Ślady
>
Archiwum
>
2011
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2011 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Pierwszy plan W rodzinie. Jeden chromosom (za duĹźo), ktĂłry czyni chwilÄ Davide Perillo MiaĹ umrzeÄ. Daniele jest, maĹy i silny. I rodzi, âponiewaĹź nie pozwala nam zatrzymaÄ siÄ tylko na tym, co rozumiemyâ.
JedynÄ pewnoĹciÄ wydawaĹ siÄ ten jeden chromosom za duĹźo. Trisomia 18 â diagnoza zostaĹa postawiona, kiedy Daniele byĹ jeszcze w brzuchu Chiary. Lekarze przedstawiali hipotezy, z ktĂłrych wszystkie krÄ ĹźyĹy wokóŠjednego sĹowa: âUmrze. ByÄ moĹźe przed urodzeniem, a prawdopodobnie zaraz po przyjĹciu na Ĺwiatâ. Tymczasem Daniele jest tutaj, w kuchni, w ramionach Marco. Pod koniec lipca wyszedĹ ze szpitala, spod ĹaĹcucha rur, sond oraz po wielu zapaĹciach oddechowych, w czasie ktĂłrych miaĹo siÄ wraĹźenie, Ĺźe moĹźe odejĹÄ w kaĹźdej chwili. NiedĹugo skoĹczy cztery miesiÄ ce. 17 wrzeĹnia ĹwiÄtowano na jego czeĹÄ w Moribondo, w opactwie w Bassa Milano. KoĹcióŠbyĹ peĹen ludzi przybyĹych z caĹych pĂłĹnocnych WĹoch: Emilii Romagnii, Piemontu, Trentino⌠Lud zgromadzony wokóŠkoĹyski, wokóŠwiary Chiary i Marca oraz samej obecnoĹci tego wÄ tĹego, drobnego dziecka, waĹźÄ cego niecaĹe trzy kilo, potrafiÄ cego jednak wywieraÄ wpĹyw na Ĺwiat, budowaÄ â rodziÄ â z wiÄkszÄ mocÄ aniĹźeli wiele innych istnieĹ razem. PoniewaĹź niespodziewanie odsyĹa do innej pewnoĹci: âJest. Jest chciany. Jest chciany takim, jaki jestâ. Chiara jest prostolinijna i bezpoĹrednia. To ta sama prostota, z ktĂłrÄ stanÄĹa pierwszego dnia wobec diagnozy: âOczywiĹcie, Ĺźe pĹakaĹam. Nie chcesz przecieĹź chorego dziecka. Oczekujesz normalnoĹci. Pragniesz, by byĹo zdrowe. ByĹam jednak pewna jednej rzeczy â przyjĹcie Daniele to coĹ dla nas, dla mnie. PatrzyĹam na niego podczas USG, na jego powyginane rÄ czki i mĂłwiĹam sobie: ÂŤJeĹli Ty czynisz go takim, znaczy, Ĺźe chcesz go wĹaĹnie takiego. Tak jak chcesz mnie z krÄconymi wĹosami, jego chcesz wĹaĹnie takiegoÂťâ. SprĂłbujcie siÄ utoĹźsamiÄ z tÄ sytuacjÄ , wczuÄ siÄ w poĹoĹźenie ojca i matki, stajÄ cych wobec dziecka, ktĂłrego w jednej chwili moĹźe nie byÄ. OczywiĹcie, podobnie jest ze wszystkimi dzieÄmi. Daniele jednak jest tÄ tymczasowoĹciÄ stajÄ cÄ przed oczami w kaĹźdej chwili, jest czymĹ, co czyni dramatycznÄ kaĹźdÄ zwyczajnÄ chwilÄ: przeziÄbienie jego rodzeĹstwa, Anny i Eugenia, niespodziwane wymioty⌠CoĹ wiÄcej niĹź kryzys. âA jednak te miesiÄ ce to droga. To tak jakby kaĹźdy dzieĹ dokĹadaĹ cegieĹkÄ do tego muru pewnoĹciâ. Dlaczego? âWiele siÄ wydarzyĹo. Przemiana ludzi wokĂłĹ, przyjaciele, to, Ĺźe BĂłg nigdy nie zostawia ciÄ samym. Przede wszystkim jednak praca podczas SzkoĹy WspĂłlnoty â ciÄ gĹe zaczynanie od nowa. I mĂłj wzrost, to rozbudzajÄ ce siÄ ÂŤjaÂť, ktĂłre z wolna dostrzegasz, Ĺźe jest bardziej Ĺźywe. Bardziej uwaĹźne na wiele sprawâ. PrzykĹady? âTuĹź po wyjĹciu ze szpitala, w domu byĹo ciÄ gĹe zmartwienie: ÂŤSkoĹczÄ tylko to, co mam do zrobienia, i zaraz do ciebie przyjdÄÂť. To byĹo uwierajÄ ce pragnienie: ÂŤMoĹźe potem nigdy nie bÄdÄ mogĹa wziÄ Ä ciÄ na rÄceÂť. Tymczasem nigdy nie jest doĹÄ. Pewnego dnia powiedziaĹam sobie: ÂŤDlaczego? Nawet jeĹli trzymaĹabym ciÄ w ramionach od rana do wieczora, dla ciebie nie byĹoby to niczym wiÄcej nad to, co masz. A mi nie rozwiÄ zuje to Ĺźyciowego problemuÂťâ. A wiÄc? âA zatem docierasz do sedna: Daniele to wyzwanie dotyczÄ ce wiary. ZasadniczÄ kwestiÄ jest to, czy wierzymy w Jezusa, czy uznajemy obecnoĹÄ Tajemnicy, czyniÄ cej jego i nas, i czy to moĹźe stanowiÄ dla nas oparcie. Nie chodzi o to, czy jesteĹmy do czegoĹ zdolni â ale o to, Ĺźe co dzieĹ uczymy siÄ nieco wiÄcejâ. Zaskakuje myĹl o tym, Ĺźe wszystko w gruncie rzeczy zrodziĹo siÄ z innej trudnoĹci, okoĹo dwĂłch lat wczeĹniej. Kryzys, wszystko wydaje siÄ waliÄ. NastÄpnie propozycja ksiÄdza Eugenia. Zmiana domu i miejsca zamieszkania. Spotkanie z nowymi przyjaciĂłĹmi, przede wszystkim jednak wyzwanie zawarte w tej propozycji â potraktowaÄ na powaĹźnie samego siebie i Chrystusa. ZnĂłw potraktowaÄ na powaĹźnie wiarÄ â no wĹaĹnie. âPrzyjÄliĹmy to wyzwanie â opowiada Marco. â I kiedy zauwaĹźyliĹmy, Ĺźe odrodziĹo siÄ miÄdzy nami coĹ bardziej interesujÄ cego nawet od dnia Ĺlubu, powiedzieliĹmy: ÂŤOto Chrystus nas nie zostawiaÂť. Dajesz Mu tak maĹo, a On otwiera drzwi i drogi na pustyni. Dlatego w obliczu choroby Daniego zareagowaliĹmy w ten sposĂłb: ÂŤZobaczymy, gdzie nas zaprowadzi ta droga, PanieÂť. Nigdy jednak nie pomyĹlaĹem, Ĺźe to bÄdzie coĹ przeciwko mnieâ. Daniele takĹźe dokĹada swoje cegĹy. CegĹy âtakâ oraz odkryÄ. âKiedy w szpitalu przychodziĹ kryzys, czasem mĂłwiĹem sobie: ÂŤJego czas jest policzony, wiesz o tym. Musisz byÄ gotowyÂť. TĹumaczyĹem to sobie rozumnie, kiedy jednak stawaĹ siÄ fioletowy, modliĹem siÄ o to, by to minÄĹo. To jest dramatyczne, odkrywasz, Ĺźe nie jesteĹ przygotowany. Nie moĹźesz byÄ. Wtedy krzyczysz. Modlisz siÄ: ÂŤNie dajÄ sobie z tym rady, pomóş miÂť. Albo: ÂŤSpraw, by oddychaĹÂť. W tym jesteĹ ty do cna, w tej proĹbie. JesteĹ bezsilny â otrzymujesz wszystko. Robisz jednak wszystko, co moĹźesz. PoniewaĹź prosiszâ. A o co prosisz dla siebie? âBym nie zatrzymaĹ siÄ wczeĹniej, na tym, co rozumiem. PoniewaĹź to zawsze jest zbyt maĹo. Pomóş mi uczyniÄ jeden krok dalej w tamtym kierunku, poniewaĹź z pewnoĹciÄ jest coĹ dla mnieâ. I co odkrywasz? âStajesz siÄ bardziej uwaĹźny na rzeczy, na zrozumienie zwiÄ zku ĹÄ czÄ cego to maleĹstwo z Ĺźyciem, na jego relacjÄ z Bogiem. I zdajesz sobie sprawÄ, Ĺźe to samo dotyczy ciebie. To jest ta sama relacja. Ono nie ma roszczeĹ ani zaĹźaleĹ. Jest tu i Ĺźyje. I ja pragnÄ takiej wiÄzi z Chrystusem â bezpoĹredniej, bez filtrĂłw. Patrzenia na wydarzajÄ cÄ siÄ rzeczywistoĹÄâ. A pozostaĹe dzieci? âPatrzÄ na nie w odmienny sposĂłb â mĂłwi Chiara. W przypadku Anny, starszej, zawsze myĹlaĹam: ÂŤZrĂłb to tak a tak, ja ci wytĹumaczÄ, o co chodzi w Ĺźyciu, taki sposĂłb postÄpowania nie jest sĹusznyÂť. Tymczasem BĂłg stworzyĹ jÄ takÄ , jaka jest, z jej charakterem, ktĂłry bardziej jest dla niej, a wiÄc dla mnie. Nie ma juĹź: ÂŤJa ciÄ nauczÄÂť, ale: ÂŤRazem stajemy wobec tego, co jestÂť. Stajesz wobec nich nie tak, jakby to byĹy twoje dzieci, ale osoby powierzone ci, by wzrastaĹy. JeĹli nie nauczÄ ich patrzeÄ na Ĺźycie tym spojrzeniem, czego je nauczÄ?â. A Marco? âMiaĹ tysiÄ ce obaw: Ĺźe Dani jest tak kruchy, Ĺźe byÄ moĹźe pozostaĹe dzieci niechcÄ cy wyrzÄ dzÄ mu krzywdÄ. Tymczasem sÄ dojrzaĹe. Eugenio jest bardzo delikatny. Kiedy przechodzi obok Daniele, zatrzymuje siÄ i daje mu buziaka. Zawsze. Potem idzie dalej. Wtedy przychodzi mi na myĹl mijanie NajĹwiÄtszego Sakramentu. UklÄkasz, uznajesz Goâ. I Ĺźyjesz. âWidzisz, odkrywamy, Ĺźe Pan nigdy nie uĹźywa siĹy w swoim sposobie proponowania siebie. Jest dyskretny, dotyka ciÄ w drobnych rzeczach. DziÄki nim coraz bardziej przeczuwam, Ĺźe Daniele jest chciany. Na przykĹad pomoc nadchodzÄ ca w praktycznych potrzebach: leczenie, wydatki zwiÄ zane ze chrztem⌠Jak gdyby Pan za kaĹźdym razem mĂłwiĹ nam: ÂŤNie martwcie siÄ, ja o wszystkim pamiÄtam. PamiÄtam o nim i pamiÄtam o wasÂť. KaĹźdego dnia coraz wyraĹşniej widzisz tÄ towarzyszÄ cÄ ci ObecnoĹÄâ. I buduje. W dramacie, w cierpieniu, buduje jednak. âTo prawda, co dzieĹ odkrywam, Ĺźe jestem bardziej pewna â mĂłwi Chiara. â ZobaczyĹaĹ, zrozumiaĹaĹ, byĹaĹ w rzeczywistoĹci. DoĹoĹźyĹaĹ kolejnÄ cegĹÄ. I czasem przychodzi wieczĂłr, kiedy mĂłwisz: ÂŤNa szczÄĹcie Dani ma o jeden chromosom wiÄcej, poniewaĹź to wszystko, co z tego wynikĹo, jest wielkieÂťâ. |