Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2013 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan ByĹ na tym placu ktoĹ, kto zmieniĹ nas wszystkich Alessandro Banfi Niebo nad Rzymem jest majowe, pachnie ĹwieĹźymi róşami i MaryjÄ . Ale âpoczÄ tki zawsze sÄ trudneâ, jak mĂłwi Ĺźydowski midrasz. Na poczÄ tku wiÄc wraz z szarym rzymskim wiatrem sirocco spada na plac Ĺw. Piotra kilka kropel deszczu. Jakie bÄdzie tym razem dla ruchĂłw i stowarzyszeĹ to spotkanie z PapieĹźem? Gdy stoi siÄ w tĹumie w kolejce do wejĹcia, wymachujÄ c róşowym biletem wstÄpu, przychodzi do gĹowy myĹl: tym razem jest inaczej niĹź w latach 1998 i 2006. Nie tylko dlatego, Ĺźe zmieniĹ siÄ Biskup Rzymu. My wszyscy siÄ zmieniliĹmy. W sposĂłb niemal naturalny grozi nam niebezpieczeĹstwo, Ĺźe wszystko potraktujemy jako juĹź znane i skodyfikowane, juĹź nie-tak-nowe. Odczucie, ledwo zauwaĹźalny odcieĹ. ChociaĹź widok ksiÄdza Giussaniego, mĂłwiÄ cego o Ĺźebraku bÄdÄ cym âbohaterem historiiâ, a potem klÄkajÄ cego przed Janem PawĹem II, pokazany na telebimach podczas telewizyjnej retransmisji, wciÄ Ĺź porusza serce. Wszystko tĹumi jednak wraĹźenie, Ĺźe zatĹoczony plac, ktĂłry jest pasywny, nieco babeliczny i roztargniony, musi zostaÄ jakoĹ poskromiony. Pomimo wysiĹkĂłw prezenterki wiadomoĹci telewizyjnych Loreny Bianchetti, przechadzajÄ cej siÄ przed bazylikÄ niczym po scenie. Czy jest to moĹźe pierwszomajowa akademia Papaboys? Czy chodzi o publicznoĹÄ i przedstawienie, w ktĂłrym uczestniczy siÄ z wiÄkszym lub mniejszym entuzjazmem? Jakiego rodzaju? âWielkie brawaâŚâ. Tym razem jest inaczej, tym razem takĹźe coĹ siÄ wydarzy, teraz jednak, podczas wietrznego poczÄ tku nie zapowiada siÄ jeszcze, Ĺźe tak bÄdzie. Owszem, piosenki, zespóŠGen Verde przed bazylikÄ , Ĺwiadectwa rozpoczÄte przez maĹĹźeĹstwo z Odnowy w Duchu ĹwiÄtym, wciÄ Ĺź jednak wielki tĹum zamkniÄty w objÄciach kolumnady Ĺw. Piotra, zaprojektowanej przez Gian Lorenza Berniniego, pozostaje tylko tĹumem. Dlaczego jest tutaj? Dlaczego tu jesteĹmy? Jest coĹ, co juĹź wiemy, co juĹź posiadamy, a jednak wcale nas to nie zadawala, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe wydaje nam siÄ, Ĺźe juĹź to mamy. Czasem jakiĹ przebĹysk, ZdrowaĹ Maryjo, piosenka Povera voce naprawdÄ nas wzruszajÄ âŚ jednoczÄ wszystkich. W istocie nie chodzi o skrĂłty, transparenty. Jest ich dzisiaj wiele. Lista rozprowadzana w biurze prasowym liczy ponad 150 nazw. WĹaĹnie, Duch ĹwiÄty tchnÄ Ĺ i zrodziĹ w KoĹciele wiele âobecnych rzeczywistoĹciâ. To jest oczywiste. Czy muszÄ jednak siÄ jednoczyÄ, dostrajajÄ c siÄ do siebie? Ale jak? Odmienne style, pieĹni i jÄzyki w poszukiwaniu strukturalnej jednoĹci organizacyjnej, jednoĹci koĹcielnej? Czego szukajÄ ? Czy moĹźe kompromisu, przywĂłdcy, zwierzchnika?
Jeep i milczenie. NastÄpnie przybywa papieĹź Franciszek. Pojawia siÄ na placu i zaraz z majowego nieba ustÄpujÄ chmury. Rzym nie rozczarowuje, zaczyna znikaÄ zmÄczenie, sirocco ustÄpuje miejsca ĹwieĹźemu zachodniemu powiewowi, podÄ ĹźajÄ cemu za biaĹym jeepem, wjeĹźdĹźajÄ cym przed BazylikÄ. Powiewowi, ktĂłry wydaje siÄ poruszaÄ kolumnadÄ, nadawaÄ lekkoĹci, znaczenia i prawdziwej religijnoĹci naszej obecnoĹci. Tym razem jest inaczej. Plac natychmiast zauwaĹźa, Ĺźe naprawdÄ coĹ siÄ wydarza i natychmiast wyczuwa siÄ innÄ atmosferÄ. Rozproszenie i lekkie zamieszanie, ktĂłre wydawaĹo siÄ nas oszaĹamiaÄ, ustÄpuje miejsca ciszy. Ciszy, ktĂłra jest darem. Wydaje siÄ, Ĺźe Franciszek chce objÄ Ä wszystkich, przywitaÄ siÄ z kaĹźdym. Wsiada do jeepa, jakby to byĹ motor, a on zuchwaĹym motocyklistÄ rajdowym â z tak wielkim zapaĹem miesza siÄ z tĹumem. NastÄpnie gĹos zabiera arcybiskup Rino Fisichella, przewodniczÄ cy Papieskiej Rady do spraw Nowej Ewangelizacji, ktĂłry wyjaĹnia PapieĹźowi oraz nam wszystkim, co ĹÄ czy ze sobÄ wszystkie wspĂłlnoty: âGĹoszenie dzisiejszemu czĹowiekowi prawdy o tym, Ĺźe nie moĹźna obyÄ siÄ bez Chrystusa, oraz bycie Jego wiarygodnymi Ĺwiadkamiâ. NastÄpnie arcybiskup Fisichella zainicjowaĹ procesjÄ mĹodych, niosÄ cych obraz Matki BoĹźej Salus populi romani â Ocalenia ludu rzymskiego. JakĹźe czuĹy i piÄkny jest wizerunek Maryi z bazyliki Matki BoĹźej WiÄkszej! Na placu nie ma juĹź tĹumu, ale sÄ mÄĹźczyĹşni i kobiety, starsi i dzieci, zwyczajnie zauroczeni maryjnÄ poboĹźnoĹciÄ ludowÄ . W tym miejscu, w tym mieĹcie, ktĂłre jest zarazem caĹym Ĺwiatem. Wydaje siÄ, Ĺźe wieczĂłr ulatuje ku pogodnemu niebu, rozciÄ gajÄ cemu siÄ nad kopuĹÄ Bazyliki Ĺw. Piotra. MĂłwi John Waters. Daje przepiÄkne Ĺwiadectwo Ĺźycia i wiary, nie zatrzymujÄ c siÄ niepotrzebnie nad historycznÄ i eklezjalnÄ rolÄ ruchĂłw. Tym razem jest inaczej. Jak gdyby postawiony zostaĹ juĹź krok naprzĂłd. NastÄpnie mĂłwi brat ministra pakistaĹskiego rzÄ du, zamordowanego brutalnie w zamachu, za ktĂłrym stali fundamentaliĹci: âJego wielka wiara pokonaĹa bardzo wysokie gĂłry podziaĹĂłw w moim krajuâ. Potem mĂłwi Franciszek, odpowiadajÄ c na cztery piÄkne pytania. Podczas caĹego swojego pontyfikatu nigdy wczeĹniej nie przemawiaĹ tak dĹugo. MĂłwiĹ zachwycajÄ co, improwizowaĹ. WyjaĹniaĹ nam kaĹźdÄ rzecz. ByĹ KtoĹ na tym placu, w tym majowym Rzymie, kto na nas czekaĹ. KtoĹ, kto nas kocha.
Wielkie szczÄĹcie. âMĂłwimy, Ĺźe musimy poszukiwaÄ Boga, prosiÄ Go o przebaczenie, kiedy jednak idziemy do Niego, to On na nas czeka, wyprzedza nas! W jÄzyku hiszpaĹskim mamy takie sĹowo, ktĂłre dobrze to oddaje: ÂŤPan zawsze nas primereaÂť, jest pierwszy, czeka na nas! To jest wĹaĹnie wielka Ĺaska: znaleĹşÄ kogoĹ, kto na nas czekaâ. LÄk, wÄ tpliwoĹci biorÄ siÄ stÄ d, Ĺźe tak naprawdÄ nie wierzymy do koĹca w to, Ĺźe Pan nas kocha. Spotkanie. MĂłwiĹ dalej PapieĹź: âPan na nas czeka. I kiedy my Go szukamy, znajdujemy tÄ oto rzeczywistoĹÄ: to On na nas czeka, by nas przygarnÄ Ä, by obdarzyÄ nas swojÄ miĹoĹciÄ . To wywoĹuje tak wielkie zdumienie w naszym sercu, Ĺźe trudno w to uwierzyÄ, w ten sposĂłb wzrasta wiara! Poprzez spotkanie z osobÄ , poprzez spotkanie z Panem. KtoĹ powie: ÂŤNie, ja wolÄ studiowaÄ wiarÄ z ksiÄ Ĺźek!Âť. Trzeba jÄ studiowaÄ, ale zobacz, samo studiowanie nie wystarcza! WaĹźne jest spotkanie z Jezusem, spotkanie z Nim, to daje ci wiarÄ, poniewaĹź to wĹaĹnie On ci jÄ daje!â. NastÄpnie wspaniaĹa wskazĂłwka dla ruchĂłw, Ĺźe trzeba siÄ otwieraÄ, otwieraÄ bardzo szeroko, wychodziÄ na zewnÄ trz. âW tych czasach kryzysu nie moĹźemy myĹleÄ tylko o sobie, zamknÄ Ä siÄ w osamotnieniu, w zniechÄceniu, w poczuciu bezsilnoĹci wobec trudnoĹci. Nie zamykajcie siÄ, proszÄ! NiebezpieczeĹstwo polega na tym, Ĺźe zamykamy siÄ w parafii, z przyjaciĂłĹmi, w ruchu, z tymi, ktĂłrzy myĹlÄ tak samo jak my⌠ale czy wiecie, co siÄ wtedy dzieje? Kiedy KoĹcióŠsiÄ zamyka, choruje, choruje. PomyĹlcie o zamkniÄtym przez rok pokoju. Kiedy do niego wchodzisz, czuÄ w nim stÄchliznÄ , wiele rzeczy jest popsutych. ZamkniÄty KoĹcióŠjest taki sam: to jest chory KoĹciĂłĹ. KoĹcióŠmusi wyjĹÄ poza samego siebie. Gdzie? Ku egzystencjalnym peryferiom, niewaĹźne, jakie by one nie byĹy, ale musi wyjĹÄ. Jezus mĂłwi nam: ÂŤIdĹşcie na caĹy Ĺwiat! IdĹşcie! GĹoĹcie! Dawajcie Ĺwiadectwo o Ewangelii!Âť (por. Mk 16, 15). Co siÄ jednak wydarza, gdy czĹowiek wychodzi poza samego siebie? MoĹźe mu siÄ przydarzyÄ to, co przydarza siÄ wszystkim wychodzÄ cym z domu i idÄ cym ulicÄ : wypadek. MĂłwiÄ wam jednak: wolÄ tysiÄ c razy KoĹciĂłĹ, ktĂłry ulegĹ wypadkowi, niĹź KoĹcióŠchory z powodu zamkniÄcia! WychodĹşcie na zewnÄ trz, wychodĹşcie!â. WychodĹşcie, by spotykaÄ, ryzykujÄ c, bez lÄku. Tym razem naprawdÄ byĹo inaczej: sobotnie popoĹudnie 18 maja na zawsze pozostanie wielkÄ metaforÄ tego, co siÄ przydarzyĹo i przydarza KoĹcioĹowi oraz Ĺwiatu. Nowy poczÄ tek, wielkie szczÄĹcie zapoczÄ tkowane przez gest ogoĹocenia, abdykacjÄ Benedykta XVI. Nie dostosowuj siÄ juĹź wiÄcej do samego siebie, juĹź nie zajmuj siÄ samym sobÄ , ale zacznij siÄ porĂłwnywaÄ z nowÄ ewangelizacjÄ . W prostym powrocie do Jezusa, Tego, ktĂłry zawsze na nas czeka, ktĂłry nas kocha i dziÄki ktĂłremu â nigdy nie byĹo to tak bardzo jasne jak teraz â Jego KoĹcióŠegzystuje i Ĺźyje. W powrocie do Maryi, tak ukochanej przez rzymski lud. Do ludzi. PoniewaĹź wszyscy muszÄ siÄ dowiedzieÄ, Ĺźe jest KtoĹ, kto na nich czeka. |