Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2013 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2013 (styczeń / luty)

Ĺťycie CL

Kolędowanie. By cieszyć się Wydarzeniem


Organizowane już tradycyjnie przy suto zastawionym stole, w licznym gronie przyjaciół i profesjonalną oprawą muzyczną albo też spontaniczne, kameralne – nieważne. Tegoroczne spotkania kolędowe w naszych wspólnotach stały się okazją do ponownego uświadomienia sobie prawdziwej radości płynącej z Wydarzenia.

 

NYSKIE KOLĘDOWANIE TO JUŝ TRADYCJA!

Na wspólnym kolędowaniu w Nysie spotykamy się od wielu lat. Przyjeżdża na nie ekipa śpiewaków ze wspólnoty CL z Opola. Takie spotkanie miało miejsce również w tym roku – 6 stycznia. Uczestniczył w nim serdeczny przyjaciel Ruchu ojciec Ludwik Mycielski – benedyktyn z Biskupowa. Tradycyjnie do naszych śpiewów przygrywali na pianinie maestra w osobach Stanisława Kosza oraz księdza Joachima – a więc profesjonalna oprawa muzyczna była zapewniona! Mogliśmy teżwysłuchać utworu w wykonaniu dzieci uczących się muzykowania.

Wspólne kolędowanie to okazja do tego, by czerpiąc z tradycji Ojców, pochylić się z wiarą i czcią nad Wydarzeniem z Betlejem, dzięki któremu nasze życie nabiera sensu i blasku. Jak ważne i ciągle na nowo zachwycające jest dla nas to Wydarzenie, dało się odczuć choćby w tym, że wyśpiewaliśmy niemal wszystkie kolędy z naszego modlitewnika Droga do nieba, nierzadko również wszystkie zwrotki ulubionych kolęd. Przede wszystkim jednak kolędowanie służyło budowaniu naszej przyjaźni i wspólnoty, która jest żywym znakiem, że również dzisiaj Bóg przychodzi do nas ze swoją miłością. Nic dziwnego, że podczas kolędowanie na naszych twarzach wypisana była radość.

Marysia i Bogdan, Nysa

 

JAK MAŁY DOBOSZ

„Moc truchleje, ogień krzepnie, blask ciemnieje” – w takich okolicznościach pękają ramy, w które często chciałoby się wtłoczyć podstawowe elementy rzeczywistości. W okresie świątecznym większość ludzi wyskakuje ze stałych kolein. Przejawem tego jest między innymi śpiewanie na kilkadziesiąt melodii o pewnym Dziecku, które urodziło się w warunkach nieprzystosowanych do godnego przyjścia na świat, i o tym, jak wszyscy (prawie) ludzie (i nie tylko ludzie) cieszą się z tego faktu, co wyrażają na wiele, często nietypowych sposobów. Ale dlaczego? Co tu jest grane? Nie zastanawiam się nad tym zbyt często.

Jakie jest głębsze znaczenie kolędowania – odkryłem dla siebie ponownie na spotkaniu u Olka w Święto Objawienia Pańskiego. Było nas zaledwie siedem osób. Andrzej przyniósł gitarę, a Olek miał keyboard. Po krótkich rozmowach zaczęliśmy śpiewać kolędy. Widząc twarze przyjaciół i słysząc ich głosy, uświadomiłem sobie, że dla tych osób, obecnych tuż obok, narodzone dawno temu Dziecię jest kimś bardzo istotnym. A dla mnie tak bardzo istotnym, że towarzyszącym mi w życiu. W takich właśnie chwilach zauważam szczególnie Jego obecność.

Andrzej wśród wielu innych zaproponował kolędę o małym doboszu, której polskiej wersji wcześniejnie znałem. Dobosz doświadczył, podobnie jak niejeden bohater kolęd, własnej słabości i ograniczeń, ale to właśnie pozwoliło mu w pełnej wolności bębnić dla małego Zbawiciela. Dzięki swojemu ubóstwu mógł z radością skupić się na Tym, dla którego grał. Do celu zmierza się poprzez okoliczności. Dostrzegając to, co wydarza się teraz – a jednocześnie pozostaje nieskończone – mały dobosz staje się reprezentantem nas wszystkich. Dzięki samoświadomości i wpatrywaniu się w Chrystusa można w wolności i zdumieniu bębnić… albo śpiewać.

Piotrek, Wrocław

 

„ZSZEDŁEM ZNÓW NA ZIEMIĘ, BY PRZYTULIĆ WŁAŚNIE CIEBIE”

W ostatnim dniu karnawału, odpowiadając na zaproszenie sióstr Elżbietanek,odwiedziliśmy mamy z dziećmi, przebywające w Domu Matki i Dziecka w Opolu-Grudzicach. W trakcie zabawy zaproponowałam ośmioletniej dziewczynce o ciemnych, podobnych do moich, oczach wspólne wykonanie papierowej myszki. Chętnie przystała na ten pomysł, zapowiadając od razu, że myszka będzie dla jej mamy i że mama bardzo się ucieszy! Potem, przyglądając mi się uważnie podczas wycinania papieru, ni stąd ni zowąd zadała pytanie: „Czy wy przychodzicie tylko do nas?”. Zdumiało mnie to pytanie, o którym od tamtej pory stale myślę. Nie wiem dokładnie, co miała na myśli ta dziewczynka, ale w jej pytaniu doszukałam się pytań mojego serca: czy ja jestem ważna? Czy jestem dla Ciebie ważna? Jakie znaczenie ma to, że jestem? Odpowiedź na te nurtujące mnie nieustannie pytania znajduję, uczestnicząc w życiu Ruchu, w tym miejscu, w którym jestem ciąglewołana po imieniu, w którym uświadamiam sobie wciąż na nowo, że problemem jest więź z Tajemnicą. Chrystus zapewnia nas, że więź z Nim, a przez Niego więź z Ojcem, okazuje się potężniejsza od każdej rany, od każdej porażki, od jakichkolwiek okoliczności. Czy to mnie interesuje? Jan Chryzostom w swojej homilii, będącej komentarzem do Pierwszego Listu św. Pawła do Tymoteusza, napisał:„Zszedłem znów na ziemię, (...) by przytulić właśnie ciebie”. Bóg zszedł na ziemię, abym ja mogła pokochać siebie. I znów na nowo, wywołana do odpowiedzi pytaniem małej, ciemnookiej dziewczynki, mogę dostrzec w tym wszystkim, co się dzieje, coś, co daje mi wolność, bym mogła „odradzać się w każdym mroku” – dlatego, że jestem, i jestem kochana!

Gabriela, Opole


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją