Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2012 (wrzesień / październik)

Meeting

Natura człowieka. Punkt zbiegu

Niezliczone (i nieprzewidywalne) chwile z tygodnia w Rimini. Urywki z życia, które chce być wolne od „fałszywych nieskończoności”.

Ubaldo Casotto


Na tych stronach znajdziecie przegląd niezliczonych (i nieprzewidywalnych) chwil tygodnia w Rimini. Gdzie „całość wynosi więcej niż suma”… Od międzynarodowych gości po życie wolontariuszy, następnie wystawy, komentarze i zakulisowe fakty: całe wydarzenie świadczyło o tym, że „religijność nie jest wirtualnym światem”. Co więcej, jest tak bardzo konkretna, że wszelka ziemska władza usiłuje ją zredukować. Oto urywki z życia, które chce być wolne od „fałszywych nieskończoności”.

 

 

Na wystawę „Nieprzewidywalna chwila. Młodzi na rzecz rozwoju” przybywa Nassir Abdulaziz Al-Nasser, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Włoska wolontariuszka, która będzie oprowadzać go po wystawie, wita się z nim po arabsku. To pierwsza niespodzianka dla Al-Nassera. Jego zdumienie świadectwami młodych zmienia się we wzruszenie podczas lektury zamykającego wystawę fragmentu noweli Pirandellego Ciaula scopre la luna [Ciaula odkrywa księżyc]. Eugenio Mazzarella, filozof i polityk, na Meeting przyjechał z żoną i córką. Przyjacielskie spotkanie z nim trwa 10 minut – wystarczy na zjedzenie przekąski w barze Alcamo. Kiedy opowiada o odbytych spotkaniach, przeplata analizę polityczną pełnym zdumienia milczeniem, głos często więźnie mu w gardle. Luis jest Meksykaninem, robi doktorat z inżynierii sejsmicznej w Pavii. Na Meeting przyjechał na zaproszenie kolegi, który pyta go: „Podobało ci się?”. Luis odpowiada: „Zdumiała mnie różnorodność zagadnień: muzyka, filozofia, historia, polityka, nauka, ekonomia… Wszystko tak bardzo od siebie różne. A tymczasem właśnie tutaj odkryłem, że istnieje głęboka jedność”.

Patrzysz na nich, słuchasz. Wracasz myślami do tego niezwykle napiętego tygodnia (98 spotkań, 271 prelegentów, 9 wystaw, 21 spektakli, 4000 wolontariuszy, 800 tysięcy zwiedzających) i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę istotą jest właśnie to, o czym mówi Luis: „głęboka jedność”.

„Wszyscy mówią, że Meeting to nie tylko suma tego, co widać – mówi Emilia Guarnieri, przewodnicząca Fundacji „Meeting”. – Od biskupa Malty po archeologa Giorgia Buccellatiego, od kanadyjskiego ministra po libańskich tancerzy, wszyscy powtarzają: «Tu jest coś innego»”. W porządku, całość wynosi więcej niż suma; gdyby jednak trzeba było wymienić składniki? „Przede wszystkim wolontariusze, następnie otwartość, jaką się tu spotyka, zarówno jeśli chodzi o tematy, jak i rozmówców, oraz piękno… W tym wszystkim dostrzegam szansę na dobro dla siebie. Dlatego wielu mówi: «Zorganizujmy coś takiego w naszym kraju»”.

 

Najbardziej konkretna z możliwych rzeczy”. Na łamach „Quotidiano Meeting” ksiądz Carrón, przewodniczący ruchu Comunione e Liberazione (CL), w ten sposób wyjaśnił to zainteresowanie: „Nieskończoność nie jest abstrakcją, ale czymś bardzo konkretnym, co dotyczy sposobu, w jaki każdy odnosi się do rzeczywistości. Jeśli nie rozumiemy, że zmysł religijny odnosi się do wszystkiego, redukujemy religijność do wirtualnego świata. Tymczasem jest to najbardziej konkretna z możliwych rzeczy”.

