Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2013 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2013 (marzec / kwiecień)

Pierwszy Plan

Papież Franciszek. Zdumienie początkiem


„Ludzi zdumiewa widok człowieka kochającego Jezusa Chrystusa”. To właśnie się wydarza. Wcześniej niż wszystkie teorie dotyczące Kościoła, tego, jaki będzie, oraz nowego pontyfikatu. Słowa i gesty, na które przede wszystkim trzeba patrzeć, ponieważ pokazują nam chrześcijaństwo takim, jakim ono jest: jako niedające się pomniejszyć wydarzenie. Powracamy do pierwszych dni pontyfikatu papieża FRANCISZKA poprzez świadectwa oraz krótką podróż przez jego życie i myśl.

 

Przede wszystkim jest to, co się wydarza. Słowa i gesty. Mają większą wartość niż tysiące domniemań na temat tego, jaki będzie albo jaki powinien być Kościół. Pokazują chrześcijaństwo takim, jakie ono jest: jako zdumiewające wydarzenie, niepozwalające sprowadzić się do naszych interpretacji.

Od dnia swojego wyboru papież Franciszek pokazał nam już wiele tych faktów. Gesty, takie jak pochylenie się przed wiernymi w geście prośby o ich modlitwę w swojej intencji tuż po ukazaniu się w Loggi Błogosławieństw albo pielgrzymka do bazyliki Matki Bożej Większej czy też przechadzki poza murami Watykanu, osobiste powitanie z wiernymi po mszy św. w kościele św. Anny, telefon do wiernych z „jego” Buenos Aires, zebranych na placu de Mayo… I słowa. Ważne. Począwszy od tych pierwszych, kiedy nazwał siebie po prostu „Biskupem Rzymu”, Kościoła, który „przewodzi w miłości wszystkim Kościołom”. Nie wszyscy to zauważyli, ale w tym cytacie ze świętego Ignacego z Antiochii zawierało się ziarno nowości dotyczącej samego Urzędu Piotrowego. To nie przypadek, że na mszy św. inauguracyjnej był również obecny patriarcha Konstantynopola Bartolomeusz. Podobne wydarzenie nie miało miejsca od roku 1054. Tak jak nadzwyczajną wartość dla jedności chrześcijan miała wspólna modlitwa przy grobie świętego Piotra wraz z patriarchami Kościołów wschodnich tuż przed mszą św. inauguracyjną. Czy też Ewangelia odczytana w języku greckim.

Gesty te są czymś o wiele więcej niż zwykłym „naruszeniem ceremoniału”, wynikającym z temperamentu nowego Papieża. Wiążą się z ideą papiestwa. A ich wartość odkryjemy dopiero w najbliższych miesiącach albo latach. Tak jak trzeba będzie czasu, by pojąć wagę wielu innych przymiotów, które uderzają w papieżu Franciszku: prostota w sposobie bycia, nieustannie wypowiadane słowa „troska” i „czułość” albo nacisk kładziony na sprawę „Kościoła ubogiego dla ubogich” oraz na władzę mającą być służbą.

W wielu przypadkach już widać pewne próby usprawiedliwiania i sprowadzania wszystkiego do bardziej przyziemnych kategorii (do uczucia – „dobry Papież”, albo do polityki – „Papież rewolucjonista”), a jednocześnie przechodzenie do porządku dziennego nad zasadą takiego postępowania, czyli faktem, że Ojciec Święty wciąż odnosi wszystko do źródła: do Chrystusa.

Tymczasem oczywiste jest, że to jest centrum. Że w pierwszych gestach Franciszka odbijają się echem ostatnie gesty Benedykta XVI, którym towarzyszyły słowa wypowiedziane w taki sam sposób przez obydwóch: „Kościół należy do Chrystusa, nie do papieża”.

Do najważniejszych wydarzeń pierwszych dni pontyfikatu należy z pewnością spotkanie w Castel Gandolfo „dwóch braci”, jak powiedział sam Franciszek: uścisk z Benedyktem przy helikopterze, wzruszające podarowanie ikony, niezapomniany widok dwóch, ubranych na biało mężczyzn, klęczących obok siebie przed wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny. Historyczny fakt, który nigdy wcześniej nie miał miejsca. Fakt, który wykracza jednak daleko poza „przekazanie sprawy następcy”. Tych ludzi łączy prawdziwa –widzialna – przyjaźń. Coś radykalnego, co wykracza poza zwyczaje i funkcje, a także wspólne zaakcentowanie pokory, tak bardzo widocznej u obydwu. Całkowita jedność wypływająca z wiary, właśnie z uznania, że wszystko pochodzi od Chrystusa i że z Nim „serce nigdy się nie starzeje”, jak powiedział Ojciec Święty w Niedzielę Palmową.

Oto sposób, w jaki papież Franciszek pokazuje nam, jak usuwając wszelkie zbędne szczegóły, wszystko odnieść do Chrystusa. I będzie to jeden z dominujących rysów pontyfikatu najbliższych lat. Nauczymy się go poznawać. Mamy czas. A metoda zawsze jest taka sama: patrzeć na to, co się wydarza. Na słowa i gesty. Jak robimy to na tych stronach.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją