Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2013 (maj / czerwiec) Ĺťycie CL Rekolekcje Bractwa CL. Moja pierwsza miĹoĹÄ Paola Bergamini, Luca Fiore, Davide Perillo Tak spotkanie z Chrystusem opisaĹ ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn podczas jednej z lekcji w czasie Rekolekcji Bractwa CL w Rimini. Czy jest to wydarzenie zdolne jeszcze wypeĹniÄ caĹe Ĺźycie? Czy teĹź tylko wspomnienie, jedna spoĹrĂłd wielu spraw? Troje z grona najstarszych czĹonkĂłw Ruchu opowiada, jak po wielu latach wciÄ Ĺź jest ono niesĹabnÄ cym pĹomieniem. Ale trwa i nieustannie ich porusza, tak jak na poczÄ tku.
âTy masz wytrwaĹoĹÄ: i zniosĹeĹ cierpienie dla imienia mego â niezmordowany. Ale mam przeciw tobie to, Ĺźe odstÄ piĹeĹ od twej pierwotnej miĹoĹciâ (Ap 2, 3-4). SÄ to sĹowa z Apokalipsy Ĺw. Jana, ktĂłre ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn przywoĹaĹ podczas Rekolekcji Bractwa. âGdzie jest nasza pierwsza miĹoĹÄ?â â zapytaĹ w piÄ tkowy wieczĂłr. Co znaczy âoczekiwaÄ wszystkiegoâ od uroku tego zakochania, od âfaktu Chrystusaâ? Podczas lekcji w Rimini zobaczyliĹmy, w jaki sposĂłb ta pierwsza miĹoĹÄ jest wielkÄ ObecnoĹciÄ , drogÄ nade wszystko, ktĂłra dla Zacheusza, ApostoĹĂłw, Magdaleny byĹa warta wiÄcej niĹź caĹe ich Ĺźycie. Wydarzenie, ktĂłre byĹo jedynym sensem i zyskiem ich dni. DokĹadnie tak samo, jak dzieje siÄ to dziĹ poĹrĂłd nas, 2000 lat później. I jak opowiadajÄ o tym poniĹźsze historie. Ĺťycie, ktĂłre krok po kroku staje siÄ relacjÄ .
WIESZ DOKÄD IĹÄ I IDZIESZ Z PEWNOĹCIÄ W wieku 13 lat Susanna Pagani nie wiedziaĹa prawie w ogĂłle, kim jest Jezus i czym jest KoĹciĂłĹ. Dopiero co przyjechaĹa do Mediolanu z Argentyny, gdzie wyemigrowali wczeĹniej jej rodzice. PosĹali jÄ do szkoĹy siĂłstr urszulanek, tam poznaĹa siostrÄ TeresÄ. To spotkanie po 40 latach wciÄ Ĺź pozostaje Ĺźywe w jej sercu. âTryskaĹa radoĹciÄ , wiarÄ i energiÄ . OdkryĹam Jezusa. Wtedy On po raz pierwszy wyszedĹ mi na spotkanieâ. Susanna miaĹa talent do rysowania oraz pasjonowaĹa siÄ modÄ . Po ukoĹczeniu gimnazjum poszĹa do technikum odzieĹźowego Marangoni. W miÄdzyczasie poszukiwaĹa miejsca, w ktĂłrym mogĹaby ĹźyÄ fascynujÄ cym doĹwiadczeniem wiary. Wreszcie pewnego dnia jedna z jej przyjaciĂłĹek zaprowadziĹa jÄ do jakiejĹ sutereny, gdzie poznaĹa ludzi z CL. ZaczÄĹa chodziÄ na spotkania. W wieku 18 lat pracowaĹa w wydawnictwie: byĹa zdolna, sympatyczna, miaĹa wielu przyjaciĂłĹ, z ktĂłrych jeden zakochaĹ siÄ w niej. Wszystko toczyĹo siÄ jak zwykle, âja jednak czekaĹam na coĹ innego. PrzeczuwaĹam, Ĺźe pragnÄ Ĺ mnie Pan. Nie byĹo Ĺatwo, walczyĹam do koĹca, by powiedzieÄ Mu ÂŤnieÂť. MiaĹam pracÄ, kochaĹam modÄ. JakÄ drogÄ podÄ ĹźyÄ?â. No wĹaĹnie, problemem byĹa droga. Wtedy poznaĹa Zgromadzenie MaĹych SiĂłstr Jezusa, ĹźyjÄ ce duchowoĹciÄ bĹogosĹawionego Karola de Foucauld. Sprawdzian zaczÄ Ĺ siÄ w AsyĹźu. ByĹa gotowa wstÄ piÄ do zakonu, dopĂłki jedna z jej przyjaciĂłĹek nie uĹwiadomiĹa jej: âSusy, nie chodzi o formÄ, ale o dziewictwoâ. To byĹ wstrzÄ s. âNie muszÄ poszukiwaÄ odpowiadajÄ cej mi formy, ale pragnÄ Ä Jezusa. PowrĂłciÄ do tamtego spotkania i Go kochaÄ. On miaĹ zrobiÄ wszystkoâ. Po powrocie do Mediolanu zadzwoniĹa do ksiÄdza Giussaniego. ZaczÄli siÄ spotykaÄ. Nigdy nie mĂłwiĹ jej, jakiego wyboru ma dokonaÄ, ale kazaĹ patrzeÄ na to, czego szuka jej serce, wziÄ Ä na przykĹad pod uwagÄ to, Ĺźe bardzo kocha swojÄ pracÄ. âTo byĹo wyzwolenie. Jezus chciaĹ mnie z moim talentem, z mojÄ pasjÄ â. W wieku 24 lat wstÄ piĹa do Memores Domini do domu w Gudo Gambaredo. Pierwszy rok byĹ tragiczny. Z zewnÄ trz rzeczywistoĹÄ ta wydawaĹa siÄ tak fascynujÄ ca, tymczasem âkiedy jesteĹ w Ĺrodku, zauwaĹźasz róşnice miÄdzy tobÄ a tymi, ktĂłrzy ciÄ otaczajÄ â. Do tego doszĹy silne bĂłle brzucha, z powodu ktĂłrych co miesiÄ c przez tydzieĹ pozostawaĹa w Ĺóşku. âPo róşnych badaniach okazaĹo siÄ, Ĺźe byĹy to objawy zapalenia wyrostka robaczkowego. Te dni przymusowego unieruchomienia byĹy jednak darem od Pana. ZaczÄĹam odkrywaÄ istotÄ tego, dlaczego tam byĹam. KsiÄ dz Giussani mĂłwiĹ mi, Ĺźebym modliĹa siÄ do Matki BoĹźej, Ĺźebym ofiarowywaĹa siÄ Jej, proszÄ c o wiarÄ i miĹoĹÄ do Chrystusa. CoĹ siÄ odblokowaĹo. Jezus stawaĹ siÄ coraz bliĹźszym przyjacielem. ZaczÄĹam przeĹźywaÄ pobyt w domu nie jako ograniczenie, ale rozumiejÄ c, Ĺźe kaĹźdy gest jest dla Niego. Wszystko staĹo siÄ prostszeâ. W tamtych latach ksiÄ dz Giussani mieszkaĹ w Gudo, razem stawiali czoĹa problemom, relacja ta byĹa fascynujÄ ca, ale takĹźe szczera aĹź do bĂłlu. âCoĹ przechodzi na ciebie przez osmozÄâ.
Ĺťycie biegnie dalej. Wszystko pasuje do siebie. DopĂłki pewnego dnia jeden z przyjacióŠnie poprosiĹ jej, by pomogĹa pewnej dziewczynie, ktĂłra miaĹa problemy w domu i w pracy. ZawierzyĹ jÄ jej. Relacja z niÄ byĹa intensywna, czasem dramatyczna. DzieĹ zlaĹ siÄ z nocÄ . DzwoniĹa do niej, kiedy tylko tego potrzebowaĹa. Dla Susanny, ktĂłra miaĹa 50 lat, byĹ to nowy poczÄ tek. Nie tylko. Pan prosiĹ jÄ o coĹ innego. W pobliĹźu Gudo przeprowadzano remont gospodarstwa Santa Marta, gdzie miaĹo powstaÄ dzieĹo miĹosierdzia oraz dom zastÄpczy. Dziewczyna poprosiĹa ksiÄdza Giussaniego, by i ona mogĹa wstÄ piÄ do domu Memores. W 2001 roku, po 29 latach spÄdzonych w Gudo, Susy przeprowadziĹa siÄ. Nagle zamiast z 18 osobami zamieszkaĹa z czterema, ktĂłre ledwo co znaĹa. âPan na nowo braĹ mnie za rÄkÄ. MĂłwiĹ: ÂŤSpĂłjrz na mnieÂť. ByĹy to lata poznawania, ciszy, jeszcze bardziej intensywnego przylgniÄcia do Jezusaâ. DopĂłki w 2005 roku pewnego wieczoru podczas Rekolekcji ksiÄ dz CarrĂłn nie zagadnÄ Ĺ: âErasmo i Cente potrzebujÄ , by Maria Grazia pomogĹa im przy dzieciach, ktĂłre przyjmujÄ w swoich rodzinach w Komecie. Kto chce do niej doĹÄ czyÄ?â. Susanna podniosĹa rÄkÄ, Erasmo byĹ jej wspĂłlnikiem, wreszcie nie musiaĹaby wiÄc codziennie pokonywaÄ 120 kilometrĂłw. Ale nie tylko z tego powodu powiedziaĹa âtakâ. âTeraz, gdy mogĹam iĹÄ na emeryturÄ, Pan prosi mnie, bym rozpoczÄĹa coĹ nowego. Bym przyjÄĹa Go w nowym wymiarze, ale jest to takie samo doĹwiadczenie, jakim ĹźyĹam z ksiÄdzem Giussanim w Gudo. Ta MiĹoĹÄ, ktĂłra zafascynowaĹa mnie w wieku 13 lat i ktĂłra na nowo objÄĹa mnie w obliczach i wydarzeniach, teraz jest jeszcze bardziej zasadnicza. PoniewaĹź dzisiaj nie ma juĹź Ĺźadnych ÂŤaleÂť, ÂŤjeĹliÂť ani teĹź Ĺźadnych pogmatwanych myĹli. Wiesz dokÄ d iĹÄ i idziesz w ciemno. Dlatego teraz jestem bardziej szczÄĹliwa, dlatego mĂłwiÄ mi: ÂŤNigdy wczeĹniej taka nie byĹaĹÂťâ.
âDZISIAJ MOJE ÂŤTAKÂť JEST BARDZIEJ INTENSYWNE I OGOĹOCONE ZE ZBÄDNYCH SZCZEGĂĹĂWâ ByĹ rok 1966, tuĹź po Wielkanocy. WyszĹa z biura ksiÄdza Giussaniego mieszczÄ cego siÄ przy ulicy Bagutta i poszĹa kupiÄ sobie szminkÄ do ust. Nigdy wczeĹniej siÄ nie malowaĹa. Tak robiÄ dziewczyny, ktĂłre wreszcie wiedzÄ , Ĺźe sÄ poĹźÄ dane. Maria Rita Casalboni ma dzisiaj 67 lat. Ruch poznaĹa 50 lat temu. Od 40 lat jest Memor Domini. Dzisiaj, gdy pytasz jÄ , kiedy przyszĹa do niej âpierwsza miĹoĹÄâ, wraca do tamtego dnia. ByĹa na pierwszym roku studiĂłw, poznaĹa Ruch w parafii trzy lata wczeĹniej. Po maturze poproszono jÄ , by zajÄĹa siÄ grupÄ GS w liceum Carducciego w Mediolanie. ByĹa takĹźe odpowiedzialna za wspĂłlnoty Ruchu powstaĹe przy jedenastu mediolaĹskich parafiach. UczyĹa w wieczorowym gimnazjum dla dorosĹych. W tym samym czasie marzenie o zwiÄ zku z pewnym chĹopakiem prysĹo niczym baĹka mydlana. Podczas pierwszej sesji na pierwszym roku na Uniwersytecie Katolickim nie zdaĹa ani jednego egzaminu. W ten sposĂłb pewnego dnia trafiĹa do ksiÄdza Giussaniego. âZajmuj siÄ tylko grupami w parafiach. To Ĺrodowisko jest zdrowszeâ â powiedziaĹ jej, przeczuwajÄ c juĹź, Ĺźe zawierucha roku â68 dotknie takĹźe GS, po czym rozmowa zeszĹa na inny tor. âNie pamiÄtam, czy byĹa to odpowiedĹş na jego pytanie, ale w pewnym momencie powiedziaĹam mu, Ĺźe moja wolnoĹÄ jest ptakiem, szukajÄ cym miejsca, na ktĂłrym mĂłgĹby przysiÄ ĹÄâŚâ. OdpowiedziaĹ na to pytaniem: âCzy idea oddania siÄ Bogu stanowi dla ciebie problem?â. âDostrzegĹam horyzont, ktĂłry szeroko otwieraĹ siÄ przede mnÄ . OdpowiedziaĹam, Ĺźe nie, Ĺźe nie byĹby to dla mnie Ĺźaden problem. I to ÂŤnieÂť staĹo siÄ moim pierwszym ÂŤtakÂťâ. IdÄ c chodnikiem ulicÄ Bagutta, czuĹa siÄ kimĹ innym: âPo raz pierwszy czuĹam, Ĺźe moja twarz, ktĂłra do tej pory wydawaĹa mi siÄ ode mnie oderwana, staĹa siÄ czymĹ toĹźsamym ze mnÄ . OdczuĹam jednoĹÄ mojego ÂŤjaÂť. PoszĹam do niego z codziennymi problemami, a on pokazaĹ mi istotÄ. W tym kierunku wĹaĹnie pragnÄĹo podÄ ĹźaÄ moje serceâ.
Po 44 latach nauczania, z ktĂłrych wiÄkszoĹÄ spÄdziĹa w liceum Pariniego, Maria Rita jest teraz na emeryturze i pracuje w archiwum Memores Domini. âPodczas Rekolekcji wzruszyĹ mnie sposĂłb, w jaki ksiÄ dz CarrĂłn podszedĹ do tego, co zrobiliĹmy z ÂŤpierwszÄ miĹoĹciÄ Âť. PowiedziaĹ: ÂŤPytam o to samego siebie, a nastÄpnie pytam o to wasÂť. On Ĺźyje tym, czego nauczyĹ siÄ od ksiÄdza Giussaniego. Potem powiedziaĹam sobie: to prawda, nie moĹźna ĹźyÄ, nie wracajÄ c do poczÄ tkuâ. Dlaczego? âÂŤTakÂť wypowiadane teraz jest jak ÂŤtakÂť na poczÄ tku, poniewaĹź z ÂŤtakÂť siÄ rodzisz, wczeĹniej nie istniejesz. To ÂŤtakÂť jest jak ÂŤtakÂť wypowiadane na chrzcie Ĺw.â Czy to âtakâ w ogĂłle siÄ nie zmieniĹo? âDzisiaj jest bardziej intensywne, ogoĹocone ze zbÄdnych szczegĂłĹĂłwâ. Jakich szczegĂłĹĂłw? âTak siÄ zĹoĹźyĹo, Ĺźe w pewnym momencie nie miaĹam juĹź Ĺźadnych obowiÄ zkĂłw zwiÄ zanych z Ruchem. TraktowaĹam to jako ofiarÄ. Potem oderwaĹam siÄ od ksiÄdza Giussaniego. ByĹo to uzdrawiajÄ ce ogoĹocenie, w przeciwnym razie ÂŤtakÂť pokrywa siÄ skorupÄ â. JakÄ postaÄ ma jednak to âtakâ? âOdkryĹam to w ostatnim czasie. PowiedzieÄ na nowo ÂŤtakÂť znaczy czyniÄ wszystko wobec anioĹĂłw BoĹźych. PracujÄ w suterenie, przewaĹźnie sama. Jednak ÂŤpierwsza miĹoĹÄÂť wydarza siÄ ponownie poprzez myĹli chorych przyjacióŠi to, co mĂłwi obecny PapieĹź. To jest to, czego naprawdÄ potrzebujÄ. Czasem sÄ to wymierzane policzki. Jakby ostrzeĹźenie dla ÂŤsalonowych chrzeĹcijanÂťâ. W jaki sposĂłb Chrystus wypeĹnia Ĺźycie? âKto moĹźe mi pomĂłc znaleĹşÄ odpowiedĹş na codzienne problemy, poczynajÄ c od dolegliwoĹci, trudnoĹci w relacjach⌠jeĹli nie Chrystus? Rozumiem, Ĺźe potrzebujÄ jeszcze duĹźo czasu, by zrozumieÄ, co to znaczy. Nie mam wÄ tpliwoĹci co do tego, Ĺźe to On mnie wypeĹnia. Co nie oznacza, Ĺźe nie jestem uczuciowo zwiÄ zana z niektĂłrymi moimi przyjaciĂłĹmi albo uczniami: kocham ich bardzo. Nie sÄ dzÄ jednak, by miĹoĹÄ ta byĹa odbierana Chrystusowi. Jest to rodzaj miĹoĹci do Niego. Ja rĂłwnieĹź czÄsto bĹÄ dzÄ, lubiÄ na przykĹad kupowaÄ sobie Ĺadne rzeczy⌠MĂłj spowiednik mĂłwi mi, Ĺźe skoro ich potrzebujÄ do tego, by bardziej kochaÄ Jezusa⌠Mam nadziejÄ, Ĺźe tak jest. Ale wiesz, co myĹlÄ? Ĺťe BĂłg sam zajmie siÄ ogoĹoceniem nas z tego, co jest zbyteczne. To, co nie zostaje odjÄte, jest dla Niegoâ.
âTRACI PAN ZBYT DUĹťO CZASUâŚâ Pierwsza miĹoĹÄ w jego przypadku budziĹa siÄ stopniowo, w niezwykĹy sposĂłb. âKiedy byĹem dzieckiem, widziaĹem, jak moja mama modliĹa siÄ w koĹciele, sama, w ciszy. WidaÄ byĹo tylko poruszajÄ ce siÄ usta. PatrzyĹem na niÄ i rozumiaĹem, Ĺźe z drugiej strony musiaĹ ktoĹ byÄ. To byĹo pierwsze odczucie obecnoĹci Chrystusa w moim Ĺźyciuâ. Kiedy pytasz ksiÄdza Pigiego Bernareggiego, 75 lat, od 49 lat pracujÄ cego na misjach w Brazylii, kiedy zakochaĹ siÄ w Jezusie, odpowiedĹş zaczyna siÄ od tego, âod obrazu rzeczywistoĹci, jaki ujrzaĹem, patrzÄ c na mojÄ mamÄâ. Oraz od dwĂłch pierwszych lat w liceum Bercheta, âgdzie znalazĹem Ĺrodowisko, w ktĂłrym wszystko mĂłwiĹo o tym, co jest zaprzeczeniem tej ObecnoĹci, gdzie jednak jedna rzecz zawsze byĹa dla mnie oczywista: On jest. Nie udaĹo im siÄ jej skaziÄâ. ByĹ w klasie, do ktĂłrej pewnego ranka w 1954 roku âwszedĹ z charakterystycznÄ dla siebie energiÄ ksiÄ dz Giussani. To, co mĂłwiĹ, odpowiadaĹo tej pierwotnej oczywistoĹci, ktĂłrÄ w sobie nosiĹemâ. NiektĂłrzy uczniowie zaczÄli za nim podÄ ĹźaÄ. Jemu zajÄĹo to trochÄ czasu. âByĹo jednak oczywiste, Ĺźe jest pewny Chrystusa. Zdominowany przez Jego obecnoĹÄ. JeĹli to jest ÂŤpierwsza miĹoĹÄÂť, o ktĂłrej byĹa mowa podczas Rekolekcji Bractwa CL, jest ona odwrotnoĹciÄ sentymentu: chodzi dokĹadnie o fundament istnienia osobyâ.
Fundament, ktĂłrego oblicze powoli odkrywaĹ ksiÄ dz Pigi, âniedajÄ ce siÄ pomyliÄ z niczym innym rysyâ, przechodzÄ c zawsze tÄ samÄ drogÄ: fakty. Epizody. Wydarzenia. Tak jak to, ktĂłre sprawiĹo, Ĺźe powiedziaĹ âtakâ ksiÄdzu Giussaniemu. âByĹo to po pierwszym spotkaniu, na ktĂłre poszedĹem na ulicÄ Statuto, do siedziby GS. PrzeczytaliĹmy EwangeliÄ o siewcy. KsiÄ dz Giussani na zakoĹczenie podsumowaĹ: gleby, na ktĂłre pada ziarno, róşniÄ siÄ od siebie lojalnoĹciÄ wobec doĹwiadczenia. PowiedziaĹem sobie: ÂŤTak wĹaĹnie jest, trzeba byÄ lojalnym wobec tego, co siÄ widzi. Trzeba mĂłwiÄ âtakâÂť. ZapamiÄtam sobie to zebranie na zawszeâ. Podobnie jak to, podczas ktĂłrego ksiÄ dz Giussani poprowadziĹ lekcjÄ o WniebowstÄ pieniu. âByĹ rok 1962 albo 1963. MĂłwiĹ: ÂŤWstÄ piĹ do nieba, ale do jakiego nieba? Tam, gdzie lata sputnik albo Jurij Gagarin? Nie! Niebo jest tam, gdzie jest Ojciec. A gdzie jest Ojciec? W gĹÄbi twojej osoby. Chrystus, ze swoim chwalebnym ciaĹem â ze swoim ludzkim, fizycznym, rzeczywistym ciaĹem â zamieszkaĹ w gĹÄbi naszego istnieniaÂť. Wtedy zrozumiaĹem, Ĺźe tajemnica WniebowstÄ pienia jest fotografiÄ tego, co wydarza siÄ w ludzkim Ĺźyciu. Chrystus w tamtej chwili wziÄ Ĺ w posiadanie wszystkich ludzi wszystkich epok, rĂłwnieĹź tych ĹźyjÄ cych wczeĹniej oraz później, takĹźe tych, ktĂłrzy nawet sobie nie wyobraĹźajÄ , Ĺźe On istniejeâ. Dlatego spotkanie Go jest âjak zakochanie: zakochujesz siÄ w tej osobie, nie wiedzÄ c o niej nicâ, znajdujesz jednak obiektywnÄ odpowiednioĹÄ, nieuchronnÄ . âPotem odkrywasz jÄ stopniowo. AbyĹ mĂłgĹ rozpoznaÄ to, co juĹź jest. Kiedy spotykaliĹmy siÄ w Varigotti, zawsze rozdawano nam ksiÄ Ĺźeczki z fragmentami tekstĂłw jakiegoĹ autora. Jedna z nich zawieraĹa miÄdzy innymi taki cytat z Laurentego pustelnika: ÂŤPowiedziano mi, Ĺźe wszystko trzeba przyjÄ Ä bez sĹowa i zachowaÄ w ciszy. Wtedy pomyĹlaĹem, Ĺźe moĹźe caĹe moje Ĺźycie upĹynie na uĹwiadamianiu sobie tego, co mi siÄ przydarzyĹo. A pamiÄÄ o Tobie napeĹni mnie ciszÄ Âť. Oto, czym byĹo moje Ĺźycieâ.
ByĹ jednym z pierwszych czĹonkĂłw GS, ktĂłrzy wyjechali na misje do Brazylii w 1964 roku. Cztery lata później byĹ takĹźe jedynÄ osobÄ , ktĂłra tam pozostaĹa, wytrzymawszy uderzeniowÄ falÄ roku â68: pod wpĹywem kontestacji, teologii wyzwolenia, protestĂłw przeciw rzÄ dowi wojskowemu, Ruch â nowo narodzony w Brazylii â dosĹownie siÄ rozpadĹ. Wszyscy odeszli. Dlaczego on pozostaĹ? âMyĹlÄ, Ĺźe staĹo siÄ tak wĹaĹnie z tego powodu, o ktĂłrym mĂłwimy. Moje religijne doĹwiadczenie byĹo wystarczajÄ co skonsolidowane, by wytrzymaÄ takĹźe tÄ przeraĹźajÄ cÄ presjÄâ. I by pozwoliÄ mu potem prowadziÄ Ĺźycie takie, jak prowadzi od póŠwieku w Belo Horizonte â koadiutora, proboszcza, takĹźe w fawelach, âgdzie znajduje siÄ niewiarygodne czĹowieczeĹstwo oraz wielkie doĹwiadczenie wiary, tam ludzie uczestniczÄ w MÄce Chrystusaâ. Ale czy relacja z Nim zmieniĹa siÄ w tych latach? MoĹźesz kochaÄ Jezusa bardziej niĹź 60 lat temu? âJeĹli chodzi o sposĂłb, to nie. RĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe On pozostaje sobÄ , Absolut nie wzrasta ani siÄ nie zmniejsza. MĂłwiÄ c po ludzku, my wzrastamy. MĂłwiÄ c jednak po Bosku, nie. A poniewaĹź Wcielenie jest BoskoĹciÄ w czĹowieczeĹstwie, nie jest to antynomia, to jest tajemnica. To, jak przemiana naszego czĹowieczeĹstwa moĹźe wspĂłĹegzystowaÄ z niezmiennoĹciÄ Chrystusa, jest nieopisywalne, czyĹź nie? Ale jako moje serce, mĂłj zapaĹ, tak. MiĹoĹÄ wzrosĹaâ. Czy wciÄ Ĺź jest to zakochanie? âTak. Zgodnie z tym, co powiedzieliĹmy teraz, tak. GĹÄbiej zakorzenione. To jest jak ta lauda, kojarzysz?â Szuka sĹĂłw, mieszajÄ c wĹoski z portugalskim. Znajduje melodiÄ. Ĺpiewa jÄ niskim, mĹodzieĹczym gĹosem: âZbyt wiele czasu traci ten, kto CiÄ nie kocha, / sĹodka MiĹoĹci, Jezuâ. I caĹÄ strofÄ, aĹź do: âKto tego nie czuje, nie potrafi o tym mĂłwiÄâ. No wĹaĹnie, kto potrafiĹby opisaÄ miĹoĹÄ do Chrystusa?â. I kto moĹźe oddzieliÄ nas od Niego, zakochanego w nas? |