Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2013 (marzec / kwiecieĹ) Misje KsiÄ dz Paolo Sottopietra. Dzieci charyzmatu Alessandro Banfi Z trydenckich dolin na kraĹce Ĺwiata. Poprzez przyjaźŠz ksiÄdzem Giussanim i wezwanie, âby ĹźyÄ tylko chrzeĹcijaĹstwem w jego prostocieâ. KsiÄ dz PAOLO SOTTOPIETRA opowiada, co znaczy zajÄ Ä miejsce zaĹoĹźyciela, biskupa Massimo Camisaski. I staÄ siÄ bratem poĹrĂłd braci, ktĂłry wymaga posĹuszeĹstwa, ale teĹź wie, Ĺźe jest towarzyszem. âTo Chrystus dziaĹa. ChcÄ caĹym sobÄ odpowiedzieÄ na Jego wezwanieâ.
UrodziĹ siÄ 45 lat temu w Stenico, w gminie liczÄ cej tysiÄ c dusz w prowincji Trydent. Dzisiaj jednak jego horyzontem jest Ĺwiat, pojmowany jako ziemia misji i nowej ewangelizacji. KsiÄ dz Paolo Sottopietra w lutym zostaĹ wybrany przeĹoĹźonym generalnym Bractwa Ĺw. Karola Boromeusza. ZastÄ pi biskupa Massimo CamisaskÄ â âksiÄdza Massimoâ, jak wciÄ Ĺź nazywajÄ go jego chĹopaki â obecnego biskupa Reggio Emilii i Guastalli. To on bÄdzie siÄ troszczyĹ o formacjÄ seminarzystĂłw oraz domy, ktĂłre Bractwo otwarĹo we WĹoszech i na caĹym Ĺwiecie. Od rzymskich slumsĂłw po SyberiÄ, od peryferii Madrytu po Tajwan, od Paragwaju po uczelnie w Stanach Zjednoczonych. ZajmujÄ siÄ parafiami, dzieĹami miĹosierdzia, prowadzÄ kursy z teologii. Ich charyzmat? To charyzmat ksiÄdza Giussaniego. MĂłwiĹ o nim Benedykt XVI, gdy spotkaĹ siÄ z nimi na prywatnej audiencji 6 lutego: âPoznaĹem wiarÄ ksiÄdza Giussaniego, jego radoĹÄ, jego siĹÄ i bogactwo jego idei, kreatywnoĹÄ wiaryâ. Z ksiÄdzem SottopietrÄ spotkaliĹmy siÄ w Tajpej podczas jednej z pierwszych jego wizytacji po wyborze na przeĹoĹźonego generalnego.
KsiÄĹźe Paolo, jakie uczucia wypeĹniajÄ Twoje serce? Przede wszystkim zdumienie. Nawet jeĹli pod wieloma wzglÄdami byĹem gotowy na to, co siÄ wydarza, wybĂłr pozostaje dla mnie czymĹ, czego nie moĹźna traktowaÄ jak oczywistoĹci i co kaĹźe mi zadaÄ sobie podstawowe pytanie. PrzeĹźywam to wszystko jako wezwanie od Boga. Jest teĹź wielka radoĹÄ. W ostatnich miesiÄ cach staraliĹmy siÄ patrzeÄ na dziaĹania Boga, by zrozumieÄ, co chce nam pokazaÄ. Teraz, gdy potwierdziĹ swojÄ wolÄ, pragnÄ odpowiedzieÄ caĹym sobÄ .
