Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2004 (listopad / grudzień)

Ratzinger

Nowy początek, który otwiera drzwi do przyszłości

Pełny tekst wywiadu, którego kardynał Ratzinger udzielił w programie wyemitowanym przez włoską telewizję Rai Uno 10 sierpnia br., z okazji pięćdziesięciolecia ruchu Comunione e Liberazione. „Z jednej strony niezachwiana wierność istocie Kościoła katolickiego; z drugiej zaś spontaniczność i wolność, która pozwala na nowe sposoby urzeczywistniania wiary”.

rozmowę przeprowadził Roberto Fontolan


Eminencjo, w jakich okolicznościach spotkał Eminencja po raz pierwszy ruch Comunione e Liberazione i jakie wrażenie pozostawiło to spotkanie?

Jeżeli się nie mylę, w roku 1970, razem z grupą Francuzów, wśród których był ojciec Henri De Lubac, oraz z innymi teologami, m.in. z Hansem Ursem von Balthasarem, postanowiliśmy stworzyć nowe czasopismo, Communio, i szukaliśmy jakiegoś włoskiego partnera. Balthasar poznał młodych ludzi z Mediolanu i powiedział do nas: „To jest grupa, która może odpwowiedzieć na nasze oczekiwania”. Tak więc spotkaliśmy się z nimi i spędziliśmy razem cały dzień. Było to dla mnie interesujące odkrycie, aż do tego momentu nigdy nic nie słysząłem o tej grupie. Widziałem młodych ludzi pełnych entuzjazmu wiary, co nie miało nic wspólnego ze skamieniałym i zmęczonym chrześcijaństwem ani też z jakąś buntowniczą ideą, uważającą wszystko to, co było przed Soborem za rzecz całkowicie przebrzmiałą. Była to wiara świeża, głęboka otwarta i przepełniona radością z bycia ludźmi wierzącymi, z odkrycia Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła. W tym momencie zrozumiałem, że istnieje nowy początek, że rzeczywiście istnieje odnowiona wiara, która otwiera drzwi do przyszłości.

 

We wstępie do książki ks. Massimo Camisaski o historii Ruchu, przypomina Eminencja metode głoszenia orędzia, w oparciu o którą ks. Giussani rozwijał w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ruch Gioventù Styudentesca (Młodzież Uczniowska). W związku z tym mówi Ksiądz Kardynał o „nowym języku i nowych sposobach komunikacji”. Jakie są charakterystyczne cechy tej metody ks. Giussaniego?

Znam tę część historii Ruchu z książki ks. Camisaski i myśle, że zrozumiałem, iż dla ks. Giussaniego nowością było to, że nauczanie religii nie pozstawało jednym z wielu szkolnych przedmiotów, jak matematyka albo geografia, ale było spotkaniem z żywą rzeczywistością Kościoła, a zatem z obecnością przenikającą całe życie. Chodzi o treść nie tylko intelektualną, która słusznie wkracza również w zakres innych dyscyplin, o treść rzucającą światło na całe życie. Dlatego ks. Giussani nie tylko mówił i dyskutował o sprawach, których można się nauczyć w szkole, ale jego nauczanie tworzyło miejsca wspólnego życia, chrześcijańskiego doświadczenia. Przede wszystkim zawsze patrzył on z wielką uwagą na kulturę, gdyż dla niego - jeśli dobrze zrozumiałem nacisk, jaki kładł na tematykę piękna - kultura ludzka jest nieodłączną konsekwencją i swego rodzaju matrycą przeżywanej wiary. Dotykał zatem licznych obszarów kultury, od muzyki po sztukę w jej rozmaitych formach, po współdzielenie życia. Innymi słowy ta dziedzina „religii” bezwzględnie dotyczyła bardzo szerokiego obszaru, obejmującego całe ludzkie życie.

 

Ks. Giussani rozpoczyna tę drogę w 1954 r. Co mówi, czego uczy te pięćdziesiąt lat doświadczenia chrześcijańskiego, które tak uderzyło i wciągnęło wielu ludzi, ale budziło też czasem polemiczne dyskusje, w niektórych przypadkach równiez ze strony katolickiej?

Sytuacja kulturowa była bardzo różna przed Soborem, w trakcie trwania Soboru i po jego zakońćzeniu. Poza tym w roku `68 wybuchł generalny problem kultury zachodniej i problem prostesu przeciwko całej przeszłości. W kontekście więc, który zmieniał się wielokrotnie, ks. Giussani potrafił znaleźć i utrzymać ciągłość, tożsamość swojego dążenia, jakim jest tożsamość katolickiej wiary, to znaczy tożsamość spotkania z Jezusem Chrystusem. Właśnie to jest owa dynamiczna tożsamość, która pozwoliła mu dostosować tę swoją rzeczywistość w sposób adekwatny do zmieniających się czasów. Wydaje mi się, że dla ks. Giussaniego podstawowym punktem jest przekonanie, że chrześcijaństwo nie jest jakąś doktryną, ale wydarzeniem, spotkaniem z pewną osobą i że z tego wydarzenia spotkania rodzi się miłość, kultura, reakcja i działanie w różnych okolicznościach. W dyskusjach, które toczyły się przez te czterdzieści lat, zmierzających do znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak interpretować i realizować Sobór Watykański II, siłą rzeczy zrodziły się również polemiki i starcia, ale czyż nie jest tak, że coś, co nie zderza się z niczym, co nie doświadcza żadnych starć, nie ma wielkiej wartości? Właśnie polemiki wskazują na to, że realnie obecna była postawa, której warto było bronić i przeżywać. Ja powiedziałbym nawet o ujawnieniu się pewnego otwartego i żywego kościelnego wymiaru, poza tradycyjnymi oreganizacjami i strukturami, który był jednak całkowicie wrośnięty w prawdziwe korzenie Kościoła.

 

Ksiądz Kardynał zna dobrze doświadczenie ruchu Comunione e Liberazione. Czym ono jest w życiu i rzeczywsitości dzisiejszego Kościoła, jaki wkład może wnieść?

Oczywiście należałoby tutaj „uciec się” do słowa „ruchy”, które jest wskaźnikiem do interpretacji tej rzeczywistości. Wraz z ruchem Comunione e Liberazione rodzi się wspólnotowe urzeczywistnienie wiary, które - jak już powiedziałem - nie wynika z istniejących już struktur, nie jest stworzone z organizacyjnej woli hierarchii, ale wypływa z doświadczenia wiary, z odnowionego spotkania z Chrystusem, a co za tym idzie, możemy powiedzieć, z impulsu, który ostatecznie pochodzi od Ducha Świętego i wpisuje się jako rzeczywistość wolna, otwarta na wszystkich, w całość Kościoła. Jawi się przy tym jako możliwość przeżywania wiary chrześcijańskiej w sposób głęboki i urzeczywistniony w praktyce. Rzeczywistość taka jak ta ma z pewnością w historii swoich poprzedników, ale jako taka jest ona nowa i naturalnie powinna szukać swojego miejsca w kontekście Kościoła: z jednej strony w hierarchii, w parafiach, w podstawowych strukturach Kościoła, z drugiej zaś, w społeczeństwie. Wydaje mi się, że wielki Ruchu CL wynika przede wszystkim z faktu, że jest to Ruch niosący ze sobą wielką kulturę ludzką, teologiczną, ale także ogólną. To Ruch, który zapładnia dzisiejsze życie kulturalne poprzez katolicki wyraz kultury, przynosi także przemyślaną teologię opartą o wydarzenie chrystologiczne, wierną trwałym, niezmiennym elementom katolickiej tradycji, odnawianej w aktualnym świecie kultury, a w szczególności w środowisku studenckim. W ten sposób z jednej strony istnieje ten ważny element: zdecydowana, stała wierność istocie Kościoła katolickiego, to znaczy apostolskiej i episkopalnej strukturze Kościoła w komunii z Ojcem Świętym, a zatem wierność pasterzom kierującym Kościołem; a z drugiej strony również pewna spontaniczność, wolność, która pozwala na nowe sposoby urzeczywistniać tę wiarę.

 

Przede wszystkim w ostatnich latach myśl ks. Giussaniego budziła wielkie zainteresowanie także poza Włochami. Wielu zauważyło osobliwość akcentu, swoistą oryginalność, co sprawia, że staje się ona w wyjątkowo interesująca dla dzisiejszego człowieka. Jaki jest w związku z tym osąd Księdza Kardynała?

Różne publikacje, Meeting w Rimini, inne publiczne wystąpienia, obecność na uczelniach i w życiu społecznym, podejmowanie wielkich problemów świata, od Nowosybisrka po Brazylię, ukazują różnorodność wkładu, jaki ruch Comunione e Liberazione wnosi we współczesną rzeczywistość, ukazują szeroką gamę tych dzieł, które jednak są zakorzenione w osobistej przyjaźni z Panem. To wydaje mi się podstawowym punktem: osobiste spotkanie z Panem, z Jego Ciałem, którym jest Kościół, gwarantuje tożsamość, komunię z całym Kościołem katolickim,a jednocześnie otwiera na inicjatywy bardzo zróżnicowane, inicjatywy misyjne, a także - i przede wszystkim - inicjatywy w dzisiejszym świecie intelektualnym, bowiem dzisijesze środowiska intelektualne i akademickie to miejsca, gdzie wiara chrześcijańska natrafia na największy opór. Chociaż zachodnia inteligencja narodziła się z wiary, dzisiaj jest zlaicyzowana i wydaje się prawie wykluczać fakt wiary. Dlatego też wniesienie przeżywanej konkretnie iwary w świat intelektu, kultury, w dzisiejsze środowisko uniwersyteckie jest tym wkładem, który wydaje mi się dla Kościoła powszechnego jednym z najważniejszych, najbardziej interesujących.

 

Również ostatnio zabierał Ksiądz Kardynał głos w sprawie dzisiejszej drmatatycznej sytuacji historycznej i kulturalnej, charakteryzującej się występowaniem przeciwstawnych tendencji zachodniego laicyzmu i integryzmu świata islamskiego. Jakie Ekscelencja widzi zadania dla katolików w obliczu tych wyzwań?

Musimy unikać sekularyzmu odrzucającego wiarę, usuwającego Boga z życia publicznego, który zmienia Go w czynnik czysto subiektywny, a zatem również samowolny. Gdy Bóg nie ma znaczenia publicznego, gdy nie jest On instancją dla nas wszystkich, staje się jakąś ideą, także podlegającą manipulacji. Trzeba zatem przeciwstawić się tej radykalnej sekularyzacji. Trzeba uznać, że Bóg ma coś do powiedzenia nie tylko pojedynczemu człowiekowi, na sposób całkowicie subiektywny, ale ma coś do powiedzenia przede wszystkim ludzkiej wspólnocie, jest faktem o ogromnym znaczeniu. Z drugiej strony nie wolno popadać w integryzm, jak to dzisiaj pokazuje przynajmniej jakaś część islamu. Rozróżnienie między sferą polityki i sferą naprzyrodzonej wiary zrodziło się właśnie ze słów Jezusa, który rozróżnia to, co należy do Cezara od tego, co należy do Boga. Stąd chrześcijaństwo od początku odróżnia państwo, rozumiane jako rzeczywistość świecka, ale nie sekularystyczna, od wiary, która jest czymś innym, innym poziomem, wymiarem wyższym. Pan mówi do Piłata: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Trzeba zatem uznać rozum wspólny ludzkości i odróżnić go od wiary, szanującej również inne wyrazy religijności. Jednocześnie zaś, dokonawszy tego słusznego i koniecznego rozróżnienia, które wyzwala nas z wszelkiego rodzaju integryzmu i od błędnej teokracji, należy zwracać swój rozum ku Bogu, otwierać wciąż na nowo rozum na Boga, więc mieć przed oczyma wielkie wskazania moralne i kulturalne, jakie rodzą się z wiary i skierowane są do wszystkich. W ten sposób pomaga się w budowaniu świata z wielką odpowiedzialnością ludzką i moralną, ukazaną nam przez Boga, który darował nam samego siebie i przez to objawił nam prawdziwy humanizm.

 

Na koniec Księże Kardynale, gdyby miał Ksiądz wskazać ruchowi CL płaszczyznę działania, zaangażowania w obliczu tej sytuacji, w tym momencie współczesnej historii, to co chciałby Ksiądz Kardynał podkreślić?

Żyjąc na obrzeżach ruchu Comunione e Liberazione, chociaż patrzę na niego z wielką sympatią, to pytanie może jest dla mnie zobowiązujące. Powiedziałbym jednak: członkowie Ruchu powinni po prostu starać się przede wszystkim dalej przeżywać wiarę bardzo głęboką,  bardzo osobistą i zawsze zakorzenioną w żywym ciele Chrystusa, jakim jest Kościół, który gwarantuje nam współczesność, teraźniejszość Jezusa. Żyjąc tym mogą oni mieć wsytarczająco mocną tożsamość, aby być w stanie zaangażować się w różne działania. Nie zapominając przy tym nigdy o człowieku ubogim, nie zapominając dzisiejszych wielkich problemów, ale też nie zapominając o współczesnym świecie intelektualnym, który w ostatecznym rozrachunku odgrywa dominującą rolę i nie może być pozostawiony samemu sobie, nie może zostać pozbawiony światła, które go prowadzi.

 

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją