiaÄ âpolitykiâ; ale jeĹli odpowiedĹş jest czÄĹciowa, to z koniecznoĹci czĹowiek zaczyna dziaĹaÄ politycznie na wszystkich polach. Dlatego pokazanie wszystkim plakatu o Chrystusie byĹo dla ksiÄdza Giussaniego jak powrĂłt do ĹşrĂłdĹa, jak powrĂłt do ĹşrĂłdĹa Ruchu. KsiÄ dz Giussani zdaĹ sobie sprawÄ, Ĺźe w tym, jak dziaĹamy, jest coĹ, co nie jest juĹź zgodne z poczÄ tkiem, ze ĹşrĂłdĹem; choÄ ludzie szli za Ĺźyciem Ruchu, odpowiadali na prowokacje Ĺźycia i nie zamykali siÄ w domu, pamiÄtajÄ c, Ĺźe czeka na nich droga (!), gubili ĹşrĂłdĹo. âPlakat jest jak odzyskanie ĹşrĂłdĹa, jest jak powrĂłt do ĹşrĂłdĹa Ruchuâ; dlatego, Ĺźe zaczÄto uznawaÄ za âoczywiste powody, ktĂłre przyczyniĹy siÄ do powstania Ruchuâ (tamĹźe, s. 27). âPlakat znĂłw postawiĹ nam przed oczy poczÄ tek (âŚ), postawiĹ nam przed oczy Ruch w swoim momencie poczÄ tkowymâ (tamĹźe, s. 61). Widzicie wiÄc, Ĺźe nie kaĹźda odpowiedĹş na prowokacjÄ jest adekwatna, nasza historia wciÄ Ĺź nas o tym poucza. A później, po referendach w sprawie rozwodĂłw i aborcji, co zrobiĹ ksiÄ dz Giussani? Czy kontynuowaĹ tÄ walkÄ, czy teĹź przeniĂłsĹ caĹÄ uwagÄ na walkÄ przeciwko temu, jak wĹadza redukuje pragnienia, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe bez pragnienia nie ma osoby? Dlatego podkreĹlaĹ, Ĺźe wĹadza, wywyĹźszajÄ c kĹamstwo jako swoje narzÄdzie, pomniejsza pragnienie, dÄ Ĺźy do zredukowania pragnienia. Redukcja pragnienia albo cenzura niektĂłrych pragnieĹ jest broniÄ wĹadzy. A to â mĂłwiĹ â staĹo siÄ dominujÄ cÄ mentalnoĹciÄ â moĹźemy broniÄ wartoĹci, ale zredukowawszy wczeĹniej pragnienia. Dlatego â w obliczu tych rzeczy, w ktĂłrych widziaĹ zanikanie âjaâ, poniewaĹź czĹowiek nie dawaĹ siÄ sprowokowaÄ w caĹej gĹÄbi swojego âjaâ â ksiÄ dz Giussani mĂłwiĹ o âefekcie Czarnobylaâ, Ĺźeby pokazaÄ kaĹźdemu z nas: âTo tak, jakby nie byĹo juĹź nic naprawdÄ oczywistego oprĂłcz mody, poniewaĹź moda jest projektem wĹadzyâ (Lâio rinasce in un incontro. 1986â1987, Bur, Milano 2010, s. 182). KsiÄ dz Giussani rozpoznaje takĹźe dwie konsekwencje: po pierwsze, Ĺźycie chrzeĹcijaĹskie z trudem staje siÄ âprzekonaniemâ; po drugie, âdla kontrastu, czĹowiek ucieka do towarzystwa jak do Ĺrodowiska ochronnegoâ (tamĹźe, s. 181). I wĹaĹnie z tych powodĂłw, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe odpowiada na prowokacjÄ, caĹÄ swojÄ wagÄ zyskuje jego stwierdzenie z 1987 roku, Ĺźe âosoba odnajduje siebie w Ĺźywym spotkaniuâ (tamĹźe, s. 182). To nie jest zdanie dotyczÄ ce duchowoĹci, to nie jest furtka, pozwalajÄ ca wymknÄ Ä siÄ prowokacjom. Pytanie brzmi: jak moĹźemy stawiÄ czoĹa rzeczywistoĹci do tego stopnia, by przebudziĹo siÄ nasze âjaâ? Bo bez niego wĹadza moĹźe nam pozwoliÄ walczyÄ dalej o wartoĹci, pustoszÄ c nas od Ĺrodka. WĹaĹnie dlatego nie ma bardziej realistycznego opisu tego, czym jest czĹowiek, niĹź ten z Ăłsmego rozdziaĹu ksiÄ Ĺźki ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie. DziÄki temu moĹźna zobaczyÄ, kim jest Chrystus i Ĺźe kaĹźda inna odpowiedĹş moĹźe siÄ wydawaÄ odpowiedziÄ na jakiĹ aspekt problemu, ale nie jest to odpowiedĹş chrzeĹcijaĹska; a wiÄc nie jest w stanie odpowiedzieÄ na caĹy dramat czĹowieka. KaĹźdy zresztÄ sam zadecyduje, co robiÄ, ale ten rozdziaĹ mĂłwi wĹaĹnie o tym rozumieniu, bez ktĂłrego nie moglibyĹmy zrobiÄ â choÄbyĹmy nawet wĹoĹźyli w to caĹÄ swojÄ energiÄ â nic, co bÄdzie mogĹo naprawdÄ odpowiedzieÄ na dramatyzm sytuacji. Dlatego SzkoĹa WspĂłlnoty mĂłwi: âTylko to, co boskie, moĹźe ÂŤzbawiÄÂť czĹowieka, to znaczy prawdziwe i znaczÄ ce wymiary ludzkiej osoby oraz jej przeznaczeniaâ (ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie,s. 131). Tylko pewna obecnoĹÄ moĹźe podporzÄ dkowaÄ instynktownoĹÄ celowi, staÄ siÄ odpowiedziÄ na ludzki nieporzÄ dek; âÂŤNieszczÄsny ja czĹowiek! Kto mnie wyzwoli z ciaĹa, co wiedzie ku tej Ĺmierci?Âť. To woĹanie [mĂłwi ksiÄ dz Giussani] stanowi dla czĹowieka jedyny punkt wyjĹcia, Ĺźeby mĂłgĹ on powaĹźnie potraktowaÄ propozycjÄ Chrystusaâ (tamĹźe, s. 152). Dlatego rozdziaĹ Ăłsmy nie jest lekcjÄ duchowoĹci czy moralnoĹci! Ten rozdziaĹ pokazuje, kim jest Chrystus, poniewaĹź âreligijnoĹÄ chrzeĹcijaĹska powstaje jako jedyny warunek czĹowieczeĹstwa (âŚ), bez ktĂłrej kaĹźda pretensja do posiadania rozwiÄ zania ludzkich problemĂłw jest kĹamstwemâ (tamĹźe, s. 136, 156). Rozumiecie wiÄc dobrze, Ĺźe teraz nie wystarczy powtarzaÄ to zdanie albo zamieniÄ je na inne i siÄ gorÄ czkowaÄ. Nie, to jest weryfikacja, ktĂłrÄ kaĹźdy z nas musi przeprowadziÄ tam, gdzie jest: czy to przydaje nam siÄ w Ĺźyciu i czy przydaje siÄ innym we wszystkich dramatach, jakimi Ĺźycie nas prowokuje codziennie w osobach, ktĂłre ĹźyjÄ obok nas; czy to pozwala odpowiedzieÄ na prowokacjÄ Ĺźycia. JeĹli nie jesteĹmy tego Ĺwiadomi, to nasze gorÄ czkowanie siÄ nie wystarczy, i dlatego wĹadza pozwala nam na te emocje â bo przecieĹź ci, ktĂłrzy majÄ wĹadzÄ i tak wprowadzÄ takÄ czy innÄ ustawÄ! Ale jeĹli nie przebudzi siÄ osoba, jeĹli nie zostanie obudzona, to maĹe sÄ szanse, Ĺźe inne sprawy nie okaĹźÄ siÄ waĹźniejsze. To nie znaczy, Ĺźe wtedy przestaniemy podejmowaÄ inicjatywy, ale Ĺźe â jeĹli nie przebudzi siÄ âjaâ â bÄdziemy zwyciÄĹźeni. Tutaj znĂłw ktoĹ mĂłgĹby powiedzieÄ: âAle przecieĹź na niektĂłre prowokacje jakoĹ trzeba odpowiedzieÄ!â. Pierwsze, co naleĹźy zrobiÄ, to osÄ dziÄ wymiary problemu â poniewaĹź jeĹli bÄdziemy prĂłbowali leczyÄ raka aspirynÄ , moĹźe to byÄ odpowiedĹş na problem, ale na ile adekwatna? Bo rozmiary problemu opisanego w rozdziale Ăłsmym sÄ takiego kalibru, Ĺźe tu nie wystarczy byle aspiryna. Tylko biorÄ c pod uwagÄ rozmiar problemu, bÄdziemy mogli zrozumieÄ, jakie dziaĹanie bÄdzie dla niego odpowiednie. I wtedy moĹźna zrozumieÄ, dlaczego ksiÄ dz Giussani kĹadĹ tak wielki nacisk na to, by wiara byĹa osobista â bo przecieĹź nie dlatego, Ĺźe nie byĹ realistÄ albo Ĺźe nie podejmowaĹ prowokacji rzeczywistoĹci!
JeĹli nie wyciÄ gniemy z tego nauki, bÄdziemy powtarzaÄ prĂłby, ktĂłre same w sobie okazaĹy siÄ chybione, poniewaĹź oĹwieceniowa prĂłba obrony wartoĹci bez Chrystusa nie jest chrzeĹcijaĹstwem, tylko czystym kantyzmem. PoniewaĹź oĹwiecenie nie chciaĹo usuwaÄ wartoĹci chrzeĹcijaĹskich, sÄ dziĹo, Ĺźe moĹźe je zachowaÄ i ĹźyÄ nimi bez Chrystusa. WĹaĹnie na tym poziomie sytuuje siÄ napomnienie, ktĂłre dostajemy na Szkole WspĂłlnoty: bez tego, co boskie, czĹowieczeĹstwo i jego wartoĹci nie ocalejÄ . Tylko to, co boskie, moĹźe ocaliÄ wszystkie wymiary czĹowieczeĹstwa, jak dzisiaj widzimy. OcaliÄ wartoĹci bez Chrystusa â rozumiem, Ĺźe mĂłgĹ tak myĹleÄ Kant, ale zdumiewa mnie, Ĺźe my wciÄ Ĺź moĹźemy tak myĹleÄ, kiedy zobaczyliĹmy juĹź rezultaty oĹwieceniowego dziedzictwa, ktĂłre sÄ dla nas alarmujÄ ce. To, co widzimy dzisiaj, jest niczym innym jak tylko dowodem na poraĹźkÄ prĂłby ugruntowania wartoĹci bez Chrystusa. PozwĂłlcie, Ĺźe to powiem: zdumiewa mnie, Ĺźe ciÄ gle wydaje siÄ nam, iĹź moĹźemy zaproponowaÄ coĹ, co juĹź okazaĹo siÄ historycznie przegrane. Bo w gruncie rzeczy to pokazuje, Ĺźe wygrywa w nas dominujÄ ca, oĹwieceniowa mentalnoĹÄ, mentalnoĹÄ wszystkich. Ale to nie jest Ruch! Albo wrĂłcimy do poczÄ tku, zgodnie ze wszystkimi wymiarami, jakie pokazuje nam SzkoĹa WspĂłlnoty, albo bÄdziemy w Ĺwiecie naprawdÄ ânikimâ, poniewaĹź to bÄdzie znaczyĹo, Ĺźe wĹadzy udaĹo siÄ pomniejszyÄ pragnienia âjaâ â i zostaniemy uĹźyci do innych celĂłw. Nie zapominajmy, Ĺźe wszyscy urodziliĹmy siÄ w kraju z doskonaĹym ustawodawstwem, ale to nie obroniĹo nas przed tym, Ĺźeby w kilka dziesiÄcioleci lawina zmiotĹa to wszystko! To jest fakt historyczny, moĹźemy siÄ zĹoĹciÄ lub nie, ale nie zmienimy tego naszÄ zĹoĹciÄ . A jeĹli bÄdziemy powtarzaÄ to, co juĹź okazaĹo siÄ przegranÄ , to jesteĹmy naprawdÄ biedni!
A wiÄc wartoĹÄ ĂłsmegorozdziaĹu jest zasadnicza wĹaĹnie dlatego, Ĺźe daje nam peĹne, realistyczne spojrzenie na realnÄ sytuacjÄ czĹowieka i wskazuje, skÄ d moĹźna zaczÄ Ä na nowo; znaczÄ ce jest to, Ĺźe papieĹź Franciszek powiedziaĹ na Ĺamach âLa CiviltĂ Cattolicaâ: âNie moĹźemy kĹaĹÄ nacisku tylko na kwestie zwiÄ zane z aborcjÄ , maĹĹźeĹstwami homoseksualnymi albo antykoncepcjÄ . To nie jest moĹźliwe. Nie mĂłwiĹem wiele o tych sprawach i wyrzucano mi to. Ale kiedy siÄ o tym mĂłwi, trzeba o tym mĂłwiÄ w pewnym kontekĹcie. Zdanie KoĹcioĹa jest zresztÄ znane, a ja jestem synem KoĹcioĹa, ale nie trzeba o tym mĂłwiÄ ciÄ gle. (âŚ) Nauka, czy to dogmatyczna, czy to moralna, nie ma zawsze takiej samej wagi. Duszpasterstwo misyjne nie ma obsesji na punkcie niezróşnicowanego przekazywania olbrzymiej iloĹci nauk, ktĂłre naleĹźy konsekwentnie narzucaÄ. OrÄdzie misyjne koncentruje siÄ na tym, co istotne, co konieczne, co jest takĹźe tym, co budzi najwiÄkszÄ pasjÄ i najbardziej przyciÄ ga, co rozpala serca, jak uczniom w Emaus. Musimy wiÄc znaleĹşÄ nowÄ rĂłwnowagÄ, w przeciwnym razie takĹźe moralny gmach KoĹcioĹa zawali siÄ jak domek z kart, straci ĹwieĹźoĹÄ i woĹ Ewangelii. Ewangeliczna propozycja musi byÄ prostsza, gĹÄbsza, bardziej rozĹwietlona. To z tej propozycji wynikajÄ później konsekwencje moralneâ (wywiad z papieĹźem Franciszkiem, pod red. A. Spadaro, âLa CiviltĂ Cattolicaâ III/2013, s. 463â464). I w Ĺwietle takiej troski podkreĹla teĹź w Evangelii gaudium: âNajwiÄkszy problem pojawia siÄ wtedy, gdy gĹoszone przez nas orÄdzie zostaje utoĹźsamione z takimi drugorzÄdnymi aspektami, ktĂłre â chociaĹź sÄ znaczÄ ce [drugorzÄdne nie oznacza nieistotne] â same z siebie nie ukazujÄ rdzenia orÄdzia Jezusa Chrystusa. Musimy wiÄc byÄ realistami i nie traktowaÄ jako pewnik, Ĺźe nasi rozmĂłwcy znajÄ peĹne tĹo tego, co mĂłwimy, albo Ĺźe mogÄ poĹÄ czyÄ nasze sĹowa z istotnym rdzeniem Ewangelii, nadajÄ cym im sens, piÄkno i atrakcyjnoĹÄâ* (34). PomyĹlcie, czy pod tym wszystkim nie podpisaĹby siÄ ksiÄ dz Giussani? Kiedy w 2004 roku ksiÄ dz Giussani napisaĹ do Jana PawĹa II, Ĺźe chce po prostu zaproponowaÄ na nowo âpodstawowe aspekty chrzeĹcijaĹstwa, to znaczy pasjÄ dla faktu chrzeĹcijaĹskiego (âŚ) w jego oryginalnych elementach, i nic wiÄcejâ (âTracceâ 4/2004, s. 2), mĂłwiĹ o tym samym. WystarczyĹoby pamiÄtaÄ o jednej z pierwszych ksiÄ Ĺźeczek Ruchu, Ĺladami chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia. Nie ma nic bardziej podstawowego.
Czytam dalej z Evangelii gaudium: âPrzepowiadanie skoncentruje siÄ na tym, co istotne, na tym, co jest piÄkniejsze, wiÄksze, bardziej pociÄ gajÄ ce i jednoczeĹnie bardziej potrzebne. Propozycja staje siÄ prostsza, nie tracÄ c z tego powodu gĹÄbi i prawdy, i w ten sposĂłb staje siÄ bardziej przekonywajÄ ca i promieniejÄ caâ (35). Prawdziwe wyzwanie pojawia siÄ wtedy, gdy wydarza siÄ coĹ takiego, poniewaĹź zostaliĹmy wybrani, ĹźebyĹmy mogli o tym ĹwiadczyÄ, by pokazywaÄ blaskbÄdÄ cy w stanie przebudziÄ osobÄ. âWszystkie prawdy objawione pochodzÄ z tego samego boskiego ĹşrĂłdĹa i naleĹźy wierzyÄ w nie z tÄ samÄ wiarÄ , ale niektĂłre z nich sÄ waĹźniejsze, poniewaĹź wyraĹźajÄ bardziej bezpoĹrednio istotÄ Ewangeliiâ (36). Kiedy na Mszy Ĺw. za ksiÄdza Giussaniego kardynaĹ Scola zadaĹ pytanie, jak moĹźemy odpowiedzieÄ na wszystkie wyzwania Ĺźycia, powiedziaĹ: âĹwiadectwem i opowiadaniemâ. MĂłwiĹ o Ĺwiadectwie Ĺźycia, i widzimy wĹrĂłd nas wiele przykĹadĂłw tego, jak to Ĺźycie mĂłwi samo o sobie. Dlatego tyle razy mĂłwiĹem o epizodzie, ktĂłry kwestii w nadzwyczajny sposĂłb rozjaĹniĹ mi bardzo wiele: o kobietach Rose, u ktĂłrych widzimy, Ĺźe nawet tak podstawowa wartoĹÄ jak Ĺźycie moĹźe zostaÄ przyÄmiona, i tylko w chrzeĹcijaĹskim spotkaniu odĹźywa w caĹym swym piÄknie. Na poczÄ tku Rose myĹlaĹa, Ĺźe odpowie na prowokacjÄ, jakÄ byĹo dla niej zderzenie z AIDS tych kobiet z Kampali, pomagajÄ c im zdobyÄ lekarstwa, ale szybko zauwaĹźyĹa, Ĺźe to nie wystarczaĹo, poniewaĹź po kilkakrotnym zaĹźyciu lekĂłw one odpuszczaĹy i czekaĹy na ĹmierÄ. Dlatego, Ĺwiadoma, Ĺźe tylko to, co boskie, ocala wszystkie wymiary czĹowieczeĹstwa, zaczÄĹa mĂłwiÄ im o Chrystusie, i to przebudziĹo w tych kobietach ĹwiadomoĹÄ wartoĹci ich Ĺźycia, jako przygarniÄtego i ukochanego przez TajemnicÄ. W zwiÄ zku z tym zaczÄĹy na nowo zaĹźywaÄ leki. TakÄ samÄ dynamikÄ zobaczyliĹmy u wielu z nas, u Nataszy czy u wiÄĹşniĂłw z Padwy, ktĂłrzy sÄ Ĺwiadectwem tego, jak moĹźemy â dzisiaj â w jednoznaczny sposĂłb broniÄ Ĺźycia i jego nieskoĹczonej wartoĹci. ZasadniczÄ kwestiÄ wydaje mi siÄ podjÄcie refleksji nad tymi sprawami, jeĹli nie chcemy straciÄ orientacji.
* Encyklika Evangelii gaudium cyt. za: www.vatican.va. |