W tym roku wybrali siÄ do MaĹego Cichego, maĹej gĂłrskiej miejscowoĹci poĹoĹźonej niedaleko Zakopanego. Miejsce byĹo wyjÄ
tkowe. Na zaproszenie odpowiedziaĹo ponad sto osĂłb z caĹej Polski â mĹodzieĹź, nauczyciele i odpowiedzialni za wspĂłlnoty. Jak spÄdzili ten czas, co robili â niech sami opowiedzÄ
.
TYLKO PRZEDSMAK
W dniach 3â9 lipca odbyĹy siÄ wakacje dla mĹodzieĹźy i studentĂłw w MaĹem Cichem koĹo Zakopanego. Miejsce byĹo wyjÄ
tkowe â wystarczy wspomnieÄ, Ĺźe nasz oĹrodek sÄ
siadowaĹ z piÄknym drewnianym koĹciĂłĹkiem pw. Ĺw. JĂłzefa, gdzie mogliĹmy uczestniczyÄ we mszy Ĺw., a z naszych balkonĂłw podziwialiĹmy panoramÄ Tatr. Wiele przybyĹych osĂłb spotkaĹo siÄ z Ruchem po raz pierwszy i byĹo to dla nich niezwykĹe wydarzenie. Wakacjom towarzyszyli ciekawi goĹcie z prelekcjami: swojÄ
pasjÄ
do osoby i dzieĹ Antonia Gaudiego dzieliĹ siÄ Jacek Grzelak, w Ĺwiat muzyki Chopina wprowadziĹ nas ksiÄ
dz Joachim Waloszek, do filmu Podróş wÄdrowca do Ĺwitu â Zosia Jurek, a o tajemnicach kosmosu, gwiazdach i planetach opowiadaĹ MichaĹ Orkisz. Prelegenci pokazali nam, Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest fascynujÄ
ca, prowokuje do stawiania pytaĹ, staje siÄ widocznym znakiem Tajemnicy.
UdaĹy siÄ dwie i póŠna trzy zaplanowane wycieczki. ZapĹakane deszczem Tatry wpuĹciĹy nas bowiem tylko na WiktorĂłwki (zdobycie GÄsiej Szyi to wyzwanie na nastÄpne wakacje). W peĹnym sĹoĹcu mieliĹmy za to okazjÄ przejĹÄ DolinÄ StrÄ
ĹźyskÄ
i zachwycaÄ siÄ widokami z Sarniej SkaĹy. WaĹźnym momentem byĹa proponowana w gĂłrach chwila ciszy, ktĂłra staĹa siÄ dla wielu uczestnikĂłw przeĹomowa â pozwoliĹa spojrzeÄ i nazwaÄ to, w czym uczestniczyliĹmy.
Bardzo szybko daĹo siÄ zauwaĹźyÄ wyjÄ
tkowoĹÄ spotkaĹ i radoĹÄ mĹodzieĹźy. PytaliĹmy o ĹşrĂłdĹo tej radoĹci, o to, co sprawia, Ĺźe z takÄ
pasjÄ
potrafimy patrzeÄ na gĂłry, Ĺźe z takÄ
uwagÄ
podchodzimy do codziennych czynnoĹci: posiĹkĂłw, modlitwy, zabawy. CzuliĹmy, Ĺźe Ĺźyjemy jeszcze bardziej, peĹniej. PoszukujÄ
c racji, doszliĹmy do wniosku, Ĺźe tym, co siÄ wydarza, jest spotkanie z Nim, z przemieniajÄ
cÄ
ObecnoĹciÄ
, ktĂłra nas wychowuje. A wychowywaĹa nas przez caĹe wakacje, ktĂłre staĹy siÄ, jak napisaĹa jednak z uczestniczek, znakiem KogoĹ WiÄkszego.
ZacytujÄ sĹowa ksiÄdza Jurka: âTo, co siÄ wydarzyĹo, to znak, Ĺźe Pan BĂłg przygotowaĹ dla nas jeszcze wiÄksze rzeczyâ. Ich smak mogliĹmy poczuÄ juĹź teraz, na wakacjach. I jest to obietnica tego, Ĺźe nasze Ĺźycie nie bÄdzie nijakie, a Chrystus bÄdzie âdarem ciÄ
gle nowym i potÄĹźnym bÄdÄ
cym smakiem nowego Ĺźyciaâ, jak mĂłwimy w modlitwie.
Ĺwiadectwa przemiany rodziĹy ogromnÄ
wdziÄcznoĹÄ Chrystusowi za to, Ĺźe stwarza takie miejsce i w nim siÄ udziela.
Jarek, KrakĂłw
NOWA WIÄĹš
Podczas tegorocznych wakacji mĹodzieĹźowych bardzo poruszyĹo mnie to, Ĺźe piÄkno, ktĂłre zawsze spotykam w tym szczegĂłlnym miejscu, mogĹam wspĂłĹdzieliÄ z dwĂłjkÄ
bardzo bliskich mi osĂłb, ktĂłre po raz pierwszy miaĹy okazjÄ bliĹźej poznaÄ Ruch. DziÄki temu, czego wspĂłlnie doĹwiadczyliĹmy, powstaĹa miÄdzy nami nowa, gĹÄboka wiÄĹş, choÄ juĹź wczeĹniej wiele nas ĹÄ
czyĹo i nikt nawet nie oczekiwaĹ, Ĺźe mogĹoby byÄ jeszcze lepiej. Jednak po powrocie patrzymy na siebie inaczej niĹź wczeĹniej. Teraz w naszÄ
przyjaźŠwkroczyĹo coĹ wiÄcej i wiem, Ĺźe dziÄki temu Ĺatwiej mi bÄdzie kontynuowaÄ to, co spotkaĹo mnie na wakacjach.
Natalia, Ĺwidnica
ZOBACZYÄ PRZYJACIELA
Nie wiem jak pozbieraÄ myĹli, jak Ĺadnie ubraÄ je w sĹowa. W gĹowie mam wiele piÄknych wspomnieĹ.
Moje odczucia po wakacjach w MaĹem Cichem nie róşniÄ
siÄ bardzo od tych, jakie miaĹam po feriach w Lubachowie. Mimo to dostrzegĹam tym razem coĹ, co przerosĹo moje oczekiwania. ZauwaĹźyĹam, jak waĹźna jest przyjaźŠi ile ona znaczy. Szczerze mĂłwiÄ
c, nigdy nie postrzegaĹam moich przyjacióŠw taki sposĂłb. Teraz juĹź wiem, Ĺźe przyjaciele sÄ
jak ciche anioĹy, ktĂłre podtrzymujÄ
nas, gdy nasze skrzydĹa opadajÄ
z siĹ. Raz wystarczy cudza dĹoĹ, innym razem potrzebna jest caĹa rozbudowana konstrukcja, dziÄki ktĂłrej pokonamy strach, zwalczymy samotnoĹÄ. Bo kto nie boi siÄ samotnoĹci? WĹaĹnie wtedy, kiedy nie mam obok siebie przyjaciela, nie mam siÄ kogo uchwyciÄ, oblatuje mnie strach.
Ale co najwaĹźniejsze, po raz drugi dostrzegĹam przyjaciela w Chrystusie. DostrzegĹam w Nim to, co w zasadzie baĹam siÄ zobaczyÄ. KiedyĹ wmawiaĹam sobie, Ĺźe On nie moĹźe mnie kochaÄ, nie moĹźe kochaÄ caĹej mojej rodziny. Gdyby nas kochaĹ, nie zesĹaĹby na nas takiego cierpienia, takiego lÄku o jutro. Wcale nie chcÄ powiedzieÄ, Ĺźe czas przyzwyczaja nas do bĂłlu, bo znamiÄ pozostaĹo. Zdarzenie sprzed paru lat odcisnÄĹo niezatarte piÄtno, ktĂłrego trudno siÄ pozbyÄ. Ale mimo wszystko czujÄ w tym miĹoĹÄ Chrystusa. DziÄki Ruchowi. To byĹo coĹ w rodzaju przebudzenia. Jakby ktoĹ mnÄ
potrzÄ
snÄ
Ĺ i powiedziaĹ: âPatrz, BĂłg ciÄ kocha!â.
Zapominamy, Ĺźe najwaĹźniejszym elementem naszego Ĺźycia jest wiara. BĂłg zsyĹa nam wielu wspaniaĹych ludzi, ktĂłrych nie warto oceniaÄ âpo okĹadceâ. W Lubachowie rĂłwnieĹź, mimo nieco odmiennych pierwszych wraĹźeĹ, okazaĹo siÄ, Ĺźe BĂłg przysĹaĹ do nas ludzi o wielkim sercu.
Chinka, Zdzieszowice
WIÄCEJ NIĹť OCZEKUJEMY
Po zimowych feriach w Lubachowie, ktĂłre nieoczekiwanie, ale w bardzo prosty i zwyczajny sposĂłb (po raz kolejny) poruszyĹy moje serce, nadajÄ
c nowy smak mojemu Ĺźyciu, jechaĹam na wakacje do MaĹego Cichego dla siebie, ale takĹźe, aby towarzyszyÄ mĹodym.
Po raz kolejny zobaczyĹam wielkÄ
miĹoĹÄ Chrystusa do mnie, Chrystusa, ktĂłry daje wiÄcej, niĹź oczekujemy, ktĂłry jest towarzyszem mojej drogi, bo Jego twarz to twarze przyjaciĂłĹ. Po raz kolejny wydarzyĹo siÄ nam spotkanie z Nim dziÄki zaangaĹźowaniu i otwartoĹci na rzeczywistoĹÄ, poprzez banalne zabawy, piÄkne wycieczki, modlitwÄ, spotkania wieczorne, Ĺpiewy, SzkoĹÄ WspĂłlnoty.
Razem szukaliĹmy racji i dlatego kaĹźda chwila odsyĹaĹa nas do KogoĹ WiÄkszego. ProwokacjÄ
dla mnie byĹo pragnienie mĹodych, by SzkoĹa WspĂłlnoty odbywaĹa siÄ tam, gdzie jeszcze jej nie ma. ObudziĹo ono we mnie pytania: jak ja traktujÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty? czym jest ona dla mnie? CzÄsto przychodzÄ na niÄ
z przyzwyczajenia, nieprzygotowana, bezmyĹlnie, a nie jak do miejsca wyjÄ
tkowego, ktĂłre pomaga mi wciÄ
Ĺź dostrzegaÄ piÄkno w pracy, w domu, ktĂłre przygarnia mnie i wychowuje do bycia czĹowiekiem.
DziÄkujÄ wszystkim, mĹodym i dorosĹym, za doĹwiadczenie tego, Ĺźe moĹźna ĹźyÄ piÄknie, za wasze radosne, przemienione twarze, za kaĹźdy uĹmiech, za gotowoĹÄ i otwartoĹÄ na propozycje, za wasze Ĺwiadectwa. To doĹwiadczenie rodzi wdziÄcznoĹÄ wobec Boga i proĹbÄ o to, Ĺźeby trwaĹo w codziennoĹci.
Marzena, Ĺwidnica
ZASKAKUJÄCA PROPOZYCJA
MoĹźliwoĹÄ uczestniczenia w wakacjach mĹodzieĹźowych byĹa dla mnie zaskakujÄ
cÄ
propozycjÄ
, poniewaĹź jestem dopiero w szĂłstej klasie szkoĹy podstawowej. Kiedy tata zaproponowaĹ mi wyjazd, pojawiĹa siÄ obawa, jak sobie poradzÄ wĹrĂłd starszej mĹodzieĹźy.
W czwartek bardzo cieszyĹam siÄ z wyjĹcia w gĂłry. Niestety w poĹowie drogi na SarniÄ
SkaĹÄ poczuĹam trud wÄdrĂłwki i pomyĹlaĹam sobie: âNie! Dalej juĹź nie dam rady! Nie idÄ!â. I choÄ caĹy czas coĹ ciÄ
gnÄĹo mnie na szczyt, powiedziaĹam na gĹos: âNie dam radyâ i⌠stanÄĹam. Wtedy podeszĹa do mnie jakaĹ dziewczyna, podaĹa mi rÄkÄ i powiedziaĹa, Ĺźe dam radÄ. CzuĹam siÄ taka szczÄĹliwa, Ĺźe ktoĹ chciaĹ mi pomĂłc. Na szczycie usĹyszaĹam wewnÄtrzny gĹos: âBrawo, Marysiu! Nie straciĹaĹ wiary w siebieâ. ZrozumiaĹam, Ĺźe Jezus caĹy czas czuwa nade mnÄ
, a objawiĹ to w osobie koleĹźanki, ktĂłra podniosĹa mnie na duchu.
Po tym wyjeĹşdzie bardziej umocniĹam siÄ w wierze i zrozumiaĹam, jak bardzo w Ĺźyciu potrzebny jest drugi czĹowiek.
Marysia, Warszawa
CHWILA CISZY
Wakacje byĹy dla mnie piÄknie przeĹźytym czasem. Podczas wycieczki na SarniÄ
SkaĹÄ, gdy schodziliĹmy, ogĹoszono chwilÄ ciszy. I wtedy staĹo siÄ coĹ niesamowitego â poczuĹem prawdziwÄ
obecnoĹÄ Chrystusa. PatrzÄ
c na gĂłry, ptaki, roĹliny â prawdziwie poczuĹem Chrystusa. To uczucie umocniĹo mojÄ
wiarÄ, sprawiĹo, Ĺźe jestem gotowy jej broniÄ, jeĹli bÄdzie taka potrzeba. Ten tydzieĹ byĹ dla mnie przeĹomowym tygodniem. NauczyĹem siÄ dostrzegaÄ Chrystusa w drugim czĹowieku i w przyrodzie. Jestem ,,naĹadowanyâ pozytywnÄ
energiÄ
na caĹy rok i czekam na nastÄpne spotkanie z Wami. Do zobaczenia wkrĂłtce!
Jakub, Warszawa
COĹ WIÄCEJ
Wakacje mĹodzieĹźowe 2011 byĹy dla mnie czasem, ktĂłry utwierdziĹ mnie w przekonaniu o sĹusznoĹci drogi, jakÄ
jest podÄ
Ĺźanie za Chrystusem z pomocÄ
charyzmatu ksiÄdza Giussaniego. Obserwowanie innych i siebie samego doprowadziĹo mnie do oczywistego wniosku, Ĺźe w rzeczywistoĹci, ktĂłra jest obok nas, wĹrĂłd róşnych jej elementĂłw jest jeden, niewidzialny, to âcoĹ wiÄcejâ, ktĂłre kaĹźdy z nas wyczuwaĹ, ktĂłre powodowaĹo w ludziach widocznÄ
zmianÄ i na tych wakacjach objawiĹo mi siÄ w szczegĂłlny sposĂłb.
To âcoĹ wiÄcejâ sprawiaĹo, Ĺźe kaĹźdy, nawet najbardziej bĹahy szczegĂłĹ, najbardziej zwyczajny sposĂłb bycia razem, kaĹźda wspĂłlna zabawa czy rozmowa nabieraĹa innego znaczenia. ByĹa jakby peĹniejsza, bardziej niĹź zwykle odpowiadaĹa na moje potrzeby. Za namowÄ
ksiÄdza Jurka i Francesca, ktĂłrzy kilkakrotnie prosili, abyĹmy sprĂłbowali sformuĹowaÄ, czym jest to âcoĹ wiÄcejâ, dlaczego tak dobrze siÄ razem czujemy, dlaczego jest inaczej niĹź zwykle, podjÄ
Ĺem prĂłbÄ osÄ
du tego, w czym konkretnie objawiĹo mi siÄ ĹşrĂłdĹo tych wszystkich niesamowitych rzeczy, ktĂłre nam siÄ wydarzyĹy. W ten sposĂłb w tych wydarzeniach rozpoznaĹem obecnoĹÄ Chrystusa.
JednÄ
z najwaĹźniejszych okolicznoĹci byĹo to, Ĺźe w towarzystwie, ktĂłre mnie otaczaĹo, czuĹem siÄ naprawdÄ wysĹuchany. CzuĹem, Ĺźe pragnienia mojego serca sÄ
waĹźne dla innych i Ĺźe w tym towarzystwie ludziom naprawdÄ zaleĹźy na moim szczÄĹciu, tak po prostu, ze wzglÄdu na âKogoĹ Innegoâ. ZaobserwowaĹem, iĹź w tym towarzystwie nie trzeba sobie zasĹuĹźyÄ na przyjaĹşĹ, szacunek czy akceptacjÄ. Tutaj juĹź sam fakt bycia i to, Ĺźe podÄ
Ĺźamy tÄ
samÄ
drogÄ
, czyni mnie czÄĹciÄ
wspĂłlnoty. Tutaj sam fakt, Ĺźe jestem czĹowiekiem, oznacza, Ĺźe jestem kimĹ waĹźnym, Ĺźe mam godnoĹÄ, niezaleĹźnie od wieku, cech charakteru, posiadanych umiejÄtnoĹci itp.
InnÄ
rzeczÄ
, ktĂłra bardzo mnie uderzyĹa, byĹo powszechne zaangaĹźowanie we wszelkie proponowane gesty â od wspĂłlnych zabaw, poprzez Ĺpiew, przygotowywanie frizzi, po uczestnictwo w Eucharystii. MyĹlÄ, Ĺźe byĹo to zaangaĹźowanie, ktĂłrego uczyĹ ksiÄ
dz Giussani, a ktĂłre wyrasta z miĹoĹci i polega na dawaniu siebie innym, aby dojĹÄ do peĹni swojego czĹowieczeĹstwa.
ZarĂłwno na wakacjach, jak i w późniejszym czasie ich uczestnicy dÄ
Ĺźyli z niezwykĹÄ
dynamikÄ
do tego, aby byÄ bliĹźej siebie, aby spotykaÄ siÄ juĹź po wakacjach, aby kontynuowaÄ to, czego tam doĹwiadczyli, aby wzajemnie sobie pomagaÄ wzrastaÄ. DaĹo siÄ odczuÄ jakÄ
Ĺ nowoĹÄ, ĹwieĹźoĹÄ, zachwyt chrzeĹcijaĹstwem. To kolejny fakt, ktĂłry utwierdziĹ mnie w przekonaniu, Ĺźe wydarzenie spotkania z Chrystusem jest odpowiedziÄ
na ludzkie wymogi, Ĺźe Chrystus jest prawdÄ
. WlaĹo to w moje serce nowÄ
nadziejÄ, ktĂłrej bardzo potrzebowaĹem. CzujÄ, Ĺźe te wakacje otworzyĹy moje serce.
Irek, Ĺwidnica
ĹšRĂDĹO RADOĹCI
Chrystus jest tym, ktĂłry daje mi Ĺźycie, daje mi siebie. Jest ĹşrĂłdĹem radoĹci, nadziei i pocieszenia w trudach i przeciwnoĹciach losu. Nigdy nie pozostawia bez odpowiedzi tego, kto pyta i szuka, kto jest uwaĹźny na rzeczywistoĹÄ. Wakacje dla mĹodzieĹźy w MaĹem Cichem pomogĹy mi tego doĹwiadczyÄ. SmakowaÄ Prawdy, PiÄkna i JednoĹci. ObecnoĹci czĹowieka i Chrystusa: ,,Bo gdzie sÄ
dwaj albo trzej zebrani w imiÄ moje, tam jestem poĹrĂłd nichâ (Mt 18, 20).
Jestem nauczycielem w jednej z warszawskich, tak zwanych elitarnych szkĂłĹ. Bardzo lubiÄ swojÄ
pracÄ, kontakt z mĹodymi ludĹşmi. Jednak od dĹuĹźszego czasu pojawiaĹo siÄ zwÄ
tpienie w sens tego, co robiÄ. ObserwujÄ u mĹodych ludzi brak pytaĹ, kwestionowanie wartoĹci, uleganie nihilizmowi i temu, co proponuje dzisiejszy Ĺwiat, choÄ na pewno ten pesymistyczny wizerunek nie dotyczy wszystkich. MiaĹam problem z dotarciem do mĹodych z najwaĹźniejszymi dla Ĺźycia pytaniami i tematami, pokazaniem piÄkna wiary, Ĺźycia i czĹowieczeĹstwa. Przyjaciele z Ruchu dali mi przykĹad i Ĺwiadectwo wiary oraz bezinteresownoĹci, z ktĂłrej rodzi siÄ ich zaangaĹźowanie, dzielenia siÄ piÄknem i niezatrzymywania go dla siebie z lÄku i obawy, pewnoĹci w wierze. WidzÄ
c ich pracÄ i pasjÄ, odkryĹam sens bycia razem, atrakcyjnoĹÄ propozycji chrzeĹcijaĹskiej, wielkoĹÄ, wspaniaĹoĹÄ Boga, czĹowieka i przyrody. ,,ZmartwychwstaĹy Chrystus, Jego Ĺźywa obecnoĹÄ wprowadzaĹa nowoĹÄ sprawiajÄ
cÄ
, Ĺźe ich Ĺźycie wreszcie stawaĹo siÄ prawdziwym Ĺźyciem, napeĹniajÄ
c je intensywnoĹciÄ
, jakiej nie potrafili wzbudziÄ sami z siebieâ.
Podczas jednej ze SzkóŠWspĂłlnoty, prowadzonej przez Anette Murdzek i Jarka WaĹczyka, dostrzegĹam ich uwaĹźnoĹÄ na kaĹźdego z jej uczestnikĂłw. ByĹam poruszona wypowiedziami mĹodzieĹźy, ich szukaniem pozytywnoĹci w rzeczywistoĹci i radoĹci ze spotkania⌠âOto nowoĹÄ, jakÄ
wprowadza Zmartwychwstanie Chrystusa. (...) jest to Ĺźycie zakĹadajÄ
ce jakiĹ skok jakoĹciowy, jakieĹ wczeĹniej nam nieznane ubogacenie Ĺźycia. Jest to coĹ tak rzeczywistego, ale rĂłwnoczeĹnie tak wykraczajÄ
cego poza wszelkie nasze wyobraĹźenia, Ĺźe jedyne co moĹźemy uczyniÄ, to dawaÄ o nim Ĺwiadectwo w dziaĹaniu, komunikujÄ
c je promiennym obliczem, gĹÄbiÄ
spojrzenia, relacjÄ
z rzeczywistoĹciÄ
, sposobem traktowania wszystkiegoâ â usĹyszeliĹmy podczas tegorocznych rekolekcji. Jestem wdziÄczna wszystkim, ktĂłrych spotkaĹam, za to, Ĺźe pomogli mi tego doĹwiadczyÄ. Wszystkim prowadzÄ
cym, goĹciom, ktĂłrzy dzielili siÄ swojÄ
wiedzÄ
na temat genialnych osobowoĹci, jakimi byli Gaudi i Chopin, czy teĹź pozwalajÄ
c ,,dotknÄ
Ä niebaâ wraz z tajemnicami kosmosu. A takĹźe mojemu mÄĹźowi, ktĂłry w tym czasie zajmowaĹ siÄ trĂłjkÄ
naszych maĹych dzieci. W róşnych momentach Ĺźycia otrzymujÄ znaki i odpowiedĹş na moje pytania.
W ubiegĹym roku, kiedy leĹźaĹam z moim dzieckiem w szpitalu, spotkaĹam kobietÄ, ktĂłrej syn miaĹ wiele schorzeĹ neurologicznych, w tym zespóŠDowna oraz padaczkÄ lekoopornÄ
. Mama wiozĹa go na wĂłzku inwalidzkim. Tym, co szczegĂłlnie zwrĂłciĹo mojÄ
uwagÄ, byĹ uĹmiech na jej twarzy i pogoda ducha. Po rozmowie z niÄ
okazaĹo siÄ, Ĺźe tÄ siĹÄ i pozytywnoĹÄ daje jej codzienna adoracja NajĹwiÄtszego Sakramentu. DoĹwiadczenie to, jak i ostatnie wakacje pokazaĹy mi, co jest ĹşrĂłdĹem radoĹci. Bardzo dziÄkujÄ za ten piÄkny czas i za WaszÄ
obecnoĹÄ.
Joanna, Warszawa
âPOMOC W DRODZE KU PRZEZNACZENIUâ
Na tegoroczne wakacje mĹodzieĹźowe czekaĹam z utÄsknieniem. MiaĹam nadziejÄ, Ĺźe ten tydzieĹ w MaĹem Cichem bÄdzie jakÄ
Ĺ odskoczniÄ
od monotonnego Ĺźycia, Ĺźe moĹźe przeĹźyjÄ coĹ nowego. Wszystko, co siÄ tam wydarzyĹo, przerosĹo moje oczekiwania. Nowe, wspaniaĹe znajomoĹci, tematy poruszane na Szkole WspĂłlnoty, idealnie pasujÄ
ce do moich odczuÄ i pragnieĹ.
Ludzie, ktĂłrzy tam byli, pomogli mi przyznaÄ siÄ przed moimi rĂłwieĹnikami ze Ĺwidnicy, gdzie jestem i co robiÄ. Moi koledzy dziwiÄ
siÄ czasem, Ĺźe mĹodzieĹź spotyka siÄ po to, by porozmawiaÄ o Bogu i siÄ pomodliÄ. Czasami siÄ z tego ĹmiejÄ
, wiÄc jest mi jeszcze trudniej zaprosiÄ kogoĹ z nich na SzkoĹÄ WspĂłlnoty czy inne spotkanie Ruchu. Po kilku rozmowach z najbliĹźszymi mi osobami ze wspĂłlnoty mĹodzieĹźowej wszyscy zgodnie stwierdziliĹmy, Ĺźe nie warto przyjaĹşniÄ siÄ z ludĹşmi, ktĂłrzy nie akceptujÄ
tego, jaka jestem i jakie sÄ
moje priorytety. Jak powiedziaĹ ksiÄ
dz Jurek podczas wakacji: âPrzyjaźŠto pomoc w drodze ku przeznaczeniu. PrzyjaźŠjest po to, Ĺźeby sobie nawzajem pomagaÄ w sĹaboĹciâ. To robiÄ
wĹaĹnie moi przyjaciele w Ruchu. Przed wakacjami czÄsto chodziĹam do koĹcioĹa tylko ze wzglÄdu na tradycjÄ â bez pragnienia w sercu. Podczas wakacji to siÄ zmieniĹo â szĹam do koĹcioĹa z pragnieniem spotkania siÄ z Chrystusem, a wychodziĹam z niego jeszcze szczÄĹliwsza. Teraz sama czujÄ w sobie potrzebÄ pĂłjĹcia do koĹcioĹa. CzÄsto podczas modlitwy dziÄkujÄ Panu Bogu za to, Ĺźe jestem tu, gdzie jestem.
Ania, Ĺwidnica
CO NAM DAJE WIARA
Na wakacje mĹodzieĹźowe pojechaĹam pierwszy raz i na pewno nie ostatni. WiedziaĹam, Ĺźe to nie bÄdÄ
zwykĹe wakacje, w koĹcu nie na kaĹźdych wakacjach mĹodzieĹź modli siÄ, chodzi na mszÄ Ĺw. i rozwaĹźa teksty. Z niektĂłrymi osobami spotkaliĹmy siÄ po raz pierwszy, nie przeszkadzaĹo mi to jednak w prowadzeniu rozmĂłw. Nie znaĹam nawet imion niektĂłrych, a potrafiliĹmy spÄdzaÄ razem caĹe wieczory. CzuĹam, Ĺźe coĹ nas ĹÄ
czy. To nie byĹo jednak coĹ, to byĹ KtoĹ: JEZUS. Wszyscy zgromadziliĹmy siÄ na tych wakacjach dziÄki Jezusowi, dziÄki wierze, i wszyscy byliĹmy tam szczÄĹliwi. Na Szkole WspĂłlnoty, gdy razem siedzieliĹmy w kĂłĹku, wyobraĹźaĹam sobie Boga stojÄ
cego w samym Ĺrodku i nas poĹÄ
czonych z Nim promieniami⌠To jest KtoĹ, dziÄki komu mogĹam poznaÄ tak wiele wspaniaĹych osĂłb.
Na Szkole WspĂłlnoty rozmawialiĹmy o tym, czym jest wiara, po co wierzymy, co nam to daje. W czwartek, kiedy w ciszy schodziliĹmy z gĂłry, zadaĹam sobie te pytania jeszcze raz i naprawdÄ nie wiem skÄ
d, ale od razu otrzymaĹam odpowiedĹş. Tak, dziÄki wierze jestem szczÄĹliwa. ChodzÄ do szkoĹy katolickiej, z ktĂłrej jestem zadowolona. WstajÄ
c rano, nie idÄ do niej jak do najgorszego miejsca na Ĺwiecie, podoba mi siÄ tam. NaleĹźÄ do Szkolnego KoĹa âCaritasâ, dziÄki czemu bardziej mogÄ pomagaÄ innym ludziom. ChciaĹam to robiÄ juĹź w szkole podstawowej, ale nie byĹo takiej moĹźliwoĹci. WierzÄ, jestem i pomagam potrzebujÄ
cym. Gdybym nie miaĹa wiary, nie poszĹabym do tego gimnazjum, nie przyjechaĹabym na te wspaniaĹe wakacje, nie miaĹabym z Kim rozmawiaÄ wieczorem, gdy siedzÄ sama w pokoju. UĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe tak naprawdÄ w Ĺźyciu jestem szczÄĹliwa dziÄki wierze, to ona daje mi radoĹÄ.
Te wakacje byĹy niezapomniane. PozwoliĹy mi inaczej spojrzeÄ na rzeczy, ktĂłre mnie spotykajÄ
. Ta myĹl narodziĹa siÄ podczas tych wakacji i poruszyĹa moje serce. To byĹ jeden z najlepszych tygodni w moim Ĺźyciu. Wiara = SzczÄĹcie.
Diana, BiaĹystok
CZY MOĹťNA PRAGNÄÄ CZEGOĹ WIÄCEJ?
JadÄ
c na wakacje mĹodzieĹźowe, wyczekiwane z niecierpliwoĹciÄ
od kilku dĹugich miesiÄcy, zadawaĹam sobie pytania, czy bÄdzie tak samo piÄknie jak podczas ferii zimowych w Lubachowie, i czy przeĹźyjemy to samo drĹźenie serca, jakiego doĹwiadczyliĹmy podczas tamtych kilku lutowych dni. OdpowiedĹş pojawiĹa siÄ juĹź niebawem.
Do MaĹego Cichego zjechaliĹmy siÄ z caĹej Polski: Opola, Legnicy, Rzeszowa, Ĺwidnicy, BiaĹegostoku, Lutyni, Krakowa, Zdzieszowic, Warszawy, RadomiaâŚ. Ponad sto osĂłb, od gimnazjalistĂłw po studentĂłw. DzieliĹo nas miejsce, w ktĂłrym mieszkamy na co dzieĹ, wiek, zainteresowania. ĹÄ
czyĹo natomiast pragnienie odnowienia wĹasnego âjaâ w Towarzystwie, ktĂłre dÄ
Ĺźy do tego samego celu â Ĺźycia w Chrystusie.
Z pewnoĹciÄ
wielu z nas ĹźywiĹo wobec tego tygodnia spÄdzonego w sercu Tatr pewne nadzieje, miaĹo swĂłj wĹasny projekt na wakacje. Podobnie byĹo ze mnÄ
. ChciaĹam z caĹych siĹ przeĹźyÄ je jak najlepiej, angaĹźowaÄ siÄ we wszystko, co tylko moĹźliwe, i wycisnÄ
Ä z nich ostatniÄ
kroplÄ. Wszystko piÄknie ukĹadaĹo siÄ aĹź jeden dzieĹ, a potem rzeczywistoĹÄ zweryfikowaĹa moje projekcje. OkazaĹo siÄ, Ĺźe niekoniecznie wszystko musi iĹÄ po mojej myĹli. PrzyszĹa frustracja i rozczarowanie, niezadowolenie z samej siebie i pytanie o sens swoich ograniczeĹ. OdpowiedĹş na ten stan rzeczy pojawiĹa siÄ na najbliĹźszej Szkole WspĂłlnoty. UderzyĹo mnie zdanie ksiÄdza CarrĂłna: âJesteĹmy razem, przyjaciele, by towarzyszyÄ sobie, by siÄ wspieraÄ, by nawzajem wobec siebie ĹwiadczyÄ, Ĺźe poĹrĂłd wszystkich naszych ograniczeĹ moĹźna tak ĹźyÄ â ograniczenia nie majÄ
tu nic do gadania, przestaĹmy siÄ nimi zasĹaniaÄ, one nie majÄ
nic do gadaniaâ. Dlatego na kaĹźdych wakacjach chcÄ na nowo uczyÄ siÄ zachwycaÄ ObecnoĹciÄ
Chrystusa we wspĂłlnym przeĹźywaniu wiary. Niekoniecznie skupiajÄ
c siÄ na sobie, ale wspĂłĹdzielÄ
c i pomagajÄ
c sobie nawzajem w osÄ
dzaniu tego, co siÄ nam przydarza.
A co nam siÄ przydarzyĹo w MaĹem Cichem? Wiele piÄknych momentĂłw, tym piÄkniejszych, Ĺźe niezaplanowanych przez nas i wspĂłĹdzielonych. WspĂłlne Ĺpiewy tworzyĹy jednoĹÄ, ktĂłrej nie daĹo siÄ zaprzeczyÄ. PiÄkno gĂłr aĹź krzyczaĹo obecnoĹciÄ
Boga. Trudno byĹo mi uwierzyÄ i zrozumieÄ, Ĺźe mimo wszystko jesteĹmy tak naprawdÄ wiÄksi od tych gĂłr. Bo one zostaĹy stworzone specjalnie dla nas. Podobnie zresztÄ
jak caĹy WszechĹwiat. Bo przecieĹź âgdyby Pan BĂłg ustawiĹ orbitÄ nieco bliĹźej lub dalej Ziemi, nie moglibyĹmy w ogĂłle zaistnieÄâ. Kim w takim razie jest czĹowiek, Ĺźe BĂłg siÄ nim tak zajmuje? Wszyscy jesteĹmy zaleĹźni od czegoĹ wiÄkszego, ta zaleĹźnoĹÄ jednak czyni nas prawdziwie wolnymi.
Bardzo pomogĹy mi takĹźe rozmowy z osobami, ktĂłre z Ruchem miaĹy do czynienia po raz pierwszy. ZachwyciĹa mnie ich otwartoĹÄ i niewinne oczarowanie momentami, ktĂłre dla mnie sÄ
juĹź oczywiste. Jak na przykĹad fakt, Ĺźe âmy ciÄ
gle tu wszyscy Ĺpiewamyâ czy lekkie zdziwienie na widok ksiÄdza Jurka, ktĂłry bawiĹ siÄ z nami w PasaĹa woĹki. A potem â gwaĹtowne pragnienie bycia czÄĹciÄ
tego wszystkiego, co jeszcze kilka dni wczeĹniej byĹo zupeĹnie obce.
Po powrocie z wakacji wcale nie czuĹam, Ĺźe to koniec. WrÄcz przeciwnie, daĹy mi one siĹÄ do tego, by peĹniej oraz bardziej rozumnie i Ĺwiadomie przeĹźywaÄ kolejne dni. PrzypomniaĹy, Ĺźeby nie przestawaÄ radowaÄ siÄ smakiem Ĺźycia. Bo ârozumienie wiary to rozumienie rzeczywistoĹciâ. A to, na co czeka nasze serce, juĹź jest. Czy moĹźna pragnÄ
Ä czegoĹ wiÄcej?
Karolina, Ĺwidnica
ODNALEĹšÄ ĹšRĂDĹO
âĹťeby ĹşrĂłdĹo odnaleĹşÄ, trzeba iĹÄ ciÄ
gle w gĂłrÄ, iĹÄ ciÄ
gle w gĂłrÄ strumieniaâ â te sĹowa przychodzÄ
mi do gĹowy na wspomnienie wakacji mĹodzieĹźowych w MaĹem Cichem. WspĂłlne posiĹki, wycieczki, zabawy, modlitwa. Wszystko na swoim miejscu. No, prawie wszystko, pomijajÄ
c wczesne Ĺniadania⌠ByĹy to moje pierwsze ruchowe wakacje.
Bardzo miĹo wspominam ten czas, gorÄ
co myĹlÄ o ludziach, ktĂłrych tam spotkaĹam. Kiedy to wszystko staje mi przed oczyma, oprĂłcz ogromnej ochoty na powrĂłt do tatrzaĹskiego raju, na moje usta ciĹnie siÄ podziÄkowanie. Nie tylko dla organizatorĂłw, ale dla samego Boga. Wiem, Ĺźe czĹowiek nie byĹyby w stanie sprawiÄ, Ĺźeby to wszystko byĹo aĹź tak piÄkne. Potrzebuje do tego OpatrznoĹci, cichego wsparcia. KogoĹ, kto zawsze bÄdzie czuwaĹ. I tÄ
osobÄ
jest BĂłg. DziÄkujÄ Ci wiÄc, Wielki Ojcze, za to, Ĺźe mogĹam tam byÄ, Ĺźe stworzyĹeĹ tych ludzi, Ĺźe pokazaĹeĹ mi drogÄ do ĹşrĂłdĹa.
Przez te niecaĹe siedem dni, nauczyĹam siÄ wiÄcej niĹź przez wszystkie poprzednie lata mojego Ĺźycia. Przede wszystkim zmieniĹo siÄ bardzo podejĹcie do czytania tekstu. WczeĹniej czytanie szĹo mi opornie. Mniej rzeczy rozumiaĹam, na wiele nie zwracaĹam uwagi. BrakowaĹo mi motywacji, czegoĹ, co pomagaĹoby mi zrozumieÄ prawdÄ. Tymczasem na wakacjach coĹ sprowokowaĹo mnie do zgĹÄbiania tajemnicy, do szukania odpowiedzi. ZachÄciĹ mnie do tego film OpowieĹci z Narnii. PowrĂłt WÄdrowca do Ĺwitu. OglÄ
daĹam go wczeĹniej wiele razy, ale nie znalazĹam w nim gĹÄbszego przesĹania. ZmieniĹa to prezentacja Zosi Jurek, ktĂłra pokazaĹa jego wartoĹÄ, mĂłwiÄ
c o obecnych w nim symbolach. ZapragnÄĹam oglÄ
dnÄ
Ä go jeszcze raz, doszukujÄ
c siÄ w nim czegoĹ znaczÄ
cego. I udaĹo mi siÄ. ZobaczyĹam znaki, ktĂłre wczeĹniej byĹy dla mnie niezauwaĹźalne. Dlatego zaczÄĹam siÄ bardziej przykĹadaÄ do czytania tekstu. Na SzkoĹÄ WspĂłlnoty szĹam z wielkÄ
ochotÄ
, wczeĹniej siÄ do niej przygotowujÄ
c. Zawsze znalazĹ siÄ ktoĹ, kto wytĹumaczyĹ mi to, co byĹo dla mnie niejasne, kto podzieliĹ siÄ doĹwiadczeniem. Bezinteresownie, bez dopraszania siÄ.
WiedziaĹam teĹź wczeĹniej, Ĺźe wiara powinna byÄ w moim Ĺźyciu najwaĹźniejsza, Ĺźe to ona ma wyznaczaÄ jego tor, ale niespecjalnie to do mnie trafiaĹo. PrzebywajÄ
c jednak wĹrĂłd ludzi, ktĂłrzy ĹźyjÄ
tym, co ja, ktĂłrzy na gĂłrskim szlaku dzielili siÄ ze mnÄ
swoim doĹwiadczeniem, ktĂłrzy pomagali mi iĹÄ, kiedy nie byĹam w stanie zejĹÄ z gĂłry, zrozumiaĹam, Ĺźe wiara jest czymĹ innym niĹź tylko znakiem wyznaczajÄ
cym drogÄ Ĺźycia. Jest nadziejÄ
, wsparciem. A BĂłg nie jest nieosiÄ
galnym mocarzem, zasiadajÄ
cym w niebiosach i surowym wzrokiem spoglÄ
dajÄ
cym na ziemiÄ, ale miĹosiernym Ojcem, troskliwym Pasterzem, ktĂłry broni i troszczy siÄ o swoje owce. To wĹaĹnie zrozumiaĹam w MaĹem Cichem.
DuĹźo daĹa mi sama obecnoĹÄ ludzi, przyjaciĂłĹ. Nie anonimowych osĂłb albo zwykĹych znajomych poznanych na wakacyjnym wyjeĹşdzie, ale przyjaciĂłĹ. Jestem w stu procentach pewna, Ĺźe mogÄ ich tak nazwaÄ. SÄ
to ludzie, ktĂłrzy pragnÄ
Twojego szczÄĹcia. Francesco podczas ferii zimowych w Lubachowie powiedziaĹ: ,,Nie znam ciÄ, a ty nie znasz mnie, oboje jednak chcemy dla siebie dobrze, poniewaĹź idziemy tÄ
samÄ
drogÄ
â. W kaĹźdej chwili przekonywaĹam siÄ, jak trafna jest to myĹl, jak dokĹadnie opisuje relacje w Ruchu. Nasza przyjaĹşĹ, bÄdÄ
c przyjaĹşniÄ
ugruntowanÄ
w Bogu, jest wieczna.
WyniosĹam z tych wakacji wiele wartoĹci i wskazĂłwek. ZnalazĹam odpowiedzi na moje pytania. PosiadĹam ogromnÄ
wiedzÄ, ktĂłrej wczeĹniej nie miaĹam. BojÄ siÄ tylko, Ĺźe nie bÄdÄ potrafiĹa tego odpowiednio wykorzystaÄ, Ĺźe w ferworze Ĺźycia codziennego zgubiÄ wszystkie wskazĂłwki, Ĺźe nie bÄdÄ potrafiĹa sobie poradziÄ z kĹopotami, zapomnÄ o wszelkich wpojonych mi wartoĹciach. Wiem jednak, Ĺźe poznaĹam przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy, kiedy siÄ zgubiÄ, pomogÄ
mi, ktĂłrzy wesprÄ
mnie swoim ramieniem. MogÄ jednak obiecaÄ, Ĺźe na pewno bÄdÄ siÄ bardzo staraĹa mieÄ ciÄ
gle przed oczyma MaĹe Ciche i ĹźyÄ tak, jak ĹźyĹam tam.
Karolina, Lutynia
PIÄKNE DOĹWIADCZENIE
Jednym z powodĂłw, dla ktĂłrych uczestniczyĹam w wakacjach dla mĹodzieĹźy, byĹo pragnienie przekazania piÄknego doĹwiadczenia, ktĂłre mnie spotkaĹo i nadaĹo mojemu Ĺźyciu nowÄ
orientacjÄ i perspektywÄ. DoĹwiadczenia, ktĂłre trwa juĹź 25 lat. Dni spÄdzone wspĂłlne z mĹodzieĹźÄ
pokazaĹy mi, jak bardzo ogarnia nas obecnoĹÄ Chrystusa, dziÄki nim wrĂłciĹam do korzeni swojej historii. PeĹne szczÄĹcia i wdziÄcznoĹci twarze, sposĂłb, w jaki przeĹźywaliĹmy modlitwÄ, zabawÄ, wycieczki, a szczegĂłlnie wypowiedzi na Szkole WspĂłlnoty powodowaĹy, Ĺźe czuĹam zdumienie i doĹwiadczaĹam dotykajÄ
cej mnie obecnoĹci Chrystusa.
Anette, Ĺwidnica