Ślady
>
Archiwum
>
2013
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2013 (marzec / kwiecieĹ) Listy Gest PapieĹźa. Wobec mojej odpowiedzialnoĹci i inne... GEST PAPIEĹťA. WOBEC MOJEJ ODPOWIEDZIALNOĹCI Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, jest coĹ, co ĹÄ czy to, o czym nam mĂłwisz juĹź od jakiegoĹ czasu, z doniosĹym gestem rezygnacji Ojca ĹwiÄtego. Jak gdybyĹ wraz z Ojcem ĹwiÄtym mĂłwiĹ nam: nie moĹźecie opieraÄ siÄ na niczym innym, jak tylko na Chrystusie. PapieĹź znĂłw postawiĹ nas wobec naszej odpowiedzialnoĹci. Ty co prawda nie zaproponowaĹeĹ nam pĂłjĹcia na skrĂłty w sprawie polityki, ale tak naprawdÄ nie proponujesz nam chodzenia na skrĂłty, jeĹli chodzi o Ĺźycie. Chodzeniem na skrĂłty jest opieranie siÄ na Ruchu jako na organizacji. Chodzeniem na skrĂłty jest opieranie siÄ na papieĹźu, ktĂłry gwarantowaĹby prawomyĹlnoĹÄ, albo papieĹźu charyzmatycznym. Chodzeniem na skrĂłty jest opieranie siÄ na ksiÄdzu Giussanim i jego âdyskursieâ. Chodzeniem na skrĂłty jest opieranie siÄ na âszefieâ. Chodzeniem na skrĂłty jest opieranie siÄ na dzieĹach, choÄbyĹmy je kochali i byli gotowi przelaÄ za nie krew. Chodzeniem na skrĂłty jest liczenie na zwyciÄstwo polityczne i opieranie siÄ na wĹadzy. Ostatecznie przez wiele dziesiÄcioleci byĹ to bĹÄ d popeĹniany przez wielu katolikĂłw we WĹoszech: opieranie siÄ na paĹstwie, najpierw, by czyniÄ dobro, a nastÄpnie by zapewniÄ wĹadzy trwanie. MoĹźna byÄ w CL od najdawniejszych lat â mĂłwiÄ tu o sobie â a moĹźe byÄ tak, Ĺźe Chrystus wciÄ Ĺź jeszcze nie naruszyĹ murĂłw opasajÄ cych nasze serca i umysĹy. To wĹaĹnie grozi mi po 40 latach bycia w Ruchu. Wydarzenie bÄdzie trwaĹo, gdy na nowo wydarzy siÄ w naszych sercach i umysĹach, a nie w organizacji. Gra toczy siÄ o coĹ o wiele waĹźniejszego niĹź o dobre funkcjonowanie âstowarzyszeniaâ. Gra toczy siÄ o caĹe moje Ĺźycie. Czy jednak w ten sposĂłb nie formuĹujÄ teorii swego rodzaju protestanckiego indywidualizmu? Czy przypadkiem nie twierdzÄ, Ĺźe towarzystwo siÄ nie liczy i Ĺźe nie liczy siÄ Ojciec ĹwiÄty? WrÄcz przeciwnie. ChcÄ tylko powiedzieÄ, Ĺźe dorosĹe towarzystwo odradza siÄ prawdziwsze, gdy Chrystus zaczyna rozbijaÄ skorupÄ naszych konformizmĂłw, nawet jeĹli chodziĹoby o ortodoksyjne konformizmy CL-owskie. W ostatnich tygodniach zauwaĹźyĹem, Ĺźe dzieje siÄ wĹaĹnie coĹ takiego. Zaczyna siÄ od zadawania pytaĹ i zmuszania do odpowiedzi, bez roszczenia sobie prawa, ale takĹźe bez mniemania, Ĺźe juĹź siÄ wie. Kiedy stawkÄ jest wolnoĹÄ, to znaczy serce, zawsze siÄ ryzykuje. WidziaĹem jednak mĹodzieĹź i dorosĹych spotykajÄ cych siÄ razem, by odkryÄ racje, przy pomocy ktĂłrych moĹźna stawiÄ czoĹa zarĂłwno polityczno-wyborczej okolicznoĹci, jak i Ĺźyciu, majÄ c nieustannie na uwadze naszÄ historiÄ, to, co siÄ wydarzyĹo, nasz âcharyzmatâ. To wszystko wydaje mi siÄ bardzo katolickie, bardzo zdrowo âCL-owskieâ, bardzo chrzeĹcijaĹskie. Gianni, Bolonia
W ROKU WIARY CZY RZECZYWIĹCIE WIERZYSZ? Prezentujemy listy, ktĂłre przytoczyĹ Francesco Barberis, nasz polski wizytator, podczas spotkania w Warszawie, ktĂłre odbyĹo siÄ 23 lutego i byĹo poĹÄ czone z obchodami Ăłsmej rocznicy Ĺmierci ksiÄdza Giussaniego.
Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, jestem mÄĹźatkÄ od 10 lat oraz mamÄ dwĂłjki Ĺlicznych dzieci w wieku 9 i 7 lat. Kilka miesiÄcy temu dana mi zostaĹa Ĺaska spodziewania siÄ trzeciego dziecka. Wraz z mÄĹźem byliĹmy bardzo szczÄĹliwi z tego powodu, a nasze dzieci skakaĹy z radoĹci. Cieszyli siÄ z nami rĂłwnieĹź nasi przyjaciele i krewni, poniewaĹź od dawna pragnÄliĹmy dziecka. Dwa tygodnie temu podczas USG ginekolog zauwaĹźyĹ, Ĺźe coĹ jest nie w porzÄ dku. ZrobiliĹmy natychmiast inne badania i okazaĹo siÄ, Ĺźe diagnoza jest Ĺmiertelna, ta, ktĂłra wstrzymuje ci oddech: trisomia 18. Jest to rzadka choroba wystÄpujÄ ca u jednego na 6000 dzieci. Dzieci dotkniÄte tÄ wadÄ nazywane sÄ dzieÄmi chorymi terminalnie, poniewaĹź nawet jeĹli uda im siÄ przyjĹÄ na Ĺwiat, ĹźyjÄ bardzo krĂłtko z powodu powaĹźnych deformacji prawie wszystkich organĂłw. Czasem ĹźyjÄ tylko jeden dzieĹ, czasem jednÄ godzinÄ â Ĺrednio 130 dni. Jest jednak rĂłwnieĹź pewna rodzina w Ruchu, o ktĂłrej czytaĹam w ubiegĹym roku w âTracceâ, ktĂłra ma chĹopczyka z trisomniÄ 18, liczÄ cego dzisiaj 1,5 roku! MoĹźesz sobie wyobraziÄ komentarze znajomych i krewnych, radzÄ cych ci âdla twojego dobraâ, byĹ dalej siÄ nie mÄczyĹ: âCzy warto? A jeĹli siÄ urodzi i wywrĂłci ci Ĺźycie do gĂłry nogami? Bo przecieĹź takim dzieckiem trzeba siÄ zajmowaÄ w dzieĹ i w nocy, jak dasz sobie radÄ? Musisz zostawiÄ pracÄ, musisz w stu procentach poĹwiÄciÄ siÄ jemu (teraz juĹź wiemy, Ĺźe to dziewczynka)⌠PomyĹl o twoich dzieciachâŚâ. Ja jednak myĹlÄ o swoich dzieciach, o trĂłjce moich dzieci! Nie ma ani chwili, w ktĂłrej bym o nich nie myĹlaĹa i nie prosiĹa Boga o siĹy do stawienia czoĹa tak trudnej okolicznoĹci, tak bolesnej. PĹaczÄ codziennie i bardzo maĹo ĹpiÄ. Bardzo siÄ bojÄ i wydaje mi siÄ, Ĺźe nie dam rady. Ja i mĂłj mÄ Ĺź jesteĹmy jednak jednym. Kiedy lekarz wezwaĹ nas po wydaniu diagnozy, by siÄ dowiedzieÄ, co chcemy dalej robiÄ, powiedzieliĹmy mu, Ĺźe niezaleĹźnie od wszystkiego chcemy towarzyszyÄ temu maleĹstwu aĹź tam, gdzie BĂłg chce je doprowadziÄ. ZdumiaĹ siÄ, zaczÄ Ĺ mĂłwiÄ otwarcie o przejmujÄ cych dreszczem statystykach i procentach, nie naciskaĹ jednak, byĹmy zmienili zdanie. Nasi przyjaciele z Bractwa nie opuszczajÄ nas ani na chwilÄ. Zawsze ktoĹ zadzwoni, zawsze jest okazja do zjedzenia wspĂłlnie obiadu, a ja proszÄ, proszÄ! I nie wstydzÄ siÄ prosiÄ wszystkich, poniewaĹź odczuwam potrzebÄ! BĂłg jak gdyby mĂłwi mi: âW porzÄ dku, dotÄ d zrozumiaĹaĹ teoriÄ, teraz zobaczymy, czy rzeczywiĹcie wierzysz, Ĺźe jestem Panem twojego Ĺźycia, Ĺźe ja jestem skaĹÄ , na ktĂłrej moĹźesz budowaÄ swojÄ pewnoĹÄâ. Zawsze powtarzaĹam, Ĺźe dzieci tak naprawdÄ nie sÄ âmojeâ â spĂłjrz natomiast, jak oczywiste jest to teraz! CĂłrka, ktĂłrÄ noszÄ pod sercem, nie zaleĹźy ode mnie, nawet jeĹli jest w moim wnÄtrzu, to KtoĹ Inny moĹźe sprawiÄ, Ĺźe siÄ urodzi albo nie. DosĹownie jest czyniona przez KogoĹ Innego. Tymczasem w przypadku pozostaĹej dwĂłjki, przede wszystkim w codziennym Ĺźyciu, wydaje ci siÄ, Ĺźe to ty nimi ârozporzÄ dzaszâ. Nie wiem, dlaczego zostaliĹmy wybrani, dlaczego BĂłg upodobaĹ nas sobie spoĹrĂłd wielu, chcÄ zaufaÄ, Ĺźe rĂłwnieĹź ta okolicznoĹÄ jest dla naszego dobra, i jest to ogromne wyzwanie w Roku Wiary. Tymczasem juĹź wydarzyĹo siÄ coĹ piÄknego: jest lud, ktĂłry siÄ za nas modli. Wraz z naszÄ grupÄ Bractwa wybraliĹmy siÄ na grĂłb ksiÄdza Giussaniego. Jest teĹź grupa osĂłb w Chieri, ktĂłrych nawet nie znam, ktĂłre codziennie modlÄ siÄ za nas na RóşaĹcu. Moja ciocia, ktĂłra nie ma nic wspĂłlnego z naszym doĹwiadczeniem, pojechaĹa do Lourdes, by prosiÄ o cud. Klienci, ktĂłrych spotykam w pracy, rodzice szkolnych kolegĂłw moich dzieci â wszyscy siÄ za nas modlÄ , nawet ci, ktĂłrzy wyznali mi, Ĺźe nie wierzÄ , ale za mnie i tak siÄ modlÄ . Zanim dowiedzieliĹmy siÄ o chorobie, myĹleliĹmy o imieniu dla dziewczynki i spodobaĹo nam siÄ imiÄ Anna. Nasza trzecia cĂłrka nazywa siÄ wĹaĹnie Anna. To znaczy âta, ktĂłra jest peĹna Ĺaskiâ. ĹwiÄta Anna jest rĂłwnieĹź opiekunkÄ kobiet rodzÄ cych. ChcÄ mĂłwiÄ do niej po imieniu: Anna. ChcÄ âpatrzeÄ jak na obecnoĹÄ na to, co jestâ. ChcÄ zwracaÄ siÄ do niej po imieniu, poniewaĹź Anna jest osobÄ obecnÄ , nawet jeĹli jeszcze siÄ nie urodziĹa i nie wiem, czy bÄdzie nam dana Ĺaska, by z nami byĹa. Ona jest i juĹź dziaĹa, a ja kocham jÄ caĹym sercem. Pozdrowienia. Kocham CiÄ. Natalina
Drogi Francesco, kiedy kobieta spodziewa siÄ dziecka, mĂłwi siÄ, Ĺźe jest przy nadziei. Jako synonimĂłw uĹźywa siÄ wĹaĹnie nastÄpujÄ cych okreĹleĹ: âjestem w ciÄ Ĺźyâ albo âspodziewam siÄâ dziecka. Moje doĹwiadczenie oczekiwania na AnnÄ zmieniĹo mi Ĺźycie. OczekiwaĹam na AnnÄ, pragnÄ c, bym mogĹa jÄ przytulaÄ, wychowywaÄ i kochaÄ jak pozostaĹe moje dzieci. Kiedy dowiedziaĹam siÄ, Ĺźe jest chora, oczekiwaĹam na AnnÄ, pragnÄ c dla niej speĹnienia. ChciaĹam, by siÄ urodziĹa, ale byĹam Ĺwiadoma, Ĺźe nie zaleĹźy ode mnie. I rzeczywiĹcie nie urodziĹa siÄ. UmarĹa po niespeĹna piÄciu miesiÄ cach. A wiÄc czy oczekiwaĹam na próşno? Nie! Co wiÄcej, moje oczekiwanie siÄ speĹniĹo, inaczej jednak niĹź to sobie wyobraĹźaĹam, inaczej niĹź tego chciaĹam. Po pogrzebie Anny odczuwaĹam spokĂłj. WydawaĹo mi siÄ to po ludzku niemoĹźliwe, wiedziaĹam jednak, Ĺźe moja cĂłreczka jest speĹniona, jest w ramionach Maryi i w Sercu Jezusa. JuĹź nastÄpnego dnia zaczÄĹam jednak odczuwaÄ bardzo silnÄ tÄsknotÄ, jakby jakiĹ brak, a nie byĹ to tylko brak Anny. WciÄ Ĺź oczekiwaĹam, wciÄ Ĺź oczekujÄ⌠oczekujÄ Jego. OczekujÄ, Ĺźe bÄdzie wydarzaĹ siÄ w kaĹźdej chwili. Mam nadziejÄ, Ĺźe ta rana, ktĂłra jest we mnie, pozostanie zawsze otwarta, poniewaĹź ona kaĹźe mi pytaÄ: âKim Ty jesteĹ? PrzyjdĹş, Panie, wypeĹnij ten brak, ukaĹź siÄ!â. Po tym jak doĹwiadczyĹam adekwatnej odpowiedzi na swoje oczekiwanie (jak to byĹo w dniu pogrzebu), nie mogÄ siÄ zadowoliÄ czymĹ mniejszym od tego. Obiektywnie rzecz ujmujÄ c, moje Ĺźycie moĹźna podzieliÄ na przed i po Annie. ChciaĹabym przeĹźyÄ pozostaĹy mi czas jak ostatnie miesiÄ ce, miesiÄ ce po Annie. JuĹź nigdy nie chciaĹabym byÄ taka jak wczeĹniej, ale zraniona, Ĺźywa, nieustannie poszukujÄ ca jedynej wĹaĹciwej odpowiedzi, na ktĂłrÄ czeka moje serce. UĹciski, do zobaczenia w niedzielÄ. Natalina
PLAKAT WIELKANOCNY W DRODZE DO EMAUS Giuseppe Frangi
PĹaskorzeĹşba zachowana na kruĹźgankach benedyktyĹskiego opactwa Ĺw. Dominika w Silos, poĹoĹźonego w sercu Kastylii, to dzieĹo mĂłwiÄ ce samo za siebie. DwĂłch uczniĂłw zmierzajÄ cych do Emaus napotyka na swej drodze Pielgrzyma, ktĂłrego zapraszajÄ , by zatrzymaĹ siÄ z nimi na nocleg. Pierwszy, najprawdopodobniej Kleofas, podniesionym do gĂłry palcem (ktĂłry dzisiaj jest uszkodzony) wskazuje na ciemniejÄ ce niebo. MoĹźemy sobie wyobraziÄ, co mĂłwi: âZostaĹ z nami, gdyĹź ma siÄ ku wieczorowi i dzieĹ siÄ juĹź nachyliĹâ. Drugi natomiast przyciska do piersi ksiÄgÄ, przypominajÄ cÄ z wyglÄ du jeden z manuskryptĂłw zawierajÄ cych teksty rozwaĹźane w klasztorze. Jest to odniesienie do Pism i ich znaczenia, ktĂłre odkryĹ przed uczniami podczas wÄdrĂłwki Pielgrzym. To, Ĺźe zaproszenie zostaĹo przyjÄte, moĹźemy wywnioskowaÄ z ukĹadu stĂłp pielgrzymujÄ cego Jezusa (ktĂłrych na plakacie nie widaÄ): jedna stopa odwrĂłcona jest w stronÄ uczniĂłw. Jezus jest dziwnie ubrany. Ma na sobie krĂłlewskÄ szatÄ: czapka to korona noszona przez cesarzy bizantyjskich; pĹaszcz jest bogaty, obszywany perĹami. Jezus posiada jednak takĹźe atrybuty charakteryzujÄ ce pielgrzyma: sakwa ozdobiona jest motywem muszli. Jezus z Silos jest krĂłlem, ale rĂłwnieĹź pielgrzymem. PĹaskorzeĹşby z Silos powstaĹy bowiem w czasie, gdy pielgrzymowanie do Santiago de Compostela zaczynaĹo stawaÄ siÄ tradycjÄ . Klasztor nie leĹźaĹ na pielgrzymim szlaku, prawdopodobnie jednak pogĹoska o cudach, ktĂłre dokonaĹy siÄ przy grobie jego zaĹoĹźyciela, przyciÄ gaĹa do tego miejsca licznych wiernych. PĹaskorzeĹşby datowane na poĹowÄ XII wieku znajdujÄ siÄ na naroĹźnych pilastrach kruĹźgankĂłw i sÄ naprawdÄ pokaĹşnych rozmiarĂłw jak na tamte czasy. Pierwotnie postacie byĹy polichromowane, a wiÄc jeszcze wyrazistsze i emanujÄ ce tym wiÄkszÄ siĹÄ skĹaniajÄ cÄ do utoĹźsamienia siÄ z nimi.
PODPIS: Chrystus i uczniowie idÄ cy do Emaus, Opactwo w Silos, Hiszpania
POWRĂT DO ĹšRĂDEĹ WIARY NajdroĹźszy ksiÄĹźe CarrĂłnie, doĹwiadczenie CLU byĹo doĹwiadczeniem najbardziej prawdziwym i przekonujÄ cym dla mojej wiary. W Ruchu dane mi byĹo spotkanie. WidziaĹam, jak moje Ĺźycie stawaĹo siÄ prawdziwsze: robiĹam zwyczajne, codzienne rzeczy, ale byĹam radoĹniejsza, bardziej inteligentna, bardziej zafascynowana rzeczywistoĹciÄ . Chrystus byĹ rzeczywistÄ obecnoĹciÄ w moim Ĺźyciu; niczego siÄ nie baĹam. Jednak w wyniku róşnych okolicznoĹci oddaliĹam siÄ od tego doĹwiadczenia. ZaĹźyĹoĹÄ z Chrystusem sĹabĹa powoli. WciÄ Ĺź wierzyĹam, byĹa to jednak wiara letnia, bezpĹodna. ZaczÄĹam baÄ siÄ rzeczywistoĹci. ZaczÄĹam angaĹźowaÄ siÄ w Ĺźycie parafii, ale czuĹam, Ĺźe czegoĹ mi brakuje. TÄskniĹam za odpowiednioĹciÄ . Kilka miesiÄcy temu przytrafiĹ mi siÄ jednak dramatyczny fakt: 11 paĹşdziernika otrzymaliĹmy z mÄĹźem smutnÄ wiadomoĹÄ. Po wizycie u lekarza okazaĹo siÄ, Ĺźe dziecko, ktĂłrego oczekujemy (nasze pierwsze), ma rzadkÄ wadÄ genetycznÄ . NadeszĹy tygodnie niepokoju, przygnÄbienia i Ĺez. Lekarze zaproponowali nam podjÄcie decyzji o przerwaniu ciÄ Ĺźy, ale my tego nie chcieliĹmy. Nie wiem, co siÄ wydarzy ani co bÄdzie z dzieckiem. Wiem tylko, Ĺźe siÄ urodzi, poniewaĹź chce go BĂłg. To wĹaĹnie ten dramat uĹwiadomiĹ mi, jak bardzo krucha staĹa siÄ moja wiara. Dwa fakty rozbudziĹy w moim sercu pragnienie powrotu do ĹşrĂłdeĹ mojego doĹwiadczenia. Pierwszy miaĹ miejsce podczas pielgrzymki do Medjugorie, gdzie poznaĹam osoby z Ruchu. Nie wiedziaĹam, Ĺźe sÄ z Ruchu, gdy jednak siedzieliĹmy razem przy stole i rozmowa zeszĹa na temat wspĂłlnej nauki studentĂłw podczas weekendowych wyjazdĂłw, zaczÄĹam opowiadaÄ o doĹwiadczeniu Ruchu z takÄ tÄsknotÄ , Ĺźe sama siÄ tym zdumiaĹam. WĂłwczas moi nowi znajomi powiedzieli mi, Ĺźe sÄ z Ruchu, zapraszajÄ c na swojÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Drugim faktem byĹ telefon od mojej siostry, od ktĂłrej usĹyszaĹam, Ĺźe âby nie zwariowaÄ w obliczu wielkiego cierpienia, potrzeba towarzystwaâ. Natychmiast zrozumiaĹam, o jakim towarzystwie mi mĂłwi. W ten sposĂłb postanowiĹam na powaĹźnie podejĹÄ do sprawy. PomyĹlaĹam: jeĹli rzeczywiĹcie chodzi tutaj o ponowne odkrycie wiary, o nowe odkrycie tego, kim jest dla mnie Chrystus, muszÄ powrĂłciÄ do ĹşrĂłdeĹ, u ktĂłrych odkryĹam prawdziwe chrzeĹcijaĹstwo, gdzie wiara ma zwiÄ zek ze wszystkim i z kaĹźdÄ okolicznoĹciÄ â. Tylko ksiÄ dz Giussani potrafiĹ mĂłwiÄ mi o Chrystusie i o KoĹciele w sposĂłb tak bardzo odpowiadajÄ cy mojemu sercu, Ĺźe odczuĹam pragnienie, by na nowo wydarzyĹo siÄ to teraz, w teraĹşniejszoĹci. ZaczÄĹam prosiÄ ksiÄdza Giussaniego, by pomĂłgĹ mi ĹźebraÄ i by wyĹźebraĹ dla mnie zdrowie dla dziecka. PostanowiĹam wrĂłciÄ na spotkania SzkoĹy WspĂłlnoty, by odzyskaÄ prawdziwy i pewny osÄ d w obliczu wszystkiego. Nigdy wczeĹniej nie rozumiaĹam tak dobrze, co znaczy oczekiwaÄ i pragnÄ Ä speĹnienia. Ale nie jakiekolwiek speĹnienia â speĹnienia caĹkowitego. SpeĹnienia, ktĂłrym jest Chrystus. Stopniowo uĹwiadamiam sobie, Ĺźe wiara i zaufanie potrzebne do tego, by uwierzyÄ, Ĺźe wydarzy siÄ to, co jest niemoĹźliwe; by uwierzyÄ w cud uzdrowienia dla naszego dziecka, nie sÄ mniejsze od wiary i zaufania potrzebnych do zaakceptowania i przyjÄcia planu KogoĹ Innego, nawet jeĹli go nie rozumiemy. Kto jednak gwarantuje speĹnienie? SkÄ d mam pewnoĹÄ, Ĺźe przeznaczenie jest dobre? Ta pewnoĹÄ jest moĹźliwa tylko wtedy, gdy jest siÄ pewnym Chrystusa, tylko wtedy gdy siÄ wie, kim On jest. Dlatego odczuwam naglÄ cÄ potrzebÄ, by Chrystus siÄ objawiĹ, by kolejny raz ukazaĹ mi swoje Oblicze, to, ktĂłre zagubiĹam i pozwoliĹam, by wyblakĹo, gdy opuĹciĹam Jego towarzystwo. Kety, Cesena
REKOLEKCJE CLU JAK SAMARYTANKA Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, pojechaĹam do Rimini bardziej dlatego, Ĺźe Rekolekcje CLU staĹy siÄ juĹź jakimĹ zwyczajem niĹź ze wzglÄdu na rzeczywistÄ potrzebÄ. TytuĹ: âCzy nam ktoĹ kiedykolwiek cos obiecaĹ? Wobec tego, dlaczego czekamy?â zaskoczyĹ mnie, jednak zaraz po tym jak go usĹyszaĹam, pochĹonÄĹo mnie tysiÄ c spraw, ktĂłre miaĹam do zrobienia. Potraktowanie tych pytaĹ jak prawdziwego wyzwania wydawaĹo mi siÄ stratÄ czasu. Od samego wprowadzenia musiaĹam jednak stawiÄ im czoĹa: miaĹam przed sobÄ czĹowieka, ktĂłry mĂłwiĹ od serca. Z niewyobraĹźalnÄ dla mnie radoĹciÄ mĂłwiĹ o Ĺźyciu i o obietnicy, jakÄ przynosi Ĺźycie. WĂłwczas w moim wnÄtrzu rozpoczÄĹa siÄ walka. Wszystko redukowaĹ mĂłj sceptycyzm. Gdy mĂłwiĹeĹ o Samarytance, pomyĹlaĹam: âTak naprawdÄ bardziej rozumnie jest uwaĹźaÄ Jezusa za szaleĹca, ktĂłry gdy mĂłwiĹ o wodzie na zawsze gaszÄ cej pragnienie, wygadywaĹ jakieĹ niedorzecznoĹci, i Ĺźe wczeĹniej dowiedziaĹ siÄ wszystkiego o tej kobiecie, by wywrzeÄ na niej wraĹźenieâ. To znaczy nie zgadzaĹam siÄ, Ĺźe jest coĹ, czego nie mogĹabym wytĹumaczyÄ. Nie sÄ dziĹam, Ĺźe najbardziej rozumnÄ hipotezÄ jest dopuszczenie moĹźliwoĹci istnienia czegoĹ, co wymykaĹoby siÄ zrozumieniu. Potem jednak wydarzyĹa siÄ nastÄpujÄ ca rzecz: moja najbliĹźsza przyjaciĂłĹka Silvia zapytaĹa ciÄ, co to znaczy, Ĺźe Chrystus daje speĹnienie, i opowiedziaĹa ci o caĹym swoim dramacie przeĹźywanym w ostatnich miesiÄ cach. Wtedy dla mnie ponownie wydarzyĹo siÄ to, co 2000 lat temu przytrafiĹo siÄ Samarytance: widziaĹam ciebie, patrzÄ cego na niÄ z czuĹoĹciÄ , z pewnoĹciÄ , Ĺźe ten jej smutek nie jest czymĹ, na co skazana jest na zawsze, z ojcostwem, do ktĂłrych ja nie byĹam zdolna. W jednej sekundzie zniknÄĹy moje obiekcje dotyczÄ ce nieredukowalnoĹci, o ktĂłrej czÄsto mĂłwisz. PoniewaĹź ty, ktĂłry rzecz jasna znasz SilviÄ gorzej ode mnie, w peĹni zrozumiaĹeĹ jej dramat i staĹeĹ przed niÄ , nie czujÄ c siÄ zmuszonym wykluczaÄ Ĺźadnych elementĂłw. W ostatnich miesiÄ cach, gdy zawsze widziaĹam jÄ smutnÄ , potrafiĹam siÄ tylko irytowaÄ jej nieustannym pĹaczem albo poklepywaÄ po ramieniu, mĂłwiÄ c: âDalej, odwagi, Ĺźycie jest piÄkneâ. Tymczasem ty potrafiĹeĹ spojrzeÄ na niÄ jako na caĹoĹÄ, nie redukujÄ c jej. Ja nie tylko nie potrafiÄ patrzeÄ w taki sposĂłb, ale nawet nie pomyĹlaĹabym o czymĹ takim. Zanim nie zobaczyĹam kogoĹ, kto potraktowaĹ jÄ w taki sposĂłb, nigdy bym nie pomyĹlaĹa, Ĺźe moĹźna jÄ tak kochaÄ. Ten sposĂłb potraktowania jej z jednej strony odpowiadaĹ mi w sposĂłb przyprawiajÄ cy o zawrĂłt gĹowy, z drugiej zaĹ przerastaĹ. Ta chwila szczeroĹci wobec tego, co miaĹam przed sobÄ , sprawiĹa, Ĺźe na nowo zaczÄĹam spoglÄ daÄ na te dni bez uprzedzenia. Po 2000 lat na nowo doĹwiadczam Ewangelii. Wracam do domu z pragnieniem, bym ulegĹa tej nadzwyczajnoĹci. Anna |