Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2013 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Listy To, co dla mnie najlepsze i inne⌠TO, CO DLA MNIE NAJLEPSZE Tegoroczna pielgrzymka na JasnÄ GĂłrÄ byĹa dla mnie najwaĹźniejszym doĹwiadczeniem tegorocznego lata. Dlaczego? W moim Ĺźyciu wiele siÄ dzieje, muszÄ podejmowaÄ wiele decyzji, osÄ dzaÄ wiele spraw. Plan byĹ taki: pĂłjdÄ na pielgrzymkÄ i podczas modlitwy oraz w chwilach ciszy znajdÄ odpowiedĹş na wszystkie pytania, ktĂłre noszÄ w sercu. Na szczÄĹcie dobry BĂłg wie, co jest dla mnie dobre. W lipcu zadzwoniĹ do mnie przyjaciel Krzysiek z proĹbÄ o pomoc przy kierowaniu ruchem podczas pielgrzymki. OdpowiedziaĹam âtakâ ze ĹwiadomoĹciÄ , iĹź caĹy mĂłj âplanâ pielgrzymki wĹaĹnie legĹ w gruzach. Trudno⌠Pierwszy dzieĹ drogi byĹ ciÄĹźki, ciÄ gĹe skupienie na tym, co siÄ dzieje, wyjeĹźdĹźajÄ ce zewszÄ d samochody⌠CzuĹam siÄ, jak ktoĹ idÄ cy z boku, niepielgrzym. Podczas pielgrzymki czytany byĹ tekst ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna GĹos ideaĹu, poĹwiÄcony rozeznaniu powoĹania. Na postoju drugiego dnia siÄgnÄĹam po niego i wzruszyĹam siÄ. KsiÄ dz CarrĂłn, mĂłwiÄ c o wyborze zawodu, wskazuje na trzy punkty: predyspozycje, okolicznoĹci oraz pomoc w budowaniu KrĂłlestwa BoĹźego. ZdaĹam sobie wtedy sprawÄ, Ĺźe w moim âtakâ jest wĹaĹnie ta pomoc w budowaniu KrĂłlestwa BoĹźego, wspĂłlnocie KoĹcioĹa, jakÄ jest grupa pielgrzymĂłw, okolicznoĹci to potrzeba ludzi, a predyspozycje sÄ czymĹ danym, danym przez Tego, ktĂłry wie, co jest dla mnie dobre â nie wynikajÄ z moich wrodzonych zdolnoĹci czy geniuszu, sÄ dane i potwierdzone moim âtakâ. W tym momencie drogi uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe jestem prowadzona, Ĺźe nie jestem obok, Ĺźe dla Niego mĂłj los jest waĹźny. Kolejne doĹwiadczenie drogi to burza z ulewÄ i mgĹÄ â ,podczas tych szeĹciu kilometrĂłw miaĹam ogromnÄ ĹwiadomoĹÄ tego, iĹź jesteĹmy bezpieczni, bo nie prowadzimy siebie sami, ale jesteĹmy prowadzeni przez Boga. Na ostatnim kilometrze drogi, kiedy widaÄ juĹź wieĹźÄ sanktuarium, odpowiedĹş na wszystkie pytania zostaĹa mi podarowana w niezaplanowany sposĂłb. Oto moje doĹwiadczenie tej drogi: wszystko, czego potrzebujÄ, jest dane. Jestem pewna jutra, bo to nie ja jestem panem mojego Ĺźycia â jest nim Pan. Anna, KrakĂłw
TRUDNY DAR Tegoroczne wakacje spÄdziĹam z mojÄ cĂłrkÄ KrysiÄ i caĹÄ wspĂłlnotÄ CL w Ustroniu. ByĹy to pierwsze wakacje spÄdzone z przyjaciĂłĹmi z Ruchu. Na zawsze pozostanÄ one w naszej pamiÄci jako piÄkny dar. Krysia âleĹźy w Ĺóşkuâ juĹź 53 lata. Gdy inni patrzÄ na nas, myĹlÄ , Ĺźe spotkaĹo nas wielkie nieszczÄĹcie. Ja przyjmujÄ Ĺźycie Krysi jako ĹaskÄ. To jest dar trudny do uniesienia, ale Pan przygotowywaĹ mnie do jego przyjÄcia od najmĹodszych lat. UrodziĹam siÄ na WoĹyniu w Starej Hucie wczesnÄ wiosnÄ 1939 roku, tam spÄdziĹam teĹź czas wojny. MiaĹam szeĹcioro rodzeĹstwa. W 1945 roku z caĹÄ rodzinÄ przyjechaĹam na ZachĂłd i osiedliĹam siÄ w GaĹowie koĹo WrocĹawia. UkoĹczyĹam siedem klas szkoĹy podstawowej. Od najmĹodszych lat pomagaĹam rodzicom w gospodarstwie rolnym. WykonywaĹam bardzo ciÄĹźkie fizyczne prace. Gdy skoĹczyĹam 20 lat, wyszĹam za mÄ Ĺź. UrodziĹam siedmioro dzieci â dwie cĂłrki i piÄciu synĂłw. Krysia jest drugim dzieckiem z kolei. Gdy miaĹa trzy miesiÄ ce, zachorowaĹa na zapalenie opon mĂłzgowych i rdzenia krÄgowego. Wtedy Pan spojrzaĹ na mnie w szczegĂłlny sposĂłb. Bardzo gorÄ co modliĹam siÄ o Ĺźycie dla Krysi. ProsiĹam Pana Boga, by pozostawiĹ jÄ przy Ĺźyciu âobojÄtnie, jaka bÄdzieâ. Pan mnie wysĹuchaĹ. Dar, ktĂłry mi ofiarowaĹ, przyjÄĹam z wielkÄ pokorÄ i radoĹciÄ i tak przyjmujÄ go do dziĹ. Krysia z roku na rok rozwija siÄ umysĹowo i duchowo. ChociaĹź nasze Ĺźycie rodzinne obfitowaĹo w róşne trudne chwile, to im wiÄcej byĹo trudnoĹci, tym wiÄcej byĹo modlitwy, a Krysia przywoĹywaĹa mnie do niej. Z chwilÄ , gdy moje zdrowie zaczÄĹo podupadaÄ, Pan BĂłg postawiĹ na mojej drodze ksiÄdza JĂłzefa Adamowicza i ksiÄdza Andrzeja BiaĹka oraz lutyĹskÄ wspĂłlnotÄ CL, a w niej Piotra i BoĹźenkÄ SzarĂłw. Od tego czasu nasze Ĺźycie zaczÄĹo rozkwitaÄ. WspĂłlne spotkania, wyjazdy do CzÄstochowy, wakacje w Krynicznie wypeĹniĹy nasze Ĺźycie radoĹciÄ , zwĹaszcza Krysia poczuĹa siÄ potrzebna. Od tamtej chwili z roku na rok powiÄksza siÄ grono naszych przyjaciĂłĹ. W 1995 roku zmarĹ mĂłj mÄ Ĺź. Dzieci zaĹoĹźyĹy wĹasne rodziny i zostaĹyĹmy same z KrysiÄ . Razem wypeĹniamy dany nam czas modlitwÄ , od 2007 roku w Bractwie CL. PoznaĹyĹmy MiĹosza i Jacka, ktĂłrzy zatroszczyli siÄ o to, by Krysia miaĹa windÄ, dziÄki ktĂłrej moĹźe czÄĹciej bywaÄ w koĹciele i na spacerach. Codziennie dziÄkujemy Panu Bogu za dar wspĂłlnoty i staramy siÄ go pielÄgnowaÄ, modlÄ c siÄ za caĹy Ruch CL w Polsce i na Ĺwiecie. Irena, Lutynia
WIÄCEJ NIĹť PROSIMY Do wziÄcia udziaĹu w pielgrzymce do Medjugorja nie skĹoniĹa mnie wcale gĹÄboka chÄÄ nawrĂłcenia, ale raczej wizja tygodniowego odpoczynku nad Adriatykiem: plaĹźowania, kÄ pieli i podziwiania przepiÄknych widokĂłw w towarzystwie moich przyjaciĂłĹ. Tymczasem juĹź pierwszego dnia pobytu w Vionnicy, w miejscu naszego zakwaterowania, oddalonym kilka kilometrĂłw od Medjugorja, zrozumiaĹam, Ĺźe jestem tu z zupeĹnie innego powodu. SĹuchajÄ c historii medjugorskich objawieĹ, wraz z przytoczonymi sĹowami Maryi, uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe jest Ona mostem ĹÄ czÄ cym nas z Chrystusem. Jest to niesamowity dar, dar bliskoĹci z samym Bogiem. Po obiadokolacji wyruszyliĹmy do Medjugorja, aby uczestniczyÄ w modlitwach wieczornych. Po wszystkich opowieĹciach nie mogĹam siÄ wprost doczekaÄ, aby mĂłc zobaczyÄ to miejsce. Dwie czÄĹci RóşaĹca, Msza Ĺw., Koronka pokoju, modlitwa o uzdrowienie duszy i ciaĹa, a po niej kolejna czÄĹÄ RóşaĹca â tak przebiegaĹ zwykle wieczorny program modlitewny. Natomiast w Ĺrody i soboty po przerwie dochodziĹa jeszcze godzinna adoracja NajĹwiÄtszego Sakramentu. Gdy jeszcze przed wyjazdem czytaĹam program pielgrzymki, wydawaĹo mi siÄ to co najmniej duĹźÄ przesadÄ , a na pewno czymĹ niemoĹźliwym do przeĹźycia w takim upale. Jednak juĹź pierwszego dnia przekonaĹam siÄ, Ĺźe po trzech godzinach modlitw chciaĹo siÄ tam zostaÄ jeszcze dĹuĹźej. A powodem tego jest po prostu Chrystus â Jego staĹa obecnoĹÄ. NastÄpnego dnia odwiedzaliĹmy wspĂłlnotÄ Cenacolo, miejsce w ktĂłrym mĹodzi chĹopcy, wychodzÄ c z uzaleĹźnieĹ, powracajÄ do normalnego Ĺźycia i odkrywajÄ swoje prawdziwe pragnienia. Na koniec, po tym jak opowiedzieli o swoim Ĺźyciu, zachÄcali nas do pozostawienia intencji, obiecujÄ c polecaÄ je podczas wspĂłlnotowych Mszy Ĺw. PomyĹlaĹam, Ĺźe to dobra okazja, by powierzyÄ intencje wszystkich tych, ktĂłrzy prosili mnie o modlitwÄ i ktĂłrym jÄ obiecaĹam. OczywiĹcie pierwsza myĹl to moi przyjaciele, dziÄki ktĂłrym jestem w tym miejscu. ZastanawiajÄ c siÄ od czego zaczÄ Ä, uĹwiadomiĹam sobie jednak, Ĺźe jest w moim sercu cierĹ, ktĂłry przeszkadza mi w peĹni przylgnÄ Ä do Chrystusa. Chodzi o relacje z moim tatÄ . JuĹź sama myĹl o tym sprawiĹa, Ĺźe poczuĹam z tego powodu wielkie wzruszenie, pomieszane ze smutkiem. Natychmiast zapisaĹam jako pierwszÄ proĹbÄ o uzdrowienie relacji z tatÄ , a dopiero potem wszystkie inne. Intencja ta byĹa owocem moich przeĹźyÄ podczas wczeĹniejszej modlitwy o uzdrowienie. W sobotÄ planowaliĹmy wejĹcie na gĂłrÄ KriĹźevac, ktĂłrej nazwa pochodzi od ustawionego na szczycie na pamiÄ tkÄ 1900. rocznicy Ĺmierci Jezusa Chrystusa biaĹego krzyĹźa. Podczas wchodzenia na szczyt odprawia siÄ DrogÄ KrzyĹźowÄ , co i my planowaliĹmy uczyniÄ. Organizatorzy zaproponowali, abyĹmy siÄ przygotowali i sprĂłbowali wĹÄ czyÄ w rozwaĹźania. ZastanawiaĹam siÄ, czy ktĂłraĹ stacja jest mi szczegĂłlnie bliska, przy ktĂłrej mogĹabym powiedzieÄ kilka sĹĂłw o swoim wĹasnym doĹwiadczeniu. Nic nie przychodziĹo mi do gĹowy. Dopiero w czasie samej Drogi KrzyĹźowej, gdy usĹyszaĹam sĹowa: âPan Jezus z szat obnaĹźonyâ, zrozumiaĹam, Ĺźe to byĹa moja stacja. ObnaĹźenie z szat, czyli z moich uĹomnoĹci, niedoskonaĹoĹci, z grzechu⌠â to byĹy moje obawy przed samym wyjazdem. SprawiaĹy, Ĺźe nie umiaĹam siÄ nim do koĹca cieszyÄ⌠PowtarzaĹam sobie tylko, trochÄ bez przekonania: Jezu ufam Tobie! Po pierwszej Mszy Ĺw. w Medjugorju uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe wszystkie moje obawy prysĹy jak baĹka mydlana, wrÄcz przestaĹy mieÄ znaczenie, zaczÄĹam siÄ prawdziwie cieszyÄ, Ĺźe tam jestem. Moje myĹlenie zostaĹo uzdrowione. On znĂłw zadziaĹaĹ. W jednym z ostatnich dni naszej pielgrzymki spotkaliĹmy siÄ z czĹowiekiem, ktĂłry przez wiele lat byĹ uzaleĹźniony od narkotykĂłw i sam o sobie mĂłwi, Ĺźe jest wybrykiem natury, Ĺźe to cud, Ĺźe jeszcze Ĺźyje. Gdy Wiesiek, bo tak miaĹ na imiÄ, opowiadaĹ swojÄ historiÄ, poczuĹam jednoĹÄ z nim. UĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe mamy bardzo podobne doĹwiadczenia, tylko w innych okolicznoĹciach. Ja, tak samo jak kiedyĹ on, chciaĹam swojej Ĺmierci⌠Powodem tego byĹa moja samotnoĹÄ. CzuĹam siÄ niekochana, nieakceptowana nie tylko przez innych, ale teĹź przez samÄ siebie. ĹťyjÄ c ze ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe jestem jakimĹ wybrykiem natury i nie wiem, po co w ogĂłle Pan BĂłg chciaĹ mnie na tym Ĺwiecie, zaczynaĹam bĹÄ dziÄ, to znaczy grzeszyÄ, co powodowaĹo, Ĺźe czÄsto budziĹam siÄ z lÄkiem przed potÄpieniem wiecznym. On jednak wiedziaĹ, po co mnie stworzyĹ, i byĹ ciÄ gle blisko. Pewnego dnia w jakimĹ akcie desperacji napisaĹam w swoim pamiÄtniku, Ĺźe skoro ciÄ gle jeszcze nie spotkaĹam tego jedynego, ktĂłry miaĹby mnie wyrwaÄ z mojej samotnoĹci, rozwiÄ zaÄ wszystkie moje problemy i daÄ mi szczÄĹcie, to moĹźe chociaĹź mogĹabym spotkaÄ przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy pomogliby mi nie myĹleÄ ciÄ gle o tym, Ĺźe jestem sama, i wĹrĂłd ktĂłrych czekanie na to szczÄĹcie staĹoby siÄ przyjemnoĹciÄ . Teraz, z perspektywy czasu, widzÄ, Ĺźe to nie jest czekanie naâŚ, ale Ĺźycie w oczekiwaniu, Ĺźycie peĹniÄ w oczekiwaniu na to, co BĂłg dla mnie przygotowaĹ. DĹugo nie musiaĹam czekaÄ na odpowiedĹş âz gĂłryâ, bo juĹź na pierwszym roku studiĂłw spotkaĹam AgnieszkÄ. Jej Ĺźyczenia wielkanocne, wysĹane mailem, choÄ wtedy zupeĹnie dla mnie niezrozumiaĹe (zawieraĹy cytat z ksiÄdza Giussaniego), pokazaĹy, Ĺźe wreszcie znalazĹ siÄ ktoĹ, kto mnie zauwaĹźyĹ, kto wyĹowiĹ mnie z tĹumu 150 studentĂłw i komu nie byĹy obojÄtne, tak jak wiÄkszoĹci, pragnienia mojego serca. WzruszyĹy mnie te Ĺźyczenia, od razu na nie odpisaĹam. Potem ona zaproponowaĹa rozmowÄ i tak zaczÄĹa siÄ nasza przyjaĹşĹ, ktĂłra zaowocowaĹa moim uczestnictwem w Ĺźyciu CL. Spotkanie wspĂłlnoty ludzi wierzÄ cych, chcÄ cych pogĹÄbiaÄ swojÄ wiarÄ â to byĹo coĹ, o czym rĂłwnieĹź marzyĹam. To dowĂłd na to, Ĺźe BĂłg daje nam wiÄcej, niĹź to, o co Go prosimy, i Ĺźe On, jak nikt inny, zna pragnienia naszych serc. Tam poznaĹam wielu mĹodych ludzi, ktĂłrzy nosili w sobie pragnienia podobne do moich. DziÄki temu krÄ g moich przyjacióŠznacznie siÄ poszerzyĹ. ZaczÄĹam prawdziwie ĹźyÄ, cieszyÄ siÄ Ĺźyciem, zachwycaÄ nim i szukaÄ znaczenia, sensu we wszystkich moich doĹwiadczeniach. Wreszcie poczuĹam siÄ kochana i lubiana, zobaczyĹam, Ĺźe moje Ĺźycie naprawdÄ ma sens. DziĹ moja wiara zmieniĹa swoje oblicze i Jezus jest mi jeszcze bliĹźszy, czujÄ Jego obecnoĹÄ nie tylko poprzez drugiego czĹowieka, ale poprzez EucharystiÄ, SĹowo BoĹźe i sakrament pokuty. Jest jeszcze jedna rzecz, ktĂłra upodabnia mojÄ historiÄ do historii WieĹka. Tego dnia, gdy wchodziliĹmy na gĂłrÄ KriĹźevac, po zdobyciu szczytu, usiadĹam na kamieniu i poczuĹam gĹÄboki Ĺźal w sercu. ZaczÄĹam pĹakaÄ. To byĹo pewnego rodzaju wzruszenie, jakiĹ Ĺźal, smutek. Nie umiaĹam tego wtedy nazwaÄ, ale czuĹam, Ĺźe raniÄ Jezusa. Po tym jak Ĺzy juĹź wyschĹy, powiedziaĹam sobie w duchu: Dobrze, Ĺźe jest ci wstyd z powodu twoich grzechĂłw, ale zastanĂłw siÄ, jak moĹźesz zmieniÄ swoje Ĺźycie. PomyĹlaĹam o spowiedzi⌠Wtedy jeszcze nie wiedziaĹam, Ĺźe nie chodziĹo tu o âzwykĹÄ spowiedĹşâ. Duch ĹwiÄty, ktĂłry natchnÄ Ĺ mnie tÄ myĹlÄ , prowadziĹ mnie do spowiedzi z caĹego Ĺźycia â spowiedzi generalnej. SpowiedĹş takÄ musiaĹ odbyÄ takĹźe Wiesiek po tym, jak na nowo zachwyciĹ siÄ Chrystusem i obudziĹo siÄ w nim pragnienie wiÄkszej bliskoĹci z Nim. ByĹo to dla mnie bardzo trudne doĹwiadczenie, bo musiaĹam wrĂłciÄ do grzechĂłw z przeszĹoĹci, o ktĂłrych bardzo chciaĹam zapomnieÄ. Dopiero teraz, gdy ofiarowaĹam je Panu, powierzajÄ c Mu wszystko, co czyniĹo mnie nieczystym w Jego oczach, poczuĹam, Ĺźe wreszcie mogÄ je sobie wybaczyÄ i o nich zapomnieÄ, bo On zmyĹ je wszystkie swojÄ wĹasnÄ KrwiÄ , przelanÄ na KrzyĹźu. Dopiero teraz czujÄ siÄ prawdziwie wolna i szczÄĹliwa, bo mam pewnoĹÄ, Ĺźe choÄbym nie miaĹa nikogo i tonÄĹa w bĹocie moich grzechĂłw, to jest KtoĹ, kto zawsze bÄdzie przy mnie i nigdy siÄ ode mnie nie odwrĂłci, bo mnie ukochaĹ, zanim jeszcze pojawiĹam siÄ w Ĺonie mej matki. Jest nim oczywiĹcie BĂłg w osobie Jezusa Chrystusa. Wiesiek zakoĹczyĹ swojÄ wypowiedĹş sĹowami, ktĂłre i ja dziĹ mogÄ wypowiedzieÄ z wiÄkszÄ pewnoĹciÄ : Jestem najszczÄĹliwszym czĹowiekiem na Ĺwiecie, bo czujÄ siÄ naprawdÄ kochana. Karolina, WrocĹaw
WĹAĹCIWA DROGA CzĹowiek z natury jest viator, wÄdrowcem, a my jesteĹmy zawsze in statu viatoris, zawsze w drodze, to jeden z wymiarĂłw Ĺźycia (ks. J. CarrĂłn). Nie planowaliĹmy w czasie tegorocznych wakacji pielgrzymki do CzÄstochowy, ale niespodziewane okolicznoĹci zmusiĹy nas do zmiany wczeĹniejszych planĂłw. Wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, starsze dzieci wyraziĹy chÄÄ pielgrzymowania na JasnÄ GĂłrÄ w grupie CL. Zapisy zakoĹczyĹy siÄ juĹź dawno, jednak szybko okazaĹo siÄ, Ĺźe moĹźemy jeszcze doĹÄ czyÄ. Moje wyobraĹźenie o pielgrzymce wiÄ zaĹo siÄ z wĹasnym doĹwiadczeniem pielgrzymki dominikaĹskiej sprzed wielu lat i w Ĺźaden sposĂłb nie uwzglÄdniaĹo specyfiki tak licznej grupy wĹoskiej mĹodzieĹźy z CL. Ta wielowymiarowa swoistoĹÄ wywoĹaĹa poczÄ tkowo we mnie zakĹopotanie, a nastÄpnie niezwykĹe zdumienie dojrzaĹoĹciÄ wiary, wychowania, radoĹciÄ Ĺźycia i pokorÄ tych mĹodych ludzi. ZakĹopotanie wynikaĹo przede wszystkim z nieznajomoĹci jÄzyka wĹoskiego, a takĹźe z faktu, iĹź chyba wszyscy wĹoscy uczestnicy byli znacznie ode mnie mĹodsi, zaĹ z grona PolakĂłw znaĹem tylko kilka osĂłb. Ponadto dawno nie spaĹem pod namiotem i choÄ nastawiĹem siÄ na zwiÄ zane z tym niewygody, to podĹwiadomie, a moĹźe i bardzo Ĺwiadomie, odczuwaĹem spore niezadowolenie z tego powodu. OprĂłcz kilku bardzo osobistych intencji, z ktĂłrymi udawaĹem siÄ do KrĂłlowej Polski, chciaĹem zaszczepiÄ w dzieciach chÄÄ pielgrzymowania do Matki BoĹźej. ChciaĹem, by zrobiĹy kolejny krok w odkrywaniu tajemnicy Jasnej GĂłry. RuszyĹem wiÄc, wmieszany w tĹum, z mieszanymi uczuciami i bez specjalnych oczekiwaĹ. Dzieci szybko znalazĹy swoje towarzystwo, ja natomiast pierwszego dnia czuĹem siÄ trochÄ zagubiony, tym bardziej Ĺźe fantastyczny Ĺpiew ponad 1000-osobowego chĂłru kĹĂłciĹ siÄ z mojÄ niemocÄ peĹniejszego wspĂłĹudziaĹu w tym Ĺpiewaniu. PostanowiĹem wiÄc nastawiÄ siÄ na sĹuchanie, patrzenie i myĹlenie o tym, co widziaĹem, sĹyszaĹem i co zaprzÄ taĹo mojÄ gĹowÄ. A zatem co zobaczyĹem? Otóş zobaczyĹem rzeszÄ mĹodych ludzi, doskonale zorganizowanÄ , zdyscyplinowanÄ , przepeĹnionÄ nieograniczonÄ niczym radoĹciÄ , otwartoĹciÄ na innych, przyjaĹşniÄ , ale i skupieniem w Drodze, ktĂłrÄ podjÄli z prawdziwej potrzeby serca. ZobaczyĹem, jak pragnienie odkrywania wĹasnej drogi koncentruje tych mĹodych na sĹuchaniu i rozwaĹźaniu kierowanych do nich sĹĂłw oraz na zaangaĹźowaniu w modlitwÄ. WidziaĹem setki mĹodych ludzi, ktĂłrzy w trosce o swojÄ przyszĹoĹÄ poĹwiÄcili wakacyjny czas, by w trudzie i z gĹÄbokÄ wiarÄ zanieĹÄ Matce BoĹźej, KrĂłlowej Polski, Czarnej Madonnie swoje intencje wypisane na skrawkach papieru, zaszyte w gĹÄbi serc. ZobaczyĹem, jak Ĺpiew, ktĂłry naturalnie wypeĹnia serca tych mĹodych, otwiera ich i ĹÄ czy z innymi; jak wspĂłlnota ogarnia i przyjmuje zagubionego oraz zadowolenie i radoĹÄ moich dzieci. UsĹyszaĹem mnĂłstwo piÄknych pieĹni, ktĂłrych sĹĂłw w wiÄkszoĹci do dzisiaj nie rozumiem, ale ktĂłre wciÄ Ĺź rozbrzmiewajÄ w moich uszach i wzbudzajÄ tÄsknotÄ; sĹowa refleksji i Ĺwiadectw wielu osĂłb, dziÄki ktĂłrym mĹody duch oĹźywiĹ marzenia i zmobilizowaĹ siÄ na nowo. OtrzymaĹem wskazĂłwkÄ, gdzie szukaÄ, jak rozpoznaÄ i jak rozumieÄ Ĺaski dane nam przez Pana Boga. DowiedziaĹem siÄ, Ĺźe âĹźycie jako powoĹanie jest kroczeniem w kierunku przeznaczenia poprzez okolicznoĹciâ i Ĺźe ânie ma okolicznoĹci, w ktĂłrych Chrystus nie mĂłgĹby siÄ ukazaÄâ, a na koniec usĹyszaĹem deklaracjÄ cĂłrki, ktĂłra przyszĹe wakacje chce podporzÄ dkowaÄ pielgrzymce. Co siÄ podziaĹo w mojej gĹowie? NabraĹem przekonania, Ĺźe droga, ktĂłra jest drogÄ mĹodych ludzi z WĹoch, jest wĹaĹciwa i mam chÄÄ szukaÄ jej i iĹÄ niÄ razem z moimi bliskimi. PomyĹlaĹem, Ĺźe warto byĹoby w przyszĹym roku zorganizowaÄ wiÄkszÄ grupÄ polskich uczestnikĂłw pielgrzymki i odpowiednio siÄ do niej przygotowaÄ, tak aby rĂłwnieĹź lepiej odwzajemniÄ wĹoskiej mĹodzieĹźy Ĺwiadectwo wspĂłĹuczestnictwa we wspĂłlnej drodze, a takĹźe po to, by nie byĹo osĂłb zagubionych. âKochani, pielgrzymka jest po to, by prosiÄ o wiarÄ, bo to jest teraz sprawa najbardziej palÄ caâ â to sĹowa ksiÄdza CarrĂłna, skierowane do uczestnikĂłw tegorocznej pielgrzymki. MyĹlÄ, Ĺźe doskonale mogÄ posĹuĹźyÄ jako zachÄta na przyszĹy rok. ChcÄ teĹź podziÄkowaÄ wszystkim uczestnikom pielgrzymki za wspĂłlnÄ drogÄ, ktĂłrÄ kaĹźdy mĂłgĹ indywidualnie dotrzeÄ do JasnogĂłrskiej Pani. âĂ bella la strada per chi camina â PiÄkna jest droga, dla tego, ktĂłry kroczyâ⌠Buen Camino! Witek, KrakĂłw
|