Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2013 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2013 (lipiec / sierpień)

Kościół

ŚDM w Rio. „Dlaczego nie poprosić o wszystko?”

Emanuele Braga


Sprzedaż hot-dogów w szkole albo pączków na ulicy. A nawet żebranie przy kościołach. Historie młodych ludzi z różnych zakątków Brazylii, którzy nie mieli pieniędzy, by udać się na spotkanie z Ojcem Świętym do Rio de Janeiro (23–28 lipca). Oto, co się wydarza, gdy już samo oczekiwanie jest częścią gestu…

 

 

„Moje serce najbardziej pragnie spotkać się z Papieżem” – są to słowa Rayssy, licealistki z Samambai na obrzeżach Brasílii. Rayssa, chcąc zdobyć pieniądze potrzebne na podróż do Rio, zaczęła sprzedawać na przerwach w szkole ciasta, ciasteczka, napoje i hot-dogi. Wiele jest jednak wokół serc podobnych do jej serca. Około trzech milionów. Z pewnością do liczebności tej przyczynił się fakt, że chodzi o przyjazd do Ameryki Południowej pierwszego łacińsko-amerykańskiego Papieża. Brazylia, gdzie dopiero co zakończył się Puchar Konfederacji w piłce nożnej 2013, oczekiwała na ŚDM pośród ulicznych protestów, których uczestnicy domagali się mniej stadionów i więcej inwestycji w zakresie szkolnictwa, transportu oraz służby zdrowia. Oczekiwała na JMJ, jak mówią tutaj: Jornada Mundial da Juventude, które odbyły się w dniach 23–28 lipca w Rio de Janeiro.

Tytuł tegorocznych ŚDM zaczerpnięty został z Ewangelii św. Mateusza: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Papież przybył do Brazylii 22 lipca. Odwiedził między innymi sanktuarium Matki Bożej w Aparecida, spotkał się z młodymi na plaży Capocabana, odwiedził fawelę Varginha, wziął udział w sobotnim czuwaniu i odprawił niedzielną Mszę św. na zakończenie. Te oraz inne momenty na pewno naznaczą życie tego, kto znalazł się w metropolii karioki czy też śledził to wydarzenie, znajdując się w innej części świata.

 

„Dobrze się przygotujcie…” W Niedzielę Palmową papieĹź Franciszek – ktĂłry wtedy dopiero co objął Stolicę Apostolską – poprosił młodych, mĂłwiąc o spotkaniu w Brazylii: „Dobrze się przygotujcie, zwłaszcza duchowo w waszych wspĂłlnotach, aby spotkanie to było znakiem wiary dla całego świata. Młodzi muszą powiedzieć światu: dobrze jest naśladować Jezusa” (cyt. za: www.vatican.va). I wystarczy spojrzeć na świadectwa, ktĂłre napływają z Brazylii, by zrozumieć, jak bardzo juĹź samo oczekiwanie jest częścią gestu. To tylko przykłady, moĹźna by ich podać wiele i z wielu stron świata. Dają jednak wyobraĹźenie o ogromie pragnienia.

Są tacy, którzy by móc pojechać do Rio, zaczęli na przykład żebrać. „Pewnego dnia obudziłam się z pytaniem – opowiada Milena, nauczycielka w Salvadorze da Bahia. – «Jeśli potrzebujemy pieniędzy, dlaczego nie poprosimy o nie ludzi?» Stając na placach przed kościołami. Poszłam do pracy z tym pomysłem w głowie. W pobliżu szkoły spotkałam dwie spośród czterech osób, które wybierały się do Rio. Powiedziałam im: «Przyszedł mi do głowy szalony pomysł». Kiedy wyjaśniłam im, co miałam na myśli, ogarnęła ich euforia: «Jasne, zróbmy to!». Zaproponowałam to także pozostałej dwójce i zaczęliśmy nasze doświadczenie przy drzwiach kościołów Matki Bożej Bolesnej i św. Piotra”. Dziewięć dni żebrania, w każdy wtorek i czwartek, „było przepięknym doświadczeniem. Dla mnie ŚDM nabrały w tym momencie swoistej wartości. Zaczęłam rozumieć ich znaczenie, patrząc na osoby, które zdecydowały się dać pieniądze komuś nieznajomemu. W pewnym momencie zaczęliśmy notować, ile osób wrzuciło datki”.

Większość pieniędzy to były drobiazgi: monety od 50 centavos do 1 reala (15–30 centów euro), istna drobnica. „Dla mnie jednak było to wyzwanie pod wieloma względami – mówi Milena. – Pomyślałam, że nie potrzebuję wielkich rzeczy. Ten prosty gest żebrania o pieniądze sprawił, że doświadczyliśmy wspaniałego współdzielenia, widać było wyraźnie, że chodziło o coś wielkiego. To wszystko kazało mi pomyśleć, że także w moim życiu nie chcę niczego nadzwyczajnego, ale drobnych faktów, które pokażą mi wyraźnie oblicze Tajemnicy. I że spotkanie z tymi wszystkimi osobami może być wkładem dla świata, a także ofiarą, gestem misyjnym”. Kiedy Milena zasugerowała młodzieży, że trzeba przyłożyć się, by zebrać pieniądze na ŚDM, dodała również: „Być może nie uda nam się zebrać całej kwoty, ale jeśli poprzez ten gest ostatecznie staniemy się lepszymi przyjaciółmi, to już będzie warto go podjąć. I rzeczywiście tak było”.

W Sao Paolo wyzwanie zebrania pieniędzy, by pojechać na ŚDM, zrodziło wiele innych inicjatyw, bardzo twórczych. „Przygotowaliśmy 80 pączków na sprzedaż po zakończeniu Mszy św. – opowiada Monica. – Wyrobienie ciasta, upieczenie, nadziewanie zajęło nam całe godziny. Same pączki zniknęły w trzy minuty. Tak było przez dwie niedziele”. Stąd pojawił się pomysł dodania pãozinhos de queijo, typowych brazylijskich kanapek z serem, następnie wyrobów rękodzielniczych, małych dzieł sztuki… Aż po loterię i, pod koniec maja, przyjęcie w stylu włoskim. „Ale najpiękniejsze było zaangażowanie w pomoc nam wszystkim w tej podróżniczej przygodzie – mówi Monica. – Żaden z tych pomysłów nie był mój; po prostu podejmowałam to, co było sugerowane. Z głęboką wdzięcznością oraz pewnością co do tego, że zawsze będę potrzebować tych przyjaciół, Jego towarzystwa”.

Także w Macapie na północy kraju, w mieście, po którym można poruszać się tylko łódką albo samolotem, „a więc od początku było wiadomo, że dotarcie do Rio będzie kosztowne”, jak mówi Andreia, zorganizowano sprzedaż ciast, zbiórkę pieniędzy i podjęto różne inne inicjatywy. „Wybieramy się grupą liczącą 18 osób między 14. a 19. rokiem życia – dodaje. – Prawdopodobnie będziemy dużo wędrować i spać na ziemi, ale to bardzo małe poświęcenie w stosunku do tego, co przecierpiał dla nas Pan”.

W Brazylii niektórzy zorganizowali zbiórki pod hasłem „Zaadoptuj pielgrzyma”. Erika, koleżanka ze szkoły Rayssy, opowiada, jak zaangażowanie w poszukiwane środków umocniło ich przyjaźń: „Wcześniej ledwie się do siebie odzywaliśmy, nie darzyliśmy się sympatią. Teraz jesteśmy przyjaciółkami. Odkrywam, że jeśli czegoś pragnę, mogę biec, walczyć i – z pomocą przyjaciół – dam radę”.

Angela Rocha, nauczycielka, również ze stolicy, mówi, że jest „zaskoczona, ponieważ naszej młodzieży, która chce jechać do Rio, pomagają nawet ewangelicy”. Po czym opowiada: „Jedna z moich koleżanek powiedziała mi, że jej córka chciała pojechać na ŚDM, ale ona się nie zgodziła: «W Rio jest niebezpiecznie, zostaniesz w domu». Zapytała mnie, co o tym myślę. Opowiedziałam jej o sobie, swoją historię, o tym, jak pojechałam pewnego razu na ŚDM z Janem Pawłem II i jak ten fakt stał się determinujący dla niektórych najważniejszych decyzji w moim życiu. Ona słuchała mnie w milczeniu. Tydzień później zadzwoniła do mnie: «Postanowiłam zgodzić się na wyjazd mojej córki, jest już zapisana»”.

 

„Ale kim wy jesteście?” To samo miasto, podobna sytuacja, również w szkole: Camila zaprosiła na ŚDM dwie siostry, Tamarę i Marię Fernandę. Ich rodzina chciała poznać dorosłych, którzy je zaprosili. Camila poszła ze swoimi przyjaciółmi. Obiad, rozmowa, opowieści. Na koniec jeden z wujków sióstr zapytał: „Ale kim wy jesteście? Dlaczego wyrażacie gotowość, by zabrać ze sobą tę młodzież?”. „Jest tak jak w Ewangelii – komentuje Camila. – Nie sposób odpowiedzieć na to, co się wydarza, nie docierając aż tutaj, do tego punktu, do obecności Tajemnicy”. Jest tak, jak w prośbie Benedykta XVI, wyrażonej w przesłaniu na ŚDM: „Drodzy przyjaciele, nie zapominajcie nigdy, że pierwszym aktem miłości, jaki możecie uczynić dla bliźniego, jest dzielenie się źródłem naszej nadziei: ten, kto nie daje Boga, daje zbyt mało!” (cyt. za: www.vatican.va). Ale kto pojechał do Rio z otwartym sercem, podobnie jak Rayssa, Andreia, Camila…

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją