Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2005 (maj / czerwiec) Listy Podarunek ks. Giussaniego i inne... Drogi KsiÄĹźe Luigi Giussani, mam 9 lat, a piszÄ do ĹladĂłw, aby opowiedzieÄ o czymĹ bardzo piÄknym, co mnie spotkaĹo. Trzeciego dnia po twoim pogrzebie dostarczono dla mnie nerkÄ (od szeĹciu miesiÄcy byĹem dializowany). Jestem pewny, Ĺźe to dziÄki Tobie, poniewaĹź prosiĹem CiÄ o to podczas pogrzebu. MogÄ teraz robiÄ duĹźo wiÄcej rzeczy niĹź przedtem i chcÄ Ci za to podziÄkowaÄ. Na religii otrzymaliĹmy zadanie by napisaÄ w jednym zdaniu postanowienia na Wielki Post. Ja ofiarowaĹem Jezusowi odwagÄ przechodzenia przez wszystkie trudnoĹci, zarĂłwno obecne jak i te, przed ktĂłrymi stanÄ w przyszĹoĹci. NapisaĹem tak, bo chcÄ byÄ podobny do Ciebie. Marco, Merate
Modlitwa do Jana PawĹa II Drogi Ojcze, zobaczywszy Twoje dzieĹa zrozumiaĹem od pierwszej chwili, Ĺźe byĹeĹ wielkim PapieĹźem, poniewaĹź wypowiadaĹeĹ zdania krĂłtkie, ale bogate w znaczenie! DarzyĹeĹ zaufaniem najmĹodszych, dlatego staĹeĹ siÄ wielkim Ojcem! ProszÄ usĹysz mojÄ modlitwÄ i naucz mnie kochaÄ MatkÄ BoĹźÄ i Jezusa wĹaĹnie tak, jak Ty ich kochaĹeĹ! Jestem pewny, Ĺźe z Raju Ty i ks. Giussani bÄdziecie czyniÄ wielkie cuda. Francesco, 9 lat, Mediolan
Jak piÄkny jest Ĺwiat... PapieĹź byĹ bardzo zwiÄ zany z Bogiem. KochaĹ Chrystusa bardziej niĹź mĂłgĹbym sobie wyobraziÄ. ByĹ dla nas ĹwiatĹem, to znaczy rozjaĹniĹ drogÄ i podnosiĹ nas, gdy napotykaliĹmy trudnoĹci. ByĹ i pozostanie zawsze w moim sercu, poniewaĹź pokazaĹ mi, Ĺźe osoby i rzeczy sÄ po to, by pamiÄtaÄ. Kiedy w wiadomoĹciach telewizyjnych dziennikarze mĂłwili, Ĺźe stan jego zdrowia jest zĹy, zaczÄ Ĺem siÄ modliÄ. Nie chciaĹem by umarĹ, nie chciaĹem by nas opuĹciĹ pozostawiajÄ c w ciemnoĹciach. On byĹ i jest prowadzÄ cym nas Pasterzem. Pozostaje w KoĹciele peĹnym ĹwiatĹa, choÄ teraz odszedĹ do bram Raju. Na religii widziaĹem pocztĂłwkÄ ze zdjÄciem PapieĹźa obejmujÄ cego MatkÄ BoĹźa. WspaniaĹe jest to, jak nasz Ojciec ĹwiÄty kochaĹ MaryjÄ i wszystkich ludzi. ChciaĹbym go spotkaÄ, zobaczyÄ jeszcze raz, ale przez wiele lat nie zdoĹam tego zrealizowaÄ, bo jestem dziesiÄcioletnim dzieckiem i mam nadziejÄ, Ĺźe bÄdÄ jeszcze dĹugo ĹźyĹ. MyĹlÄ jednak, Ĺźe moĹźe modlitwa bÄdzie sposobem, aby odczuwaÄ jego bliskoĹÄ. Przez modlitwÄ mogÄ rzeczywiĹcie zbliĹźaÄ siÄ do Ojca ĹwiÄtego. Nigdy nie zapomnÄ zdania wypowiedzianego przez ks. Luigi Giussaniego, ktĂłre przypomniaĹem sobie widzÄ c twarz PapieĹźa zapatrzonego na pokryte Ĺniegiem gĂłry: âJak piÄkny jest Ĺwiat i jak wielki jest BĂłgâ. ChciaĹbym mieÄ siĹÄ, aby powtĂłrzyÄ gĹoĹno te sĹowa rĂłwnieĹź wtedy, kiedy bÄdÄ umieraÄ. DziÄki Ojcu ĹwiÄtemu BĂłg przemieniĹ niemal caĹy Ĺwiat! Kiedy zmarĹy zostaje zĹoĹźony do trumny jest bosy, jak to byĹo w przypadku mojego dziadka, tymczasem PapieĹź miaĹ buty. WedĹug mnie, dlatego, Ĺźe rĂłwnieĹź w Raju bÄdzie musiaĹ duĹźo chodziÄ. ĹťaĹujÄ, Ĺźe zmarĹ, bo mĂłgĹby nawrĂłciÄ jeszcze wiele osĂłb. Na pewno bÄdÄ patrzyĹ na jego pogrzeb, gdyĹź muszÄ znaleĹşÄ sposĂłb, aby mu podziÄkowaÄ i ĹźyczyÄ miĹoĹci oraz duĹźo szczÄĹcia. Jestem przekonany, Ĺźe Matka BoĹźa mĂłwi teraz do kaĹźdego z nas: âNadszedĹ czas, abyĹcie wy podtrzymywali KoĹciĂłĹ. Jeszcze bardziej teraz, kiedy zmarĹy trzy jego kolumny: siostra Ĺucja, ks. Luigi Giussani i PapieĹźâ. Nasz Ojciec ĹwiÄty byĹ teĹź âsmakoszemâ. LubiĹ potrawy wĹoskie, turecki i te ze swojego rodzinnego kraju. Nie znaĹem wczeĹniej jego imienia: Karol WojtyĹa. OdkryĹem je trzy dni temu i uwaĹźam, Ĺźe jest to piÄkne imiÄ. Jedno wiem z pewnoĹciÄ : tego PapieĹźa juĹź mi brakuje i zawsze poniosÄ go ze sobÄ . Luca, Riccione
Kogo szukacie? Tym, co zdumiewaĹo mnie w ostatnich dniach jesteĹmy my, mlodzi. W sobotÄ, zanim Ojciec ĹwiÄty umarĹ, na placu znajdowaĹa siÄ czuwajÄ ca z nim mĹodzieĹź. Co jakiĹ czas rozlegaĹ siÄ krzyk "Jan PaweĹ II", jak n tor Vergata. Sercem byĹem tam rĂłwnieĹź ja, podobnie jak wielu mĹodych i nie tylko. WĹrĂłd ostatnich sĹĂłw wypowiedzianych przez PapieĹźa byĹy i te: "SzukaĹem was, a teraz wy przyszliĹcie do mnie". To prawda, szukaĹ nas, szukaĹ nas poprzez Ĺwiatowe Dni MĹodzieĹźy. Na Tor Vegata, jak i przy innych okazjach, my Papa-boys, byliĹmy liczni, poniewaĹź wczeĹniej niĹź jego sĹowa, zdumiewaĹ nas on sam. Podczas powrtotu z Tor Vergata, zapytany o to, co powiedziaĹ PapieĹź z pewnoĹciÄ nie potrafiĹbym odpowiedzieÄ, nie pamiÄtaĹem (prawdopodobnie rĂłwnieĹź z powodu fizycznego zmÄczenia), ale tym co mu utkwiĹo w pamiÄci byĹ on sam. My, mĹodzi byliĹmy tam nie dlatego, Ĺźe wiedzieliĹmy i wiemy wszystko o nim, o tym, co napisaĹ, czy teĹź o KoĹciele. WystarczyĹo spojrzenie - ten rodzaj spojrzenia. Tak samo, jak siÄ wydarzyĹo Piotrowi i innym aposotoĹom. W Echu Bergamo na pierwszej stronie znalazĹo siÄ zdanie: "Pokolenie bez ojcĂłw rozpoznaĹo ojca PapieĹźa". To jest wĹaĹnie to! Obejmuje nas najpierw swoim spojrzeniem, a nastÄpnie sĹowami. Dotyka serca! Na pierwszej stronie Avvenire umieszczono tytuĹ: "Dlaczego jesteĹcie tutaj?". Jest to pytanie postawione przez Jana PawĹa II podczas czuwania na Tor Vergata w 2000 r.: "Dlaczego tu przybyliĹcie?". To dla Chrystusa tu jesteĹcie. (...) W rzeczywistoĹci, kiedy marzycie o szczÄĹciu, szukacie wĹaĹnie Jezusa. To On na was czeka, gdy nie zadowala was nic z tego, co znajdujecie. To On jest piÄknem, ktĂłre tak was pociÄ ga. To On wzbudza w was pragnienie radykalnych wyborĂłw, ktĂłre nie pozwala wam iĹÄ na kompromisy. To On kaĹźe wam zrzucaÄ maski, ktĂłre zakĹamujÄ wasze Ĺźycie. To On odczytuje w waszych sercach decyzje najbardziej autentyczne, ktĂłre inni chcieliby zagĹuszyÄ. To Jezus wzbudza w was pragnienie, byĹcie uczynili ze swego Ĺźycia coĹ wielkiego, byĹcie szli za jakimĹ ideaĹem, nie dawali siÄ pochĹonÄ Ä przeciÄtnoĹci (...). Czy trudno jest wierzyÄ w roku dwutysiÄcznym? Tak! Jest trudno. Nie naleĹźy tego ukrywaÄ". Cristina, Crescezago
W ziemi PapieĹźa Od 18 do 22 marca 2005 r. byliĹmy w Olsztynie, polskim miasteczku oddalonym dziesiÄÄ kilometrĂłw od CzÄstochowy, ktĂłre goĹciĹo ks. Giussaniego, kiedy w 1983 r. po raz pierwszy przebywaĹ w Polsce. OdbyĹy siÄ tam Rekolekcje Wielkanocne CLU (CL universitari [studenci]). UczestniczyĹo w nich okoĹo 60 osĂłb, w tym ja i Giulio, z ktĂłrym od prawie trzech lat odwiedzamy studentĂłw CL w Polsce i goĹcimy ich podczas wakacji letnich i rekolekcji tutaj, we WĹoszech. W sobotÄ 19 odbyĹo siÄ nieoczekiwane, ale znaczÄ ce spotkanie z kard. krakowskim StanisĹawem Nagym, 84-letnim teologiem, wielkim przyjacielem naszego nieodĹźaĹowanego Ojca ĹwiÄtego Jana PawĹa II. DowiedzieliĹmy siÄ, Ĺźe w tym samym oĹrodku, rĂłwnolegle z naszymi, odbywajÄ siÄ rekolekcje dla kapĹanĂłw miejscowej diecezji, w ktĂłrych uczestniczy ks. Biskup. PoprosiliĹmy zatem o moĹźliwoĹÄ spotkania, by przekazaÄ mu obrazek z ks. Giussanim i plakat wielkanocny. Tak spotkaliĹmy siÄ z nim, najpierw we trĂłjkÄ lub czwĂłrkÄ. PytaĹ zaraz o obecnoĹÄ ruchu w Polsce, a takĹźe o decyzje odnoĹnie prowadzenia CL po Ĺmierci ks. Giussaniego. PrzedstawiliĹmy zatem podjÄte postanowienia i opowiedzieliĹmy o wielkim uczuciu, jake zawsze ĹÄ czyĹo ks. Giussanego z PapieĹźem, o CarrĂłnie oraz o tym, Ĺźe dwa lata temu mieliĹmy szczÄĹcie spotkaÄ ks. Giussaniego. Jak przy tej okazji dziÄkowaliĹmy mu za jego zwiÄ zek z Giancarlo, ks. Pino, ks. Fabio, poniewaĹź dziÄki miĹoĹci jakÄ ich darzyĹ nauczyli siÄ patrzeÄ w taki sam sposĂłb jak on. Ks. Giussani zaraz nam powiedziaĹ: ,,To jest wĹaĹnie to! W ten sposĂłb ruch staje siÄ historiÄ â. Po tej krĂłtkiej prywatnej rozmowie kardynaĹ zapragnÄ Ĺ spotkaÄ siÄ ze wszystkimi studentami CLU, ktĂłrym powiedziaĹ: ,,Zawsze byĹem sceptykiem odnoĹnie wĹÄ czenia Polski do Europy, niemal pozbawionej wartoĹci i toĹźsamoĹci, zmierzajÄ cej do utraty chrzeĹcijaĹskiej tradycji i zalewu relatywizmem kulturalnym. Wy otrzymaliĹcie ĹaskÄ przynaleĹźnoĹci do ruchu, ktĂłry rodzÄ c siÄ z charyzmatu ks. Giussaniego ocaliĹ WĹochy. Musicie pragnÄ Ä, aby poprzez was powiaĹ w Polsce wiatr Ducha, tak jak wiaĹ i wieje we WĹoszech, poniewaĹź, jak powiedziaĹ PapieĹź, ruchy sÄ wiosnÄ i nadziejÄ KoĹcioĹaâ. DodaĹ jeszcze odchodzÄ c: ,,MyĹlÄ, Ĺźe ĹmierÄ tak wielkiego bohatera i wielkiego ojca jakim byĹ ks. Giussani nie stanie siÄ dla was przeszkodÄ , ale wrÄcz przeciwnie bÄdzie zachÄtÄ do pĂłjĹcia wgĹÄ b charyzmatu, ktĂłry was pociÄ gnÄ Ĺâ. Teldo e Giulio, Mediolan
Dwa pogrzeby DziÄki tajemniczemu zarzÄ dzeniu OpatrznoĹci BoĹźej w ostatnim okresie uczestniczyliĹmy w dwĂłch pogrzebach wielkich ludzi. W dniach 23-24 lutego braliĹmy udziaĹ w poĹźegnaniu i pogrzebie ks. Luigi Giussaniego, a nastÄpnie w dniach 2-8 kwietnia ĹźegnaliĹmy i byliĹmy Ĺwiadkami pogrzebu Ojca ĹwiÄtego. Przy okazji obu uroczystoĹci wysĹuchaliĹmy orÄdzia kardynaĹa J. Ratzingera. Oba wydarzenia, w ktĂłrych uczestniczyliĹmy niemal rĂłwnoczeĹnie, napeĹniĹy nas wielkim bĂłlem. ĹťegnajÄ c naszego Ojca w wierze, z wielkÄ nadziejÄ spoglÄ daliĹmy w przyszĹoĹÄ, gdyĹź widzieliĹmy zwyciÄstwo zmartwychwstaĹego Chrystusa. Znakiem tego zwyciÄstwa byĹ Lud chrzeĹcijaĹski, tak licznie zgromadzony na uroczystoĹciach ĹźaĹobnych. Milionowe rzesze wiernych, ktĂłre przybyĹy do Wiecznego Miasta z caĹego Ĺwiata by poĹźegnaÄ Jana PawĹa II, byĹy swego rodzaju trudnym do opisania cudem. TakĹźe ostatnie poĹźegnanie z ks. L. Giussanim stanowiĹo niejako znak zgromadzonego KoĹcioĹa. KatedrÄ i ogromny plac przed niÄ wypeĹniaĹ po brzegi nieprzeliczony tĹum Ludu BoĹźego. Wszyscy przez piÄÄ godzin uczestniczyli w pogrzebie, pomimo chĹodu i deszczu. W obu wydarzeniach uderzajÄ cy byĹ moment oczekiwania wiernych pred ĹwiÄ tyniÄ , by poĹźegnaÄ, ciaĹo zmarĹego. Nadal widzÄ tĹumy przed koĹcioĹem Sacro Cuore w Mediolanie, przywoĹujÄ w pamiÄci niesamowity klimat modlitwy i skupienia. OczywiĹcie nieporĂłwnywalnie wiÄksze byĹy rzesze ĹźegnajÄ ce Ojca ĹwiÄtego w Rzymie. Nigdy nie zapomnÄ nocy oczekiwania, aby oddaÄ hoĹd ciaĹu zmarĹego PapieĹźa. Wielki tĹum, zdÄ ĹźajÄ cy do Bazyliki Ĺw. Piotra, byĹ znakiem Ludu pielgrzymujÄ cego do Niebieskiego Jeruzalem. Symbolem tegoĹź pielgrzymowania byĹa piÄknie oĹwietlona bazylika i jej niebieska kopuĹa. Nic nie znaczyĹ wysiĹek w porĂłwnaniu do tego, co zostaĹo nam dane. W bolesnym momencie Ĺźycia, przed pogrzebem ukochanego Jana PawĹa II byliĹmy szczÄĹliwi. Dlaczego? PoniewaĹź dokonaĹ siÄ cud. Podobnie jak kiedyĹ nad Jeziorem Galilejskim, Pan stanÄ Ĺ nad brzegiem i dokonaĹ cudownego poĹowu. To On nas zawoĹaĹ sprawiajÄ c te wydarzenia. PosĹuĹźyĹ siÄ smutkiem, ktĂłry wzbudziĹ w sercach. Poem pokazaĹ nam jedynÄ odpowiedĹş - ĹťyjÄ cego ZmartwychwstaĹego Pana, Obecnego w znaku KoĹcioĹa. W ten sposĂłb nasze serca niejako oĹźyĹy. KaĹźdy z nas usĹyszaĹ ponownie ,,PĂłjdĹş za MnÄ â. IdÄ c za Nim rozpoznaliĹmy siÄ na nowo, jako bracia i siostry w wierze. ObudziĹa siÄ wiÄĹş, jakiej dawno nie doĹwiadczaliĹmy. Pan to sprawiĹ i cudem jest w naszych oczach. CzyĹź to samo nie wydarzyĹo siÄ w tych dniach rĂłwnieĹź w Polsce? Wierzymy, Ĺźe juĹź tutaj objawiĹo siÄ szczegĂłlne wstawiennictwo Jana PawĹa II, ktĂłrego siĹÄ na ziemi byĹa miĹoĹÄ do Chrystusa. Po jego Ĺmierci staĹa siÄ ona jeszcze bardziej dostrzegalna. Zdumiony jestem metodÄ jakÄ posĹuguje siÄ Pan. Z wypowiedzianego Chrystusowi ,,takâ rodzi siÄ Lud BoĹźy. Wszyscy pamiÄtamy sĹowa ks. L. Giussaniego wygĹoszone na Placu Ĺw. Piotra w Rzymie, w 1998 r. ,,WidziaĹem jak ksztaĹtowaĹ siÄ lud.â MogÄ je dzisiaj powtĂłrzyÄ, gdyĹź niemal dosĹownie opisujÄ wydarzenia towarzyszÄ ce obu wspomnianym pogrzebom. WidziaĹem, jak ksztaĹtowaĹ siÄ lud.â MogÄ je dzisiaj powtĂłrzyÄ, gdyĹź niemal dosĹownie opisujÄ wydarzenia towarzyszÄ ce obu wspomnianym pogrzebom. WidziaĹem, jak ksztaĹtowaĹ siÄ LUD ChrzeĹcijaĹski w Mediolanie, w Rzymie i Polsce. MoĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe zrodziliĹmy siÄ na nowo w wierze dziÄki spotkaniu z ks. L. Giussanim, dziÄki Jego caĹkowitemu ,,takâ powiedzianemu Chrystusowi. Powiedzianemu do koĹca, zarĂłwno w cierpieniu jak i w chorobie. ZrodziliĹmy siÄ dziÄki spotkaniom z Janem PawĹem II w czasie Jego licznych pielgrzymek. BudziĹ nas z marazmu i krzepiĹ nadziejÄ . UczyĹ iĹÄ za Chrystusem, we wszystkich okolicznoĹciach Ĺźycia, tak aby Chrystus byĹ centrum Ĺźycia i historii. Wiemy, Ĺźe to ks. Giussani nauczyĹ nas sĹuchaÄ PapieĹźa i traktowaÄ powaĹźnie Jego sĹowa. DoĹwiadczyliĹmy czegoĹ bardzo zdumiewajÄ cego po Ĺmierci Ojca ĹwiÄtego. Jego oddanie siÄ do koĹca, TOTUS TUUS wypowiedzenie Bogu przez poĹrednictwo Maryji, zaowocowaĹo w sposĂłb wrÄcz niewyobraĹźalny. JesteĹmy Ĺwiadkami cudu przemiany, jaki nas dotyka. Widzimy, jak Pan dziaĹa poprzez znaki. StaĹo siÄ to przez Jana PawĹa II, Jego ,,takâ - ,,Amenâ wyznane do koĹca Panu. Przez Jego ,,Takâ - oddanie siÄ bez reszty rozlaĹo siÄ MiĹosierdzie BoĹźe dla Ĺwiata. On staĹ siÄ iskrÄ , ktĂłra na nowo rozpaliĹa nasze serca. ,,Takâ wypowiedziane Chrystusowi, staje siÄ miejscem Jego Ĺźywej ObecnoĹci oraz ĹşrĂłdĹem nowej pĹodnoĹci w tym Ĺwiecie. CzyĹź Pan nie wzywa nas do tego samego? ks. Jerzy Krawczyk - odpowiedzialny za ruch CL w Polsce
DziesiÄÄ minut modlitwy PracujÄ jako robotnik w duĹźej fabryce mebli. Dla uczczenia pogrzebu PapieĹźa kierownictwo zakĹadu wydaĹo zarzÄ dzenie zezwalajÄ ce na zaledwie minutowÄ przerwÄ w pracy. Ja poprosiĹem o przepustkÄ od 10 do poĹudnia, aby uczestniczyÄ w transmisji naboĹźeĹstwa pogrzebowego, ktĂłrÄ zorganizowaĹ Ruch na duĹźym ekranie w jednym z hoteli. W piÄ tek rano, okoĹo 8.30 podszedĹ do mnie kolega z pracy i poprosiĹ, abym mu pomĂłgĹ poprowadziÄ krĂłtki moment modlitwy wewnÄ trz fabryki, dla robotnikĂłw, ktĂłrzy chcieliby uczestniczyÄ. ZgodziĹem siÄ. O godz. 10, w momencie rozpoczÄcia owej ,,minuty skupieniaâ, przyniĂłsĹ dwie lampki, zdjÄcie PapieĹźa, Matki Teresy z Kalkuty i ks. Giussaniego, ustawiĹ je na jednym ze stoĹĂłw roboczych i poprosiĹ mnie o poprowadzenie modlitwy. Nie zdoĹaĹem ukryÄ zakĹopotania z jakim, wobec trzydziestu kolegĂłw, wyrecytowaĹem Ojcze nasz i Wieczny odpoczynek, wzruszony podjÄtym gestem, tak prostym, a tym samym tak wypeĹnionym pasjÄ i wiarÄ (trwaĹo to dobrze ponad 10 minut!). Potem inicjator spotkania zwierzyĹ mi siÄ, Ĺźe wiele lat temu poznaĹa ks. Giussaniego, kiedy ten odprawiĹ mszÄ w pewnej parafii w Bergamo. Po mszy rozmawiaĹ z nim i tamto spotkanie przemieniĹo jego Ĺźycie. PozostaĹem poruszony opisanym wydarzeniem. ZrozumiaĹem lepiej sĹowa ks. Giussaniego: ,,OdpowiedĹş na pytanie czym jest chrzeĹcijaĹstwo stanowi kawaĹek czasu i przestrzeni... wydarzenie, polegajÄ ce na tym, Ĺźe pewien czĹowiek powiedziaĹ: jestem Bogiem i bÄdÄ przemierzaĹ historiÄ wewnÄ trz widzialnej rzeczywistoĹci zjednoczoych miÄdzy sobÄ osĂłbâ. Marco, Pesaro
Czterech jak 40.000 24 lutego, Delft, Holandia. OglÄ damy pogrzeb ks. Giussaniego w sali Jvb71. Znajduje siÄ ona w ogromnym akademiku, gdzie kaĹźdy apartament mieĹci 16 (!) osĂłb. WokóŠdwĂłch szalonych WĹoszek, ktĂłre w sĹoneczne holenderskie popoĹudnie zamknÄĹy siÄ w domu, aby oglÄ daÄ transmisje mszy, powoli zaczynajÄ siÄ gromadziÄ inni wspĂłĹmieszkaĹcy. Roland i Lotte: ,,Co siÄ dzieje? Czy to Bazylika Ĺw. Piotra? ZmarĹ PapieĹź?â. Dla nich byĹo rzeczÄ bardzo dziwnÄ , Ĺźe taki tĹum ludzi zebraĹ siÄ w deszczu, a my z takÄ uwagÄ patrzymy na to, co siÄ dzieje. Bert: ,,Co siÄ staĹo?â nasza odpowiedĹş: ,,To pogrzeb pewnego ksiÄdzaâ. Bert: ,,Tak wiele osĂłb dla jednego ksiÄdza? W Holandii nigdy nie mogĹo by siÄ wydarzyÄ coĹ podobnego...â. My: ,,Wydarzy siÄ, bez obawy... To byĹa osoba bardzo nam bliska, poniewaĹź jest zaĹoĹźycielem pewnego katolickiego ruchu, do ktĂłrego naleĹźymyâ. Bert: ,,Ach, piÄknie... Ale co to jest ruch? I dlaczego do niego naleĹźycie?â. ,,SpotkaĹyĹmy osoby ĹźyjÄ ce w sposĂłb tak bardzo piÄkny, Ĺźe zapragnÄĹyĹmy je naĹladowaÄ. Potem odkryĹyĹmy, Ĺźe sÄ one takie dziÄki obecnoĹci Chrystusa w ich Ĺźyciu.â Po pewnym czasie zatrzymali siÄ rĂłwnieĹź Bas, Roeland, Cheryl i z otwartymi ustami sĹuchali pieĹni... ,,O, ale co tam robi Berlusconi? Ten ksiÄ dz musiaĹ byÄ kimĹ waĹźnymâ. Potem kamera ujÄĹa EmmÄ i Carla: ,,To nasi przyjaciele!â, a na koniec ukazaĹ siÄ ks. Pino: ,,On szczegĂłlnie jest naszym przyjacielemâ. Ich reakcja: ,,KsiÄ dz?!!?!!â. ,,Tak, to znaczy, nie w sensie, Ĺźe co wieczĂłr wychodzimy razem na piwo, ale jest rzeczywiĹcie naszym przyjacielemâ. To, co mogĹo pozostaÄ dla nas momentem niemal osobistym, staĹo siÄ tego popoĹudnia punktem spotkania ze wspĂłĹlokatorami. Nazajutrz: ,,Bert, wiesz, Ĺźe wczoraj byĹo tam 40.000 osĂłb?â. Jean Paul: ,,Gdzie?!â. Bert: ,,W Mediolanie na pogrzebie Giussaniego. SĹyszaĹaĹ Eli, Ĺźe zapamiÄtaĹem jak siÄ nazywaĹ!â. Nie ma róşnicy, czy jest siÄ w Mediolanie w 40.000, czy w Holandii w 5 (z Laurens i Mart, ktĂłre nie odrywajÄ siÄ nawet na moment). IntensywnoĹÄ i piÄkno Ĺźycia chrzeĹcijaĹskiego sÄ niemoĹźliwe zawsze i zdumiewajÄ kaĹźdego. Maria e Elisa, Delf (Holandia)
