Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2012 (wrzesień / październik)

Listy

Bractwo CL

Czym jest Bractwo CL


Niedawno obchodziliśmy 30. rocznicę uznania Bractwa Comunione e Liberazione (CL) za stowarzyszenie na prawie papieskim. Wiele osób wciąż pyta jednak, czym jest Bractwo. Dlaczego warto do niego wstąpić? Czy nie „wystarczy” po prostu przynależeć do Ruchu? Podczas tegorocznych wakacji Ruchu w Ustroniu dwoje naszych przyjaciół z Białegostoku, Mauro i Ela, podzielili się swoimi doświadczeniami związanymi z przynależnością do Bractwa. Odczytali również świadectwa swoich przyjaciół z Włoch. Mamy nadzieję, że okażą się one pomocne w zrozumieniu tej szczególnej formy przynależenia do Ruchu.

 

Bractwo jest miejscem, w którym moja wiara, nadająca sens mojemu życiu, może wzrastać, gdzie mogę znaleźć pocieszenie, podporę, pomoc, radość współdzielenia, konfrontację. Gdyby nie było Bractwa, fałszywe potrzeby, które sugeruje współczesny świat, zwyciężyłyby we mnie, a ja byłbym bardziej samotny i mniej wolny.

Kiedy mam jakieś problem lub troskę, chcę je współdzielić z przyjaciółmi z Bractwa. Kiedy oglądam interesujący film, słucham pięknej muzyki, czytam ciekawy artykuł lub książkę, czymś naturalnym jest chęć podzielenia się tym z nimi. W naszej grupie uczymy się jedni od drugich, patrząc na siebie – jest to skuteczniejsze od wszelkich moralnych pouczeń. Doświadczanie bliskości przyjaciół w momentach pięknych lub trudnych jest dla mnie znakiem miłosnej obecności Boga.

Bractwo jest formą życia w ruchu CL, nie są to dwie oddzielne rzeczywistości. Gdyby nie Bractwo, Ruch byłby dla mnie tylko nauką, nie życiem. Przyjaciele z Białegostoku są częścią mojego życia, są dla mnie Bractwem, tak samo jak wielu moich włoskich przyjaciół. Aby móc współdzielić codzienną drogę, idąc za wskazaną regułą, ważna jest jednak właśnie moja grupa Bractwa.

Mauro

 

Bractwo jest dla mnie miejscem, w którym jestem bardzo mocno przywoływana do sensu mojego życia, mojego przeznaczenia. Jest miejscem, w którym mogę pogłębić świadomość, kim naprawdę jestem. Moja grupa jest szczególną i wyjątkową przyjaźnią osób. Nie wybieraliśmy siebie, po prostu kolejne osoby stanęły na mojej drodze, jakby mi zostały dane. Różnimy się od siebie bardzo charakterem, wiekiem, ale są to sprawy drugorzędne. To, co nas jednoczy, to pasja do przeżywania miłości, którą obdarza nas Chrystus w spotkanej przez nas formie życia Kościoła.

Reguła Bractwa wyznacza nam codzienną drogę: Szkoła Wspólnoty, comiesięczne spotkania naszej grupy, dni skupienia, rekolekcje, modlitwa, jak najczęstsze uczestnictwo w sakramentach, wspólny fundusz, współdzielenie różnych potrzeb, upominanie siebie nawzajem. Owocem tego jest prawdziwa chrześcijańska przyjaźń, wychowująca nas do bycia uważnymi na drugą osobę, do przebaczania, przezwyciężania antypatii, a także do tego, do czego często przywoływał nas ksiądz Giussani, a teraz przywołuje ksiądz Carrón – do rozpalania w sobie pasji do Chrystusa poprzez bycie w Ruchu.

Ela

 

Do Bractwa CL przynależę już od wielu lat. Użycie czasownika „przynależeć” jest właściwe, ponieważ ten czasownik opisuje to, czym żyję. Przynależę, jestem częścią, pochodzę z tej rodziny. Tej przynależności nie przekreśliły zmiany miejsca zamieszkania, niekonsekwencje moje oraz innych, trudności w relacjach, zmęczenie serca i umysłu, sytuacje zewnętrzne, będące w opozycji do mojej przynależności. Przynależność dla mnie, podczas tej trwającej już 40 lat historii, miała znaczenie dla mojego „tak” wypowiedzianego podczas spotkania: spotkałam księdza Giussaniego poprzez osoby, z którymi z czasem straciłam kontakt, poprzez księdza Giussaniego jednak spotkałam Boga Ojca i postanowiłam należeć do Niego.

Odpowiedziałam „tak” i rok po roku przynależność do Jego rodziny stawała się jakby przeniesieniem na inny poziom. Osoby się zmieniły, sens mojego życia, ukryty w latach młodości, staje się powoli coraz bardziej wyraźny, a świadomość przynależności do Niego pogłębia się coraz bardziej. Osoby z mojej grupy Bractwa to oblicza, które Ojciec daje mi w szczególny sposób, aby mi się objawić.

Potrzebuję osób, które mi towarzyszą, by pamiętać o Nim, nawet jeżeli razem nie realizujemy żadnego wielkiego projektu. Mieszkamy daleko od siebie i przez to nie mogliśmy towarzyszyć sobie konkretnie w dorastaniu naszych rodzin oraz dzieci. Jednak dla mnie każda z tych osób jest świadectwem i przewodnikiem, kiedy obserwuję ze wzruszeniem, jak realizuje w swoim życiu swoje „tak” wypowiadane wobec Ojca, w okolicznościach bolesnych, normalnych albo wyjątkowych, tych, które są dane. Te osoby są jak żyjące ikony, które patrzą na mnie oczyma Chrystusa i uczą mnie, jak patrzeć na innych Jego spojrzeniem. One są częścią mnie, opiekuję się nimi i w ten sposób uczę się troszczyć o tych, których spotykam w mojej codzienności, osoby znajome i obce, tak że to staje się moim stylem życia.

Rossana

 

Bardziej niż grupa, przychodzą mi na myśl niektóre osoby, z którymi przeżyłam momenty dramatyczne, radosne i zwyczajne mojego życia. Różnimy się od siebie i relacja nie jest tak samo głęboka ze wszystkimi, ale wcześniej czy później jest nam dane odkryć bogactwo każdego z naszych przyjaciół oraz to, że jego obecność pośród nas jest darem Opatrzności.

Antonietta

 

Dzięki osobom z Bractwa mam szansę się nie zagubić, to znaczy mam ciągłą możliwość korygowania siebie oraz mojego chrześcijańskiego życia, w którym skłaniam się do wygody i błędu. To jednak musi przejść poprzez trud posłuszeństwa i doświadczenie ludzkich wad oraz słabości. Przede wszystkim doświadczam wspaniałych przyjaźni, które niespodziewanie dają mi odwagę, by kontynuować tę drogę.

Francesco

 

Codziennie dziękuję Bogu za to, że wysłuchał mojej modlitwy, w której prosiłam, bym nigdy nie była w życiu sama i by wspomagała mnie wspólnota. Mając teraz 37 lat, mogę wam wyznać, że ta modlitwa została wysłuchana. Spotkałam ruch CL na uniwersytecie, a potem Was, drodzy przyjaciele z Bractwa. Rok po roku, przeżywając wzloty i upadki, zrozumiałam, że jesteście moją wspólnotą, konkretnym obliczem Boga na mojej drodze. A więc On jest, obok mnie, a rozpoznanie tego jest wszystkim.

Będąc wierną wspólnocie przyjaciół, mogłam zrozumieć, że prawdziwe szczęście rodzi się z bycia z Nim, obecnym pomimo tysięcy moich rozproszeń. Poza tym pojęłam, że wszystko we mnie jest objęte miłością, nawet moje braki, moje uprzedzenia, moje trudności... wszystko jest kochane – to jest nadzwyczajne.

Mam cudowną rodzinę, naprawdę wspaniałego męża i wyjątkowe dzieci. Mam niezastąpionych przyjaciół, z którymi dzielę cotygodniową Szkołę Wspólnoty. Oni, w przeciągu tych lat, pomogli mi nauczyć się żyć według metody, którą wskazał nam ksiądz Giussani: zrozumieć lepiej, kim jesteśmy my sami oraz kim jest On. Mogę więc tylko dziękować i prosić Boga o opiekę nad nami wszystkimi każdego dnia.

Silvia

 

Grupa Bractwa jest jak żona: na co dzień zwyczajnie niczego nie dostrzegasz, ponieważ mieszkanie jest czyste i uporządkowane, kolacja gotowa itd. Ale jeśli z jakiegoś powodu coś się zmienia (na przykład jest w szpitalu), wtedy zauważasz, że to, co wydawało się czymś normalnym, jest darem. Wówczas, pomijając własne lenistwo, dochodzisz nawet do wniosku, że pięknie jest pomagać w pracach domowych. Jest to przenośnia, ale piękno wspólnoty jest tym niedostrzegalnym porządkiem w życiu, który pozwala stanąć wobec wszystkich okoliczności z większą siłą.

Pino

 

Dla mnie Bractwo to grono osób, do których przynależę z własnego wyboru, dzięki którym wzrasta moja świadomość wiary. Poprzez te osoby poznaję w sposób konkretny Chrystusa. Bractwo wychowuje mnie do uczestnictwa w Szkole Wspólnoty. W tym sensie staram się żyć w Bractwie całą sobą, podejmując wspólne gesty, które nas poruszają, z pragnieniem współdzielenia całego mojego życia z życiem osób, które do niego należą.

Temperament może ułatwiać lub utrudniać wzajemne zrozumienie, ale to, co najbardziej odpowiada mojemu sercu, to komunia, która jest namacalnym znakiem obecności Chrystusa i utrzymuje mnie w jedności z danymi mi osobami. W Bractwie czuję się jak w domu – kochana, korygowana, strzeżona. Czuję się prawdziwie sobą, a przez to czuję się wolna. Chciałabym zawsze być z nimi, ponieważ od każdej z tych osób wciąż się uczę, pomimo moich 70 lat. Uczę się właściwego osądu tego, co wydarza się w moim życiu. To powoduje, że moja wiara staje się cennym skarbem, każdego dnia otrzymuję stokroć więcej.

Anna


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją