Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2013 (maj / czerwiec) Strona Pierwsza To nie moĹźe dawaÄ wam spokoju SĹowa Ojca ĹwiÄtego ze spotkania z ruchami koĹcielnymi (18â19 maja 2013Â r.) POZWOLIÄ MU SIÄ PROWADZIÄ â TO JEST WAĹťNIEJSZE NIĹť JAKAKOLWIEK KALKULACJA
CieszÄ siÄ, Ĺźe spotykam siÄ z wami i Ĺźe my wszyscy spotykamy siÄ na tym placu, aby siÄ modliÄ, byÄ zjednoczeni i oczekiwaÄ na dar Ducha ĹwiÄtego. ZnaĹem wasze pytania wczeĹniej i siÄ nad nimi zastanawiaĹem â nie sÄ one zatem dla mnie zaskoczeniem! Po pierwsze â prawda! Mam je tutaj, napisane.
Pierwsze pytanie â âW jaki sposĂłb Wasza ĹwiÄ tobliwoĹÄ osiÄ gnÄ Ĺ w swoim Ĺźyciu pewnoĹÄ wiary i jakÄ drogÄ moĹźe nam wskazaÄ, aby kaĹźdy z nas mĂłgĹ przezwyciÄĹźaÄ kruchoĹÄ wiary?â â to pytanie historyczne, poniewaĹź dotyczy mojej historii, historii mojego Ĺźycia! MiaĹem szczÄĹcie wzrastaÄ w rodzinie, w ktĂłrej wiara byĹa przeĹźywana w prosty i konkretny sposĂłb; jednak to szczegĂłlnie moja babcia, matka mojego ojca, byĹa tÄ osobÄ , ktĂłra naznaczyĹa mojÄ drogÄ wiary. ByĹa to kobieta, ktĂłra nam jÄ wyjaĹniaĹa, mĂłwiĹa nam o Jezusie, uczyĹa nas katechizmu. Do dzisiaj pamiÄtam, jak w Wielki PiÄ tek zabieraĹa nas wieczorem na procesjÄ ze Ĺwiecami. Na koĹcu tej procesji pojawiaĹ siÄ âleĹźÄ cy na marach Chrystusâ, wĂłwczas babcia â nam, dzieciom â kazaĹa klÄkaÄ i mĂłwiĹa: âPatrzcie, On nie Ĺźyje, ale jutro powstanie z martwychâ. Pierwsze orÄdzie chrzeĹcijaĹskie otrzymaĹem wĹaĹnie od tej kobiety, od mojej babci! I to jest przepiÄkne! Pierwsze orÄdzie w domu, w rodzinie! A to kaĹźe mi ââmyĹleÄ z miĹoĹciÄ o wielu mamach i wielu babciach majÄ cych udziaĹ w przekazywaniu wiary. One to wĹaĹnie sÄ tymi, ktĂłre przekazujÄ wiarÄ. To rĂłwnieĹź miaĹo miejsce w pierwszych wiekach, o czym mĂłwiĹ ĹwiÄty PaweĹ do Tymoteusza: âPamiÄtam wiarÄ twojej mamy i twojej babciâ (por. 2 Tm 1, 5). Wszystkie mamy, ktĂłre tutaj jesteĹcie, wszystkie babcie obecne tutaj, pomyĹlcie o tym! PrzekazywaÄ wiarÄ. Albowiem BĂłg stawia obok nas osoby, ktĂłre wspierajÄ naszÄ drogÄ wiary. My nie odnajdujemy wiary w abstrakcji, nie! Zawsze jest jakaĹ osoba, ktĂłra jÄ gĹosi, ktĂłra mĂłwi nam, kim jest Jezus, ktĂłra przekazuje nam wiarÄ, przynosi nam pierwsze orÄdzie. Takie wĹaĹnie byĹo pierwsze doĹwiadczenie wiary, jakie otrzymaĹem. Lecz jest jeden bardzo waĹźny dla mnie dzieĹ: 21 wrzeĹnia 1953 roku. MiaĹem prawie 17 lat. Dla nas byĹ to DzieĹ Ucznia, przypadajÄ cy w Argentynie w pierwszy dzieĹ wiosny (dla was jest to pierwszy dzieĹ jesieni). Zanim poszedĹem ĹwiÄtowaÄ, udaĹem siÄ do parafii, do ktĂłrej uczÄszczaĹem. Tam natknÄ Ĺem siÄ na nieznanego mi ksiÄdza i odczuĹem potrzebÄ pĂłjĹcia do spowiedzi. ByĹo to dla mnie doĹwiadczenie spotkania: odkryĹem, Ĺźe ktoĹ na mnie czekaĹ. Nie wiem, co siÄ staĹo, nie pamiÄtam, nie wiem zupeĹnie, dlaczego byĹ tam wĹaĹnie Ăłw ksiÄ dz, ktĂłrego nie znaĹem, dlaczego poczuĹem chÄÄ wyspowiadania siÄ, lecz prawdÄ jest to, Ĺźe ââktoĹ na mnie czekaĹ. CzekaĹ na mnie od dawna. Po spowiedzi poczuĹem, Ĺźe coĹ siÄ zmieniĹo. JuĹź nie byĹem taki sam. UsĹyszaĹem jakby gĹos, usĹyszaĹem wezwanie: byĹem przekonany, Ĺźe powinienem zostaÄ ksiÄdzem. Takie doĹwiadczenie w wierze jest waĹźne. MĂłwimy, Ĺźe musimy szukaÄ Boga, iĹÄ do Niego, proszÄ c Go o przebaczenie, ale kiedy idziemy, On juĹź na nas czeka, On jest pierwszy! W jÄzyku hiszpaĹskim mamy takie sĹowo, ktĂłre doskonale to wyjaĹnia: âPan nas zawsze wyprzedzaâ, jest pierwszy, juĹź na nas czeka! I to jest wĹaĹnie wielka Ĺaska: znaleĹşÄ kogoĹ, kto na ciebie czeka. Idziesz jako grzesznik, a On czeka, aby ci przebaczyÄ. To jest wĹaĹnie to doĹwiadczenie, ktĂłre opisywali izraelscy prorocy, mĂłwiÄ c, iĹź Pan jest niczym kwiat migdaĹowy [w Biblii nazywany kwiatem âczuwajÄ cymâ â przyp. tĹum.], bÄdÄ cym pierwszym kwiatem wiosny (por. Jer 1, 11â12). Zanim pojawiÄ siÄ inne kwiaty, on juĹź jest: on jest tym, ktĂłry czeka [czuwa]. Pan czeka na nas. A kiedy my Go szukamy, odnajdujemy tÄ rzeczywistoĹÄ, a mianowicie, Ĺźe to On na nas czeka, by nas przygarnÄ Ä, by daÄ nam swojÄ miĹoĹÄ. A to napeĹnia twe serce tak wielkim zdumieniem, Ĺźe nie potrafisz w to uwierzyÄ. W ten sposĂłb wzrasta nasza wiara! DziÄki spotkaniu z jakÄ Ĺ osobÄ , dziÄki spotkaniu z Panem. KtoĹ powie: âNie, wolÄ uczyÄ siÄ wiary z ksiÄ Ĺźekâ. WaĹźne jest, by siÄ jej uczyÄ w ten sposĂłb, ale zobacz, to nie wystarcza! Istotne jest spotkanie z Jezusem, spotkanie z Nim. To daje ci wiarÄ, poniewaĹź to wĹaĹnie On ciÄ niÄ obdarza! MĂłwiliĹcie takĹźe o kruchoĹci wiary, pytajÄ c, jak jÄ przezwyciÄĹźyÄ. NajwiÄkszym wrogiem kruchoĹci jest strach â ciekawe, czyĹź nie? Lecz nie lÄkajcie siÄ! JesteĹmy krusi i my o tym wiemy. Ale On jest silniejszy! JeĹli idziesz z Nim, nie ma problemu! Dziecko jest niesamowicie kruche â dzisiaj widziaĹem naprawdÄ duĹźo dzieci â ale poniewaĹź byĹo z tatÄ , z mamÄ czuĹo siÄ bezpieczne! Z Panem jesteĹmy bezpieczni. Wiara roĹnie dziÄki Panu, roĹnie wĹaĹnie podtrzymywana przez Pana. To pozwala nam wzrastaÄ i czyni nas silnymi. Ale jeĹli sÄ dzimy, Ĺźe damy sobie radÄ sami⌠PomyĹlmy, co przytrafiĹo siÄ Piotrowi: âPanie, ja nigdy siÄ Ciebie nie zaprÄâ (por. Mt 26, 33-35), a kiedy kogut zapiaĹ, zaparĹ siÄ Go trzy razy! (por. Mt 69â75). UwaĹźajmy: zawsze bowiem, kiedy nazbyt ufamy sobie, stajemy siÄ niezwykle krusi, coraz bardziej krusi. A zatem â zawsze z Panem! A powiedzieÄ âz Panemâ znaczy powiedzieÄ z EucharystiÄ , z BibliÄ , z modlitwÄ âŚ, ale takĹźe w rodzinie, takĹźe z mamÄ , wĹaĹnie z niÄ , poniewaĹź ona jest tÄ , ktĂłra prowadzi nas do Pana. Matka jest bowiem tÄ , ktĂłra wie wszystko. Trzeba zatem modliÄ siÄ do Matki BoĹźej i trzeba JÄ prosiÄ jako matkÄ, aby nas umacniaĹa. Oto, co myĹlÄ na temat naszej kruchoĹci, przynajmniej takie jest moje doĹwiadczenie. RzeczÄ , ktĂłra mnie kaĹźdego dnia umacnia, jest odmawianie RóşaĹca do Matki BoĹźej. CzujÄ tak wielkÄ siĹÄ, poniewaĹź idÄ do Niej, wtedy czujÄ siÄ silny.
PrzejdĹşmy do drugiego pytania. âMyĹlÄ, Ĺźe my wszyscy tu obecni odczuwamy mocno to wyzwanie, ktĂłre stoi w centrum naszych doĹwiadczeĹ. Dlatego, Ojcze ĹwiÄty, chciaĹabym CiÄ prosiÄ, abyĹ pomĂłgĹ mi i nam wszystkim zrozumieÄ, jak ĹźyÄ tym wyzwaniem w naszych czasach. Co dla Ciebie, Ojcze ĹwiÄty, jest najwaĹźniejsze i na co my wszyscy â jako ruchy, stowarzyszenia i wspĂłlnoty â winniĹmy patrzeÄ, by wypeĹniÄ zadanie, do ktĂłrego jesteĹmy powoĹani? Jak moĹźemy dzisiaj skutecznie przekazywaÄ wiarÄ?â OdpowiedĹş zamknÄ w trzech sĹowach. Pierwsze sĹowo to Jezus. Kto jest najwaĹźniejszy? Jezus. JeĹli chcemy iĹÄ do przodu za sprawÄ organizacji, z pomocÄ róşnych rzeczy, nawet piÄknych, ale bez Jezusa, to nie idziemy do przodu i coĹ tu nie gra. NajwaĹźniejszy jest Jezus! Teraz chciaĹbym was trochÄ napomnieÄ, tak miÄdzy nami, po bratersku. Wszyscy na placu woĹaliĹcie: âFranciszek, Franciszek, papieĹź Franciszek!â. Ale gdzie byĹ Jezus? ChciaĹbym, abyĹcie raczej woĹali: âJezus, Jezus jest Panem i On wĹaĹnie jest wĹrĂłd nas!â. Zatem od tej pory juĹź nie âFranciszekâ, ale âJezusâ! Drugim sĹowem jest modlitwa. WpatrywaÄ siÄ w oblicze Boga, ale przede wszystkim â a to jest powiÄ zane z tym, co powiedziaĹem wczeĹniej â czuÄ siÄ ogarniÄtym spojrzeniem. Pan na nas patrzy: to On patrzy na nas najpierw. Takie jest moje doĹwiadczenie przeĹźywane przed tabernakulum, kiedy wieczorem idÄ siÄ modliÄ przed Panem. To prawda, Ĺźe niekiedy zdarza mi siÄ takĹźe nieco przysnÄ Ä, poniewaĹź utrudzenie caĹym dniem usypia. Ale On mnie rozumie. I czujÄ siÄ umocniony na myĹl o tym, Ĺźe On na mnie patrzy. Nam siÄ zdaje, Ĺźe musimy siÄ modliÄ, to znaczy mĂłwiÄ, mĂłwiÄ, mĂłwiÄ⌠Nie! PozwĂłl, aby to Pan na ciebie patrzyĹ. Kiedy On na nas patrzy, daje nam siĹÄ i pomaga nam ĹwiadczyÄ o Nim â to pytanie bowiem dotyczy Ĺwiadectwa wiary, czyĹź nie? A zatem, najpierw âJezusâ, nastÄpnie âmodlitwaâ â poczujmy, Ĺźe BĂłg trzyma nas za rÄkÄ. PodkreĹlam zatem znaczenie tego: daÄ siÄ Mu poprowadziÄ. To jest waĹźniejsze niĹź jakiekolwiek kalkulacje. JesteĹmy prawdziwymi ewangelizatorami, kiedy pozwalamy, by On nas prowadziĹ. PomyĹlmy o Piotrze â byÄ moĹźe odbywaĹ sjestÄ, kiedy miaĹ wizjÄ, widzÄ c coĹ podobnego do wielkiego pĹĂłtna, wypeĹnionego róşnymi zwierzÄtami, i usĹyszaĹ Jezusa, ktĂłry coĹ do niego mĂłwiĹ, ale on tego nie rozumiaĹ. W tym czasie nadeszli jacyĹ ludzie, ktĂłrzy nie byli Ĺťydami, proszÄ c Go, aby udaĹ siÄ z nimi do pewnego domu. PoszedĹ i zobaczyĹ, jak Duch ĹwiÄty zstÄ piĹ na obecnych tam ludzi. Piotr pozwoliĹ siÄ prowadziÄ Jezusowi, aby wziÄ Ä udziaĹ w pierwszej ewangelizacji pogan, ktĂłrzy nie byli Ĺťydami. W owym czasie byĹo to coĹ zupeĹnie niewyobraĹźalnego (por. Dz 10, 9â33). I tak jest w historii, w caĹej historii! PozwoliÄ siÄ prowadziÄ Jezusowi. On jest naszym liderem. Naszym liderem jest Jezus. I po trzecie: Ĺwiadectwo. Jezus, modlitwa â modlitwa, czyli zgoda na to, by On nas prowadziĹ â i wreszcie Ĺwiadectwo. Ale chciaĹbym jeszcze coĹ dopowiedzieÄ. To przyzwolenie na to, by Jezus nas prowadziĹ, przynosi róşne niespodzianki od Jezusa. MoĹźna sÄ dziÄ, Ĺźe ewangelizacjÄ winno siÄ zaprogramowaÄ przy stole, wymyĹlajÄ c strategie, tworzÄ c plany. Ale to sÄ jedynie narzÄdzia, drobne narzÄdzia. WaĹźny jest Jezus i to, by pozwoliÄ Mu siÄ prowadziÄ. Potem moĹźemy tworzyÄ strategie, ale to jest drugorzÄdne. W koĹcu Ĺwiadectwo: przekaz wiary moĹźe dokonywaÄ siÄ jedynie przez Ĺwiadectwo, i tym jest miĹoĹÄ. Nie przez nasze idee, ale przez EwangeliÄ przeĹźywanÄ w naszym Ĺźyciu, oĹźywianÄ w naszym wnÄtrzu przez Ducha ĹwiÄtego. Tym jest wĹaĹnie owo wspĂłĹdziaĹanie miÄdzy nami a Duchem ĹwiÄtym, a to prowadzi do Ĺwiadectwa. KoĹcióŠtrwa za sprawÄ ĹwiÄtych, poniewaĹź to oni sÄ tymi, ktĂłrzy dajÄ Ĺwiadectwo. Jak mĂłwili Jan PaweĹ II i Benedykt XVI, dzisiejszy Ĺwiat nade wszystko potrzebuje ĹwiadkĂłw. Nie tyle nauczycieli, ale wĹaĹnie ĹwiadkĂłw. Nie uprawianie wielomĂłwstwa, ale mĂłwienie caĹym Ĺźyciem: spĂłjnoĹciÄ Ĺźycia, po prostu konsekwencjÄ Ĺźycia! SpĂłjnoĹÄ Ĺźycia, ktĂłra jest przeĹźywaniem chrzeĹcijaĹstwa jako spotkania z Jezusem prowadzÄ cym mnie do drugich, a nie chrzeĹcijaĹstwa jako faktu spoĹecznego. Z punktu widzenia spoĹecznego tacy jesteĹmy, jesteĹmy chrzeĹcijanami, jednak zamkniÄtymi w sobie. Nie, nic podobnego! Ĺwiadectwo!
Trzecie pytanie: âPozwĂłl, Ojcze ĹwiÄty, Ĺźe zadam Ci pytanie, w jaki sposĂłb ja i my wszyscy moĹźemy ĹźyÄ KoĹcioĹem ubogim i dla ubogich? W jaki sposĂłb czĹowiek cierpiÄ cy jest wyzwaniem dla naszej wiary? Jaki konkretny i skuteczny wkĹad moĹźemy wnieĹÄ my wszyscy â jako ruchy, stowarzyszenia Ĺwieckie â w KoĹcióŠi spoĹeczeĹstwo, by stawiaÄ czoĹa tak powaĹźnemu kryzysowi, ktĂłry dotyka etykÄ spoĹecznÄ , struktury rozwoju, politykÄ, krĂłtko mĂłwiÄ c, nowy sposĂłb bycia ludĹşmi?â. RozpocznÄ od Ĺwiadectwa. Przede wszystkim zasadniczym wkĹadem, jaki moĹźemy wnieĹÄ, jest Ĺźycie EwangeliÄ . KoĹcióŠnie jest ani ruchem politycznym, ani teĹź dobrze zorganizowanÄ strukturÄ , nic z tych rzeczy. Nie jesteĹmy teĹź jakÄ Ĺ organizacjÄ pozarzÄ dowÄ , a kiedy KoĹcióŠstaje siÄ takÄ organizacjÄ pozarzÄ dowÄ , traci sĂłl, traci smak, jest tylko pustÄ organizacjÄ . I w tym trzeba nam wykazywaÄ siÄ sprytem, bo diabeĹ nas zwodzi, poniewaĹź niebezpieczeĹstwo polega na pokĹadaniu nadziei w skutecznoĹci. Czym innym jest gĹoszenie Jezusa, a czym innym jest skutecznoĹÄ, bycie skutecznymi. Nie, to jest caĹkiem inna wartoĹÄ. PodstawowÄ wartoĹciÄ KoĹcioĹa jest Ĺźycie EwangeliÄ i dawanie Ĺwiadectwa naszej wierze. KoĹcióŠjest solÄ ziemi, ĹwiatĹem Ĺwiata, jest wezwany do uobecniania w spoĹeczeĹstwie zaczynu KrĂłlestwa BoĹźego, a czyni to przede wszystkim poprzez swoje Ĺwiadectwo, Ĺwiadectwo braterskiej miĹoĹci, solidarnoĹci, wspĂłĹdzielenia. Kiedy sĹyszymy, jak niektĂłrzy mĂłwiÄ , Ĺźe solidarnoĹÄ nie jest wartoĹciÄ , ale jedynie pewnÄ âpostawÄ pierwotnÄ â, ktĂłra musi zniknÄ ÄâŚ, coĹ tu jest nie w porzÄ dku! MyĹli siÄ wĂłwczas jedynie o skutecznoĹci doczesnej, Ĺwiatowej. Chwile kryzysu, tego, ktĂłry obecnie przeĹźywamy â ale uwaga, wczeĹniej byĹo powiedziane, Ĺźe âĹźyjemy w Ĺwiecie kĹamstwaâ â ten czas kryzysu, zwrĂłÄmy uwagÄ, nie sprowadza siÄ jedynie do kryzysu gospodarczego, nie jest tylko kryzysem kulturowym. To jest nade wszystko kryzys czĹowieka: to czĹowiek przeĹźywa kryzys! I zniszczeniu moĹźe ulec wĹaĹnie czĹowiek! Lecz czĹowiek jest obrazem Boga! Dlatego ten kryzys jest tak gĹÄboki! W obecnych czasach kryzysu nie moĹźemy martwiÄ siÄ tylko o siebie, zamknÄ Ä siÄ w samotnoĹci, w zniechÄceniu, z poczuciem bezradnoĹci w obliczu problemĂłw. ProszÄ, nie zamykajmy siÄ! Na tym polega niebezpieczeĹstwo: zamykamy siÄ w parafii, w grupie przyjaciĂłĹ, w ruchu, z tymi, ktĂłrzy myĹlÄ tak samo⌠Czy wiecie jednak, co siÄ wtedy dzieje? Gdy KoĹcióŠzamyka siÄ w sobie, zaczyna chorowaÄ, choruje. PomyĹlcie o pokoju zamkniÄtym przez caĹy rok: kiedy do niego wejdziesz, jest w nim zapach stÄchlizny, jest tak wiele rzeczy, ktĂłre nie funkcjonujÄ . Podobnie ma siÄ rzecz z zamkniÄtym w sobie KoĹcioĹem: jest KoĹcioĹem chorym. KoĹcióŠmusi wychodziÄ poza samego siebie. DokÄ d? Ku peryferiom egzystencjalnym, jakie by one nie byĹy â ale musi wychodziÄ. Jezus mĂłwi nam: âIdĹşcie na caĹy Ĺwiat! IdĹşcie! GĹoĹcie! Dawajcie Ĺwiadectwo o Ewangeliiâ (por. Mk 16, 15). Lecz co siÄ moĹźe wydarzyÄ, kiedy ktoĹ wychodzi poza samego siebie? MoĹźe staÄ siÄ dokĹadnie to, co moĹźe przytrafiÄ siÄ kaĹźdemu, kto wychodzi z domu i idzie drogÄ : wypadek. Ale powiadam wam: wolÄ tysiÄ ckroÄ bardziej KoĹcióŠposzkodowany w wypadku, ktĂłry ulegĹ wypadkowi, niĹź KoĹcióŠchory na skutek zamkniÄcia w sobie! WychodĹşcie, wychodĹşcie na zewnÄ trz! PomyĹlcie teĹź o tym, o czym mĂłwi Apokalipsa, a mĂłwi coĹ bardzo piÄknego, a mianowicie, Ĺźe Jezus stoi u drzwi i koĹacze, woĹa, by wejĹÄ do naszego serca (por. Ap 3, 20). Taki jest sens Apokalipsy. Ale postawcie sobie pytanie: ileĹź razy Jezus jest wewnÄ trz i puka do drzwi, by wyjĹÄ, wyjĹÄ na zewnÄ trz, a my Mu na to nie pozwalamy ze wzglÄdu na nasze poczucie bezpieczeĹstwa, poniewaĹź niejednokrotnie jesteĹmy zamkniÄci w jakichĹ nietrwaĹych strukturach, ktĂłre zamiast czyniÄ nas wolnymi dzieÄmi BoĹźymi, sĹuĹźÄ jedynie naszemu zniewoleniu? W tym âwychodzeniuâ waĹźne jest wychodzenie na spotkanie; to sĹowo jest dla mnie bardzo waĹźne: spotkanie z innymi. Dlaczego? Dlatego, Ĺźe wiara jest spotkaniem z Jezusem, a my powinniĹmy czyniÄ to samo, co czyniĹ Jezus: spotykaÄ innych. Ĺťyjemy w kulturze konfliktu, w kulturze fragmentaryzacji, w kulturze odrzucenia, w ktĂłrej wyrzucam to, co nie jest mi potrzebne. Ale wĹaĹnie w tej kwestii, odnoĹnie do kultury odrzucenia, zachÄcam was, byĹcie pomyĹleli â to bowiem jest czÄĹciÄ kryzysu â o osobach starszych, bÄdÄ cych mÄ droĹciÄ narodu, o dzieciach! My bowiem musimy wychodziÄ na spotkanie i przy pomocy naszej wiary musimy tworzyÄ âkulturÄ spotkaniaâ, kulturÄ przyjaĹşni, kulturÄ, w ktĂłrej znajdziemy braci, gdzie bÄdziemy mogli rozmawiaÄ z wszystkimi, rĂłwnieĹź z tymi, ktĂłrzy myĹlÄ inaczej niĹź my, z ludĹşmi innej wiary. Oni wszyscy majÄ coĹ wspĂłlnego z nami: sÄ obrazami Boga, sÄ dzieÄmi BoĹźymi. WychodziÄ na spotkanie wszystkim, nie dyskutujÄ c o naszej przynaleĹźnoĹci. WaĹźna jest teĹź inna kwestia: spotkanie z ubogimi. JeĹli wychodzimy poza samych siebie, znajdujemy ubĂłstwo. Dzisiaj â mĂłwiÄ to z bĂłlem serca â znalezienie bezdomnego, ktĂłry zmarĹ z zimna, nie jest ĹźadnÄ nowinÄ . Dzisiaj ânewsemâ moĹźe byÄ jakiĹ skandal. JakiĹ skandal â o tak, to dopiero jest wiadomoĹÄ! Dzisiaj Ĺźadnym ânewsemâ nie jest informacja, Ĺźe tak wiele dzieci nie ma nic do jedzenia. A to jest powaĹźna, co wiÄcej, bardzo powaĹźna sprawa! To nie moĹźe dawaÄ nam spokoju: âNo cóş..., tak to juĹź jestâ! Nie wolno nam staÄ siÄ chrzeĹcijanami drÄtwymi, chrzeĹcijanami doskonale wyksztaĹconymi, spokojnie rozprawiajÄ cymi przy herbacie o kwestiach teologicznych. Nie! Musimy stawaÄ siÄ chrzeĹcijanami odwaĹźnymi i idÄ cymi na poszukiwanie tych, ktĂłrzy sÄ ciaĹem Chrystusa, ktĂłrzy wĹaĹnie sÄ ciaĹem Chrystusa! Kiedy spowiadaĹem â teraz jeszcze nie mogÄ, bo aby pĂłjĹÄ spowiadaÄ⌠stÄ d nie moĹźna wychodziÄ, ale to jest inny problem â kiedy szedĹem spowiadaÄ w poprzedniej diecezji, to przychodzÄ cych do konfesjonaĹu zawsze pytaĹem: âCzy dajesz jaĹmuĹźnÄ? â Tak, ojcze!. â O, to dobrzeâ. Ale stawiaĹem jeszcze dwa inne pytania: âAle powiedz: czy kiedy dajesz jaĹmuĹźnÄ, spoglÄ dasz w oczy temu lub tej, ktĂłra jÄ otrzymuje?â â Ach, nie wiem, nie zastanawiaĹem siÄ nad tymâ. I jeszcze jedno pytanie: âA kiedy dajesz jaĹmuĹźnÄ, czy dotykasz rÄki tego, ktĂłremu jÄ dajesz, czy teĹź po prostu rzucasz mu monetÄ?â. Oto wĹaĹnie istota rzeczy: ciaĹo Chrystusa, dotknÄ Ä ciaĹa Chrystusa, wziÄ Ä na siebie ten bĂłl z powodu ubogich. Dla nas, chrzeĹcijan, ubĂłstwo nie jest jakÄ Ĺ kategoriÄ socjologicznÄ , filozoficznÄ czy kulturowÄ â nie, ono jest kategoriÄ teologalnÄ . PowiedziaĹbym: moĹźe nawet najwaĹźniejszÄ kategoriÄ , poniewaĹź ten BĂłg, Syn BoĹźy, uniĹźyĹ samego siebie, staĹ siÄ ubogim, aby wraz z nami kroczyÄ drogÄ . I to jest nasze ubĂłstwo: ubĂłstwo ciaĹa Chrystusa, ubĂłstwo, ktĂłre nam przyniĂłsĹ Syn BoĹźy wraz ze swoim Wcieleniem. KoĹcióŠubogi i dla ubogich zaczyna siÄ od wychodzenia ku ciaĹu Chrystusa. JeĹli idziemy ku ciaĹu Chrystusa, zaczynamy cokolwiek rozumieÄ, rozumieÄ, czym jest to ubĂłstwo, ubĂłstwo Pana. A to nie jest wcale Ĺatwe. Jest bowiem pewien problem, ktĂłry nie uĹatwia Ĺźycia chrzeĹcijanom: duch tego Ĺwiata, duch Ĺwiatowy, duchowa doczesnoĹÄ. To prowadzi nas do poczucia wystarczalnoĹci, do Ĺźycia duchem Ĺwiata, a nie duchem Jezusa. Pytacie: jak naleĹźy ĹźyÄ, aby stawiaÄ czoĹo owemu kryzysowi, ktĂłry dotyka etyki publicznej, modelu rozwoju, polityki? PoniewaĹź jest to kryzys czĹowieka, kryzys, ktĂłry niszczy czĹowieka, ogoĹaca czĹowieka z etyki. W Ĺźyciu publicznym, w polityce, jeĹli nie ma etyki, etyki stanowiÄ cej punkt odniesienia, to wszystko jest moĹźliwe i wszystko moĹźna zrobiÄ. Gdy czytamy gazety, widzimy, Ĺźe brak etyki w Ĺźyciu publicznym wyrzÄ dza ludzkoĹci wiele szkĂłd. ChciaĹbym wam opowiedzieÄ pewnÄ historiÄ. ZrobiĹem to juĹź dwa razy w tym tygodniu, ale opowiem jÄ po raz trzeci. Jest to historia zapisana w biblijnym midraszu pewnego rabina ĹźyjÄ cego w XII wieku. Przedstawia on historiÄ budowy wieĹźy Babel i opowiada, Ĺźe do budowy wieĹźy Babel trzeba byĹo wyrabiaÄ cegĹy. Co to znaczyĹo? NaleĹźaĹo pĂłjĹÄ, wymieszaÄ bĹoto, przynieĹÄ sĹomÄ, zrobiÄ wszystkoâŚ, a nastÄpnie wsadziÄ do pieca. A kiedy cegĹa zostaĹa wyprodukowana, to trzeba jÄ byĹo wnieĹÄ na gĂłrÄ, by zbudowaÄ wieĹźÄ Babel. CegĹa byĹa skarbem przez wzglÄ d na ogrom pracy, jakiej wymagaĹo jej zrobienie. Kiedy zatem jakaĹ cegĹa spadaĹa, wydarzaĹa siÄ tragedia narodowa, a winny temu robotnik byĹ karany. CegĹa byĹa tak cenna, Ĺźe jeĹli spadĹa, byĹ dramat. Ale jeĹli spadĹ robotnik, nic siÄ nie dziaĹo, to byĹo coĹ zupeĹnie innego. Tak dzieje siÄ i dzisiaj: jeĹli co nieco spadajÄ akcje w bankach⌠â aleĹź tragedia: jak to moĹźliwe? Lecz jeĹli ludzie umierajÄ z gĹodu, jeĹli nie majÄ nic do jedzenia, jeĹli tracÄ zdrowie, nie ma to znaczenia! Na tym polega nasz dzisiejszy kryzys! A Ĺwiadectwo KoĹcioĹa ubogiego dla ubogich sprzeciwia siÄ takiej mentalnoĹci.
Czwarte pytanie: âW obliczu takich sytuacji wydaje mi siÄ, Ĺźe moje, nasze wyznawanie wiary, Ĺźe nasze Ĺwiadectwo jest nieĹmiaĹe i jakby skrÄpowane. ChcielibyĹmy zrobiÄ coĹ wiÄcej, lecz co moĹźemy uczyniÄ? I jak pomĂłc naszym braciom? Jak zĹagodziÄ ich cierpienia, nie mogÄ c nic uczyniÄ, lub bardzo niewiele, by zmieniÄ ich polityczny i spoĹeczny kontekst?â. W gĹoszeniu Ewangelii niezbÄdne sÄ dwie cnoty: odwaga i cierpliwoĹÄ. CierpiÄ cy chrzeĹcijanie sÄ czĹonkami KoĹcioĹa cierpliwego. Oni cierpiÄ , a dzisiaj jest znacznie wiÄcej mÄczennikĂłw niĹź w pierwszych wiekach KoĹcioĹa, znacznie wiÄcej! SÄ to nasi bracia i siostry. Oni cierpiÄ ! NiosÄ wiarÄ aĹź po mÄczeĹstwo. MÄczeĹstwo jednak nigdy nie jest przegranÄ , mÄczeĹstwo jest najwyĹźszym stopniem Ĺwiadectwa, jakie musimy dawaÄ. JesteĹmy na drodze do mÄczeĹstwa, mali mÄczennicy: zrezygnowaÄ z tego, robiÄ tamtoâŚ, jesteĹmy jednak w drodze. A oni, biedacy, oddajÄ Ĺźycie, a oddajÄ je â jak to sĹyszeliĹmy w zwiÄ zku z sytuacjÄ w Pakistanie â z miĹoĹci do Jezusa, dajÄ c Ĺwiadectwo Jezusowi. ChrzeĹcijanin musi zawsze odznaczaÄ siÄ postawÄ cichoĹci i pokory, takÄ postawÄ , jakÄ reprezentujÄ mÄczennicy, ufajÄ c Jezusowi, powierzajÄ c siÄ Jezusowi. Trzeba jasno powiedzieÄ, Ĺźe czÄsto róşne konflikty wcale nie majÄ podĹoĹźa religijnego. Nierzadko ich przyczyny sÄ zupeĹnie inne, na przykĹad spoĹeczne czy polityczne, natomiast przynaleĹźnoĹÄ religijna, niestety, jest czÄsto wykorzystywana niczym oliwa dolewana do ognia. ChrzeĹcijanin musi zawsze umieÄ na zĹo odpowiadaÄ dobrem, choÄ czÄsto jest to trudne. Starajmy siÄ tym naszym braciom i siostrom daÄ odczuÄ, Ĺźe jesteĹmy gĹÄboko zĹÄ czeni â naprawdÄ gĹÄboko zĹÄ czeni! â z ich sytuacjÄ , Ĺźe wiemy, iĹź oni sÄ chrzeĹcijanami, ktĂłrzy âweszli w cierpliwoĹÄâ. Kiedy Jezus szedĹ na mÄkÄ, wchodziĹ w cierpliwoĹÄ. Oni takĹźe weszli w cierpliwoĹÄ: niech oni siÄ o tym dowiedzÄ , ale przedstawiajmy ich takĹźe Panu. Stawiam wam pytanie: czy modlicie siÄ za tych naszych braci i siostry? Czy siÄ za nich modlicie? W waszej codziennej modlitwie? Nie, nie poproszÄ teraz o podniesienie rÄki tych, ktĂłrzy siÄ modlÄ . Nie zapytam o to teraz. Ale dobrze siÄ zastanĂłwcie: czy w codziennej modlitwie mĂłwimy Jezusowi: âSpĂłjrz, Panie, na tego brata, ktĂłry tak bardzo cierpi, spĂłjrz na tÄ tak bardzo cierpiÄ cÄ siostrÄâ? Oni przeĹźywajÄ ekstremalne doĹwiadczenie, stojÄ na granicy Ĺźycia i Ĺmierci. Nas natomiast ich doĹwiadczenie powinno prowadziÄ do promowania wolnoĹci religijnej dla wszystkich, absolutnie wszystkich! KaĹźdy czĹowiek powinien mieÄ swobodÄ wyznawania swojej religii, jaka by ona nie byĹa. Dlaczego? Dlatego, Ĺźe wszyscy, kaĹźdy mÄĹźczyzna i kaĹźda kobieta, sÄ dzieÄmi BoĹźymi. Otóş myĹlÄ, Ĺźe odpowiedziaĹem w jakimĹ stopniu na wasze pytania, i przepraszam, jeĹli mĂłwiĹem zbyt dĹugo. DziÄkujÄ bardzo! DziÄkujÄ wam i nie zapominajcie: Ĺźaden zamkniÄty KoĹciĂłĹ, ale KoĹciĂłĹ, ktĂłry wychodzi na zewnÄ trz, ktĂłry idzie na peryferie egzystencji. Niech Pan tam wĹaĹnie nas poprowadzi. DziÄkujÄ. (Czuwanie z ruchami koĹcielnymi w wigiliÄ ZesĹania Ducha ĹwiÄtego, plac Ĺw. Piotra, sobota 18 maja 2013 r.) BEZ JEGO DZIAĹANIA, BEZ JEGO ĹASKI NIE IDZIEMY NAPRZĂD Drodzy Bracia i Siostry, dzisiaj rozwaĹźamy i na nowo przeĹźywamy w liturgii ZesĹanie Ducha ĹwiÄtego na KoĹciĂłĹ, dokonane przez zmartwychwstaĹego Chrystusa. Jest to wydarzenie Ĺaski, ktĂłra napeĹniĹa Wieczernik w Jerozolimie i rozprzestrzeniĹa siÄ na caĹy Ĺwiat. Cóş takiego wydarzyĹo siÄ w owym dniu, tak od nas odlegĹym, a zarazem bliskim, Ĺźe dociera do gĹÄbi naszych serc? OdpowiedĹş daje nam ĹwiÄty Ĺukasz we fragmencie DziejĂłw Apostolskich (2, 1â11), ktĂłrego wysĹuchaliĹmy. Ewangelista prowadzi nas jeszcze raz do Jerozolimy, do sali na piÄtrze domu, w ktĂłrym zgromadzeni byli ApostoĹowie. Pierwszym elementem, przyciÄ gajÄ cym naszÄ uwagÄ, jest szum, ktĂłry nagle daje siÄ sĹyszeÄ z nieba, âjakby uderzenie gwaĹtownego wichruâ, napeĹniajÄ cego dom. NastÄpnie âjakby jÄzyki z ogniaâ, ktĂłre siÄ rozdzielaĹy i spoczÄĹy na kaĹźdym z ApostoĹĂłw. Szum i pĹonÄ ce ognie sÄ wyraĹşnymi i konkretnymi znakami, poruszajÄ cymi ApostoĹĂłw nie tylko zewnÄtrznie, ale takĹźe w ich wnÄtrzu: w umyĹle i w sercu. W konsekwencji tego âwszyscy zostali napeĹnieni Duchem ĹwiÄtymâ, ktĂłry wyzwala swĂłj niepohamowany dynamizm, z zaskakujÄ cymi skutkami: âZaczÄli mĂłwiÄ obcymi jÄzykami, tak jak im Duch pozwalaĹ mĂłwiÄâ. Ukazuje siÄ nam zatem caĹkowicie nieoczekiwany obraz: gromadzi siÄ wielki tĹum i jest peĹen zdumienia, poniewaĹź kaĹźdy sĹyszaĹ, jak ApostoĹowie przemawiali w jego wĹasnym jÄzyku. Wszyscy doĹwiadczajÄ czegoĹ nowego, co nie zdarzyĹo siÄ nigdy wczeĹniej: âKaĹźdy z nas sĹyszy swĂłj wĹasny jÄzyk ojczysty?â. O czym mĂłwiÄ ApostoĹowie? âO wielkich dzieĹach BoĹźychâ. W Ĺwietle tego fragmentu DziejĂłw Apostolskich chciaĹbym rozwaĹźyÄ trzy sĹowa zwiÄ zane z dziaĹaniem Ducha ĹwiÄtego: nowoĹÄ, harmonia, misja. 1. NowoĹÄ zawsze napeĹnia nas po trosze lÄkiem, bo czujemy siÄ bardziej bezpieczni, jeĹli mamy wszystko pod kontrolÄ , jeĹli to my budujemy, programujemy, planujemy nasze Ĺźycie wedĹug naszych schematĂłw, naszych pewnoĹci, naszych gustĂłw. Dzieje siÄ tak rĂłwnieĹź w odniesieniu do Boga. CzÄsto idziemy za Nim, przyjmujemy Go, ale tylko do pewnego stopnia. Trudno nam przychodzi powierzyÄ siÄ Mu z peĹnÄ ufnoĹciÄ , godzÄ c siÄ, aby Duch ĹwiÄty oĹźywiaĹ nasze Ĺźycie, byĹ przewodnikiem w naszym Ĺźyciu, we wszystkich wyborach; obawiamy siÄ, Ĺźe BĂłg poprowadzi nas na nowe drogi, Ĺźe kaĹźe nam wyjĹÄ poza nasz horyzont, czÄsto ograniczony, zamkniÄty, egoistyczny, abyĹmy otworzyli siÄ na Jego horyzonty. Ale w caĹej historii zbawienia, kiedy BĂłg siÄ objawia, przynosi nowoĹÄ â BĂłg zawsze przynosi nowoĹÄ â przemienia i prosi, aby caĹkowicie Mu zaufaÄ: Noe buduje arkÄ wyĹmiewany przez wszystkich i ocala siÄ; Abraham opuszcza swojÄ ziemiÄ, majÄ c w rÄku jedynie obietnicÄ; MojĹźesz stawia czoĹo potÄdze faraona i prowadzi lud do wolnoĹci; ApostoĹowie, zastraszeni i zamkniÄci w Wieczerniku, wychodzÄ odwaĹźnie, aby gĹosiÄ EwangeliÄ. Nie jest to nowoĹÄ dla nowoĹci, poszukiwanie czegoĹ nowego, aby przezwyciÄĹźyÄ nudÄ, jak to czÄsto bywa w naszych czasach. NowoĹÄ, jakÄ wnosi BĂłg do naszego Ĺźycia, jest tym, co naprawdÄ nas realizuje, co nam daje prawdziwÄ radoĹÄ, prawdziwÄ pogodÄ ducha, gdyĹź BĂłg nas miĹuje i pragnie jedynie naszego dobra. Zadajmy sobie dzisiaj pytanie: czy jesteĹmy otwarci na âBoĹźe niespodziankiâ? Czy moĹźe lÄkliwie zamykamy siÄ na nowoĹÄ Ducha ĹwiÄtego? Czy mamy odwagÄ wyruszyÄ na nowe drogi, jakie wskazuje nam nowoĹÄ Boga, czy teĹź moĹźe siÄ bronimy, zamkniÄci w nietrwaĹych strukturach, ktĂłre utraciĹy zdolnoĹÄ do goĹcinnoĹci? Dobrze nam zrobi rozwaĹźanie tych pytaĹ w ciÄ gu caĹego dnia. 2. Druga myĹl: Duch ĹwiÄty pozornie zdaje siÄ wprowadzaÄ nieĹad w KoĹciele, poniewaĹź przynosi róşnorodnoĹÄ charyzmatĂłw, darĂłw. JednakĹźe to wszystko pod wpĹywem Jego dziaĹania jest wielkim bogactwem, gdyĹź Duch ĹwiÄty jest Duchem jednoĹci, ktĂłra nie oznacza jednolitoĹci, ale doprowadzanie wszystkiego do harmonii. W KoĹciele sprawcÄ harmonii jest Duch ĹwiÄty. Jeden z OjcĂłw KoĹcioĹa uĹźyĹ wyraĹźenia, ktĂłre bardzo mi siÄ podoba: Duch ĹwiÄty âipse harmonia estâ. On sam jest harmoniÄ . Tylko On moĹźe wzbudziÄ róşnorodnoĹÄ, pluralizm, wieloĹÄ, a jednoczeĹnie zaprowadzaÄ jednoĹÄ. TakĹźe w tym wypadku, kiedy my chcemy wprowadzaÄ róşnorodnoĹÄ i zamykamy siÄ w naszych partykularyzmach, w naszych odrÄbnoĹciach, prowadzimy do podziaĹu. A kiedy my sami chcemy zaprowadzaÄ jednoĹÄ, zgodnie z naszymi ludzkimi planami, to ostatecznie doprowadzamy do jednolitoĹci, uniformizacji. JeĹźeli natomiast pozwalamy, by prowadziĹ nas Duch ĹwiÄty, to bogactwo, odmiennoĹÄ, róşnorodnoĹÄ nigdy nie stajÄ siÄ konfliktem, poniewaĹź On nas pobudza do przeĹźywania odmiennoĹci w komunii KoĹcioĹa. WspĂłlne podÄ Ĺźanie w KoĹciele pod przewodnictwem pasterzy obdarzonych szczegĂłlnym charyzmatem i misjÄ jest znakiem dziaĹania Ducha ĹwiÄtego. KoĹcielnoĹÄ jest podstawowÄ cechÄ kaĹźdego chrzeĹcijanina, kaĹźdej wspĂłlnoty, kaĹźdego ruchu. To KoĹcióŠprzynosi mi Chrystusa i prowadzi mnie do Chrystusa. Drogi paralelne sÄ niebezpieczne! Kiedy oĹmielamy siÄ wykroczyÄ poza (proagon) naukÄ KoĹcioĹa i wspĂłlnotÄ koĹcielnÄ â mĂłwi ApostoĹ Jan w Drugim LiĹcie â a nie trwamy w nich, nie jesteĹmy zjednoczeni z Bogiem Jezusa Chrystusa (por. 1, 9). Zapytajmy siÄ wiÄc: czy jestem otwarty na harmoniÄ Ducha ĹwiÄtego i przezwyciÄĹźam wszelki ekskluzywizm? Czy dajÄ siÄ Jemu prowadziÄ, ĹźyjÄ c w KoĹciele i z KoĹcioĹem? 3. Ostatni punkt. StaroĹźytni teologowie powiadali: dusza jest swojego rodzaju ĹźaglĂłwkÄ , Duch ĹwiÄty jest wiatrem, ktĂłry dmie w Ĺźagiel, aby ĹĂłdka mogĹa pĹynÄ Ä, a pchniÄcia i tchnienia wiatru to dary Ducha ĹwiÄtego. Bez Jego dziaĹania, bez Jego Ĺaski nie idziemy naprzĂłd. Duch ĹwiÄty wprowadza nas w tajemnicÄ Boga Ĺźywego i ratuje nas przed niebezpieczeĹstwem KoĹcioĹa gnostycznego i autoreferencyjnego, zamkniÄtego w samym sobie. Pobudza nas, byĹmy otworzyli bramy i wyszli, aby gĹosiÄ i ĹwiadczyÄ o dobrym Ĺźyciu Ewangelii, przekazywaÄ radoĹÄ z wiary, ze spotkania z Chrystusem. Duch ĹwiÄty jest duszÄ misji. To, co wydarzyĹo siÄ w Jerozolimie przed niemal dwoma tysiÄ cami lat, nie jest faktem od nas odlegĹym, jest faktem, ktĂłry do nas dociera, ktĂłry staje siÄ Ĺźywym doĹwiadczeniem w kaĹźdym z nas. PiÄÄdziesiÄ tnica w jerozolimskim Wieczerniku jest poczÄ tkiem, poczÄ tkiem, ktĂłry trwa. Duch ĹwiÄty jest w najpeĹniejszym tego sĹowa znaczeniu darem zmartwychwstaĹego Chrystusa dla Jego ApostoĹĂłw, ale On chce, aby dotarĹ do wszystkich. Jezus, jak sĹyszeliĹmy w Ewangelii, mĂłwi: âJa zaĹ bÄdÄ prosiĹ Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami byĹ na zawszeâ (J 14, 16). To Duch Paraklet, âPocieszycielâ, daje odwagÄ by przemierzaÄ drogi Ĺwiata, niosÄ c EwangeliÄ! Duch ĹwiÄty ukazuje nam horyzont i popycha nas na egzystencjalne peryferie, abyĹmy gĹosili Ĺźycie Jezusa Chrystusa. Zapytajmy siebie, czy mamy skĹonnoĹÄ do zamykania siÄ w sobie, w naszej grupie, czy teĹź pozwalamy, aby Duch ĹwiÄty otwieraĹ nas na misjÄ. PamiÄtajmy dziĹ o tych trzech sĹowach: nowoĹÄ, harmonia, misja. Dzisiejsza liturgia jest wielkÄ modlitwÄ , ktĂłrÄ KoĹcióŠwraz z Jezusem wznosi do Ojca, aby ponowiĹ wylanie Ducha ĹwiÄtego. Niech kaĹźdy z nas, kaĹźda grupa, kaĹźdy ruch w harmonii KoĹcioĹa zwraca siÄ do Ojca, aby prosiÄ o ten dar. TakĹźe dzisiaj, podobnie jak przy swoich narodzinach, KoĹcióŠwraz z MaryjÄ woĹa: âVeni Sancte Spiritus! â PrzyjdĹş, Duchu ĹwiÄty, napeĹnij serca swoich wiernych i rozpal w nich ogieĹ Twojej miĹoĹci!â. Amen. (Homilia wygĹoszona w uroczystoĹÄ ZesĹania Ducha ĹwiÄtego podczas Mszy Ĺw. z udziaĹem ruchĂłw koĹcielnych, plac Ĺw. Piotra, niedziela 19 maja 2013 r. Cyt. za: www.vatican.va, tekst przejrzany i poprawiony)
DOĹWIADCZYLIĹMY PIÄKNA JEDNOĹCI, BYCIA JEDNYM Drodzy Bracia i Siostry, koĹczy siÄ to ĹwiÄto wiary, rozpoczÄte wczoraj czuwaniem, ktĂłrego punktem kulminacyjnym byĹa odprawiona dzisiaj rano Eucharystia. Ponowiona PiÄÄdziesiÄ tnica, ktĂłra przemieniĹa plac Ĺw. Piotra w Wieczernik pod goĹym niebem. Na nowo przeĹźyliĹmy doĹwiadczenie rodzÄ cego siÄ KoĹcioĹa, trwajÄ cego jednomyĹlnie na modlitwie z MaryjÄ , MatkÄ Jezusa (por. Dz 1, 14). My rĂłwnieĹź poĹrĂłd róşnorodnoĹci charyzmatĂłw doĹwiadczyliĹmy piÄkna jednoĹci, bycia jednym. Jest to dzieĹo Ducha ĹwiÄtego, ktĂłry nieustannie na nowo tworzy jednoĹÄ KoĹcioĹa. ChciaĹbym podziÄkowaÄ wszystkim ruchom, stowarzyszeniom, wspĂłlnotom i zrzeszeniom koĹcielnym. JesteĹcie darem i bogactwem KoĹcioĹa! Tym jesteĹcie! W szczegĂłlny sposĂłb dziÄkujÄ wszystkim wam, ktĂłrzy przybyliĹcie z Rzymu i z wielu zakÄ tkĂłw Ĺwiata. NieĹcie zawsze siĹÄ Ewangelii! Niech zawsze przepeĹnia was radoĹÄ i pasja do komunii w KoĹciele! Niech zmartwychwstaĹy Pan zawsze wam towarzyszy, a Matka BoĹźa ma w swojej opiece! Ogarniajmy modlitwÄ mieszkaĹcĂłw Emilii Romanii, ktĂłrzy 20 maja ubiegĹego roku zostali dotkniÄci trzÄsieniem ziemi. ModlÄ siÄ rĂłwnieĹź za WĹoskÄ FederacjÄ StowarzyszeĹ Wolontariatu w Onkologii.
[Modlitwa Regina Caeli]
Bracia i Siostry, bardzo dziÄkujÄ za waszÄ miĹoĹÄ do KoĹcioĹa! Dobrej niedzieli, udanego ĹwiÄtowania i smacznego obiadu! (Modlitwa Regina Caeli w uroczystoĹÄ ZesĹania Ducha ĹwiÄtego, plac Ĺw. Piotra, niedziela 19 maja 2013 r.) |