Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2005 (marzec / kwiecieĹ) Antologia WolnoĹÄ i dzieĹa Luigi Giussani DzieĹa rodzÄ siÄ tylko wtedy, gdy ktoĹ ma odwagÄ powiedzieÄ âJaâ Lâio, il potere, le opere (Ja, wĹadza, dzieĹa), Marietti, Genua 2000, str. 98-101, 118-123
PamiÄtam zdanie Kierkegaarda, o tym, Ĺźe wartoĹci pozostajÄ abstrakcyjne, dopĂłki ktoĹ nie ma odwagi powiedzieÄ âjaâ (âWszelkie przekazywanie prawdy staĹo siÄ abstrakcjÄ [...]. Nikt nie ma odwagi powiedzieÄ ÂŤjaÂťâ, w S. Kierkegaard, Diario (Dziennik), Bur Rizzoli, Mediolan 1983, 249). Tak samo moĹźemy powiedzieÄ: dzieĹa rodzÄ siÄ tylko wtedy, gdy ktoĹ ma odwagÄ powiedzieÄ âjaâ. Wy mieliĹcie odwagÄ powiedzieÄ âjaâ i w pewien sposĂłb, odpowiednio do przeróşnych okolicznoĹci, podjÄliĹcie ryzyko. Przychodzi mi teĹź na myĹl zdanie innego filozofa - Nietzschego, ktĂłry atakujÄ c chrzeĹcijan, gĹosiĹ, Ĺźe rĂłwnieĹź ich cnoty sÄ bardzo mierne, poniewaĹź, podobnie jak wszyscy inni, nie robiÄ oni nic ponad szukanie wĹasnej wygody. Tymczasem, Ĺźaden z was, aby mĂłc stworzyÄ jakieĹ dzieĹo, nie kierowaĹ siÄ reguĹÄ wĹasnej wygody. Jakiegokolwiek typu dzieĹo stworzyliĹcie, nie jesteĹcie pochĹoniÄci poszukiwaniem wygody. Co jest tym, czemu daliĹcie przestrzeĹ, gĹos i ksztaĹt dziaĹania? SĹowem, ktĂłre musimy sobie zawsze przypominaÄ jest sĹowo âwolnoĹÄâ. WolnoĹÄ definiuje wielkoĹÄ czĹowieka wzglÄdem caĹej rzeczywistoĹci - jakkolwiek maĹy i bezbronny moĹźe siÄ on wydawaÄ, lub faktycznie byÄ w obliczu zjawisk charakteryzujÄ cych otaczajÄ cy nas Ĺwiat. StworzyliĹcie przestrzeĹ i pozwoliliĹcie zaangaĹźowaÄ siÄ waszej wolnoĹci. To jest najĹwiÄtsze sĹowo, jakie przyzwyczailiĹmy siÄ rozwaĹźaÄ oraz czciÄ dziÄki KoĹcioĹowi i chrzeĹcijaĹskiemu wychowaniu - sĹowo nastÄpujÄ ce bezpoĹrednio po sĹowie BĂłg. NieuchronnoĹÄ przeznaczenia zawartego i wyjaĹnianego w sĹowie BĂłg nasuwa siÄ, wrÄcz narzuca siÄ, wolnoĹci maĹego czĹowieka. MaĹy czĹowiek tak naprawdÄ jest poziomem rzeczywistoĹci, na ktĂłrym rzeczywistoĹÄ staje siÄ ĹwiadomoĹciÄ , nie majÄ cego granic, nieskoĹczonego przeznaczenia. WolnoĹÄ jest pragnieniem caĹkowitej satysfakcji, ale czĹowiek nie moĹźe jej osiÄ gnÄ Ä inaczej, jak tylko przez wiÄĹş z nieskoĹczonoĹciÄ . Dlatego teĹź mĂłwienie o wolnoĹci jest mĂłwieniem o religijnoĹci tak, jak jÄ pojmuje chrzeĹcijaĹstwo, w sposĂłb, do jakiego pobudza nas Chrystus. WolnoĹÄ jest wymogiem, pragnieniem, dÄ Ĺźeniem do nieskoĹczonoĹci. Jednak nieskoĹczonoĹÄ, owo istniejÄ ce w nas nieskoĹczone przeznaczenie, realizuje siÄ poprzez codzienne potrzeby, w ktĂłrych zostaje wyartykuĹowane i skonkretyzowane osobiste pragnienie. Codzienne potrzeby przynaglajÄ nas do czynienia krokĂłw ku nieskoĹczonoĹci. Konkretna potrzeba jest sposobem, w jaki dotyka nas przeznaczenie, nieskoĹczonoĹÄ. Reagujemy na potrzebÄ konkretnej rzeczy. JeĹli ta reakcja jest dziaĹaniem zaangaĹźowanego âjaâ, bez przesadnej âskromnoĹciâ czy szukania wĹasnej wygody, to oczywiĹcie charakteryzuje jÄ pewna okreĹlona systematycznoĹÄ. To jest poczÄ tek dzieĹa: podjÄcie wysiĹku, by systematycznie odpowiadaÄ na naglÄ cÄ potrzebÄ, pojawiajÄ cÄ siÄ w naszym Ĺźyciu teraz, dzisiaj. Lecz tak jak sami nie moĹźemy siÄ urodziÄ i ĹźyÄ samotnie, rĂłwnieĹź na wĹasnÄ potrzebÄ nie moĹźemy odpowiedzieÄ inaczej jak w pewnej wspĂłlnocie, dziÄki pomocy wspĂłlnoty. Dotyczy to kaĹźdej potrzeby, nawet postrzeganej jako najbardziej osobista. Samotnie nie da siÄ stawiÄ czoĹa Ĺźadnej potrzebie z wymaganÄ przez strukturÄ naszego Ĺźycia systematycznoĹciÄ .
Wychowanie wolnoĹci Skoro wolnoĹÄ jest przylgniÄciem do bytu, miĹoĹciÄ bytu, pragnieniem bytu, a przez to nieograniczonÄ otwartoĹciÄ , nie istnieje temperament, charakter, ktĂłry mĂłgĹby uchyliÄ siÄ lub cofnÄ Ä przed tÄ szczÄĹliwa, autentycznÄ propozycjÄ . Dla weryfikacji tego, co powiedziaĹem niech posĹuĹźÄ nastÄpujÄ ce punkty. Przede wszystkim, prawdziwy szacunek dla pracy. Szczery szacunek dla pracy zawiera w sobie prĂłbÄ cierpliwoĹci i zwiÄ zany jest z pewnÄ nietolerancjÄ (nie w sensie zaciekĹoĹci, ale w znaczeniu etymologicznym sĹowa: nie moĹźna pozostawaÄ spokojnymi) wobec bezrobocia innych. Nie daje mi dziĹ spokoju fakt, Ĺźe wielu ludzi jest bez pracy. Nie mogÄ byÄ zadowolony z mojej wĹasnej, udanej dziaĹalnoĹci zawodowej, przynoszÄ cej mi korzyĹci i na tym koniec. Szczery szacunek wobec pracy, przede wszystkim prowadzi do nietolerancji wobec faktu, Ĺźe inni nie pracujÄ , poniewaĹź wychowanie w wolnoĹci jest abstrakcyjne kiedy czĹowiek nie ma pracy, potrzebnej aby siÄ uczyÄ. DziÄki wykonywaniu pracy mogÄ zrozumieÄ na czym polega bycie wolnym - to, Ĺźe jestem wolnym, Ĺźe moja wolnoĹÄ jest respektowana. Rozumiem teĹź, kiedy wszystko zostaje zablokowane, zredukowane, ograniczone, z gĂłry i nieadekwatnie zdefiniowane. Wychowanie wolnoĹci jest niemoĹźliwe bez pracy. WyjaĹniaĹem mĹodzieĹźy, Ĺźe czĹowiek bezrobotny doĹwiadcza powaĹźnego zamachu na samoĹwiadomoĹÄ. Jest to zgodne ze stwierdzeniem Ĺw. Tomasza. CzĹowiek poznaje siebie samego w dziaĹaniu. CzĹowiek nie pozna siebie kĹadÄ c siÄ i rozmyĹlajÄ c o sobie (potrzebna byĹaby wtedy obiektywnoĹÄ, do jakiej nieliczni dochodzÄ poprzez odpowiednie wyksztaĹcenie filozoficzne), ale dostrzega swoje wartoĹci, zdolnoĹci, to, co potrafi, pracujÄ c, w actu exercito, mĂłwi Ĺw. Tomasz z Akwinu. CzĹowiek poznaje samego siebie tylko w dziaĹaniu, podczas dziaĹania, kiedy dziaĹa. Dlatego, jeĹli ktoĹ nie ma pracy mniej zna siebie, gubi sens Ĺźycia, przestaje czuÄ dlaczego Ĺźyje. Musimy czyniÄ wszystko, wspĂłĹpracowaÄ z siĹami spoĹecznymi i politycznymi dÄ ĹźÄ cymi do zapewnienia pracy kaĹźdemu! Nie tak jak postÄpujÄ wielokrotnie ruchy zwiÄ zkowe idÄ c w ogieĹ w obronie pracujÄ cych, a lekcewaĹźÄ c tych, ktĂłrzy nie pracujÄ . Nie mĂłwiÄ, Ĺźe dziaĹajÄ tak wszystkie zwiÄ zki i zawsze - zawÄziĹem nieco mojÄ refleksjÄ. Po drugie. Pierwszym wyrazem wolnoĹci jest moĹźliwoĹÄ wychowania. W konkretnym Ĺźyciu, wolnoĹÄ dziaĹa nie w kierunku siebie samego, Ĺźe tak powiem, ale ku komuĹ kochanemu: dziecku, bratu, a mĂłwiÄ c po chrzeĹcijaĹsku, nawet ku najbardziej obcemu ze wszystkich. Jak zdarzyĹo siÄ z pewnym muzuĹmaninem, ktĂłry przedwczoraj wieczorem w Forli, sĹyszÄ c jednego z naszych, prezentujÄ cego ksiÄ ĹźkÄ Si puĂł vivere cosĂŹ? (Czy moĹźna tak ĹźyÄ?), podszedĹ aby z nim porozmawiaÄ i zachwycony zgadzaĹ siÄ ze wszystkim, co usĹyszaĹ - ale on byĹ juĹź naszym bratem, zanim wyszedĹ do przodu, by pytaÄ. JakĹźe jest upragnionym wobec kogoĹ, kogo siÄ kocha, by wychowywaÄ jego wolnoĹÄ, wychowywaÄ go w wolnoĹci, pomagaÄ mu wchodziÄ w caĹÄ rzeczywistoĹÄ! Jest to upragnione przeze mnie, niemal bardziej niĹź przez matkÄ - matka pragnie tego dla dziecka. MoĹźna pomyĹleÄ, Ĺźe to byĹaby przesada w miĹoĹci! Tymczasem nie. Jest to logika miĹoĹci. WolnoĹÄ wychowania. Nie moĹźna tu stosowaÄ gry politycznej, gra polityczna siĹami negujÄ cymi wolnoĹÄ wychowania jest ĹźenujÄ ca! Potrzebna jest praca nad zmianÄ takiej sytuacji, ale trzeba byÄ realistami, nie moĹźna pozostaÄ w sferze marzeĹ. Aby spodziewaÄ siÄ zmiany, aby mieÄ nadziejÄ na swĂłj wpĹyw, trzeba siÄgaÄ po solidne argumenty. Inaczej tracisz czas przyjacielu, Ĺudzisz siÄ. WolnoĹÄ wychowania jest zatem sprawÄ fundamentalnÄ . JeĹli ojciec i matka dajÄ Ĺźycie dziecku i nie wychowujÄ go, wypadaĹoby uĹźyÄ sĹĂłw powiedzianych przez Jezusa do Judasza: âByĹoby lepiej dla niego, gdyby siÄ nie urodziĹâ (Por. Mt 26,24; Mk 14,21). Jezus powiedziaĹ to Judaszowi, poniewaĹź przeznaczeniem Ĺźycia czĹowieka jest On, Jezus, SĹowo, ktĂłre staĹo siÄ ciaĹem, Tajemnica, ktĂłra staĹa siÄ ciaĹem, a Judasz to wszystko zdradziĹ. WolnoĹÄ wychowania dotyczy rodziny, nie tylko kiedy ma maĹe dzieci w domu, ale takĹźe kiedy musi posĹaÄ je do przedszkola, kiedy musi posĹaÄ je do szkoĹy podstawowej, kiedy musi posĹaÄ je do gimnazjum, a jeszcze bardziej kiedy posyĹa je do liceum i na uniwersytet. WydajÄ siÄ byÄ samodzielni! A jednak nie! Trzeba im pomagaÄ nie silnÄ rÄka, jak wĂłwczas gdy byli mali, ale z pewnego oddalenia. Trzeba podÄ ĹźaÄ za nimi, lecz tak, jak siÄ wĹÄ cza telewizor ze zdalnym sterowaniem. Trzecie. Obecna w Ĺźyciu spoĹecznym sprawiedliwoĹÄ. SprawiedliwoĹÄ powaĹźnie, uczciwie wprowadzana, przede wszystkim w sferze respektowania praw jednostki, osoby, co zawsze charakteryzowaĹo dzieje prawa w cywilizacji. Cywilizacja istnieje, kiedy prawo uznaje tÄ zasadÄ, kiedy rozpoczyna od jej uznania. Nie moĹźna utrzymaÄ sprawiedliwoĹci niszczÄ c tkankÄ Ĺźycia ludu, niszczÄ c dobrobyt ludu, niszczÄ c moĹźliwoĹÄ posiadania widokĂłw na przyszĹoĹci, tracÄ c serca najbardziej uwaĹźne. Elementarne wartoĹci osoby nie mogÄ byÄ przeĹladowane w imiÄ zawoalowanego planu politycznego: âJuĹź zwyciÄĹźyliĹmyâ, powiedziaĹ pewien sÄdzia. JakĹźe âJuĹź zwyciÄĹźyliĹmyâ? Przed osÄ dzeniem? Co za straszne spoĹeczeĹstwo, w ktĂłrym sprawiedliwoĹÄ nie jest sprawiedliwoĹciÄ ! Dla istnienia wiÄkszej sprawiedliwoĹci potrzeba przede wszystkim, aby sÄdzia miaĹ pokorÄ, ĹwiadomoĹÄ swoich ograniczeĹ. MĂłwiÄ zawsze mĹodym: âRealistycznym punktem wyjĹcia do bycia prawdziwym w relacji z jakÄ kolwiek osobÄ jakÄ kolwiek rzeczÄ , jest uznanie wĹasnej grzesznoĹci. WĂłwczas potrafiÄ podchodziÄ z wiÄkszym szacunkiem i opanowaniem, mĂłwiÄ c: ÂŤtakÂť i ÂŤnieÂťâ. Po czwarte. Zycie polityczne ksztaĹtowane zgodnie z pewnym stanowiskiem idealnym. Partia nie moĹźe byÄ partiÄ ludu, jeĹli nie ma ideaĹu, ktĂłry powodowaĹby krzepniÄcie tego ludu. Lud jest formowany poprzez wyjÄ tkowe wydarzenie zaistniaĹe w czasie, jest jednoczony przez ideaĹ, do ktĂłrego dÄ Ĺźy (mniej lub bardziej uĹwiadomiony, mniej lub bardziej przeczuwany). Inaczej nie bÄdzie to lud, ale stado. PosiadajÄ cy wĹadzÄ podlegajÄ wielkiej pokusie, aby lud uczyniÄ stadem - zachowujÄ wszystkie formy, ale czyniÄ z niego stado! Pasolini uĹźyĹ sĹowa âhomologacjaâ. Polityka pozbawiona troski o stanowisko idealne, majÄ ca na celu âodniesienie sukcesuâ poprzez siĹÄ ujarzmiania, jest politykÄ zĹÄ . Trzeba to mĂłwiÄ swoim dzieciom, ale przede wszystkim sobie samym. Trzeba krzyczeÄ o tym swoim przyjacioĹom, krzyczeÄ o tym na placach i na ulicach, pisaÄ na murach. A zatem, polityka, ktĂłra byĹaby zatroskana o stanowisko idealne. To wyznacza pewien nurt wychowawczy i przynosi wielki oddech wolnoĹci, swobodniejszy oddech, a zatem takĹźe twĂłrczoĹÄ, fantazjÄ. Dlaczego nie istniejÄ dziĹ wielcy twĂłrcy? Dlaczego jest trudno - coraz trudniej o nich? Dlaczego brakuje twĂłrczego oddechu? Potrzeba aby rzeczywiĹcie politykÄ zajÄli siÄ ludzie powaĹźnie zainteresowani czĹowiekiem. I tu jest zadanie wybrania tego, kto nas reprezentuje! ZaĹoĹźenie jest nastÄpujÄ ce: potem bÄdÄ rozmawiaÄ o gospodarce, kolejach, armii, tajnych sĹuĹźbach, ale najpierw, przede wszystkim, muszÄ udowodniÄ zainteresowanie czĹowiekiem, posiadanie zainteresowania czĹowiekiem. Zainteresowanie czĹowiekiem czyni politykÄ wyznawczyniÄ Boga, poniewaĹź BĂłg jest Panem, politykiem w najwyĹźszym stopniu, ktĂłry ma wĹadzÄ - dziÄki Bogu - ostatecznie nie do pokonania. Zajmowane stanowisko jest nam sugerowane przez religijnoĹÄ, nie jest to postawa abstrakcyjna. Istnieje od momentu, w ktĂłrym zostaliĹmy stworzeni, uczynieni, nawet zanim jeszcze ojciec i matka nas poczÄli - ale w tamtych trzewiach. W tamtym Ĺonie istniaĹa bowiem pewna inna ObecnoĹÄ, ktĂłra, jak mĂłwi Psalm 138 (przeczytajcie go jeĹli macie BibliÄ), byĹa obecna âzanim jeszcze utkaĹeĹ mnie w Ĺonie mej matkiâ (Ps 138/139, 13). ReligijnoĹÄ wywodzi siÄ z daleka, ale wchodzi aĹź do gĹÄbi wszystkiego, co nas interesuje (inter - esse, czyli coĹ, co rozgrywa siÄ w moim Ĺźyciu, dotyczy mojego bytu, dotyczy mnie). OczywiĹcie, zaĹoĹźeniem najwaĹźniejszym, jest to, aby czĹowiek czuĹ siebie samego, miaĹ miĹosierdzie wzglÄdem siebie, podziw dla siebie. JuĹź sam fakt, Ĺźe ĹźyjÄ napeĹnia mnie podziwem i zdumieniem. Podziwem wobec kogoĹ, kto mnie czyni. CzÄĹciÄ tego podziwu jest moje oddanie dla ojca i matki: mojego taty i mojej mamy (nigdy nie powiedziaĹem niczego, bez przywoĹania w pamiÄci ich twarzy, przez czterdzieĹci lat, nigdy). |