Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2013 (marzec / kwiecieĹ) Ameryka ĹaciĹska Spotkanie Odpowiedzialnych. ZÂ otwartymi oczami Alessandra Stoppa Oblicze Benedykta XVI rzucaĹo im wyzwanie. Tymczasem po powrocie do domu zobaczÄ oblicze nowego papieĹźa. Na weekend, wypeĹniony zebraniami i spotkaniami, przyjechaĹo 300 osĂłb z 18 krajĂłw, by wspĂłlnie przebyÄ tegorocznÄ drogÄ. âZmienia nas tylko ciaĹo, ktĂłre nas dotykaâ. PoniĹźej nie relacja, ale doĹwiadczenie osĂłb.
Un sueĂąo del alma che a veces muere sin florecer.Obietnica, ktĂłra siÄ nie speĹnia, ktĂłra umiera, zanim zakwitnie. Blef. âĹťycie nie jest takie, poniewaĹź Chrystus jest prawdziwÄ obietnicÄ â. Nie moĹźna w niÄ jednak wierzyÄ, majÄ c zamkniÄte oczy. âTrzeba jÄ zweryfikowaÄâ. Dlatego sÄ tutaj, w Mariapolis, niedaleko Sao Paolo, 300 osĂłb z 18 krajĂłw na Spotkaniu Odpowiedzialnych z Ameryki ĹaciĹskiej (Assemblea Responsabili dellâAmerica Latina â ARAL) z ksiÄdzem JuliĂĄnem CarrĂłnem. Trzy dni nieustannego przywoĹywania do istoty Ĺźycia. By lepiej poznaÄ tÄ gĹÄbokÄ allegrĂa â radoĹÄ, dopiero co widniejÄ cÄ na obliczu Benedykta XVI, ktĂłrÄ po powrocie do domu zobaczÄ w papieĹźu Franciszku. Lekcje, spotkania i Ĺwiadectwa o âĹťyciu jako powoĹaniuâ, z pytaniami, z trudnoĹciami, przepeĹnione jednak pragnieniem prawdy, za ktĂłrÄ moĹźna podÄ ĹźaÄ. âNie Ĺźaden dyskurs: obliczeâ â powtarza czÄsto ksiÄ dz CarrĂłn. Dlatego nie znajdziecie tutaj sprawozdania, ale Ĺźycie i historie.
SILVIA|BRAZYLIA âChrystus jest dla mnie teoriÄ ! Gdyby wszedĹ przez te drzwi, wtedy moĹźeâŚâ â mĂłwi Marcelo, dziennikarz, ateista. Silvia sĹucha go i myĹli, Ĺźe jest tu wĹaĹnie z tego powodu, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe przez te drzwi od ponad roku, co dwa tygodnie, wchodzi niewytĹumaczalny fakt. W domu w jednej z dzielnic Sao Paolo spotyka siÄ z grupÄ przyjaciĂłĹ, wierzÄ cych i niewierzÄ cych. CoĹ poza programem w jej Ĺźyciu. Od lat uczy antropologii filozoficznej na Wydziale Sztuki. Najpierw miaĹa tylko klasy muzyczne, potem dostaĹa rĂłwnieĹź klasy o specjalnoĹci moda. âTo byĹa ostatnia rzecz, jakiej chciaĹam, uwaĹźaĹam, Ĺźe sÄ zbyt pĹytcyâ. Podczas jednej z imprez spotyka przypadkowo Carlosa, dawnego kolegÄ z pracy. Nigdy nie byĹ w Ruchu, ale czytaĹ ksiÄdza Giussaniego i jest przekonany, Ĺźe ZmysĹ religijny opisuje proces kreacji. âJeĹli twoje dziewczyny nauczÄ siÄ tej metody, zostanÄ wielkimi stylistkamiâ â mĂłwi Silvii. Lekcje nabierajÄ intensywnoĹci, miĹoĹÄ do swojej pracy staje siÄ bardziej naglÄ ca, szuka teĹź kilku zaprzyjaĹşnionych nauczycieli, by mogĹa siÄ z nimi konfrontowaÄ. Z czasem inicjatywa siÄ rozrasta, doĹÄ czajÄ inni, nie tylko wykĹadowcy, przede wszystkim niechrzeĹcijanie. âTeraz jest to przyjaĹşĹ, w ktĂłrej osÄ dzamy wszystko, co siÄ wydarzaâ. Ten, kto przychodzi, wnosi swoje Ĺźycie, pytania do pytaĹ, stawiane usilnie przede wszystkim przez tych, ktĂłrzy nie wierzÄ . âTe, ktĂłre my zapominamy zadaÄâ â mĂłwi Silvia. âSpotykamy siÄ po roku, by zobaczyÄ, jak wyzwania, ktĂłrych Ĺźycie nam nie zaoszczÄdziĹo, pozwoliĹy nam dojrzeÄâ â mĂłwi podczas wprowadzenia ksiÄ dz CarrĂłn. Fakt, z powodu ktĂłrego kaĹźdy z nas jest w tej auli, wiara, ktĂłra zadziwiĹa Ĺźycie, âjaki ma zwiÄ zek z naszymi wymogami?â. Silvia myĹli o grupie swoich dorosĹych przyjaciĂłĹ, w ktĂłrej Ĺrednia wieku wynosi 50 lat, o ludziach, ktĂłrzy przekonali siÄ, Ĺźe âĹźycie jest skomplikowaneâ, niektĂłrzy majÄ na swoim koncie dwa, trzy maĹĹźeĹstwa. âBardzo dobrze znajÄ Ĺźycie bez Chrystusa. A wiÄc zainteresowanie tym, by siÄ z nami spotykaÄ, w rzeczywistoĹci jest nieustannym pytaniem dla mnie: dlaczego nie moĹźesz ĹźyÄ bez Chrystusa?â. Odpowiedzi doĹwiadczajÄ razem, we wzrastajÄ cej przyjaĹşni miÄdzy sobÄ . âCzyĹź wiara nie interesuje ciÄ dlatego, Ĺźe stokroÄ intensyfikuje smak Ĺźycia? â zapytaĹ ksiÄ dz CarrĂłn w tych dniach. â Musimy tylko przylgnÄ Ä do Chrystusa. W ten sposĂłb powstajÄ miejsca tworzone przez Jego spojrzenieâ.
ALEJANDRO|WENEZUELA W nocy, w ktĂłrej umarĹ Hugo ChĂĄvez [prezydent Wenezueli], leciaĹ samolotem na ARAL. Sam. Przez caĹÄ podróş tylko ta wiadomoĹÄ i jego serce. âTo byĹo coĹ nieprawdopodobnego. ZdawaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe nie byĹem ani smutny, ani zadowolony, jak wielu moich rodakĂłwâ. Alejandro pochodzi z Caracas. Po 14 latach âwszechobecnoĹciâ caudilla w Ĺźyciu kaĹźdego Wenezuelczyka, myĹlaĹ o nim jakby po raz pierwszy. âJego ĹmierÄ mĂłwiĹa mi o mnieâ. CzĹowiek, ktĂłry ĹźyĹ i walczyĹ o swĂłj plan i trzymaĹ w rÄkach wĹadzÄ. Wobec pustego tronu krĂłlewskiego przychodzi refleksja nad swoim przeznaczeniem. âWspĂłĹczuĹem mu w jego cierpieniu bycia ÂŤpokonanymÂť, w utracie nawet najpotÄĹźniejszej broni: sĹowa. MÄ droĹÄ BoĹźa wie jednak, przez co musimy przejĹÄ, byĹmy zrozumieli prawdziwy sens Ĺźyciaâ. MyĹli o ChĂĄvezie, myĹli o sobie. âO ryzyku, jakie ponoszÄ, liczÄ c tylko na swoje siĹy, uczepiajÄ c siÄ jakiejĹ mojej idei. Ja jednak spotkaĹem fakt, Chrystusa, ktĂłry jest jedynÄ prawdziwÄ konsystencjÄ . I wszystko jest sposobnoĹciÄ , by Go poznaÄâ. RĂłwnieĹź teraz, kiedy w jego ojczyĹşnie, po Ĺmierci ChĂĄveza i na poczÄ tku powstawania âmituâ o nim, zaczyna siÄ okres wielkiej niepewnoĹci. Podczas ARAL-u jedna z najbardziej zaciÄtych konfrontacji dotyczy wĹaĹnie polityki. Od porĂłwnania z wyborami we WĹoszech przez relacjÄ miÄdzy wĹasnym zaangaĹźowaniem a wĹadzÄ , aĹź po sytuacjÄ w Wenezueli, gdzie wybory miaĹy odbyÄ siÄ 14 kwietnia. âWszÄdzie tam, gdzie jesteĹmy, gdzie stajemy w obliczu chaosu politycznego, fragmentaryzacji spoĹeczeĹstwa, triumfu ideologii, jedynym naszym prawdziwym wkĹadem moĹźe byÄ jasna ĹwiadomoĹÄ tego, kim jesteĹmy. PierwszÄ odpowiedziÄ jest chrzeĹcijaĹska wspĂłlnotaâ. âTo znaczy ja â mĂłwi Alejandro. â DziÄki spojrzeniu, jakim czuĹem siÄ tutaj ogarniÄty, jest to jeszcze bardziej zrozumiaĹe. Jest we mnie to wszystko, czego potrzebujÄ do osÄ dzenia tego, co siÄ wydarza. Nawet wtedy, gdy jestem samâ. Tak jak tamtej nocy w samolocie. I jak mĂłwi ksiÄ dz CarrĂłn: âCo jest naglÄ cÄ potrzebÄ ? Wychowanie, dziÄki ktĂłremu wyĹania siÄ kryterium osÄ du po to, by siÄ nie zagubiÄ. To miejsce w naszym sercuâ. Bernhard Scholz, przewodniczÄ cy CDO, opowiadajÄ c o doĹwiadczeniu wyborĂłw we WĹoszech, powiedziaĹ: âJeĹli nie zaangaĹźujemy siÄ w rzeczywistoĹÄ, nie odkryjemy moĹźliwoĹci naszego ÂŤjaÂť. I zaleĹźymy od innychâ. Tylko wolne czĹowieczeĹstwo nie zostaje zniszczone przez wĹadzÄ. Czy to wĹadzÄ ChĂĄveza, czy to wĹadzÄ tego, kto przyjdzie później, czy teĹź wĹadzÄ kaĹźdej innej pewnoĹci. âĹatwo jest od razu oprzeÄ siÄ na jakimĹ innym ÂŤidoluÂť â mĂłwi Alejandro. â Dlatego potrzebujÄ drogi, potrzebujÄ podÄ ĹźaÄ za tym, co spotkaĹem w Ĺźyciu i co czyni mnie wolnymâ. Luz, podobnie jak on, pochodzi z Caracas i pracuje w jednym z biur rzÄ dowych. Wiele osĂłb obecnych na Spotkaniu pyta jÄ : jak moĹźesz tam pracowaÄ? Na co ona odpowiada z prostotÄ : âDobrze wykonujÄ swoje obowiÄ zki, poniewaĹź to jest moja praca. ĹťyjÄ dziÄki doĹwiadczeniu miĹoĹciâ. Temu samemu doĹwiadczeniu, ktĂłre widzÄ po powrocie do domu: nowego PapieĹźa. ZaskoczyĹ ich caĹkowicie, nie dlatego jednak, Ĺźe pochodzi z Ameryki ĹaciĹskiej: âZe wzglÄdu na wiarÄ, ktĂłrÄ pokazuje nam od pierwszej chwiliâ.
CLAUDIA|PERU âPrzez ostatnie dwa lata na uniwersytecie przepeĹniaĹo mnie pragnienie, by Ĺźycie, ktĂłre spotkaĹam, otwarĹo siÄ na Ĺwiatâ. Nie myĹlaĹa o wyjeĹşdzie nie wiadomo gdzie, âniczym siÄ nie martwiĹam, ĹźyĹam zwyczajnie, ale z tym wyĹomem w sercuâ. Potem pojawiĹa siÄ propozycja rocznej sĹuĹźby cywilnej na Uniwersytecie âSedes Sapientiaeâ w Limie. Cztery dni po obronie pracy magisterskiej pozostawia Bari i wyjeĹźdĹźa do Peru. Opowiada, Ĺźe do Limy przyjechaĹa, ânie majÄ c Ĺźadnego wyobraĹźenia o tym, czego powinna siÄ spodziewaÄ, ale podÄ ĹźajÄ c za we wszystkim, majÄ c jedynÄ pewnoĹÄ, Ĺźe pierwszy ruch naleĹźy zawsze do Bogaâ. Klimat, ruch na drogach, muzyka na caĹy regulator o godzinie 7.30 rano⌠Wszystko wywoĹywaĹo napiÄcie. Jednak najwiÄksze ograniczenie â nieznajomoĹÄ jÄzyka â uĹwiadomiĹo jej na nowo oczywistoĹÄ, Ĺźe zaleĹźy we wszystkim, ale to wszystkim, aĹź po uznanie, Ĺźe âja siebie nie czyniÄ, jestem czyniona. Zaniepokojenie zniknÄĹo dziÄki prawdziwszej koniecznoĹci: trzeba daÄ siÄ pochwyciÄâ. Kilka miesiÄcy później profesor, z ktĂłrym pracowaĹa, miaĹ wypadek i poprosiĹ jÄ , by nastÄpnego dnia sama poprowadziĹa zajÄcia. To byĹ pierwszy raz. Nie byĹo czasu, by siÄ przygotowaÄ, a na dodatek upadĹa i siÄ potĹukĹa. Tamtej nocy nie spaĹa, a rano wstaĹa caĹa obolaĹa. âNie wiedziaĹam, co robiÄ, wtedy zadzwoniĹ do mnie profesor i zapytaĹ: ÂŤJesteĹ pewna, Ĺźe w takim stanie moĹźesz poprowadziÄ zajÄcia?Âť. To proste pytanie zainicjowaĹo mojÄ rozmowÄ z TajemnicÄ : czy naprawdÄ nie chcÄ iĹÄ z powodu upadku? OczywiĹcie, Ĺźe nieâ. To byĹ strach, wyobraĹźenie o tym, jak powinien wyglÄ daÄ jej pierwszy wykĹad. ChciaĹa uciec, a przynajmniej tak jej siÄ wydawaĹo. âZadaĹam sobie pytanie, czego naprawdÄ pragnÄ: chciaĹam powiedzieÄ ÂŤtakÂť. Nie ze wzglÄdĂłw moralizatorskich, ale poniewaĹź potrzebowaĹam Jegoâ. Ze wzglÄdu na pragnienie, by On wchodziĹ juĹź w pierwszÄ godzinÄ dnia. âPowiedzieÄ ÂŤnieÂť temu, co zostaĹo mi dane, to zamknÄ Ä przed TobÄ drzwiâ. ObecnoĹÄ w dziaĹaniu, i zaraz potem pewnoĹÄ, wczeĹniej niemoĹźliwa. I tak przez caĹy rok, w podziwie nieustannego przekraczania granic ludzkich moĹźliwoĹci. âDzieĹ po dniu odkrywam, Ĺźe Ĺźyciem jesteĹ Ty, ktĂłry ogarniasz mnie swojÄ obecnoĹciÄ â.
ALEJANDRA|URUGWAJ Przez szeĹÄ miesiÄcy nie otrzymaĹa Ĺźadnej odpowiedzi. Alejandra napisaĹa do ksiÄdza z miasteczka, z ktĂłrego pochodziĹa, Villa Rodriguez, poĹoĹźonego 80 kilometrĂłw od Montevideo: teraz, gdy mieszkaĹa sama w stolicy, odczuwaĹa potrzebÄ wspĂłlnoty. Kiedy juĹź straciĹa nadziejÄ, nadszedĹ mail: âTak, znam grupÄâŚâ. W ten sposĂłb trafiĹa na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, a dzisiaj jest po raz pierwszy na ARAL-u. âSpotkanie z Ruchem zrewolucjonizowaĹo mojÄ relacjÄ z wiarÄ , uczyniĹo jÄ rzeczywistÄ , cielesnÄ â. ZmieniĹo jej zachowanie. Jest psychologiem, kocha rĂłwnieĹź komponowaÄ piosenki. âWczeĹniej wychodziĹam od tego, czego spodziewali siÄ inni, od tematĂłw, ktĂłre mogĹy byÄ interesujÄ ce. Teraz muzyka wypĹywa ze mnie. PoniewaĹź idÄ c tÄ drogÄ , spotykam samÄ siebieâ. DzieĹ, w ktĂłrym skomponowaĹa Tu amor por mi, byĹ smutny, poniewaĹź rodzina i przyjaciele nie chcieli, by zostaĹa sama na weekend, nalegali, by siÄ z niÄ zobaczyÄ. âJa jednak nie chciaĹam jechaÄ, potrzebowaĹam czegoĹ innegoâ. CzytajÄ c ZmysĹ religijny, natknÄĹa siÄ na wiersz Tagoreâa: âWszelkimi sposobami trzymajÄ mnie ci, / ktĂłrzy miĹujÄ mnie na tym Ĺwiecie. // Ale inaczej jest z TwojÄ miĹoĹciÄ , / ktĂłra jest wiÄksza od ich miĹoĹci, / i dlatego Ty mnie wyswobodziszâ (s. 149). âZdaĹam sobie sprawÄ z tego, jak kochamy my â ja w pierwszej kolejnoĹci â a jak kocha Onâ. Alejandra Ĺpiewa o tym na scenie podczas Spotkania. Rytm jest szybki, narasta, woĹanie, przyzywanie wolnoĹci. SĹowa to wiersz, do ktĂłrego ksiÄ dz CarrĂłn nawiÄ zuje podczas assemblei, odpowiadajÄ c na proĹbÄ o pomoc w dokonaniu wyboru. âChcielibyĹmy rozwiÄ zaÄ problem drugiego albo Ĺźeby drugi rozwiÄ zaĹ nasz problem. To jednak odrywa nas od Tajemnicy. Jezus nie podpowiada rozwiÄ zania dwĂłm kĹĂłcÄ cym siÄ o spadek braciom. Nam wydaje siÄ, Ĺźe jest to za maĹo albo Ĺźe jest to coĹ abstrakcyjnego. Tymczasem tylko wychowujÄ c siÄ do tajemnicy, do nieskoĹczonoĹci, jesteĹmy wolniâ. âJeĹli nie wzywam CiÄ w modlitwach moich, / jeĹli nie chowam CiÄ w mym sercu, / to przecieĹź miĹoĹÄ Twoja ku mnie / na mojÄ czeka miĹoĹÄâ (s. 149). âByÄ kochanym tak mocno to coĹ rzeczywistego â mĂłwi Alejandra. â Dlatego podÄ Ĺźanie za nic mnie nie kosztujeâ.
ROSETTA|BRAZYLIA Ludzie, ktĂłrych zatrudniasz, wychowujesz i widzisz, Ĺźe odchodzÄ , coraz wiÄksza odpowiedzialnoĹÄ, relacja ze wspĂłĹpracownikami, problemy administracyjne⌠âW tym wszystkim, o czym mĂłwicie, widzimy przede wszystkim, Ĺźe przedsiÄbiorca jest osobÄ â â zaczyna ksiÄ dz CarrĂłn w sobotÄ po poĹudniu, podczas spotkania poĹwiÄconego dzieĹom. W sĹowach tych, ktĂłrzy zabierajÄ gĹos, opowiadajÄ c róşne historie, rozbrzmiewa to samo naglÄ ce pragnienie, by ideaĹ pozostaĹ Ĺźywy w pracy. âIdeaĹ pozostaje Ĺźywy, jeĹli nim Ĺźyjesz. Jezus nie przysyĹaĹ listĂłw. Jest ciaĹemâ. Rosetta nie ma niczego innego. âPrzyjechaĹam tu jako Ĺźebrakâ. Nie jest nowicjuszkÄ . Mieszka w Brazylii, odkÄ d skoĹczyĹa 23 lata. 46 lat intensywnego budowania DzieĹ Wychowawczych im. ks. Giussaniego w Belo Horizonte. Ponad tysiÄ c dzieci i nastolatkĂłw, cztery centra dla dzieci, dom opieki, centrum spoĹeczno-kulturalne, centrum sportowe⌠I ostatnie miesiÄ ce, ktĂłre byĹy pasmem niepowodzeĹ. OdejĹcie szefa projektu programu zatrudniania, blokada czÄĹci ĹrodkĂłw rzÄ dowych z powodu problemĂłw ze sprawozdaniami finansowymi, potrzeba napisania odwoĹania, komplikacje, strach, Ĺźe inni nie dadzÄ rady. ZaczÄĹa czuÄ, Ĺźe dzieĹo jÄ przerasta. âBudziĹam siÄ w nocy zmartwiona. Nie opieraĹam siÄ na Chrystusie. To znaczy mĂłwiĹam: tak, opieram siÄâŚâ. ZostawiajÄ c miejsce na ale, ktĂłre pomaĹu zamyka nas w samych sobie. âNa czym stawiasz fundamenty?â To otwiera wszystko na nowo. âPytanie ksiÄdza CarrĂłna, sĹowa, w ktĂłrych rzuca nam wyzwanie, nie byĹy juĹź tylko sĹowami. Ale ciaĹem przyjaciela bÄdÄ cego przy mnie, ktĂłry mnie wzrusza, poniewaĹź przywraca mi prawdÄ o tym, kim jestem. Tajemnica staĹa siÄ dotykalnaâ. Sprawy siÄ nie uĹoĹźyĹy, spoglÄ da jednak z wdziÄcznoĹciÄ na to, co jest, na kryzys, na swojÄ sĹaboĹÄ. âTo sÄ narzÄdzia, aĹźebym stanÄĹa ogoĹocona przed TajemnicÄ . PomyĹlaĹam: co ja teraz zrobiÄ, to koniecâŚâ. Teraz pĹacze, Ĺźe tak pomyĹlaĹa. âPoniewaĹź wszystko zostaĹo mi dane, mnie, ktĂłra jestem niczymâ.
CARLOTTA|SURINAM âSurinam!â â wybucha burza oklaskĂłw. Podczas assemblei gĹos zabiera rĂłwnieĹź Carlotta. PiÄkna i wylÄkniona twarz. Gdy mĂłwi o samotnoĹci, ktĂłrej doĹwiadczyĹa, nie uwierzyĹbyĹ, Ĺźe teraz moĹźe byÄ tak bardzo szczÄĹliwa. Od roku mieszka w Paramaribo, w najmniejszym paĹstwie Ameryki ĹaciĹskiej, z mÄĹźem Carlem i trĂłjkÄ dzieci. Ruch tam to oni. Carlo, ktĂłry jest inĹźynierem, musi siÄ przenieĹÄ z powodu budowy rafinerii: âJedziesz ze mnÄ ?â â pyta jÄ . âZawsze pragnÄ Ĺ pracowaÄ za granicÄ , ja nie miaĹam na to najmniejszej ochoty. ByĹam taka szczÄĹliwa w Vareseâ. Do zderzenia z innym Ĺwiatem dochodzi natychmiast, na drodze z lotniska do domu. âZaczÄĹam od razu pytaÄ: ÂŤPanie, dlaczego odebraĹeĹ nam bogactwo Ĺźycia, ktĂłre mieliĹmy we WĹoszech?Âť. Powoli zdaĹam sobie jednak sprawÄ, Ĺźe to nie byĹo pytanie, ale wÄ tpliwoĹÄâ. Podczas jednej z bezsennych nocy sĹowa Carla zmroziĹy jej krew w ĹźyĹach: âCo my robimy w tym miejscu?â. W jednej chwili trudnoĹci przeĹźywane przez mÄĹźa sprowokowaĹy jÄ bardziej niĹź jej wĹasne. Przez miesiÄ c ĹźyĹa, opierajÄ c siÄ na pewnoĹci, z jakÄ tu przyjechaĹ. âZrozumiaĹam, Ĺźe droga i pewnoĹÄ sÄ sprawÄ osobistÄ . ZaczÄĹam zadawaÄ sobie pytania, rozwiewaÄ swoje wÄ tpliwoĹci. DoszĹo do gĹosu prawdziwe pytanie: co ja robiÄ na Ĺwiecie?â. MiesiÄ ce nieprzerwanych deszczy, nieustanna pokusa nudy, Carlo wciÄ Ĺź w pracy. âAle nawet zniechÄcenie, chwile silnego poczucia pustki sÄ wielkÄ okazjÄ do zadawania tego pytania. Ĺťebrania o to, by Pan siÄ ukazaĹ. On nigdy nie pozostawia mnie samejâ. Najpierw dojrzaĹo towarzystwo tworzone z Carlem. âPewnego dnia powiedziaĹ mi: ÂŤTo, jak mogÄ na ciebie teraz patrzeÄ, jest warte wszystkich trudnoĹci, jakie tu przeĹźywamyÂť. Nie byĹ taki nawet wtedy, gdy prosiĹ mnie o rÄkÄâ.
FERNANDO|ARGENTYNA W rozmowach prowadzonych w tych dniach czÄsto powracajÄ nasze wyobraĹźenia. âJeĹli ich nie osÄ dzamy, wyolbrzymiamy je, przydajemy im rozmiarĂłw, nadajemy konsystencjÄ, ktĂłrych nie majÄ â mĂłwi ksiÄ dz CarrĂłn. â Wiemy, Ĺźe wyobraĹźenia nie wypeĹniajÄ Ĺźycia. To jednak nie wystarczy, aby siÄ od nich uwolniÄ. Zmienia nas tylko ciaĹo, ktĂłre nas dotykaâ. PochodzÄ cy z Argentyny Fernando kilka miesiÄcy temu dostaĹ do rÄki kartkÄ z diagnozÄ stwierdzajÄ cÄ u jego Ĺźony Caroliny raka. W gĹowie pojawiĹy siÄ wszystkie âdlaczegoâ, zaniepokojenie o szeĹcioro dzieci, przysiÄga maĹĹźeĹska⌠Wszystko zmienia siÄ jednak, kiedy Carolina mĂłwi mu: âTo, co mam, jest dla ciebieâ. âĹťadnej poezji â mĂłwi Fernando. â Przede wszystkim ciÄĹźka praca. Codziennie rano musiaĹem zdecydowaÄ, czy prawdziwszy jest strach, czy uznanie, Ĺźe jestem dzieckiem, dzieckiem Ojca, ktĂłry pragnie mnie teraz. A wiÄc kim jestem, Ĺźebym znaĹ Jego plan wobec Caroliny, wobec dzieci, wobec mnie? Tylko doĹwiadczenie tego uznania pozwoliĹo mi przeĹźywaÄ okolicznoĹÄâ. AĹź po odkrycie, Ĺźe diagnoza byĹa bĹÄdna, i decyzjÄ o niewnoszeniu pozwu. âZ wdziÄcznoĹci za to, co odkryĹemâ. ZnĂłw zaczyna siÄ codzienne zabieganie i znĂłw zaczynajÄ siÄ upadki. Fernanda pochĹaniajÄ przygotowania wakacji dla argentyĹskiej wspĂłlnoty, spoczywa na nim odpowiedzialnoĹÄ za organizacjÄ, niepokoi siÄ, by wszystko siÄ udaĹo. âMĂłwiĹem sobie: robiÄ wszystko z miĹoĹci do tej historiiâ. Dobrze mu to brzmiaĹo. A przecieĹź przeĹźywaĹ teraĹşniejszoĹÄ jak myto pĹacone za przyszĹoĹÄ. ZrozumiaĹ to dziÄki jednemu zdaniu ksiÄdza JuliĂĄna de la Moreny, odpowiedzialnego za CL w Ameryce ĹaciĹskiej: âNie robiÄ wszystkiego po to, by na wakacjach mogĹo wydarzyÄ siÄ coĹ wielkiego. To w tym, co robiÄ, w poszukiwaniu hotelu, jest obecna wzywajÄ ca mnie Tajemnicaâ. Fernando znĂłw odczuĹ pragnienie, by âwykorzystaÄâ to, co siÄ wydarza. âTylko trwajÄ c przy tym, co przynosi mi rzeczywistoĹÄ, mogÄ zobaczyÄ wdzieranie siÄ z zewnÄ trz KogoĹ Innegoâ. Tak jak w owym âHabemus Papam Georgium Mariumâ. ByĹ w pracy, w swojej kancelarii adwokackiej w Buenos Aires. ZobaczyĹ âswojegoâ arcybiskupa w watykaĹskiej Loggi, nie wierzyĹ. PomyĹlaĹ o pytaniu zadawanym przez ludzi stajÄ cych przed Jezusem: czyĹź nie jest to syn stolarza? âMĂłwiĹem sobie: on jest czĹowiekiem, ktĂłrego poznaliĹmy, sĹuchaliĹmy, ktĂłry spotkany na ulicy potrafiĹ wyspowiadaÄ ciÄ za kioskiem ruchu, dzwoniĹ do ciebie⌠Tak, to on. Jest jednak kimĹ wiÄcej. Jest Ojcem ĹwiÄtym. JakÄ Ĺź tajemnicÄ jest Pan, ktĂłry powoĹuje, nie zwaĹźajÄ c na naszÄ nieodpowiednioĹÄ, ale proszÄ c tylko o nasze ÂŤtakÂťâ. Kilka dni wczeĹniej, podczas Spotkania usĹyszaĹ sĹowa: âJan i Andrzej nie nawrĂłcili siÄ, myĹlÄ c, Ĺźe muszÄ coĹ zrobiÄ. Jedyny problem polegaĹ na tym, by nie zagubili ObecnoĹci, ktĂłrÄ mieli przed sobÄ â. |