Spojrzenie bez miary W sobotÄ wieczorem, kiedy zmarĹ PapieĹź, byĹam w Casteggio u przyjaciĂłĹ, aby razem z mĹodzieĹźÄ z GS i CLU spÄdziÄ wieczĂłr. JedliĹmy pizzÄ ĹmiejÄ c siÄ i ĹźartujÄ c. KtoĹ opowiadaĹ o telefonie do ukochanej, inni snuli plany wakacyjne, jeszcze inni opowiadali zabawne Ĺźarty ze studenckiego Ĺrodowiska. W sumie wszystko w celu wywoĹanie Ĺmiechu. ByĹa mniej wiÄcej godzina 9.30, kiedy jak piorun z jasnego nieba, spadĹa na nas wiadomoĹÄ: ,,UmarĹ PapieĹź!â (zabrzmiaĹo to w moich uszach tak samo jak zdanie wypowiedziane przez mojego ojca rankiem 22 lutego: ,,UmarĹ, umarĹ Giusâ). Natychmiast zapadĹa cisza, zniknÄ Ĺ Ĺmiech, tylko wymiana spojrzeĹ, jakaĹ Ĺza. Absolutna cisza przez 10 minut. W uszach gĹos dziennikarza komentujÄ cego zajĹcie, a w gĹowie rzeka myĹli. Potem ktoĹ powiedziaĹ: ,,OdmĂłwmy róşaniec!â. ,,Dobrze, dzisiaj sÄ tajemnice chwalebneâ i rozpoczÄĹa siÄ modlitwa. Podczas mijajÄ cych powoli ZdrowaĹ Mario przypomniaĹam sobie obrazek Giusa otrzymany po jego pogrzebie, gdzie zostaĹo umieszczone przepiÄkne zdanie z liturgii ambrozjaĹskiej: ,,W prostocie mojego serca wszystko radoĹnie zĹoĹźyĹem Ci w darze!â. Natychmiast przyszĹo mi na myĹl spojrzenie PapieĹźa, ktĂłre, jak tamto Giusa, byĹo bez miary, peĹne obecnoĹci Chrystusa, wypeĹnione owym ,,Tak, ofiarujÄ radoĹnie, z prostotÄ , moje cierpienie i pozostanÄ tu, zwiÄ zany z miejscem, ktĂłre Ty Panie mi powierzyĹeĹ i z krzyĹźem, jak Ty sam uczyniĹeĹ!â. Spojrzenie obejmujÄ ce wszystkich, szczÄĹliwe widzÄ c jak wiele osĂłb modli siÄ za niego, peĹne miĹoĹci, uczucia, miĹosierdzia, przypominajÄ ce to, jakim Chrystus patrzyĹ z krzyĹźa. JesteĹmy tu, w maĹej kuchni domu w Casteggio, a jednak jest coĹ, co karze nam modliÄ siÄ razem i nie popadaÄ w smutek. Jak apostoĹowie, ktĂłrzy po Ĺmierci Jezusa, kiedy minÄĹo poczÄ tkowe zagubienie, powiedzieli: ,,Kontynuujmy nasze zadanie, powtĂłrzmy nasze tak dla Chrystusa, naĹladujÄ c go w bĂłlu i radoĹciâ, tak samo my, zjednoczeni w modlitwie ze wszystkimi chrzeĹcijaninami, prowadzeni przez obecnoĹÄ Chrystusa, pamiÄtajÄ c PapieĹźa, ktĂłry swoim przykĹadem zaprasza nas, by ofiarowaÄ wszystko, rĂłwnieĹź w trudnoĹciach. SkoĹczyĹ siÄ Róşaniec i powrĂłciĹ Ĺmiech, ale juĹź bez wczeĹniejszego rozproszenia. ByĹ inny. Tamta cisza, wiadomoĹÄ, wspĂłlna modlitwa, pamiÄÄ o PapieĹźu i Giussanim uczyniĹy nas bardziej Ĺwiadomymi, Ĺźe Chrystus jest obecny, obecny w naszym towarzystwie, w oczach innych, w Ĺowach przyjaciela, w Ĺwietle wypeĹniajÄ cym maĹÄ kuchniÄ. Sara, Pavia
ByĹam na pogrzebie Jana PawĹa II W Rzymie byĹam dwa razy na poczÄ tku lat dziewiÄÄdziesiÄ tych. Ostatnio we WĹoszech bywam czÄsto, ale nie planowaĹam wyjazdĂłw w tamtym kierunku. Wszystko potoczyĹo siÄ jednak nagle i niespodziewanie. ChoÄ wiemy, Ĺźe w naszÄ naturÄ wpisana jest ĹmierÄ, to jednak myĹl o niej zawsze odsuwamy jak najdalej, gdyĹź lÄkamy siÄ tego, co nieznane. Tak byĹo i tym razem. Nikt z nas nie spodziewaĹ siÄ Ĺmierci Jana PawĹa II. Dziwne przeczucie targaĹo mnÄ juĹź w niedzielÄ wielkanocnÄ . Po sumie w koĹciele gnaĹam, by wĹÄ czyÄ telewizor i otrzymaÄ bĹogosĹawieĹstwo PapieĹźa. udzieliĹ go z wielkim trudem. Przez myĹl przechodziĹo mi pytanie czy to nie ostatni Jan PaweĹ II bĹogosĹawi. Potem telewizyjne i radiowe komunikaty o pogarszajÄ cym siÄ stanie zdrowia, modlitewne gesty ludzi, spotkania w koĹcioĹach, na ulicach, trudne godziny soboty â 2 kwietnia 2005 r., aĹź do zapamiÄtanej przez wielu godziny 21.37. I zalicyzowany komunikat telewizyjny: ,,Jan PaweĹ II nie Ĺźyjeâ. Tak. Jan PaweĹ II umarĹ, ale przecieĹź dla nas chrzeĹcijan nadal Ĺźyje. MoĹźe nawet staĹ siÄ jeszcze bardziej obecny, bo przecieĹź zyskaliĹmy orÄdownika w niebie. NieustajÄ ce rozmowy na ten temat z przyjaciĂłĹmi, sÄ siadami i wĹaĹciwie z kaĹźdym kogokolwiek siÄ spotkaĹo. W koĹcu telefon od przyjaciĂłĹki Teresy, a w nim sĹowa: ,,ChciaĹabym jechaÄ na pogrzeb Jana PawĹa IIâ. MĂłj poczÄ tkowy sceptycyzm co do wyjazdu zmieniĹ siÄ w pewnoĹÄ, czy wrÄcz koniecznoĹÄ bycia w tych dniach tam â w Watykanie. W niedzielÄ dowiedziaĹam siÄ, Ĺźe przyjaciele z naszego ruchu Komunia i Wyzwolenie organizujÄ wyjazd. WpisaĹam siÄ na listÄ. DecyzjÄ umoĹźliwiĹy mi dyrektorki szkĂłĹ, w ktĂłrych pracujÄ. Jedna z dyrektorek â moja koleĹźanka, niegdyĹ zwiÄ zana z CL, dodatkowo daĹa mi pieniÄ dze wiedzÄ c, Ĺź jest to nagĹy i kosztowny wyjazd. PowiedziaĹa, Ĺźe chociaĹź w ten sposĂłb chce mieÄ udziaĹ w tym, tak poruszajÄ cym nas wydarzeniu. Wtorek â 5 kwietnia â wyjazd z Bytomia. PielgrzymkÄ kierowaĹ ks. Jerzy Krawczyk (proboszcz Parafii TrĂłjcy ĹwiÄtej, a zarazem odpowiedzialny CL w Polsce). Najpierw Msza ĹwiÄta, a potem... ciÄ gnÄ ce siÄ godziny jazdy autokarem. Na granicach prawie nie sprawdzono dokumentĂłw. Ĺroda. DotarliĹmy do Pensjonatu w Fuggi pod Rzymem, miejsca noclegĂłw (powiedzmy ,,noclegĂłwâ). Po zakwaterowaniu, kÄ pieli i obiadokolacji wyruszyliĹmy do Rzymu, aby jak najszybciej ustawiÄ siÄ w kolejce oczekujÄ cych przed BazylikÄ Ĺw. Piotra. DotarliĹmy w okolice Watykanu okoĹo 21.00. Kolejka staĹa od 16.00. PilnujÄ c porzÄ dku policjanci widzÄ c naszÄ polskÄ grupÄ w bocznej ulicy starali siÄ pomĂłc i wĹÄ czyÄ nas w tÄ kolejkÄ. Przez moment zastanawialiĹmy siÄ czy ĹpiewaÄ ,,BarkÄâ czy moĹźe ,,CzarnÄ MadonnÄâ. WybraliĹmy ,,CzarnÄ MadonnÄâ. OkazaĹo siÄ, Ĺźe to wĹaĹnie umoĹźliwiĹo nam przejĹcie. A potem godziny czekania â na szczÄĹcie tylko dziewiÄÄ. SĹyszaĹam, Ĺźe ludzie stali po szesnaĹcie. W kolejce peĹna kultura, nawet milczenie, powaga. Podawano nam za darmo wodÄ mineralnÄ . Wreszcie dotarliĹmy na Plac Ĺw. Piotra przed ogromne telebimy. Bazylika Ĺw. Piotra przypomniaĹa w swym oĹwietleniu Niebieskie Jeruzalem â jak powiedziaĹa stojÄ ca obok mnie Marysia. Modlitewny tĹum kojarzyĹ mi siÄ ze 144 tysiÄ cami zbawionych z Apokalipsy Ĺw. Jana. Na telebimie pokazujÄ cym wnÄtrze Bazyliki, rozpoznaĹyĹmy ksiÄdza Gianni z Brugherio pod Mediolanem. Jest to nasz znajomy z CL, niegdyĹ odpowiedzialnych za ruch w Polsce. ByĹo czymĹ niesamowitym zobaczyÄ go w tym wĹaĹnie momencie modlitwy. NastÄpnie dowiedziaĹyĹmy siÄ, Ĺźe z ostatnim poĹźegnaniem Jana PawĹa II nawiedza BazylikÄ Prezydent G. D. Bush. Czwartek, szĂłsta rano. TrochÄ udaĹo mi siÄ w nocy pospaÄ na Placu. Kolejka robi siÄ coraz wÄĹźsza. JesteĹmy coraz bliĹźej. Wchodzimy. KaĹźdy przyjechaĹ tu z róşnymi intencjami, ale rĂłwnieĹź po to, by podziÄkowaÄ Janowi PawĹowi II za Jego Pontyfikat. Modlitwa, cisza i pieĹni z róşnych stron Ĺwiata. NiektĂłrzy pĹakali. Byli i tacy, ktĂłrzy robili Ojcu ĹwiÄtemu zdjÄcia. Szczerze powiedziawszy, szkoda by mi byĹo marnowaÄ tak cennych chwil przed tym wielkim ĹwiÄtym na robienie zdjÄÄ. Czas trwania tam byĹ dla mnie czasem modlitwy. PatrzÄ c na ciaĹo Jana PawĹa II doszĹam do wniosku, Ĺźe to biedne, kruche, przygarbione i wyniszczone chorobÄ ciaĹo cierpiaĹ nie tylko w ostatnim czasie, ale byĹy to caĹe lata cierpienia, a wĹaĹciwie caĹe Ĺźycie, bo przecieĹź bÄdÄ c maĹym chĹopcem straciĹ siostrÄ i matkÄ, a jako mĹodzieniec wĹaĹciwie skazany byĹ juĹź wĹÄ cznie na siebie, gdyĹź straciĹ ojca i brata. WychodziliĹmy w takim samym skupieniu. Tylko rzut okiem na piÄknÄ PietÄ MichaĹa AnioĹa. Przed wyjazdem do Fiuggi nie obuĹo siÄ bez maĹego zamieszania. Nasz mĹody przyjaciel Krzysiek stojÄ c w kolejce zachowaĹ siÄ bardzo szarmancko, gdyĹź pomĂłgĹ nieĹÄ ciÄĹźki plecak dziewczynie z Wadowic w zamian dajÄ c Jej swĂłj lekki bagaĹź. Wadowiczanie mogli dĹuĹźej pozostaÄ w Bazylice, nas niestety przynaglano do poĹpiechu, ze wzglÄdu na wciÄ Ĺź napierajÄ ce tĹumy wiernych. Po wyjĹciu z Bazyliki KrzyĹ nie mĂłgĹ juĹź wejĹÄ na Plac Ĺw. Piotra, by oddaÄ plecak. Jednak dziÄki telefonom komĂłrkowym wszystko skoĹczyĹo siÄ szczÄĹliwie dla obu stron. Oddali sobie bagaĹźe w metrze. UdaliĹmy siÄ do naszego pensjonatu, by odespaÄ noc. I znĂłw wieczĂłr. ZabraliĹmy rzeczy niezbÄdne na kolejnÄ noc oczekiwania przed pogrzebem Ojca ĹwiÄtego. Coraz wiÄcej biaĹo-czerwonych flag. SzukaliĹmy miejsca, gdzie moglibyĹmy uczestniczyÄ w uroczystoĹciach. ZatrzymaliĹmy siÄ na Placu Risorgimento w pobliĹźu Placu Ĺw. Piotra. CzÄĹÄ osĂłb z naszej grupy udaĹa siÄ na Plac Ĺw. Piotra. Stali tam caĹÄ noc. Jednak w wiÄkszoĹci postanowiliĹmy ustÄ piÄ lepsze miejsca tym, ktĂłrzy nie mieli szansy nawiedzenia ciaĹa Jana PawĹa II w Bazylice. Nasz plac szybko siÄ zaludniĹ i obfitowaĹ w symbole polskoĹci. NocÄ spotkaliĹmy przyjacióŠz ruchu, ktĂłrzy przyjechali samochodami. Pierwszy raz we WĹoszech bardziej przydawaĹ mi siÄ jÄzyk polski niĹź wĹoski. PiÄ tek - pogrzeb. Na Placu Risorgimento staĹa obok mnie WĹoszka, ktĂłrÄ wczeĹniej spotkaĹam w kolejce do nawiedzenia ciaĹa Jana PawĹa II. Kiedy zaczÄĹam jej tĹumaczyÄ transparenty z napisami ,,Od razu ĹwiÄtyâ (Santo subito), rĂłwnieĹź ona przyznaĹa, Ĺźe zmarĹ ĹwiÄty czĹowiek. W czasie pogrzebu sĹuchaliĹmy tĹumaczenia z Radia WatykaĹskiego. ByliĹmy razem. Wszyscy razem. ZjednoczyĹ as po raz ostatni Jan PaweĹ II. Na telebimie zobaczyliĹmy przewracajÄ ce siÄ kartki Ewangeliarza, jakby PapieĹź chciaĹ jeszcze powiedzieÄ: ,,Tego sĹuchajcie, tego Was nauczyĹem. KoĹczÄ. BÄ dĹşcie temu wierni ktokolwiek po mnie nastÄ piâ. Jak widaÄ ,,Duch wieje kÄdy chceâ. A potem piÄkna, wrÄcz teologiczno-literacka homilia kardynaĹa Josepha Ratzingera dajÄ ca ukojenie i coraz wiÄkszÄ pewnoĹÄ co do ĹwiÄtoĹci Jana PawĹa II. Sobota - powrĂłt. Niedziela â przyjazd do Bytomia koĹo 9.00, a potem uczestnictwo we wspĂłlnej Mszy Ĺw. Ks. Jurek dzieliĹ siÄ swoim Ĺwiadectwem z parafianami. I my bÄdziemy ĹwiadczyÄ to coĹmy zobaczyli, co nasze oczy widziaĹy. Irena, RacibĂłrz
Bez abstrakcji Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, nie wiem ile zrozumiaĹam z tegorocznych Rekolekcji Bractwa, zresztÄ bardzo piÄknych i dramatycznych, niemniej jedna sprawa wydaje mi siÄ bardzo jasna: jeĹli sposobem odpowiedzi Chrystusa na moje pragnienie jest On sam, jego sĹodka ObecnoĹÄ nie moĹźe byÄ czymĹ abstrakcyjnym. Podczas kiedy razem z CesanÄ odpowiadaliĹcie na pytania, rozglÄ daĹam siÄ dookoĹa. JeĹli Jego sĹodkÄ ObecnoĹciÄ jest ten lud, nie jest ona abstrakcyjna. I nie moĹźe byÄ rĂłwnieĹź traktowana ogĂłlnikowo. JeĹli sĹodka obecnoĹÄ Chrystusa ma twarz moich najbliĹźszych, moich przyjaciĂłĹ, kolegĂłw i dzieci spotykanych w szkole; jeĹli ma twarz osĂłb, ktĂłrym co 15 dni zanosimy paczki z ĹźywnoĹciÄ , mĹodzieĹźy gimnazjalnej i tej nieco starszej z GS, a nastÄpnie wszystkich danych mi ludzi, ĹÄ cznie z TobÄ , to oczywiste jest, Ĺźe mogÄ daÄ Ĺźycie dla dzieĹa KogoĹ innego. MogÄ, poniewaĹź to dzieĹo mam przed sobÄ kaĹźdego dnia, w kaĹźdej chwili. Jest tak, Ĺźe im bardziej oddajÄ Ĺźycie dla dzieĹa KogoĹ Innego, tym bardziej staje siÄ ono moje, i moje staje siÄ rĂłwnieĹź dzieĹo. Swoim przypominaniem o tym, Ĺźe odczuwamy brak Chrystusa i swoim Ĺwiadectwem czynisz nas bliĹźszymi Tajemnicy, do tego stopnia, Ĺźe staje siÄ moĹźliwe konkretne oddanie siÄ Jej. Antonella, Adria |