Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2013 (maj / czerwiec) Listy Rana, ktĂłrej nie da siÄ zaleczyÄ (ale ktĂłra wciÄ Ĺź owocuje) i inne... RANA, KTĂREJ NIE DA SIÄ ZALECZYÄ (ALE KTĂRA WCIÄĹť OWOCUJE) ZaczÄĹam poĹwiÄcaÄ swĂłj wolny czas mĹodzieĹźy z Graala w Stresie, kiedy nasza trzecia cĂłrka, Chiara, zaczÄĹa pierwszÄ klasÄ gimnazjum. ZrobiĹam to poruszona pragnieniem, by takĹźe ona spotkaĹa to chrzeĹcijaĹskie doĹwiadczenie. PrzyĹÄ czyĹo siÄ do nas okoĹo piÄtnaĹcioro jej przyjaciĂłĹ. W ten sposĂłb spotykaliĹmy siÄ przez trzy lata. Wtedy zaangaĹźowaĹam siÄ ze wzglÄdu na niÄ . Teraz rozumiem wagÄ przywoĹania ksiÄdza CarrĂłna do tego, by robiÄ wszystko, zastanawiajÄ c siÄ, czy sĹuĹźy to nam, czy jest to dla nas. W trzeciej klasie gimnazjum Chiara powaĹźnie zachorowaĹa. MiaĹa raka, ktĂłry w przeciÄ gu trzynastu miesiÄcy unieruchomiĹ jÄ caĹkowicie. WidzieliĹmy dokĹadnie w niej obecnoĹÄ KogoĹ Innego w chwili, gdy mĂłwiĹa âtakâ temu, o co prosiĹ jÄ dobry BĂłg. A my, wraz z wieloma przyjaciĂłĹmi, z Jego wielkÄ pomocÄ , towarzyszyliĹmy jej w drodze ku jej Przeznaczeniu. Od tamtego momentu rozpoznajÄ owoce oraz ĹaskÄ, jak powiedziaĹa nam w grudniu 2008 roku matka Anna Maria Canopi z Orta San Giulio: âPamiÄtajcie, Ĺźe wszystko jest ĹaskÄ â. To prawda, jeĹli chcesz ĹźyÄ w peĹni, musisz mĂłwiÄ âtakâ. Chiara powiedziaĹa âtakâ, stawiajÄ c czoĹa swojej chorobie, walczÄ c, modlÄ c siÄ i proszÄ c Go o pomoc oraz wsparcie, aĹź po oddanie Ĺźycia. Ja powiedziaĹam âtakâ, ponownie angaĹźujÄ c siÄ w doĹwiadczenie Graala, mimo Ĺźe kosztowaĹo mnie to bardzo duĹźo, podÄ ĹźaĹam jednak za znakami. NiektĂłrzy z mĹodych pytali mnie: âCzy w tym roku znĂłw bÄdziemy uczyÄ siÄ razem?â. MĂłj przyjaciel powiedziaĹ mi natomiast: âStraciĹaĹ jednÄ cĂłrkÄ, a odnajdziesz sto innychâ. CzuĹam w swoim wnÄtrzu coĹ, co nie dawaĹo mi spokoju, walczyĹam ze sobÄ . MĂłwiĹam sobie: âJeĹli zacznÄ na nowo, zadam sobie cierpienieâ. Potem jednak zawierzyĹam siÄ, mĂłwiÄ c: âJeĹli On tego nie chce, wszystko szybko siÄ skoĹczy. Nie bÄdzie dzieci, tym bardziej Ĺźe nie jestem nawet nauczycielkÄ âŚâ. Tymczasem dzieci sÄ , przychodzÄ i dalej podÄ Ĺźam drogÄ , pozwalajÄ c dziaĹaÄ i dziÄkujÄ c kaĹźdego dnia za to, co jest nam dane, pewna, Ĺźe On co do kaĹźdego z nas ma wielki plan. I nigdy wczeĹniej nie rozumiaĹam tak dobrze, Ĺźe to, co robiÄ, sĹuĹźy mi, Ĺźe to ja otrzymujÄ. WartoĹciujÄ wszystko w odmienny sposĂłb, niczego nie biorÄ za pewnik. Jezus otworzyĹ nam oczy za poĹrednictwem Chiary. Moje Ĺźycie i Ĺźycie mojej rodziny zmieniĹo siÄ. Rany nikt nigdy nie zaleczy, ale jest to rana, ktĂłra przynosi owoce. Valeria
STOKROÄ WYDARZA SIÄ, KROPLA PO KROPLI Jestem matkÄ piÄciorga dzieci. W czerwcu 2012 roku u jednego z nich, 11-letniego Simone, po kontroli w szpitalu, gdzie trafiĹ w celu zweryfikowania wynikĂłw niektĂłrych badaĹ, zdiagnozowano podejrzenie chĹoniakĂłw. Wtedy zawierzyliĹmy siÄ Maryi i ksiÄdzu Giussaniemu. Pod koniec czerwca Simone zostaĹ hospitalizowany, poniewaĹź wynik badania histopatologicznego byĹ negatywny. W paĹşdzierniku podczas badaĹ kontrolnych okazaĹo siÄ, Ĺźe stan siÄ pogorszyĹ. ZaczÄĹa siÄ chemioterapia z wszystkimi konsekwencjami, ktĂłre ze sobÄ niesie. Od pierwszych oznak pogarszania siÄ stanu zdrowia mojego syna, unieruchomionego w Ĺóşku, miaĹam pewnoĹÄ tylko co do jednej rzeczy: Ĺźe mĂłj syn jest i Ĺźe jego zdrowie nie zaleĹźy ode mnie, Ĺźe on nie naleĹźy do mnie, ale do KogoĹ Innego. Pan, ktĂłry daje tÄ pewnoĹÄ i mnie czyni, nie oszczÄdza Ĺźadnego trudu ani zmartwienia, ale czyni radosnym to wszystko, co siÄ wydarza, poniewaĹź czujÄ siÄ objÄta, niesiona w ramionach, cokolwiek by siÄ nie dziaĹo; kaĹźda chwila jest âtakâ mĂłwionym Temu, ktĂłry czyni. Od samego poczÄ tku ja i moi przyjaciele modliliĹmy siÄ nieustannie do Matki BoĹźej na RóşaĹcu oraz do ksiÄdza Giussaniego. BĂłg nie chce mojego nieszczÄĹcia. Jestem tego wiÄcej niĹź pewna, a to, co Pan zabiera, zwraca pomnoĹźone stukrotnie. I ta stukrotnoĹÄ kropla po kropli wydarza siÄ na tyle, na ile nowotwĂłr Simone byĹ i jest dla mnie kaĹźdego dnia okazjÄ do tego, by powaĹźniej podchodziÄ do wszystkich spraw, zadajÄ c sobie pytanie o znaczenie tego wszystkiego, co mi siÄ wydarza: trudu zwiÄ zanego z pracÄ mojego mÄĹźa za granicÄ , wychowania dzieci, relacji z innymi osobami⌠PozwoliĹam sobie takĹźe pomĂłc osobom dojrzalszym ode mnie oraz grupie Bractwa, ktĂłra wciÄ Ĺź coraz bardziej staje siÄ mojÄ rodzinÄ , to znaczy najbliĹźszymi osobami, do ktĂłrych mogÄ siÄ zwrĂłciÄ z proĹbÄ o modlitwÄ, o pomoc, o towarzyszenie. KsiÄ dz CarrĂłn podczas Inauguracji Roku mĂłwiĹ: âOkolicznoĹci â niewaĹźne, piÄkne czy brzydkie â wszystkie sÄ sposobem, poprzez ktĂłry Tajemnica nas wzywa. Nie sÄ one (âŚ) przeszkodÄ do usuniÄcia, majÄ ĹciĹle okreĹlony cel (âŚ)â. Celem jest zapewne moje codzienne nawrĂłcenie, a kiedy troska o drobne problemy przyÄmiewa nieco dzieĹ, Pan sprawia, Ĺźe wydarza siÄ coĹ, co kaĹźe mi podnieĹÄ wzrok, podziÄkowaÄ i na nowo zawierzaÄ: moĹźe to byÄ telefon od ktĂłrejĹ z przyjaciĂłĹek, chĹopak z CLU, ktĂłry przychodzi spÄdziÄ trochÄ czasu z Simonem⌠Nic nie jest przypadkiem. Kiedy dla mnie, dla mojego mÄĹźa i moich dzieci, ale rĂłwnieĹź dla naszych przyjaciĂłĹ, rozpoznanie w tym trudzie Chrystusa pozwoliĹo podÄ ĹźyÄ drogÄ biegnÄ cÄ przez tÄ dolinÄ Ĺez, wszystko staĹo siÄ tajemniczo prostsze. Raffaella, Padwa
PRZY TYM STOLE CZUĹEM SIÄ JAK W RODZINIE Od prawie dwĂłch lat w wiÄzieniu, w ktĂłrym odbywam karÄ, uczestniczÄ w spotkaniach formacyjnych wraz z grupÄ przyjaciĂłĹ. W tym roku po raz pierwszy wziÄ Ĺem udziaĹ w Rekolekcjach Bractwa CL w Rimini. MuszÄ wam wyznaÄ, Ĺźe byĹo to cudowne i jedyne w swoim rodzaju doĹwiadczenie. Dla kogoĹ takiego jak ja liczyĹ siÄ takĹźe fakt bycia âwolnymâ, poniewaĹź rĂłwnie dobrze mogĹem spÄdziÄ ten czas przepustki z mojÄ rodzinÄ w domu. Tymczasem chciaĹem sprĂłbowaÄ tego nowego doĹwiadczenia i muszÄ przyznaÄ, Ĺźe powtĂłrzyĹbym je ponownie. Na poczÄ tku brakowaĹo mi pewnoĹci siebie, baĹem siÄ, Ĺźe nie jestem adekwatny, albo lepiej, Ĺźe nie dorastam do tego wielkiego wydarzenia, tymczasem znalazĹszy siÄ tam, od razu poczuĹem siÄ dobrze, jak gdybym przyjechaĹ do rodziny. Wiele osĂłb spotkaĹem po raz pierwszy, wydawaĹo mi siÄ jednak, Ĺźe znam je od dawna. Nie wiem, co takiego siÄ staĹo, nie potrafiÄ sobie tego sam wytĹumaczyÄ, ale coĹ siÄ wydarzyĹo. W tamtych dniach byĹa mowa o chrzeĹcijaĹskim Ĺźyciu, poruszonych zostaĹo wiele waĹźnych tematĂłw, takich jak wstyd za wĹasne grzechy oraz ludzka pokora. NajwiÄksze wraĹźenie wywarĹo na mnie jednak to, co wydarzyĹo siÄ ostatniego dnia. WracaliĹmy juĹź do wiÄzienia, po drodze jednak zatrzymaliĹmy siÄ w pewnym lokalu, by coĹ zjeĹÄ. ByĹo nas okoĹo 30 przyjaciĂłĹ. WiÄkszoĹÄ z nich poznaĹem kilka godzin wczeĹniej. Przez przypadek tego samego dnia w tym miejscu dzieci i ich rodziny ĹwiÄtowaĹy z okazji Pierwszej Komunii Ĺw. Mnie od razu rzuciĹ siÄ w oczy pewien szczegĂłĹ. Nasz stĂłĹ, przy ktĂłrym zasiadali wiÄĹşniowie, urzÄdnicy wiÄzienni, wychowawcy, adwokaci itd., wydawaĹ siÄ gromadziÄ prawdziwÄ rodzinÄ. Tymczasem patrzÄ c na rodziny poĹÄ czone wiÄzami krwi, zasiadajÄ ce wokóŠinnych stoĹĂłw, dostrzegĹem okrywajÄ cy je cieĹ smutku oraz sposĂłb bycia, ktĂłry wskazywaĹ na pewne pozerstwo, chÄÄ pokazania siÄ. W oczach ludzi siedzÄ cych wokóŠnaszego stoĹu byĹo widaÄ radoĹÄ. W ich prostocie byĹa pogoda ducha i prawdziwa miĹoĹÄ, ktĂłra wprawiĹa mnie w zdumienie. ByĹo to moje wraĹźenie, potem jednak dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe moi przyjaciele czuli to samo. ByÄ moĹźe nadejdzie dzieĹ, kiedy znajdÄ wytĹumaczenie tego. Gianni, Padwa
NA LEKCJACH KATECHIZMU DUCH ĹWIÄTY TO NIE TRZEPOCZÄCA SKRZDĹAMI GOĹÄBICA Publikujemy list napisany przed otrzymaniem sakramentu bierzmowania. W tych latach przygotowaĹ do sakramentu bierzmowania robiĹam wiele rzeczy, miÄdzy innymi rozmawiaĹam o Bogu i prorokach oraz spÄdzaĹam czas z innymi. Zdumiewa mnie doprawdy to, Ĺźe w kaĹźdej najmniejszej chwili mojego dnia jest BĂłg, to znaczy szczÄĹcie albo smutek. DokĹadnie tak jak mĂłwiĹy katechetki. W ostatnim roku przytrafiĹa mi siÄ naprawdÄ smutna rzecz, ktĂłrÄ jednak przeĹźyĹam odwaĹźnie dziÄki tym wszystkim, ktĂłrzy byli blisko mnie. ZrozumiaĹam, Ĺźe muszÄ byÄ blisko tych, ktĂłrzy potrzebujÄ pomocy, rĂłwnieĹź tych, ktĂłrych nie znam dobrze. W ten sposĂłb obiecaĹam sobie, Ĺźe bÄdÄ pomagaÄ tym wszystkim, ktĂłrzy potrzebujÄ pomocy. ZauwaĹźyĹam jednak, Ĺźe czasem tego nie robiÄ i dlatego proszÄ Boga o sakrament, by pomĂłgĹ mi byÄ bliĹźej innych, rĂłwnieĹź tych, ktĂłrych nie znam i za bardzo nie lubiÄ. ZrozumiaĹam, Ĺźe BĂłg jest zawsze ze mnÄ i pozwoliĹ na ĹmierÄ mojego taty z jakiegoĹ waĹźnego powodu (dla mojego dobra), nawet jeĹli teraz jeszcze nie zrozumiaĹam dobrze dlaczego. Duch ĹwiÄty nie jest dla mnie trzepoczÄ cÄ skrzydĹami goĹÄbicÄ , ale darem od Boga, ktĂłry wchodzi do mojego serca i daje mi wiÄkszÄ inteligencjÄ postÄpowania, dziaĹania i rozumowania. Elisa
RABKA, 7â9 CZERWCA 2013 NIE BRAKUJE WAM ĹťADNEGO DARU ĹASKI
Przyjechali z wielkimi nadziejami i pragnieniami, by daÄ siÄ sprowokowaÄ przyjacioĹom i wydarzeniom. Zapraszamy do lektury Ĺwiadectw ze spotkania mĹodzieĹźy GS w Rabce. Drodzy przyjaciele, nie moĹźecie sobie nawet wyobraziÄ, jak bardzo jestem wdziÄczny za to, co przeĹźyliĹmy razem. âNie brakuje nam Ĺźadnego daru Ĺaskiâ â mam w sercu i przed oczami wiele przykĹadĂłw na to, wiele wydarzeĹ, ktĂłre miaĹy miejsce w tych dniach, dziÄki ktĂłrym mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe najpiÄkniejszÄ rzeczÄ w Ĺźyciu jest widzieÄ, jak On siÄ wydarza. Kiedy wydarza siÄ Chrystus, jest Ruch. Nie przypuszczacie nawet, jak bardzo jestem wdziÄczny za to, Ĺźe staliĹcie siÄ czÄĹciÄ mojego Ĺźycia! PamiÄtam o Was, o kaĹźdym z Was z osobna, i bÄdÄ siÄ modliĹ za Was oraz za Wasze wakacje. Francesco Barberis Spotkanie mĹodzieĹźy w Rabce po raz kolejny byĹo dla mnie wyjÄ tkowe. Od jakiegoĹ czasu nic, co dziaĹo siÄ wokóŠmnie, nie byĹo w stanie mnie dotknÄ Ä, poruszyÄ. CzuĹam, jakbym ĹźyĹa obok tego wszystkiego. Dlatego na to spotkanie przyjechaĹam z wielkÄ nadziejÄ i z pragnieniem przeĹźycia czegoĹ naprawdÄ wielkiego. OczekiwaĹam zmian, nowoĹci, zaskoczenia. W ostatnim czasie duĹźo zastanawiaĹam siÄ nad pytaniem Zosi, zadanym podczas styczniowego spotkania w Warszawie: âDojrzewanie powinno byÄ procesem, drogÄ , a tymczasem sÄ to wyjazdowe momenty wzruszeĹ, gestĂłw, ktĂłre nie stajÄ siÄ historiÄ . Jak to zmieniÄ?â. Do tej pory zdarzaĹo siÄ, Ĺźe teksty czytane na Szkole WspĂłlnoty wydawaĹy mi siÄ caĹkowitÄ abstrakcjÄ . Nie potrafiĹam, a moĹźe nie chciaĹam, odnieĹÄ ich do swojego Ĺźycia. OczywiĹcie byĹy momenty, ktĂłre sprawiaĹy, Ĺźe odczuwaĹam obecnoĹÄ Boga, ale chciaĹam czegoĹ wiÄcej, czegoĹ, co pomogĹoby mi Go dostrzec realnie, na co dzieĹ. ChciaĹam âprawdziwie doĹwiadczaÄ rzeczywistoĹciâ. ByÄ po prostu szczÄĹliwa. I wĹaĹnie na jednym ze spotkaĹ usĹyszaĹam, âĹźe pytanie Ĺźycia brzmi: czego naprawdÄ pragnÄ? Nie moĹźemy zapominaÄ o tym, co sprawia, Ĺźe jesteĹmy szczÄĹliwi. Nic nie moĹźemy uznawaÄ za oczywiste. Musimy przypominaÄ sobie, Ĺźe jesteĹmy ciÄ gĹym pragnieniem nieskoĹczonoĹci. WciÄ Ĺź weryfikowaÄ pragnienia serca, coĹ, co nas stanowi, bo najpiÄkniejsze jest we mnie prawdziwe pragnienie sercaâ. WyjÄ tkowo Ĺźywym w ciÄ gu tych trzech dni okazaĹ siÄ temat przyjaĹşni. Bardzo poruszyĹo mnie to, co powiedziaĹ Francesco: âPrzyjaźŠjest prawdziwa, jeĹli jest ciÄ gĹym przebaczaniem, a przebaczyÄ moĹźna tylko wtedy, kiedy jest siÄ kochanym. PrzyjaźŠto owoc decyzji, Ĺźe chcÄ zostaÄ ĹwiÄtym. To nie tylko bycie ze sobÄ , ale zdecydowanie, czego chcÄ od Ĺźycia, oparcie relacji na KimĹ wiÄkszym. To pragnienie towarzyszenia sobie w drodze ku Przeznaczeniu, bo to wĹaĹnie w przyjaĹşni odkrywamy siebie i wzrastamyâ. Karolina, Zdzieszowice Spotkanie w Rabce byĹo dla mnie dĹugo wyczekiwanÄ chwilÄ przebudzenia. DoĹwiadczyĹam tego, Ĺźe tylko bÄdÄ c w peĹni zaangaĹźowanym w rzeczywistoĹÄ, we wszystko, co nam siÄ wydarza, moĹźna poczuÄ Jego obecnoĹÄ. DoĹwiadczyĹam rĂłwnieĹź przyjaĹşni, o ktĂłrej tak czÄsto mĂłwimy. Prowokacja i towarzystwo, dwie kolejne rzeczy, bez ktĂłrych nie mogĹabym przeĹźyÄ tych trzech dni tak piÄknie. To wĹaĹnie przyjaciele i wydarzenia prowokujÄ nas do stawiania pytaĹ, dziÄki ktĂłrym moĹźemy siÄ rozwijaÄ. Gdyby nie ich obecnoĹÄ, nie bylibyĹmy w stanie w peĹni zaangaĹźowaÄ siÄ w Ĺźycie. To wĹaĹnie ktoĹ drugi otwiera nam oczy na rzeczywistoĹÄ. DziÄkujÄ za to piÄkne spotkanie. Karolina, Lutynia W nowych przyjacioĹach oraz w ich doĹwiadczeniu, o ktĂłrym nam opowiadali, znalazĹem odpowiedĹş i potwierdzenie tego, co w sobie nosiĹem i co przeĹźywaĹem w ostatnich dniach. Nie chcÄ oni utraciÄ piÄkna, ktĂłrego doĹwiadczajÄ w GS oraz bardziej szczÄĹliwego i speĹniajÄ cego sposobu Ĺźycia. Dlatego â zwaĹźywszy na to, Ĺźe bardzo rzadko widujÄ siÄ wszyscy razem â nie marnujÄ czasu i sÄ zawsze Ĺźywi, uwaĹźni, przepeĹnieni wolÄ uczenia siÄ, zaangaĹźowania do koĹca w to wszystko, co robiÄ . Jest tak poczÄ wszy od zabaw, po Ĺpiewy, taĹce, obiady⌠wszystko staje siÄ okazjÄ do poszukiwania Chrystusa. Ale to rĂłwnieĹź nie wystarcza! PoniewaĹź to by znaczyĹo, Ĺźe gdy koĹczÄ siÄ wakacje, koĹczy siÄ piÄkno. PomogĹy mi bardzo proste Ĺwiadectwa, ukazujÄ ce oczywiste pragnienie tego, by nie doznawaÄ tego piÄkna tylko dwa razy w roku, ale by prĂłbowaÄ uczyniÄ go wszelkimi moĹźliwymi sposobami czymĹ codziennym. Potwierdzeniem tego jest to, co powiedziaĹa jedna z dziewczyn (wprawiajÄ c mnie tym w osĹupienie), ktĂłra opowiadaĹa, jak to z racji tego, Ĺźe jej przyjaciĂłĹki z GS mieszkajÄ bardzo daleko, sfilmowaĹa kaĹźdÄ chwilÄ swojego dnia, po czym wysĹaĹa ten filmik swojej przyjaciĂłĹce, ktĂłra zrobiĹa to samo. U kilku nowych przyjacióŠzauwaĹźyĹem takie spojrzenie na sprawy, ktĂłre wszystko czyni sposobnoĹciÄ do tego, aby byÄ szczÄĹliwym. RozpoznajÄ oni w osobach, nawet mieszkajÄ cych daleko od nich i widywanych rzadko, towarzyszy pomagajÄ cych sobie kaĹźdego dnia w sposĂłb konkretny docieraÄ wspĂłlnie do Chrystusa. Tego wĹaĹnie doĹwiadczam w tej chwili, gdy wciÄ Ĺź pozostajÄ w kontakcie z nowymi przyjaciĂłĹmi. Andrea, Turyn Podczas spotkania czÄsto sĹyszaĹam, Ĺźe âto miejsce pozwala mi dojrzewaÄâ. Na Szkole WspĂłlnoty zadaĹam pytanie: âJak mam ĹźyÄ radoĹciÄ spotkania z Chrystusem i ĹwiadomoĹciÄ Jego obecnoĹci kaĹźdego dnia w Ĺźyciu, a nie tylko na spotkaniach?â. Mimo Ĺźe odpowiedĹş, ktĂłrÄ otrzymaĹam, nie byĹa dla mnie jasna, od tej chwili, od chwili spotkania, czujÄ, Ĺźe Jezus jest bliĹźej. DojrzaĹam? MyĹlÄ, Ĺźe po czÄĹci tak; udaĹo mi siÄ zrozumieÄ sens zdania, Ĺźe âto miejsce pozwala nam dojrzewaÄâ, czujÄ Jego obecnoĹÄ, czujÄ jÄ poprzez spotkania z ludĹşmi, ktĂłrzy pomagajÄ mi Go poznawaÄ. ZrozumiaĹam, Ĺźe tylko przyjaźŠoparta na Bogu jest prawdziwa i moĹźe przetrwaÄ wszystko. DziÄkujÄ wszystkim za to wspaniaĹe doĹwiadczenie. Diana, BiaĹystok Spotkanie z Polakami byĹo dla mnie prawdziwym wstrzÄ sem, ktĂłrego naprawdÄ potrzebowaĹem. Wydaje mi siÄ bowiem, Ĺźe my bardzo czÄsto przyzwyczajamy siÄ do wiary i do tego, do czego dÄ Ĺźymy, uwaĹźajÄ c wszystko za oczywiste, czÄsto nudne. W Polsce zobaczyĹem coĹ innego. WidaÄ wyraĹşnie, Ĺźe spotykajÄ c siÄ kilka razy w roku, ludzie tam w peĹni uczestniczÄ w tych wspĂłlnych gestach. PragnÄ na nowo zaczÄ Ä w najlepszy z moĹźliwych sposobĂłw ĹźyÄ takĹźe tutaj, w Turynie, z takim samym oĹźywieniem, jak podczas tamtych trzech dni. Od powrotu wracam myĹlami do wszystkich twarzy, a zwĹaszcza dwĂłch Karolin, ktĂłre naprawdÄ mnie zdumiaĹy, poniewaĹź ich prostota byĹa tak poruszajÄ ca, Ĺźe przychodzi mi uznaÄ je za swoje dobre przyjaciĂłĹki, nawet jeĹli spÄdziĹem z nimi maĹo czasu. Dwie prawdziwe dziewczyny, ktĂłre nie bojÄ siÄ prosiÄ o pomoc i to wĹaĹnie czyni je wielkimi. Rzadko spotyka siÄ takie osoby, dlatego pragnÄ znĂłw siÄ z nimi zobaczyÄ, a jednoczeĹnie chcÄ, by ta intensywnoĹÄ oraz pokora byĹy obecne takĹźe podczas naszych wakacji. NaprawdÄ czujÄ wypeĹniajÄ cy mnie pokĂłj i mam ĹwiadomoĹÄ tego, Ĺźe wzrosĹem dziÄki naszej przyjaĹşni. Marco, Turyn
|