Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2013 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Z okĹadki KsiÄ dz Giussani. Ĺťycie, ktĂłre wciÄ Ĺź trwa Po co jesteĹmy na Ĺwiecie? Jaki wkĹad moĹźemy mieÄ my â ja â by stawiÄ czoĹa problemom, historii? To samo pytanie zadawaĹ sobie ksiÄ dz Giussani. Nieprzypadkowo wyĹania siÄ ono dzisiaj z pierwszych stronic przepiÄknej biografii piĂłra Alberto Savorany: âNie chcÄ ĹźyÄ niepotrzebnie â to moja obsesjaâ. Davide Perillo Po co jesteĹmy na Ĺwiecie? Jaki wkĹad moĹźemy mieÄ my â ja â by stawiÄ czoĹa problemom, historii? To samo pytanie zadawaĹ sobie ksiÄ dz Giussani. Nieprzypadkowo wyĹania siÄ ono dzisiaj z pierwszych stronic przepiÄknej biografii piĂłra Alberto Savorany: âNie chcÄ ĹźyÄ niepotrzebnie â to moja obsesjaâ. Zdanie to pochodzi z listu ksiÄdza Giussaniego z 1945 roku, ktĂłry napisaĹ jako mĹody kapĹan. Jedno z setek Ĺwiadectw, dokumentĂłw i faktĂłw, z ktĂłrych wyĹania siÄ opowieĹÄ o nieprzeciÄtnym Ĺźyciu â naznaczonym charyzmatem â a jednak tak nam bliskim, poniewaĹź jak wspominaĹ jakiĹ czas temu ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn, ksiÄ dz Giussani, âĹźyĹ w tych samych okolicznoĹciach i przeĹźywaĹ te same wyzwania, co myâ. MiaĹ te same pytania, wymogi, potrzeby. Ma wiele do zaofiarowania poprzez sposĂłb, w jaki on je przeĹźyĹ â drogÄ dla wszystkich, odciskajÄ cÄ siÄ jak pieczÄÄ kiedyĹ â i teraz â na Ĺźyciu tysiÄcy ludzi.
JeĹli jednak rozglÄ dniemy siÄ wokĂłĹ, tam gdzie jesteĹmy, moĹźemy zauwaĹźyÄ dziesiÄ tki przykĹadĂłw tego, co moĹźe zrodziÄ siÄ z takiego Ĺźycia: uzdrowionych podziaĹĂłw, nieprzewidzianych przyjaĹşni. CzĹowieczeĹstwa rozkwitajÄ cego dziÄki tej drodze nawet tam, gdzie wydaje siÄ to niemoĹźliwe.
âNie chcÄ ĹźyÄ niepotrzebnieâ. W tej âobsesjiâ ksiÄ dz Giussani zostaĹ wysĹuchany. Jego Ĺźycie â pisze Savorana â âjest Ĺźyciem bogatym i peĹnym, przeĹźywanym bez wytchnienia, po tym, jak odkryĹ Przyjaciela, ktĂłry zrewolucjonizowaĹ caĹe jego Ĺźycieâ: Chrystusa. âWiecznoĹÄ â jedynÄ osobistÄ MiĹoĹÄâ â jak nazywa Go w jednym z listĂłw.
To dlatego rodziĹ i rodzi. To dlatego wspĂłĹdzieli Ĺźycie tego, kto spotyka jego charyzmat. Nie za sprawÄ organizacji, ktĂłrej nie byĹo, czy teĹź jego doniosĹoĹci spoĹecznej i kulturalnej â rĂłwnieĹź one przyszĹy później i mogĹy zniknÄ Ä wczoraj. Nie: ze wzglÄdu na jego przyjaźŠz Chrystusem, ktĂłra wykieĹkowaĹa w dzieciĹstwie i rozkwitĹa âpiÄknego dniaâ (to wciÄ Ĺź sÄ jego sĹowa), kiedy najpierw w liceum, wobec Prologu Ewangelii ĹwiÄtego Jana, zauwaĹźa, Ĺźe ten Przyjaciel jest rzeczywisty, Ĺźe SĹowo staĹo siÄ ciaĹem. âOdtÄ d Ĺźadna chwila nie jest juĹź dla mnie czymĹ banalnymâ.
Nie chcemy, by ta biografia byĹa tylko hoĹdem zĹoĹźonym drogiej nam osobie, ale by uĹwiadomiĹa nam, jakÄ odpowiedziÄ jest Chrystus dla naszego Ĺźycia i co moĹźemy zrobiÄ dla Ĺwiata, przyjmujÄ c Jego przyjaĹşĹ. KaĹźda chwila moĹźe byÄ peĹna, niebanalna, poniewaĹź jest odkryciem Jego. I kaĹźdy czĹowiek moĹźe byÄ towarzyszem w dokonywaniu tego odkrycia. âBratem, ktĂłrego trzeba chroniÄâ â jak prosi nas PapieĹź, mĂłwiÄ c o Syrii, ale przede wszystkim o nas.
Na poczÄ tku wrzeĹnia we wĹoskich ksiÄgarniach ukazaĹa siÄ biografia zaĹoĹźyciela CL, ksiÄdza Luigiego Giussaniego. Jej autor ALBERTO SAVORANA opowiada o doĹwiadczeniu kilku lat pracy nad ksiÄ ĹźkÄ . O zmaganiu siÄ z powierzonym mu zadaniem, o morzu dokumentĂłw, o Ĺwiadectwach⌠Oraz o odkryciu na nowo tego wszystkiego, czym ĹźyĹ u boku ksiÄdza Giussaniego. Owocem jest dzieĹo, ktĂłre pokazuje nam Ĺźywego ksiÄdza Giussaniego. Dlatego jest ono wyzwaniem dla wszystkich.
PiÄÄ i póŠroku pracy. Ponad 50 tysiÄcy przeczytanych i przestudiowanych stron. NastÄpnie archiwa, Ĺwiadkowie, ksiÄ Ĺźki⌠Teraz, gdy do ksiÄgarĹ trafia Vita di don Giussani (Ĺťycie ksiÄdza Giussaniego, Rizzoli 2013), duĹźe wraĹźenie wywierajÄ sĹowa autora tej biografii Alberto Savorany, odpowiedzialnego za biuro prasowe CL, ktĂłry na koĹcu wywiadu wyznaje: âWidzisz, teraz chciaĹbym zniknÄ Ä. ChciaĹbym tylko, by ten, kto przeczyta tÄ ksiÄ ĹźkÄ, zapragnÄ Ĺ poznaÄ go jeszcze lepiej. To jest dopiero poczÄ tek, pierwsze podejĹcieâ. Tak wĹaĹnie jest! Jest to jednak poczÄ tek imponujÄ cy â ze wzglÄdu na objÄtoĹÄ i wnikliwoĹÄ pracy. Oraz poniewaĹź jest dzieĹem jednej z tych osĂłb, ktĂłre miaĹy okazjÄ lepiej poznaÄ ksiÄdza Giussaniego. 20 lat pracy ramiÄ w ramiÄ w charakterze ârzecznika prasowegoâ Ruchu, potem jako redaktor naczelny âTracceâ (w latach 1994â2008) oraz wspĂłĹtwĂłrca publikacji dzieĹ zaĹoĹźyciela CL, ktĂłry zmarĹ w 2005 roku i ktĂłrego proces beatyfikacyjny trwa. Przede wszystkim jednak 20 lat bardzo bliskiej przyjaĹşni, prawdziwej i Ĺźywej. KtĂłra w tej wydawniczej przygodzie znalazĹa inny sposĂłb, doprawdy nieprzewidywalny, by trwaÄ dalej. Podczas lektury odkrywa siÄ wiele szczegĂłĹĂłwdotyczÄ cych osoby ksiÄdza Giussaniego. I przychodzi ochota, by dowiedzieÄ siÄ o nim wiÄcej, dogĹÄbniej poznaÄ jego osobistÄ historiÄ i charyzmat. Od pierwszego do ostatniego wersu zdecydowanie dominuje jeden element: wyrazista i przejrzysta percepcja Ĺźycia, ktĂłre wciÄ Ĺź trwa. CzyjejĹ ObecnoĹci, a nie âpoboĹźnego wspomnieniaâ, by posĹuĹźyÄ siÄ sformuĹowaniem drogim samemu ksiÄdzu Giussaniemu. Oto dzieĹo Savorany pokazuje nam Ĺźywego ksiÄdza Giussaniego. Dlatego jest wyzwaniem. Tak jak byĹo nim â i wciÄ Ĺź jest â dla samego autora.
Alberto, jak doszĹo do powstania tej ksiÄ Ĺźki? Pewnego wieczoru w lutym 2008 roku byliĹmy na kolacji z grupkÄ przyjacióŠi ksiÄdzem CarrĂłnem. Na zakoĹczenieksiÄ dz CarrĂłn powiedziaĹ, Ĺźe kilka lat po Ĺmierci ksiÄdza Giussaniego przyszedĹ byÄ moĹźe juĹź czas, by pomyĹleÄ o pierwszej prĂłbie zredagowania jego biografii w oparciu o dokumenty. I zapytaĹ mnie, czy czujÄ siÄ na siĹach, by podjÄ Ä siÄ tego zadania. ByĹem bardzo zaskoczony. RĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe wczeĹniej postanowiĹem sobie, Ĺźe nie bÄdÄ zajmowaĹ siÄ historiÄ Ĺźycia ksiÄdza Giussaniego. ZarĂłwno z powodu nieĹmiaĹoĹci i ĹwiadomoĹci swoich ograniczeĹ, jak teĹźdlatego, Ĺźe wspĂłĹdzieliĹem z nim 20 lat mojego Ĺźycia, osobistego i zawodowego, i obawiaĹem siÄ, by nie przewaĹźyĹy osobiste wspomnienia.
Twoja reakcja? Dwojaka. Z jednej strony czuĹem nieadekwatnoĹÄ, poniewaĹź podobne przedsiÄwziÄcie wydawaĹo mi siÄ absolutnie nieproporcjonalne do moich siĹ. Z drugiej strony wzrĂłsĹ entuzjazm, poniewaĹź chodziĹo o posĹuszeĹstwo komuĹ, kto mnie o to prosiĹ. To natychmiast pozwoliĹo mi okazaÄ mojÄ dyspozycyjnoĹÄ i poczuÄ siÄ wolnym. Ten, kto zasugerowaĹ mi tÄ pracÄ, mĂłgĹ w kaĹźdej chwili odwoĹaÄ wydane polecenie. ByĹ to obiektywny fakt: znak, Ĺźe w Ĺrodku znajdowaĹa siÄ Tajemnica. NastÄpnego dnia powiedziaĹem âtakâ. Ale w sercu podjÄ Ĺem decyzjÄ tego samego wieczoruâŚ
Co sobie pomyĹlaĹeĹ, uĹwiadamiajÄ c sobie ogrom czekajÄ cej ciÄ pracy? PrzestraszyĹeĹ siÄ chyba trochÄ⌠Pierwszym problemem byĹo to, od czego zaczÄ Ä. PamiÄtam, Ĺźe zapytaĹem o to takĹźe ksiÄdza CarrĂłna. Wtedy opowiedziaĹ mi o tym, jak on i jego przyjaciele, seminarzyĹci, a potem mĹodzi kapĹani z Madrytu, zaczÄli studiowaÄ historycznoĹÄ Ewangelii. Entuzjazm wywoĹany tym, czego doĹwiadczali w swoim gronie oraz wraz ze swoimi nauczycielami, potÄgowaĹ ciekawoĹÄ i pragnienie dalszych studiĂłw, lepszego zrozumienia tego, jak siÄ wszystko zaczÄĹo. âSprĂłbuj zrobiÄ to samo â powiedziaĹ mi. âZanurz siÄ w poszukiwaniach, w lekturze, w badaniach faktĂłw i ĹşrĂłdeĹ, wychodzÄ c od teraĹşniejszoĹci, w ktĂłrej Ĺźyjesz. Daj siÄ zaskoczyÄ rzeczom, a zobaczysz, Ĺźe droga odnajdzie siÄ samaâ. To byĹo jasne od samego poczÄ tku. Nie chodziĹo o dzieĹo wspominajÄ ce odlegĹÄ historiÄ, ale o historiÄ, w ktĂłrÄ byĹem osobiĹcie zaangaĹźowany. ZarĂłwno dlatego, Ĺźe niÄ ĹźyĹem, przynajmniej przez ostatnie 20 lat, jak i dlatego, Ĺźe â z tego zdaĹem sobie sprawÄ dopiero w trakcie pracy â nie moĹźna przyjrzeÄ siÄ dokĹadnie faktom z Ĺźycia czĹowieka, jeĹli nie ma juĹź w tobie czegoĹ, co przeĹźyĹeĹ jako pytanie, doĹwiadczenie, oczekiwanie, trudnoĹÄ.
We wprowadzeniu piszesz o âludzkiej sympatiiâ, wĹaĹnie w peĹnym tego sĹowa znaczeniu, o wspĂłĹdzieleniu⌠Tak. ProwadziĹo mnie przepeĹnione przyjacielskÄ ciekawoĹciÄ spojrzenie na czĹowieka, ktĂłry przeĹźyĹ to samo, co ja. Wielokrotnie, odnajdujÄ c pewne szczegĂłĹy i fakty z Ĺźycia ksiÄdza Giussaniego, natychmiast porĂłwnywaĹem je ze swoim Ĺźyciem.
Na przykĹad? Kiedy opowiada, Ĺźe w wieku 13 lat zdecydowaĹ siÄ na ucieczkÄ, Ĺźe spÄdziĹ czÄĹÄ lata na lekturze caĹego Leopardiego, poniewaĹź przeĹźywaĹ kryzys i nic nie mogĹo zaspokoiÄ jego pytaĹ, jak tylko te lektury itd., zawsze myĹlaĹem: â13 lat, tak⌠Ja w tym wieku byĹem w liceumâ. Odnaleziona w seminaryjnych dziennikach informacja o tym, Ĺźe wĹaĹnie w tym roku przeĹźywaĹ kryzys w swoim Ĺźyciu, byĹa dla mnie potwierdzeniem, Ĺźe kiedy mĂłwi â13 latâ, chodzi wĹaĹnie o ten moment jego Ĺźycia. I w tamtej chwili pomyĹlaĹem o tym, jak ja patrzyĹem na dwĂłjkÄ moich starszych dzieci, gdy miaĹy 13 lat â jak na maĹe dzieci, ktĂłre dopiero co zaczynajÄ uĹźywaÄ rozumu. A w zwiÄ zku z tym, Ĺźe to odkrycie zbiegĹo siÄ z 13. urodzinami mojej cĂłrki, w jednej chwili zdaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe nie miaĹem przed sobÄ maĹej, âniepoczytalnejâ dziewczynki, ale rozumnÄ istotÄ, ktĂłra na swĂłj sposĂłb przeĹźywaĹa te same co ja pragnienia i niepokoje, zadawaĹa te same pytania. Wiele epizodĂłw zmusiĹo mnie do przeprowadzenia tego typu porĂłwnaĹ. RĂłwnieĹź z tego powodu bardzo mnie uderzyĹo zdanie, ktĂłre ksiÄ dz CarrĂłn wypowiedziaĹ podczas Rekolekcji Bractwa: âHistoria ksiÄdza Giussaniego jest tak znaczÄ ca, poniewaĹź ĹźyĹ w tych samych okolicznoĹciach, w ktĂłrych my Ĺźyjemy, i musiaĹ stawiÄ czoĹa tym samym wyzwaniom i temu samemu ryzykuâ. Za jego sprawÄ na nowo przeĹźyĹem wiele momentĂłw, faz i sytuacji z mojego Ĺźycia. I mogĹem dokonaÄ porĂłwnania.
Czy jednak nie to samo wydarzaĹo siÄ w relacji z nim za jego Ĺźycia? Tak, ale praca nad ksiÄ ĹźkÄ zobiektywizowaĹa to, poniewaĹź zmusiĹa mnie, by bardziej trzymaÄ siÄ faktĂłw zamiast zatrzymywaÄ na pozorach. KsiÄ dz Giussani miaĹ tak silnÄ osobowoĹÄ, Ĺźe czasem moĹźna byĹo skoncentrowaÄ siÄ tylko na tym, nie wykonujÄ c juĹź nastÄpnego kroku, pozwalajÄ cego pojÄ Ä, Ĺźe ta osobowoĹÄ w rzeczywistoĹci byĹa znakiem i gĹosem czegoĹ innego. Zanurzenie siÄ w pracy nad dokumentami zmusiĹo mnie do zanurzenia siÄ w danych, do odczytania ich jako znakĂłw, ktĂłre prowadzÄ ostatecznie do czegoĹ innego. Z tego punktu widzenia najdonioĹlejszym znakiem w caĹym jego Ĺźyciu jest okazaĹoĹÄ postaci Chrystusa, ktĂłra wyĹania siÄ jako absolutnie dominujÄ cy element. ByĹ bardzo mĹody, gdy napisaĹ takie oto zdanie: âNajwiÄkszÄ radoĹciÄ Ĺźycia czĹowieka jest radoĹÄ z odczuwania Jezusa Chrystusa jako Ĺźywego i pulsujÄ cego w ciele swojej wĹasnej myĹli i swojego serca. Reszta to ulotna iluzja i Ĺajnoâ. Nie jest to pogarda wobec rzeczy â jest to umieszczenie ich we wĹaĹciwej perspektywie. KsiÄdzu Giussaniemu w caĹym jego Ĺźyciu jawi siÄ ta niesamowita prawda: Chrystus jest konsystencjÄ rzeczy, jest rzeczywistoĹciÄ rzeczywistoĹci.
Piszesz, Ĺźe âdominuje [w nim] odczuwanie Wcielenia, rozpoznanie obecnoĹci Chrystusa tu i teraz, Jego wspĂłĹczesnoĹciâ⌠Absolutnie. A dominowaĹa od dnia, w ktĂłrym jego profesor Gaetano Corti przeczytaĹ i wyjaĹniĹ Prolog Ewangelii wedĹug Ĺw. Jana. Dlatego prawdziwe jest to, co powie: âOdtÄ d Ĺźadna chwila nie jest juĹź dla mnie czymĹ banalnymâ. Tu znajduje siÄ klucz do historii mĹodego czĹowieka, ktĂłry odkrywa tajemnicÄ Ĺźycia. TajemnicÄ, ktĂłrej nie zauwaĹźyĹ wczeĹniej, dlatego wplÄ taĹsiÄ w dialog z Leopardim. âPiÄknym dniemâ, jak mĂłwi, jest dzieĹ, w ktĂłrym zrozumiaĹ, Ĺźe piÄkno, ktĂłre przeĹladowaĹo Leopardiego, wcieliĹo siÄ â jest Chrystusem.
ByĹeĹ bezpoĹrednim Ĺwiadkiem wielu faktĂłw, o ktĂłrych opowiadasz. Co pomogĹo ci w tym, by nie przewaĹźyĹ wymiar osobistych wspomnieĹ? Przede wszystkim byĹa to konkretna decyzja. W ksiÄ Ĺźce nie zamieĹciĹem âmoich wspomnieĹ o ksiÄdzu Giussanimâ, zawsze staraĹem siÄ opieraÄ na ĹşrĂłdĹach, dokumentach, Ĺwiadkach, ktĂłrych uznaĹem za wiarygodnych, i samym ksiÄdzu Giussanim. TakĹźe wtedy, gdy opowiadam o epizodach, ktĂłrych ja sam byĹem Ĺwiadkiem, robiÄ to zawsze prawie jako widz, patrzÄ cy na to, co siÄ dzieje, jakby przez okno. Ale najwiÄkszÄ pomocÄ , wĹaĹnie w czynieniu tej pracy moĹźliwie najbardziej obiektywnÄ , byĹo sĹuchanie w tych latachtego, co mĂłwiĹ ksiÄ dz CarrĂłn. Nie tyle w prywatnych rozmowach, ktĂłre oczywiĹcie miaĹy miejsce, ale kiedy przemawiaĹ publicznie. Dla mnie decydujÄ cÄ lekcjÄ jest patrzenie na to, jak on na nowo przeĹźywa sĹowa ksiÄdza Giussaniego; jak przepĹywajÄ one przez jego czĹowieczeĹstwo, pytania, trudnoĹci, pragnienia Ĺźycia Ruchu i Ĺźycia w ogĂłle. To od samego poczÄ tku pomagaĹo wyznaczaÄ drogÄ, a przede wszystkim byĹo korektÄ .
Dlaczego? Za kaĹźdym razem, gdy go sĹuchaĹem, ustawiaĹ mnie we wĹaĹciwej perspektywie w stosunku do ogromu danych wynikajÄ cych z materiaĹĂłw, do ktĂłrych miaĹem dostÄp. ZwĹaszcza ĹşrĂłdeĹ nieopublikowanych. KsiÄ dz Giussani mĂłwiĹ bardzo duĹźo. Przede wszystkim jednak przez caĹe swoje Ĺźycie mĂłwiĹ zasadniczo wĹaĹnie o swoim Ĺźyciu. WzrastajÄ c â to znaczy z czasem, gdy jego Ĺźycie siÄ rozwijaĹo i dotykaĹo coraz bardziej sedna â wciÄ Ĺź odczytywaĹ na nowo przeĹźyte juĹź chwile. Nie jako intymne i osobiste epizody, ale jako dokumentacjÄ pewnej metody: metody doĹwiadczenia, ktĂłrÄ on stosowaĹ do siebie od razu. KsiÄ dz CarrĂłn pomĂłgĹ mi postÄpowaÄ zgodnie z tÄ metodÄ i wciÄ Ĺź podejmowaÄjÄ na nowo.
Co znaczy, Ĺźe ksiÄ dz Giussani uczyĹ siÄ wszystkiego z doĹwiadczenia, z wydarzajÄ cych mu siÄ faktĂłw? Dla niego caĹa rzeczywistoĹÄ byĹa znakiem. Nie koĹczyĹa siÄna tym, co widaÄ i co moĹźna dotknÄ Ä, ale odsyĹaĹa dalej. Tak jak w znanym stwierdzeniu Montalego: âNa wszystkich rzeczach jest napisane: ÂŤTam dalejÂťâ. Na kaĹźdy epizod swojego Ĺźycia patrzyĹ on z tej perspektywy. A nastÄpnie czyniĹ go przykĹadem dla wszystkich. Czy to chodziĹo o rodzinne wydarzenie, zdrowie, spotkanie z PapieĹźem albo z chĹopakiem poznanym niedawno na kruĹźgankach Uniwersytetu Katolickiego, wszystko byĹo wyĹanianiem siÄ na jego oczach gĹÄbi, ktĂłra wykraczaĹa poza ulotny fakt. Dlatego prawdÄ jest, Ĺźe byĹy momenty, w ktĂłrych braĹ zdanie wypowiedziane przez jakiegoĹ chĹopaka albo coĹ, co wydawaĹo siÄ bez znaczenia, i czyniĹ to treĹciÄ wykĹadu, ksiÄ Ĺźki, propozycji.
Jak konkretnie pracowaĹeĹ? Jak poruszaĹeĹ siÄ w tym ogromie materiaĹĂłw? PostÄpowaĹem bardzo mechanicznie. Przede wszystkim wyróşniĹem prymarne ĹşrĂłdĹa, na ktĂłrych pracowaĹem. MateriaĹy archiwalne, ktĂłre wĹaĹnie z tej okazji Bractwo oraz CL pozwoliĹo mi konsultowaÄ; inne archiwa, do ktĂłrych byĹ dostÄp; kilka prywatnych ĹşrĂłdeĹ â na przykĹad korespondencja z siostrami; oraz ĹşrĂłdĹa opublikowane, ktĂłre dobrze znaĹem, bowiem wspĂłĹpracowaĹem przy ich wydaniu w ostatnich latach. NastÄpnie, zaĹoĹźywszy, Ĺźe muszÄ przedstawiÄ udokumentowane Ĺźycie, ustaliĹem chronologiÄ: pewne momenty â rewidowane stopniowo â ktĂłre dziÄki posiadanej przeze mnie wiedzy mogĹy staÄ siÄ pilastrami jego historii. PomocÄ w tym byĹa dla mnie praca wykonana przez ksiÄdza Massima CamisaskÄ przy tworzeniu trzech tomĂłw historii CL:tak naprawdÄ pierwsza czÄĹÄ pokrĂłtce przedstawia dzieje Ĺźycia ksiÄdza Giussaniego przed powstaniem Ruchu. Potem zaczÄ Ĺem kolejno czytaÄ wszystkie materiaĹy. I sprawdzaĹem zasadnoĹÄ albo brak zasadnoĹci hipotezy, ktĂłrÄ postawiĹem w oparciu o ĹşrĂłdĹa. W pewnych przypadkach dane zmusiĹy mnie do zrewidowania ogĂłlnego planu. Na przykĹad tak jak to byĹo z epizodem, ktĂłry, moim zdaniem, odegraĹ decydujÄ cÄ rolÄ w Ĺźyciu ksiÄdza Giussaniego, poniewaĹź zwiastowaĹ zwrot w jego przyszĹym powoĹaniu.
O jaki epizod chodzi? Chodzi o spotkanie, do ktĂłrego doszĹo w lecie 1951 roku z mĹodym chĹopakiem, poznanym przypadkowo w konfesjonale, w parafii przy ulicy Lazio w Mediolanie. KsiÄ dz Giussani zajmowaĹ siÄ tam dziaĹalnoĹciÄ duszpasterskÄ w soboty i niedziele, nauczajÄ c juĹź wtedy w Venegono, gdzie robiĹ bĹyskotliwÄ karierÄ teologicznÄ . Tam miaĹ miejsce epizod, o ktĂłrym bÄdzie opowiadaĹ przy róşnych okazjach, ale przede wszystkim w ZmyĹle religijnym. Ten mĹody chĹopak podczas spowiedzi powiedziaĹ mu, Ĺźe dla niego ludzkim ideaĹem czĹowieka jest Kapaneusz z Boskiej Komedii Dantego: jest skuty ĹaĹcuchami przez bogĂłw, ktĂłrzy jednak nie mogÄ mu zabroniÄ ich nienawidziÄ. Jest to decydujÄ cy epizod, poniewaĹź widaÄ w nim ksiÄdza Giussaniego w dziaĹaniu. MĂłgĹ odesĹaÄ tego mĹodego czĹowieka albo zrobiÄ mu wykĹad, tymczasem zadaĹ mu pytanie: âCzy jednak miĹoĹÄ do Boga nie jest czymĹ wiÄkszym od nienawiĹci do Niego?â. Za pĂłĹtora miesiÄ ca chĹopak wrĂłciĹ i wyznaĹ: znĂłw zaczÄ Ĺem chodziÄ na MszÄ Ĺw., pytanie ksiÄdza nie dawaĹo mi spokoju przez caĹe wakacje. KsiÄ dz Giussani zostaĹ wielkim przyjacielem tego chĹopaka i za jego poĹrednictwem poznaĹ grupÄ jego kolegĂłw oraz mĹodzieĹź z parafii, uczÄszczajÄ cÄ do okolicznych liceĂłw: Bercheta, ktĂłre znajdowaĹo siÄ cztery przecznice dalej, Beccarii... SpowiadajÄ c ich, uĹwiadomiĹ sobie, Ĺźe ci mĹodzi ludzie, wszyscy gorliwi katolicy, aktywnie uczestniczÄ cy w ĹźyciuKoĹcioĹa i parafii, czuli siÄ Ĺşle w szkole. Profesorowie prowadzili propagandÄ przeciwko ksiÄĹźom, wierze i religii, a oni nie wiedzieli, jak na to odpowiedzieÄ. Wtedy ksiÄ dz Giussani zrozumiaĹ, Ĺźe doroĹli nie przekazali tym chĹopakom metody, potrzebnej do zweryfikowania tego, czy to, czego nauczyli siÄ w rodzinie oraz w parafii, jest prawdziwe; czy wiara jest w stanie wytrzymaÄ napĂłr okolicznoĹci. I zaczÄĹo kieĹkowaÄ w nim pytanie: âMoĹźe Pan prosi mnie o coĹ innego?â.
A wiÄc to, w jakiĹ sposĂłb, jest poczÄ tek Ruchu⌠To jedna z niewielu kwestii, w ktĂłrej wziÄ Ĺem na siebie odpowiedzialnoĹÄ wskazania momentu przeĹomowego, ktĂłry wczeĹniej nie byĹ wskazywany w tym miejscu, poniewaĹź od tamtego wydarzenia miaĹy upĹynÄ Ä jeszcze trzy lata, zanim ksiÄ dz Giussani zaczÄ Ĺ uczyÄ w liceum Bercheta. To jednak tĹumaczy rĂłwnieĹź fakt, dlaczego rok, pĂłĹtora roku później od tego wydarzenia zaczÄ Ĺ chodziÄ na posiedzenia GioventĂš Studentesca (MĹodzieĹźy Uczniowskiej) w Mediolanie: sprowokowaĹy go te spotkania.
Jakie inne epizody zdumiaĹy ciÄ najbardziej albo ktĂłrych wczeĹniej nie pojmowaĹeĹ w ten sposĂłb? ZdumiewajÄ ca rzecz, ktĂłra jest obecna w Ĺźyciu ksiÄdza Giussaniego od koĹca lat 50., to sposĂłb pojmowania przez niego natury doĹwiadczenia Ruchu oraz wciÄ Ĺź moĹźliwych redukcji. Po raz pierwszy przed niebezpieczeĹstwem szkodliwej dla Ĺźycia redukcji stowarzyszeniowej, organizacyjnej ostrzega nie pod koniec lat 70. i później, ale miÄdzy koĹcem lat 50. a poczÄ tkiem lat 60. W chwili, gdy GS eksploduje, jeĹli chodzi o liczebnoĹÄ, i wszystko wydaje siÄ ukĹadaÄ pomyĹlnie: w gest charytatywny zaangaĹźowanych jest mnĂłstwo mĹodych ludzi, podejmowane sÄ pierwsze inicjatywy kulturalne, gazetka, pierwsze spotkania SzkoĹy WspĂłlnoty [tzw. raggi â promienie â przyp. red.], kapilarna obecnoĹÄ⌠A jednak ksiÄ dz Giussani dostrzega czyhajÄ ceniebezpieczeĹstwo â ktĂłre widzi jako juĹź urzeczywistnione â zagubienia natury pierwotnego doĹwiadczenia. MĂłwi o tym na 5â6 lat przed powstaniem Ruchu. Jest to leitmotivobecny w jego wystÄ pieniachprzez caĹe lata 60. To nieustanne przywoĹywanie jest niesamowite. MĂłwiĹ takĹźe â przynajmniej w latach, w ktĂłrych byĹem tego Ĺwiadkiem â o tym, Ĺźe widziaĹ naszÄ zawziÄtoĹÄ: ciÄĹźko przychodziĹo nam coĹ zrozumieÄ. PoniewaĹź gdy on o tym mĂłwiĹ, Ĺźycie Ruchu w pewnych momentach wydawaĹo siÄ podÄ ĹźaÄ innymi drogami.
Jak bardzo cierpiaĹ z tego powodu? Z pewnoĹciÄ bardzo. PoniewaĹź widziaĹ, jak traciliĹmy czas, marnujÄ c otrzymany dar, gdyĹźmieliĹmy inne zmartwienia. Na przykĹad kiedy w poĹowie lat 60. zauwaĹźyĹ pierwsze oznaki kryzysu, sÄ teksty, w ktĂłrych mĂłwi, Ĺźe troska o âczynâ, o sukces, rezultat swoich spraw, moĹźezniszczyÄ wszystko, âjeĹli nie szukamy Go dniem i nocÄ â. ByĹy chwile, w ktĂłrych otwarcie mĂłwiĹ o tym rozgoryczeniu z powodu niewiernoĹci naturze doĹwiadczenia w takiej postaci, w jakiej zostaĹo ono spotkane. ByĹ jednak rĂłwnieĹź uwaĹźny na punkty, momenty, osoby, w ktĂłrych widziaĹ, Ĺźe na nowo wydarza siÄ poczÄ tek. Czy to jeĹli chodziĹo o mĹodzieĹź, ktĂłra ukoĹczyĹa liceum i zaczynaĹa zadawaÄ sobie pytanie o powoĹanie, czy to o studentĂłw, ktĂłrzy poĹrĂłd kryzysu trzymali siÄ razem, poniewaĹź nie chcieli utraciÄ tego, co przeĹźyli â i sprawili, Ĺźe w pewnym momencie wszystko w tajemniczy sposĂłb zaczÄĹo siÄ na nowo pod nazwÄ Comunione e Liberazione⌠Niesamowite jest to, jak ksiÄ dz Giussani w tym wszystkim podÄ ĹźaĹ za. UczyĹ siÄ chociaĹźby od chĹopca, ktĂłry zabieraĹ gĹos podczas spotkania raggi. I mĂłwiĹ o tym: âW tamtej chwili to on byĹ autorytetem, a ja podÄ ĹźaĹem za nimâ.
SkÄ d wypĹywaĹa i jak dojrzaĹa ta otwartoĹÄ, ta dyspozycyjnoĹÄ? Przede wszystkim zaszczepiĹa siÄ ona w pewnym naturalnym przymiocie, jakim jest prostota serca. Dlatego ksiÄ dz Giussani kochaĹ powtarzaÄ werset z liturgii ambrozjaĹskiej: âW prostocie mego serca z radoĹciÄ oddaĹem Ci wszystkoâ. To jest pierwotna, niemal dziewicza otwartoĹÄ na wszystko, do ktĂłrej z pewnoĹciÄ przyczynili siÄ rodzice: mama swojÄ gĹÄbokÄ wiarÄ , a ojciec swoim czĹowieczeĹstwem. Od maĹego zmuszali go, by patrzyĹ w twarz wszystkiemu. NastÄpnie seminarium. MĂłwiĹ, Ĺźe te 12 lat byĹo najpiÄkniejszym okresem w caĹym jego Ĺźyciu, poniewaĹź uĹwiadomiĹy mu to, co w rodzinie byĹo wszechogarniajÄ cym, ale wtedy jeszcze bezrefleksyjnym doĹwiadczeniem. StaĹo siÄ tak dziÄki nauczycielom, ktĂłrych miaĹ: Cortiemu, Figiniemu, obydwu Colombom, Galbatiemu, rektorowi Petazziemu. Jest jednak trzeci czynnik, ktĂłry uczyniĹ w nim zwyczajem tÄ otwartoĹÄ: powstanie Ruchu, ktĂłry jak mĂłwiĹ, âstanÄ Ĺ przede mnÄ â, poniewaĹź ânigdy nie zamierzaĹem niczego zakĹadaÄâ. ByĹ zdumiony tym, co mu siÄ przytrafiĹo. Co widziaĹ, Ĺźe wydarzaĹo siÄ jako nieprzewidziany, nieobliczalny owoc tej prostoty serca.
W pewnym sensie podÄ ĹźaĹ za Ruchem⌠PodÄ ĹźaĹ za osobami, faktami. Dlatego powie: dla mnie historia jest wszystkim, nauczyĹem siÄ wszystkiego od tego, co siÄ wydarza, od zderzenia z okolicznoĹciami. Od kiedy w wieku 12 lat, chcÄ c pomĂłc ojcu socjaliĹcie â ktĂłry zastanawiaĹ siÄ, dlaczego poszedĹ do seminarium â zrozumieÄ, Ĺźe âpiÄkna jest drogaâ, nie wyjaĹniaĹ, ale opowiedziaĹo porannym doĹwiadczeniu: o piÄknie uczestniczenia we mszy Ĺw. prymicyjnej pewnego kapĹana. AĹź do ostatnich lat ogoĹocenia, stopniowej rezygnacji z uczestniczenia w âpublicznychâ momentach na skutek choroby: rozmowy w domu z pielÄgniarzami, sekretariatem, osobami opiekujÄ cymi siÄ nim stanÄ siÄ punktem odniesienia w relacji, w ktĂłrej dokona odkryÄ, o ktĂłrych nastÄpnie opowie wszystkim. Dlatego na kilka dni przed ĹmierciÄ powie swojej siostrze: âPamiÄtaj, Ĺźe byĹem posĹuszny, zawsze byĹem posĹusznyâ.
Jednym z aspektĂłw wywierajÄ cych najwiÄksze wraĹźenie podczas lektury ksiÄ Ĺźki jest to, Ĺźe âwydarzenieâ nie jest jakÄ Ĺ kategoriÄ , ale czymĹ, co ksztaĹtuje kaĹźdÄ chwilÄ. W istocie zdumiewajÄ ce jest to, Ĺźe ksiÄ dz Giussani nigdy nie baĹ poddawaÄ siÄ krytyce, zmieniaÄ. Nie musiaĹ broniÄ Ĺźadnego schematu, ale ugruntowywaĹ doĹwiadczenie. A doĹwiadczenie moĹźe byÄ tylko teraĹşniejsze. To znaczy przeĹźywane w obliczu okolicznoĹci, ktĂłre siÄ zmieniajÄ . Na przykĹad jednÄ z najbardziej fascynujÄ cych rzeczy do zrekonstruowania jest rok â68. Wtedy ksiÄ dz Giussani przeĹźywa prawdziwe nawrĂłcenie. Zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe by odpowiedzieÄ na kryzys, aby na nowo mĂłgĹ wydarzyÄ siÄ poczÄ tek z Bercheta, nie moĹźe zaufaÄ formie poczÄ tku. KonkludujÄ c, mĂłwi: âNie moĹźemy postÄpowaÄ tak samo jak wtedy, gdy zaczynaliĹmy. Wtedy powiedzieliĹmy: urodziĹeĹ siÄ w pewnej tradycji, sprawdĹş, czy ta tradycja nadaje siÄ do przeĹźywania Ĺźycia. Ja teraz nie mogÄ powiedzieÄ mĹodemu kontestatorowi z Uniwersytetu Katolickiego: ÂŤZweryfikuj tradycjÄÂť, poniewaĹź on przeciwstawia siÄ wĹaĹnie jejâ. WĂłwczas potrzebny byĹ inny punkt wyjĹcia, na ktĂłrym moĹźna by byĹo odbudowaÄ moĹźliwoĹÄ doĹwiadczania. JeĹli jednak tym punktem nie jest przeszĹoĹÄ, tradycja, to co nim jest? Jest tylko jeden taki punkt: teraĹşniejszoĹÄ. A teraĹşniejszoĹÄ jest osobÄ : to Chrystus. Zacznijmy na nowo od Chrystusa, a odzyskamy caĹe bogactwo tradycji.
Czy pojawiĹy siÄ jakieĹ aspekty âhistorycznej interpretacjiâ ksiÄdza Giussaniego oraz Ruchu, ktĂłre w jakiĹ sposĂłb muszÄ byÄ odczytane w nowym Ĺwietle? Niejednokrotnie w ciÄ gu tych wielu lat publicyĹci pisali o ksiÄdzu Giussanim jako o przeĹladowanym przez Ĺwiat, przez wspĂłĹczesnoĹÄ. I przedstawiali go jako czĹowieka nieugiÄtego, ktĂłry chciaĹ na nowo schrystianizowaÄ spoĹeczeĹstwo i uczyniÄ CL hegemonem oraz monopolistÄ . WrÄcz przeciwnie. KsiÄ dz Giussani nigdy nie baĹ siÄ Ĺwiata ani wspĂłĹczesnoĹci. PoniewaĹź ta postawa otwarcia, prostoty i ciekawoĹci nie byĹa w nim wybiĂłrcza: to byĹo poruszenie, z ktĂłrym spoglÄ daĹ na wszystko i wszystkich. Bez lÄku, poniewaĹź przepeĹniaĹa go pewnoĹÄ co do Chrystusa. OczywiĹcie byĹ zaniepokojony. DostrzegaĹ racjonalistyczne redukcje i przeprowadziĹ caĹe kursy rekolekcji na ich temat. Nie zabrakĹoteĹź osÄ dĂłw, takĹźe surowych. Nie byĹy one jednak podyktowane strachem, niechÄciÄ . Raczej gĹÄbokÄ litoĹciÄ dla ludzkiego doĹwiadczenia, ktĂłre spotkaĹ. WystarczyĹoby zastanowiÄ siÄ przez chwilÄ: najbardziej znaczÄ cym autorem, z ktĂłrym prowadziĹ on dialog przez caĹe Ĺźycie, byĹ Leopardi. W porzÄ dku: a co jest bardziej ânowoczesneâ w powszechnym wyobraĹźeniu â w negatywnym tego sĹowa znaczeniu â od ateisty i âkosmicznegoâ pesymisty Leopardiego? A jednak ksiÄ dz Giussani uwaĹźaĹ go za odpowiedniego towarzysza drogi. PoniewaĹź widziaĹ w nim, pomimo jego kruchoĹci, redukcji i ulegĹoĹci Ĺwiatu, caĹÄ gĹÄbiÄ ludzkiej duszy. Dlatego stwierdzenie âwszystko jest mizerne i nikĹeâ (G. Leopardi, MyĹli, tĹum. S. Kasprzysiek, KrakĂłw 1997, s. 71)staĹo siÄ jednym z jego haseĹ.
RĂłwnieĹź akcent, jaki kĹadĹ na umysĹ, jest bardzo nowoczesny. To prawda. KsiÄ dz Giussani nigdy nie odwoĹa siÄ do wiary jako do zasady autorytetu, by to, co mĂłwiĹ, zostaĹo zaakceptowane. Tak brzmiaĹo jego pierwsze zdanie w szkole: âNie jestem tutaj po to, abyĹcie uznali za prawdziwe to, co mĂłwiÄ, ale po to, by nauczyÄ was metody weryfikowania, czy to, co mĂłwiÄ, jest prawdziwe. A to, co mĂłwiÄ, pochodzi sprzed dwĂłch tysiÄcy latâ. Potem doda: âWszedĹem tam, by pokazaÄ przystawalnoĹÄ wiary do wymogĂłw Ĺźyciaâ. Nie po to, by narzuciÄ wiarÄ ze szkodÄ dla Ĺźycia, ale by pokazaÄ, Ĺźe wiara jest najwĹaĹciwszÄ odpowiedziÄ na Ĺźycie. Epoka, ktĂłrej fundament stanowi bĂłg Rozum, powinna wznosiÄ toasty na czeĹÄ postaci takiej jak ksiÄ dz Giussani, ktĂłry co prawda nie ubĂłstwiĹ rozumu, ale wywyĹźszyĹ go, nadajÄ c mu wĹaĹciwÄ miarÄ otwartoĹci na wszystko.
Jak zmieniĹa siÄ twoja relacja z nim podczas pracy nad biografiÄ ? SÄ dziĹem, Ĺźe dobrze go znamâŚ
Kiedy spotkaĹeĹ go po raz pierwszy? W poĹowie lat 60., na poczÄ tku liceum. KsiÄ dz Francesco Ricci zaprosiĹ ksiÄdza Giussaniego, by poprowadziĹ kilka adwentowych spotkaĹ w ForlĂŹ, skÄ d pochodzÄ. To jest moje najwczeĹniejsze wspomnienie o nim. Potem przyszĹo GS, studia, CLU⌠I zaczÄĹa umacniaÄ siÄ osobista relacja, poniewaĹź zdarzaĹo mi siÄ zabieraÄ gĹos podczas assemblei, piÄ z nim kawÄ, widywaÄ siÄ. ByĹo tak aĹź do wydarzenia, ktĂłre zmieniĹo moje Ĺźycie.
Co to za wydarzenie? Wigilia 1983 roku, kiedy Enzo Piccinini, jeden z âlegendarnychâ odpowiedzialnych za Ruch, zawiĂłzĹ nas do Mediolanu na obiad z ksiÄdzem Giussanim. ByliĹmy w piÄÄ albo szeĹÄ osĂłb. Tam w pewnym momencie ksiÄ dz Giussani zaczÄ Ĺ mĂłwiÄ o nadzwyczajnym Roku ĹwiÄtym â84. PowiedziaĹ, Ĺźe Watykan poprosiĹ róşne ruchy, skupiajÄ ce ludzi mĹodych, o pomoc w sekretariacie, biurze prasowym itd. ZapytaĹ wtedy, czy ktoĹ z nas mĂłgĹby pomĂłc. ZgĹosiĹem siÄ tylko ja, byĹem tuĹź po obronie pracy magisterskiej. A wiÄc los padĹ z czystego przypadku na mnie: w styczniu wyjechaĹem na szeĹÄ miesiÄcy do Rzymu, by prowadziÄ biuro prasowe Roku ĹwiÄtego. KsiÄ dz Giussani stoi wiÄc takĹźe u poczÄ tku mojej drogi zawodowej. Nie dlatego jednak, Ĺźe miaĹ wobec mnie jakieĹ plany. To jest inny aspekt jego Ĺźycia. On rzucaĹ pomysĹ, a potem wszystko zaleĹźaĹo od ciebie. To nie byĹ rozkaz: âZrĂłb to!â. PytaĹ: âCzy jest ktoĹ, kto mĂłgĹby siÄ tego podjÄ Ä?â. Później, w lutym 1985 roku, przyjechaĹem do Mediolanu i wiÄzi siÄ zacieĹniĹy.
Dlatego mĂłwiĹeĹ: âSÄ dziĹem, Ĺźe dobrze go znamâ⌠Tak, poniewaĹź utrwaliĹa siÄ nie tylko zawodowa, ale takĹźe bardzo osobista i rodzinna wiÄĹş. WspĂłĹdzielenie Ĺźycia. Ale ta praca, ktĂłra prawie zmusiĹa mnie do zdystansowania siÄ do jego fizycznej obecnoĹci, pozwoliĹa mi odkryÄ, Ĺźe przez wszystkie te lata, gdy widziaĹem go w dziaĹaniu, zebraĹem nieskoĹczenie maĹÄ iloĹÄ danych. Dlatego niejednokrotnie mĂłwiĹem sobie: âGdzie ja wtedy byĹem? Gdzie ja wtedy byĹem, kiedy mĂłwiĹ nam o tym podczas Dnia Inauguracji, assemblei, OgĂłlnokrajowej Rady, ponaglany troskÄ o nasze Ĺźycie, moje Ĺźycie?â. PoniewaĹź to jest kolejna zdumiewajÄ ca cecha ksiÄdza Giussaniego: ta staĹa, niekoĹczÄ ca siÄ, bardzo silna, skierowana na osobÄ uwaga, ktĂłrej doĹwiadczyĹem; nie chodziĹo o to, Ĺźeby wspĂłlnota siÄ powiÄkszyĹa albo uwieczniĹa, ale Ĺźeby osoba doĹwiadczyĹa tego samego, czego doĹwiadczaĹ on w relacji z Chrystusem. Czasem siÄ tym gorszyĹem. Raz opowiedziaĹem o tym ksiÄdzu CarrĂłnowi. BolaĹem nad tym. Jakbym mĂłwiĹ: spĂłjrz, ile razy siÄ pogubiĹem.
A on? PowiedziaĹ mi: âAle dlaczego siÄ gorszysz? Wtedy rozumiaĹeĹ zgodnie z ĂłwczesnÄ twojÄ ĹwiadomoĹciÄ i dojrzaĹoĹciÄ . Bez doĹwiadczenia tego, czego doĹwiadczyĹeĹ od tamtej chwili do teraz, dzisiaj nie potrafiĹbyĹ siÄ zdumieÄ tym, co przeczytaĹeĹ i usĹyszaĹeĹ, a czego nie pojmowaĹeĹ. Zobacz, ze mnÄ teĹź tak byĹo. Ja nie miaĹem tego szczÄĹcia, co ty, by widywaÄ siÄ codziennie z ksiÄdzem Giussanim. Nie widywaĹem siÄ z nim w ogĂłle. Co z niego miaĹem? KsiÄ Ĺźki. A wiÄc czytaĹem je, czytaĹem, czytaĹem⌠W porzÄ dku: teraz, gdy czytam je ponownie, odkrywam rzeczy, ktĂłrych wczeĹniej nawet sobie nie wyobraĹźaĹem. PoniewaĹź obecne doĹwiadczenie nie jest takie samo, jak to w latach 80. A wiÄc nie ma siÄ czym gorszyÄ. Co wiÄcej, trzeba siÄ cieszyÄ. PoniewaĹź oznacza to, Ĺźe podÄ Ĺźa siÄ drogÄ â. Dlatego mĂłwiĹem, Ĺźe zdumiewajÄ ce jest to, jak ksiÄ dz CarrĂłn na nowo odczytuje ksiÄdza Giussaniego. Jak pozwala mu dzisiaj przemawiaÄ.
Ale czy ty moĹźesz powiedzieÄ, Ĺźe teraz lepiej pojmujesz, czym jest charyzmat? Nie tyle jako fakt historyczny, ale jako Ĺźycie: czy jest bardziej twoim? OczywiĹcie. SpotkaĹ mnie jedyny w swoim rodzaju przywilej: przez prawie piÄÄ i póŠroku mogĹem zanurzyÄ siÄ w tym ogromie danych, ktĂłre uĹwiadomiĹy mi bezpoĹrednio, wprost, rozwĂłj jego Ĺźycia. Rozwijanie siÄ charyzmatu, ktĂłry nie jest czymĹ fizycznym, skodyfikowanym, ale jest wĹaĹnie tym bardziej przekonujÄ cym, sugestywnym, odpowiednim do czasĂłw sposobem, by powiedzieÄ coĹ, co byĹo zawsze, tÄ samÄ prawdÄ, co zawsze. Tak, czujÄ, Ĺźe teraz ten charyzmat jest bardziej moim. Ale to jest droga.
A czy twoja relacja z ksiÄdzem CarrĂłnemzmieniĹa siÄ w ciÄ gu tych piÄciu lat? Moja relacja z nim zmieniĹa siÄ 19 marca 2005 roku, w dniu jego wyboru na przewodniczÄ cego Bractwa. Nie wstydzÄ siÄ powiedzieÄ, Ĺźe w tamtej chwili odzyskaĹem moĹźliwoĹÄ relacji z ksiÄdzem Giussanim, ktĂłra w przeciwnym razie, ze wzglÄdu na intensywnoĹÄ tego, co z nim przeĹźyĹem, oraz na to, Ĺźe nie byĹo go juĹź fizycznie, mogĹa staÄ siÄ peĹnym goryczy i nostalgii bĂłlem.
Dlaczego tamtego dnia? PoniewaĹź tuĹź po wyborze, w pierwszym wystÄ pieniu wygĹoszonym jako przewodniczÄ cy, a wiÄc w sposĂłb zupeĹnie inny od tego, w jaki mĂłwiĹ jeszcze poprzedniego dnia, zrobiĹ rzecz dla mnie niewyobraĹźalnÄ . Ze wszystkich dostÄpnych tekstĂłw ksiÄdza Giussaniego wybraĹ ten szczegĂłlnie mi bliski: Il sacrificio piĂş grande ĂŠ dare la propria vita per lâopera di un Altro (NajwiÄkszÄ ofiarÄ jest oddanie swojego Ĺźycia dla dzieĹa KogoĹ Innego). Pochodzi on z poczÄ tku lat 90., powstaĹ po pojawieniu siÄ oznak choroby, ktĂłre na kilka miesiÄcy odsunÄĹyksiÄdza Giussaniego od obowiÄ zkĂłw przewodniczÄ cego Ruchu. MĂłwi w nim o charyzmacie, ktĂłry jest czymĹ przemijajÄ cym, za poĹrednictwem czego moĹźna dotrzeÄ do Chrystusa. Bez tej przemijalnoĹci nie ma Chrystusa, a bez Chrystusa nie ma znaczenia. PodkreĹlajÄ c historycznoĹÄ charyzmatu, ktĂłry trwa w teraĹşniejszoĹci. Kiedy ksiÄ dz CarrĂłn podjÄ Ĺ ten wÄ tek, mĂłwiÄ c, Ĺźe âto wĹaĹnie wydarza siÄ terazâ, w jednej chwili oddaliĹem od siebie pokusÄ nostalgicznych wspomnieĹ o ksiÄdzu Giussanim i zaczÄ Ĺem go sĹuchaÄ jakâojca bardziej niĹź kiedykolwiek wczeĹniejâ, bardziej obecnego niĹź wczeĹniej. PoniewaĹź wraz z jego âprzemijalnoĹciÄ â nie zabrakĹo tego, co przynosiĹa mi ta przemijalnoĹÄ. A to, co mi przynosiĹa, kazaĹo mi odczuwaÄ jako jeszcze bardziej obecne, pulsujÄ ce to ciaĹo, bez ktĂłrego kto wie, gdzie bym skoĹczyĹ.
Po napisaniu tej ksiÄ Ĺźki pragniesz poznaÄ ksiÄdza Giussaniego jeszcze lepiej? Zobacz, nie jestem historykiem, nigdy nie miaĹem bliĹźej do czynienia z pracÄ badawczÄ . ZdajÄ sobie sprawÄ ze wszystkich ograniczeĹ tej pracy, ktĂłra jest nieco inna od tradycyjnych biografii. Wyznam ci prawdÄ: teraz pragnÄ Ĺbym zniknÄ Ä. ChciaĹbym tylko, by kaĹźdy, kto bÄdzie miaĹ cierpliwoĹÄ przeczytaÄ choÄby jeden rozdziaĹ, z ciekawoĹciÄ zechciaĹ przeczytaÄ i dowiedzieÄ siÄ wiÄcej. Wiem, Ĺźe zszedĹem zaledwie kilka centymetrĂłw pod powierzchniÄ Ĺźycia ksiÄdza Giussaniego. Jestem pewny, Ĺźe odnajdzie siÄ wiele innych dokumentĂłw. Ĺwiadkowie, z ktĂłrymi nie mogĹem rozmawiaÄ albo o ktĂłrych istnieniu nawet nie wiem, poniewaĹź ksiÄ dz Giussani miaĹ masÄ relacji z róşnymi ludĹşmi i wiadomo tylko o czÄĹci z nich. A wiÄc ĹźyczÄ sobie, by tak jak we mnie zrodziĹo siÄ to pragnienie kontynuacji i pogĹÄbiania, inni mogli zrobiÄ to duĹźo lepiej ode mnie.
Jest coĹ, co poruszyĹo ciÄ w szczegĂłlny sposĂłb, co uderzyĹo ciÄ najbardziej? List do rodzicĂłw Luigiego, chĹopaka z ulicy Lazio, napisany po jego Ĺmierci. KsiÄ dz Giussani napisaĹ go razem z siostrÄ . Zaczyna tak: âNajdroĹźsi RodziceâŚâ. Nie wiedzÄ c, jak zapeĹniÄ ogromnÄ pustkÄ wypeĹniajÄ cÄ matkÄ z powodu utraty syna, stawia siÄ na miejscu syna. Jest to poruszajÄ cy list, ktĂłry mĂłwi o bezgranicznym czĹowieczeĹstwie ksiÄdza Giussaniego. I wzmacnia mĂłj osÄ d o tym, Ĺźe ta historia byĹa decydujÄ ca dla jego Ĺźycia. InnÄ , rĂłwnie zdumiewajÄ cÄ rzeczÄ jest przeczytany na Ĺamach gazetki âChrystusâ, ktĂłrÄ ksiÄ dz Giussani redagowaĹ z kilkoma kolegami z seminarium, artykuĹ napisany przez niego w lecie 1941 roku, Jezus Chrystus jest naszÄ licealnÄ mĹodoĹciÄ , w ktĂłrym opisuje doĹwiadczenie nauki. Dla mnie byĹo to prawdziwe objawienie. W dwĂłch kolumnach streszcza to, co znajdzie siÄ potem w ZmyĹle religijnym, najsĹawniejszej jego ksiÄ Ĺźce. MĂłwi o tym, jak w studiowanych przedmiotach dokonuje siÄ decydujÄ ce doĹwiadczenie relacji czĹowieka z rzeczywistoĹciÄ , a wiÄc z TajemnicÄ , oraz o koniecznoĹci wydarzenia siÄ czegoĹ, co udzieli odpowiedzi na zagadkÄ Ĺźycia. I na koĹcu wprowadza Chrystusa, ktĂłry niespodziewanie wkracza na scenÄ Ĺwiata. Nie jest to sĹawny ksiÄ dz Giussani, ktĂłry zakĹada Ruch, przyjaciel papieĹźy, podróşujÄ cy po Ĺwiecie⌠Jest mĹodym chĹopakiem, nie ma jeszcze 19 lat. Ale tam zobaczyĹem caĹÄ prawdÄ tego, co powiedziaĹksiÄ dz CarrĂłn, Ĺźe historia ksiÄdza Giussaniegojest decydujÄ ca, poniewaĹź przeĹźyĹ on wszystkie okolicznoĹci, ktĂłre dotknÄĹy rĂłwnieĹź nas. W swoim Ĺźyciu nie robiĹ niczego innego, jak tylko pogĹÄbiaĹ i poszerzaĹ, w sensie ĹwiadomoĹci, intuicje przedstawione juĹź w tym artykule, dlatego te dwie kolumny, w ciÄ gĹym rozwoju, ktĂłry jest dochodzeniem do sedna, stanÄ siÄ setkami stron i faktĂłw.
Czy to zdanie, ktĂłre cytowaĹeĹ juĹź wczeĹniej: âNajwiÄkszÄ radoĹciÄ Ĺźycia czĹowieka jest radoĹÄ z odczuwania Jezusa Chrystusa jako Ĺźywego i pulsujÄ cegoâ, jest teraz w jakiĹ sposĂłb bardziej twoim? Kiedy mĂłwisz âChrystusâ dzisiaj, w porĂłwnaniu z tym, jak mĂłwiĹeĹ âChrystusâ w lutym 2008 roku, mĂłwisz coĹ innego? Jest peĹen ciaĹa. Przynajmniej jest we mnie bardziej Ĺwiadomym pragnieniem. Nie powiem ci, Ĺźe zdanie to bardziej opisuje moje dni, mojÄ ĹwiadomoĹÄ jako coĹ niezbywalnego⌠Ale ze wzglÄdu na to, Ĺźe zobaczyĹem, co tworzy w czĹowieku to wyznanie, poddanie siÄ atrakcyjnoĹci Chrystusa, czujÄ bardziej autentyczne pragnienie, Ĺźeby staĹo siÄ ono moim. By zaczÄĹo mnie opisywaÄ. I â mogÄ to wyznaÄ â w niektĂłrych momentach zdumiewam siÄ, Ĺźe tak jest.
|