Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2013 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy Plan Ojciec Spadaro. DoĹwiadczenie wedĹug Franciszka Davide Perillo UczyÄ siÄ od tego, co mu siÄ wydarza. Osobiste Ĺwiadectwo. âPamiÄtliwaâ modlitwa. Ojciec ANTONIO SPADARO, autor sĹawnego wywiadu z PapieĹźem, wyjaĹnia, dlaczego dla Ojca ĹwiÄtego wiara znajduje nieustanne potwierdzenie (i ukazuje swojÄ siĹÄ) w rzeczywistoĹci oraz w naszej zdolnoĹci ârozeznawaniaâ
âNasza refleksja musi zawsze wypĹywaÄ z doĹwiadczeniaâ* â przeczytaliĹmy w sĹawnym wywiadzie, ktĂłry ukazaĹ siÄ na Ĺamach jezuickiego czasopisma âCiviltĂ Cattolicaâ. Teraz, gdy tekst ten ponownie trafia do obiegu w postaci ksiÄ Ĺźkowej (La mia porta è sempre aperta, Rizzoli), z komentarzem pogĹÄbiajÄ cym kontekst i tĹo, staje siÄ okazjÄ do pogĹÄbienia tego tematu. Powracamy do niego wraz z ojcem Antonio Spadaro (47 lat), redaktorem naczelnym âCiviltĂ Cattolicaâ, specjalistÄ od sieci internetowej oraz literatury, âdrugim najsĹawniejszym na Ĺwiecie jezuitÄ â, jak nazwano go po medialnej sensacji, jakÄ byĹa jego rozmowa z Franciszkiem, ktĂłra odbyĹa siÄ w trzech etapach i zostaĹa opublikowana w tym samym czasie na caĹym Ĺwiecie. Ponownie siÄgamy wiÄc do tematu zasadniczego, zdaniem ojca Spadaro, by podÄ ĹźaÄ za PapieĹźem. I by przeczytaÄ takĹźe Evangelii gaudium, by zdaÄ sobie sprawÄ, dlaczego ânie moĹźna wytrwaÄ w ewangelizacji peĹnej zapaĹu, jeĹli nie jest siÄ przekonanym na podstawie doĹwiadczenia, Ĺźe to nie to samo: poznaÄ Jezusa lub nie znaÄ Goâ** (266). âNa podstawie doĹwiadczeniaâ. Wiara moĹźe znaleĹşÄ potwierdzenie tylko tam, w rzeczywistoĹci. Tylko osÄ dzajÄ c do koĹca to, co siÄ nam wydarza, porĂłwnujÄ c to z naszymi potrzebami, z naszymi najprawdziwszymi wymogami, moĹźemy dostrzec radykalnÄ odmiennoĹÄ, jakÄ Chrystus wnosi w nasze Ĺźycie.
Dlaczego tak decydujÄ ce dla PapieĹźa jest doĹwiadczenie? I na czym ono polega w jego przekonaniu? PapieĹź Franciszek nie naleĹźy do tych, dla ktĂłrych najwaĹźniejsze sÄ pojÄcia. Nie wychodzi od jasnych i wyraĹşnych idei, by potem je wdraĹźaÄ â wychodzi zawsze od kontaktu z tym, kogo ma przed sobÄ , od osoby albo grupy. Z jednej strony jest to kategoria zakorzeniona w jego duchowoĹci, w jezuickiej formacji: punktem wyjĹcia do pracy w pedagogii ĹwiÄtego Ignacego jest zawsze kontekst i doĹwiadczenie. Ojciec ĹwiÄty wyraziĹ to jasno w Evangelii gaudium, ale podkreĹlaĹ takĹźe wczeĹniej: rzeczywistoĹÄ âjestâ, podczas gdy idea jest owocem jakiegoĹ opracowania, ktĂłre zawsze moĹźe staÄ siÄ sofizmatem, odrywajÄ c siÄ od rzeczywistoĹci, nie wykluczajÄ c samego niebezpieczeĹstwa totalitaryzmu, jeĹli idea chce narzuciÄ siÄ rzeczywistoĹci. Dla Ojca ĹwiÄtego rzeczywistoĹÄ zawsze stoi wyĹźej od idei. Jest to jedna z jego czterech fundamentalnych zasad odczytywania rzeczywistoĹci. A wiÄc refleksja moĹźe byÄ poczyniona tylko w Ĺwietle doĹwiadczenia. I tylko po tej refleksji przychodzi ocena, by zaproponowaÄ dziaĹanie. Poza tym Ojciec ĹwiÄty duĹźÄ wagÄ przywiÄ zuje do swojego doĹwiadczenia duszpasterskiego. Podczas jego pracy w Buenos Aires ogromnego znaczenia nabraĹ bezpoĹredni kontakt z ludĹşmi. SÄ to konkretne oblicza spotkanych osĂłb, ktĂłre w pewien sposĂłb nawrĂłciĹy go na doĹwiadczenie. To nie jest kategoria intelektualna: to jest to samo doĹwiadczenie, ktĂłre go porusza. Nie biorÄ c pod uwagÄ innego aspektu.
Jakiego? PrzynaleĹźnoĹci. DoĹwiadczenie dla PapieĹźa nie jest tylko indywidualne, jest takĹźe doĹwiadczeniem ludu â KoĹcioĹa. Poczucie przynaleĹźnoĹci do ludu ma dla niego nieporĂłwnywalnÄ z niczym wartoĹÄ. Tak naprawdÄ BĂłg objawia siÄ ludowi, nie jednostce. A wiÄc doĹwiadczenie wiary zawsze naleĹźy rozpatrywaÄ w kontekĹcie przynaleĹźnoĹci. Subiektywizm nie wchodzi tutaj w grÄ.
Jednak rĂłwnieĹź wtedy, gdy PapieĹź mĂłwi o wierze jako o czymĹ, co rodzi siÄ ze âzdumienia spotkaniem kogoĹ, kto na ciebie czekaâ, sĹychaÄ wyraĹşne odwoĹanie do tego aspektu: to wydarzenie, obiektywny fakt moĹźe byÄ poznany za poĹrednictwem doĹwiadczenia⌠OczywiĹcie. Ale pojÄcia obiektywnoĹci nigdy nie moĹźna uwaĹźaÄ za coĹ absolutnego, niezwiÄ zanego z niczym. RefleksjÄ , a nastÄpnie dziaĹaniem kieruje ĹwiadomoĹÄ tego, Ĺźe Chrystus siÄ wcieliĹ. Ojciec ĹwiÄty mĂłwi wyraĹşnie w wywiadzie, Ĺźe nie robi siÄ rozeznania idei, ale historii. Nie ma bezwĹadnej obiektywnoĹci, jest zawsze obiektywnoĹÄ, ktĂłra staje siÄ obliczem, historiÄ , doĹwiadczeniem. ObiektywnoĹciÄ jest Chrystus. NowoĹciÄ jest Ewangelia. To jest najwaĹźniejsze. CaĹa reszta przychodzi później. Nie dlatego, Ĺźe jest maĹo istotna, ale poniewaĹź istnieje absolutny priorytet: orÄdzie. Ewangelia jest po to, by byĹa gĹoszona wszystkim, niezaleĹźnie od sytuacji, w jakiej ktoĹ Ĺźyje.
Czy to jednak wiÄ Ĺźe siÄ rĂłwnieĹź z faktem, Ĺźe czĹowiek, niezaleĹźnie od swojej sytuacji i tradycji, z jakiej siÄ wywodzi, oraz róşnic kulturowych, posiada w swoim sercu kryterium pozwalajÄ ce mu osÄ dziÄ i uznaÄ tÄ obiektywnoĹÄ? Jest wydarzenie, ktĂłre wchodzi w historiÄ â orÄdzie Chrystusa â ale jest takĹźe ludzkie serce bÄdÄ ce w stanie dostrzec tÄ wyjÄ tkowoĹÄ, poniewaĹź oczekuje. Wydaje mi siÄ, Ĺźe Ojciec ĹwiÄty zwraca uwagÄ takĹźe na to. Tak. Jest coĹ w sercu czĹowieka â otwartoĹÄ, ktĂłrÄ PapieĹź identyfikuje ze zranieniem. I to zranienie wiÄ Ĺźe siÄ z zasadniczym pragnieniem Boga. Ten monogram zranienia trzeba pojmowaÄ jako gĹÄbokie powoĹanie wpisane w serce czĹowieka. A KoĹcióŠzwraca siÄ zasadniczo do czĹowieczeĹstwa, ktĂłre dostrzega, odczuwa to zranienie, doĹwiadcza go.
Sam Ojciec ĹwiÄty wychodzi od tego zranienia. Kiedy mĂłwi: âJestem przede wszystkim grzesznikiemâ, chce powiedzieÄ, Ĺźe by zdefiniowaÄ samego siebie, czerpie z najbardziej radykalnego ludzkiego doĹwiadczenia â z ograniczenia. A jest to kwestia, w ktĂłrej nie moĹźemy oszukiwaÄ, doskonale zdajemy sobie z tego sprawÄ, doĹwiadczenie jest tutaj bezlitosne⌠Absolutnie. Tak naprawdÄ doĹwiadczenie wiary oraz przylgniÄcia do Chrystusa bierze siÄ wĹaĹnie z rozpoznania tego, Ĺźe jest siÄ grzesznikiem. Osoba nieodczuwajÄ ca tego zranienia, ktĂłra je neguje, staje siÄ niemal zupeĹnie odporna na przesĹanie Ewangelii.
Uderza bardzo to, jak ta dynamika zachodzÄ ca miÄdzy sercem a rzeczywistoĹciÄ staje siÄ dla Ojca ĹwiÄtego czynnikiem nieustannego poznawania. W pewnym sensie mĂłwi on niemal tylko o tym, co odkryĹ, ĹźyjÄ c. To, co mĂłwi, wiÄ Ĺźe siÄ czÄsto z wydarzajÄ cymi siÄ epizodami, ktĂłre widziaĹ: z wiarÄ jego babci, z dniem powoĹania, z siostrami zakonnymi, ktĂłre zajmowaĹy siÄ nim w szpitalu⌠AĹź po rozpoczÄcie katechezy od historii Noemi, chorej dziewczynki, ktĂłrÄ spotkaĹ chwilÄ wczeĹniej. Dlaczego? No wĹaĹnie, poniewaĹź zawsze odnosi siÄ do doĹwiadczenia, ktĂłre ma konkretne oblicza. To one pomagajÄ mu snuÄ refleksje, zastanawiaÄ siÄ. To, co mĂłwi, zawsze jest owocem tego, czego doĹwiadczyĹ na wĹasnej skĂłrze. TakĹźe ĹwiÄci majÄ dla niego konkretne âobliczaâ. Nie wierzy temu, co nazywa nieco ironicznie âzharmonizowanymi energiamiâ â wierzy obliczom. Jest to kategoria hermeneutyczna potrzebna do zrozumienia tego wszystkiego, o czym mĂłwi. JeĹli jego nauczanie interpretuje siÄ przy pomocy kategorii idei, abstrakcyjnych stwierdzeĹ, schodzi siÄ na manowce.
DziÄki czemu moĹźliwa jest jednak ta dyspozycyjnoĹÄ serca, za sprawÄ ktĂłrej czĹowiek siÄ uczy? To wĹaĹnie Ojciec ĹwiÄty mĂłgĹby mieÄ wszystkie przesĹanki do tego, by myĹleÄ, Ĺźe âwie o tym wystarczajÄ co duĹźoâ, przede wszystkim o wierze⌠DziÄki pokorze, ktĂłra nie jest dla niego jakÄ Ĺ ascetycznÄ cnotÄ , ale przede wszystkim sposobem prawdziwego zbliĹźenia siÄ do innych i do rzeczywistoĹci. Jest to gotowoĹÄ do doĹwiadczania, ktĂłra, no wĹaĹnie, we Franciszku jest bardzo mocno zakorzeniona. SkÄ d siÄ bierze? Nie wiem dokĹadnie. Ale oczywiĹcie na tyle, na ile to rozumiem, liczy siÄ takĹźe fakt doĹwiadczania czegoĹ przeciwnego. To ciekawe, Ĺźe na przykĹad prosi on nieustannie o przebaczenie nie grzechĂłw KoĹcioĹa, ale swoich. Kiedy opowiada, Ĺźe w mĹodoĹci, w wieku 36 lat, zostaĹ mianowany prowincjaĹem, i mĂłwi, Ĺźe ĹźaĹuje, Ĺźe byĹ szorstki, prawie agresywny wobec rzeczywistoĹci i innych, takĹźe ze wzglÄdu na brak doĹwiadczenia, krĂłtko mĂłwiÄ c, wyznaje, Ĺźe doĹwiadczyĹ na wĹasnej skĂłrze efektu zamkniÄcia siÄ na doĹwiadczenie. To takĹźe z czasem uczyniĹo go Ĺagodnym. NastÄpnie istnieje druga kwestia, ktĂłra staje siÄ metodÄ : rozeznanie, bÄdÄ ce â nie zapominajmy o tym â fundamentem jezuickiej duchowoĹci.
PapieĹź mĂłwi po prostu, Ĺźe âjedynie w narracji moĹźna rozeznawaÄ, nie za pomocÄ jÄzyka filozofiiâ. WychodzÄ c wĹaĹnie od doĹwiadczenia, a nie od idei. Co jednak dokĹadnie znaczy rozeznawaÄ? Widzimy to w sposobie, w jaki Franciszek prowadzi KoĹciĂłĹ. Wiele osĂłb uwaĹźa, Ĺźe Ojciec ĹwiÄty ma coĹ w rodzaju planu, Ĺźe posiada jasne i wyraĹşne idee, ktĂłre wciela w Ĺźycie. Nie wydaje mi siÄ, Ĺźeby ta wizja byĹa wĹaĹciwa. Ojciec ĹwiÄty jest gĹÄboko zakorzeniony w konkretnym doĹwiadczeniu. Nie Ĺźyje w jakiejĹ szklanej kuli, dobrze wie, co dzieje siÄ wokóŠniego. Ale kiedy wykonuje ruch, nieustannie odczytuje na nowo w swojej osobistej modlitwie oraz w rozmowie z innymi to, co czyni. A wiÄc posuwa siÄ naprzĂłd. W procesie, ktĂłry moĹźemy wĹaĹnie nazwaÄ duchowym rozeznaniem: poszukujÄ c i odkrywajÄ c krok po kroku wolÄ Boga. Jego dziaĹanie najlepiej streszcza zasada: âGdy idzie siÄ drogÄ , ukazuje siÄ dalsza drogaâ. Lepiej rozumie, dokÄ d iĹÄ, w chwili, gdy wyrusza w drogÄ. To nie jest praktyczne zastosowanie teoretycznych zaĹoĹźeĹ â jest to wizja dynamiczna.
KtĂłra zakĹada inny aspekt: rĂłwnieĹź KoĹciĂłĹ, bÄdÄ c ĹźywÄ rzeczywistoĹciÄ , w pewien sposĂłb zyskuje samoĹwiadomoĹÄ, ĹźyjÄ c i zastanawiajÄ c siÄ nad swojÄ historiÄ . PapieĹź w rozmowie z Ojcem cytowaĹ ĹwiÄtego Wincentego z Lerynu: âRĂłwnieĹź dogmat (âŚ) postÄpuje, umacnia siÄ z latami, rozwija siÄ z czasem, pogĹÄbia siÄ z wiekiemâ. A w adhortacji mĂłwi, Ĺźe âKoĹciĂłĹ, bÄdÄ c uczniemâmisjonarzem, musi wzrastaÄ w swojej interpretacji objawionego SĹowa i w swoim zrozumieniu prawdyâ (40). Czy moĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe zdaniem Franciszka w metodzie poznawania decydujÄ ce dla samego KoĹcioĹa, a nie tylko dla pojedynczego wiernego jest doĹwiadczenie? To wĹaĹnie doĹwiadczenie chrzeĹcijaĹskiego ludu staje siÄ sĹowem. Niech siÄ pan zastanowi chociaĹźby nad pomysĹem wysĹania do diecezji kwestionariusza w ramach przygotowaĹ do Synodu o rodzinie. MĂłwiono o nim jako o âsondaĹźu opiniiâ, ale w rzeczywistoĹci jest to konsekwencja tej logiki: jest uchwyceniem Ĺźycia ludu BoĹźego, przeĹźywanym doĹwiadczeniem, ktĂłre jest bardziej uĹźyteczne niĹź zaczynanie od dokumentĂłw i teoretycznych zaĹoĹźeĹ. Lud BoĹźy jest zaproszony do zadawania sobie pytaĹ, a takĹźe do mĂłwienia o doĹwiadczeniu przeĹźywanym w Ĺwietle Ewangelii. To zresztÄ nie wystarcza, wiadomo â jest to propedeutyka do ostatecznej refleksji. Ale takĹźe tutaj tak naprawdÄ widaÄ metodÄ ÄwiczeĹ duchowych ĹwiÄtego Ignacego. Rozeznanie jest zasadniczÄ podstawÄ osÄ du. Jest odczuwaniem i smakowaniem rzeczy wewnÄtrznie. Nie jest to projekt o charakterze wyĹÄ czenie racjonalnym, w znaczeniu abstrakcyjnym: to na podstawie tego, co dzieje siÄ w naszym wnÄtrzu, rozeznajemy, jak postÄpowaÄ naprzĂłd. I wyĹania siÄ kierunek, ktĂłry trzeba obraÄ, co nie jest samym tylko owocem naszej zdolnoĹci podejmowania decyzji, ale owocem dziaĹania Ducha.
Ojciec ĹwiÄty kĹadzie duĹźy nacisk na kwestiÄ pokusy âudomowienia granicâ, ktĂłrego rezultatem moĹźe byÄ âwiara z laboratoriumâ: coĹ abstrakcyjnego, statycznego, wiara, ktĂłra nie oferuje juĹź narzÄdzi do osÄ dzania rzeczywistoĹci i prowadzi do âautyzmu intelektuâ. SkÄ d wynika, zdaniem PapieĹźa, to niebezpieczeĹstwo? PapieĹźowi Franciszkowi obce sÄ ideologie. ZupeĹnie obce. Co wiÄcej, jednym z najwiÄkszych niebezpieczeĹstw, jakie dostrzega, jest wĹaĹnie ideologizacja Ewangelii, do ktĂłrej dochodzi, gdy EwangeliÄ odczytuje siÄ przy pomocy innych kategorii. EwangeliÄ, zdaniem PapieĹźa, czyta siÄ przy pomocy Ewangelii; jest to absolutnie oryginalne i jedyne w swoim rodzaju doĹwiadczenie. Nie moĹźe byÄ zredukowane przez obce metodologie. StÄ d teĹź jego niechÄÄ do polityzowania, do hegemonicznych usiĹowaĹ itd. Nie wolno nam staÄ na granicy, by upodobniÄ do nas granice, ale musimy tam ĹźyÄ, doĹwiadczaÄ samej granicy. Nie jest to logika aneksji, ale umocnienia, wyzwania.
W przeciwnym razie koĹczy siÄ na sprowadzeniu wszystkiego do tego, co juĹź wiesz. OczywiĹcie. Kiedy PapieĹź prosi, by âotworzyÄ drzwi KoĹcioĹaâ, nie myĹli przede wszystkim o tym, Ĺźe trzeba wpuĹciÄ ludzi do koĹcioĹa â chce otworzyÄ na oĹcieĹź drzwi po to, by Pan mĂłgĹ wyjĹÄ. Czasem ryglujemy je tak dokĹadnie, Ĺźe ostatecznie Chrystus zostaje zamkniÄty w Ĺrodku jak w klatce⌠Tymczasem KoĹcióŠjest skarbem, ktĂłry musi byÄ do dyspozycji wszystkich. W caĹej adhortacji Evangelii gaudium przewija siÄ to przywoĹanie.
Kolejny potÄĹźny aspekt w papieskich przywoĹaniach to wiara jako Ĺwiadectwo. âRĂłwnieĹź w naszej epoce ludzie wolÄ sĹuchaÄ ĹwiadkĂłw: ÂŤnoszÄ pragnienie autentycznoĹci. (âŚ) ĹťÄ dajÄ gĹosicieli Ewangelii, ktĂłrzy by mĂłwili o Bogu znanym sobie i bliskim, jakby Go niewidzialnego widzieliÂťâ â pisze w adhortacji (150). TakĹźe tutaj doĹwiadczenie staje siÄ zasadnicze: droga do prawdy jest relacjÄ , czymĹ dajÄ cym siÄ doĹwiadczyÄ. Sam Franciszek jest PapieĹźem, ktĂłry komunikuje orÄdzie, dajÄ c o nim Ĺwiadectwo. MĂłwi o wartoĹci ubĂłstwa, ĹźyjÄ c w prostocie. Albo o modlitwie, modlÄ c siÄ. Stara siÄ poĹÄ czyÄ gest ze sĹowem. Zasadniczo chce wyjĹÄ z logiki przemawiania, gĹoszenia sĹowa dla sĹowa, by pokazywaÄ. W ten sposĂłb gest staje siÄ jeszcze potÄĹźniejszy. ĹwiÄty Ignacy mĂłwi, Ĺźe miĹoĹÄ bardziej ukazuje siÄ w dzieĹach niĹź w sĹowach. To jest wymiar, ktĂłry popycha do dziaĹania.
SÄ inne kwestie, w ktĂłrych doĹwiadczenie staje siÄ dla PapieĹźa decydujÄ cym czynnikiem. Przede wszystkim jego metoda wychowawcza. W wywiadzie przytacza pewien epizod. Opowiada, Ĺźe pewnego razu, by zainteresowaÄ swoich uczniĂłw w liceum literaturÄ , zachÄca ich do pisania i ostatecznie w relacjÄ z klasÄ wciÄ ga takĹźe Borgesa. No cóş, moglibyĹmy tu mĂłwiÄ o ryzyku wychowawczym. Poruszanie siÄ w ten sposĂłb jest naprawdÄ ryzykiem, poniewaĹź zawsze ĹÄ czy siÄ z moĹźliwoĹciÄ nieporozumienia. Ale w tym przypadku podjÄ Ĺ na przykĹad to ryzyko, poniewaĹź zrozumiaĹ, Ĺźe byĹ to najlepszy sposĂłb, by stworzyÄ most ĹÄ czÄ cy doĹwiadczenie literatury, ktĂłre chciaĹ zakomunikowaÄ, z doĹwiadczeniem jego uczniĂłw. I jedynym sposobem byĹo wyjĹcie im na spotkanie: wyjĹcie od ich punktu widzenia, od ich inteligencji i ciekawoĹci, i odczytanie gĹÄbokiej potrzeby, jaka znajdowaĹa siÄ w tej proĹbie. WchodzÄ c w literaturÄ z wymogami i pytaniami mĹodych, ostatecznie wyszedĹ stamtÄ d, krĂłtko mĂłwiÄ c, z mĹodzieĹźÄ otwartÄ na literaturÄ, a wrÄcz z samymi autorami. W ten sposĂłb doĹwiadczenie w pewnym sensie jest takĹźe istotÄ tego, jak PapieĹź pojmuje wychowanie.
W ksiÄ Ĺźce podkreĹla Ojciec, Ĺźe kiedy PapieĹź mĂłwi o sztuce, o swoich upodobaniach â HĂślderlinie, Manzonim, Caravaggiu, Mozarcie â wychodzi zawsze od Ĺźycia, a nie od intelektualnego dyskursu. âĹťycie jest probierzem sĹĂłwâ â mĂłwi, cytujÄ c Manzoniego. Jest to dobra definicja doĹwiadczenia⌠Dla Ojca ĹwiÄtego sztuka nie jest zamkniÄta w estetycznym Ĺwiecie, autonomicznym w stosunku do reszty. PowieĹÄ, poezja, sztuka w ogĂłle jest integralnÄ czÄĹciÄ Ĺźycia. RĂłwnieĹź Ĺźycia duchowego i duszpasterskiego. Na tym polu porusza siÄ z wielkÄ ĹatwoĹciÄ i elastycznoĹciÄ . By wyjaĹniÄ na przykĹad, czym jest nadzieja, wyszedĹ od Turandota. MyĹlaĹem, Ĺźe Ĺşle zrozumiaĹem⌠My wprowadzilibyĹmy caĹy dyskurs, mĂłwiÄ c âna przykĹadâ, otworzylibyĹmy w pewien sposĂłb nawias. Tymczasem dla niego dyskurs jest pĹynny, nie ma rozdzielenia. To mnie uderzyĹo. Estetyka PapieĹźa wiÄ Ĺźe siÄ z relacjÄ z dzieĹem sztuki, w ktĂłrej dzieĹo ksztaĹtuje radykalnie percepcjÄ. W rzeczywistoĹci czerpanie z tego korzyĹci oznacza, krĂłtko mĂłwiÄ c, doĹwiadczanie Ĺźycia. Kiedy czytasz powieĹÄ, przeĹźywasz doĹwiadczenie Ĺźycia, nie doĹwiadczasz tylko w sposĂłb czysto intelektualny. Jest to uwaga oferujÄ ca wiele moĹźliwoĹci rozwoju.
Ostatni aspekt. WĹaĹnie jego osobista modlitwa. Ojciec ĹwiÄty nazywa jÄ âpamiÄtliwÄ â, to znaczy âpeĹnÄ pamiÄci i wspomnieĹ, rĂłwnieĹź pamiÄci o mojej historii, o tym, co Pan zrobiĹâ. Czy takĹźe modlitwa jest dla niego doĹwiadczaniem? Tak. Jego modlitwa nie jest abstrakcyjna: jest obserwacjÄ faktĂłw i rozpoznawaniem tego, gdzie Pan dziaĹa i dziaĹaĹ. PowiedziaĹ o tym takĹźe w swojej adhortacji: tylko spotkanie z Panem moĹźe byÄ ĹşrĂłdĹem âradoĹci Ewangeliiâ, nie etyczna decyzja albo przylgniÄcie do jakiejĹ idei. Na przykĹad odprawia on wieczornÄ adoracjÄ, okoĹo 19.30, ktĂłra polega na czystej kontemplacji i ciszy. To ciekawe, Ĺźe nie odprawia jej rano. OczywiĹcie, rano siÄ modli, jakĹźeby inaczej: jutrznia, Msza Ĺw⌠Ale ta wyjÄ tkowa chwila ma miejsce wieczorem. Oznacza to, Ĺźe stawia swĂłj dzieĹ przed Panem i modli siÄ w kontekĹcie tego, co przeĹźyĹ. W kontekĹcie swojego doĹwiadczenia, krĂłtko mĂłwiÄ c.
* Wywiad z Franciszkiem, przeprowadzony przez Antonio SpadarÄ SJ, cyt. za: Serce wielkie i otwarte na Boga, tĹum. J. Siepsiak SJ, K. Nowak SJ, A.P. BieĹ SJ, red. D. PiĂłrkowski, K. StokĹosa, www.deon.pl. ** Polska wersja adhortacji Evangelii gaudium cyt. za: www.vatican.va. |