Ślady
>
Archiwum
>
2011
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2011 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy plan Winnica Antonelli Kryzys pojawiĹ siÄ w Ĺźyciu Antonelli niespodziewanie pewnego popoĹudnia, dwa lata temu. Syn Andrea nie wracaĹ do domu. âRano poĹźegnaĹ mnie tak, jak miaĹ to w zwyczaju, kiedy byĹ maĹym chĹopcem: ÂŤKocham ciÄ, mamoÂť. Nie robiĹ tego od lat. ZamurowaĹo mnieâ. Nie spodziewaĹa siÄ jednak, Ĺźe za tym poĹźegnaniem kryje siÄ dramat. WyszedĹ na jaw późnym wieczorem, kiedy krÄ g poszukiwaĹ peĹnoletniego od niedawna chĹopaka, ktĂłrego okres dorastania byĹ zawsze âlawinÄ pytaĹ, ciosem i natychmiastowÄ odpowiedziÄ â, zaprowadziĹ AntonellÄ do ostatniego miejsca, w ktĂłrym spodziewaĹa siÄ go znaleĹşÄ: na komendÄ policji w Varese. ZnalazĹa go tam, oskarĹźonego o zabĂłjstwo wraz z innym rĂłwieĹnikiem. Ofiara: chĹopak z ich paczki. Noc koszmarĂłw, potem 20 dni bez moĹźliwoĹci widzenia siÄ z nim. I natychmiast fala adwokatĂłw, przesĹuchaĹ, nagĹĂłwkĂłw w gazetach, zanim jeszcze mogĹa dowiedzieÄ siÄ od Andrei, czy to prawda. ByĹ na miejscu zbrodni. Nie zabiĹ, ale nie zrobiĹ nic, by do tego nie doszĹo.
Straszliwy cios. Przede wszystkim, gdy przeĹźyĹo siÄ juĹź rozwĂłd, a twĂłj syn jest âtÄ â racjÄ Ĺźycia. âTymczasem w tamtych dniach wiedziaĹam, Ĺźe nie jestem samaâ. Telefony, wspierajÄ ce sms-y, koledzy robiÄ cy zbiĂłrkÄ, by jej pomĂłc. âDzisiaj mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe to byĹy pierwsze znaki obecnoĹci Chrystusa. ZnalazĹam w sobie nieznanÄ mi wczeĹniej siĹÄâ.
WĹrĂłd telefonĂłw byĹ rĂłwnieĹź jeden dziwny od jakiejĹ nieznajomej kobiety, ktĂłra miaĹa na imiÄ Elisabetta. PrzeczytaĹa o Andrei w gazetach: âPowiedziaĹam sobie: kto wie, jak czuje siÄ matka? I zaczÄĹam poszukiwaÄ twojego numeru. ChciaĹabym ciÄ poznaÄ. ZaprzyjaĹşniÄ siÄ z tobÄ â. Wiele razy dĹugo rozmawiaĹy przez telefon (âMiaĹam wiele wÄ tpliwoĹciâ â tĹumaczy Antonella), wreszcie siÄ spotkaĹy. I naprawdÄ zrodziĹa siÄ gĹÄboka przyjaĹşĹ. âPoniewaĹź zrozumiaĹam, Ĺźe ofiarowywaĹa mi swoje serce. PowiedziaĹa mi: ÂŤWierz mi, Ĺźe to, co ci siÄ przydarzyĹo, to nie ostatnie sĹowo w waszym ĹźyciuÂťâ. Nawet po wyroku pierwszej instancji: 20 lat wiÄzienia. Potem Prokuratura Generalna poprosiĹa o doĹźywocie. âWieczorem wrĂłciĹam do domu i powiedziaĹam dwĂłm przyjaciĂłĹkom: ÂŤOdmĂłwmy RóşaniecÂť. Gdy przyszĹam do koĹcioĹa, byĹ wypeĹniony po brzegiâ. NarodziĹo siÄ wiele relacji, bardzo bliskich. Kolacje. Odkrycie Banku SolidarnoĹci, âktĂłry staĹ siÄ sposobnoĹciÄ do poznania wspaniaĹych ludziâ. SzkoĹa WspĂłlnoty. Wreszcie zaproszenie do Rimini na rekolekcje. TytuĹ: âCzyĹź czĹowiek, bÄdÄ c starcem, moĹźe narodziÄ siÄ na nowo?â. âTam uwierzyĹam na dobre. Moje Ĺźycie siÄ zmieniĹoâ.
I myĹli o swoim ojcu Antoniu, ktĂłry dzisiaj ma 88 lat i przez caĹe Ĺźycie uprawiaĹ ziemiÄ w Martis, wiosce liczÄ cej 400 dusz w prowincji Sassari na Sardynii â winne latoroĹle, oliwki i mistral niszczÄ cy winnice. Z najwiÄkszÄ uprawÄ daĹ juĹź sobie spokĂłj. Zbyt duĹźo pracy dla podeszĹego w latach czĹowieka z rozrusznikiem serca. Po tym jednak, gdy dowiedziaĹ siÄ o Andrei, chwyciĹ znĂłw za motykÄ i wrĂłciĹ do pracy. Koniec ze starymi winoroĹlami i tym, co tam zostaĹo. 500 nowych szczepek Moniki, Pascala i Cannonau. I 30 nowych oliwek. WokóŠcyprysy dla ochrony przed wiatrem. Dla Antonelli, ktĂłra mu mĂłwiĹa: âAleĹź tato, masz trzy cĂłrki: kto ci to kaĹźe robiÄ?â, tylko jedna, sucha odpowiedĹş: âTo dla Andrei. Ja nie zobaczÄ owocĂłw, ale on takâ. A ona? âSam jego widok, gdy na kolanach wyrywaĹ chwasty, dodaĹ mi ogromnych siĹ. Nasza rodzina jest jak owoc granatu: twarda skĂłrka i sĹodkie, ĹciĹle do siebie przylegajÄ ce nasiona. RadoĹci i cierpienia wspĂłĹdzielÄ wszyscy. Teraz jednak chodzi o coĹ zupeĹnie innego. ZarĂłwno dla mnie, jak i dla nichâ. Dlaczego? âOdkryĹam obecnoĹÄ Chrystusa. GĹowÄ jednak, umysĹem. Wiara nie jest juĹź sprawÄ instynktownÄ . Jest osÄ demâ. A osÄ d trudniej jest wyeliminowaÄ.
Od tego zaczÄĹa na nowo Antonella. Po to, by ĹźyÄ. By odzyskaÄ to, co stracone w relacji z synem: âWczeĹniej mĂłj syn nie podobaĹ mi siÄ. Jego przyjaĹşnie, to jak siÄ zachowywaĹ⌠CzuĹam, Ĺźe to byĹa okazja do tego, by zaczÄ Ä od nowa rĂłwnieĹź z nim. Jestem bardziej wolna. Nie jestem zĹa na Pana. Co wiÄcej, jestem pewna, Ĺźe wyrwaĹ go z czegoĹ jeszcze gorszegoâ.
On teĹź to zauwaĹźyĹ. âPowiedziaĹ mi to wiÄcej niĹź jeden raz. Zmienia siÄ, i to bardzo. WidzÄ siÄ z nim co czwartek przez godzinÄ. Dialog staĹ siÄ peĹniejszy. Na ostatnie urodziny daĹ mi bukiet róş â wczeĹniej byĹoby to nie do pomyĹlenia. I z wolna, stopniowo zawierza mi swoich przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy wychodzÄ z wiÄzienia i nie wiedzÄ , co ze sobÄ zrobiÄ na wolnoĹci. Albo potrzebujÄ pomocy, bÄdÄ c jeszcze w wiÄzieniuâ. Teraz Antonella zanosi paczki z Banku SolidarnoĹci rĂłwnieĹź tam, za kratki. Raz goĹciĹa w domu mamÄ Gianluki, innego oskarĹźonego: mieszkaĹa daleko, w ten sposĂłb mogĹa siÄ z nim zobaczyÄ po dwĂłch latach. Otrzymuje listy z wiÄzienia, ktĂłre zawierajÄ prawdziwe perĹy: âKtoĹ mi napisaĹ: ÂŤPan daĹ mi waszÄ przyjaĹşĹ. Mnie, grzesznikowi. Dzisiaj jest tak piÄknie, Ĺźe nie myĹlÄ juĹź o wolnoĹciÂť. Cóş mogÄ powiedzieÄ, stajÄ c wobec czegoĹ takiego? KapitulujÄâ. A winnica? âMa zaledwie rok, jednak we wrzeĹniu pojawiĹy siÄ juĹź pierwsze grona. MaĹe, ale Ĺźyweâ. |