Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2012 (listopad / grudzień)

Świadkowie

Ks. Aldo Trento. Wołanie i łaska

Alessandra Stoppa


Nazwał ją „chrześcijańską dziedziną wiedzy”. Tylko ona potrafi naprawdę odpowiedzieć na cierpienia. W wystąpieniu (które przeszło bez echa) do pracowników służby zdrowia Benedykt XVI wyjaśnia, dlaczego wiara leczy „bez iluzji”. I w jaki sposób ludzie chorzy ocalają świat. Jego słowa komentuje ksiądz ALDO TRENTO.



Gdy podchodzi do ich łóżek, teraz, kiedy piękno w cierpieniu jest dla niego tak przejrzyste, nie pozostaje mu nic innego, jak objąć ich z czułością: „Boże mój – mówi cicho – całuję Ciebie”.

Nie jest już w stanie przyklęknąć przy każdym pacjencie, tak jak wcześniej, tak jakby chciał, jego dzień jest jednak dla nich, od najwcześniejszych godzin porannych. Przygarnął ich już ponad tysiąc. W swojej klinice dla terminalnie chorych w Asunción w Paragwaju ksiądz Aldo Trento od lat żyje pośród cierpienia. Dobrze je zna. Ono właśnie najbardziej wyrobiło w jego człowieczeństwie otwartość na tajemnicę. Dlatego wzrusza się, słuchając słów Papieża o cierpieniu i chorobie. Tego wystąpienia, które przeszło raczej bez echa. Benedykt XVI wygłosił je podczas Międzynarodowej Konferencji Papieskiej Rady do spraw Służby Zdrowia, 17 listopada. Mówił o szpitalach jako o „uprzywilejowanych miejscach ewangelizacji”.

„To prawda – mówi ksiądz Aldo. – Życie z chorymi jest dla mnie ewangelizacją”.

W wieku 11 lat wskakuje na traktor, by uciec do seminarium. Przeżywa swoje powołanie bardzo niespokojnie, w cierpieniu, dopóki jego życie nie odnowiło się w objęciach księdza Giussaniego. Za tekstem statutu kliniki kryje się cała jego droga. Wołanie i łaska. „Serce człowieka jest tęsknotą za nieskończonością i wiecznością. Ten dom istnieje, ponieważ została nam dana łaska proszenia, żebrania, kochania i pragnienia prawdy”. Tutaj ksiądz Aldo konfrontuje się ze słowami, w których Papież, podejmując tekst Soboru Watykańskiego II, mówi o wierze jako o rozległej dziedzinie wiedzy, która leczy: „Nie jesteście ani opuszczeni, ani niepotrzebni. Zjednoczeni z krzyżem Chrystusa macie udział w Jego zbawczym dziele”. Ksiądz Aldo widzi, że tak właśnie się dzieje: „Moi chorzy ocalają mnie i ocalają cały świat”. Kiedy klinika powstawała w 2004 roku, nie żył tą pełnią, którą żyje teraz: „Nauczyłem się jej, przebywając z nimi, u ich boku, dzień po dniu. Gdy staję wobec nich, znikają zmartwienia (wł. preoccupazioni), moje życie staje się ważnym zadaniem (wł. occupazione): żyć w obliczu Tajemnicy”.

Nie jesteście niepotrzebni, przypomina Papież. „To właśnie niszczy: zbędność czegoś. Nie cierpienie samo w sobie. Myślę o wszystkich moich chorych, którzy odeszli do nieba z uśmiechem na ustach”. Iluż z nich powiedziało mu: „Gdyby nie ten rak, nie byłoby mnie tutaj i nie spotkałbym Jezusa”. Łaska, która jest warta więcej niż to, jak układa się życie i ile trwa. Widzi, jak znoszą straszliwe cierpienia albo wstyd AIDS z „racją”. Nie jest to już niesprawiedliwość, która spycha ich na margines. To jest doświadczenie wieczności, w której nic nie ginie. „Leżą w swoich łóżkach, nikt ich nie zna. Oni jednak czują się uczestnikami śmierci i zmartwychwstania Jezusa”.

Lekarzom i pielęgniarkom Benedykt XVI przypomniał, że w swojej pracy wezwani są do „wspierania bez iluzji”. Co to oznacza dla ciebie? „Jest jedna iluzja, która pociąga za sobą inne: niemówienie o fakcie Chrystusa”. W istocie, Ojciec Święty podejmuje słowa Soboru Watykańskiego II: „Nie mamy władzy zapewnienia wam zdrowia na ciele ani zmniejszenia waszych cierpień fizycznych (…). Możemy wam jednak dać coś cenniejszego i głębszego”. I mówi dalej: „Chrystus nie usunął cierpienia, nie chciał też w pełni odkryć przed nami tajemnicy: wziął je na siebie i to wystarczy, abyśmy zrozumieli całą jego wartość”.

Ksiądz Aldo wędruje w tej tajemnicy, która pozostaje tajemnicą, przede wszystkim ze względu na swoje własne cierpienie. W ostatnich czasach, ze względu na dolegliwości fizyczne, zwiększył się trud zawiązany z niektórymi sprawami. „Proszę księdza, odwagi. Nasze cierpienie ofiarujemy Jezusowi za ciebie” – mówią mu pacjenci. „Cierpienie zawsze będzie tajemnicą. Tak jak tajemnicą jest miłość. Nie chodzi o to, że go nie widzisz, nie chodzi o to, że się nie ukazuje: żyjesz nim, zmienia cię, pozostaje jednak tajemnicą”. Ponieważ tajemnicą jest to wszystko, co nas ocala. „Boży wybór metody”. Pewien człowiek wytknął mu kiedyś: „Bóg jest zły, ponieważ decyzja o zbawieniu nas przez krzyż i śmierć swojego Syna jest tylko aktem egoizmu”. Na co on odpowiedział: „Czy prawdziwemu ojcu trudniej jest zaakceptować śmierć syna czy własną? Doświadczenie pokazuje, że Bóg kocha nas tak bardzo, że co dnia daje nam swojego Syna. Chrystus jest szczytem miłości Ojca do człowieka. I to jest tajemnica, tak jak jest nią to wszystko w życiu, co prowadzi nas ku Niemu”.

Dlatego zmienia się również jego osobiste cierpienie. „Mój ból nie posiada tylko wymiaru lęku, ale nabiera również wymiaru modlitwy. Panie, to Ty mi go dajesz, i przemawiasz do mnie. Mówisz mi, że muszę żyć w Tobie, z Tobą i dla Ciebie. Jak mówimy podczas mszy św. Cierpienie staje się nieustannym kroczeniem ku nawróceniu”. To coś głębszego i cenniejszego niż ulga w cierpieniu.


Sprawdzian wiary. „Oblicze cierpiącego jest Obliczem Chrystusa” – mówi dalej Papież. „W tych łóżkach nie ma znaku Chrystusa – mówi ksiądz Aldo. – W nich jest Chrystus”. Było to dla niego jasne od samego początku, „dzięki Najświętszej Maryi Pannie”. „Oni nie są znakiem. Mówi o tym Jezus w Ewangelii: «Byłem głodny», «Chciało mi się pić». «Byłem opuszczony». To właśnie On”. Gdy dostrzega w nich fizyczną obecność Tajemnicy, chciałby uklęknąć. Ucałować ich. Opowiada o Victorze, pierwszym przyjętym do kliniki dziecku. Wielka głowa, korpus noworodka, żył bezgłośnie, na zawsze naznaczając jego i tego, kto go poznał. „To jest wstrząsające. Nie możesz tego jednak zrozumieć, jeśli tego nie doświadczasz. Ponieważ sprawdzianem wiary jest zdanie sobie sprawy, że Chrystus jest faktem. Tak bardzo jest faktem, że patrzysz na to dziecko i widzisz, że wibruje w nim Istnienie. Ono jest. A jeśli jest, po prostu jest! Kocham cię i adoruję, ponieważ jesteś”.

W klinice nie ma krzyży, są tylko wizerunki Maryi. „Krzyż znajduje się w łóżkach”. Chorzy – pierwsi ewangelizatorzy. Odkrywa to, patrząc na pielęgniarki i lekarzy. Są tacy, którzy proszą o udzielenie im ślubu w klinice, ponieważ jest ona miejscem ich spotkania z wiarą. „To bynajmniej nie za sprawą moich kazań. Ale za sprawą bezgłośnego świadectwa pacjentów”.


Niech ksiądz spojrzy na mój palec!” W swoim wystąpieniu Ojciec Święty wskazuje na konkretne imiona. Na świętych: Giuseppe Moscatiego, Joannę Berettę Mollę, Annę Schäffer, Jérôme’a Lejeune’a i Ryszarda Pampuriego, który jest patronem kliniki. „Wspaniale, że wskazuje nam na nich. Prawdziwe «zatroskanie» wypływała zawsze z ludzi całkowicie zakochanych w Chrystusie. Nie ma takiego świętego, również tego żyjącego za klauzurą, który nie czułby potrzeby ofiarowania swojej choroby”. Czym dla ciebie jest choroba? „To trzęsienie ziemi, które rozbudza inteligencję i serce, by rozpoznało, że jest coś większego”. Dlatego prosi o nadzwyczajną kurację. Prosi, by podczas zebrań, gdy przedstawiane są sprawozdania z obchodów, lekarz mówił nie tylko, czy ktoś je i wydala. „Ale jak się czuje w ogóle. I w jaki sposób my zachowujemy się wobec niego”. W klinice jest sala rehabilitacyjna. Uważają go za szaleńca: na co gimnastyka komuś, o kim wiadomo, że wkrótce umrze”. Jeśli ktoś tak mówi, nie pojmuje, czym jest szpital. Ważne jest, by lekarze zrozumieli to, co mówi Ojciec Święty: nie wystarczy hospitalizacja. To jest odwrotność tego, co się o niej sądzi: profesjonalizm nie jest projektem. Im bardziej wpatruję się w Chrystusa, tym lepiej wykonuję moją pracę, tym żarliwiej się angażuję. I jeśli mogę opłacać fizjoterapeutę, by pacjent mógł mi powiedzieć: «Proszę księdza, niech ksiądz spojrzy na mój palec!», robię to”.

Nadzwyczajna kuracja. Poprzez terapie, poprzez piękne miejsce, poprzez gesty wyznaczające rytm dnia. Ludzie przychodzący do kliniki, również tylko przygodnie, zostają unieruchomieni przez pytanie: co takiego się tu dzieje? Skąd ta intensywność w przeżywaniu wszystkiego? „Rozbudza się potrzeba nieskończoności”. Również w lekarzach, którzy po ośmiu latach proszą go o udział w katechezach. „To jest ewangelizacja, a ewangelizują chorzy”. Pewnego dnia klinikę odwiedził pewien jego przyjaciel z zagranicy: „Tamtego dnia byłem przybity, ponieważ padało”. Wtedy jeden z pacjentów, który już nie widział ani nie mógł się poruszać, mówi: „Kiedy pada, rośnie świeża trawa, którą jedzą potem krowy, a my pijemy mleko”. W tamtej chwili przyjaciel, który mu towarzyszył, ponownie zadał sobie pytanie o wiarę, nie trzeba było nikogo, by go o nią pytał.

Propter salutem nostram, dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba – przypomina ksiądz Aldo. – Zbawienie. To nie jest sprawa eschatologiczna. Ono jest teraz. Obejmuje nas w całości”. Jak mówi dalej Benedykt XVI: „Dzisiaj wzrasta zdolność przywracania choremu zdrowia fizycznego, medycynie grozi jednak zapomnienie o swoim powołaniu: służyć każdemu człowiekowi i całemu człowiekowi”. I przypomina: „Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej nasze społeczeństwo potrzebuje miłosiernych Samarytan, o hojnym sercu i ramionach szeroko otwartych na wszystkich”.


Rodząca się energia. Łatwo jest myśleć, że tylko tam, gdzie żyje ksiądz Aldo, w tej obfitującej w łaski klinice, można tak żyć i pracować. W centrum kliniki wystawiony jest Najświętszy Sakrament, dni wypełnia modlitwa, katechezy itd. „Ludzie myślą, że mam szczęście, ponieważ tu jestem. Można różnie myśleć, ale to wszystko jest nieprawdą. Kto nie może żyć tym, czym ja żyję? No właśnie, problemem jest «ja». Jeśli utożsamiam się z Chrystusem, ponieważ On mnie pochwycił, mam tysiąc, nieskończoną ilość sposobów, by Go głosić. «Ja» musi się jednak wydarzyć, musi się ukształtować”. Mówi o drodze zaproponowanej przez księdza Carróna, o intensywnym przeżywaniu życia jako powołania pośród okoliczności. „Pomaganie sobie w stawaniu wobec rzeczywistości, powoli, z miłością do siebie, usuwa iluzje i robi miejsce osobistej pracy. Lekarza. Chorego. Mojej. To nie zależy od miejsca, w którym jesteś: zależy tylko od energii pochodzącej od Chrystusa, dzięki której żyjesz”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją