Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2005 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2005 (maj / czerwiec)

Pierwszy plan. Ks. Giussani

Rzym, wielkie zamiłowanie

8 marca w Pałacu na Kapitolu w Rzymie odbyło się spotkanie poświęcone wspomnieniu księdza Giussaniego. Uczestniczyli w nim wiceburmistrz Rzymu Maria Pia Garavaglia, burmistrz Walter Veltroni, senator Giulio Andreotti, kardynał Tarcisio Bertone i ks. Julian Carrón

Alberto Savorana


Maria Pia Garavaglia

Ksiądz Giussani pozostaje między nami i pragniemy oddać mu szczególny hołd w tym znamienitym miejscu – Pałac na Kapitolu to dom Rzymian. Należę do pokolenia GS, co wiąże się z pięknym doświadczeniem. Z ks. Giussem byli razem chłopcy z dziewczętami, co nie ułatwiało mu zadania, jednak młodzież ta spotkała przez niego Kogoś ważniejszego, kto nie zważał na tego rodzaju różnice (nie używaliśmy nawet słowa „płeć”, choć w tamtych czasach jeszcze je stosowano). Przy tym był człowiekiem, który sprawiał, że odnosiliśmy się do siebie życzliwie. Dla wielu pozostawał przyjacielem, księdzem, mistrzem, zawsze bardzo wymagającym – może właśnie dlatego, że był prawdziwym księdzem. Nawet w ostatnim wywiadzie powtarzał, abyśmy nie pozostawali w spokoju: nie można być spokojnym jeśli świat cierpi, jeśli sąsiad cierpi, jeśli cierpi kolega ze studiów.

W dniu takim jak dzisiejszy, w obecności pana Burmistrza, który uznał za ważne wspomnienie osoby ks. Giussaniego w Pałacu na Kapitolu, dokonuje się ponownie proste wydarzenie spotkania, w całej swojej teologicznej złożoności proste, a jednak zdolne aby nas zgromadzić. W katedrze mediolańskiej, w słowach powiedzianych przez księdza Juliana i w jego sposobie mówienia, w jego oddechu i stylu słyszałam ks. Giussa. Niech również to dzisiejsze wspomnienie będzie kolejnym elementem budowli stanowiącej dzieło Człowieka, na którego on patrzył z tak wielkim zamiłowaniem.

 

Walter Veltroni

Mówić o ks. GIussanim znaczy mówić o jednej z postaci wyróżniających się w katolicyzmie, nie tylko włoskim, dopiero co minionego wieku. Jeśli można by policzyć, byłoby miliony młodych, którzy dzięki niemu odnaleźli wiarę na miarę swoich marzeń, oczekiwań, a przede wszystkim zaangażowania społecznego. Według mnie, właśnie jedność między wiarą i życiem, odnosząca się również do życia publicznego, z wielu powodów była i jest podstawowym aspektem doświadczenia i nauczania ks. Giussaniego.

Miał on wielką pasję dla wszystkiego , co ludzkie. Wiecie lepiej ode mnie jak pożyteczny okazał się jego siew, ile pokoleń wzrosło w przekonaniu, by niezłomnie trwać w wierze i świadczyć o niej. Przy czym rzeczą ważna jest, że wskazywana postawa nie oznaczała odrzucenia społeczeństwa ze wszystkimi jego niedoskonałościami. Poszukiwanie nowych form kultury życia wspólnotowego znajdowało się u podstaw jego nauczania i aktywności od lat, w których kształtowało się CL. W tym trudnym i intensywnym czasie, ksiądz Giussani potrafił w wielu młodych wzbudzić zapał do polityki, a przy tym uciec od przemocy, choć wówczas łatwo było ją stosować. To właśnie jest jego zasługą.

Ks. Giussani miał pełna świadomość szerokiego pola konkretnej działalności, konkretnego oddziaływania społecznego, które nie jest sprzeczne z wymiarem duchowym i religijnym. W sowim ostatnim wywiadzie powiedział: „Starałem się zawsze przezywać życie – w jego osobistych, konkretnych wymogach i w możliwościach ich zastosowania – jako odpowiedź na rzeczywiste potrzeby”. W moim przekonaniu, aby być zdolnym do otwarcia się na innych, zgodnie z logiką współzależności i wzajemnych relacji, niezwykle ważna jest pewność własnej tożsamości. Jeśli to będzie celem, wtedy nie widzę barier, nie widzę podziałów, ani pomiędzy różnymi kulturami, ani tym bardziej pomiędzy wiarą a rozumem. Bariery nie muszą, a nawet nie mogą istnieć.

Odejście ząłożyciela to zawsze moment trudny dla wspólnoty, moment nie tylko bolesny, ale stanowiący jakby przerwę, jakby początek nowej epoki, nowej, rozpoczynajaćej sie wędrówki. Oczywiście budzi toniepokój, a niekiedy jest przeszkodą. Chiałbym życzyc wam, abyście mieli potrzebną siłę, którą najdziecie – jak zawsze – w nauczaniu ks. Giussaniego, w jego powiedzianych kiedyś słowach: „nie idzie się za osobą, ale za doświadczeniem życia. Może je proponować osoba, ale kiedy osoba odchodzi, doświadczenie – jeśli jest rozumiane w swoich czynnikach i wartościach – pozostaje”. Oczywiście doświadczenie ks. Giussaniego pozostanie dla was i sądzę, że dla wszystkich.

 

Giulio Andreotti

Ksiądz Giussani, choć nie zawsze dla wszystkich zrozumiały, jednak był za życia i nadal pozostaje wielkim punktem odniesienia. Co więcej, teraz staje się nim jeszcze bardziej. Dlaczego? Moim zdaniem, dzieje się tak dlatego, ze sekret jego apostolatu stanowiło jakby wyprzedzenie zaproszenia, które potem wiele razy wyraził Ojciec Święty, zaproszenia, aby się nie lękać, wezwania aby nie być konformistami. Jego przeslanie: „Nie przystosowujcie się”, okazało się bardzo wartościowe dla młodych w konfrontowaniu sposobów reagowania, działania, w momencie bardzo trudnym, kiedy kiełkowała przemoc, rozwijające się następnie w niezwykle groźne fakty. Jako nauczyciel religii w Berchet, w pracy z pierwszą grupą młodzieży, kładł nacisk właśnie na to, aby się nie lękać. Starał się doprowadzić do nawiązania pozytywnej rozmowy, próbował uratować dialog, który zdawał się już niemożliwy, a przy tym, wewnątrz katolickiej struktury włoskiej budować prawomocny modle więzi.

Dzisiejszy kryzys, wobec którego żyjemy, ma również charakter kulturalny, ponieważ nowoczesność jest rozumiana jako brak reguł, lub wręcz uznawanie tego, co nienaturalne za naturalne, za normę. Jest tak do tego stopnia, że ktoś normalny bywa czasami uważany za nienormalnego. Odtrutką na ten wypaczony sposób życia, nie tylko religijnego, ale codziennego, która ks. Luigi potrafił określić, podać, a potem realizować z niezwykłą ekspansywnością, było wszystko to, co stanowi jego spuściznę. Bardzo poruszył mnie pewien moment, kiedy latem 1994 roku udaliśmy się z ks. Giacomodo La Thuile. Szokował mnie u ks. Luigiego bezceremonialny, prawie braterski sposób odnoszenia się do wszystkich, również do rodzin jego wychowanków. Troska nie tylko o młodych, ale także o ich rodziny stanowiła kolejny, typowy wymiar jego apostolatu. Także dzisiaj, tutaj w Rzymie, obserwując msze s1). CL, widzimy młodych mężczyzn z żonami, z dziećmi, co roku jesteśmy świadkami chrztów, bierzmowania... ten Kościół żyje. Może nie figuruje to w żadnej statystyce, ale jednak ukazuje się jako coś atrakcyjnego. Nigdy nie przemówi się skutecznie do młodzieży, przeprowadzając pochwałę przeszłości. Nie przemówi się do nich przez nieco napuszone kazania, ale trzeba wejść we współbrzmienie z ich mentalnością, ze sposobem eksponowania siebie, tak jak to potrafił ks. Giussani.

Na tym chciałbym zakończyć. Istnieje nie starzejąca się nowoczesność: minie czas i kiedy będzie się mówiło o tych dziesięcioleciach prawdziwej nowoczesności, nie będzie to możliwe bez powracania do ks. Luigi Giussaniego.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją