Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2013 (maj / czerwiec) Kultura Przed Meetingiem. Lew Dodin. Kiedy dusza nie jest gĹucha Fabrizio Sinisi âCo czĹowiek moĹźe zrobiÄ ze sobÄ ?â. âCzy jest zdolny zachowaÄ swoje czĹowieczeĹstwo?â. Rosyjski reĹźyser LEW DODIN, ktĂłry bÄdzie goĹciem Meetingu w Rimini, opowiada o sobie, o swoim teatrze oraz o temacie caĹego wydarzenia. Wobec utraty czĹowieczeĹstwa trzeba mĂłwiÄ prawdÄ. Potrzeba sztuki. âWcielonego cierpieniaâ, ktĂłre pozwala nam odczuwaÄ drugiego jak nas samych.
Lew Dodin naleĹźy do mistrzĂłw tworzÄ cych âpoprzez kontynuacjÄâ: wciÄ Ĺź Ĺźywa i widoczna jest jego wiÄĹş z Konstantynem StanisĹawskim, pomimo dzielÄ cych ich stu lat. Zaliczany do grona najwiÄkszych rosyjskich reĹźyserĂłw, od 1973 roku jest dyrektorem MaĹego Teatru Dramatycznego âTeatr Europyâ, najwaĹźniejszego teatru w Petersburgu. Jego praca to dialog z tym, czym Ĺźyje na co dzieĹ: z doĹwiadczeniem czĹowieka i Ĺźyciem âswojegoâ ludu. ObjechaĹ wiejskie teatry z pamiÄtnÄ realizacjÄ Ĺťycia i losu Wasilija Grossmana. WystawiĹ kilka najlepszych adaptacji Dostojewskiego. Na przykĹad Biesy w 1992 roku, pamiÄtne przede wszystkim ze wzglÄdu na scenÄ, w ktĂłrej terrorysta WierchowieĹski odwiedza zamierzajÄ cego popeĹniÄ samobĂłjstwo KiryĹowa. Chce, aby KiryĹow zostawiĹ przed ĹmierciÄ kartkÄ, w ktĂłrej obciÄ ĹźyĹby siÄ winÄ za przyszĹe zamachy. Po krĂłtkiej rozmowie zapada miÄdzy nimi cisza. SiedzÄ na dwĂłch przeciwnych kraĹcach stoĹu, WierchowieĹski poĹźerajÄ cy pieczonego kurczaka i KiryĹow, ktĂłry bawiÄ c siÄ rewolwerem, przymierza siÄ do samobĂłjstwa. Przez dziesiÄÄ minut na scenie panuje cisza, sĹychaÄ tylko odgĹos przeĹźuwania. Prawdziwy teatr. Widz niezwykle mocno, wrÄcz fizycznie, odczuwa to, jak dramatyczna koniecznoĹÄ Ĺźycia moĹźe wyĹaniaÄ siÄ poĹrĂłd najwiÄkszej obojÄtnoĹci; jak âstan zagroĹźenia czĹowiekaâ moĹźe byÄ faktem, ktĂłrego nie moĹźna juĹź (dalej) unikaÄ. Lew Dodin bÄdzie goĹciem najbliĹźszego Meetingu w Rimini, gdzie opowie o sobie, swoim teatrze i tegorocznym temacie wydarzenia.
Mistrzu, czy wierzy Pan, Ĺźe czĹowiek moĹźe znajdowaÄ siÄ w stanie zagroĹźenia, czy moĹźe istnieÄ stan zagroĹźenia czĹowieka? CzĹowiekowi zawsze grozi niebezpieczeĹstwo. Z gĂłry zostaĹa nam dana wolna wola, ktĂłra nie tylko jest wielkim dobrem, ale rĂłwnieĹź wielkÄ odpowiedzialnoĹciÄ , niestety nie zawsze wĹaĹciwie przez czĹowieka wykorzystanÄ . Historia sĹusznych wyborĂłw rozpoczÄĹa siÄ od grzechu pierworodnego i bÄdzie trwaĹa aĹź do skoĹczenia Ĺwiata. Dzisiaj, pomimo tego, Ĺźe mĂłwi siÄ o zwyciÄstwie cywilizacji i pojmuje siÄ czĹowieka jako indywidualnÄ osobowoĹÄ, jako nadzwyczajne stworzenie dziÄki jego duchowemu wymiarowi, coraz trudniej jest ocaliÄ czĹowieczeĹstwo.
Na czym polega niebezpieczeĹstwo? W ostatnich dniach na przykĹad, sĹyszÄ c pogróşki Korei PĂłĹnocnej, mĂłwi siÄ o moĹźliwoĹci wybuchu wojny nuklearnej, jak gdyby byĹo to coĹ oczywistego. KrĂłtko mĂłwiÄ c, chodzi o ewentualnoĹÄ wyeliminowania ludzkoĹci jako gatunku, nasza wyobraĹşnia tymczasem wzbrania siÄ przed przedstawieniem sobie podobnej wizji. A jeĹli wyobraĹşnia nie pojmuje niebezpieczeĹstwa groĹźÄ cego jej horroru, nie wytwarza takĹźe szczepionki. Dusza staje siÄ gĹucha, dusza staje siÄ nieczuĹa.
Jak przezwyciÄĹźyÄ nieczuĹoĹÄ? Trzeba mĂłwiÄ prawdÄ, znaleĹşÄ sposĂłb, by ludzie usĹyszeli prawdÄ. ApelowaÄ nie tylko do logiki i rozumu, ale przede wszystkim do zmysĹĂłw. I tutaj sztuka moĹźe odegraÄ i odgrywa wielkÄ rolÄ.
W jaki sposĂłb? NajwaĹźniejsza funkcja sztuki â przede wszystkim w naszych tak nieczuĹych i przeĹźywanych w tak wielkim poĹpiechu czasach â to danie czĹowiekowi moĹźliwoĹci zdumienia siÄ i wspĂłĹczucia dla bliĹşniego, a wiÄc dla siebie. W obecnej chwili rozumieÄ drugiego czĹowieka jak siebie. Zawsze jest to trudne, ale jednoczeĹnie piÄkne. Taki jest sens katharsis. âPiekĹem sÄ inniâ â pisaĹ Paul Sartre. Nie. âPiekĹem jestem jaâ, sztuka musi to czĹowiekowi uĹwiadomiÄ.
Jak teatr sprzyja zdumieniu i wspĂłĹczuciu? PrzygotowujÄ c przedstawienie oparte na powieĹci Grossmana, pojechaĹem z moimi uczniami zobaczyÄ zniszczone baraki guĹagu oraz wagon przewoĹźÄ cy ludzi do komory gazowej w OĹwiÄcimiu. JednÄ z dziewczyn dosĹownie sparaliĹźowaĹo, nie byĹa w stanie utrzymaÄ siÄ na nogach. MusiaĹa przysiÄ ĹÄ na torach na dĹuĹźszÄ chwilÄ. PojÄĹa nie tylko psychologicznie, ale odczuĹa teĹź fizycznie, Ĺźe ten wagon mĂłgĹ byÄ przeznaczony takĹźe dla niej.
Co to znaczy? JeĹli w jakiejĹ czÄĹci Ĺwiata istnieje guĹag, znajdujÄ siÄ w jego wnÄtrzu. JeĹli w jakiejĹ czÄĹci Ĺwiata istnieje OĹwiÄcim, jestem w OĹwiÄcimiu. JeĹli jakiĹ widz osiÄ gnie takÄ percepcjÄ, jest to prawdziwy cud. Niestety w codziennym Ĺźyciu wydaje nam siÄ, Ĺźe samochody zawsze najeĹźdĹźajÄ na kogoĹ innego; Ĺźe rozbijajÄ siÄ tylko te samoloty, ktĂłrymi podróşujÄ inni; Ĺźe winni sÄ inni, poniewaĹź tolerujÄ niesprawiedliwoĹÄ. Tak naprawdÄ wszyscy jesteĹmy cichymi Ĺwiadkami tej niesprawiedliwoĹci, jesteĹmy jej sprawcami.
Czy kiedykolwiek dokonuje siÄ ten cud? W czasie przedstawienia Grossmana zdarza siÄ, Ĺźe mĹodzi wybuchajÄ pĹaczem. ByÄ moĹźe nigdy nie sĹyszeli o HolokauĹcie i nie wiedzÄ prawie nic o terrorze Stalina. WidzÄ nagich bohaterĂłw, kierujÄ cych siÄ przy akompaniamencie muzyki Schuberta w stronÄ przeraĹźajÄ cej niepewnoĹci. WzruszajÄ siÄ. A po powrocie do domu w Internecie poszukujÄ informacji o historii swojego kraju. Kiedy tak siÄ dzieje, teatr speĹnia swojÄ misjÄ.
âĹťycieâ i âlosâ. Co dla Pana oznaczajÄ te dwie czÄĹci tytuĹu powieĹci Grossmana? Jaka zachodzi miÄdzy nimi relacja? Znaczenia tego dzieĹa sÄ róşnorodne. Z czasem jednak wyrobiĹem sobie o nim doĹÄ jasne zdanie: Ĺźycie jest dane czĹowiekowi z gĂłry, ale los tworzy czĹowiek. Los swĂłj i innych. ByÄ moĹźe najbardziej znaczÄ ce i najbardziej wspĂłĹczesne pytania Grossmana sÄ nastÄpujÄ ce: co czĹowiek moĹźe z sobÄ zrobiÄ? Czy czĹowiek jest zdolny ustrzec swojÄ wolnoĹÄ?
Czy teatr moĹźe staÄ siÄ poznaniem? Teatr jest przede wszystkim metodÄ poznawania samego siebie. ZnajÄ c siebie, mogÄ zrozumieÄ relacje z rzeczywistoĹciÄ , ze spoĹeczeĹstwem, z innymi ludĹşmi, ktĂłrych odkrywam jako czÄĹÄ Ĺwiata, jako czÄĹÄ mnie samego.
Czy moĹźe Pan podaÄ jakiĹ przykĹad? Kiedy zaczÄliĹmy pracowaÄ nad Biesami Dostojewskiego, na poczÄ tku wydawaĹo mi siÄ, Ĺźe musimy skoncentrowaÄ siÄ na racjach narodzin totalitaryzmu. ChciaĹem wbiÄ gwóźdĹş do trumny wĹadzy sowieckiej. Szybko zorientowaliĹmy siÄ jednak, Ĺźe nie wzbudzaĹo to w nas Ĺźadnego zainteresowania i Ĺźe powieĹÄ jest o wiele bogatsza. WĂłwczas zrozumieliĹmy, Ĺźe zasadniczÄ kwestiÄ w niej jest historia myĹli rosyjskiej i jej relacja z myĹlÄ europejskÄ . Ale im gĹÄbiej zanurzaliĹmy siÄ w przemyĹleniach autora, tym mniej myĹleliĹmy o polityce, filozofii czy historii: stawaliĹmy wobec samej istoty czĹowieka. Wielkie teksty sÄ bez dna. Dlatego w moich przedstawieniach nie chcÄ dÄ ĹźyÄ do potwierdzenia czegoĹ, co wiedziaĹem przed rozpoczÄciem prĂłb. PrzyjemnoĹÄ sprawia mi dokonywanie odkryÄ podczas prĂłb.
Gdyby musiaĹ Pan powiedzieÄ, dlaczego zajmuje siÄ Pan teatrem, co by Pan powiedziaĹ? Celem kaĹźdej sztuki jest doskonaĹoĹÄ, to znaczy zrozumienie ludzkiego Ĺwiata, jego natury do ostatniej kropli istnienia. Nie jest to moĹźliwe, tak jak nie jest moĹźliwe osiÄ gniÄcie doskonaĹoĹci w Ĺźyciu. W tym pragnieniu jednak sztuka â o ile nie w dawanych odpowiedziach, to przynajmniej w zadawanych pytaniach i w swoich przeczuciach â jest zdolna wyprzedziÄ najbardziej precyzyjnÄ naukÄ. Artystycznych odkryÄ dokonujÄ ludzie o inteligentnym i bardzo racjonalnym sercu oraz peĹnym pasji i bardzo wraĹźliwym umyĹle. Tak naprawdÄ w nauce, tak jak w sztuce, postawienie pytania jest czÄsto o wiele waĹźniejsze niĹź znajdowanie odpowiedzi.
Dlaczego? CzÄsto zarzucano Czechowowi, Ĺźe nie dawaĹ odpowiedzi. StawiaĹ jednak pytania na miarÄ wielkiego mistrza: dzisiaj wciÄ Ĺź moĹźemy znajdowaÄ nowe odpowiedzi na te pytania. Nie da siÄ osiÄ gnÄ Ä doskonaĹoĹci. Nie sposĂłb poznaÄ Ĺwiat. MoĹźemy tylko staraÄ siÄ osiÄ gnÄ Ä doskonaĹoĹÄ i poznaÄ Ĺwiat poprzez zbliĹźanie siÄ do nich. Dlatego czÄsto w naszym Ĺźyciu pytania sÄ duĹźo waĹźniejsze od odpowiedzi. Na ludzkie poznanie skĹadajÄ siÄ rĂłwnieĹź pytania zadawane przez sztukÄ. Dodam, Ĺźe siĹa sztuki, z mojego punktu widzenia, ma przesĹanki biologiczne i fizyczne.
PrzesĹanki biologiczne? Dlaczego mĹody czĹowiek chce zostaÄ aktorem? PoniewaĹź rodzi siÄ w nim pragnienie unikniÄcia Ĺmierci, przeĹźycia wiÄcej niĹź jednego Ĺźycia, bycia ĹwiÄtym, grzesznikiem, kochankiem, wiernym, zdrajcÄ , bohaterem. Chce doĹwiadczyÄ caĹej nieskoĹczonej siĹy i upadku bez dna. Recytowanie tekstu na scenie jest aktem fizjologicznym. I jak kaĹźdy akt fizjologiczny, recytacja rzÄ dzi siÄ swoimi prawami, ktĂłrych nie moĹźna zĹamaÄ i za ktĂłrymi podÄ Ĺźa siÄ rĂłwnieĹź nieĹwiadomie. W tym sensie kaĹźdy artysta popeĹnia ĹwiÄtokradztwo. Nieprzypadkowo w dawnych czasach chrzeĹcijaĹskie, ale takĹźe Ĺźydowskie i muzuĹmaĹskie autorytety zĹorzeczyĹy teatrowi. Dzisiaj na nowo jesteĹmy w stanie pojÄ Ä, Ĺźe prawdziwa wiara nie przekreĹla nauki, ale jÄ stymuluje. W ten sam sposĂłb prawdziwa wiara domaga siÄ sztuki, Ĺźywi jÄ . Ĺťywi bunty przeciwko Bogu i rewolty, poniewaĹź czĹowiek, ktĂłry siÄ nie buntuje, jest czĹowiekiem niekompletnym.
Dlaczego wiara Ĺźywi sztukÄ? Im silniejsza jest wiara czĹowieka w Boskie pochodzenie Ĺźycia, tym dramatyczniej jawi siÄ wielkoĹÄ ludzkiego upadku. Wiara nie moĹźe uspokajaÄ, ale pozwala zbliĹźyÄ siebie i innych do brzegu otchĹani ludzkiej duszy. Teatr ze swojej natury, tak jak sztuka w ogĂłle, jest wcielonym cierpieniem. Sztuka, wierzÄ c w wielkoĹÄ czĹowieka, mĂłwi o jego biedzie. Tak dokonuje siÄ wielka liturgia prawdziwego teatru. Dlatego tak waĹźna dla mnie jest idea âĹwiÄ tyni sztukiâ, sformuĹowana przez takich rosyjskich aktorĂłw jak Konstantyn StanisĹawski czy WsiewoĹod Meyerhold. Wchodzimy w nasze dzieciĹstwo i pozostajemy w nim dzieÄmi aĹź do późnej staroĹci. AĹź do Ĺmierci nie przestajemy pytaÄ: âjak?â, âdlaczego?â, âw jakim celu?â. |