Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2012 (styczeń / luty)

Pierwszy Plan

Pracownik tymczasowy. „Nie szukam posady, ale mojego człowieczeństwa”

Z powodu popełnionych błędów stracił pracę. Teraz Giangi pracuje przy pakowaniu. Umowa kończy mu się wkrótce. Nie pozostaje jednak we władaniu rzeczy.


Bardzo chciał mieć pracę, w pewnym momencie stracił jednak kontrolę. Giangi pracował jako projektodawca finansowy w prowincji Salerno. Praca mu się spodobała od razu, dopóki nie wpadł w kłopoty. „Zacząłem postępować niezgodnie z prawem, jeden raz, drugi… Straciłem kontrolę. Nie chciałem nikomu wyrządzać krzywdy, nie udawało mi się jednak z tym skończyć”. Dopiero kiedy cała prawda wyszła na jaw, „zostałem zmuszony do stanięcia w obliczu rzeczywistości. Dzięki Bogu”. Zaczęła się niezwykle trudna wędrówka, która zawiodła go na północ Włoch oraz do odkrycia, czym jest praca.

 

Wiesz, ile razy myślałem, żeby ze sobą skończyć? W ten sposób przynajmniej zniknąłby cały problem. I wyciągnąłbym z kłopotów również moją żonę”. Swoją pierwszą deskę ratunku, ponieważ była z nim. Wraz z przyjacielem, jednym spośród wielu, których zniszczył: „Oni dwoje nigdy mnie nie opuścili, trzymali mnie za włosy, żebym nie poszedł na dno”. Kiedy zabrakło również pensji żony, z której żyli, zamieszkali u teściowej, która o niczym nie wiedziała – Giangi wychodził z domu rano i wracał wieczorem, udając, że pracuje. Jeździł do centrów handlowych i spędzał tam cały dzień. Od kwietnia 2009 roku pracował tylko przez trzy miesiące: na umowę zlecenie w Neapolu oraz przez jakiś czas, na próbę, w telemarketingu za 2,30 euro na godzinę. Potem pewnego dnia pojechał do Mediolanu. Na wizytę lekarską.

 

Wszystko zmieniło ponowne spotkanie z Rosarią, przyjaciółką z Salerno, od której nie miałem wieści od lat”. Opowiedział jej o wszystkim, a ona się nie zgorszyła. Zaczęła mu pomagać. We wrześniu ubiegłego roku Giangi przeprowadził się na północ. „Odkryłem coś wykraczającego ponad to, czego w moim przekonaniu pragnąłem – potrzebowałem wrócić do pracy, aby odzyskać szacunek do siebie, utracony całkowicie”. A co to jest szacunek? „Świadomość tego, że jesteś na tym świecie z woli Kogoś Innego”.

 

Zmienił również sposób poszukiwania pracy: wcześniej szukał zawsze niepewnie, bez energii, nie przemyślanie. I nie chodziło o to, że nowi przyjaciele, którzy mu towarzyszyli, wykonali za niego całą robotę. „Źle z tobą” – powiedzieli mu, ale to on musiał być obecny, w stu procentach. „Wysłałem setki CV, chodziłem wszędzie, po supermarketach, biurach pośrednictwa pracy tymczasowej – wszędzie. I zacząłem dostrzegać pewną przemianę – pośród bagna, w które się wpakowałem, wyłaniała się możliwość odrodzenia”. Ponieważ przeżywana rzeczywistość zaczęła odpowiadać. Konkretne znaki. Osoba goszcząca go u siebie w domu. I praca.

 

On, z tytułem magistra, zajmuje się pakowaniem w zakładzie spółdzielczym. „To wielka rzecz. Podążam za tym, co się wydarza, a nie za moimi myślami. I odkrywam, że nie szukałem «posady». W pracy nie chodzi o przynoszone do domu pieniądze, ale o odkrycie swojego człowieczeństwa, o które gra toczy się każdego dnia”. Umowa kończy mu się w styczniu, potem się zobaczy. „W żaden sposób nie czuję się pracownikiem tymczasowym, pozostającym we władaniu spraw. Czuję się zanurzony w rzeczywistości. Co właśnie dlatego, że jest inne ode mnie, jest dla mnie. Potrafiłem działać przeciwko sobie. Wszystkie tamte błędy… i za nie jestem jednak wdzięczny – są największym świadectwem tego, że potrzebuję czegoś innego. To ja popełniłem tamte błędy, dlatego potrzebuję czegoś innego. Potrzebuję wręcz żyć Kimś Innym”.

A.S.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją