Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2005 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2005 (marzec / kwiecień)

Antologia

Największą ofiarą jest oddanie życia dla dzieła Kogoś Innego

L`avvenimento cristiano [Wydarzenie chrześcijańskie], Bur, Mediolan 2003, ss. 66-70

Luigi Giussani


1. W jednym z hymnĂłw brewiarzowych Jutrzni śpiewamy: "Do naszego zgodnego zebrania przyłącza się gość nowy". Zgodnego: prawdziwym protagonistą historii moĹźe być jedynie jedność ludu. Słowo zgodność ma wartość metafizyczną i etyczną, moralną. Trzeba pamiętać o tych dwĂłch aspektach i pogłębiać je przy codziennym ponawianiu naszego zaangaĹźowania, przy codziennym odświeĹźaniu naszej pamięci. Przypomnijmy sobie, Ĺźe słowo pamięć wskazuje na teraĹşniejszość, na świadomość czegoś, co jest teraz, a co zaczęło się w przeszłości. Pamięć jest pewną szatą historii; a trajektorię owej historii wyznacza Benedictus.

"Przyłącza się gość nowy"; wartość metafizyczna i ontologiczna naszej zgodności polega na głębi jaka cechuje naszą jedność, dzięki wielkiej obecności Chrystusa, będącej jedyną rzeczą, którą znamy. Poszczęściło się nam, do tego stopnia, że w naszej prostoduszności zdolni jesteśmy do przezwyciężania wszystkich sprzeczności naszego rozproszenia i naszych grzechów a także do zauważania dzień po dniu wielkiej obecności Chrystusa. Poszczęściło się nam, do tego stopnia, że, bez względu na to kim i gdzie jesteśmy, możemy szczerze, prostodusznie powtarzać, iż nie znamy nikogo innego tylko Chrystusa.

Z tej ontologicznej wartości towarzystwa wytryska jej wartość moralna: owoc wolności. Nasza zgodność jest owocem wolności: jej najgłębszym korzeniem, źródłem jest Jego obecność, ale nie może zabraknąć również naszego uznania i zgody.

Z tego wskazania rodzi się najbardziej podstawowa i esencjalna oraz najbardziej znacząca dla naszej praktyki Ĺźyciowej zasada moralna: "Największą ofiarą jest poświęcenia własnego Ĺźycia dla dzieła Kogoś Innego". Jest to zdanie analogiczne do tego, ktĂłre wypowiedział Chrystus: "Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś daje Ĺźycie za swoich przyjaciół" (J 15, 13). Jeszcze bardziej jednak - jak przekonywuje nas cała Ewangelia Janowa - to zdanie przypomina samo doświadczenie Chrystusa, ktĂłry poświęcił Ĺźycie dla dzieła Ojca. "Oddać Ĺźycie dla dzieła Kogoś Innego", oznacza dla nas - mĂłwiąc konkretnie - Ĺźe wszystko to, co robimy, całe nasze Ĺźycie jest dla ruchu. Stwierdzenie Ĺźe to, co czynimy słuĹźy wzrostowi charyzmatu, w ktĂłrym dano nam uczestniczyć, oznacza stwierdzenie czegoś, co ma precyzyjne odniesienie historyczne; co posiada swoją chronologię, swoją fizjonomię, moĹźliwą do opisania, a nawet do sfotografowania; co dotyczy imion i nazwisk, a u ĹşrĂłdeł, pewnego określonego imienia i określonego nazwiska. Gdyby poświęcenie swego Ĺźycia dla dzieła Kogoś Innego nie dotyczyło określonego imienia i nazwiska, to rozwiałaby się się jego historyczność, osłabiłaby się jego konkretność i nikt nie poświęcił by juĹź więcej swego Ĺźycia dla dzieła Kogoś Innego, lecz oddałby je dla własnej interpretacji, dla własnych upodobań, dla własnych korzyści albo dla własnego punktu widzenia.

Oddać Ĺźycie dla dzieła Kogoś Innego; tym "altro", historycznie, fenomenologicznie, zjawiskowo rzecz ujmując, jest pewna określona osoba; na przykład jeśli chodzi o ruch to jestem nim ja. Podczas gdy mĂłwię w ten sposĂłb, to jakby znika wszystko to, co stanowi moje ja (poniewaĹź tym "Kimś Innym" jest Chrystus w swoim Kościele); pozostaje zaś historyczny punkt odniesienia i cały potok słów, cała rzeka dzieł, ktĂłre zrodziły się począwszy od pierwszego momentu w szkole Berchet. Zgubienie z oczu tej wskazĂłwki oznaczałoby zgubienie temporalnego fundamentu naszej zgodności, uĹźyteczności naszego działania, to tak jakby zrobić szczelinę w fundamencie.

 

2. Zaledwie wypowiedziane, słowo "ja" rozpływa się, przepada w oddali; poniewaĹź czynnik historyczny, moĹźliwy do opisania, do sfotografowania, do nazwania po imieniu i nazwisku, z konieczności musi zniknąć ze sceny, na ktĂłrej rozpoczyna się historia. KaĹźdy ponosi odpowiedzialność za charyzmat; kaĹźdy jest przyczyną upadku albo wzrostu skuteczności charyzmatu; kaĹźdy albo jest terenem, na ktĂłrym charyzmat się marnuje, albo jest terenem, na ktĂłrym wydaje owoc.

Stąd też jest to chwila, w której niezwykle ważne jest zdanie sobie sprawy z własnej odpowiedzialności, ważne jako pilna potrzeba (konieczność), jako wyraz uczciwości i wierności. Jest to moment odpowiedzialności za charyzmat, którą każdy bierze na siebie.

Zaciemnienie bądź lekceważenie tych uwag oznacza zaciemnienie i lekceważenie wpływu, jaki historia naszego charyzmatu wywiera na Kościół Boży i dzisiejsze społeczeństwo; wpływu, który jest ogromny a zamierzeniach (Bożych) ma być jeszcze większy.

    Istota naszego charyzmatu streszcza się w dwóch punktach:
  • przede wszystkim zwiastowanie (orędzie), Ĺźe BĂłg stał się człowiekiem (zdumienie i entuzjazm z tego powodu);
  • Ĺźe ten człowiek jest obecny w pewnym "znaku" zgody, komunii, jedności wspĂłlnoty, jedności ludu.

 

Moglibyśmy dodać trzeci punkt, fundamentalny dla definitywnej charakterystyki naszego charyzmatu: jedynie w Bogu, który stał się człowiekiem, a więc jedynie w Jego obecności, zatem, czyli, jedynie - w jakiś sposób - poprzez formę Jego obecności, człowiek może być człowiekiem a ludzkość może być ludzka; stąd się bierze moralność i misja.

 

3. Istnieje pewna osobista aktualizacja, osobista wersja, ktĂłrą kaĹźdy nadaje charyzmatowi, do ktĂłrego został wezwany i do ktĂłrego przynaleĹźy. Im bardziej ktoś podejmuje odpowiedzialność za charyzmat, tym bardziej w sposĂłb nieunikniony, charyzmat ten przenika jego temperament, przenika owo szczegĂłlne, niemoĹźliwe do zastąpienia przez Ĺźadne inne, powołanie, ktĂłrym jest jego osoba. KaĹźda osoba ludzka ma swoje konkretne oblicze, swą konkretną mentalność, swĂłj temperament, Ĺźyje w takich a nie innych okolicznościach, a przede wszystkim charakteryzuje ją konkretność ruchu jej wolności.

Stąd każdy może robić co chce ze swoim charyzmatem i ze swoją historią: może ten charyzmat zredukować, pokawałkować na części, wyakcentować w nim pewne aspekty na niekorzyść innych (czyniąc go monstrualnym), nagiąć go do własnych upodobań życiowych albo dla własnego zysku, porzucić z powodu niedbalstwa, przez upór, przez powierzchowność, porzucić dla wygody, przyjemności albo lenistwa.

Charyzmat, identyfikując się z odpowiedzialnością kaĹźdego z osobna, przyjmuje roĹźne, przybliĹźone odmiany, odpowiednio do miary wspaniałomyślności poszczegĂłlnych ludzi. Owa przybliĹźoność mierzona jest wspaniałomyślnością, na ktĂłrej zasadzają się zdolność, temperament, gust itd... Charyzmat kształtuje się zgodnie ze wspaniałomyślnością poszczegĂłlnych ludzi. Oto prawo wspaniałomyślności: dać całe własne Ĺźycie dla dzieła kogoś innego.

Ten trzeci punkt przynosi z sobą bardzo istotną kwestię: każdy, w każdym swoim akcie, każdego dnia, w każdym swoim wyobrażeniu, w każdym swoim postanowieniu, w każdym swoim działaniu, winien troszczyć się o porównanie kryteriów, jakimi kieruje się w działaniu, z obrazem charyzmatu, takim jaki wyłonił się u początków wspólnej historii. Porównanie z charyzmatem, takim, jaki został nam dany, zmierza do skorygowania dziwactw poszczególnych wersji, interpretacji charyzmatu i jest nieprzerwanym upomnieniem i pobudką.

Porównanie z charyzmatem jest zatem z punktu widzenia metodologicznego i praktycznego, moralnego i pedagogicznego, najważniejszą troską jaką należy się kierować. W przeciwnym razie charyzmat staje się pretekstem i okazją do tego, na co się ma ochotę; przykrywa i udostępnia coś, na co my mamy ochotę. W ten sposób stajemy się oszustami, ponieważ mówimy, że tworzymy Comunione e Liberazione, a w rzeczywistości czynimy z Comunione e Liberazione to co sami chcemy. Kłamstwo jest - według wyrażenia św. Jana - synonimem grzechu, dlatego też jest zdradą.

Aby ograniczyć tę pokusę, ktĂłra nie omija nikogo z nas, powinniśmy przyzwyczaić się do porĂłwnywania się z charyzmatem, porĂłwnywania, ktĂłre upomina i ciągle wzbudza w nas ideał. Trzeba tego typu porĂłwnanie uczynić nawykiem, habitus, cnotą. To jest nasza cnota: porĂłwnanie z charyzmatem w jego autentyczności.

 

4. W tym momencie powraca kruchość (l`effimero), bo BĂłg posługuje się tym, co kruche, przelotne. Powraca waga tego co kruche: na dziś, w końcu porĂłwnanie z wyraĹşnie określoną osobą, od ktĂłrej wszystko się zaczęło. Ja mogę się rozpaść, ale pozostawione teksty i nieprzerwane następstwo - jeśli BĂłg zechce - osĂłb wskazanych jako punkty odniesienia, jako wiarygodną interpretację tego, co wydarzyło się we mnie, staną się narzędziem upominania i pobudzania; staną się narzędziem służącym moralności. Linia wskazanych odniesień jest rzeczą bardziej Ĺźywą od teraĹşniejszości, poniewaĹź nawet tekst moĹźna poddać interpretacji, jest rzeczą trudną zinterpretować go niewłaściwie, ale moĹźna. Poświęcenie Ĺźycia dla dzieła Kogoś Innegozawsze zakłada istnienie związku pomiędzy słowem "Ktoś Inny" a jakąś rzeczywistością historyczną, konkretną, dotykalną, postrzegalną, moĹźliwą do opisania, do sfotografowania, mającą imię i nazwisko. Bez tego narzuca się nasza pycha, owszem krĂłtkotrwała, krucha, lecz krucha w pejoratywnym sensie. MĂłwienie o charyzmacie pozbawionym historyczności nie jest mĂłwieniem o charyzmacie katolickim.

tłum. ks. Joachim Waloszek

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją