Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2004 (listopad / grudzieĹ) Spotkania Nauczanie na Uniwersytecie Indiana. JednoĹÄ odnaleziona Profesor prawa na Uniwersytecie Notre Dame w Stanach Zjednoczonych. Przed spotkaniem z Ruchem odczuwaĹ, Ĺźe Ĺźycie jest rozbite na dwie czeĹci: z jednej strony wiara, z drugiej codziennoĹÄ. Paolo Carozza Zanim zwiÄ zaĹem siÄ z Ruchem, przez wiele lat studiowaĹem, prowadziĹem praktykÄ prawniczÄ oraz wykĹadaĹem na uniwersytecie. CieszyĹem siÄ spokojnym Ĺźyciem rodzinnym. Moje maĹĹźeĹstwo byĹo udane i szczÄĹliwe. OtaczaĹ mnie krÄ g przyjaciĂłĹ, na ktĂłrych zawsze mogĹem polegaÄ. W Ĺźycie KoĹcioĹa wĹÄ czaĹem siÄ poprzez wĹasne studium, modlitwÄ i sĹuĹźbÄ. JednakĹźe róşnice pomiÄdzy tymi róşnymi aspektami rzeczywistoĹci powodowaĹy we mnie pragnienie czegoĹ innego - Ĺźycia, ktĂłre poĹÄ czyĹoby obie te sfery (religijnÄ i rzeczywistÄ ) w harmonijnÄ jednoĹÄ. W sposĂłb szczegĂłlny Ĺźycie religijne wydawaĹo mi siÄ czymĹ abstrakcyjnym, odmiennym, kraĹcowo róşnym od mojego Ĺźycia osobistego, zawodowego, od mojego czĹowieczeĹstwa. Kiedy zetknÄ Ĺem siÄ z charyzmatem CL, a dokĹadniej, kiedy na nowo go w sobie odkryĹem (to ziarno zostaĹo we mnie zasiane wiele lat wczeĹniej, gdy byĹem jeszcze uczniem, lecz potrzebowaĹo prawie piÄtnastu lat, by we mnie dojrzeÄ), tym, co mnie wĂłwczas najbardziej uderzyĹo, byĹ sposĂłb, w jaki ks. Giussani nauczyĹ mnie patrzeÄ na Ĺźycie, jako na powoĹanie. W praktyce oznaczaĹo to spojrzenie na istotÄ Ĺźycia, jako na powoĹanie, nie zaĹ poszukiwanie powoĹania poza mojÄ egzystencjÄ i codziennoĹciÄ .
AĹź po najdrobniejsze szczegĂłĹy Wraz z tym, jak dojrzewaĹ we mnie ten wĹaĹnie sposĂłb pojmowania Ĺźycia, przestaĹem uznawaÄ wiarÄ jako fakt istniejÄ cy poza nim, a obecnoĹÄ Chrystusa staĹa siÄ toĹźsama ze wszystkimi aspektami mojej egzystencji: z pracÄ , z rodzinÄ , z moimi przyjaciĂłĹmi, z kaĹźdym najdrobniejszym detalem. W ten sposĂłb mĂłj zwiÄ zek z charyzmatem CL staĹ siÄ dla mnie niejako darem niezbÄdnym do Ĺźycia, ktĂłre dziÄki niemu odnalazĹo swÄ jednoĹÄ, wiÄkszÄ ĹwiadomoĹÄ istnienia i peĹniÄ rzeczywistoĹci (wynikajÄ cej z nierozerwalnoĹci sfery duchowej i bytowej), co odczuwam w kaĹźdej chwili, odnalazĹo rĂłwnieĹź prawdÄ, aby poĹwiÄciÄ siÄ caĹkowicie kaĹźdej rzeczy. WĹrĂłd wielu owocĂłw tej jednoĹci zawiera siÄ rĂłwnieĹź nowe, bardziej gĹÄbokie zrozumienie znaczenia mojej pracy. ZrozumiaĹem znaczenie staroĹźytnych sĹĂłw Justyniana: âpoznanie prawa jest uĹźyteczne, jeĹli nie wie siÄ nic o osobach, dla ktĂłrych to prawo istniejeâ. Mamy bowiem do czynienia z osobÄ ludzkÄ , obdarzonÄ godnoĹciÄ , wolnoĹciÄ i wszystkimi atrybutami czĹowieczeĹstwa, z jakimi zostaliĹmy stworzeni, a nie z pewnÄ wyizolowanÄ abstrakcjÄ . To jest wĹaĹnie podmiot prawa, moich refleksji, prac i nauczania. Odkrycie mojego czĹowieczeĹstwa daĹo mi bodzieÄ do pogĹÄbiania zagadnieĹ, ktĂłre muszÄ podejmowaÄ zarĂłwno w sferze fundamentalnych praw ludzkich, jak i w zakresie odnoszÄ cym siÄ do ochrony i wolnoĹci wszelakich kultur w miÄdzynarodowej wspĂłlnocie. W Ĺrodowisku studentĂłw moje nauczanie nie polega po prostu na przekazywaniu pewnej techniki, ale oznacza dzielenie z nimi Ĺźycia i wzmacnianie w nich pragnienia wiecznoĹci.
MĂłwiÄ o znaczeniu Czasmi, podczas, gdy prowadzÄ wykĹad nie mogÄ powstrzymaÄ siÄ od refleksji, powiedzenia moim studentom âotwĂłrzcie oczy i uszy, poniewaĹź to, co dokonuje siÄ tutaj nie jest absolutnie mniejszym od tajemnicy, od misterium, od znaczenia i przeznaczenia waszego Ĺźycia. A wasze Ĺźycie jest wielkie i piÄkneâ. Obdarzam ich gorÄ cym, ojcowskim uczuciem i pragnÄ ich szczÄĹcia. Nie byĹbym do tego zdolny, gdybym pozostawaĹ bez pomocy Pana. To uczucie jest mi dane przez stycznoĹÄ z samym Chrystusem, a podtrzymywane jest przez mojÄ przynaleĹźnoĹÄ do krÄgu osĂłb, pod wpĹywem ktĂłrych odnawiam siÄ kaĹźdego dnia. CzÄsto zdarza siÄ, Ĺźe powracam do domu i obejmujÄ mojÄ ĹźonÄ i moje dzieci. I to wĹaĹnie tu, gdzie odczuwam gĹÄbiej mojÄ potrzebÄ miĹosierdzia i czuĹoĹci, doĹwaidczam bardziej intensywnie pragnienia, aby im siÄ caĹkowicie oddaÄ. To w rodzinie znajdujÄ ĹşrĂłdĹo nadziei, ktĂłre daje siĹÄ do Ĺźycia kaĹźdego dnia, pomimo wielu problemĂłw i trosk. I w tym momencie wyraĹşniej oczuwam mojÄ przemianÄ. Nie chodzi tutaj o fakt, Ĺźe Ĺźycie Ruchu miaĹo wpĹyw na mojÄ pracÄ jako takÄ , ale miaĹo zasadnicze znaczenie, czyniÄ c jÄ nieodĹÄ cznÄ czÄĹciÄ doĹwiadczenia jednoĹci Ĺźycia, przeĹźywanÄ w jednoĹci z Chrystusem. I w ten sposĂłb zaczÄ Ĺem naĹladowaÄ z synowskim oddaniem naukÄ ks. Giussaniego, czyli naĹladowaÄ Chrystusa, o ktĂłrym ks. Giussani nie przestaje nam mĂłwiÄ, po to, aby moje Ĺźycie staĹo siÄ jednoĹciÄ i abym mĂłgĹ byÄ ojcem, mÄĹźem, nauczycielem, naukowcem i przyjacielem, krĂłtko mĂłwiÄ c, abym mĂłgĹ byÄ w peĹni, do koĹca, czĹowiekiem.
|