Ślady
>
Archiwum
>
2011
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2011 (listopad / grudzieĹ) Spotkanie KsiÄ dz Andrea DâAuria w Krakowie. âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ â oto wyzwanie, przed ktĂłrym postawiĹ nas podczas spotkania inaugurujÄ cego tegorocznÄ pracÄ ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn. PodjÄliĹmy je wraz z lekturÄ dziesiÄ tego rozdziaĹu ZmysĹu religijnego. 19 listopada w Krakowie mieliĹmy okazjÄ podsumowaÄ pewien etap drogi, ktĂłry zdÄ ĹźyliĹmy juĹź przejĹÄ. PomĂłgĹ nam w tym ksiÄ dz ANDREA DâAURIA, ktĂłry przyjechaĹ do nas z Rzymu.
SPOTKANIE Z MĹODZIEĹťÄ Ks. Jurek: Nie tylko wtedy, kiedy doĹwiadczamy piÄkna, nie tylko wtedy, kiedy jesteĹmy w Bachowie czy w MaĹem Cichem, ale zawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ. To jest naszym pragnieniem â to wyzwanie postawiĹ przed nami ksiÄ dz CarrĂłn w czasie naszego spotkania inaugurujÄ cego pracÄ rocznÄ , ktĂłre przeĹźywaliĹmy w paĹşdzierniku w CzÄstochowie. ProsiĹem was o to, aby podjÄ Ä pracÄ nad dziesiÄ tym rozdziaĹem ZmysĹu religijnego, ktĂłry wprowadza nas na tÄ drogÄ. Dzisiaj spotykamy siÄ, aby zdaÄ sobie sprawÄ z pracy, jakÄ wykonaliĹmy, aby przedstawiÄ pytania, opowiedzieÄ o doĹwiadczeniach, o tym wszystkim, co kaĹźdy z nas przeĹźywaĹ w ostatnich miesiÄ cach. Dzisiaj mamy ku temu wielkÄ okazjÄ, bo przyjechaĹ do nas ksiÄ dz Andrea i moĹźemy sprĂłbowaÄ pogĹÄbiÄ to, co przeĹźyliĹmy, wykonaÄ wspĂłlny krok, wspĂłlnie dokonaÄ osÄ du. Dlatego chciaĹbym was teraz zaprosiÄ do podzielenia siÄ swoim doĹwiadczeniem, waszymi pytaniami, tym wszystkim, z czym dzisiaj tutaj przyjechaliĹcie. Ks. Andrea: Witam was wszystkich. Bardzo siÄ cieszÄ, Ĺźe znowu was widzÄ. Jak zawsze teĹź, jest mi bardzo przykro, Ĺźe nie jestem w stanie wysĹawiaÄ siÄ w waszym piÄknym jÄzyku, ale Stefano obiecaĹ, Ĺźe nauczy siÄ jÄzyka polskiego. Zawsze gdy przyjeĹźdĹźam do Polski, przychodzi mi do gĹowy zdanie ĹwiÄtego PawĹa: âNie przybyĹem, Ĺźeby okazaÄ nasze wĹadztwo nad wiarÄ waszÄ , bo przecieĹź jesteĹmy wspĂłĹtwĂłrcami radoĹci waszejâ (por. 2 Kor 1, 23â24). Ja nie jestem i nie chcÄ byÄ wĹadcÄ waszego powoĹania, nie chcÄ byÄ panem waszej relacji z Przeznaczeniem, a wiÄc panem waszej moĹźliwoĹci, ktĂłrÄ posiadacie, aby byÄ szczÄĹliwymi. Ale tak jak mĂłwi ĹwiÄty PaweĹ, chcÄ byÄ po prostu sĹugÄ waszego szczÄĹcia, waszej radoĹci, a wiÄc pomagaÄ wam przeĹźywaÄ wasze Ĺźycie, wiarÄ, zainteresowania, uczucia, wszystko to, co skĹada siÄ na wasze istnienie. PragnÄ Ĺbym kaĹźdemu z was osobiĹcie w tym pomĂłc, ale niestety moje miejsce jest w Rzymie. MoĹźliwoĹci mamy jednak duĹźo. PierwszÄ jest to, Ĺźe jesteĹmy czÄĹciÄ historii i wspĂłlnej przyjaĹşni, ktĂłra siÄ rozpoczÄĹa wraz z ksiÄdzem Giussanim ponad 60 lat temu. Albo jeszcze lepiej: ktĂłra rozpoczÄĹa siÄ 2000 lat temu w Galilei. Do tego mamy jeszcze dzisiaj wiele innych sposobnoĹci, wiele okolicznoĹci, aby sobie pomagaÄ, na przykĹad nasze dzisiejsze spotkanie albo SzkoĹÄ WspĂłlnoty w waszych miastach. Nasza przyjaźŠma tylko jednÄ racjÄ bytu â ma byÄ pomocÄ kaĹźdemu z nas w przeĹźywaniu swojego Ĺźycia. Dzisiaj rano Stefano i ja chcemy zaoferowaÄ wam naszÄ pomoc. Chcemy odpowiedzieÄ na wasze pytania. Pytania, wÄ tpliwoĹci, obiekcje, jeĹźeli sÄ , albo teĹź posĹuchaÄ o waszych doĹwiadczeniach. Ja teĹź duĹźo mogÄ siÄ od was nauczyÄ. Powiem inaczej: to przede wszystkim ja mam siÄ od was uczyÄ, a nie odwrotnie. A wiÄc zapraszam. Kto ma pytania? Nie wstydĹşcie siÄ. Moim studentom w Rzymie powtarzam zawsze: nie ma pytaĹ banalnych, pytanie nigdy nie jest gĹupie; moja odpowiedĹş moĹźe byÄ niewĹaĹciwa, ale wasze pytania sÄ zawsze wĹaĹciwe i na miejscu, a jeĹźeli siÄ pomylicie, nie przejmujcie siÄ, ja i tak nie rozumiem polskiego, a Stasiu, tĹumaczÄ c, poprawi wasze bĹÄdy. ProszÄ bardzo. Zosia z Warszawy: Na poczÄ tku chciaĹabym zacytowaÄ fragment ZmysĹu religijnego: âIm gĹÄbiej wchodzÄ w samego siebie, jeĹli docieram do sedna sprawy, wĂłwczas pytam, skÄ d wypĹywa moje istnienie. Nie ze mnie: z kogoĹ innegoâ (L. Giussani, ZmysĹ religijny, tĹum. K. Borowczyk, PoznaĹ 2000, s. 168). Kiedy patrzÄ na siebie, na swojÄ historiÄ, jest dla mnie oczywiste, Ĺźe na bardzo wiele sposobĂłw zostaĹam obdarowana â mogÄ chodziÄ, mĂłwiÄ, sĹuchaÄ, mam oczy, dziÄki ktĂłrym mogÄ widzieÄ piÄkno; osoby, ktĂłre spotykam w Ĺźyciu, róşne talenty â i widzÄ te wszystkie rzeczy jako âcoĹ, co MI danoâ, nie jestem jednak w stanie spojrzeÄ na samÄ siebie jako na danÄ , dostrzec tego âTyâ, ktĂłre mnie tworzy na samym poczÄ tku. Na poczÄ tku widzÄ tylko samÄ siebie. Dlatego chciaĹam siÄ zapytaÄ: co to znaczy wejĹÄ w samego siebie, w gĹÄ b? Ks. Andrea: Bardzo wĹaĹciwe, sĹuszne pytanie. Postaram siÄ odpowiedzieÄ zgodnie z wĹasnym doĹwiadczeniem. WzrastajÄ c, stajÄ c siÄ dorosĹym, spotkaĹem Ruch, miaĹem wtedy 16 lat, a byĹo to w roku 1980. Karol WojtyĹa od niedawna byĹ papieĹźem i sĹuchaĹem ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry mĂłwiĹ nam te rzeczy. Ale niewiele wtedy rozumiaĹem. W jaki sposĂłb pojÄ Ĺem zdanie ksiÄdza Giussaniego o tym, Ĺźe to nie ja tworzÄ siebie? ZrozumiaĹem to zdanie w sposĂłb egzystencjalny, ĹźyjÄ c. A wiÄc zrozumiaĹem, Ĺźe ja nie byĹem, nie jestem panem mojego Ĺźycia. A co to znaczy? Ĺťe ja nie jestem w stanie daÄ sobie szczÄĹcia. SpeĹnienie, realizacja mojej osoby nie znajduje siÄ w moich rÄkach. Nie jest to coĹ, co mogÄ wyprodukowaÄ, zdobyÄ o wĹasnych siĹach. WiÄc oznacza to, Ĺźe ja nie posiadam, nie mam wĹadzy nad biegiem mojego Ĺźycia. A w jaki sposĂłb to zrozumiaĹem? SiedzÄ c przy stole i rozmyĹlajÄ c, studiujÄ c, tak jak filozofowie epikurejscy i stoiccy, ktĂłrzy siadali w koszu? (To jest interesujÄ cy obraz: âĹťeby dotrzeÄ do prawdy, naleĹźy oddaliÄ siÄ od rzeczywistoĹciâ.) KsiÄ dz Giussani mĂłwi nam coĹ zupeĹnie innego: aby rozpoznaÄ prawdÄ, muszÄ przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ. A w jaki sposĂłb odkryĹem prawdÄ tego zdania? ĹťyjÄ c, doĹwiadczajÄ c, poprzez fakty piÄkne i brzydkie, poprzez przygodÄ nauki, ktĂłra wiodĹa przez sukcesy i poraĹźki, poprzez naszÄ przyjaĹşĹ, poprzez relacje z rodzicami. PodsumowujÄ c wiÄc: caĹa rzeczywistoĹÄ mĂłwiĹa mi, Ĺźe moje szczÄĹcie nie leĹźy w moich rÄkach, ale jest zwiÄ zane w jakiĹ tajemniczy sposĂłb z pewnÄ ObecnoĹciÄ , ObecnoĹciÄ przez duĹźe âoâ. A wiÄc Ĺźe moje speĹnienie ma zwiÄ zek ze spotkaniem tej ObecnoĹci. Na przykĹad: ktoĹ z was, albo ja, spotyka przepiÄknÄ dziewczynÄ i zakochuje siÄ w niej na ĹmierÄ. Co rozumie, jeĹźeli jest uczciwy wobec siebie? Rozumie, Ĺźe bÄdzie szczÄĹliwy, jeĹli ta dziewczyna powie mu âtakâ: âTak, bÄdziemy razemâ. W tym wĹaĹnie momencie chĹopak ten zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe jego szczÄĹcie nie zaleĹźy od niego, od tego, co moĹźe zrobiÄ, ale od tego, czy ta dziewczyna powie mu âtakâ. SĹynne zdanie: âJa jestem Ty, ktĂłry mnie czyniszâ ksiÄ dz Giussani powtĂłrzyĹ za wĹoskim pisarzem Luigim Pirandello, ktĂłry uĹźyĹ tego sformuĹowania, opisujÄ c relacjÄ miÄdzy mÄĹźczyznÄ a kobietÄ (to kobieta odpowiada mÄĹźczyĹşnie: âJa jestem Tyâ). Zobaczcie, Ĺźe jest to pewna analogia do caĹego istnienia. Jestem szczÄĹliwy, kiedy moja kobieta mĂłwi mi âtakâ. Kiedy wiÄc rzeczywistoĹÄ mĂłwi âtakâ, kiedy przyjaciele mĂłwiÄ âtakâ, a wiÄc kiedy czujÄ siÄ przyjÄty, kochany takim, jakim jestem, powiedzenie sĹĂłw: âJestem Ty, ktĂłry mnie czyniszâ nie jest juĹź czymĹ abstrakcyjnym. SÄ to sĹowa, ktĂłre musimy sprawdziÄ w rzeczywistoĹci. Kiedy siÄ zakochacie, sprĂłbujcie powiedzieÄ, pomyĹleÄ: âJa jestem Ty, ktĂłry mnie czyniszâ. Zobaczycie, Ĺźe relacja siÄ zmieni, i to zmieni siÄ na lepsze. Kiedy przydarzy siÄ wam jakieĹ rozczarowanie w szkole, w nauce, na studiach czy gdziekolwiek indziej, sprĂłbujcie wypowiedzieÄ te sĹowa. Zobaczycie, Ĺźe zmieni siÄ relacja, ktĂłrÄ macie z tÄ wĹaĹnie trudnoĹciÄ , z tym wĹaĹnie problemem. TrudnoĹÄ tych sĹĂłw polega na tym, Ĺźe my nie rozgrywamy tego w naszej codziennoĹci, w naszych doĹwiadczeniach. Co moĹźe nam w tym pomĂłc? Wydaje mi siÄ, jestem o tym przekonany, Ĺźe bardzo uĹźyteczne moĹźe okazaÄ siÄ tu doĹwiadczenie osĂłb starszych, ktĂłre w ten sposĂłb ĹźyjÄ , przyjaciel, ktĂłry Ĺźyje sĹowami: âTy, ktĂłry mnie czyniszâ w sposĂłb konkretny. Ja teĹź w ten sposĂłb uczÄ siÄ ĹźyÄ. Czy odpowiedziaĹem na pytanie? Zosia: WiÄc wejĹcie w gĹÄ b samego siebie polega na przeĹźywaniu rzeczywistoĹci? Ks. Andrea: Tak, moĹźna by zacytowaÄ sĹowa z plakatu: âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ. Jest jednak coĹ jeszcze innego. Wchodzenie w gĹÄ b siebie to nie introspekcja. KsiÄ dz Giussani nie chce, abyĹmy bawili siÄ w psychologĂłw. Oznacza to osÄ dzanie tego, co nam siÄ wydarza. OsÄ d, czyli poczÄ tek wyzwolenia. PrzeĹźywam relacjÄ z tÄ dziewczynÄ : czy to pomaga mi w byciu szczÄĹliwym? Czy moĹźe bÄdÄ c z tÄ dziewczynÄ , upodabniam siÄ raczej do zwierzÄcia? Albo: jeĹźeli z niÄ jestem, co to ma wspĂłlnego ze zdaniem: âJa jestem Ty, ktĂłry mnie czyniszâ? Albo przyjaźŠz osobÄ ze wspĂłlnoty: czy wychowuje mnie do stwierdzenia, Ĺźe ja zaleĹźÄ od KogoĹ Innego? Musimy osÄ dzaÄ, nie cenzurujÄ c niczego, rzeczy piÄkne i brzydkie, to co jest nam mĂłwione, to czego siÄ uczymy, to co siÄ nam wydarza, wszystko. OsÄ dzaÄ, wychodzÄ c od oczywistoĹci naszego serca. âJa jestem Ty, ktĂłry mnie czyniszâ jest pewnoĹciÄ rozumu. ProszÄ. Ks. Jurek: PojawiĹa siÄ obiekcja, dlatego prosiĹbym o wytĹumaczenie: co oznaczajÄ sĹowa Pana Jezusa: âNie osÄ dzajcieâ? Ks. Andrea: SĹowo âosÄ dâ w naszym doĹwiadczeniu oznacza porĂłwnywanie z wymogami serca. A wiÄc porĂłwnywaÄ wszystko, co siÄ wydarza, rzeczy piÄkne i brzydkie. Ja bym zaczÄ Ĺ od rzeczy, na ktĂłrych naprawdÄ mi zaleĹźy, porĂłwnaĹbym je z moim wymogiem prawdy, piÄkna, szczÄĹcia. Z moim doĹwiadczeniem podstawowym. Pan Jezus uĹźyĹ sĹowa âosÄ dzaÄâ w sensie pejoratywnym â jako âpotÄpiaÄâ. My nie uĹźywamy tego sĹowa w takim sensie, nam nie o to chodzi. JeĹźeli nie wyÄwiczymy siÄ w osÄ dzaniu, moĹźemy uczyÄ siÄ w sposĂłb bezkrytyczny rzeczy piÄknych, sĹusznych, ale z czasem nam to zaszkodzi, bo nie bÄdÄ one prawdziwie nasze. Dlaczego trzeba siÄ modliÄ? Dlaczego trzeba chodziÄ na mszÄ Ĺw.? Gdy byliĹmy maĹymi dzieÄmi, szliĹmy z posĹuszeĹstwa, zabierali nas rodzice, ale teraz, kiedy mamy 15, 16 lat, my sami musimy odkryÄ prawdziwÄ wartoĹÄ modlitwy i mszy Ĺw. Nie wystarczy nam, Ĺźe nam to ktoĹ powie. My sami musimy odkryÄ prawdziwÄ wartoĹÄ tego, co robimy, wychodzÄ c wĹaĹnie od doĹwiadczenia, czyli osÄ dzajÄ c. PorĂłwnujÄ c z naszym sumieniem. John Henry Newman, katolicki teolog, mĂłwiĹ: pierwszym posĹuszeĹstwem powinno byÄ przede wszystkim posĹuszeĹstwo wĹasnemu sumieniu. Marysia z Krakowa: Na Szkole WspĂłlnoty rozmawialiĹmy na temat zdumienia, o tym, Ĺźe nie zawsze potrafimy siÄ zdumieÄ rzeczywistoĹciÄ . Dlaczego tak jest? Ks. Andrea: Ile masz lat? Marysia: 13. Ks. Andrea: JuĹź zadajesz gĹÄbokie pytania. Ĺwietnie. Twoje pytanie jest bardzo zĹoĹźone. Ja powiem krĂłtko, resztÄ dopowie Stefano. Nie zawsze jest tak, Ĺźe rzeczywistoĹÄ zdumiewa nas w sensie pozytywnym. JeĹli jesteĹ na przykĹad Ĺwiadkiem jakiejĹ napaĹci albo jakiegoĹ przykrego zdarzenia na ulicy, to oczywiĹcie nie jesteĹ zdumiona, a przynajmniej mam nadziejÄ, Ĺźe nie jesteĹ. Ale ksiÄ dz Giussani chce nam powiedzieÄ coĹ gĹÄbszego, jeszcze prawdziwszego, co później pogĹÄbi w jedenastym rozdziale ZmysĹu religijnego: rzeczywistoĹÄ zawsze i wszÄdzie nas prowokuje, budzi w nas pytania. RzeczywistoĹÄ zawsze puka do drzwi naszej inteligencji, naszych uczuÄ, naszej afektywnoĹci i domaga siÄ zajÄcia stanowiska. Jak zobaczycie, w kolejnym, jedenastym rozdziale powtarzajÄ siÄ sĹowa: âprowokowaÄâ, âpytaÄâ. W czym wiÄc leĹźy nasz problem, droga Marysiu? Chodzi o to, Ĺźe w obliczu rzeczywistoĹci jesteĹmy jakby troszkÄ uĹpieni, jakby trochÄ znieczuleni; zarĂłwno w obliczu rzeczy piÄknych, jak i brzydkich. KsiÄ dz Giussani bardzo prosto chce nas nauczyÄ stawaÄ w obliczu rzeczywistoĹci, piÄknej czy brzydkiej, rzeczywistoĹci, ktĂłra tak czy inaczej nas prowokuje. OczywiĹcie zacznijmy od rzeczy piÄknych, bo nasze oczy, nasze serca rozszerzajÄ siÄ, rosnÄ , gdy patrzymy na rzeczy piÄkne. Na przykĹad wĹoskie sĹoĹce jest piÄkniejsze od krakowskiej mgĹy i chmur. Wczoraj wieczorem, rozmawiajÄ c z kilkoma dorosĹych, mĂłwiĹem, Ĺźe sposĂłb, metoda wychowania ksiÄdza Giussaniego mieĹciĹa siÄ zawsze w obrÄbie tematĂłw estetycznych. Nauczmy siÄ razem sĹuchaÄ piÄknej muzyki, wspĂłlnie patrzeÄ na piÄkno natury lub teĹź dzieĹa sztuki. Wczoraj opowiadaĹem, chcÄ c tym nieco sprowokowaÄ, Ĺźe ksiÄ dz Giussani podczas wakacji chodziĹ z mĹodzieĹźÄ modliÄ siÄ na plaĹźÄ, nad morze, aby patrzÄ c na Boga uczyli siÄ dostrzegaÄ piÄkno krajobrazu. Aby patrzÄ c na piÄkno krajobrazu, piÄkno rzeczywistoĹci, modliÄ siÄ do Boga nie w koĹciele, ale wĹaĹnie nad morzem. Nie chodzi o to, Ĺźe koĹcióŠnie jest waĹźny, ale sami rozumiecie. Aby nas obudziÄ, puszczaĹ nam utwory Beethovena. KsiÄ dz Giussani chce nam powiedzieÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem przede wszystkim estetycznym, wydarzeniem piÄkna, nie jest faktem etycznym, nie jest przepisem, Ĺźe musisz robiÄ to, a tamtego nie wolno ci robiÄ, musisz iĹÄ do koĹcioĹa, a nie wolno ci piÄ piwa. Nikt siÄ nie zdumiewa, czytajÄ c przepisy prawne, nikt nie jest speĹniony w obliczu prawa, nawet ja, ktĂłry jestem prawnikiem, jest to dla mnie podstawowy krok. Później moĹźna mĂłwiÄ wiele rzeczy. DziÄki, Marysiu. Zobaczcie, Ĺźe nikt nam w tym nie pomaga. Nie uwaĹźajcie za coĹ oczywistego to, co mĂłwiÄ, poniewaĹź ani telewizja, ani Internet nie wychowujÄ nas do rozumienia sensu piÄkna. Nie wychowujÄ nas do tego, jak patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ. PrzeprowadĹşmy zabawny test. ChcÄ sprawdziÄ, chcÄ siÄ dowiedzieÄ, czy dzisiaj jest peĹnia. Co jest bardziej rozumne: wychyliÄ siÄ przez okno i popatrzeÄ na niebo czy teĹź sprawdziÄ to na stronie pogodynki? Co jest bardziej rozumne? OczywiĹcie, zakĹadajÄ c, Ĺźe nie jest pochmurno, to chyba lepiej jest wyjrzeÄ przez okno. Wszyscy jesteĹmy tacy sami. Wszyscy tak siÄ zachowujemy. A wiÄc, droga Marysiu, musimy odzyskaÄ naszÄ relacjÄ z rzeczywistoĹciÄ . Kilka dni temu spacerowaĹem wieczorem po Rzymie i byĹa wĹaĹnie peĹnia, piÄkna pogoda, ksiÄĹźyc byĹ taki piÄkny, dopiero co pokazaĹ siÄ na niebie, wydawaĹo siÄ, Ĺźe moĹźna go dotknÄ Ä, jakby byĹ na wyciagniÄcie rÄki. Musimy odzyskaÄ to zdumienie dziecka, nawet jeĹźeli mamy 46 czy 57 lat. ProszÄ. Jakub z Warszawy: ChciaĹem podzieliÄ siÄ z wami bardzo krĂłtko doĹwiadczeniem. JakiĹ czas temu w mojej szkole mieliĹmy lekcjÄ katechezy i katechetka zapytaĹa, czy ktoĹ naleĹźy do jakiejĹ wspĂłlnoty. Ja wstaĹem i powiedziaĹem, Ĺźe naleĹźÄ do CL. Wtedy popatrzono na mnie jak na jakiegoĹ wyrzutka, bo: âCo to w ogĂłle jest CL? Co to znaczy? â Comunione e Liberazione â Komunia i Wyzwolenieâ. Wtedy w klasie zapadĹa taka cisza, Ĺźe chciaĹem usiÄ ĹÄ i nie mĂłwiÄ juĹź nic wiÄcej, ale katechetka poprosiĹa, abym powiedziaĹ coĹ o naszym Ruchu. PowiedziaĹem, Ĺźe w tej wspĂłlnocie codziennie poznajemy Chrystusa, uczymy siÄ piÄknie ĹźyÄ, a co za tym idzie, zawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ. MĂłwiĹem rzeczy, ktĂłre nie za bardzo przemawiaĹy do moich rĂłwieĹnikĂłw. Po zakoĹczeniu lekcji podeszĹo do mnie jednak parÄ osĂłb. Pytali, jak siÄ dostaÄ do tej wspĂłlnoty, kiedy sÄ spotkania, kiedy wyjazdy. Jest tutaj obecna Agnieszka Szular, ktĂłra opiekuje siÄ naszÄ warszawskÄ grupÄ . Bardzo siÄ cieszÄ, Ĺźe mogÄ nadal kontynuowaÄ to dzieĹo i Ĺźe ta grupa z pewnoĹciÄ siÄ powiÄkszy, i Ĺźe bÄdziemy ĹźyÄ tak piÄknie, szczÄĹliwie. DziÄkujÄ. Ks. Andrea: DziÄkujÄ, Kubo. PrzyszĹa mi wĹaĹnie na myĹl pewna rzecz, ktĂłra przydarzyĹa mi siÄ, gdy miaĹem 16 lat. Pierwszy dzieĹ szkoĹy, trzecia klasa liceum, klasa matematyczno-fizyczna. Do klasy wchodzi nauczycielka filozofii (do tej pory pamiÄtam jej imiÄ i nazwisko: Franca Spinolo), komunistka. To byĹ okres, kiedy w Polsce byĹ stan wojenny, rzÄ dziĹ generaĹ Jaruzelski. I ona wĹaĹnie broniĹa Jaruzelskiego. Pewnego dnia, po tym jak wprowadziĹ on stan wojenny, weszĹa do klasy i zapytaĹa: âKto jest z CL, niech podniesie rÄkÄâ. To nie jest Ĺźart. PodniosĹem rÄkÄ ja i jeszcze jeden chĹopak, ktĂłry nie byĹ z Ruchu. Później powiedziaĹem mu: âAle Ty nie jesteĹ w Ruchuâ. A on odpowiedziaĹ: âPodniosĹem rÄkÄ, solidaryzujÄ c siÄ z tobÄ , bo nie mogĹeĹ byÄ samâ. Po tym wydarzeniu ten chĹopak wstÄ piĹ do Ruchu. To naprawdÄ siÄ zdarzyĹo. A wiÄc rozumiesz, Kubo, jaka jest siĹa Ĺwiadectwa? PomyĹl, ile dobra uczyniĹeĹ dla swoich znajomych, ile osĂłb moĹźesz spotkaÄ w ten sposĂłb. Jak bardzo szczÄĹliwy bÄdziesz ty, a z tobÄ rĂłwnieĹź inni. ChodziliĹmy wtedy ze spinkami z napisem âSolidarnoĹÄâ. Karolina z Lutyni: MĂłwimy o piÄknych rzeczach. Kuba powiedziaĹ o swoim doĹwiadczeniu i to jest naprawdÄ piÄkna rzecz, dziÄki temu ja rĂłwnieĹź mogÄ doĹwiadczyÄ tego, co on. Intensywne przeĹźywanie rzeczywistoĹci jest na pewno Ĺatwiejsze niĹź przeĹźywanie rzeczy zĹej, tragicznej, smutnej. Moje pytanie brzmi: jak odnaleĹşÄ piÄkno Boga w rzeczach, ktĂłre wbrew pozorom sÄ zĹe, sÄ tragiczne? Mam tutaj na myĹli doĹÄ znany przykĹad dzieci w innych krajach, dzieci w Afryce, ktĂłre nie majÄ takich warunkĂłw do nauki, do ksztaĹcenia, do wychowania jak my tutaj. Im naprawdÄ brakuje wielu rzeczy, nie z ich winy. Ĺatwo jest widzieÄ piÄkno Boga w piÄknych widokach, piÄknych gĂłrach, piÄknych doĹwiadczeniach, ale jak zobaczyÄ piÄkno Boga w takich tragicznych sytuacjach? To pytanie mÄczy mnie od dĹuĹźszego czasu i nie umiem sobie na nie odpowiedzieÄ. Ks. Andrea: Bardzo dziÄkujÄ, Karolino. ChciaĹbym siÄ ciebie najpierw zapytaÄ â jeĹźeli nie bÄdziesz chciaĹa odpowiedzieÄ, nie musisz â podaj mi przykĹad rzeczy smutnej czy trudnej, ale z twojego doĹwiadczenia, zostawmy na razie AfrykÄ, wojny⌠Chodzi o twoje doĹwiadczenie, jeĹli mogÄ prosiÄ. Karolina: Jest to trudna rzecz, o ktĂłrej od poczÄ tku ciÄĹźko mi mĂłwiÄ. Kiedy miaĹam 10 lat, straciĹam tatÄ, byĹo to dla mnie bardzo trudne, nie mogĹam sobie z tym poradziÄ. Do tej pory⌠Jest mi ciÄĹźko, Ĺźe nie ma osoby, ktĂłrÄ chciaĹabym mieÄ przy sobie. Zastanawiam siÄ, co mam przez to rozumieÄ, co BĂłg chciaĹ mi przez to powiedzieÄ? Tym bardziej Ĺźe mam mĹodsze rodzeĹstwo, ktĂłrym trzeba siÄ zajÄ Ä, ktĂłre przeĹźywa to jeszcze gorzej niĹź ja, i czasem zastanawiam siÄ, co mu odpowiedzieÄ na pytanie: âDlaczego? Dlaczego tak siÄ staĹo?â. PrzecieĹź nie zrobiĹam niczego zĹego. Nie umiem na to odpowiedzieÄ, to pytanie do tej pory mnie drÄczy. Dlatego zapytaĹam o dzieci w Afryce, poniewaĹź one teĹź nie sÄ winne temu, Ĺźe nie mogÄ siÄ wychowywaÄ w normalnych warunkach. Dlatego zapytaĹam o to, jak dostrzec piÄkno Boga w rzeczach tragicznych. Ks. Andrea: Karolino, przede wszystkim dziÄkujÄ ci za to, z jakÄ wolnoĹciÄ podzieliĹaĹ siÄ z nami swoim doĹwiadczeniem. Wszyscy powinniĹmy, musimy, wziÄ Ä przykĹad z ciebie. Gdzie znajdziemy towarzystwo, w ktĂłrym panuje taka wolnoĹÄ wypowiadania siÄ, gdzie indziej? Droga Karolino, nie wiem, dlaczego Pan BĂłg poprosiĹ ciÄ o tak wielkÄ ofiarÄ, nie wiem dlaczego Pan daĹ ci tak ciÄĹźki krzyĹź. Dziewczyna, ktĂłra traci ojca w wieku 10 lat. Wydaje mi siÄ, Ĺźe w naszym towarzystwie musisz zrozumieÄ to poprzez swoje doĹwiadczenie, dlaczego to siÄ wydarzyĹo, co Pan chce ci przez to powiedzieÄ. SÄ to pytania, ktĂłre bÄdziesz musiaĹa stawiaÄ sobie codziennie. Przychodzi mi na myĹl pewien epizod. Kilka lat temu, kiedy byĹem mĹodszy, to byĹo rok po moich ĹwiÄceniach kapĹaĹskich, przyszĹa do mnie pewna zdesperowana matka. Jej cĂłrka, ktĂłra miaĹa 29 lat i wykryto u niej nieuleczalnego raka, po pewnym czasie zmarĹa. I ta zdesperowana matka, buntujÄ c siÄ przeciwko Bogu, pytaĹa: âDlaczego? Dlaczego?â. A ja musiaĹem powiedzieÄ: âNie wiem, nie jestem w stanie odpowiedzieÄâ. I byĹo to dla mnie trudne doĹwiadczenie: ksiÄ dz, ktĂłry nie jest w stanie odpowiedzieÄ na takie pytanie. PozostaĹem w kontakcie z tÄ paniÄ po Ĺmierci jej cĂłrki. Po latach powiedziaĹa mi: âMiaĹ ksiÄ dz racjÄ, teraz zrozumiaĹamâ. Dla tej kobiety ĹmierÄ cĂłrki byĹa okazjÄ do odkrycia na nowo wiary, ta kobieta przyszĹa do Ruchu, bardzo dojrzaĹa. Droga Karolino, chcÄ byÄ blisko ciebie, pomagajÄ c ci zrozumieÄ, dlaczego to ci siÄ wydarzyĹo, ale to ty musisz zrozumieÄ. Wydaje mi siÄ, Ĺźe powinnaĹ zrozumieÄ, Ĺźe wszyscy potrzebujemy ojca, to dotyczy wszystkich, ale oprĂłcz ojca ziemskiego, biologicznego, ktĂłrego juĹź nie masz, wszyscy mamy jeszcze jednego Ojca, ktĂłry jest w niebie. Rozumiesz? Kiedy mĂłwimy: âOjcze nasz, ktĂłry jesteĹ w niebieâ, wydaje mi siÄ, Ĺźe ty rozumiesz te sĹowa lepiej od nas i to teĹź czyni ciÄ bardziej wraĹźliwÄ na cierpienia innych. Kiedy spotkasz osoby, ktĂłre majÄ poranione serca, ty bÄdziesz w stanie lepiej je zrozumieÄ i Pan BĂłg posĹuĹźy siÄ tÄ tragicznÄ historiÄ , abyĹ mogĹa byÄ blisko nich i im pomagaÄ. ChcÄ byÄ szczery z tobÄ . SÄ pewne rany w naszym Ĺźyciu, ktĂłre nigdy siÄ nie zagojÄ , ten bĂłl pewnie nie przeminie, ta rana zagoi siÄ dopiero w niebie, ale ta rana, ktĂłra bÄdzie caĹy czas otwarta, sprawi, Ĺźe bÄdziesz wzrastaĹa poĹrĂłd nas. Ona bÄdzie ciÄ czyniÄ wyjÄ tkowo czuĹÄ na obecnoĹÄ Pana, tak jak mĂłwi Psalm 34: âPan jest blisko tych, ktĂłrzy majÄ zĹamane sercaâ. Nie znam ciÄ dobrze, to sÄ moje intuicje na temat twojego Ĺźycia. Ale z czasem zrozumiesz, to jest wspĂłlne bogactwo. Ale musisz byÄ z nami. PomyĹl, co by byĹo, gdybyĹ odeszĹa: z kim podzieliĹabyĹ siÄ tym krzyĹźem, komu byĹ opowiedziaĹa o tym bĂłlu? ZostaĹabyĹ sama z twoim cierpieniem. Nawet twĂłj chĹopak, przyszĹy mÄ Ĺź nie chciaĹby tego sĹuchaÄ. ZwrĂłÄcie uwagÄ, Ĺźe bĂłl i cierpienie czyni samotnym. Gorzkim owocem cierpienia jest samotnoĹÄ, chyba Ĺźe jest przyjaźŠtaka jak nasza. DziÄkujÄ, Karolino. Ile masz lat? Karolina: 16. Maciek z Warszawy: CiÄ gĹe Äwiczenie i praca, o ktĂłrych mĂłwi ksiÄ dz CarrĂłn, ktĂłre majÄ pomĂłc doĹwiadczaÄ, Ĺźe wszystko, ĹÄ cznie ze mnÄ , jest mi dawane. Co znaczy uĹwiadamiaÄ sobie to na nowo, skoro juĹź to wiem? Ks. Andrea: Ja ĹźyjÄ i w ten sposĂłb rozumiem to, co mĂłwi ksiÄ dz CarrĂłn. I jest to coĹ, co mi siÄ bardzo podoba w jego nauce. Postaram siÄ mĂłwiÄ prosto, tak aby kaĹźdy zrozumiaĹ. Tak wiÄc w jakiejkolwiek okolicznoĹci byĹmy siÄ nie znajdowali, tacy jacy jesteĹmy, zawsze mamy moĹźliwoĹÄ odtworzenia relacji z TajemnicÄ . PrzeĹźywasz trudnoĹci, powaĹźne trudnoĹci, przeĹźyĹaĹ krzyĹź utraty taty w wieku 10 lat, nie radzisz sobie w szkole, rodzice siÄ rozstali, twoja dziewczyna ciÄ zostawiĹa, ojciec jest alkoholikiem â w takich sytuacjach, w jakich siÄ znajdujesz, nigdy, ale to nigdy nie zostaje ci odebrana moĹźliwoĹÄ rozpoczÄcia drogi, drogi do prawdy. SĹynne zdanie ĹwiÄtego PawĹa, ktĂłre ksiÄ dz CarrĂłn cytowaĹ juĹź milion razy, brzmi: âNiczego nam nie brakujeâ, gdy czekamy na powrĂłt Pana, tam gdzie jesteĹmy, tacy jacy jesteĹmy, gdziekolwiek: w Krakowie, Lutyni czy w Rzymie; jakikolwiek problem przeĹźywamy, nawet jeĹli chce siÄ nam spaÄ, zawsze, ale to zawsze moĹźemy rozpoznaÄ tÄ TajemnicÄ i zasmakowaÄ doĹwiadczenia speĹnienia. Dlaczego? Dlatego Ĺźe od wszystkiego moĹźemy siÄ uczyÄ, od rzeczy piÄknych i rzeczy brzydkich. ZapamiÄtajcie, wyryjcie sobie w pamiÄci to piÄkne doĹwiadczenie, o ktĂłrym opowiedziaĹa nam Karolina, ile rzeczy ona, ktĂłra ma w tym momencie 16 lat, jest w stanie zrozumieÄ w najgorszym doĹwiadczeniu, jakie mogĹo jÄ spotkaÄ. RzeczÄ najbardziej obcÄ w naszym Ĺźyciu jest niewytĹumaczalne cierpienie, cierpieÄ, nie wiedzÄ c dlaczego. âDlaczego mĂłj tato umarĹ? Co ja zrobiĹam?â A wiÄc rĂłwnieĹź w takiej sytuacji moĹźemy siÄ czegoĹ nauczyÄ. Nigdy, ale to nigdy nie moĹźemy czuÄ siÄ wykluczeni ze szczÄĹcia, ze zbawienia. Zgadzasz siÄ, Karolino? Czy szczÄĹcie jest jeszcze moĹźliwe? JesteĹ piÄknÄ dziewczynÄ . O tym chce nam powiedzieÄ ksiÄ dz CarrĂłn, kiedy mĂłwi o pozytywnoĹci naszej potrzeby. Pewnego razu Giorgio Vitadini, ktĂłry nie jest teologiem, powiedziaĹ, Ĺźe Jezus Chrystus jest w naszym Ĺźyciu jak nawigacja satelitarna. Nawet kiedy siÄ zgubisz, gdziekolwiek byĹ nie byĹ, Tajemnica wytycza nowÄ trasÄ i stara siÄ z powrotem skierowaÄ nas na wĹaĹciwÄ ĹcieĹźkÄ. Ile razy czujemy siÄ zagubieni, zupeĹnie na niewĹaĹciwej drodze, a nawigacja satelitarna, czyli Jezus, sprowadza nas na wĹaĹciwe tory? Nie jest to przykĹad teologiczny, ale mnie siÄ podoba. Jeszcze jedno pytanie. Irek ze Ĺwidnicy: ChciaĹem lepiej zrozumieÄ, co znaczy w peĹni uĹźywaÄ rozumu. ChciaĹem zapytaÄ o doĹwiadczenie ksiÄdza. Kiedy w okolicznoĹciach, ktĂłre napotykamy w jednej sytuacji, uĹźywamy rozumu w peĹni, a w innej redukujemy uĹźywanie rozumu, innymi sĹowy: jakie czynniki naleĹźy uchwyciÄ w rzeczywistoĹci, aby postrzegaÄ jÄ w peĹni? Stefano: Trzy tygodnie temu w wypadku motocyklowym zginÄ Ĺ mĂłj przyjaciel, a dzieĹ później zmarĹ inny motocyklista. ByĹem na obu pogrzebach, ale nawet jeĹli byĹ to ten sam sakrament â msza Ĺw., te dwa pogrzeby bardzo siÄ od siebie róşniĹy. Zaraz wam wytĹumaczÄ, na czym polegaĹa ta róşnica. ByĹo mi oczywiĹcie bardzo smutno z powodu Ĺmierci mojego przyjaciela. Na pogrzebie byĹo wielu innych przyjaciĂłĹ. Pogrzeb sprawowaĹ jeden z naszych zaprzyjaĹşnionych ksiÄĹźy, ksiÄ dz Ambrogio, ktĂłry znaĹ tego chĹopaka. I to on wĹaĹnie mnie zdumiaĹ: na jego twarzy nie byĹo widaÄ bĂłlu, byĹa pogodna. A przecieĹź to wielkie cierpienie, ktĂłre przeĹźywaliĹmy, przeĹźywaĹ zapewne i on. UderzyĹo mnie jednak, Ĺźe nie staraĹ siÄ przyszyÄ Ĺaty do tego, co siÄ staĹo, albo odciÄ gnÄ Ä nas od tego, ale z jeszcze wiÄkszÄ siĹÄ ponawiaĹ pytanie: âDlaczego to siÄ wydarzyĹo? Jaki to ma sens?â. ByĹem zmuszony stanÄ Ä wobec tego, co siÄ staĹo. Ale na tym nie poprzestaĹ, zapytaĹ: âCo uczyniĹo piÄknym Ĺźycie tego chĹopaka? Co uczyniĹo piÄknym waszÄ przyjaźŠz tym chĹopakiem?â. I mĂłwiĹ, Ĺźe uczyniĹ je piÄknym ten sam czynnik, ktĂłry go zbawiĹ, czyli Chrystus. Bardzo mnie to uderzyĹo. Ten bĂłl, o ktĂłrym wczeĹniej mĂłwiĹ ksiÄ dz Andrea, jeĹźeli przeĹźywasz go sam, ten bĂłl ciÄ zabija, ale jeĹźeli przeĹźywasz go w relacji, ten bĂłl staje siÄ pytaniem o sens, chÄciÄ zrozumienia. ZdumiaĹo mnie to, Ĺźe zgodziĹem siÄ z tym osÄ dem, Ĺźe jedynÄ osobÄ , ktĂłra jest w stanie daÄ speĹnienie mojemu Ĺźyciu, jest Jezus Chrystus. Ten sam Chrystus, ktĂłry speĹniĹ Ĺźycie mojego przyjaciela. Mimo caĹego bĂłlu, ktĂłry mi towarzyszyĹ, zrodziĹa siÄ we mnie pogoda ducha, ktĂłra byĹa niewyobraĹźalna. DzieĹ później natomiast, na drugim pogrzebie, ksiÄ dz opowiadaĹ podczas kazania o tym, jakim fajnym chĹopakiem byĹ zmarĹy, Ĺźe wszyscy go lubili, nie doszedĹ jednak do punktu, w ktĂłrym mĂłgĹ postawiÄ pytanie: âCo to dla mnie znaczy?â. To, co mnie uderzyĹo, to reakcja siostry tego chĹopaka, ktĂłra na zakoĹczenie powiedziaĹa: âĹťyĹam przez 20 lat obok ĹwiÄtego i nawet nie zdawaĹam sobie z tego sprawy, co za pech!â. Dlaczego mĂłwiÄ o tym w odniesieniu do uĹźywania rozumu? Otóş jest oczywista róşnica miÄdzy prawdziwym uĹźywaniem rozumu, czyli takim, ktĂłre otwiera rozum, prowokuje pytania. ĹmierÄ staje siÄ przyczynÄ pogody duchy i sposobem na znalezienie odpowiedzi na pytanie, kto daje speĹnienie mojemu Ĺźyciu i w jaki sposĂłb to czyni poprzez osoby, ktĂłre sÄ postawione obok mnie. Wyzwaniem dla mnie jest to, Ĺźe ta intensywnoĹÄ wyĹania siÄ w takich szczegĂłlnych, przykrych momentach, a przecieĹź nie ma potrzeby, aby za kaĹźdym razem umieraĹ ktĂłryĹ z moich przyjaciĂłĹ, abym mĂłgĹ bardziej odkrywaÄ TajemnicÄ, abym mĂłgĹ dojĹÄ do takiego punktu, Ĺźe bÄdÄ JÄ odkrywaĹ w kaĹźdym momencie. Czy w jakiĹ sposĂłb jest to odpowiedziÄ na twoje pytanie? Irek: Tak Ks. Andrea: ChciaĹbym powiedzieÄ jednÄ rzecz. RozumnoĹÄ oznacza postrzeganie rzeczywistoĹci wedĹug peĹni czynnikĂłw, ktĂłre siÄ na niÄ skĹadajÄ , a wiÄc wedĹug wszystkich elementĂłw, ktĂłre jÄ tworzÄ . Jest jeden czynnik, o ktĂłrym zawsze zapominamy, otóş, Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest TajemnicÄ . Kiedy o tym zapominamy, nasze wybory w konsekwencji sÄ nierozumne, nasza relacja z rzeczywistoĹciÄ jest nierozumna. Pan, aby przywoĹaÄ nas do Tajemnicy, abyĹmy na niÄ patrzyli, dopuszcza ostateczne przywoĹanie, posĹugujÄ c siÄ ĹmierciÄ , bo ĹmierÄ jest przywoĹaniem Boga do faktu, Ĺźe Tajemnica istnieje. To tak jakby BĂłg mĂłwiĹ: âHej, popatrz, Tajemnica istnieje!â. ĹmierÄ Krzysztofa, Marco⌠Rozumiesz Karolino? W twoim Ĺźyciu jest Tajemnica, BĂłg powiedziaĹ ci to osobiĹcie.
SPOTKANIE Z DOROSĹYMI Ks. Jurek: JesteĹmy tutaj z jednego powodu: z powodu nowoĹci, ktĂłra siÄ wydarzyĹa, na ktĂłrÄ nikt z nas nie zasĹuĹźyĹ, a ktĂłra nas przygarnÄĹa, tak Ĺźe w Ĺźyciu pojawiĹa siÄ nowa perspektywa, nowa nadzieja. W czasie wakacji pytaliĹmy o to, jak tÄ nowoĹÄ uczyniÄ czymĹ stabilnym, a myĹlÄ, Ĺźe w obliczu tego, co sĹyszymy wkoĹo, w obliczu wĹadzy, ktĂłra robi wszystko, by zniszczyÄ tÄ stabilnoĹÄ, w zamieszaniu, w ktĂłrym Ĺźyjemy, tym bardziej siÄ pytamy, jak zachowaÄ tÄ stabilnoĹÄ swojego Ĺźycia, tÄ nowoĹÄ polegajÄ cÄ na tym, Ĺźe jeĹli ktoĹ jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. KsiÄ dz CarrĂłn postawiĹ przed nami zadanie na poczÄ tku tego roku, poleciĹ nam powrĂłciÄ do ksiÄ Ĺźki ZmysĹ religijny, aby na nowo odzyskiwaÄ to, co jest najwaĹźniejsze w naszym Ĺźyciu. Niedawno przeĹźywaliĹmy InauguracjÄ Roku Pracy w CzÄstochowie, ktĂłrej temat brzmiaĹ: âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ. Zawsze, a nie tylko w sytuacji wyjÄ tkowej. Ale co to znaczy? Jak to wĹaĹciwie czyniÄ? PodjÄliĹmy pracÄ nad dziesiÄ tym rozdziaĹem ZmysĹu religijnego. KsiÄ dz CarrĂłn pokazuje nam, Ĺźe w niej tkwi istota sprawy. ZaprosiliĹmy was dziĹ na to spotkanie, by pomĂłc sobie w zrozumieniu tej metody, ktĂłrÄ zaproponowaĹ nam ksiÄ dz Giussani, tak aby ta nowoĹÄ w nas trwaĹa, aby Ĺźycie byĹo przeĹźywane w caĹej peĹni. To spotkanie pomyĹlane jest jako spotkanie pytaĹ, ale takĹźe i dzielenia siÄ swoimi doĹwiadczeniami. ChciaĹbym was do tego serdecznie zaprosiÄ, ale najpierw oddam gĹos ksiÄdzu Andrei. Ks. Andrea: Dzisiaj rano miaĹem piÄkne spotkanie z waszÄ mĹodzieĹźÄ . Prawdopodobnie wiÄkszoĹÄ z nich to wasze dzieci. Kiedy rozpoczynaĹem tamto spotkanie, a nie wynikaĹo to z mojego przygotowania, przyszĹo mi do gĹowy zdanie z Listu Ĺw. PawĹa do Koryntian. ĹwiÄty PaweĹ pisaĹ do jednej z zaĹoĹźonych przez siebie wspĂłlnot, do wspĂłlnoty, ktĂłra prawdopodobnie sprawiaĹa mu najwiÄcej problemĂłw, do wspĂłlnoty korynckiej. ZresztÄ pisaĹ ten list, pĹaczÄ c, jak sam w nim wyznaje. W pewnym momencie pisze wiÄc do nich: âNie przybyĹem, Ĺźeby okazaÄ nasze wĹadztwo nad wiarÄ waszÄ , bo przecieĹź jesteĹmy wspĂłĹtwĂłrcami radoĹci waszejâ (por. 2 Kor 1, 23â24). NapisaĹ wiÄc: âNie chcÄ byÄ panem waszego powoĹania, nie chcÄ byĹ panem waszej relacji z TajemnicÄ , to nie ja dajÄ wam moĹźliwoĹÄ bycia szczÄĹliwymi, nie dajÄ wam speĹnienia, ale chcÄ byÄ sĹugÄ waszej radoĹciâ. Otóş wĹaĹnie tak widzÄ swojÄ rolÄ: chcÄ byÄ sĹugÄ waszej radoĹci na tyle, na ile jestem do tego zdolny. ChciaĹbym pomĂłc wam w przeĹźywaniu doĹwiadczenia waszej wiary, waszego powoĹania, w przeĹźywaniu wÄ tpliwoĹci, problemĂłw. CaĹe Ĺźycie w Ruchu jest takÄ pomocÄ . Ja chciaĹbym byÄ ostatecznym wyraĹźeniem siÄ pracy, ktĂłra jest wam bliska. A wiÄc w wielkiej prostocie, jeĹli macie pytania, wÄ tpliwoĹci, obiekcje lub jeĹli chcecie opowiedzieÄ o waszym doĹwiadczeniu, o Ĺźyciu Ruchu, o waszym Ĺźyciu. PatrzÄ c teĹź na to z punktu widzenia SzkoĹy WspĂłlnoty, Inauguracji Roku. SprĂłbujcie nie byÄ gorsi od waszych dzieci dzisiaj rano. ProszÄ o pytania. Romeo z Krakowa: ChciaĹem zapytaÄ o zdumienie: co takiego nie pozwala mi zdumiewaÄ siÄ w Ĺźyciu, skoro moje spotkanie z Ruchem byĹo niewÄ tpliwie doĹwiadczeniem zdumienia? Po Inauguracji Roku, patrzÄ c na ksiÄdza CarrĂłna, ale i na naszych odpowiedzialnych, na naszÄ miejscowÄ odpowiedzialnÄ , zobaczyĹem u nich prowokacjÄ. Od kilku dni budzÄ siÄ i proszÄ Pana, aby daĹ mi moĹźliwoĹÄ zdumiewania siÄ. WidzÄ, Ĺźe wpadajÄ c w codziennoĹÄ, jak gdybym przestawaĹ odczuwaÄ to zdumienie, ono jakby ucieka. Co blokuje mnie w odczuwaniu zdumienia w codziennoĹci? Czy zdumienie jest czymĹ, czego naleĹźy poszukiwaÄ? Odczuwam teĹź pewien smutek, pragnÄ c zdumiewaÄ siÄ tym, co Pan mi daĹ: tym miejscem, twarzami osĂłb, twarzami mojej rodziny. ZdajÄ sobie sprawÄ, Ĺźe to wszystko jest mi dane, a wydaje mi siÄ, Ĺźe zdumienie wypĹywa z faktu, Ĺźe postrzegam coĹ jako dane. I smutek wypĹywa stÄ d, Ĺźe pozostajÄ nieruchomy wobec tego, Ĺźe nie jestem w stanie uchwyciÄ tego, co zostaje mi dane. Ks. Andrea: DziÄkujÄ ci, Romeo, bo twoje pytanie podsumowuje wszystko, jest bardzo peĹne. I dziÄkujÄ ci bardzo, Ĺźe dajesz mi w ten sposĂłb moĹźliwoĹÄ powtĂłrzenia tego, co mĂłwiĹem dziĹ rano waszym dzieciom, poniewaĹź ostatecznie oczekiwania ludzkiego serca sÄ takie same. I tego, co mĂłwiĹem wczoraj wieczorem podczas Diakonii odpowiedzialnych. Przede wszystkim chcÄ powiedzieÄ, Ĺźe zdumienie w nas jest rzeczÄ naturalnÄ . Nowonarodzone dziecko po jakimĹ czasie, widzÄ c swojÄ mamÄ, uĹmiecha siÄ. Czy tak? Mamy, ktĂłre tu sÄ , mogÄ to potwierdziÄ. Nie musimy uczyÄ dziecka uĹmiechu. Dziecko z natury siÄ zdumiewa, uĹmiecha siÄ, jest radosne. Dziecko ze swej natury jest peĹne ufnoĹci i nadziei, a widaÄ to najlepiej, gdy pĹacze. PĹacze, ale jest pewne, Ĺźe zaraz przyjdzie mama i da mu mleko. Ale tutaj, drodzy przyjaciele, uwaga, to, Ĺźe mĂłwimy, Ĺźe zdumienie jest rzeczÄ naturalnÄ , nie oznacza, Ĺźe nie moĹźemy go straciÄ. To jest nasz sĹaby punkt, poniewaĹź wydaje nam siÄ, Ĺźe skoro zdumienie jest rzeczÄ naturalnÄ , pozostanie nam na caĹe Ĺźycie. Ale tak nie jest, nasze serce i nasze uczucia mogÄ siÄ zestarzeÄ, a my nie bÄdziemy siÄ juĹź niczym zdumiewaÄ. Dziecko z natury siÄ uĹmiecha, a wielu ludzi, dochodzÄ c do 50., 60. roku Ĺźycia nie jest w stanie siÄ uĹmiechaÄ, bo nic ich juĹź nie zdumiewa. UjmujÄ c to w formule bardziej teologicznej, moĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe niewinnoĹÄ i prostota z czasem mogÄ zostaÄ utracone. W takim wypadku jesteĹmy wezwani do tego, aby na nowo je zdobywaÄ. Musimy z pomocÄ naszej pracy znĂłw wchodziÄ w posiadanie tego zdumienia, ktĂłre odchodzi z wiekiem. Do tego sĹuĹźy nasze towarzystwo, nasza przyjaĹşĹ. RozmawiajÄ c o tych rzeczach, na nowo uczymy siÄ zdumiewaÄ. DziĹ rano ktoĹ, chyba Jarek, powiedziaĹ: âBardzo czÄsto patrzÄ na krajobrazy i juĹź siÄ nie zdumiewamâ. Dlatego ksiÄ dz Giussani wychowuje nas przede wszystkim do dostrzegania piÄkna, to znaczy rzeczywistoĹci. DziĹ rano opowiadaĹem, Ĺźe ksiÄ dz Giussani, kiedy wyjeĹźdĹźaĹ na pierwsze wakacje z GS, prowadziĹ mĹodzieĹź nad morze, sadzaĹ ich na plaĹźy z twarzami zwrĂłconymi ku morzu i tam siÄ modlili. SÄ piÄkne fotografie tych dzieciakĂłw na plaĹźy, siedzÄ cych w pĂłĹkolu i patrzÄ cych na morze. Jednak z upĹywem czasu mĹodzieĹź przestaje dostrzegaÄ rzeczy piÄkne. Niestety, przyjaciele, problem nie polega na tym, Ĺźe trzeba skoĹczyÄ 60 lat, by utraciÄ poczucie piÄkna. Znamy szesnastoletniÄ mĹodzieĹź, ktĂłra juĹź traci zdolnoĹÄ zdumiewania siÄ rzeczywistoĹciÄ . ZdumiewajÄ siÄ tylko Internetem i telewizjÄ . A zatem caĹe wychowanie w Ruchu ma na celu odzyskanie zdolnoĹci zdumiewania siÄ, poczucia piÄkna. ZauwaĹźcie, jakie sÄ filary wychowania w Ruchu: muzyka, piÄkno sztuki, plakaty, ktĂłre zawsze bazujÄ na dzieĹach sztuki, tradycja, Ĺpiew, piÄkno natury, a w zwiÄ zku z tym wspĂłlne wakacje. Nie chcÄ filozofowaÄ, ale krĂłtko mĂłwiÄ c: piÄkno przywoĹuje naszÄ naturÄ. A zatem patrzenie na rzeczywistoĹÄ, ktĂłra mnie prowokuje, zadaje pytania, to jest coĹ, czego moĹźna siÄ nauczyÄ. Po to jesteĹmy razem. W Dniu Inauguracji Roku ksiÄ dz CarrĂłn mĂłwiĹ o przyjaĹşni ksiÄdza Giussaniego z Angelo Maio. W tym samym tekĹcie znajduje siÄ bardzo piÄkny fragment, w ktĂłrym ksiÄ dz Giussani mĂłwi, Ĺźe nauczyĹ siÄ zdumiewaÄ rzeczywistoĹciÄ , patrzÄ c na to, jak jego przyjaciel Angelo Maio osÄ dzaĹ rzeczy, ktĂłre miaĹ przed sobÄ . A zatem jeĹli zdumienie jest rzeczÄ naturalnÄ u niemowlÄcia, to my musimy na nowo je odzyskaÄ, uczyÄ siÄ go na nowo. A zatem nie musimy siÄ wstydziÄ, Ĺźe patrzÄ c na rzeczywistoĹÄ, juĹź siÄ nie zdumiewamy, Ĺźe piÄkny zachĂłd sĹoĹca juĹź nas nie wzrusza, Ĺźe niebo peĹne gwiazd nie wzbudza w nas Ĺźadnych uczyÄ, Ĺźe pozostajemy obojÄtni. Nie mĂłwiÄ tutaj o sentymentach, mĂłwiÄ o tym, Ĺźe nie dostrzegamy tego, Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest darem, podarunkiem. ByÄ moĹźe takĹźe i ja pragnÄ Ĺbym siÄ zdumiewaÄ, a juĹź nie jestem w stanie, straciĹem to poczÄ tkowe zdumienie, ten entuzjazm. Co w takim razie robiÄ? MoĹźna by powiedzieÄ wiele rzeczy, ja chcÄ powiedzieÄ jedno. Chodzi o wartoĹÄ modlitwy. Modlitwa jest szkoĹÄ zdumienia. Kiedy odmawiamy: âAnioĹ PaĹski zwiastowaĹ Pannie Maryi â, co to znaczy? To znaczy, Ĺźe prosimy o tÄ samÄ prostotÄ, jakÄ miaĹa Maryja podczas zwiastowania, ĹźebyĹmy zdumieli siÄ tak samo jak Ona tym wydarzeniem; prosimy, byĹmy mogli wymĂłwiÄ to samo âtakâ. A zatem modlitwa jest wielkÄ szkoĹÄ zdumienia, jeĹźeli modlimy siÄ z takÄ ĹwiadomoĹciÄ , pamiÄtajÄ c o tym. Jest przepiÄkna modlitwa jezuity, ojca Grandmaisona: âĹwiÄta Maryjo, Matko BoĹźa, zachowaj we mnie serce dzieckaâ, poniewaĹź prostotÄ i niewinnoĹÄ tracimy z wiekiem i dotyczy to wszystkich, nie tylko Romea, wszystkich; i dlatego z czasem siÄ starzejemy. Nie odczuwamy juĹź entuzjazmu, zdumienia ani teĹź wdziÄcznoĹci, patrzÄ c na rzeczywistoĹÄ. ChociaĹź wiem, ze rzeczywistoĹÄ jest dla mnie darem, nigdy nie mĂłwiÄ âdziÄkujÄâ. A zatem wielkim zadaniem w Ĺźyciu jest odzyskanie tej dzieciÄcej prostoty. Jezus mĂłwi w Ewangelii: âJeĹli nie staniecie siÄ jak dzieci, nie wejdziecie do krĂłlestwa niebieskiegoâ (Mt 18, 3). Nie mĂłwi: âJeĹźeli nie pozostaniecie jak dzieciâ, ale: âJeĹli nie staniecie siÄ jak dzieciâ. Musimy siÄ nawrĂłciÄ, by na nowo staÄ siÄ jak dzieci, musimy siÄ zmieniÄ. I dochodzÄ do ostatniej kwestii. W jaki sposĂłb dziaĹa w tym wszystkim nasza wolnoĹÄ, co ona ma do tego? PozwolÄ sobie powiedzieÄ, Ĺźe czasami zdumienie jest niewygodne. My czasami Ĺwiadomie eliminujemy je z naszego Ĺźycia. Dlaczego wedĹug was czasami wygodniej jest siÄ nie zdumiewaÄ? Dlaczego mamy takie drobnomieszczaĹskie tendencje do niezdumiewania siÄ? MichaĹ z Krakowa: DĹźentelmen nigdy siÄ nie dziwi. Ks. Andrea: Tak, to prawda, a idÄ c dalej, do gĹÄbi: dlaczego zdumienie jest niewygodne? Wojtek ze Ĺwidnicy: Bo zdumienie jest bolesne. Ania z Bytomia: Bo okazujemy w ten sposĂłb, Ĺźe jesteĹmy zaleĹźni Agnieszka z Warszawy: Bo uznajemy swojÄ zaleĹźnoĹÄ. Ks. Andrea: Kto to powiedziaĹ? PoniewaĹź zdumienie ma w sobie proroctwo o tym, Ĺźe zaleĹźymy. Podam przykĹad, ktĂłry daĹem teĹź dzieciakom z GS. Spotykam piÄknÄ dziewczynÄ, wspaniaĹÄ , blondynkÄ, PolkÄ z niebieskimi oczami i zakochujÄ siÄ. JeĹźeli patrzÄ na to w prawdzie, co muszÄ uznaÄ? MuszÄ uznaÄ, Ĺźe moje szczÄĹcie zaleĹźy od niej, poniewaĹź jeĹźeli ona powie mi âtakâ, jestem szczÄĹliwy, jeĹli powie mi ânieâ, jestem nieszczÄĹliwy. Zdumienie, piÄkno jest zawsze zaproszeniem do zaleĹźnoĹci, przynaleĹźenia do kogoĹ. PoniewaĹź w tym momencie zaleĹźy od kogoĹ, kto to szczÄĹcie moĹźe mi daÄ, albo zabraÄ. A to dla czĹowieka jest bardzo niewygodne. PatrzÄ c na przepiÄkny krajobraz, na przepiÄkny zachĂłd sĹoĹca, kiedy siÄ wzruszam, rozumiem, Ĺźe nie wystarczam sam sobie. Ĺťe moĹźliwoĹÄ dania sobie szczÄĹcia nie leĹźy w zasiÄgu moich moĹźliwoĹci. KsiÄ dz Giussani mĂłwi o Kancie, Ĺźe nawet on, patrzÄ c na rozgwieĹźdĹźone niebo, musiaĹ uznaÄ, Ĺźe jego filozofia jest sĹabym punktem. A zatem, Romeo, kiedy to zdumienie sĹabnie, po czÄĹci jest to nasza wina, bo jest to dla nas wygodne. W ten sposĂłb wydaje nam siÄ, Ĺźe moĹźemy wystarczyÄ sobie sami. To jest postawa drobnomieszczaĹska, tak jak MichaĹ mĂłwiĹ wczeĹniej, dĹźentelmen siÄ nie zdumiewa, nie zakochuje. Jak maĹy pan Friedmann â o ktĂłrym opowiadaĹ ksiÄ dz Giussani â ktĂłry specjalnie nie chciaĹ siÄ zakochaÄ, aby od nikogo nie zaleĹźeÄ. W dniu, w ktĂłrym siÄ zakochuje i zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe jest zaleĹźny i Ĺźe nie moĹźe mieÄ wybranej kobiety, zabija siÄ. I tak wĹaĹnie siÄ dzieje, tak jak w powieĹci Tomasza Manna. JeĹźeli nie mogÄ posiÄ ĹÄ tego, czego pragnÄ, tego, co mnie speĹni, lepiej ze sobÄ skoĹczyÄ. W takim razie, drodzy przyjaciele, jak pozytywnie wyjĹÄ z tej sytuacji? Jak zaakceptowaÄ to, Ĺźe piÄkna rzeczywistoĹÄ, zachĂłd sĹoĹca, ktĂłry mnie zdumiewa, rozgwieĹźdĹźone niebo, przepiÄkne wĹoskie morze â to wszystko jest dla mnie, to wszystko jest rzeczywistoĹciÄ , ktĂłra mnie kocha? Jest tak jak wtedy, kiedy piÄkna kobieta mĂłwi mi âtakâ. CzĹowiek zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe naleĹźy do Tajemnicy, ktĂłra go kocha; to nie jest tak, Ĺźe ona go nienawidzi. Zdumienie pozwala nam zaufaÄ. A w takim razie, czego siÄ baÄ? Powiem wiÄcej: warto zaleĹźeÄ, zaleĹźnoĹÄ jest wspaniaĹa. JakĹźe piÄknie jest zaleĹźeÄ od tak piÄknej kobiety! Kiedy siÄ zakochujemy, cieszymy siÄ, Ĺźe zaleĹźymy. Drodzy przyjaciele, ostatecznie wszystko sprowadza siÄ do pytania: czy rzeczywistoĹÄ, od ktĂłrej zaleĹźymy, jest nam Ĺźyczliwa czy teĹź jest naszym wrogiem? Z caĹÄ pewnoĹciÄ zaleĹźenie od kogoĹ, kogo kochamy, jest rĂłwnieĹź trudne, jak powiedziaĹ ktoĹ, to jest rana. Kobieta, ktĂłra naprawdÄ kocha swojego mÄĹźa, naprawdÄ jest w nim zakochana, w pewnym momencie musi powiedzieÄ: âZaleĹźÄ od ciebieâ. A to pociÄ ga za sobÄ wiele trudu, Ania siÄ zgadza. WyobraĹşcie sobie, Ĺźe pewnego razu ksiÄ dz Giussani powiedziaĹ coĹ genialnego. Otóş dla mÄĹźczyzny powiedzenie swojej Ĺźonie: âKocham ciÄâ, jest poĹwiÄceniem, ofiarÄ , poniewaĹź musi uznaÄ pewnÄ rzecz, ktĂłra jest na zewnÄ trz niego, a od ktĂłrej on zaleĹźy. ChrzeĹcijaĹstwo ostatecznie jest rzeczÄ prostÄ . Dlatego ApostoĹ mĂłwi, Ĺźe w miĹoĹci nie ma strachu. PoniewaĹź ten, kto kocha, nie boi siÄ. Aniu, masz pytanie? Ania z Bytomia: Nie pytanie. ChciaĹam powiedzieÄ, Ĺźe doĹwiadczenie ostatnich tygodni potwierdza to, co ksiÄ dz teraz mĂłwi. ProwokacjÄ byĹy dla mnie sĹowa o zdumiewaniu siÄ i od Inauguracji brzmiaĹy mi w uszach jak dzwon koĹcielny. Tak naprawdÄ nie miaĹam okazji jeĹşdziÄ i oglÄ daÄ piÄknych krajobrazĂłw, bo ciÄ gle siedzÄ w domu z chorymi dzieÄmi, ale te sĹowa stale mnie prowokowaĹy. Czym to zdumienie jest? I zrozumiaĹam, Ĺźe kiedy widzÄ coĹ piÄknego, bardzo emocjonalnie reagujÄ na uĹmiech mojego dziecka albo na widok piÄknych, jesiennych drzew. Natomiast zdumienie jest czymĹ wiÄcej, jest postawÄ realizmu wobec wszystkich rzeczy, jak dywan, kanapa. Jest realizmem, bo pokazuje mi to, co zostaĹo mi dane. I dziÄki zdumieniu zyskujÄ wĹaĹnie ĹwiadomoĹÄ tego, Ĺźe ono zostaĹo mi dane, a to doprowadza do dwĂłch konsekwencji, tak jak mĂłwiĹ ksiÄ dz Andrea. Po pierwsze, do wdziÄcznoĹci. I tutaj zauwaĹźyĹam, jak bardzo na nowo przeĹźywam modlitwÄ przed jedzeniem, jak bardzo przeĹźywam jÄ z moimi dzieÄmi. Od miesiÄ ca ta modlitwa jest wdziÄcznoĹciÄ za to, Ĺźe BĂłg chce mnie podtrzymywaÄ i kaĹźdego dnia rzeczywistoĹÄ pozwala mi ĹźyÄ caĹkiem dobrze. I druga rzecz, jest to poczucie radoĹci. CieszÄ siÄ, Ĺźe jest ktoĹ, kto mnie prowadzi â ksiÄ dz Giussani, Ĺźe pozwala mi ĹźyÄ bardziej jak czĹowiek, ĹźyÄ tym Ĺźyciem, ktĂłre daĹ mi BĂłg, wĹaĹnie ze rozumieniem, kim jestem, od kogo zaleĹźÄ, w jak piÄknym Ĺwiecie ĹźyjÄ. ByĹ taki moment w tym roku, kiedy odczuĹam brak odniesienia do rzeczywistoĹci, kiedy poczuĹam, Ĺźe to wszystko moĹźe siÄ skoĹczyÄ. OglÄ daĹam film zrealizowany na podstawie powieĹci Cornaca Mac Cartneya Droga. To bardzo sugestywny film, nie jest to typowy film science-fiction, w ktĂłrym nagle katastrofa wszystko niszczy, ale jest to film o rzeczywistoĹci, ktĂłra zostaĹa zniszczona, o tym, Ĺźe ludzie nie majÄ co jeĹÄ, nie ma czystej wody, nie ma drzew, nie ma niczego. Film jest bardzo wymowny i faktycznie zmusiĹ mnie do postawienia sobie pytania: czy to wszystko, co jest teraz, moĹźe siÄ skoĹczyÄ? Nawet poczuĹam strach, ale wĹaĹnie wtedy musiaĹam z realizmem popatrzeÄ na to, co spotykam, Ĺźe wszystko to jest harmoniÄ , wszystko jest uporzÄ dkowane, abym mogĹa ĹźyÄ, aby ludzie mogli ĹźyÄ. Co wiÄcej, caĹa rzeczywistoĹÄ jest dla mnie; i to towarzystwo, ktĂłre daje mi nadziejÄ, Ĺźe Ten, ktĂłry to stworzyĹ, kocha mnie i podtrzymuje miejsce, w ktĂłrym ĹźyjÄ, aby komunikowaĹo mi jego miĹoĹÄ. To wszystko. Ks. Andrea: DziÄkujÄ, Aniu. To, co powiedziaĹaĹ, jest bardzo sĹuszne. PowiedziaĹaĹ, Ĺźe odczuĹaĹ radoĹÄ poniewaĹź doĹwiadczyĹaĹ w swoim Ĺźyciu, Ĺźe ktoĹ ciÄ prowadzi. WyobraĹşcie sobie dziecko, ktĂłre musi wejĹÄ do ciemnego pokoju, boi siÄ tam wejĹÄ, jest to zrozumiaĹe. WyobraĹşcie sobie, Ĺźe kiedy stoi przed tym ciemnym pokojem, podchodzi jego mama, bierze je za rÄkÄ i wprowadza do Ĺrodka. Czy dziecko tam wejdzie? AleĹź oczywiĹcie. Wejdzie tam, nawet jeĹli w Ĺrodku jest dzikie zwierzÄ. A jeĹźeli dziecko nie chciaĹoby wejĹÄ nawet z mamÄ , oznacza to, Ĺźe to dziecko niestety nie ma zaufania do swojej mamy. Zobaczcie, ostatecznie problem polega na tym, czy dostrzegamy w rzeczywistoĹci ObecnoĹÄ, ktĂłrej ufamy. Kto mĂłgĹby nas oddzieliÄ od tej ObecnoĹci, ktĂłra nas kocha, troszczy siÄ o nas i pozwala nam patrzeÄ na wszystko? To jest chrzeĹcijaĹska nadzieja, Ĺźe ta ObecnoĹÄ jest, Ĺźe nas kocha, Ĺźe siÄ o nas troszczy. Agnieszka z Warszawy: ChciaĹam pokrĂłtce opowiedzieÄ o swoim doĹwiadczeniu, a potem zadaÄ pytanie. ZacznÄ od zabawnego epizodu z mojego Ĺźycia rodzinnego. Podczas porannego spotkania z mĹodzieĹźÄ powiedziaĹeĹ, ksiÄĹźe Andreo, Ĺźe moĹźemy zdumiewaÄ siÄ rzeczami zarĂłwno piÄknymi, jak i brzydkimi. Zdarza mi siÄ dĹuĹźej zatrzymywaÄ, niestety, przy tych brzydkich. I tak latem tego roku zaskoczyĹo mnie to, w jaki sposĂłb mĂłj mÄ Ĺź nawadniania ogrĂłd, otóş, zamiast ogrodu âpodlaĹâ piwnicÄ. Po prostu niechcÄ cy jÄ zalaĹ. WĹaĹnie miaĹam odpoczÄ Ä po trudnej sesji, ale nie pozostawaĹo mi nic innego, jak zabraÄ siÄ z rodzinÄ za jej osuszanie. Tymczasem Piotr zaproponowaĹ mi odpoczynek. Co to mogĹo byÄ? Jego pomysĹ byĹ nastÄpujÄ cy: on miaĹ wszystko posprzÄ taÄ, a ja w ramach relaksu pojechaÄ z Warszawy do Zakopanego po dzieci i tego samego dnia wrĂłciÄ⌠ZabrakĹo mi sĹĂłw, by wyraziÄ zaskoczenie jego propozycjÄ . Do Zakopanego pojechaĹam bardzo zmÄczona i wĹciekĹa. WydarzyĹo siÄ jednak coĹ dziwnego. Gdy znalazĹam siÄ wĹrĂłd tamtych ludzi â mĹodzieĹźy i opiekunĂłw, po tym jak samotnie zjadĹam obiad i poczÄstowano mnie kawÄ oraz ciastkiem, nagle odeszĹo caĹe zmÄczenie. NastÄ piĹa jakaĹ regeneracja siĹ i to uczucie wytchnienia towarzyszyĹo mi do koĹca dnia, w ciÄ gu caĹej naszej powrotnej drogi. ObecnoĹÄ tych mĹodych ludzi, przysĹuchiwanie siÄ ich rozmowom, widok ich twarzy podtrzymywaĹ ten swoisty, znaczÄ cy dobrostan. MieliĹmy bardzo dobrÄ podróş, piÄkne pejzaĹźe oĹwietlone wieczornym sĹoĹcem. WkrĂłtce potem, zupeĹnie niespodziewanie, zostaĹam poproszona, aby towarzyszyÄ tym mĹodym ludziom poprzez prowadzenie SzkoĹy WspĂłlnoty dla nich. To takĹźe byĹo dla mnie duĹźym zaskoczeniem i zobaczyĹam, Ĺźe to, co powiedziaĹ Piotrek, a co wydawaĹo mi siÄ zĹoĹliwe, rzeczywiĹcie staĹo siÄ odpoczynkiem, pomimo trudu podróşy czy poczÄ tkowo przykrych emocji. PozwoliĹam siÄ poprowadziÄ, po czym znalazĹam wytchnienie, nowy horyzont, ktĂłry wciÄ Ĺź jawi siÄ przed moimi oczami. Nawet w kieracie obowiÄ zkĂłw, w bardzo intensywnym Ĺźyciu, kiedy muszÄ podejmowaÄ domowe obowiÄ zki, studia, przygotowanie SzkoĹy WspĂłlnoty dla mĹodzieĹźy, dostrzegam nowÄ perspektywÄ ciekawych odkryÄ. Owoce tego zauwaĹźyĹam u siebie na uczelni, kiedy na wykĹadzie z komunikacji i akwizycji jÄzykowej mĂłwiliĹmy o pojÄciach. Podczas rozmowy o znaczeniu pojÄÄ ktoĹ zadaĹ pytanie, czym jest byt, na co prowadzÄ cy odpowiedziaĹ, Ĺźe jest to desygnat rzeczy rozpoznawanych zmysĹami. âCzy aby tylko zmysĹami? â miaĹam odwagÄ (miÄdzy innymi dziÄki pracy z mĹodzieĹźÄ ) zadaÄ pytanie. â Co w takim razie z innymi pojÄciami, takimi jak liczba, poznanie czy miĹoĹÄ?â W ten sposĂłb rozpoczÄĹa siÄ bardzo ciekawa rozmowa. WykĹadowca powiedziaĹ, Ĺźe pewien jÄzykoznawca, Noam Chomsky, doszedĹ do przekonania, Ĺźe w Ĺźyciu istniejÄ problemy, ktĂłre podejmuje nauka, i tajemnice, ktĂłrych nauka nie potrafi âzaatakowaÄâ. Ta dyskusja doprowadziĹa teĹź innych sĹuchaczy do pytania o Chrystusa: czy On naprawdÄ istniaĹ? Czy jest postaciÄ historycznÄ ? I wreszcie moje pytanie, w kontekĹcie tematu tego spotkania: âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ â brzmi tak Ĺadnie, lecz co zrobiÄ, gdy intensywnoĹÄ przejawia siÄ u mnie w postaci aktywizmu i obawy o to, czy ogarnÄ wszystkie sprawy, ktĂłre sÄ mi powierzone. CzÄsto mam tendencjÄ do podejmowanie czy teĹź wyszukiwania sobie nowych zajÄÄ, co powoduje u mnie nerwowoĹÄ, a w konsekwencji jakiĹ niepokĂłj i strach. Jak sobie z tym poradziÄ? Ks. Andrea: Droga Agnieszko, myĹlÄ Ĺźe twoja sĹuszna ironia jest wspaniaĹym znakiem dojrzaĹoĹci twojej wiary. OdniosÄ siÄ do pierwszej czÄĹci wystÄ pienia. Kiedy ciÄ sĹuchaĹem, przyszĹo mi do gĹowy zdanie ĹwiÄtego Augustyna, ktĂłry napisaĹ, komentujÄ c EwangeliÄ Ĺw. Jana: âTam gdzie siÄ kocha, nie ma truduâ, i nawet jeĹli siÄ mÄczysz, to ten trud wydaje siÄ niczym. A zatem odebranie twoich dzieci z Zakopanego zamiast odpoczynku wydawaĹo siÄ niczym, poniewaĹź zrobiĹaĹ to z miĹoĹci do swoich dzieci, do swojego mÄĹźa, do Ruchu. MyĹlÄ, Ĺźe wielu z was kojarzy Giancarla CesanÄ, znacie go, byĹ w Polsce. Jest lekarzem medycyny pracy i przez wiele lat zajmowaĹ siÄ kwestiÄ depresji wynikajÄ cej ze stresu w pracy. Pewnego razu Cesana powiedziaĹ mi â byÄ moĹźe nie zawsze jest to prawda, ale uderzyĹo mnie to â Ĺźe ze statystycznego punktu widzenia siostry ze zgromadzenia matki Teresy z Kalkuty nigdy nie popadajÄ w depresjÄ, chociaĹź tyle pracujÄ . Jest to zrozumiaĹe, kiedy siÄ pomyĹli, dla kogo to robiÄ . PrzechodzÄ do twojego pytania. Zawsze intensywne przeĹźywanie rzeczywistoĹci to nie aktywizm. Oznacza to przeĹźywanie zderzenia z okolicznoĹciami w sposĂłb szczery, prawdziwy, z nieustannym pragnieniem osÄ dzania tego, co siÄ wydarza, porĂłwnywania tego z naszym sercem. To pozwala nam wzrastaÄ. To jest naprawdÄ poczÄ tek wyzwolenia. DziÄkujÄ wam za wasze Ĺwiadectwo przed Ĺwiatem, tam gdzie studiujecie, pracujecie, tego Ĺwiadectwa Ĺwiat bardzo potrzebuje. ProszÄ. PosĹuchajmy drugiej wersji. Piotr z Warszawy: MĂłwimy tutaj o zdumieniu. UderzyĹo mnie, Ĺźe ksiÄ dz CarrĂłn za ksiÄdzem Giussanim przywoĹuje nas do spraw podstawowych. Podczas Inauguracji ponownie usĹyszaĹem, Ĺźe w rzeczach obecnych nie dostrzegamy juĹź ObecnoĹci. Kiedy rozmawiam z ludĹşmi na Szkole WspĂłlnoty, z przyjaciĂłĹmi, to mĂłwimy o rzeczywistoĹci, o uderzeniu rzeczywistoĹci. RzeczywistoĹÄ jest taka, Ĺźe coraz bardziej dosiÄga nas kryzys, moĹźe nie tak bardzo jak we WĹoszech, ale u mnie w pracy bÄdÄ zwolnienia, ludzie juĹź siÄ niepokojÄ . JeĹli chodzi o sytuacjÄ politycznÄ w Polsce, spory procent obywateli wybiera ludzi o poglÄ dach zdecydowanie antykatolickich, areligijnych, nieludzkich moĹźna powiedzieÄ, skrajnie laickich. Szykuje siÄ otwarta walka z wszelkimi przejawami religijnoĹci, czĹowieczeĹstwa itd. A my jesteĹmy przez ksiÄdza CarrĂłna przywoĹywani do tego, aby patrzeÄ na rzeczy obecne. W przemĂłwieniu inauguracyjnym pojawiĹo siÄ wezwanie do tego, Ĺźeby przyjÄ Ä postawÄ âaktywnej biernoĹciâ. ZatrzymaÄ siÄ, popatrzeÄ na rzeczywistoĹÄ, na to, co jest. ChciaĹoby siÄ jednak od razu dziaĹaÄ, zareagowaÄ. Z jednej strony mamy przykĹad tego, Ĺźe jest rzeczÄ rozumnÄ zdumiewanie siÄ jak ĹwiÄty Franciszek. Z jego postawy zdumienia rodziĹo siÄ potem dziaĹanie, z zatrzymania, z tej biernoĹci. Jeszcze inny przykĹad to Jan PaweĹ II, ktĂłry byĹ uwaĹźny na czĹowieka, patrzyĹ, ale to nie powodowaĹo jego pasywnoĹci. Nie dowierzamy temu jednak, wydaje nam siÄ, Ĺźe ĹwiadomoĹÄ obecnoĹci rzeczy obecnych, aktywna biernoĹÄ, nie jest wĹaĹciwÄ postawÄ . PociÄ ga nas reaktywnoĹÄ, bardziej chcielibyĹmy dziaĹaÄ, wymyĹlaÄ, robiÄ. Jak sobie z tym poradziÄ? Ks. Andrea: MyĹlÄ, Ĺźe w obliczu wyzwaĹ, ktĂłre stawia nam rzeczywistoĹÄ, a przede wszystkim na polu politycznym, kulturalnym, spoĹecznym, bardzo waĹźne jest, abyĹcie nauczyli siÄ wspĂłlnie osÄ dzaÄ. PorĂłwnywaÄ to, co siÄ mĂłwi, co siÄ proponuje, ze swoim doĹwiadczeniem. Tylko w ten sposĂłb bÄdziecie mogli wnieĹÄ coĹ nowego, coĹ przenikliwego do sytuacji w Polsce. OczywiĹcie we WĹoszech ma to swojÄ spoĹecznÄ wagÄ, poniewaĹź ksiÄ dz Giussani przez wiele, wiele lat ÄwiczyĹ nas w tym porĂłwnywaniu, osÄ dzaniu. Przypominam sobie, Ĺźe gdy byĹem mĹody i miaĹem 16 lat, w szkole z kolegami z Ruchu prowadziliĹmy rozmowy na temat aborcji, rozwodĂłw. Nie naleĹźy przechodziÄ ponad tym poziomem, ponad poziomem osÄ dzania. NaleĹźy nauczyÄ siÄ osÄ dzaÄ wspĂłlnie. RĂłwnieĹź osÄ dy, ktĂłre podejmuje KoĹciĂłĹ, muszÄ staÄ siÄ nasze. Musimy je sprawdziÄ w doĹwiadczeniu, nie wystarczy byÄ posĹusznym. PoniewaĹź byÄ moĹźe bÄdziemy posĹuszni, nie bÄdÄ c co do tego przekonanymi. To moĹźe byÄ cnotÄ , ale tylko na poczÄ tku. PoniewaĹź powinienem byÄ naprawdÄ przekonany i Ĺwiadomy tego, co mĂłwi PapieĹź i biskupi. W przeciwnym razie powtarzam po PapieĹźu jak papuga. A zatem nauczcie siÄ osÄ dzaÄ, patrzÄ c na przykĹad, jak nasi przyjaciele we WĹoszech, majÄ c juĹź jakieĹ doĹwiadczenie, osÄ dzajÄ pewne fakty. Wielokrotnie radziĹem, Ĺźeby czytaÄ po angielsku czy po wĹosku przeglÄ d IlSussidiario.net. Jest to dziennik internetowy CDO [Towarzystwa DzieĹ]. CzytajÄ c tÄ gazetÄ, moĹźna siÄ nauczyÄ porĂłwnywaÄ. JeĹźeli nie podejmiemy tej drogi czynienia osÄ du osobistym, jeĹźeli nie zaczniemy uczyÄ siÄ porĂłwnywaÄ, jeĹźeli bez tego zaczniemy angaĹźowaÄ siÄ w sprawy spoĹeczne, bardzo szybko zostaniemy wykorzystani jako narzÄdzia. PosĹuĹźy siÄ nami taki czy inny polityk, hierarcha koĹcielny, dziennikarz czy bankier. JeĹźeli nie zajmiemy wĹasnego stanowiska, zostaniemy zaciÄ gniÄci w szeregi wojska tych, ktĂłrzy rzÄ dzÄ . Staniemy siÄ najemnikami wĹadzy. Przede wszystkim jest waĹźne, Piotrze, abyĹ ze swoimi przyjaciĂłĹmi nauczyĹ siÄ osÄ dzaÄ to, co siÄ dzieje, sprawy kulturalne, wszystko. ProszÄ. Joanna z Warszawy: ZauwaĹźyĹam, Ĺźe przyjechaĹam z pytaniami podobnymi do tych juĹź zadanych. Nie przestajÄ zdumiewaÄ siÄ rzeczywistoĹciÄ i wszystkim tym, co mnie w Ĺźyciu spotyka. Wczoraj, kiedy usypiaĹam mojÄ trzyletniÄ cĂłreczkÄ, usĹyszaĹam pytanie: âMamo, a kto nam daĹ lasy, to wszystko, co jest, i nas?â. W odpowiedzi zadaĹam jej pytaniem: âKto, jak myĹlisz?â, na co ona: âBĂłgâ. Zdumiewa mnie to, bo o tym samym czytaliĹmy ostatnio na Szkole WspĂłlnoty w dziesiÄ tym rozdziale ZmysĹu religijnego, podpunkt: Kosmos, OpatrznoĹÄ. I nagle moja cĂłreczka, trzyletnia, zadaje mi pytanie, ktĂłre koresponduje z tekstem SzkoĹy WspĂłlnoty (nie podsĹuchaĹa, w domu nie czytaĹam, nie mĂłwiĹam o tym na gĹos). Kiedy umieraĹ Krzysztof, na lekcji w szkole rozmawiaĹam z moimi uczniami o sensie Ĺźycia, o jego celu. Moi uczniowie to licealiĹci i gimnazjaliĹci, a na postawione pytanie odpowiadali mi nastÄpujÄ co: âNie wiemy, nie zastanawiamy siÄ nad tymâ. Z tym samym pytaniem zwrĂłciĹam siÄ przy Ĺniadaniu do mojego siedmioletniego synka: âKacper, po co czĹowiek Ĺźyje, jaki jest sens ludzkiego Ĺźycia?â. Na co moje dziecko spontanicznie, natychmiast odpowiedziaĹo: âĹťeby ĹźyĹ w nim BĂłgâ. Ks. Andrea: Twoje dzieci to mali filozofowie. Joanna z Warszawy: Zastanawiam siÄ, skÄ d siÄ to bierze w maĹych dzieciach? JuĹź mĂłwiliĹmy trochÄ na ten temat. Co zrobiÄ, by nie zagasiÄ tych pytaĹ, tych odpowiedzi, tych dociekaĹ? Jak w tych mĹodych ludziach, ktĂłrych uczÄ, obudziÄ te pytania? Bardzo czÄsto te pytania, o ktĂłrych mĂłwiĹeĹ, problemy spoĹeczne, polityczne oraz moralne sÄ tematami moich lekcji (uczÄ etyki). I staram siÄ rĂłwnieĹź mĹodzieĹźy przekazywaÄ wiedzÄ, ktĂłra pochodzi z mojego Ĺźycia, z mojego doĹwiadczenia, z róşnych spotkaĹ z Ruchu. Dane mi jest duĹźo doĹwiadczaÄ. Omawiam na lekcji temat eutanazji, a moje dziecko przychodzi i mĂłwi mi: âMamo, dzisiaj zbierano na hospicjum (tata daĹ mu na sok), wrzuciĹem te pieniÄ Ĺźki na hospicjumâ. JadÄ na Ĺlub do mojego przyjaciela, na drugi dzieĹ trafiam na mszÄ Ĺw. za dzieci, ktĂłre zmarĹy na nowotwĂłr. I po mszy sĹyszÄ niesamowite Ĺwiadectwo lekarza, pani profesor, ktĂłra walczy o Ĺźycie tych dzieci, dajÄ c ich rodzicom wsparcie i pocieszenie pĹynÄ ce z wiary. I to wszystko jest mi podarowane. I tymi doĹwiadczeniami dzielÄ siÄ z mĹodzieĹźÄ . Pewnego razu uczennica zostaĹa po lekcji i zapytaĹa: âA skÄ d pani to wszystko wie?â. OdpowiedziaĹam: âJa tym ĹźyjÄâ. UczÄ ich rozumienia wielu spraw, patrzenia szerzej na róşne problemy, pokazujÄ, Ĺźe liczne problemy moralne, ale nie tylko, majÄ rĂłwnieĹź podĹoĹźe polityczne, ekonomiczne, jak jednak nauczyÄ ich fascynacji piÄknem i pragnienia dobra? Ks. Andrea: DziÄkujÄ, naprawdÄ wzroĹliĹcie. Po szeĹciu latach w koĹcu widzÄ owoce. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe przede wszystkim wobec naszych dzieci, rĂłwnieĹź tych najmniejszych, a takĹźe naszych uczniĂłw, nigdy nie moĹźemy siÄ wstydziÄ patrzenia na te tematy, poniewaĹź dzieci sĹuchajÄ , patrzÄ na nas i rozumiejÄ bardzo duĹźo, wszystko. Dzieci w tym wieku sÄ jak gÄ bki, chĹonÄ wszystko. ChcÄ opowiedzieÄ wam anegdotÄ, ktĂłra bardzo mnie uderzyĹa. Znacie Carrasa? PrzyjechaĹ tu kiedyĹ do Krakowa. Jego Ĺźona pochodzi z kraju BaskĂłw z Hiszpanii, gdzie dziaĹa ETA, bardzo trwale wpisana w tamtÄ kulturÄ organizacja terrorystyczna. Carras powiedziaĹ mi, Ĺźe ten nacjonalizm propagowany przez ETA jest tak silnie zakorzeniony w kraju BaskĂłw, poniewaĹź czĹonkowie ETA opanowali zarzÄ dy przedszkoli, nie szkĂłĹ, ale przedszkoli. OsobowoĹÄ dziecka ksztaĹtuje siÄ w wieku do 11 lat, później nieznacznie, przede wszystkim wĹaĹnie do 11 roku Ĺźycia. A zatem musicie patrzeÄ na te rzeczy, rozmawiajÄ c z dzieÄmi w domu. WyĹÄ czcie telewizor, wyĹÄ czcie Internet, pogadajcie z waszymi dzieÄmi. Rozmawiajcie o aborcji, o rozwodach, o eutanazji, o wszystkim. Ci z was, ktĂłrzy sÄ nauczycielami, niech rozmawiajÄ o tym z uczniami w szkole. OczywiĹcie wy, rodzice i nauczyciele, macie obowiÄ zek informowania siÄ, dowiadywania siÄ. JesteĹmy zobowiÄ zani do tego, aby znaÄ nauczanie KoĹcioĹa w sprawie aborcji, eutanazji, rozwodĂłw. Nie jako slogan, ale nauczyÄ siÄ prawdziwych jego powodĂłw. A poza tym uczcie siÄ, jak mĂłwiĹem, osÄ dzaÄ razem. JeĹli nie wiesz, co sÄ dziÄ na jakiĹ temat, porozmawiaj ze swoimi odpowiedzialnymi, w Warszawie z Piotrem i AgnieszkÄ . Nie jesteĹ w stanie osÄ dziÄ czegoĹ, podejmij inicjatywÄ, zapytaj kogoĹ, kto byĹby w stanie ci pomĂłc. JeĹźeli w Polsce nikogo nie ma, przyjedĹşcie do WĹoch. Jednym z najwiÄkszych ekspertĂłw z bioetyki jest ksiÄ dz z Ruchu, moĹźecie poprosiÄ go o pomoc. KrĂłtko mĂłwiÄ c: wychowanie jest przygodÄ , ktĂłra nigdy siÄ nie koĹczy. Musimy rĂłwnieĹź zaczÄ Ä siÄ niÄ pasjonowaÄ. Marco z Krakowa: ChciaĹbym odnieĹÄ siÄ do tytuĹu tego spotkania. Uderza mnie w nim przysĹĂłwek âzawszeâ: âZawsze intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄâ. MĂłwiĹeĹ o zachwycie zachodem sĹoĹca, rozgwieĹźdĹźonym niebem, ale ja w mojej pracy nie mam przed oczami piÄknych krajobrazĂłw, tak jak ten chĹopak, o ktĂłrym mĂłwiĹ ksiÄ dz CarrĂłn podczas Inauguracji Roku, ktĂłry przypominaĹ sobie czas choroby, kiedy jego uwaga byĹa wytÄĹźona, ale potem, gdy wyzdrowiaĹ, straciĹ jÄ . Ja rĂłwnieĹź mogÄ sobie przypomnieÄ momenty, kiedy byĹem bardziej uwaĹźny na rzeczywistoĹÄ i wyraĹşniej widziaĹem piÄkno. W mojej codziennoĹci zdarzaĹo mi siÄ byÄ bardziej uwaĹźnym, kiedy ktoĹ przykuwaĹ mojÄ uwagÄ, kiedy ktoĹ mnie pobudzaĹ. W moim doĹwiadczeniu ta uwaga jest, gdy zostaje sprowokowana przez kogoĹ innego. Moje pytanie jest takie: jeĹźeli nie ma nikogo, kto by mnie przywoĹywaĹ, w jaki sposĂłb mogÄ byÄ wciÄ Ĺź uwaĹźny, by ciÄ gle przeĹźywaÄ intensywnie rzeczywistoĹÄ? By siÄ zdumiewaÄ? Ks. Andrea: MĂłj drogi przyjacielu, sam sobie odpowiedziaĹeĹ na swoje pytanie. PoniewaĹź przesĹanka twojego pytania jest faĹszywa. Pierwsza czÄĹÄ: âjeĹli nie mam nikogo, kto mnie przyzywa do zdumiewania siÄâ jest czymĹ nierzeczywistym. PoniewaĹź wĹrĂłd nas sÄ osoby, ktĂłre mogÄ i mogĹyby uczyÄ ciÄ tego zdumienia. Popatrz na AgnieszkÄ, ktĂłra zdumiewa siÄ faktem, Ĺźe mÄ Ĺź zalaĹ jej dom. RĂłwnieĹź Ania mĂłwiĹa wczeĹniej o swoim zdumieniu. Pan w naszym Ĺźyciu nas przyzywa, to my mamy trochÄ tÄpy sĹuch. Pan podejmuje wobec nas inicjatywÄ, przywoĹuje nas przez wszystko, co siÄ dzieje, puka do naszych drzwi. Pan robi wszystko, aby nas poruszyÄ, Ĺźeby nas wzruszyÄ, to my jesteĹmy gĹusi na rzeczywistoĹÄ. ChciaĹem powtĂłrzyÄ poczÄ tkowe pytanie ksiÄdza Jurka. Nie wiem, czy to byĹo pytanie, ale ja tak to zrozumiaĹem. PytaĹ on, w jaki sposĂłb moĹźe w nas przetrwaÄ taka nowoĹÄ. PozwolÄ sobie powiedzieÄ, Ĺźe nasze zatroskanie musi byÄ w pewien sposĂłb odwrĂłcone. To Pan pozwala, aby to zdumienie trwaĹo w naszym Ĺźyciu, poniewaĹź On jest i nas przyzywa. To On wciÄ Ĺź na nowo zsyĹa nam znaki, poprzez ktĂłre nas wzywa, zadaje nam pytania. I zobaczycie zaraz, Ĺźe nastÄpny rozdziaĹ ZmysĹu religijnego mĂłwi o znaku. Dla mnie to jest bardzo waĹźne, poniewaĹź w przeciwnym wypadku wydaje siÄ, Ĺźe wszystko zaleĹźy od nas. Co mam zrobiÄ, Ĺźeby siÄ zdumiewaÄ? To Pan nas zdumiewa i musimy zrozumieÄ, Ĺźe inicjatywÄ podejmuje KtoĹ Inny. To KtoĹ Inny zapala ten wspaniaĹy wschĂłd sĹoĹca, ĹźebyĹ siÄ zdumiaĹ, to KtoĹ Inny stwarza rozgwieĹźdĹźone niebo, Ĺźeby ciÄ przywoĹaÄ. Potem oczywiĹcie nasza wolnoĹÄ musi pozwoliÄ usĹyszeÄ nam to pytanie, by siÄ zdumieÄ; ale gĹĂłwnym bohaterem tej sytuacji jest Tajemnica, poniewaĹź to ona wychodzi z inicjatywÄ , aby nas poruszyÄ. Drogi Marco, w ciÄ gu jednego dnia jest bardzo wiele faktĂłw, ktĂłrymi moĹźna siÄ zdumiewaÄ. ChociaĹźby fakt, Ĺźe twoja Ĺźona ma piÄkny brzuszek. Wczoraj, kiedy jÄ zobaczyĹem, zdumiaĹem siÄ. PowiedziaĹem: âUwaĹźaj, bo zaraz urodziszâ. ByÄ moĹźe trochÄ przyzwyczajamy siÄ do tych rzeczy. Marco, zadzwoĹ od czasu do czasu do Agnieszki, ona ciÄ rozĹmieszy i nauczy, jak siÄ zdumiewaÄ. Celina z Krakowa: JeĹli chodzi o zdumienie, to akurat ten ostatni tydzieĹ przyniĂłsĹ jeden taki moment, a dotyczy on zachowania mojego mÄĹźa. Zawsze mĂłwiÄ, Ĺźe pierwsza jego odpowiedĹş na jakiekolwiek pytanie brzmi: âNieâ. Przepraszam, kiedyĹ gdy zaproponowaĹam mu pĂłjĹcie na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, a byĹo to w 1991 roku i myĹlaĹam, Ĺźe mi odmĂłwi (na spotkania przychodziĹy wtedy tylko trzy dziewczyny i ksiÄ
dz JĂłzef), âniestetyâ powiedziaĹ âtakâ i od tego wszystko siÄ zaczÄĹo⌠MÄ
Ĺź zawsze Ĺpieszy siÄ do pracy i kiedy go proszÄ: âSĹuchaj, podwieĹş mnie, muszÄ coĹ zaĹatwiÄâ, on mĂłwi: âNie, nie, muszÄ jechaÄ, nie zdÄ
ĹźÄâ. A tu taka sytuacja: miaĹam monitor, wiozĹam go do pracy. MÄ
Ĺź miaĹ jeszcze wymieniÄ koĹa w samochodzie, wiÄc go nie prosiĹam o podwiezienie, tymczasem on sam mĂłwi (i chyba pierwszy zdarzyĹo siÄ coĹ takiego): âWiesz, zawiozÄ ciÄ, nie moĹźesz tego dĹşwigaÄ, bo to jest takie ciÄĹźkieâ. PrzystanÄĹam bardzo zdumiona jego zachowaniem. Ale wĹaĹnie: z czego to wypĹywa? MyĹlÄ, Ĺźe z tej zaleĹźnoĹci, z odkrycia tej zaleĹźnoĹci od niego. Ja zaleĹźÄ od niego rzeczywiĹcie, a to zdumienie, ktĂłre mi towarzyszy, gdy patrzÄ na mojego mÄĹźa, mimo 20 lat wspĂłlnego Ĺźycia, moĹźe jest okazjÄ
do tego, by jeszcze bardziej kochaÄ, bo moja zaleĹźnoĹÄ od niego zaleĹźy od jego zaleĹźnoĹci od Tajemnicy. MyĹlÄ, Ĺźe tego doĹwiadczamy w Ĺźyciu, dlatego to nasze Ĺźycie jest atrakcyjne, caĹy czas siÄ rozwija. Tyle o moim doĹwiadczeniu. Natomiast mam dwa pytania zwiÄ
zane z doĹwiadczeniami z pracy i z tym, z czym siÄ spotykam. Pierwsze pytanie dotyczy tego, jak przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ niesprzyjajÄ
cÄ
. Mam do czynienia z ludĹşmi, z rodzinami, i róşnymi ich problemami. PracujÄ w Wydziale Duszpasterstwa Rodzin i kiedy pojawia siÄ na przykĹad kwestia aborcji, moĹźna wytĹumaczyÄ pewne rzeczy, ktĂłre siÄ później dziejÄ
, syndrom postaborcyjny itd. Spotykam siÄ rĂłwnieĹź z sytuacjami bardzo tragicznymi. Jedno wydarzenie wiÄ
Ĺźe siÄ z 18-letniÄ
dziewczynÄ
, ktĂłra zostaĹa bardzo zraniona przez innych ludzi, nie chcÄ tutaj opowiadaÄ szczegĂłĹĂłw. Jej rodzina, szczegĂłlnie ojciec, sÄ
bardzo zaangaĹźowani w Ĺźycie KoĹcioĹa i trudno im zrozumieÄ, dlaczego ich to spotkaĹo. Wiem z wĹasnego doĹwiadczenia, Ĺźe doĹwiadczajÄ
c w Ĺźyciu cierpienia, trudno nie zadawaÄ pytania: âDlaczego?â. Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Dopiero po pewnym czasie znajduje siÄ na nie odpowiedĹş. MoĹźe to jest jakaĹ weryfikacja naszej wiary? Lecz chciaĹam zadaÄ takie pytanie: jak moĹźemy towarzyszyÄ osobom, ktĂłre w taki sposĂłb sÄ
zranione, kiedy stawiajÄ
sobie pytanie: âDlaczego Pan BĂłg mi to uczyniĹ?â? Ks. Andrea: Twoje pytanie wymagaĹoby bardzo dĹugiej odpowiedzi. DziĹ rano jedna dziewczyna zadaĹa mi takie samo pytanie. OdpowiedziaĹem jej: âJeĹli chcesz, jeĹźeli czujesz siÄ na siĹach, opowiedz mi o tym, co zraniĹo ciÄ w Ĺźyciu. W ten sposĂłb osÄ dzimy to wspĂłlnieâ. A ona wobec wszystkich zaczÄĹa pĹakaÄ, opowiadajÄ c o Ĺmierci swojego taty. MyĹlÄ, Ĺźe towarzyszenie osobom, ktĂłre przeĹźyĹy albo przeĹźywajÄ cierpienie, zwĹaszcza niezawinione cierpienie, jest wychowywaniem ich do patrzenie na to, co siÄ staĹo bez cenzurowania czegokolwiek. A jednoczeĹnie pozwala im to dostrzegaÄ moĹźliwoĹÄ nadziei i pozytywnego odczytania tego, co siÄ staĹo. Kiedy dzisiaj rano ta dziewczyna mĂłwiĹa, nie prĂłbowaĹem jej pocieszaÄ, nie chciaĹem jej pokrzepiaÄ, wrÄcz przeciwnie, powiedziaĹem jej: âPosĹuchaj, to cierpienie moĹźe trwaÄ caĹe Ĺźycie, straciĹaĹ tatÄ w wieku 10 lat, ta rana nigdy siÄ nie zabliĹşni, dopiero w niebie. Nie ĹźyczÄ ci, abyĹ o tym zapomniaĹa, nie mĂłwiÄ: daj spokĂłj, Ĺźycie idzie dalej, mĂłwiÄ: musisz patrzeÄ na to, co siÄ staĹo, pytajÄ c Pana, dlaczego tak siÄ staĹoâ. Tego nie powiedziaĹem dziĹ rano, ale my zbyt czÄsto przyklejamy osÄ d wiary jak etykietkÄ. Natychmiast mĂłwimy: âStaĹo siÄ tak, bo taka byĹa wola BoĹźa. TwĂłj tato zmarĹ i jest juĹź w niebieâ â zgadza siÄ, ale to sÄ abstrakcyjne zdania. DziesiÄcioletniej dziewczynce nie wystarczy, Ĺźe poklepiÄ jÄ po plecach i powiem: âTwĂłj tato jest w niebie, jest mu lepiej niĹź namâ. Ta dziewczyna w swoim wĹasnym doĹwiadczeniu musi zrozumieÄ, co BĂłg chce jej powiedzieÄ. OczywiĹcie ja dzisiaj rano wskazaĹem na moĹźliwoĹÄ zrozumienia tego, co siÄ staĹo. PowiedziaĹem: âJesteĹ wezwana do zrozumienia naprawdÄ w swoim Ĺźyciu tego, czym jest ojcostwo, i byÄ moĹźe brak twojego taty otworzy ciÄ na jeszcze wiÄksze ojcostwo, ktĂłre jest w niebieâ. PowiedziaĹem teĹź, Ĺźe ta otwarta rana uczyni jÄ bardziej wraĹźliwÄ na cierpienie innych. Ale to ona sama bÄdzie musiaĹa zrozumieÄ, pytajÄ c, dzieĹ po dniu, z pomocÄ , w towarzystwie przyjaciĂłĹ, ale teĹź poprzez swoje wĹasne doĹwiadczenie. W przeciwnym razie wiara stanie siÄ sloganem. Wtedy powtarzamy tylko: âJezus, Jezus, Jezus tego chciaĹâ. To prawda, ale co to znaczy dla mnie? Dzisiaj rano opowiadaĹem o tym, gdy byĹem przy pewnej kobiecie, ktĂłra straciĹa 29-letniÄ cĂłrkÄ chorujÄ cÄ na nowotwĂłr zĹoĹliwy. MiaĹem za sobÄ rok kapĹaĹstwa, byĹem bardzo mĹody, zupeĹnie niedoĹwiadczony. A ta kobieta krzyczaĹa: âAle dlaczego, dlaczego to siÄ staĹo, dlaczego BĂłg na to pozwoliĹ? Moja cĂłrka miaĹa 29 latâ. PowiedziaĹem jej: âNie wiem, proszÄ pani, nie wiem, niech pani spyta Boga, a nie mnie, ja tego nie wiemâ. Pytajmy razem, bÄ dĹşmy sobie bliscy, podtrzymujmy siÄ. PozostaĹem w kontakcie z tÄ kobietÄ . I za kaĹźdym razem, kiedy mnie widzi, mĂłwi mi: âMiaĹ ksiÄ dz racjÄ, teraz zrozumiaĹam, miaĹ ksiÄ dz racjÄ, Ĺźe mi tak wtedy powiedziaĹâ. ZbliĹźyĹa siÄ do wiary, zaczÄĹa byÄ w Ruchu, bardzo dojrzaĹa. PomyĹlcie, Ĺźe ja wtedy, w tamtej sytuacji, chcÄ c uniknÄ Ä zakĹopotania, wypisaĹbym jej receptÄ, tak jak lekarz: âPani cĂłrka jest w niebie, proszÄ odmawiaÄ codziennie Róşaniec. Wszystko bÄdzie dobrzeâ. Tacy wĹaĹnie jesteĹmy, wiara jest dla nas etykietkÄ . Opowiedziano mi o pewnym wydarzeniu, ktĂłre miaĹo miejsce w zeszĹym roku, przepraszam was za brutalne szczegĂłĹy. O kobiecie, ktĂłra poroniĹa. CiÄ Ĺźa byĹa juĹź zaawansowana. ZostaĹa w szpitalu z powodu utraty pĹodu. I chcÄ c w tej sytuacji natychmiast siÄ uspokoiÄ, powiedziaĹa: âTakie rzeczy siÄ zdarzajÄ , Pan BĂłg na to pozwoliĹâ. ByĹa tam ginekolog z Ruchu, bardzo dobra lekarka. PowiedziaĹa: âNie, chcÄ, Ĺźeby zobaczyĹa pani swoje dziecko, musi pani spojrzeÄ mu w twarzâ. W przeciwnym razie szybko prĂłbujemy uporzÄ dkowaÄ sprawy: âPoronienie? W porzÄ dku, nastÄpny proszÄâ. Kiedy ksiÄ dz CarrĂłn mĂłwi nam: âNie chcÄ wam niczego oszczÄdzaÄâ â co to znaczy? Dzisiaj rano mĂłwiĹem waszym dzieciom: âTwĂłj ojciec jest alkoholikiem â moĹźe siÄ tak zdarzyÄ; twoi rodzice sÄ po rozwodzie, twĂłj chĹopak z tobÄ zerwaĹ, jest ci ciÄĹźko w szkole â wychodĹşmy od tych problemĂłw i wewnÄ trz tych rzeczy patrzmy, w jaki sposĂłb Jezus staje siÄ nadziejÄ â. JeĹźeli Jezus nie jest odpowiedziÄ na te rzeczy, to po co mi Jezus? W przeciwnym razie staniemy siÄ dualistami. Z jednej strony Ĺźycie z wszelkimi problemami, z drugiej strony wiara. I ostatnia kwestia: nie pokĹadajcie zbytniego zaufania w psychologach, poniewaĹź w kaĹźdym z nas jest poziom duchowy, nie psychologiczny. Nie sprowadzajmy czĹowieka do samej psychologii, poniewaĹź sÄ problemy ktĂłre dotyczÄ duszy, ludzkiego ducha. Jestem ojcem duchownym w seminarium i mam kleryka, ktĂłry chodzi do psychologa. Psycholog jest bardzo dobry i powiedziaĹ temu klerykowi: âDo widzenia. DosyÄ. Terapia jest skoĹczona. Nie masz juĹź u mnie czego szukaÄ. Teraz musisz zdecydowaÄ, jakie jest twoje powoĹanieâ. Tutaj chodzi o wolnoĹÄ. Psychoterapia nie ma nic do powiedzenia, jeĹli chodzi o uĹźycie twojej wolnoĹci. A odpowiadajÄ c psychologom, powiedziaĹbym, Ĺźe dla rozumu jest oczywiste, Ĺźe kiedy mĹodzi ludzie majÄ spontaniczne stosunki seksualne, nie dojrzewajÄ uczuciowo, nie dojrzewajÄ w sposĂłb zdrowy. JesteĹmy teraz w gronie dorosĹych, mogÄ to powiedzieÄ: jeĹli nasze spoĹeczeĹstwo propaguje pornografiÄ, zdrady maĹĹźeĹskie, rozpady maĹĹźeĹstw oraz rozwody, homoseksualizm, transseksualizm i caĹÄ resztÄ, jeĹźeli te zjawiska szerzÄ siÄ w naszym spoĹeczeĹstwie, oznacza to, Ĺźe prezerwatywa nie rozwiÄ zaĹa problemu. Czy tak? W przeciwnym razie powinno byÄ lepiej, psycholog rĂłwnieĹź moĹźe to zrozumieÄ. Tekst zredagowany |