Tak bardzo konkretna, że dzisiaj wszelka ziemska władza, pragnąca zdobyć hegemonię, usiłuje ją usunąć. Jak mówią dwie odmienne, szczęśliwie umieszczone koło siebie, wystawy: pierwsza próbuje zanalizować religijny dramat najżywotniejszego doświadczenia muzycznego XX wieku, rocka. Druga rekonstruuje tragedię Albanii, kraju, z którego religijność została usunięta w brutalny sposób. Obydwie pozwalają wyłonić się czemuś, co jest ukrywane w cieniu. Dla Albańczyków są to chrześcijańskie korzenie narodu i państwa, streszczające się w poruszającym zdjęciu młodej Matki Teresy z Kalkuty, pod którym widnieje napis: „Płynie we mnie albańska krew, obywatelstwo mam hinduskie, a wiarę katolicką. Zgodnie ze swoim powołaniem przynależę do świata”. W przypadku rocka John Waters, irlandzki dziennikarz, kurator wystawy, chciał zdemaskować zasadnicze doświadczenie tego, kto słucha muzyki: spotkanie z wołaniem tego, kto ją napisał. „Muzyka rodzi się jako wołanie w sercu człowieka i rock w najlepszym gatunku wciąż stanowi dla tego wołania kanał, stający się porozumieniem serc”. Oczywiście jest też biznes, star system, narcyzm i degeneracja – Waters nie jest naiwny, wie, o czym mówi. „Chcieliśmy jednak pokazać, że ta redukcja nie odniosła sukcesu, że porozumienie serc opiera się temu wszystkiemu, że w rocku jest przechowywane i podtrzymywane Wołanie”. Oto w wolności Watersa („w naiwnej zuchwałości”?) wobec złożoności, siły kulturalnej, ekonomicznej i politycznej dominującego w muzyce naszych czasów fenomenu zawiera się decydująca alternatywa, która towarzyszyła całemu Meetingowi: obecność właśnie jako hegemonia albo jako świadectwo.

 

Pierwsze zderzenie. Alberto Savorana, rzecznik CL, opowiada, że przyjechał do Rimini „zaniepokojony tym, że pewne fakty popsują tydzień. Aluzje, polemiki… Gdy przybyłem do Fiery, pierwszą spotkaną osobą był Waters, na którego widok cała fala niepokoju opadła. Był on wolny od wszelkich stereotypów na temat rocka, od wszystkich przesądów, wyszedł, ukazując doświadczenie swojego spotkania z prezentowanymi osobowościami. To było pierwsze uderzenie, jakie odczułem. Jeden z gości powiedział o jego wystawie: «Sądzicie, że jest najmniej religijna; dla mnie jest najbardziej religijna». Potem nadeszło przesłanie Ojca Świętego, ożywiające tytuł Meetingu, który w przeciwnym razie pozostałby dla mnie tylko pustym sloganem”.

Z przesłania Benedykta XVI wystarczy nam tutaj tylko jeden cytat (tekst całego przesłania znajduje się na s. 13) – „Nie możemy bać się tego, o co Bóg prosi nas poprzez okoliczności życia” – nasuwający się na myśl, gdy słucha się jednego ze świadectw towarzyszących wystawie o młodych i kryzysie, które wywarły wrażenie na premierze Mario Montim. Giovanni Muscarà ma problem z jąkaniem, przezwycięża swoje upośledzenie, uczy się z determinacją, wchodzi w świat międzynarodowych finansów, który następnie decyduje się porzucić po to, by założyć w Londynie szkołę dla jąkających się, w której stosuje się innowacyjną metodę leczenia. Mówi, że w pierwszej kolejności wsparcie znalazł w rodzinie. „W wieku siedmiu lat, na plaży, zapytałem moją mamę: «Dlaczego właśnie ja muszę się jąkać?». Tak sobie myślę, że kiedy usłyszała te słowa, ścisnęło się jej serce. Mogła mnie przytulić, ale zrobiła więcej: «Giovanni, nie waż się już więcej narzekać na to, jakim stworzył cię Bóg»”.

Także dla Giorgia Vittadiniego, prezesa Fundacji dla Pomocniczości, „przeżywanie okoliczności” jest decydujące w dokonywaniu wyboru między hegemonią a świadectwem: „Alternatywą jest życie będące nieustanną ucieczką. W obliczu kryzysu stanowiska ideologiczne i polityczne nie wytrzymały. Wystawa, którą zrobiliśmy, mówi natomiast o «nieprzewidywalnej chwili», o poruszeniu się człowieka, bez którego żadne wcześniejsze historyczne wydarzenie nie może wytłumaczyć rodzącego się bogactwa. Podczas Meetingu próbowaliśmy nie analizować, ale opowiedzieć o tych niezliczonych «nieprzewidywalnych chwilach». I nawet osoby pochodzące z zupełnie odmiennych kultur zrozumiały to, uchwyciły nasze zdumienie”.

Uchwycił je Marco Alfieri, dziennikarz „La Stampy”, który mówi, że spotkał tu „pozytywne szaleństwo”. Czy też Silvia Truzzi z „Fatto Quotidiano” – gazety niezbyt przychylnej CL – zafascynowana wystawą o buddyzmie szingon oraz spotkaniem z astronautą Paolo Nespolim („Niestety moja gazeta nie zajmuje się podobnymi zagadnieniami”). Uchwycił je ten, kto odwiedził wystawę poświęconą katedrze mediolańskiej, zorganizowaną przez Towarzystwo Dzieł, która udowodniła, przedkładając konkretne liczby, że katedry są dziełem ludu, a nie bogatych mecenasów. Darowizny Giangaleazza Viscontiego pokryły zaledwie 16 procent kosztów budowy, reszta została wykonana dzięki drobnym datkom tysięcy osób: kupców, prostytutek, robotników, staruszek…

Zdumienie to uchwycił również socjalista Pietro Nenni, który w roku 1959 podczas swojego przemówienia przed parlamentem na temat ducha, z jakim trzeba stawiać czoła odbudowie Włoch, opowiedział anegdotę: „Dwóch robotników układa wzdłuż drogi stosy cegieł. W pewnej chwili przechodzień pyta ich, co robią. Jeden z robotników odpowiada skromnie: «Układam stos z cegieł». Drugi natomiast: «Wznoszę katedrę!»”.

 

List i wybór. Tego ducha, „pełnego realizmu oraz wielkiej odwagi”, jak mówi Bernhard Scholz, przewodniczący Towarzystwa Dzieł, potrzebuje codzienny trud: „Tym klimatem oddychało się w Rimini. Spotkałem wiele osób, które stawiły czoła kryzysowi bez utyskiwań, z wielkim zrozumieniem dla trudności, a przede wszystkim poszukując z inwencją sposobu na wyjście z niego. Spośród wszystkich zdumiał mnie znajdujący się w poważnych kłopotach przedsiębiorca. Pod koniec tygodnia powiedział mi: «Odnalazłem nadzieję potrzebną do tego, by stawić czoła mojej sytuacji». Oznacza to, że tytuł Meetingu już jest doświadczeniem”.

Czy to miałoby być dokonanie „religijnego wyboru CL”, którego wielu chciałoby w związku z głośnym listem księdza Carróna, który ukazał się w maju tego roku w „La Repubblice”? Ten, w którym mówi: „Tylko w ten sposób będziemy mogli być na świecie obecnością odmienną, o czym wielu spośród nas już świadczy w swoich środowiskach pracy, na uniwersytecie, w życiu społecznym i w polityce lub wśród przyjaciół, z powodu pragnienia, by wiara nie była sprowadzana tylko do prywatnej sfery życia…”. Silvia Truzzi z przykrością stwierdza: „Byłoby dobrze, gdyby odbyło się publiczne spotkanie w sprawie listu księdza Carróna”. Ale przecież Meeting był wielkim publicznym spotkaniem odnoszącym się do listu księdza Carróna.

 

Wołanie o uwolnienie nas. Ksiądz Stefano Alberto, kończąc spotkanie poświęcone „Homo religiosus”, w którym wzięli udział kardynał Julien Ries oraz buddyjski mnich Shodo Habukawa, także przypomniał o „nieprzewidywalnej chwili, w której człowiek wchodzi w relację z wydarzeniem pokazującym mu transcendencję”. Dodał też, cytując zdanie Jana Pawła II, które skierował do członków Ruchu w 1982 roku („Wy jesteście bez ojczyzny”): „Nowość przyniesiona przez Chrystusa czyni relację z Tajemnicą definitywną oraz niedającą się zredukować do jakiegokolwiek planu tych, którzy w niej żyją. Dlatego prześladuje nas ten, kto mówi o «religijnym wyborze CL»”. Jeśli wybór został dokonany – poparł to stwierdzenie ksiądz Carrón w Rimini – polegał on na przylgnięciu do zaproszenia Benedykta XVI, „aby nie ulegać «fałszywym nieskończonościom», które czynią nas więźniami i nie pozwalają oddychać. Mój list był wołaniem o uwolnienie nas od tych fałszywych nieskończoności, byśmy żyli oddychając pełną piersią, zgodnie z tym, jak zostaliśmy stworzeni”.

Problem – wyjaśniał teolog ksiądz Javier Prades podczas głównego spotkania całego tygodnia (zob. s. 15) – polega na tym, czy ta nowość w relacji z nieskończonością – do której chrześcijaństwo rości sobie prawo, przywłaszczając ją sobie i ożywiając tęsknotę za nią także we współczesnej kulturze – potrafi sprostać wyzwaniu rzucanemu przez zdobycze nauki oraz naturalistycznej myśli, które spychają religijny fakt w prywatną sferę życia. Oto komentarz 14-letniego licealisty do wystąpienia księdza Pradesa: „Trudne, zrozumiałem jednak dwie rzeczy. Podobało mi się, że ksiądz Prades zacytował grupę pop (Los Secretos – przyp. red.), znaczy to, że nie żyje zamknięty w kościele. A potem kwestia «punktu zbiegu»: wcześniej znajdował się poza wszystkimi moimi sprawami, teraz wszedł w moje doświadczenie. To jest naprawdę interesujące”. Ksiądz Prades zacytował księdza Giussaniego: „Chrystus zmartwychwstały jest pierwszym i zasadniczym wydarzeniem, w którym punkt zbiegu stał się doświadczeniem człowieka” i zadał pytanie, czy to chrześcijaństwo „naprawdę opłaca się wszystkim ludziom”, nawet temu, kto z poziomu swojej wiedzy tłumaczy nam, że jesteśmy tylko „stosem neuronów”, a nie jedynymi w swoim rodzaju, niepowtarzalnymi i nienaruszalnymi bytami, „stworzeniami” znajdującymi się – jak mówi Ojciec Święty w swoim przesłaniu – „w zasadniczym odniesieniu do czegoś innego, albo lepiej, do Kogoś Innego – kim człowiek nie może zarządzać”.

Ten, kto przechadzał się pośród paneli wystawy o Jérôme Lejeune albo komu udało się wejść do sali, w której swoje świadectwo wygłosiła Elvira Parravicini, lekarz neonatolog z Nowego Jorku, wie, że słowa księdza Pradesa w żadnym wypadku nie są abstrakcyjne. Lejeune był genetykiem, który odkrył przyczynę występowania zespołu Downa. Kiedy zauważył, że dzieje się to, czego się obawiał, a mianowicie, że jego odkrycie ma być wykorzystywane do przeprowadzania selekcji, a nie do leczenia dzieci, skonfrontował się z naukowym środowiskiem: „Zabijać czy nie zabijać – na tym polega problem (…). Naszym zadaniem nie jest wydawanie wyroku, ale przynoszenie ulgi w cierpieniu”. Tego samego wieczoru, kiedy wygłosił przemówienie w San Francisco, w sierpniu 1969 roku, napisał do żony: „Dzisiaj straciłem Nagrodę Nobla”. Tak też się stało.

 

Żadnych konkluzji. Kiedy Elvira Parravicini przedstawia wynik badań prenatalnych, nie proponuje jako opcji aborcji, ale leczenie. „To nieprawda, że nic więcej nie da się już zrobić, noworodek potrzebuje akceptacji, ciepła, nie może cierpieć z powodu głodu i pragnienia, nie może odczuwać bólu”. Kiedy spotyka się z rodzicami dzieci, które mają przeżyć tylko kilka godzin, pyta ich: „To jest chłopczyk czy dziewczynka? Wybraliście już imię? W ten sposób czują, że czekam na to dziecko. Wtedy zaczyna się przepełniona czułością «rywalizacja», ponieważ są rodzice, którzy nie rozumieją, że ktoś kocha ich dziecko bardziej niż oni”. Podczas tego spotkania pewna nauczycielka zwróciła się do stojącej obok kobiety: „Tak samo jest z moimi uczniami, nie mogę myśleć o nich, stosując odmienne kryteria, wielu rodziców patrzy na swoje dzieci inaczej, kiedy widzą moje zainteresowanie nimi”.

Opowieść mogłaby ciągnąć się dalej przez kolejne strony, zapiski z połowy spotkań pozostały w notatniku reportera. Konkluzje? Żadnych konkluzji, artykuł kończy się wraz z postawieniem kropki. Życie nie. A Meeting to życie. Kropka.

 

POECAMY

Tekst o wolontariuszach pracujących podczas Meetingu: www.slady.pl.

Całe wystąpienie ks. Javiera Pradesa w języku włoskim: www.tracce.it.

Wszystkie wydania TgMeeting, „Quotidiano Meeting” oraz informacje o przedstawieniach, wystawach i wiele innych relacji z całego wydarzenia: www.meetingrimini.org.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją