Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2013 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2013 (styczeń / luty)

Benedykt XVI

Rezygnacja Papieża. Odmienny sposób używania rozumu

Spojrzenie na decyzję Benedykta XVI o rezygnacji z urzędu Piotrowego jako na gest darmowości i pewności, w którym widzimy ojca kierującego się czymś większym od niego – miłością do swoich dzieci.

John Waters


W ciągu ośmiu lat pontyfikatu każde wypowiedziane przez niego słowo miało na celu odesłanie nas do tego, co nie jest bezpośrednio widoczne, do tego, co jest poza nami i poza widzialnym światem. W ten sposób właśnie musimy patrzeć na decyzję Benedykta XVI o rezygnacji z urzędu Piotrowego: jako na gest darmowości i pewności, w którym zobaczyliśmy ojca kierującego się czymś większym od niego – miłością do swoich dzieci.

 

 

Ojciec uczy nas przynależeć, rozumieć głębiej, odsuwać w czasie, wyrzekać się, podlegać – w najgłębszym sensie tych słów. Wielki ojciec zawsze zdumiewa swoje dzieci. Robi rzeczy, których one się nie spodziewają, ale czyni to z taką jasnością, że dziwnym sposobem nigdy ich nie zaskakuje. Czasem, gdy stajemy wobec prawdziwie wielkiego ojca, staje się oczywiste, że zadanie wypływające z ojcostwa jest ważniejsze dla niego nawet od zupełnie podstawowego ludzkiego pragnienia bycia kochanym przez ludzi. Wola ojca wskazuje na to, co jest poza, ku czemu trzeba dążyć, nawet za cenę utraty tego, co teraźniejsze, dostępne i niezwykle pożądane. To jest trudna lekcja, zarówno dla nauczyciela, jak i dla ucznia, zarówno dla ojca, jak i dziecka, jest ona jednak najważniejsza ze wszystkich.

Takim ojcem przez ostatnich osiem lat był papież Benedykt XVI. Jakże on nas poruszał swoimi słowami, które wykraczają poza zwykłepojęcia! Jak mądrze towarzyszył nam swoją łagodną pewnością! Jakże trzymał nas blisko siebie, abyśmy mogli stać się bliżsi Jemu!

 

Inna możliwość. W pierwszej chwili, gdy usłyszałem o jego decyzji dotyczącej rezygnacji z posługi Piotrowej, odebrało mi głos. Wtedy jednak miałem szczęście przeczytać słowa innego ojca, księdza Juliána Carróna, który mówił o „bezprecedensowym akcie wolności, który w pierwszej kolejności służy dobru Kościoła. Któż nie pragnąłby takiej wolności? Gest Papieża jest potężnym przywołaniem do wyrzeczenia się wszelkiej ludzkiej pewności poprzez zawierzenie wyłącznie mocy Ducha Świętego”. Właśnie, nawet my, których uczy się takiego rozumowania, mogliśmy o tym zapomnieć. To otwiera nas na inną możliwość: że gest Papieża posiada swoje głębokie znaczenie, że po raz kolejny Ojciec Święty przypomina nam, że chodzi o odmienny sposób używania rozumu – oraz o odmienny rodzaj racji – który wszystkiemu nadaje właściwy kształt.

Czyż nie to było stałym tematem pontyfikatu Benedykta XVI? Czy nie było to oczywiste w każdym jego geście, w każdym wystąpieniu, podczas każdego spotkania? „Poprzez decyzję Ojca Świętego – mówi ksiądz Carrón – Pan prosi nas, byśmy przekraczali wszelkie pozory, mając w pamięci cały ludzki entuzjazm, z jakim przyjęliśmy wybór Benedykta XVI i podążaliśmy za nim przez te osiem lat, wdzięczni za każde jego słowo”. Wobec słów księdza Carróna znika nasz smutek. Nagle stajemy się częścią nowej przygody! Ojciec Święty nie pozostawia nas, ale towarzyszy nam w zgłębianiu problemu. Tym gestem rzucił nowe światło na wszystko, co było przedtem, pokazując, że słowa nie są tylko słowami, ale znakami innej rzeczywistości. Poprzez ten gest największy radykalista naszych czasów przypomniał nam, że źródłem jego radykalizmu jest Ktoś Inny i że ta radykalność jest transcendentna i wieczna. Papież najlepsze wino zachował na sam koniec!

Osiem lat temu wszyscy byliśmy pogrążeni w bólu, a zarazem zbudowani sposobem, w jaki odchodził od nas Jan Paweł II. Po ćwierćwieczu nauczania, jak żyć, Ojciec Święty, będąc na łożu śmierci, przywołał nas, by nauczyć nas, jak umierać. W ten sposób zmusił nas do zastanowienia się nad pytaniem, które kryło się za tym wszystkim, co nam powiedział: czy to prawda, że żyje w nas Chrystus, że żyje z nami? A wtedy wśród deszczu naszych łez zaświeciło słońce, by wszystko rozjaśnić: tak, to prawda!

Dzisiaj jego przyjaciel i następca na nowo postawił nas przed tym samym pytaniem, nawet jeśli wydaje się to niemożliwe. Czy naprawdę tak jest? W jaki sposób ktoś może towarzyszyć nam nawet po swojej śmierci? Benedykt XVI nauczał nas, że Obecność, o której mówimy, wykracza nie tylko poza śmierć, ale również poza życie. Jest większa i zupełnie odmienna od obydwu tych zjawisk. Jest czymś, co wykracza poza ziemski wymiar.

 

Silniejsza od deszczu. Pamiętam, że jeden z przyjaciół opowiadał mi o nadzwyczajnych wydarzeniach, które miały miejsce na dawnym lotnisku Cuatro Vientos w Madrycie w lecie 2011 roku, gdzie Benedykt XVI spotkał się na czuwaniu modlitewnym z młodzieżą podczas Światowych Dni Młodzieży. Przez cały dzień, pomimo 40-stopniowych upałów, młodzież śpiewała i tańczyła w oczekiwaniu na Papieża. Gdy przybył, przyjęła go z ogromnym entuzjazmem i miłością. Podczas przemówienia Ojca Świętego nagle pogoda się zmieniła i rozpętała się potężna burza z ulewnym deszczem, który nie pozostawił na nikim suchej nitki. Wywołało to kilkuminutowe zamieszanie. Papież przerwał przemówienie. Potem jednak, kiedy znów zaczął mówić, powiedział, że Bóg zesłał deszcz w darze. Powiedział też młodym, że w życiu spotkają się z problemami o wiele większymi od tej burzy, ale że nie muszą się bać, ponieważ nigdy nie będą sami. „Wasza wiara jest silniejsza od deszczu” – powiedział. Potem, kiedy burza wciąż szalała, uklęknął przed Najświętszym Sakramentem, a pośród niemal dwóch milionów młodych ludzi stłoczonych na Cuatro Vientos zapadła cisza.

Najbardziej doświadczeni policjanci mówili potem, że nigdy wcześniej nie widzieli czegoś podobnego. Byli zgodni co do tego, że gdyby podobna burza rozszalała siępodczas jakiegoś koncertu rockowego albo meczu piłki nożnej, mogłoby się to skończyć katastrofą. Tam panowała cisza, spokój w obliczu czegoś wielkiego i niezmiernie fascynującego. Od siedmiu lat Hiszpania żyła wtedy w reżimie, który usiłował wyeliminować tajemnicę z obywatelskiego życia, nie tylko przeciwstawiając się Bogu, ale też starając się zająć Jego miejsce w rzeczywistości. A jednak w Madrycie w tamten weekend zobaczyliśmy, że hiszpańska młodzież oraz jej rówieśnicy z różnych stron świata potrafili rozpoznać coś, co jest w stanie dać większą nadzieję niż to, co politycy nazywają postępem, zobaczyli coś piękniejszego od tego, co dziennikarze nazywają wolnością.

 

Spoglądać poza. Szczególnie uderza mnie w tej wyraźnie niespodziewanej decyzji Ojca Świętego jej darmowość. U jej podstaw znajdują się „racje”, które watykańscy korespondenci starają się zanalizować. Ich komentarze jednak nam nie wystarczają. Oczywiście wiemy, że Ojciec Święty jest „kruchy”, jego serce jest jednak silne, a duch niezwyciężony. A więc podąża za czymś większym od tego, co wynika z jego osobistej sytuacji. Gest rezygnacji jest tak ogromny, że sam w sobie wydaje się nie do pomyślenia. Patrząc na niego, widzi się wyraźnie ojca, który podąża za czymś większym od siebie. W roku 2010 w bazylice Sagrada Familia w Barcelonie Benedykt XVI rozglądnął się wokoło i powiedział, że „piękno jest wielką potrzebą człowieka”, widzialnym znakiem niewidzialnego Boga, „który sam jest Światłem, Wielkością i Pięknem. (…) Piękno – mówił dalej – jest również objawieniem Boga, gdyż, podobnie jak On, piękne dzieło jest czystą bezinteresownością, nakłania do wolności i wyrywa z egoizmu” (Benedykt XVI, Homilia z mszy św. poświęcenia bazyliki Sagrada Familia w Barcelonie, cyt. za: www.opoka.org.pl).

W tym sensie decyzja Ojca Świętego naprawdę jest czymś przepięknym. Jej piękno tkwi w jej darmowości, w tym, że – z tego, co możemy zauważyć– nie jest całkowicie konieczna – przynajmniej jeszcze nie teraz.

Tak naprawdę jednak nie powinna nas ta decyzja zdumiewać. „Człowiek sam pozbawia się godności, gdy nie może poznawać prawdy, gdy wszystko jest właściwie tylko owocem indywidualnej czy zespołowej decyzji” – oświadczył kardynał Ratzinger Peterowi Seewaldowi w książce Sól ziemi (Sól ziemi, z kard. Josephem Ratzingerem – Benedyktem XVI rozmawia Peter Seewald, tłum. G. Sowiński, Kraków 2005, s. 56).

W wywiadzie podkreślał, że termin „hierarchia” pierwotnie nie odnosił się do „świętego panowania”, ale raczej do „świętego źródła”. W istocie, hierarchia jest „szczeliną” otwartą na Chrystusa, a prawdziwy sens istnienia hierarchii polega na „uobecnianiu czegoś, co nie wyrasta z żadnej jednostki” (tamże, s. 165–166). W tej perspektywie widzimy głębokie znaczenie „abdykacji” Benedykta XVI. Mówił on do Seewlada: „Kościół (…) niczego nie kopiuje, nie jest państwem. Być niejako wyłomem, który wiedzie poza świat ku światłu Boga, starać się, by cały czas była otwarta owa szczelina, przez którą może wpadać w świat powietrze – na tym polega specyficzne posłannictwo Kościoła, z którego musi on sobie zdawać sprawę w swym życiu” (tamże, s. 233).

Dwa lata temu w orędziu na 46. DzieńŚrodków Masowego Przekazu Papież prosił nas o rozważenie relacji między milczeniem a słowem. Powiedział, że słowa potrzebują milczenia, że te dwa zjawiska nie są przeciwnymi, ale odmiennymi elementami tego samego mechanizmu, „dwoma wymiarami komunikacji, które powinny się równoważyć, następować po sobie i dopełniać, by uzyskać autentyczny dialog i głęboką bliskość między ludźmi (…). Bóg przemawia również milczeniem – Benedykt XVI nazwał je «milczeniem Boga». – W milczącej kontemplacji ujawnia się następnie jeszcze silniej to odwieczne Słowo, poprzez które został stworzony cały świat i pojmuje się ów plan zbawienia, który Bóg realizuje za pośrednictwem słów i gestów w całej historii ludzkości” (Benedykt XVI, Milczenie i słowo drogą ewangelizacji, cyt. za: www.paulus.org.pl).

 

Oczekiwanie i pragnienie. Wkrótce ten jeden z największych papieży zamilknie „milczeniem Boga”. Nie będzie to jednak odwrót, ale po prostu inny sposób przemawiania do nas. On nie odejdzie od nas, ale będzie nam towarzyszył w nowy sposób. Niezależnie od tego, kto zostanie jego następcą, będzie naszym nowym ojcem, wnosząc nowe bogactwo w nasze życie. Oczywiście urząd będzie pełnił jeden papież. Wciąż jednak będziemy czuć obecność naszego umiłowanego Benedykta XVI, modlącego się w pobliżu. Obecność ta będzie zmieniać wszystko, przypominając nam zawsze o obiecanej nowości. Nie jest to rzecz jasna nowość dla nowości, ale nowość służąca uwidocznieniu w nieoczekiwany, cudowny sposób znaczenia wszystkich rzeczy: że Ten, który nas czyni, sprawuje władzęnad wszystkimi ziemskimi sprawami i nad każdym ziemskim bytem, i że Ojciec w Niebie przemawia do nas zarówno słowami, jak i milczeniem.

 

NIEWIARYGODNA WOLNOŚĆ CZŁOWIEKA POCHWYCONEGO PRZEZ CHRYSTUSA

W odniesieniu do ogłoszenia rezygnacji z urzędu Piotrowego Benedykta XVI ksiądz Julián Carrón, przewodniczący Bractwa Comunione e Liberazione, oświadczył:

 

Poprzez ten równie wielki, co nieprzewidziany gest Papież daje nam świadectwo tak wielkiej pełni w relacji z Chrystusem, że zdumiewa nas bezprecedensowym aktem wolności, który w pierwszej kolejności służy dobru Kościoła. W ten sposób pokazuje wszystkim, że całkowicie zawierza się tajemniczym planom Kogoś Innego.

Któż nie pragnąłby takiej wolności?

Gest Papieża jest potężnym przywołaniem do wyrzeczenia się wszelkiej ludzkiej pewności poprzez zawierzenie wyłącznie mocy Ducha Świętego. Benedykt XVI jak gdyby mówi nam słowami świętego Pawła: „Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1, 6).

Poprzez decyzję Ojca Świętego Pan prosi nas, byśmy przekraczali wszelkie pozory, mając w pamięci cały ludzki entuzjazm, z jakim przyjęliśmy wybór Benedykta XVI i podążaliśmy za nim przez te osiem lat, wdzięczni za każde jego słowo.

Pragnąc żyć tym samym doświadczeniem utożsamienia się z Chrystusem, który podyktował Papieżowi ten historyczny dla życia Kościoła i świata akt, pełni zdumienia przyjmujemy w wolności ten największy gest ojcostwa, dokonany z miłości do swoich dzieci, zawierzając jego osobę Maryi, aby nadal był dla nas ojcem, dając życie za Kogoś Innego, to znaczy za budowanie Kościoła Bożego.

Wraz ze wszystkimi braćmi, razem z Benedyktem XVI, prośmy Ducha Chrystusa, by towarzyszył Kościołowi w wyborze ojca, który będzie mógł prowadzić go w tak delikatnym i decydującym momencie historii.

Biuro prasowe CL, Mediolan, 11 lutego 2013 r.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją