Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2012 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy Plan Ojciec Pizzaballa. BĂłg potrzebuje takĹźe glinianych naczyĹ Giorgio Paolucci âGdy doĹwiadcza siÄ kruchoĹci, mocniej pragnie siÄ Jezusaâ. StraĹźnik Ziemi ĹwiÄtej ojciec PIERBATTISTA PIZZABALLA opowiada o swojej pewnoĹci. I o tym, jak bycie âzdefiniowanymi przez Bogaâ moĹźe wszystko zmieniÄ. âWydaje siÄ, Ĺźe to sĹowa z innej planety, tak jak chrzeĹcijaĹstwo 2000 lat temuâŚâ
Na ziemi, gdzie urodziĹ siÄ KsiÄ ĹźÄ Pokoju, znĂłw zaczÄ Ĺ dÄ Ä wiatr wojny. A chrzeĹcijanie sÄ Ĺwiadkami rozpalania siÄ ognia, ktĂłry od dziesiÄ tek lat tli siÄ pod popioĹami. Kiedy zapĹonÄ Ĺ ostatnim razem, przyniĂłsĹ dziesiÄ tki Ĺmiertelnych ofiar, a jedna z rakiet spadĹa rĂłwnieĹź na JerozolimÄ. CoĹ takiego nie miaĹo miejsca od roku 1970 i rozbrzmiewa niczym jakieĹ ostrzeĹźenie: nawet to, co jest najĹwiÄtsze i godne najwiÄkszego szacunku, nawet to, co wydawaĹo siÄ niepogwaĹcalne, moĹźe dotknÄ Ä ĹmierÄ. Gdy powstawaĹ ten artykuĹ, wĹaĹnie zostaĹ podpisany rozejm, uwaĹźany przez wielu analitykĂłw za niepewny i tymczasowy, dziÄki niemu jednak wystrzaĹy zamilkĹy. Czy bÄdzie trwaĹy? Jak dĹugo siÄ utrzyma? Podczas rozmowy toczÄ cej siÄ w jego gabinecie w Jerozolimie, ojciec Pierbattista Pizzaballa, 47 lat, straĹźnik Ziemi ĹwiÄtej, nie ukrywa zaniepokojenia, a zarazem gĹosi przesĹanie nadziei. Nie ze wzglÄdu na pacyfistyczny optymizm, ale w imiÄ tego, co ma najdroĹźszego: wiary w Jezusa. âKolejny raz gĂłrÄ wziÄĹa logika przemocy â mĂłwi. â I nie ma sensu dyskutowaÄ, kto zaczÄ Ĺ, liczyÄ ofiary i obarczaÄ siÄ wzajemnie odpowiedzialnoĹciÄ . MnoĹźeniu sĹĂłw, zbilansowanym i poprawnym deklaracjom nie odpowiada niestety rzeczywiste zaangaĹźowanie w radykalne rozwiÄ zanie kryzysu. Obawiam siÄ, Ĺźe to tylko kwestia czasu, kiedy konflikt znĂłw wybuchnie, w bĹÄdnym kole zamachĂłw i odwetĂłw, w ktĂłrych juĹź uczestniczyliĹmyâ.
W tych dniach w Ziemi ĹwiÄtej zderzacie siÄ z tymczasowoĹciÄ , ktĂłra jest zresztÄ w tych stronach sytuacjÄ permanentnÄ . Ponadto chrzeĹcijanie sÄ mniejszoĹciÄ , ktĂłrej zagraĹźajÄ obydwie strony konfliktu. Jak moĹźna byÄ jeszcze czegoĹ pewnym, gdy wszystko wydaje siÄ coraz bardziej kruche? PewnoĹÄ nie pochodzi z przypadkowych zdarzeĹ, z âpomyĹlnie ukĹadajÄ cych siÄâ spraw. Gdyby tak byĹo, czego moglibyĹmy byÄ pewni tutaj? PewnoĹciÄ jest to, czego strzeĹźemy w gĹÄbi serca: relacja z Jezusem. TakĹźe do nas odnosi siÄ zdanie z psalmu, wygĹoszone przez Benedykta XVI kilka miesiÄcy temu podczas spotkania z ofiarami trzÄsienia Ziemi w Emilii Romanii: âPrzeto siÄ nie boimy, choÄby waliĹa siÄ ziemia i gĂłry zapadaĹy w otchĹaĹ morzaâ (Ps 46, 3). To, co siÄ dzieje, prosi nas o opowiedzenie siÄ za Chrystusem, o przylgniÄcie do Niego jako do jedynej pewnoĹci w tak nietrwaĹym istnieniu.
Jak Ojciec Ĺźyje na tej zranionej ziemi, jak staje wobec faktĂłw tych dni, ktĂłre mogĹyby prowadziÄ do pesymizmu albo rezygnacji? Nie ukrywam, Ĺźe nie jest Ĺatwo, jest zmÄczenie, poczucie bezsilnoĹci, trudno uchwyciÄ sens tego, co siÄ wydarza. Kiedy jednak myĹlÄ o poznanych w tych latach osobach, wielu osobach, pracujÄ cych na rzecz odbudowy czĹowieczeĹstwa i spoĹeczeĹstwa, ktĂłra jest moĹźliwa wspĂłlnymi siĹami â wraz z chrzeĹcijanami, ale rĂłwnieĹź z Ĺźydami i muzuĹmanami â zauwaĹźam, Ĺźe zĹo nie ma ostatniego sĹowa. Ĺťe obok tych, ktĂłrzy strzelajÄ i nienawidzÄ , sÄ osoby ĹźywiÄ ce nadziejÄ i budujÄ ce. DziÄkujÄ Bogu za to, Ĺźe ich spotkaĹem, potem uginam kolana i patrzÄ na krzyĹź. I uznajÄ, Ĺźe pomimo doĹwiadczanej kruchoĹci, mogÄ zaczÄ Ä na nowo, zawsze, zawierzajÄ c siÄ Jemu. DziÄki temu w wolnoĹci przeĹźywam codzienne trudy, nie pozwalajÄ c zdefiniowaÄ siÄ przez okolicznoĹci.
TakĹźe przy tej okazji PapieĹź, a wraz z nim odpowiedzialni za lokalne wspĂłlnoty chrzeĹcijaĹskie, ponownie proszÄ o zaprzestanie przemocy przez obie strony konfliktu oraz wskazujÄ pojednanie jako jedyne wyjĹcie ze Ĺlepego zauĹku, do ktĂłrego prowadzi logika prawa silniejszego. Jest to utopia czy rzeczywistoĹÄ? Kiedy wszystko wokóŠpĹonie, mĂłwienie o pojednaniu wydaje siÄ czymĹ z innej planety. Trzeba jednak o tym mĂłwiÄ, te sprawy nie mogÄ zniknÄ Ä z naszego horyzontu, w przeciwnym razie pozostanie tylko jÄzyk przemocy. Nawet jeĹli wielcy nie zmierzajÄ tÄ drogÄ , trzeba wskazywaÄ drogÄ pojednania, aby pewnego dnia wreszcie moĹźna byĹo na niÄ wejĹÄ. I zapewniam pana, Ĺźe nie jest to tylko idealne nawoĹywanie. W codziennych relacjach ta logika jest obecna, splata wÄ tki wielu ludzkich relacji. Dwa tysiÄ ce lat temu chrzeĹcijaĹstwo wydawaĹo siÄ czymĹ z innej planety, ale Jezus i Jego uczniowie nie bali siÄ niepopularnoĹci. Jasne, nie jest Ĺatwo mĂłwiÄ o przebaczeniu w tych stronach. ChrzeĹcijaĹskie przebaczenie rodzi siÄ z doĹwiadczenia Chrystusa wiszÄ cego na krzyĹźu, na ktĂłrym ofiarowaĹ swoje Ĺźycie dla zbawienia czĹowieka i przebaczyĹ ĹźaĹujÄ cemu Ĺotrowi. PrzebaczyÄ nie oznacza zapomnieÄ, ale byÄ przekonanym, Ĺźe czĹowieka nie definiuje jego grzech. To wyzwala z paraliĹźujÄ cej postawy i staje siÄ okazjÄ do ponownego spotkania z drugim. Tylko stÄ d moĹźe wypĹywaÄ moĹźliwoĹÄ spotkania drugiego w jego odmiennoĹci oraz odkrycia czegoĹ w sobie, czego w przeciwnym razie nigdy by siÄ nie odkryĹo. Wszystko to jednak staĹo siÄ moĹźliwe tylko za sprawÄ ofiary Chrystusa na krzyĹźu.
Czy ta logika urzeczywistnia siÄ, czy teĹź pozostaje Ĺźyczeniem albo czymĹ niewiele wiÄcej? SÄ znaczÄ ce przykĹady, wiele maĹych stowarzyszeĹ pracujÄ cych na rzecz wzajemnego poznawania siÄ oraz wspĂłĹdzielenia Ĺźycia. W szkoĹach prowadzonych przez KustodiÄ Ziemi ĹwiÄtej swoje Ĺźycie wspĂłĹdzielÄ tysiÄ ce mĹodych chrzeĹcijan i muzuĹmanĂłw, otrzymujÄ cych propozycjÄ wychowawczÄ mieszczÄ cÄ siÄ w tej perspektywie. Jest to waĹźne, poniewaĹź oni sÄ przyszĹoĹciÄ . Tak samo jest w centrach adopcyjnych, w sierociĹcach oraz w przypadku dzieĹ charytatywnych, powstaĹych z inicjatywy KoĹcioĹa. ChrzeĹcijaĹskie wspĂłlnoty jeszcze bardziej muszÄ angaĹźowaÄ siÄ w te propozycje dialogu i pokoju. Ta logika wystÄpuje jednak rĂłwnieĹź gdzie indziej, jak Ĺwiadczy o tym na przykĹad praca pewnego izraelskiego stowarzyszenia, ktĂłre zajmuje siÄ rannymi i chorymi palestyĹskimi dzieÄmi, leczÄ c je w izraelskich szpitalach. SÄ inicjatywy, ktĂłre stajÄ siÄ âzaraĹşliweâ i dajÄ Ĺwiadectwo o tym, Ĺźe w relacjach moĹźliwa jest inna logika. Czy zmieniÄ one bieg wydarzeĹ? Nie potrafiÄ powiedzieÄ, sÄ jednak wyzwaniem dla tego, kto pogodziĹ siÄ z myĹlÄ , Ĺźe przemiana w tych stronach nie jest moĹźliwa.
ChrzeĹcijanie w Ziemi ĹwiÄtej sÄ mniejszoĹciÄ , ktĂłra wciÄ Ĺź siÄ kurczy, gliniane naczynia poĹrĂłd naczyĹ Ĺźeliwnych. ObecnoĹÄ, czysta, bez Ĺźadnej moĹźliwoĹci âdziaĹaniaâ. Co w takim kontekĹcie oznacza dawanie Ĺwiadectwa o szansie na zbawienie dla wszystkich? I jakÄ wartoĹÄ ma modlitwa? Od zawsze chrzeĹcijaĹstwo byĹo propozycjÄ skierowanÄ do wolnoĹci wszystkich, moĹźemy tylko dawaÄ Ĺwiadectwo, nie roszczÄ c sobie praw do rezultatĂłw. To prawda, jesteĹmy glinianymi naczyniami, BĂłg jednak potrzebuje rĂłwnieĹź glinianych naczyĹ, osĂłb, ktĂłre pozwalajÄ siÄ pochwyciÄ i dajÄ siÄ przeformowaÄ zgodnie z logikÄ , ktĂłra nie jest ich logikÄ . MĂłwienie o modlitwie, podczas gdy w oddali sĹychaÄ odgĹosy pociskĂłw i samolotowych nalotĂłw, moĹźe wydawaÄ siÄ dawaniem cukierka umierajÄ cemu z gĹodu. MyĹlÄ jednak, Ĺźe jest to najwaĹźniejsza rzecz, jakÄ moĹźna zrobiÄ. Oznacza to zawierzanie siÄ KomuĹ, kto jest wiÄkszy od naszych ograniczeĹ i jest nam niezbÄdny niczym powietrze, ktĂłrym oddychamy; oznacza patrzenie na Ĺwiat oczami Boga, ktĂłry jest Ojcem sprawiedliwym i miĹosiernym. Jest to jedyny sposĂłb, by nie wpaĹÄ w logikÄ przemocy i odrzucenia drugiego, czego entym dowodem jest ten konflikt.
Izraelczycy nazwali swojÄ operacjÄ wojskowÄ âSĹupem obĹokuâ, ewidentnie nawiÄ zujÄ c do Biblii. Hamas nazwaĹ kontrofensywÄ âKamieniami z palonej glinyâ, odnoszÄ c siÄ tym samym do jednej z sur Koranu. To odwoĹywanie siÄ do religijnych wyobraĹźeĹ jest jakby pragnieniem przyklejenia Boga do swoich polityczno-wojskowych decyzji. NiektĂłrzy utrzymujÄ , Ĺźe im wiÄcej religii, tym wiÄksza konfliktowoĹÄ. A wiÄc czym mniej religii, tym lepiej dla wszystkich⌠Przede wszystkim tutaj, na Bliskim Wschodzie, religia staje siÄ sztandarem, âmiejscemâ, w ktĂłrym spoĹeczne toĹźsamoĹci siÄ definiujÄ , formalizujÄ , czasem siÄ barykadujÄ , ryzykujÄ c przeksztaĹcenie religii w ideologiÄ. Gdy tymczasem wiara jest przeĹźywana jako doĹwiadczenie, o ktĂłrym trzeba dawaÄ Ĺwiadectwo, jeĹli jest siÄ âzdefiniowanymâ przez Boga, drugiego nie postrzega siÄ juĹź jako zagroĹźenia, ale jako obecnoĹÄ zadajÄ cÄ mi pytania. Dla ĹźydĂłw, chrzeĹcijan i muzuĹmanĂłw wspĂłĹdzielenie Ĺźycia na tej ziemi nie jest wyrokiem skazujÄ cym, to OpatrznoĹÄ wybraĹa dla nas wspĂłlne przeznaczenie. Nam, chrzeĹcijanom, zaproponowane zostaje na nowo historyczne zadanie, ktĂłre jest wyzwaniem: dawaÄ Ĺwiadectwo o tym, Ĺźe to wspĂłĹdzielenie Ĺźycia jest moĹźliwe.
WkrĂłtce BoĹźe Narodzenie, Ĺźyje Ojciec w miejscu, w ktĂłrym âwszystko siÄ zaczÄĹoâ, gdzie jednak wiÄkszoĹÄ ludnoĹci nie jest chrzeĹcijaĹska. Co oznaczajÄ Ĺźyczenia wesoĹych ĹwiÄ t dla kogoĹ, kto Ĺźyje razem z wami? W BoĹźym Narodzeniu celebrujemy wydarzenie, ktĂłre zmieniĹo historiÄ i zmienia nas samych. Wszystko zaczÄĹo siÄ od drobnego faktu, jakim sÄ narodziny dziecka, ktĂłry jednak dokonaĹ najwiÄkszej rewolucji w historii, rewolucji miĹoĹci. Ĺťyczymy sobie tutaj, by maĹe gesty miĹoĹci, dokonujÄ ce siÄ codziennie w Ziemi ĹwiÄtej, ĹwiadczyĹy o sile MiĹoĹci, wdzierajÄ cej siÄ w naszÄ cielesnoĹÄ w chwili, w ktĂłrej wydaje siÄ przewaĹźaÄ oblicze nienawiĹci i przemocy. |