CO ODKRYĹAM W ROKU BEZINTERESOWNOĹCI
Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, w tym roku po raz pierwszy rozpoczÄĹam pracÄ w otwartym, bezpĹatnym centrum pomocy w nauce Portofranco. Pierwszego dnia mĂłj pierwszy uczeĹ Luca przyniĂłsĹ do tĹumaczenia tekst z Ĺaciny. Pod koniec lekcji zapytaĹ mnie, dlaczego ja, majÄ
c mÄĹźa, dzieci i pracÄ, ofiarujÄ bezinteresownie swĂłj czas jemu i innym nieznanym sobie dzieciom. PowiedziaĹam do siebie: âCo ja mu teraz powiem? Chryste, mogĹeĹ poczekaÄ chociaĹź godzinÄ, bym mogĹa znaleĹşÄ racjÄ tego, co robiÄ!â. WymamrotaĹam jakÄ
Ĺ bezsensownÄ
odpowiedĹş, w ktĂłrÄ
sama nie wierzyĹam. MijaĹy miesiÄ
ce, podczas ktĂłrych uczyĹam teĹź w gimnazjum. Rok szkolny zakoĹczyĹ siÄ boleĹnie â na trzy dni przed koĹcem zajÄÄ na raka mĂłzgu zmarĹa jedna z moich uczennic z trzeciej klasy, Chiara. Ostatnie dni w szkole naznaczyĹy wiÄc wszystkich bĂłlem, u wielu bĂłl ten zmieszany byĹ z gniewem i buntem. ZauwaĹźyĹam, Ĺźe Ĺşle czujÄ siÄ w tej atmosferze, poniewaĹź byĹo w niej coĹ dziwnego â miaĹam wraĹźenie, Ĺźe miÄdzy nami, dorosĹymi, trwa rywalizacja w okazywaniu smutku, Ĺez⌠CaĹe to zakĹopotanie pojawiĹo siÄ we mnie wobec rzeczywistoĹci, ktĂłra siÄ narzucaĹa â klasa 14-sto latkĂłw wydawaĹa siÄ dziwnie reagowaÄ na tÄ ĹmierÄ, ktĂłrÄ
tak trudno byĹo zrozumieÄ: nie rozmawiali w ogĂłle o tym, co siÄ staĹo, mieli twarze bez wyrazu, wygĹupiali siÄ jak zwykle. W czwartek na ostatnich zajÄciach zapytali mnie delikatnie, czy to prawda, Ĺźe ich klasa nie bÄdzie mogĹa ĹwiÄtowaÄ z okazji zakoĹczenia roku szkolnego. ZapytaĹam dlaczego, wtedy powiedziano mi, Ĺźe jedna z nauczycielek, niemal ze zĹoĹciÄ
, powiedziaĹa im, Ĺźeby nawet nie myĹleli o przygotowaniu czegoĹ na nastÄpny dzieĹ, bo ânie ma czego ĹwiÄtowaÄâ. Na co ja ich uspokoiĹam i zachÄciĹam, by ĹwiÄtowali bardzo dyskretnie, tak by nie obraziÄ uczuÄ innych, i przynieĹli coĹ na poĹźegnanie na moje zajÄcia. NadszedĹ piÄ
tek, wieĹÄ o tym, Ĺźe moja klasa przyniosĹa ciastka, tajemniczo obiegĹa szkoĹÄ. NiektĂłrzy koledzy byli wĹciekli, za drzwiami mojej klasy sĹychaÄ byĹo rozlegajÄ
ce siÄ z mojego powodu sprzeczki; inni w ogĂłle siÄ do mnie nie odzywali, kiedy przechodziĹam obok. UspokoiĹam najpierw uczniĂłw, a potem po raz pierwszy pomogĹam im porozmawiaÄ o tym, co wydarzyĹo siÄ w ostatnich dniach, oraz o tym, co myĹlÄ
. Wtedy okazaĹo siÄ, Ĺźe za ich wygĹupami w minionych dniach nie kryĹa siÄ powierzchownoĹÄ, ale niewyobraĹźalne przygnÄbienie. ZauwaĹźyĹam, Ĺźe zapomnieliĹmy o nich. Wszyscy byliĹmy zmiaĹźdĹźeni swoim bĂłlem, ale przecieĹź oni wciÄ
Ĺź tam byli. WziÄliĹmy ich milczenie za oziÄbĹoĹÄ, a tymczasem pod ich wesoĹkowatoĹciÄ
kryĹy siÄ pytania, o ktĂłrych nie potrafili mĂłwiÄ. PoczuĹam siÄ schwytana przez TajemnicÄ, ktĂłra przyzywaĹa mnie do tego, by z nimi byÄ w prostocie. Chiara odeszĹa, ale uczniowie pozostali i prosili o to, by z nimi byÄ, chcieli zobaczyÄ na mojej twarzy, rĂłwnieĹź w tym bolesnym wydarzeniu, radoĹÄ, nadziejÄ. Po ostatnim dzwonku, przyszli do mnie, rzucajÄ
c w mojÄ
stronÄ maĹe papierowe szybowce (przypominali bohaterĂłw filmu Pan od muzyki), na ktĂłrych napisali: âDziÄkujemyâ. NastÄpnego dnia wszyscy przyszli na pogrzeb, nawet ci, ktĂłrzy nie zdali do nastÄpnej klasy. ZrozumiaĹam nagle, Ĺźe wychowuje tylko ten, kto ma nadziejÄ. PomyĹlaĹam o pierwszej lekcji w Portofranco, o pytaniu Luki i o mojej beznadziejnej odpowiedzi. Dzisiaj wiedziaĹabym, co mu odpowiedzieÄ: ofiarowaĹam swĂłj czas, poniewaĹź mam wielkÄ
nadziejÄ.
Grazia, Como
PUDEĹKO CODZIENNOĹCI, KTĂRE TRZEBA ZAPEĹNIÄ
Drogi ksiÄĹźe CarrĂłnie, trafiĹam do szpitala z powodu ryzyka przedwczesnego porodu. Dni w szpitaludĹuĹźyĹy siÄ niemiĹosiernie. ZaczÄĹam w koĹcu czytaÄ ksiÄ
ĹźeczkÄ z Rekolekcji, siÄgnÄĹam teĹź po liturgiÄ godzin, w ten sposĂłb czuĹam siÄ trochÄ mniej samotna. Pewnego dnia, gdy patrzyĹam przez okno na jaskĂłĹki, myĹlaĹam, jak dĹugie sÄ
godziny w szpitalu i jak bardzo siÄ nudzÄ. Jaka jednak byĹa róşnica miÄdzy mnÄ
w szpitalu a mnÄ
w pracy? Ĺťadnej. Tylko taka, Ĺźe codzienne obowiÄ
zki wypeĹniaĹy pudeĹko mojej codziennoĹci, w ten sposĂłb dni mijaĹy po prostu szybciej. A ja? Teraz w szpitalu moje pudeĹko codziennoĹci zostaĹo opróşnione z obowiÄ
zkĂłw. A ja? RozpoznaĹam, Ĺźe jestem obojÄtna na widok jaskĂłĹek oraz na to, by spodziewaÄ siÄ czegoĹ od kolejnych moich dni. Tego samego wieczoru przyszedĹ do mnie w odwiedziny mÄ
Ĺź. PowiedziaĹam mu o tym, Ĺźe niepokoiĹam siÄ nieco o nasze maleĹstwo, wtedy on, patrzÄ
c przez okno, zacytowaĹ zdanie: âJesteĹmy kimĹ, kto czeka na tego, kto nadchodziâ. Zdanie to, mimo Ĺźe sĹyszaĹam je tysiÄ
c razy, uderzyĹo mnie bardziej niĹź zwykle. ZrozumiaĹam, Ĺźe potrzeba czujnego âjaâ, ktĂłre oczekuje, a oczekiwania tego nie mogÄ
wypeĹniaÄ codzienne obowiÄ
zki, ale KtoĹ, kto przychodzi, przychodzi dla mnie. Teraz rozumiem pierwszy punkt Rekolekcji â wĹadza nie dziaĹa, kaĹźÄ
c czyniÄ ci zĹo, dziaĹa, znieczulajÄ
c twoje âjaâ. Jestem teraz w domu i muszÄ odpoczywaÄ. Czytam SzkoĹÄ WspĂłlnoty, mam trudnoĹci z jej zrozumieniem, ale czytam raz, a potem kolejny. Moje dni wciÄ
Ĺź sÄ
pozbawione obowiÄ
zkĂłw, przebudzenie dokonuje siÄ powoli, ale oczekiwanie siÄ wypeĹnia, a ja wzrastam.
Chiara, Werona
WIDOWISKO PRZEMIANY
Nie kĹamiÄ, mĂłwiÄ
c, Ĺźe na moich oczach dokonaĹ siÄ cud. Moja mama od lat Ĺźyje z tatÄ
w separacji i w nastÄpstwie róşnych wydarzeĹ wiele wycierpiaĹa przez adwokatĂłw, pieniÄ
dze⌠O ile jednak przez caĹy ten czas widziaĹam, jak wiele bĂłlu doĹwiadcza i jak jest smutna z powodu tej sytuacji, teraz, gdy na niÄ
patrzÄ, wydaje mi siÄ, Ĺźe widzÄ zupeĹnie innÄ
osobÄ. WczeĹniej, gdy wracaĹa do domu, prawie zawsze byĹa zdenerwowana, teraz natomiast duĹźo rozmawia przez telefon ze swoimi przyjaciĂłĹmi, ktĂłrzy pomagajÄ
jej iĹÄ tÄ
drogÄ
, jakÄ
jest Ĺźycie. Na podstawie drobiazgĂłw â jak na przykĹad jej sposobu ubierania siÄ, gĹosu, sposobu gotowania dla mnie i dla mojej siostry, ĹźartĂłw i nieustannego Ĺmiechu, sprzÄ
tania w domu â muszÄ przyznaÄ, Ĺźe wtargnÄĹo tutaj CoĹ, albo lepiej, KtoĹ, kto tak bardzo jÄ
zmieniĹ. PozwoliĹa siÄ najzwyczajniej pochwyciÄ i pociÄ
gnÄ
Ä Temu, ktĂłry wszystko czyni. O ile wczeĹniej byĹa zmÄczona i cyniczna wobec niektĂłrych faktĂłw, teraz pamiÄtajÄ
c o tym, co jej siÄ wydarza, w konsekwencji moĹźe tylko zachowywaÄ siÄ tak a nie inaczej, poniewaĹź zobaczyĹa, Ĺźe jest kochana bezgranicznie i bezwarunkowo. StaĹo siÄ to moĹźliwe dziÄki twarzom przyjacióŠi nie tylko. PozwoliĹa siÄ caĹkowicie pochwyciÄ temu, co oni spotkali, a czego ona poszukiwaĹa od lat, czemuĹ wyjÄ
tkowemu. Teraz potrafi ĹmiaÄ siÄ na swĂłj sposĂłb z sytuacji, ktĂłra przez tyle czasu sprawiaĹa jej bĂłl, tylko dlatego Ĺźe odkryĹa, co znaczy byÄ zakochanym. MĂłwi mi z bĹyskiem w oku: âTak jak kiedyĹ, gdy wyszĹam za mÄ
Ĺź, byĹam zakochana w moim mÄĹźu, tak teraz jestem zakochana w Chrystusie!â.
Autorka znana redakcji
SIĹOWNIA, PSYCHOLOG I PUSTKA W ĹRODKU
PrzyjechaĹa do mnie kuzynka z Neapolu. JesteĹmy zupeĹnie od siebie róşne: ma 43 lata, nosi szpilki nawet w domu, codziennie chodzi na siĹowniÄ. W poniedziaĹek wieczorem wybuchĹa pĹaczem, mĂłwiÄ
c: âMam w Ĺrodku pustkÄ, dziurÄ, brak. ChodzÄ do psychologa, ale pustka i tak pozostaje⌠CoĹ jest ze mnÄ
nie w porzÄ
dku!â. Na co ja, widzÄ
c jÄ
dopiero czwarty raz w caĹym swoim Ĺźyciu, powiedziaĹam jej: âJa rĂłwnieĹź czujÄ tÄ samÄ
tÄsknotÄâ. Wtedy ona kontynuowaĹa: âTak, tÄsknota to dobre okreĹlenie!â. DosĹownie uĹźyĹa tych sĹĂłw (nie naleĹźy do Ruchu, nie chodzi teĹź do koĹcioĹa). PrzytuliĹam jÄ
i powiedziaĹam: âWszystko z tobÄ
jak najbardziej w porzÄ
dku! Nie jesteĹmy same!â. PrzeczytaĹam jej Leopardiego i te wersy Luziego: âCzego brakiem jest ten brak, / ktĂłry w jednej chwili ciÄ wypeĹnia, / o serce?â. A ona: âNikt nigdy nie opisaĹ mi tego tak dobrzeâ. NastÄpnego wieczoru poszĹa ze mnÄ
i moimi przyjaciĂłĹkami na kolacjÄ. OpowiedziaĹam im o naszej rozmowie, a wtedy one zaczÄĹy mĂłwiÄ o sobie. Gdy wracaĹyĹmy, moja kuzynka wyznaĹa mi: âCzuĹam siÄ naprawdÄ przygarniÄta, potraktowana powaĹźnie. Najbardziej jednak wprawiĹo mnie w zdumienie to, Ĺźe naprawdÄ siÄ mnÄ
zainteresowaĹyĹcie, aby lepiej zrozumieÄ siebie. Z moimi przyjaciĂłĹkami spotykam siÄ co najwyĹźej po to, by poplotkowaÄ o innych. CzujÄ, Ĺźe wy jesteĹcie bardziej moimi przyjaciĂłĹkami niĹź oneâ. Za chwilÄ dodaĹa: âMyĹlaĹam, Ĺźe brakuje mi dziecka, ale wy macie duĹźo dzieci, a jednak odczuwacie to samo. SkĹaniaĹam siÄ do przekonania, Ĺźe chodzi moĹźe o innego mÄĹźczyznÄ, ale ta tÄsknota i tak pozostajeâ. Na zakoĹczenie zaĹ powiedziaĹa: âChciaĹabym mĂłc spotykaÄ siÄ z tobÄ
codziennieâ. ZauwaĹźam radykalnÄ
róşnicÄ miÄdzy sobÄ
a niÄ
â nasza tÄsknota jest zupeĹnie inna. Dla niej jest ona okazjÄ
do tego, by krzyczeÄ: âObecnoĹci, ktĂłrej tak bardzo mi brakuje, jeĹli jesteĹ, ukaĹź mi siÄ!â. Dla mnie natomiast od 2,5 roku jest to uprzywilejowana okazja do tego, by ĹźebraÄ: âTy, ktĂłry wyszedĹeĹ mi naprzeciw, czyĹ mnie coraz bardziej Jednym z TobÄ
â.
Cristina, Bergamo
SPRZEDAĹť âTRACCEâ Z ZAPROSZENIEM NA KOLACJÄ
We wrzeĹniu ubiegĹego roku, gdy pracowaliĹmy nad tekstem miÄdzynarodowej assemblei, Davide sprowokowaĹ nas: âKsiÄ
dz CarrĂłn pyta nas tutaj o to, jak odpowiadamy Chrystusowi, jaka jest nasza odpowiedĹş na to, z czym On do nas teraz wychodziâ. RozglÄ
dnÄ
Ĺem siÄ wokóŠi zauwaĹźyĹem,Ĺźe od lat sprzedaĹź âTracceâ utrzymuje siÄ na staĹym poziomie. PomyĹlaĹem, by zaproponowaÄ pismo ludziom wychodzÄ
cym z koĹcioĹa, do ktĂłrego chodzÄ na mszÄ Ĺw. PrzeĹamawszy onieĹmielenie, zaczÄ
Ĺem sprzedawaÄ âTracceâ oraz mĂłwiÄ o powodach, dla ktĂłrych tam byĹem. Pewnego razu podchodzi do mnie kobieta, ktĂłra biorÄ
c pismo, skarĹźy siÄ, Ĺźe i tak go nie przeczyta z powodu braku czasu. Wtedy jej odpowiedziaĹem: âProszÄ zaprosiÄ mnie kiedyĹ na kolacjÄ, to poczytamy razemâ. Na co odparĹa, Ĺźe czemu nie, i odeszĹa. OpowiedziaĹem o tym zdarzeniu Giuseppe, na co on, nie pozwalajÄ
c mi nawet nabraÄ oddechu, powiedziaĹ mi: âNie czekaj, aĹź ona zaprosi ciebie, ty jÄ
zaproĹ, co wiÄcej, zaproĹ wszystkich tych, ktĂłrzy kupiÄ
ÂŤTracceÂť, by przyszli i byĹcie poczytali razemâ. W nastÄpnym miesiÄ
cu wĹaĹnie tak zrobiĹem â wszystkim tym, ktĂłrzy kupili ode mnie âTracceâ, proponowaĹem wspĂłlnÄ
lekturÄ w sobotÄ wieczorem, a przy okazji teĹź kolacjÄ. ZaczÄliĹmy w listopadzie ze wspomnianÄ
kobietÄ
i trzema innymi osobami; teraz jest nas ponad 20 osĂłb i musimy znaleĹşÄ wiÄksze miejsce na spotkania, poniewaĹź przywiÄ
zanie do gestu wzrasta. Ponadto z tymi z grupy, ktĂłrzy okaĹźÄ
gotowoĹÄ, zaczniemy sprzedawaÄ âTracceâ, wraz z zaproszeniem na kolacjÄ, rĂłwnieĹź w innych koĹcioĹach.
Gianfranco, Ostra (Ankona)
LIST Z WAKACJI
Na wakacje w JarnoĹtĂłwku czekaĹam od roku, tym bardziej Ĺźe z powodu narodzin Agatki i koniecznoĹci opieki nad niÄ
nie mogĹam uczestniczyÄ (tak przynajmniej to sobie tĹumaczyĹam) ani w Inauguracji, ani w beatyfikacji, ani teĹź w rekolekcjach. Swego rodzaju przebudzenie, po blisko pĂłĹtorarocznym okresie zajmowania siÄ cĂłrkÄ
, nastÄ
piĹo w momencie, gdy zdaĹam sobie sprawÄ, iĹź na rekolekcje do Ĺwidnicy przy lepszej organizacji mogĹam pojechaÄ. Tymczasem coĹ uĹpiĹo mojÄ
czujnoĹÄ i dyspozycyjnoĹÄ: moĹźe wziÄĹo gĂłrÄ zmÄczenie macierzyĹstwem i poczucie obowiÄ
zku? PojawiĹa siÄ myĹl: âCo przekaĹźÄ mojej cĂłrce, jeĹli pozbawiÄ siebie tych waĹźnych spotkaĹ i wydarzeĹ?â. Pytanie staĹo siÄ jeszcze bardziej palÄ
ce, gdy okazaĹo siÄ, Ĺźe ponownie jestem w ciÄ
Ĺźy. Ogromna potrzeba ponownego pogĹÄbienia spojrzenia na samÄ
siebie oraz ĹwiadomoĹÄ koniecznoĹci nawrĂłcenia dojrzaĹa we mnie wraz z lekturÄ
tegorocznych Rekolekcji Bractwa.Do JarnoĹtĂłwka przyjechaĹam mocno przeziÄbiona. WiedziaĹam, Ĺźe nie bÄdÄ mogĹa uczestniczyÄ we wszystkich propozycjach. CieszyĹam siÄ jednak na spotkanie z przyjaciĂłĹmi, wspĂłlne posiĹki, rozmowy. W poniedziaĹek rano miaĹa byÄ lekcja prowadzona przez ksiÄdza Jurka. Od Ĺniadania wiele osĂłb oferowaĹo mi swojÄ
pomoc w opiece nad AgatÄ
. ByĹam im za to wdziÄczna, odmawiaĹam jednak. âMuszÄ przecieĹź poradziÄ sobie sama, inni majÄ
wiÄcej dzieci, a ofiarujÄ
mi swoje wsparcieâ â mĂłwiĹam sobie. Nie docieraĹo do mnie, Ĺźe wszyscy chcieli mi umoĹźliwiÄ wysĹuchanie lekcji, Ĺźe w ten sposĂłb sam Chrystus prĂłbowaĹ do mnie przemĂłwiÄ. Na lekcjÄ poszĹam wiÄc z AgatkÄ
, gdy jednak zaczÄĹa siÄ nudziÄ i trochÄ haĹasowaÄ, pogodzona z losem poddaĹam siÄ okolicznoĹciom i zabraĹam cĂłrkÄ z sali. Na korytarzu wpadĹam na DorotÄ, ktĂłra zaoferowaĹa mi swojÄ
pomoc, mĂłwiÄ
c: âIdĹş na lekcjÄ, ja zajmÄ siÄ AgatkÄ
â. Wtedy dotarĹo do mnie, Ĺźe to jest dla mnie szansa. WystarczyĹa chwila uwagi i moĹźliwoĹÄ skupienia siÄ, by usĹyszeÄ sĹowa: âZazwyczaj dokonujemy bĹÄdnego osÄ
du, wychodzÄ
c od naszych ograniczeĹ (...), podczas gdy powinniĹmy wszystko porĂłwnywaÄ z podstawowymi wymogami naszego serca (...), w ten sposĂłb bÄdziemy prawdziwi i bliĹźsi naszego przeznaczeniaâ. Od razu pomyĹlaĹam o swojej kondycji w ostatnich dwĂłch miesiÄ
cach, o kumulujÄ
cym siÄ zmÄczeniu macierzyĹstwem, o kolejnej ciÄ
Ĺźy. BudzÄ siÄ rano i niemal od razu czujÄ siÄ zmÄczona, niewyspana, zaczynam dzieĹ od ograniczeĹ, od myĹli o tym, czego nie uda mi siÄ lub czego nie mam siĹy zrobiÄ. I w ten sposĂłb,âna dzieĹ dobryâ, eliminujÄ Chrystusa z mego Ĺźycia. Nawet jeĹli staram siÄ modliÄ, ba, nawet ofiarowujÄ swĂłj trud w jakiejĹ intencji, czujÄ, Ĺźe wiara i to, co wiem o ofierze, nie ma zwiÄ
zku z mojÄ
codziennoĹciÄ
, nie podtrzymuje mnie. Moje macierzyĹstwo nagle zaczÄĹo mnie ograniczaÄ, moje ego cierpi, bo nie moĹźe realizowaÄ siÄ zawodowo, towarzysko, kulturalnie tak jak dawniej, cierpi mimo caĹej satysfakcji pĹynÄ
cej z macierzyĹstwa.DziÄki lekcji ksiÄdza Jurka towarzyszy mi myĹl: osÄ
dzaj wedĹug tego, czego pragnie twoje serce, a ono pragnie osiÄ
gnÄ
Ä swoje Przeznaczenie, wedĹug tego pragnienia osÄ
dzaj swoje codzienne zadania, twoje obecne obowiÄ
zki. Co moĹźe przynieĹÄ kobiecie wiÄksze speĹnienie niĹź wychowywanie, czyli towarzyszenie dziecku w drodze do jego Przeznaczenia? To zaczyna siÄ od karmienia, nauki chodzenia, wspĂłlnego czytania ksiÄ
Ĺźeczek, spacerĂłw, modlitwy, budowania wiÄzi w kaĹźdej drobnej czynnoĹci. I jeszcze jedno: moje dziecko, jego twarz, przypomina mi, Ĺźe Ty, Chryste, jesteĹ, a ja tak czÄsto tego nie dostrzegam.
Krystyna, Warszawa
ZAPALAJÄCA SIÄ ISKRA
Nigdy nie byĹam tak szczÄĹliwa i nie czuĹam tak wielkiego wewnÄtrznego pokoju. Kiedy przyszĹam pierwszy raz na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, pomyĹlaĹam: âJakim oni mĂłwiÄ
jÄzykiem! To doprawdy jest niezwykle trudne!â. Stopniowo jednak zapoznawaĹam siÄ z argumentami, czytaĹam raz i drugi, zastanawiaĹam siÄ i staraĹam wejĹÄ w ten sposĂłb komunikowania. I co odkryĹam? NaprawdÄ CarrĂłn jest wielki! Pomimo swojego szorstkiego traktowania ludzi, ktĂłry nie zawsze mi siÄ podoba, ale jest skuteczny, poniewaĹź to tak jakby siÄ miaĹo przed sobÄ
kogoĹ, kto tobÄ
potrzÄ
sa, ĹźebyĹ zaczÄ
Ĺ myĹleÄ. Po trzecim spotkaniu zapaliĹa siÄ we mnie iskra, ktĂłra sprawiĹa, Ĺźe zaczÄĹam rozglÄ
daÄ siÄ wkoĹo i domagaÄ siÄ wiÄcej, zbudziĹam siÄ z mojego lenistwa, z przechodzenia obojÄtnie obok spraw, z ktĂłrymi siÄ nie zgadzaĹam, i nie mam juĹź ochoty zadawalaÄ siÄ byle czym, bardziej bezpoĹrednio wskazujÄ dobro i wyraĹźam sprzeciw. CzujÄ wielkÄ
satysfakcjÄ, poniewaĹź po raz pierwszy w swoim Ĺźyciu poczuĹam, Ĺźe KtoĹ mnie kocha.
Sabrina, Mediolan