Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2012 (lipiec / sierpień)

Kultura

Szekspir. A Hamlet powiedział: „Let be...”

Edoardo Rialti


Przekazał nam obraz całego horyzontu ludzkiej duszy. Dotykając (często mrocznych) pytań naszych czasów. I tych pytań właśnie dotyczy wyzwanie, które poeta wciąż nam dzisiaj rzuca, wypowiadając swoje „niezwykle osobiste amen”.



Chłopczyk, nad którym zaciążyły zbyt liczne oraz zbyt poważne kłopoty rodzinne, przerzuca stronice pewnej książki w szare zimowe popołudnie, natykając się na pierwszą kwestię dawnego dzieła teatralnego: „Doprawdy nie wiem, skąd się wziął mój smutek” (W. Shakespeare, Najwyborniejsza opowieść o kupcu weneckim…, tłum. M. Słomczyński, Kraków 1979, s. 8). To incipit Kupca weneckiego niejakiego Szekspira: „Osiem prostych, krótkich słów. Rzecz jasna nie mogłem dobrze rozumieć, co znaczy «doprawdy», nie było to jednak konieczne. Nie zmieniało to wcale prostoty wypowiedzi, która nie mogła lepiej scharakteryzować czytającego chłopczyka. Nagle kolorowe okienko ożywiło się w promieniach słońca późnego zimowego popołudnia”.

I nic nie będzie już nigdy takie jak wcześniej dla Boba Smitha. Po latach, w książce Hamlet’s Dresser, powróci on do tego pierwszego spotkania, by jeszcze raz przyjrzeć się swojemu życiu aktora i reżysera, życiu, które upłynęło mu w towarzystwie człowieka nazywanego przez Anglików po prostu Bardem albo Poetą, a przez Giuseppe Verdiego – „Tatą”.

Smith z pewnością nie jest sam: już współcześni Szekspirowi – na przykład jego kolega i rywal Ben Johnson – nie mieli wątpliwości, że spotkali się twarzą w twarz z „duchem czasów”, człowiekiem zdolnym wyrazić wszystkie poruszenia, uczucia, podłe czyny oraz porywy tego „dzieła, jakim jest człowiek”.

Liczba artystów, którzy będą czerpać od niego inspirację tak radykalnie, że nie sposób nawet pomyśleć o nich i ich twórczości, nie myśląc o nim (Goethe, Pirandello, Dostojewski, Ionesco, Testori, Pasolini…), idzie w zawody tylko z setkami adaptacji kinowych jego dzieł (ponad 30 samego Romea i Julii). Nie brakuje również filmów beletryzujących tę odrobinę informacji, jakie posiadamy o samym jego życiu (przykładem może być Zakochany Szekspir czy Anonim), realizowanych jakby po to, by móc nieco lepiej zrozumieć zagadkę tego serca, które potrafiło przekazać tak wielu czytelnikom oraz widzom obraz własnych pragnień i uczuć poprzez spojrzenie zdolne objąć cały horyzont ludzkiej duszy. Spojrzenie otwierające się na wylęknione wyznanie pierwszej miłości (Romeo i Julia) czy też na przejmującą, pełną niepewności czułość, której nie brakuje nawet pośród kłamstw dwóch cudzołożników, dostrzegających, jak młodość i piękno przecieka im przez palce (Antoniusz i Kleopatra). Spojrzenie, które opowiedziało o przerażającym zstąpieniu do piekieł tego, kto, tak jak Makbet, zyskuje cały świat, a zatraca swoją duszę, niezdolny nawet sam zamknąć oczu i odpocząć, oraz tragedię tego, kto może zniszczyć to, co kocha najbardziej w świecie, jak Otello, ale również zaskoczenie i oczekiwanie na miłość większą od wszystkich naszych niespójności oraz przemocy, zdolną czekać na nas i zaczynać wciąż na nowo, jak w Zimowej opowieści albo w Wiele hałasu o nic. Spojrzenie pamiętające, że tylko za sprawą „miłości najsłodszej” pogardzimy losem samego króla (por. Sonet 29).

Szekspir przypomniał nam, co znaczy być „ludzkimi ludźmi”, jak mówił Pasolini, pozwalając nam spotkać już to radość niezapomnianego Falstafa wraz z jego licznymi przywarami oraz dziecięcą wiarą, już to Shylocka i jego pragnienie zemsty, już to starego maga Prospera, który przebacza dawnym wrogom, czy wreszcie Spodka, śmiesznego komika, który jest zabawnym autoportretem poety, aktorem tak pechowym, że redukuje tragedię do zabawnej farsy. A jednak jego wysiłki nie są daremne, ponieważ oko króla, wyobrażenie Boga, uśmiechając się, docenia szczere serce, a nie nędzne umiejętności.

I tego spojrzenia potrzebujemy w wyjątkowy sposób dzisiaj, ponieważ Szekspir ze swoją sztuką nie jest daleki od często mrocznych pytań naszych czasów, czasów protestów „oburzonych” oraz samobójstw; możemy śmiało powiedzieć, że on zaczął pisać właśnie u zarania „kryzysu”, który dotyka nas także dzisiaj, a którego aspekty polityczne i gospodarcze są tylko refrakcjami o wiele rozleglejszego pryzmatu.


Wydaje, pani?”. Pytanie, czy warto czy też nie pozostać w rzeczywistości i nie uciekać od niej, postawił właśnie on ustami swojej najsławniejszej postaci, młodego księcia Hamleta, który ośmiela się nosić żałobę po ojcu, zbyt szybko zapomnianym przez innych, a na pytanie: „Więc czemu / Dziwnym wydaje się tobie jednemu?” odpowiada: „Wydaje, pani? Nie, jest! Nie znam tego / «Wydaje»! (…) / Lecz mam coś w głębi nie do przedstawienia”* (I 2, s. 27–29).

Cały dramat Hamleta polega na odkryciu tego, że często rzeczy nie są tym, czym się wydają, tym, czym czujemy, że powinny być, że świat jest pełen sprzeczności, że można w nim spotkać zło oraz zdradę najbardziej szlachetnych ideałów, i że tak łatwo byłoby zażyczyć sobie, by z niego uciec: „O, gdyby ciało to, zbyt trwałe, mogło / Stopnieć, roztajać i zmienić się w rosę, / Lub gdyby swego zakazu nie zwrócił / Sam Wiekuisty przeciw samobójstwu!” (I 2, s. 31). I młody książę-filozof poczuje na sobie ciężar nadludzkiego zadania przywrócenia rzeczom właściwego porządku: „Czasie zwichnięty! – Jak ci nie złorzeczyć? / Po cóż rodziłem się, by cię wyleczyć?!” (I 5, s. 77) oraz walki przeciwko niewolnikom władzy, którzy dla fortuny są gotowi pogwałcić ludzkie tajemnice, jak gdyby byli fletami służącymi do rozgłaszania powszechnej mentalności: „Chciałbyś grać na mnie, wydaje ci się, że znasz moje otwory, wyrwałbyś serce z mej tajemnicy (…). / Czy sądzisz, że łatwiej zagrać na mnie niż na tej fujarce? Zwij mnie więc, jakim chcesz instrumentem, lecz choć możesz trącić strunę we mnie, zagrać na mnie nie potrafisz” (III 2, s. 171). Jednak ruchome piaski oszustwa wydają się raz po raz wchłaniać wszystkie usiłowania młodzieńca, aż do momentu gdy niespodziewanie zwraca on swoje spojrzenie w innym kierunku i zmienia dotychczasową postawę.

Hamlet przestanie planować, jak ma właściwie odpowiedzieć na otaczające go zło, ponieważ odkrywa, że „bóstwo / Jakieś kształtuje los nasz” i że nie zostawia nas samymi nawet, „gdy nasze plany najskrytsze zawodzą” (V 2, s. 283) . Wraz z rozwijającą się akcją dramatu pojmie, że tak się dzieje, obserwując to tam, gdzie najmniej by się tego spodziewał, patrząc na małe i wielkie wydarzenia dla innych oczu być może niemal bez znaczenia, a jednak nieustannie obecne. I to uzdalnia go do stawienia czoła zagrożeniom czyhającym ze strony nikczemników, którzy doszli do władzy podstępem i którzy chcą go usunąć, oraz do wyznania wobec Horatia oraz widzów: „Gardzimy przepowiedniami. Nawet wróbel nie spadnie bez szczególnego zrządzenia opatrzności” (V 2, s. 297).


Cierpliwa zasługa. Wielu zna słynne pytanie Hamleta: „To be, or, not to be…” – „Być albo nie być; oto jest pytanie: / Czy szlachetniejszym jest znosić świadomie / Losu wściekłego pociski i strzały, / Czy za broń porwać przeciw morzu zgryzot, / Aby odparte znikły?” (III 1, s. 135). Nie wszyscy zauważają, że na końcu swej drogi to sam Hamlet odpowiada na nie, nie mając już problemu z nadaniem ładu rzeczywistości, ale obejmując ją: „Let be…” – niech tak będzie. Właśnie wtedy, gdy Hamlet przestanie planować i będzie się wydawać, że ciemności i pozory pochłoną go na zawsze, prawda – „być” – sprawy takie, jakimi są, zatriumfują nad każdym kłamstwem. Sam Hamlet, nie uświadamiając sobie tego jeszcze, powiedział nam już wcześniej, dlaczego. To on zadał sobie pytanie, czy ktoś kiedykolwiek chciałby w życiu znosić „bicze i szyderstwa czasu, / Krzywdy ciemiężców i zniewagi pysznych, / Boleść okrutną wzgardzonej miłości, / Prawa leniwe, zuchwalstwo urzędów / I poniżenie, które znosić musi / Zasługa cicha od niegodnych łotrów” (III 1, s. 135, 137). Nie brakuje badaczy, którzy dostrzegli w tej liście upokorzeń oraz w charakteryzujących ją słowach akcenty oraz odniesienia do innego „młodego Księcia”, który z miłości pozwala się ubiczować i opluć, który przyzwolił, by zbito Go kijami i poniżono, który cierpiał, ponieważ wyparli się Go swoi, i widział urzędnika umywającego sobie z podłością dłonie, jedyny, który cierpiąc („cierpliwie”) zyskał „zasługę”, łaskę dla „niegodnych łotrów”. I doprawdy Hamlet, na swój sposób powie „tak” czemuś, czego sam nie zaplanował, ufając pełnemu miłości i troski spojrzeniu, które jest większe od naszego spojrzenia. „Niech tak będzie” (V 2, s. 309). To jest dyskretne, ale radykalne wyzwanie rzucane przez Szekspira kryzysowi współczesności, chwiejącej się pewności: że każdy człowiek, bardziej lub mniej świadomie, posiada boską godność, by powiedzieć w wolności swoje „tak” rzeczywistości, swoje bardzo osobiste amen, i tym swoim „tak” zmienić ją na zawsze, odnosząc tym samym zwycięstwo potężniejsze od jakiegokolwiek wysiłku oraz zagrożenia.


* Cytaty z Hamleta pochodzą z: W. Shakespeare, The Tragedy of Hamlet Prince of Denmark. Tragiczna historia Hamleta księcia Danii, tłum. M. Słomczyński, posłowie J. Kott, Kraków 1999.


JAKIMŻ DZIEŁEM JEST CZŁOWIEK!”

William Szekspir przychodzi na świat w roku 1564, w Stratfordzie koło Avonu (w środkowej Anglii), jako trzeci z ośmiorga rodzeństwa. Mając zaledwie 18 lat, poślubia Anne Hathaway, z którą będzie miał trójkę dzieci. Przez lata nie wiadomo nic o jego życiu, aż do roku 1592, kiedy przebywa w Londynie jako poważany już aktor i dramaturg. W tych latach powstały jego pierwsze arcydzieła: Romeo i Julia, Sen nocy letniej, Kupiec wenecki. Bezdyskusyjnym podmiotem każdego jego dzieła jest człowiek, „dzieło”, jakim jest człowiek, jak głosi jeden z wersów jego najbardziej znanej tragedii, Hamleta (napisanej między rokiem 1600 a 1602; II 2, s. 111). Szekspir umiera w roku 1616.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją