Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2013 (listopad / grudzieĹ) Ĺťycie CL WĹochy. DziewiÄtnaĹcie godzin Giacomo Alessandra Stoppa Bardzo rzadko widzi siÄ rzeczywistoĹÄ takÄ , jaka jest naprawdÄ, wiÄc kiedy tak siÄ dzieje, ogarnia nas strach, Ĺźe jesteĹmy wizjonerami. Wydaje nam siÄ, Ĺźe to âzbyt wieleâ, Ĺźe wszystko w pewnym momencie dnia staje siÄ znakiem. JeĹli jednak dziecko â ânajbardziej sponiewieraneâ, jak mĂłwi jego ojciec Mirco â ĹźyjÄ c niecaĹy dzieĹ, tak zmieniĹo Ĺźycie wielu ludzi, byÄ moĹźe istnieje gĹÄbia, ktĂłrej nie widaÄ, i trzeba zrozumieÄ, co siÄ wydarzyĹo. W Bolonii, w szpitalu Ĺw. Urszuli. OddziaĹ poĹoĹźniczy znany jest tutaj z licznych zabiegĂłw usuwania ciÄ Ĺźy oraz przeprowadzania zapĹodnienia in vitro. 1 paĹşdziernika przyszedĹ tu na Ĺwiat Giacomo, z wadÄ niedajÄ cÄ mu szansy na przeĹźycie. Zazwyczaj dzieci takie jak on sÄ eliminowane juĹź na samym poczÄ tku. On miaĹ siÄ urodziÄ, ale po to, by natychmiast umrzeÄ. Tymczasem wszystko potoczyĹo siÄ inaczej. W kilka godzin zrewolucjonizowaĹ oddziaĹ oraz serca i pracÄ tych, ktĂłrzy tam byli, tak Ĺźe dzisiaj w szpitalu mĂłwi siÄ o programie opieki paliatywnej dla noworodkĂłw takich jak on, co jeszcze dzieĹ wczeĹniej byĹo tutaj nie do pomyĹlenia. A wszystko byĹo tak. Zanim pojawiĹ siÄ Giacomo, âĹźyĹem wpÄdzajÄ c wszystkich w tarapaty i ostatecznie sam koĹczÄ c w tarapatach, rĂłwnieĹź jeĹli chodzi o relacjÄ z mojÄ ĹźonÄ â â opowiada Mirco. On i Natasza majÄ trĂłjkÄ dzieci, FranceskÄ, Federica i MichelÄ, pierworodnÄ , ktĂłra zmarĹa tuĹź po urodzeniu 11 lat temu. WiadomoĹÄ o tym, Ĺźe spodziewajÄ siÄ czwartego dziecka, nadeszĹa w jednym z najtrudniejszych momentĂłw ich maĹĹźeĹstwa. âZaczynasz snuÄ nowe plany, prĂłbujesz wszystko uĹoĹźyÄ na nowo⌠Wszystko idzie tylko gorzejâ. Zadali jednak Bogu bardzo prawdziwe pytanie o ich relacjÄ. âNie potrafiĹam pogodziÄ siÄ z tym, Ĺźe przysiÄga maĹĹźeĹska przestaĹa siÄ liczyÄ â mĂłwi Natasza. â Od dwĂłch lat krzyczaĹam w swoim wnÄtrzu: ÂŤPanie, brakuje mi Ciebie!Âťâ. Natasza w tych dniach jest podenerwowana, nie Ĺpi, myĹlÄ c o swoim nowym dziecku. Pewnego ranka zwierza siÄ Mirco: âCzujÄ, Ĺźe droga, ktĂłrÄ muszÄ przejĹÄ, jest wÄ skaâ. Podczas USG w trzecim miesiÄ cu diagnoza jest bezlitosna: bezmĂłzgowie. Giacomo, tak jak Michela, nie ma mĂłzgoczaszki i nie przeĹźyje. Ginekolog mĂłwi dalej, ale oni nic juĹź nie sĹyszÄ . Z miejsca jest gotowy zarezerwowaÄ im termin zabiegu usuniÄcia ciÄ Ĺźy. âPowstrzymaliĹmy go. Ale ja byĹam zrozpaczona. Poczucie niesprawiedliwoĹci byĹo straszliwe, a decyzja o donoszeniu ciÄ Ĺźy nie byĹa automatycznaâ. UsuwajÄ siÄ nieco na ubocze, by podjÄ Ä decyzjÄ, ale milczÄ tylko. Pierwszy podszept prawdy daĹ siÄ sĹyszeÄ podczas rozmowy z ginekologiem Patrizio Calderonim, ktĂłry sugeruje im, by poprosili o pomoc arcybiskupa Bolonii Carla CaffarrÄ. IdÄ do niego peĹni wÄ tpliwoĹci. Natasza chce siÄ dowiedzieÄ od kardynaĹa, czy Ĺźycie dziecka, ktĂłre nie moĹźe przeĹźyÄ, naprawdÄ jest Ĺźyciem. âTrzymaĹam w swoich ramionach MichelÄ. MyĹli pani, Ĺźe tego nie wiedziaĹam? â mĂłwi z czuĹoĹciÄ . â SzukaĹam tylko wybieguâ. Nie spodziewa siÄ jednak takiej odpowiedzi od kardynaĹa Caffarry: âWy nie macie siĹ. Pan prosi was, byĹcie biegli, ale wy macie zwiÄ zane nogi. To Jego musicie prosiÄ o siĹy. Jestem z wami. BÄdÄ odprawiaĹ codziennie MszÄ Ĺw. w waszej intencji i jestem tutaj, kiedy chcecie. Nataszo, proĹ MaryjÄ o cud, wy jako kobiety rozumiecie siÄâ. MĂłwi jej, by stanÄĹa przed KrzyĹźem i nie rozumowaĹa, ale siÄ zawierzyĹa, powiedziaĹa: âTy mnie ocalâ. WkĹada jej sĹowa w usta. âTego potrzebowaĹam, poniewaĹź byĹam tak wĹciekĹa, Ĺźe nie potrafiĹam nawet siÄ modliÄâ. WychodzÄ z Kurii, nie majÄ c wÄ tpliwoĹci. Spodziewali siÄ âkazaniaâ, tymczasem ten dzieĹ to poczÄ tek niewyobraĹźalnej przyjaĹşni. âDostrzegĹ naszÄ potrzebÄ â mĂłwi Marco. â W jego objÄciach nabraĹem pewnoĹci, Ĺźe mogÄ siÄ zawierzyÄâ. Od tamtego momentu przyjmowaĹ ich w najtrudniejszych chwilach, towarzyszyĹ w decyzjach, takĹźe tej dotyczÄ cej przekazania informacji pozostaĹym dzieciom, jak i cesarskiego ciÄcia. ZaczÄli dostrzegaÄ to towarzyszenie we wszystkim. Za kaĹźdym razem, gdy bĂłl siÄgaĹ zenitu, wydarzaĹo siÄ coĹ w âciÄ gĹym cykluâ â mĂłwi Mirco. Pewnego ranka wraca z pracy do domu, poniewaĹź Natasza ma kryzys, krzyczy i pĹacze. WkrĂłtce potem dostajÄ telefon, przyjmuje ich ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn. âJechaĹam do Mediolanu z pewnoĹciÄ , Ĺźe to Chrystus mi odpowiadaâ. Mirco tymczasem wspomina: âChciaĹ zweryfikowaÄ z nami to, Ĺźe wiara zwyciÄĹźa w Ĺźyciu. PowiedziaĹem sobie: jeĹli postawiÄ na to, co widziaĹem, nie stracÄâ. Gdy stamtÄ d wychodzÄ , wszystko siÄ zmienia. âWydawaĹo nam siÄ, Ĺźe wychodzimy z naszego przyjÄcia weselnegoâ. Nie pamiÄtajÄ juĹź, kiedy ostatnio patrzyli na siebie i rozmawiali ze sobÄ tak jak w pociÄ gu w drodze powrotnej. To tylko poczÄ tek. USG wykonane w piÄ tym miesiÄ cu jest kolorowe i Natasza widzi lepiej deformacje, ktĂłre sÄ powaĹźniejsze, niĹź przewidywano. âW tamtej chwili byĹo dla mnie jasne, Ĺźe takim chce go Jezus. Takim go kocha. PoddaĹam siÄ. Jak maĹa dziewczynka, ktĂłra zrozumiaĹa, Ĺźe tata juĹź podjÄ Ĺ decyzjÄâ. WoĹanie staje siÄ coraz donioĹlejsze. âZaczÄĹam prosiÄ Jezusa tylko o to, by mnie nie zostawiĹ, by wszystko byĹo Nim przepeĹnioneâ. TakĹźe Mirco potrzebuje siÄ wykrzyczeÄ, idzie do kardynaĹa Caffarry. âDlaczego BĂłg zadecydowaĹ tak za nas?â. Na co kardynaĹ: âDrogi MircoâŚâ. âMogĹo wystarczyÄ mi samo tylko drogi. Ale powiedziaĹ mi: ÂŤNie mam odpowiedzi na to pytanie. Nikt na tej ziemi ci jej nie udzieli. Ale to, czego doĹwiadczacie, to juĹź jest stokroÄ, pozostaje tajemniczy planÂť. Nie mĂłgĹ mi odpowiedzieÄ. Ale nie pozostawiĹ mnie poĹrĂłd pustkiâ. PokazaĹ im, jak patrzeÄ. W oczekiwaniu na cud tkwi duszÄ cy bĂłl, ale nie w oczekiwaniu na Giacomo, ich âtakâ staje siÄ wciÄ Ĺź coraz bardziej intensywnÄ drogÄ . Wszystko przemawia w jednym wielkim dialogu. Oddanie przyjaciĂłĹ, jakiĹ sms, wspĂłlna kawa, podczas ktĂłrej dotyka siÄ bezpoĹrednio istoty⌠Albo Andrea, ktĂłra przyjeĹźdĹźa w odwiedziny z Paragwaju i na dworcu klÄka przed brzuchem. âWydawaĹo siÄ, Ĺźe oszalaĹa â mĂłwi Mirco. â DoĹwiadczyĹem jednak dziwnej odpowiednioĹci. MiaĹem to zrozumieÄ lepiej wiele miesiÄcy późniejâ.
Ten pĹacz. Im bardziej pytanie siÄ otwiera, tym wiÄcej towarzyszy drogi odkrywajÄ . PoĹrĂłd dawnych przyjacióŠi tych nowych. âTo byĹo objÄcie caĹego KoĹcioĹa â mĂłwi dalej Natasza. â OdbyliĹmy wiele spotkaĹ i kaĹźde na swĂłj sposĂłb byĹo znakiem Jezusaâ. Nadchodzi list papieĹźa Franciszka. NastÄpnie Benedykta⌠âNapisaliĹmy do caĹego Ĺwiata, przede wszystkim do klasztorĂłw. Przyjaciele pielgrzymowali. PowstaĹ lud zjednoczony w imiÄ obecnoĹciâ, ktĂłra miaĹa przyjĹÄ na Ĺwiat wkrĂłtce, 1 paĹşdziernika. Data cesarskiego ciÄcia byĹa wyznaczona. âByĹo mi przykro, Ĺźe zabieg nie mĂłgĹ byÄ wykonany 2 paĹşdziernikaâ â mĂłwi Natasza. ChciaĹa, by Giacomo narodziĹ siÄ dla niebios we wspomnienie ĹwiÄtych AnioĹĂłw Stróşów. Sto krokĂłw dzielÄ cych parking od oddziaĹu Mirco pokonuje u boku Ĺźony i maleĹstwa znajdujÄ cego siÄ w jej Ĺonie. âPrzepeĹniaĹ mnie spokĂłj. MogĹem tylko dziÄkowaÄâ. WchodzÄ do szpitala z najwiÄkszym cudem, jaki moĹźe siÄ zdarzyÄ, jak mĂłwiĹ ksiÄ dz Giussani â âcierpienie stawaĹo siÄ wdziÄcznoĹciÄ â. WdziÄcznoĹciÄ , ktĂłra âstaje siÄ nowoĹciÄ dla Ĺwiataâ. Natasza przyjmuje KomuniÄ Ĺw., a nastÄpnie wchodzi na salÄ porodowÄ . Na zewnÄ trz przyjaciele wraz z Mirco odmawiajÄ Róşaniec. Dziecko przychodzi na Ĺwiat. I pĹacze. âTego siÄ nie spodziewaliĹmy â profesor Guido Cocchi, odpowiedzialny za oddziaĹ neonatologii, wciÄ Ĺź jeszcze jest podekscytowany. â ByliĹmy przygotowani na serce, ktĂłre miaĹo zwolniÄ w przeciÄ gu kilku minut. Na nagĹÄ ĹmierÄ. Tymczasem Giacomo pĹakaĹ, pĹakaĹ gĹoĹno. Zazwyczaj takie dzieci nie majÄ na to ani czasu, ani siĹ. NastÄpnie spodziewaliĹmy siÄ niewydolnoĹci oddechowej, ale minuty upĹywaĹyâŚâ. Giacomo bÄdzie ĹźyĹ 19 godzin. AĹź do Ĺwitu wspomnienia ĹwiÄtych AnioĹĂłw Stróşów. Profesor Cocchi pracuje w szpitalu od 36 lat. WidziaĹ niejedno. âTym razem jednak staĹo siÄ coĹ nowego. Ze wzglÄdu na reakcjÄ Giacomo i to, co dziaĹo siÄ wokóŠniego: wspĂłĹpracÄ, jaka wywiÄ zaĹa siÄ miÄdzy oddziaĹami, zazwyczaj pozostajÄ cymi we wrogich stosunkach, oraz postaÄ, jakÄ przyjÄĹa opieka nad nim, po raz pierwszyâ. Po dwĂłch godzinach, w czasie ktĂłrych Giacomo kopie nóşkami i daje siÄ sĹyszeÄ, przenoszÄ go wraz z mamÄ do sali, ktĂłra jest tylko dla nich, na zwykĹym oddziale, tak jak inne dzieci. Nie rozdzielajÄ ich. âWszystko byĹo bardzo intensywne. Nie ze wzglÄdu na organizacjÄ, ale ze wzglÄdu na samÄ tylko obecnoĹÄ, ktĂłra siÄ pojawiĹaâ â opowiada neonatolog Chiara Locatelli. Takie dzieci zazwyczaj zostajÄ przeniesione na oddziaĹ intensywnej terapii. WĹrĂłd kolegĂłw byĹo parÄ osĂłb majÄ cych wÄ tpliwoĹci, poniewaĹź podejmowanie decyzji âpoza protokoĹemâ wiÄ Ĺźe siÄ z ryzykiem. Dla innych to po prostu absurd, Ĺźe Giacomo przyszedĹ na Ĺwiat. Niepotrzebne cierpienie. Jednak ten, kto wchodzi do sali Giacomo, zmienia zdanie na sam tylko widok. âWidzÄ c zakĹopotanie mojej koleĹźanki, powiedziaĹam jej: ÂŤChodĹş ze mnÄ Âť. Kiedy tam byĹa, wzruszyĹa siÄ. WyczuwaĹo siÄ gĹÄbokÄ intensywnoĹÄ⌠PomyĹlaĹam, Ĺźe taka decyzja zostaĹa podjÄta w noc BoĹźego Narodzeniaâ. Wszyscy pragnÄli tam byÄ. Pielgrzymki przyjaciĂłĹ. ĹťegnajÄ siÄ z nim, ale potem nie odchodzÄ . PielÄgniarki i lekarze, ktĂłrzy pytajÄ o to dziecko, czy Ĺźyje, jak siÄ czuje. Mirco nie pojmuje: âDlaczego ta wiadomoĹÄ jest dla wszystkich taka waĹźna?â. Giacomo po prostu jest, pĹacze, szuka mamy, sĹucha gĹosu taty i dwĂłjki rodzeĹstwa, ktĂłre przyszĹo go poznaÄ. âKiedy byliĹmy we czwĂłrkÄ â mĂłwi Mirco â cierpienie, trudy tych wszystkich miesiÄcy⌠Wszystko przepeĹniaĹ spokĂłj w obecnoĹci Giacomoâ. Po nocy spÄdzonej na obserwacji Natasza zauwaĹźa, Ĺźe Giacomo nie oddycha prawidĹowo. âWezwaĹa mnie, a ja pobiegĹam po morfinÄ â opowiada Chiara Locatelli â ale nie zdÄ ĹźyĹam. Kiedy zmarĹ, chciaĹam, by pozostaĹ w objÄciach mamy tak dĹugo, jak tylko byĹo to moĹźliwe⌠Mnie samej trudno byĹo siÄ oderwaÄ. I spostrzegĹam, Ĺźe aĹź do ostatniej chwili byĹam przekonana, Ĺźe cud polega na tym, Ĺźe speĹnia siÄ to, czego pragnieszâ. Tymczasem Natasza oddaje go jej. PĹacze, ale przepeĹnia jÄ pewnoĹÄ: âOn jest juĹź tam, gdzie powinien byÄâ. Po dwĂłch miesiÄ cach wciÄ Ĺź jeszcze zadaje sobie pytanie, co ludzie zobaczyli w tej sali. âGiacomo przyszedĹ do nas wĹaĹnie po to, by nam powiedzieÄ: jestem i jestem kochany taki, jaki jestem. Wszyscy musieliĹmy siÄ z tym liczyÄ. Przez wiele miesiÄcy prosiĹam Pana, by pokazaĹ mi swojÄ czuĹoĹÄ i siĹÄ. Zawsze pojawiaĹy siÄ te dwa sĹowa. I mnie wysĹuchaĹ. PrzemieniĹ rzeczywistoĹÄâ. Giacomo podbiĹ Ĺwiat wokóŠsiebie, zrodziĹ go na nowo, nie wiedzÄ c i nie chcÄ c tego, tak jak ĹwiÄte niewiniÄ tka PĂŠguyâego.
âGdzie byĹam aĹź do dzisiaj?â Kiedy kilka godzin później do sali wchodzÄ oddziaĹowa, poĹoĹźna i odpowiedzialni za salÄ porodowÄ , Mirco i Natasza przestraszyli siÄ. âChcemy wam podziÄkowaÄ. Nasza praca siÄ zmieniĹa. Teraz napiszemy do dyrekcji z wnioskiem o rozpoczÄcie ÂŤprogramu GiacomoÂť...â CoĹ niepojÄtego tutaj, gdzie leczenie oznacza tylko powrĂłt do zdrowia. âOd jakiegoĹ juĹź czasu zastanawialiĹmy siÄ z kolegami, jak zaproponowaÄ wprowadzenie opieki paliatywnej â opowiada Patrizio Calderoni. â ObecnoĹÄ Giacomo wziÄĹa gĂłrÄ nad planami. I kaĹźe mi pragnÄ Ä tego, by zawsze mieÄ otwarte oczy. PoniewaĹź Jezus przechodzi obok mnie codziennieâ. Tego, by doĹwiadczenie Giacomo staĹo siÄ metodÄ , bardzo chciaĹa Maria Antonietta Graziano, oddziaĹowa. âTamtego dnia wszystko wydarzyĹo siÄ w nadzwyczajny, ale spontaniczny sposĂłb. Naturalnyâ. Jest poĹoĹźnÄ od 33 lat. Nigdy nie zastanawiaĹa siÄ nad sytuacjÄ dzieci takich jak Giacomo. Zazwyczaj zostajÄ one przekazane innemu zespoĹowi. Kiedy jednak wie, Ĺźe mama nie chce byÄ oddzielona od dziecka, jest zawsze do dyspozycji. MĂłwi bez wytchnienia: âZobaczyÄ uĹmiech tej kobiety, ktĂłra nigdy nie narzekaĹa, nie byĹa niemiĹa. Nie powiedziaĹa ani sĹowa. WziÄĹa swoje dziecko za rÄkÄ i przeprowadziĹa na drugÄ stronÄ. Niech pani zauwaĹźy, Ĺźe przed ĹmierciÄ zazwyczaj siÄ ucieka! Wie pani, Ĺźe w pewnym momencie zapomniaĹam, Ĺźe on miaĹ jakÄ Ĺ wadÄ? ByĹ przeĹliczny⌠Ja i moi koledzy mogliĹmy powiedzieÄ ÂŤtakÂťâ. W jakim sensie? âPowiedziaĹam sobie: gdzie byĹam aĹź do dzisiejszego dnia? PojÄĹam, Ĺźe jeszcze dzieĹ wczeĹniej pozostawaĹam anonimowa, czy pani to rozumie?â. MĂłwi, Ĺźe zbudziĹa siÄ ze snu nieĹwiadomoĹci: âOtworzyĹ mi oczy. To jest nowy horyzont pracyâ. Mirco przyklÄka na cmentarzu, myĹlÄ c o Andrei, przyjaciĂłĹce z dworca, ona âzrozumiaĹa, Ĺźe przyszedĹ nas odwiedziÄ Jezusâ. Brakuje mu syna. âAle kiedy o nim myĹlÄ, zastanawiam siÄ nad tym, do czego chce przylgnÄ Ä moje serceâ. Pewnego dnia w tym czasie Natasza spostrzegĹa, Ĺźe zaczynaĹy siÄ kĹopoty takie jak dawniej i siÄ przestraszyĹa: âTo wszystko zmieniĹo Ĺwiat, a nie zmieniĹo nas? Tymczasem to jest fakt. Trzeba na niego patrzeÄ, szukaÄ go. Pytanie jest wiÄksze, o wiele wiÄksze, ale wĹaĹnie dlatego, Ĺźe zobaczyĹam PrawdÄâ. Mirco opowiada o tym, jak czĹowiek upada w codziennoĹci i Ĺźe wcale nie widzi teraz rzeczywistoĹci z wyĹźszego piÄtra. âZanim to wszystko siÄ staĹo, miaĹem tylko jednÄ proĹbÄ: byÄ wolnym. O to samo prosiĹem, gdy dowiedziaĹem siÄ o Giacomo, i o to samo proszÄ teraz. Pan pochwyciĹ mnie w moim ograniczeniu, cieleĹnie wziÄ Ĺ mnie w swoje objÄcia i powiedziaĹ mi: ÂŤZe MnÄ moĹźesz byÄ wolnyÂťâ. Jest tak jak na obrazku przygotowanym dla Giacomo, przedstawiajÄ cym fragment SÄ du Ostatecznego Beato Angelico, gdzie AnioĹ Stróş przyjmuje do Niebios swojego podopiecznego, obejmujÄ c go, jak gdyby czekaĹ na niego od zawsze. Teraz juĹź trwajÄ tak w objÄciach. |