Czy nigdy jednak nie zastanawiasz siÄ: dlaczego padĹo wĹaĹnie na mnie? WidaÄ, Ĺźe chce posĹuĹźyÄ siÄ mnÄ . Ten, kto przewodzi, jest wezwany, by wskazywaÄ kierunek drogi caĹej wspĂłlnocie. ChcÄ to robiÄ taki, jaki jestem, czyniÄ c uĹźytek z otrzymanych darĂłw. To pozwala mi przede wszystkim czuÄ siÄ bardzo kochanym. StÄ d teĹź wypĹywajÄ radoĹÄ i zdumienie. W gĹÄbi czujÄ jednak, Ĺźe to jest droga, na ktĂłrÄ Chrystus mnie zaprasza, bym za Nim podÄ ĹźyĹ, by mnie nawrĂłciÄ. Dwie rzeczy sÄ ze sobÄ zbieĹźne: BĂłg powoĹuje kogoĹ do jakiegoĹ zadania, by go rĂłwnieĹź zbawiÄ, to znaczy speĹniÄ go poprzez to, co mu powierza.
Czyli rozumiesz swoje miejsce w Ĺwiecie⌠NominacjÄ ksiÄdza Massima na biskupa przeĹźyliĹmy jako niespodziankÄ, zadajÄ c sobie pytanie o to, w jaki sposĂłb BĂłg dziaĹa. Teraz, gdy podjÄte zostaĹy nowe decyzje, odczuwam towarzystwo moich braci. Zaczynam z bardzo mocnym przekonaniem, Ĺźe jestem jednym z nich, kto jako przeĹoĹźony domaga siÄ oczywiĹcie posĹuszeĹstwa, ale przede wszystkim chce z nimi ĹźyÄ tym, czego wymaga od wszystkich. W ostatnich tygodniach odczuĹem bezpoĹrednio w naszym gronie wielkie powaĹźanie dla mnie, wielkÄ przyjaźŠoraz wielkÄ wolnoĹÄ w wyraĹźaniu swoich myĹli. To wszystko mnie umocniĹo.
Benedykt XVI ogĹosiĹ Ĺwiatu swojÄ decyzjÄ o rezygnacji krĂłtko po audiencji, ktĂłrej udzieliĹ Wam na zakoĹczenie Zgromadzenia, podczas ktĂłrego zostaĹeĹ wybrany. Wydarzenia w Bractwie oraz sprawa PapieĹźa w jakiĹ sposĂłb zbiegĹy siÄ ze sobÄ . Spotkanie z PapieĹźem byĹo bardzo wyjÄ tkowym momentem, caĹkowicie nieprzewidywalnym. Rano przybyliĹmy na audiencjÄ generalnÄ do Auli PawĹa VI. Po jej zakoĹczeniu odprowadzono nas do maĹej sali, przygotowanej na pierwszym piÄtrze, w ktĂłrej byĹo 20 krzeseĹ: 18 dla nas i dwa dodatkowe dla ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna i ksiÄdza Camisaski, wszystkie ustawione naprzeciwko fotela dla PapieĹźa. Kiedy czekaliĹmy na Benedykta, powiedziano mi: âPrzybÄdzie bardzo zmÄczony, jest maĹo czasuâ. W ten sposĂłb zrozumiaĹem jednak, Ĺźe mam moĹźliwoĹÄ przywitaÄ siÄ z nim. StaraĹem siÄ wyraziÄ przepeĹniajÄ cÄ mnie wdziÄcznoĹÄ. PapieĹź promieniowaĹ radoĹciÄ , miaĹ jaĹniejÄ ce oczy. SĹowa, ktĂłre do nas skierowaĹ, pozostanÄ darem dla caĹego Ruchu. Przede wszystkim to, co powiedziaĹ o ksiÄdzu Giussanim, przypominajÄ c o kreatywnoĹci jego wiary oraz sile jego idei. NastÄpnie sĹowa o pracy formacyjnej kapĹanĂłw, wykonanej przez ksiÄdza Massimo, bÄdÄ cej przykĹadem troski o powoĹania.
A Wasze osobiste spotkanie? PowiedziaĹ mi: âSpoczywa na KsiÄdzu wielka odpowiedzialnoĹÄ. Pan KsiÄdzu pomoĹźeâ. OdpowiedziaĹem mu, Ĺźe chcÄ nauczyÄ siÄ od niego radoĹci, z jakÄ niesie ciÄĹźar KoĹcioĹa. DuĹźo myĹlaĹem o tej krĂłtkiej rozmowie po ogĹoszeniu przez niego rezygnacji. I potwierdzam to, co mu powiedziaĹem. Jego gest wyraĹźa wolnoĹÄ, w ktĂłrej ja teĹź chciaĹbym wzrastaÄ, wolnoĹÄ tego, kto jest posĹuszny Duchowi ĹwiÄtemu. ZapytaĹ mnie takĹźe, czy utrzymujÄ jeszcze kontakty z Uniwersytetem w Eichstätt, gdzie studiowaĹem jego myĹl teologicznÄ po ukoĹczeniu seminarium. ZdumiaĹ mnie swojÄ uwaĹźnoĹciÄ .
JesteĹ przecieĹź badaczem myĹli Josepha Ratzingera. StaĹo siÄ tak dziÄki szczÄĹliwej sugestii ksiÄdza Javiera Pradesa. Po bakalaureacie poszukiwaĹem autora, ktĂłry ukazaĹby mi wizjÄ syntezy teologii. Na studia doktoranckie wyjechaĹem do nowo powstaĹego Uniwersytetu Katolickiego w Eichstätt w Bawarii, ktĂłrego rektorem byĹ profesor Nikolaus Lobkowicz. W ramach pracy doktorskiej pozwoliĹ mi dogĹÄbnie przestudiowaÄ dorobek Ăłwczesnego prefekta Kongregacji ds. Nauki i Wiary. JuĹź w ostatnich latach, gdy Joseph Ratzinger byĹ kardynaĹem, uczestniczyĹem w spotkaniach organizowanych dla jego byĹych studentĂłw. W ostatnich latach PapieĹź zapraszaĹ nas do Castel Gandolfo co roku w porze letniej na trzy dni prac.
A wiÄc delikatnoĹÄ osoby, ale rĂłwnieĹź siĹa myĹli. W tych latach kardynaĹ Ratzinger nauczyĹ mnie myĹleÄ. Jego metoda uprawiania teologii jest skrupulatna, a zarazem wolna, nigdy nie abstrakcyjna. CzytajÄ c jego artykuĹy, zrozumiaĹem, Ĺźe dla kardynaĹa Ratzingera Ĺźadne pytanie nigdy nie byĹo bezuĹźyteczne, nawet to Ĺşle postawione, przepeĹnione gniewem i ideologiÄ . Od niego nauczyĹem siÄ sĹuchaÄ. W kaĹźdym stanowisku znajduje siÄ okruch prawdy. I jeszcze jedna rzecz: dla niego pierwszy krok do znalezienia rozwiÄ zania to spojrzenie na historiÄ KoĹcioĹa. WiÄĹş z tradycjÄ jest dla kardynaĹa Ratzingera sprÄĹźynÄ innowacji. Jego myĹl jest jak najdalsza od myĹli dedukcyjnej, âdogmatycznejâ, jest to myĹl gĹÄboko zwiÄ zana z Ĺźyciem KoĹcioĹa.
PomijajÄ c kolegialne gĹosowanie, decydujÄ cy wpĹyw na wybĂłr Twojej osoby miaĹ ksiÄ dz Camisasca. Z ksiÄdzem Massimo wspĂłĹdzieliĹem wszystko. JuĹź w latach seminaryjnych zaangaĹźowaĹ mnie wraz z innymi studentami w pracÄ nad ciÄ gĹym osÄ dzaniem Ĺźycia Bractwa. Jest to cecha jego charakteru: potrafi ryzykowaÄ, jeĹli chodzi o duĹźo mĹodszych od siebie towarzyszy podróşy. W tych latach opiekowaĹ siÄ kaĹźdym z nas osobiĹcie. OfiarowaĹ nam przyjaĹşĹ, korygowaĹ nas i osÄ dzaĹ. Poprzez swojÄ przyjaźŠprzyzwyczaiĹ nas jednak do obiektywnej refleksji, do nauczania, przy pomocy ktĂłrego opisaĹ nasze oblicze, ideaĹ, do ktĂłrego chcemy przylgnÄ Ä na zawsze. Wreszcie wysĹaĹ nas do 20 róşnych krajĂłw na Ĺwiecie, zanurzajÄ c nas w dzieĹo nadzwyczajnej ewangelizacji, w sĹuĹźbie misyjnoĹci KoĹcioĹa. W tym wszystkim byĹ dla nas prawdziwym ojcem.
Co chciaĹbyĹ powiedzieÄ o ksiÄdzu Giussanim? Bractwo Ĺw. Karola Boromeusza nie istniaĹoby bez ksiÄdza Giussaniego. KsiÄ dz Massimo jest jego synem, charyzmat Bractwa jest jego charyzmatem. W nim uznajemy nasz poczÄ tek i chcemy dalej ĹźywiÄ siÄ jego myĹlÄ . KsiÄ dz Massimo mĂłwi zawsze: âĹťyĹem z wami tym, czym ĹźyĹ ze mnÄ ksiÄ dz Giussaniâ. W ten sposĂłb wykonaĹ waĹźnÄ pracÄ: pokazywaĹ konkretnie, Ĺźe ten charyzmat nadaje siÄ rĂłwnieĹź do formowania mĹodych ludzi do kapĹaĹstwa. MiaĹem szczÄĹcie poznaÄ ksiÄdza Giussaniego podczas studiĂłw na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie. Podczas tamtego spotkania â miaĹem wtedy 19 lat â odkryĹem, Ĺźe sĹowa tradycji, przekazane mi w rodzinie, byĹy Ĺźywe. Kiedy sĹyszaĹem, jak mĂłwiĹ, a przede wszystkim odpowiadaĹ na nasze pytania, zawsze miaĹem wraĹźenie, Ĺźe mam przed sobÄ ksiÄdza Bosco albo ĹwiÄtego Filipa Nereusza. MyĹlaĹem: doĹwiadczam tego samego, co mĹodzieĹź sĹuchajÄ ca tamtych ĹwiÄtych. ByĹo w nim coĹ, co w bardzo naturalny sposĂłb bezpoĹrednio odsyĹaĹo sĹuchaczy do wielkiej tradycji KoĹcioĹa. To budziĹo mĂłj entuzjazm. W ostatnich latach uczestniczyĹem wraz z nim w Radzie Prezydialnej CL, widziaĹem jego zdolnoĹÄ osÄ dzania Ĺźycia Ruchu, obserwowaĹem, jak stawiaĹ czoĹa ludzkim problemom. TowarzyszyĹ mi w caĹej mojej formacji.
JeĹli pomyĹlÄ o moim maĹym osobistym doĹwiadczeniu, Bractwo Ĺw. Karola Boromeusza byĹo zawsze waĹźne ze wzglÄdu na bliskoĹÄ, uwagÄ, jakÄ wielu kapĹanĂłw okazywaĹo moim dzieciom, mojej rodzinie i mnie samemu. ByĹy to osoby, ktĂłre mi towarzyszyĹy, wskazujÄ c na Pana. Czy moĹźna powiedzieÄ: o to wĹaĹnie chodzi? JesteĹmy wezwani do tego, byĹmy Ĺźyli z powierzonymi nam osobami. Tym wĹaĹnie staramy siÄ pokornie ĹźyÄ w naszych domach. Nie chcemy ĹźyÄ niczym innym, jak tylko chrzeĹcijaĹstwem w jego prostocie, komuniÄ zasadzajÄ cÄ siÄ na pragnieniu podÄ Ĺźania za Chrystusem. To wĹaĹnie proponujemy ludziom. Odpowiadam na te pytania, bÄdÄ c w Tajpej. Mamy tutaj bardzo maĹÄ parafiÄ, wspĂłlnotÄ liczÄ cÄ 80 osĂłb. W tych dniach panowaĹa tutaj rodzinna atmosfera. To otoczone budynkami podwĂłrko jest miejscem, w ktĂłrym ludzie siÄ spotykajÄ , by razem pĹakaÄ i siÄ ĹmiaÄ, by ĹwiÄtowaÄ radosne wydarzenia w swoim Ĺźyciu, by otrzymywaÄ wychowanie. Tutaj teĹź znajdujÄ kapĹanĂłw, ktĂłrzy sÄ ich przyjaciĂłĹmi. Stosunki rodzinne, troska o kaĹźdÄ poszczegĂłlnÄ osobÄ â myĹlÄ, Ĺźe to jest przyszĹoĹÄ misyjnoĹci KoĹcioĹa. Miejsca, w ktĂłrych ludzie mogÄ doĹwiadczyÄ miĹoĹci stajÄ cej siÄ noĹnikiem wiary, osÄ du Ĺźycia, oraz dojĹÄ do pewnoĹci, Ĺźe ich Ĺźycie zostaĹo zbawione.
Z punktu widzenia spoĹecznej historii KoĹcioĹa moĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe dziÄki Waszym kapĹanom naturalnie upadĹa dawna alternatywa miÄdzy ruchami a parafiami. Uwaga skierowana na pojedynczÄ osobÄ, do ktĂłrej zostaliĹmy wychowani, burzy wiele schematĂłw. Dla nas parafia jest zawsze pomocna. Dlaczego? PoniewaĹź zasada terytorialnego zakorzenienia jest dla czĹowieka zasadnicza, rĂłwnieĹź dla dzisiejszego czĹowieka, tak bardzo osamotnionego i wplÄ tanego w wirtualne Ĺrodowiska, w ktĂłrych relacje czÄsto sÄ rĂłwnie wirtualne, iluzoryczne. WaĹźne jest, by istniaĹy rzeczywiste miejsca, do ktĂłrych rodzina moĹźe dotrzeÄ Ĺrodkami komunikacji miejskiej albo pieszo, w swojej dzielnicy.
Co moĹźesz nam powiedzieÄ o ĹźeĹskim odĹamie Bractwa? W Rzymie zaczynamy oswajaÄ siÄ z jego obecnoĹciÄ obok Was⌠Jest 18 siĂłstr. SÄ bardzo radosne i rozwijajÄ siÄ niezwykle dynamicznie. WĹaĹnie otwarĹy dom w Nairobi i zaczÄĹy pomagaÄ ksiÄdzu Massimo w Reggio Emilii. Dla nas sÄ nieustannym przywoĹaniem do tego, na co wskazaĹ nam Benedykt XVI w ostatniej modlitwie AnioĹ PaĹski: do prymatu modlitwy ocalajÄ cej od choroby aktywizmu naszÄ pasjÄ do czĹowieka. Odczuwam ich obecnoĹÄ jako wielki dar dla Bractwa. I jestem przekonany, Ĺźe czekajÄ ca nas wspĂłlna droga nauczy nas jeszcze wielu rzeczy, pokaĹźe nam gĹÄbiej oblicze, jakie BĂłg dla nas przygotowaĹ.
NA ĹWIECIE Bractwo Misjonarzy Ĺw. Karola Boromeusza zostaĹo zaĹoĹźone przez ks. Massima CamisaskÄ w 1985 r., a w 1999 r. zostaĹo zaaprobowane przez StolicÄ ApostolskÄ . Dzisiaj naleĹźy do niego 118 ksiÄĹźy oraz 40 seminarzystĂłw. Jego czĹonkowie ĹźyjÄ w domach zamieszkiwanych przez trzech lub wiÄcej ksiÄĹźy. MoĹźna ich spotkaÄ we WĹoszech, w Hiszpanii, Portugalii, Austrii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, na WÄgrzech, w Czechach, Rosji, Tajwanie, Kenii, Stanach Zjednoczonych, Paragwaju, Chile, Brazylii i Meksyku. W 2007 r. powstaĹy takĹźe Misjonarki Ĺw. Karola Boromeusza, odĹam ĹźeĹski, ktĂłrych generalnym przeĹoĹźonym od samego poczÄ tku byĹ ksiÄ dz Paolo Sottopietra. |