Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2012 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Sztuka Pablo Picasso. KradzieĹź Picassa Luca Doninelli W Palazzo Reale w Mediolanie znalazĹo siÄ wiele arcydzieĹ hiszpaĹskiego geniusza. Jest to podróş przez pracÄ czĹowieka, âktĂłry przeksztaĹca to wszystko, co znajduje, w coĹ swojegoâ. I zadaje nam pytania. PoniewaĹź przepeĹnia go pasja do âtego, co niewidzialneâ. Niecodziennie sĹawne obrazy opuszczajÄ Muzeum Picassa przy Rue Thorigny, poĹoĹźonej w sercu dzielnicy Marais w ParyĹźu, by dotrzeÄ do Mediolanu, do Palazzo Reale. Niecodziennie dzieĹa o takiej wartoĹci zmieniajÄ miejsce pobytu. Nie chodzi w tym przypadku o wystawÄ tematycznÄ ani teĹź wystawÄâstudium, jednÄ z tych urzÄ dzanych z myĹlÄ o pogĹÄbieniu wiedzy krytycznej o jakimĹ autorze. Jest to zwyczajna wystawa, przygotowana w oparciu o niewiarygodnÄ wrÄcz liczbÄ arcydzieĹ, o mÄ dre, chronologiczne ich rozmieszczenie, o skÄ pe objaĹnienia i o kilka, nie zawsze koniecznych, cytatĂłw. Takie jednak sÄ wystawy popularno-narodowe. I najtrudniej o nich mĂłwiÄ, poniewaĹź temu, kto o nich opowiada, pozostaje tylko bezpoĹrednio stawiÄ czoĹa argumentowi, ktĂłremu wystawa jest poĹwiÄcona. W tym przypadku Pablowi Picasso. Trudne, poniewaĹź nieĹatwo jest powiedzieÄ o artyĹcie na miarÄ Picassa coĹ, co nie zostaĹoby juĹź powiedziane milion razy (o ile nie chodzi o jakieĹ ârewelacyjne odkryciaâ, dziÄki ktĂłrym moĹźna uchodziÄ za oryginalnego). W kaĹźdym razie to jest wĹaĹnie powĂłd, dla ktĂłrego warto siÄ postaraÄ: poniewaĹź dzieĹom tak powszechnie sĹawnym grozi pewna ich nieznajomoĹÄ. Pokrywa je bowiem skorupa dyskursĂłw â poczynajÄ c od tych ze szkolnych podrÄcznikĂłw â ktĂłra czyni je niemal niewidocznymi, to znaczy uniemoĹźliwia ostatecznie rzeczywiste doĹwiadczenie dzieĹa. Trzeba by postÄ piÄ tak, jak postÄpowaĹ Bill Congdon. Otóş zamykaĹ on na klucz w swojej pracowni tych, ktĂłrzy przychodzili zobaczyÄ jego dzieĹa: wiÄziĹ ich niemal, zmuszajÄ c w ten sposĂłb do tego, by nie liczyli czasu potrzebnego na poznanie dzieĹa sztuki (tak jak kaĹźdej innej rzeczy). Tak powinni zrobiÄ odpowiedzialni za wystawÄ w Palazzo Reale: zamknÄ Ä na klucz zwiedzajÄ cych i zostawiÄ ich w Ĺrodku na dwie, trzy, piÄÄ godzin, dopĂłki ktoĹ nie zacznie woĹaÄ o pomoc. Natchnienie i talent. Picasso na to zasĹuguje. SpĂłjrzcie na te portrety, na te martwe natury, na te znieksztaĹcone figury! Wpatrujcie siÄ tak dĹugo, dopĂłki nie zacznÄ boleÄ was oczy, dopĂłki nie wyczerpiÄ siÄ wszystkie przychodzÄ ce wam na myĹl interpretacje, a wasza gĹowa wreszcie nie opustoszeje i ostatecznie poczujecie siÄ gĹupi, otumanieni. W takim momencie nigdy nie uda wam siÄ powiedzieÄ: namalowaĹ przez przypadek, by zakpiÄ z naszych domysĹĂłw â nie, poniewaĹź te obrazy sÄ zbyt piÄkne, zbyt nieziemsko piÄkne, by powstaĹy przez przypadek. Pewien malarz powiedziaĹ mi kiedyĹ, Ĺźe pierwszÄ oznakÄ artystycznego talentu w mĹodym czĹowieku nie jest twĂłrcze natchnienie, ale odczuwanie potrzeby pielÄgnowania tego talentu. Talent wiÄc, innymi sĹowy, przejawia siÄ w powadze oraz w nakĹadzie pracy â zarĂłwno jeĹli chodzi o czas poĹwiÄcony tworzeniu, jak i produktywnoĹÄ. OczywiĹcie jest to maĹo romantyczna definicja talentu, odpowiada jednak bardzo czÄsto rzeczywistoĹci. Picasso na przykĹad w wieku 20 lat posiadaĹ katalog wykonanych dzieĹ, ktĂłrym artysta moĹźe poszczyciÄ siÄ zazwyczaj w wieku 80 lat. Kiedy Pablo Ruiz Picasso urodziĹ siÄ w roku 1881 w Maladze, sztuka przeĹźywaĹa chwilÄ olĹnienia, porĂłwnywalnego do metamorfozy widzenia Ĺwiata w epoce renesansu. Od przynajmniej póŠwieku, przede wszystkim we Francji, ruchy odrodzenia techniki malarskiej rodziĹy siÄ w oszaĹamiajÄ cym tempie. Odkrycie fotografii postawiĹo przeciÄtnych artystĂłw w trudnej sytuacji â tych utoĹźsamiajÄ cych malarstwo z aktem powielania â ktĂłrzy widzieli, Ĺźe ich technikÄ przewyĹźsza nowy przyrzÄ d. PonagliĹo jednak rĂłwnieĹź do poszukiwaĹ tych, dla ktĂłrych widzialny Ĺwiat byĹ bramÄ otwartÄ na niewidzialne rzeczywistoĹci. Dlatego wielcy artyĹci to ci, ktĂłrzy potrafili wytworzyÄ wiÄĹş miÄdzy widzialnym a niewidzialnym bez dwuznacznoĹci, ograniczajÄ c zĹoĹźonoĹÄ swojego doĹwiadczenia do kilku prostych elementĂłw. Geniusz zawsze jest prosty, tak Ĺźe czÄsto moĹźna go zredukowaÄ do sloganu, do jednego sĹowa albo nieznaczÄ cego motywu muzycznego (na przykĹad: Platon â idea, Kartezjusz â âMyĹlÄ, wiÄc jestemâ, Beethoven â poczÄ tek V Symfonii itd.). Natomiast fotografia pokazaĹa malarzom, Ĺźe przykĹadowo ruch ciaĹ nie byĹ taki, jak to do tej pory przedstawiano na obrazach, lecz Ĺźe polegaĹ na swojego rodzaju zatrzymaniu obrazu, ktĂłry wykradaĹ ruchowi ciaĹa wymiar czasu. PrzedstawiÄ rzeczywistoĹÄ znaczy pojÄ Ä przeciÄcie siÄ czasu i przestrzeni, zadaÄ sobie pytanie o narzÄdzia potrzebne do osiÄ gniÄcia tego celu oraz o sposĂłb nagiÄcia techniki do poetyckiej, prostej wizji rzeczy. Kiedy malarz maluje kwiat, marzy o tym, by namalowaÄ pierwszy kwiat na Ĺwiecie, odcinek czasu, w ktĂłrym kwiat siÄ prezentuje (za-kwita) na powierzchni doĹwiadczenia. MĹody Pablo miaĹ jednak szczÄĹcie nauczyÄ siÄ malarstwa od ojca, ktĂłry takĹźe byĹ malarzem, oraz ukoĹczyÄ swoje akademickie studia, zanim rzuciĹ siÄ w zgieĹk wspĂłĹczesnej sztuki. Ta moĹźliwoĹÄ pobierania nauki z dala od wielkiego Ĺwiata, w spokoju zakurzonych sal, w ktĂłrych wykĹady prowadzili mistrzowie w podeszĹym juĹź wieku, byĹa wielkÄ korzyĹciÄ . UmiejÄtnoĹÄ malowania jak Rafael w wieku 12 lat wcale nie byĹa ĹźadnÄ stratÄ ani poczÄ tkiem melancholii, podobnej lamentowi Mallamègo (âAch, ciaĹo jest smutne, i przeczytaĹem juĹź wszystkie ksiÄ Ĺźkiâ). CiaĹo Pabla Ruiza bynajmniej nie jest smutne: jego fenomenalna technika nie jest monetÄ , ktĂłrÄ trzeba roztrwoniÄ w wielkiej przygodzie sztuki. Nie ma czasu na: âI co terazâ?, jest czas, by wyjechaÄ. Z Malagi do La CoruĂąy, potem do Barcelony i wreszcie, w wieku 22 lat (1903), do ParyĹźa, gdzie dopalaĹy siÄ ostatnie pĹomienie impresjonizmu. Picasso przybywaĹ do tych miejsc dumny ze swojego talentu i pracy. Koniec epoki impresjonizmu byĹ dla sztuki momentem niezwykle pĹodnym. ChodziĹo o pogĹÄbienie nowego jÄzyka malarstwa. Sztuka kradzieĹźy. Pewien przedstawiciel impresjonizmu, niedoceniony i rozczarowany paryskim doĹwiadczeniem, po powrocie na poĹudnie Francji, rozwinÄ Ĺ ten jÄzyk w samotnoĹci. ZlekcewaĹźony przez krytykĂłw i kupcĂłw oraz postrzegany przez wiÄkszoĹÄ ludzi jako swojego rodzaju wioskowy szaleniec, malarz ten o imieniu Paul Cèzanne dopiero w chwili Ĺmierci zyskaĹ uznanie krytyki. Jego dzieĹa rok po jego odejĹciu, czyli w roku 1907, zostaĹy zaprezentowane w Salonie Jesiennym na indywidualnej wystawie, uchodzÄ cej za jednÄ z najwaĹźniejszych wystaw sztuki wszechczasĂłw. Odwiedzili jÄ miÄdzy innymi Amadeo Modigliani, Georges Braque i Pablo Picasso. Braque byĹ przyjacielem Picassa. Ich pracownie znajdowaĹy siÄ nieopodal siebie, w odlegĹoĹci okoĹo 1 kilometra. Braqueâa ĹÄ czyĹ z Cèzannem peĹen dystansu temperament oraz skĹonnoĹÄ do poszukiwaĹ â jak mĂłwiÄ â a ponadto nadzwyczajna dobrodusznoĹÄ. Picasso, przeciwnie, nie kochaĹ eksperymentĂłw. I nie wydaje siÄ, Ĺźeby byĹ poczciwcem. Kiedy jego przyjaciel Braque wymyĹlaĹ coĹ, on to kopiowaĹ: po co szukaÄ, jeĹli moĹźna coĹ po prostu znaleĹşÄ? Dla niego sztuka byĹa âkradzieĹźÄ â: wyobraĹźenia, techniki, dobrego pomysĹu. Uderza fakt, Ĺźe najwiÄkszy wynalazca sztuki XX wieku nie przywiÄ zywaĹ najmniejszej wagi do inwencji, o ile nie w sensie etymologicznym, rozumianej jako âznajdywanieâ, a niekoniecznie w znaczeniu âznalezienia tego, czego siÄ poszukujeâ. ChodziĹo o âznalezienie czegoĹ przypadkowoâ, na przykĹad dwĂłch euro, ktĂłre wypadĹy komuĹ z kieszeni na chodniku. By tak postÄpowaÄ, trzeba bez wÄ tpienia bezwarunkowo ufaÄ rzeczywistoĹci. âW czym tkwi twĂłj sekret?â ZdumiewajÄ ca umiejÄtnoĹÄ Picassa polegaĹa na czymĹ innym: otóş potrafiĹ przeksztaĹcaÄ to, co ukradĹ albo znajdywaĹ, w coĹ dogĹÄbnie swojego. Nie miaĹ czasu na poszukiwanie stylu: on znalazĹ kubizm (ktĂłry byĹ wytworem przede wszystkim Braqueâa), tak jak znalazĹ wiele innych rzeczy. PoszukiwaĹ inaczej, o wiele bardziej zasadniczo. Kubizm w wydaniu Picassa byĹ tylko pozornie podobny do kubizmu Braqueâa. Jest coĹ, co ich odróşnia: obrazy Picassa wydajÄ siÄ istnieÄ od zawsze. Picasso spala kaĹźdy aspekt poszukiwania, kaĹźdy aspekt innowacji, kaĹźde znalezisko na oĹtarzu mÄ droĹci, ktĂłra wydaje siÄ ponadczasowa. Jego kubistyczne portrety, zdeformowane czy teĹź wyĹaniajÄ ce siÄ z plÄ taniny linii prostych i krzywych, wydajÄ siÄ wynurzaÄ z gĹÄbi wiekĂłw, wydajÄ siÄ dzieĹem prehistorycznych artystĂłw. DzieĹo Picassa nie znosi Ĺatwo takich sĹĂłw, jak âinterpretacjaâ. Picassa siÄ nie interpretuje, Picasso nie ma podwĂłjnego dna â wszystko jest na obrazie (zob. Portret Dory Maar, 1937). Nie jest gĹÄboki w psychologicznym znaczeniu tego sĹowa, nie jest âinteligentnyâ. Jego obrazy sÄ tak bardzo zrozumiaĹe, Ĺźe aĹź irytujÄ . ChcielibyĹmy sobie z nich ĹźartowaÄ, ale nie moĹźemy: niezaleĹźnie od tego, jak bardzo sÄ zdeformowane, zdajemy sobie sprawÄ, Ĺźe dominuje w nich jedna Ĺźelazna potrzeba. A my dalej je oglÄ damy, dociekamy, pytamy: W czym tkwi twĂłj sekret? Dlaczego jesteĹ namalowany w taki a nie inny sposĂłb? Wraz z upĹywem czasu jÄzyk malarski Picassa wydaje siÄ coraz bardziej lekcewaĹźyÄ kanony kultury zachodniej (te, o ktĂłrych uczyĹ siÄ pilnie jako mĹody chĹopak), by przyswoiÄ sobie rodzaj uniwersalnego, prymitywnego sĹownictwa, w ktĂłrym âmamaâ i âachâ mĂłwi siÄ w ten sam sposĂłb prawie we wszystkich jÄzykach (zob. CzĹowiek w sĹomkowym kapeluszu i wafelkiem do lodĂłw, 1938). ZbliĹźenie do sposobĂłw wyrazu afrykaĹskiej rzeĹşby nie ma w sobie niczego ze snobizmu i jawi nam siÄ jako coĹ niemal nieuchronnego, nieuniknionego, tak jak wyraĹźanie czegoĹ, co byĹo od samego poczÄ tku. Tak jest zarĂłwno w przypadku sztuki, jak i nauki czy techniki â stworzyÄ znaczy znaleĹşÄ to, co byĹo wczeĹniej. JakieĹ powiÄ zanie, prawo, fizjonomiÄ obecne na Ĺwiecie od zawsze. Wynalazca koĹa, Filippo Brunelleschi, Pablo Picasso, Steve Jobs. Geniusz dÄ Ĺźy ku poczÄ tkowi, ku prostocie. Geniusz nie jest czymĹ dla wielkich umysĹĂłw, ale zagadkowÄ obecnoĹciÄ , gĹÄboko zakorzenionÄ w kaĹźdym. OczywiĹcie w twĂłrczoĹci Picassa obecny jest teĹź wÄ tek âobywatelskiâ. Guernica jest najwiÄkszym istniejÄ cym manifestem przeciwko wojnie. Wiele jego dzieĹ z prostotÄ przywoĹuje horrory ludzkiego okrucieĹstwa, tak jak Masakra w Korei z roku 1951, gdzie grupa nagich kobiet i dzieci zostaje rozstrzelana przez grupÄ ĹźoĹnierzy amerykaĹskich (Picasso w tamtym czasie byĹ komunistÄ i otrzymywaĹ nagrody im. Lenina i Stalina), przypominajÄ cych przybyszy z innej planety. Gdy patrzyĹem na ten obraz, zawsze zdumiewaĹy mnie przede wszystkim karabiny, tak bardzo technologiczne, Ĺźe przypominajÄ broĹ z filmĂłw Star Trek albo Gwiezdne wojny. Dlatego obraz nie mĂłwi nam tylko o wojennej masakrze, ale rĂłwnieĹź o nieludzkiej ewolucji, rozumianej przez Picassa jako nieustanne oddalanie siÄ od swoich korzeni. I rzeczywiĹcie, jego uwaga skupia siÄ nie na oprawcach (bytach nic nieznaczÄ cych), ale na ofiarach â ludziach, a potem coraz czÄĹciej kozĹach, barankach, ktĂłre juĹź miaĹy albo bÄdÄ dopiero miaĹy podciÄte gardĹa, czy teĹź na ich szkieletach (zob. Studium do âCzĹowieka i owcyâ: owca, 1943 oraz Czaszka kozĹa na stole, 1953). Jak dziecko. SĹowo âgeniuszâ moglibyĹmy zastÄ piÄ takimi sĹowami jak âjaâ albo âosobaâ. Geniuszem tak naprawdÄ nazywamy tego, kto przyprawia nas o wewnÄtrzne drĹźenie, kaĹźÄ c wyznaÄ: ten to ma osobowoĹÄ! MĂłwimy tak jednak, poniewaĹź rozpoznajemy w nim coĹ, co znajduje siÄ rĂłwnieĹź w nas. DzieĹo Picassa jest Ĺwiadectwem tej tajemnicy, ktĂłrÄ jest âjaâ (przepiÄkne przedstawienie artysty â odwrĂłcony plecami, caĹy czarny â przed swoimi obrazami: CieĹ, 1953). W wieku 12 lat (tak twierdziĹ) potrafiĹ malowaÄ jak Rafael, ale potrzebowaĹ caĹego Ĺźycia, by nauczyÄ siÄ malowaÄ jak dziecko. My â ludzie â mamy w sobie coĹ ânie-naszegoâ, jesteĹmy znakiem rÄki kogoĹ innego. Nawet wtedy gdy patrzymy w przeszĹoĹÄ, siÄgajÄ c do czasĂłw dziada pradziada, aĹź do prehistorii, aĹź do powstania Ĺwiata, tajemnica wciÄ Ĺź siÄ nam opiera. Ta tajemnica byĹa punktem oparcia dla Picassa, jego wszechpotÄĹźnÄ mocÄ , jego pasjÄ do niewidzialnych rzeczy, ktĂłre sÄ godne nieustannej kontemplacji. W jednym ze swoich zeszytĂłw Picasso zanotowaĹ zdanie ĹwiÄtej Teresy z Ăvila, ktĂłre kierowaĹa zazwyczaj do zakonnic maĹo gorliwych w pracach kuchennych: âBĂłg przechadza siÄ poĹrĂłd talerzy i garnkĂłwâ. Pablo Picasso zawsze staraĹ siÄ utrzymaÄ w swoim dziele â pracujÄ c nad tym nieprzerwanie, niestrudzenie, bez ustanku â wraĹźenie zawrotu gĹowy, ktĂłry jest jedynym rozumnym kluczem do tego, co nazywamy widzialnym Ĺwiatem. WYSTAWA Mediolan, Palazzo Reale Czynna do 6 stycznia 2013 r. Od poniedziaĹku do Ĺrody: 8.30 â 19.30; od czwartku do niedzieli: 9.30 â 23.30 Bilet normalny â 9 euro, bilet ulgowy â 7,50 euro |