Ślady
>
Archiwum
>
2010
>
marzec / kwiecień
|
||
Ślady, numer 2 / 2010 (marzec / kwiecień) Od redakcji Nowa historia Pięć lat temu zmarł ksiądz Luigi Giussani. Dwa dni po jego odejściu, na zakończenie uroczystości pogrzebowych odprawianych w mediolańskiej katedrze pod przewodnictwem ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera, następca księdza Giussaniego, ksiądz Julián Carrón, rzucił czterdziestu tysiącom tam obecnym – a przede wszystkim sobie – wyzwanie: „Jestem pewny, że jeśli z prostotą będziemy «podążać za», poczujemy, że ksiądz Giussani jest naszym ojcem bardziej niż kiedykolwiek”. To prawda. „Ojciec bardziej niż kiedykolwiek”. A więc bardziej żywy niż kiedykolwiek. Ze względu na to, co widzieliśmy w ostatnich latach i co wciąż dzieje się na naszych oczach, teraz możemy potwierdzić to z jeszcze większą pewnością. Można mówić, można myśleć, co się chce o Ruchu Komunia i Wyzwolenie oraz o jego ograniczeniach (kto ich nie ma?), nie można jednak zaprzeczyć, że charyzmat księdza Giussaniego w tajemniczy sposób nadal podejmuje i podtrzymuje w świecie wyzwanie, które współczesna mentalność rzuca wierze: czy teraz chrześcijaństwo może zrodzić nowe stworzenie? Nie „nowe idee”, „nowe kulturalne pobudki”, „nowe zasady zachowania”, których trzeba się uczepić, ale właśnie nowe stworzenie, odmienne człowieczeństwo, ludzkie doświadczenie, dla których warto byłoby żyć i kochać. Czy jest to teraz możliwe? Ten, kto spotkał – i nadal spotyka za pośrednictwem jego dzieci – świadków podobnych księdzu Giussaniemu, może odpowiedzieć „tak”. A może to powiedzieć, stając wobec faktów, wobec czegoś, co się wydarza, wobec spotkań i chwil, które zmieniły codzienne życie tak wielu kobiet i mężczyzn. Teraz. Wątkiem łączącym wszystkie fakty oraz wszystkie historie, które znajdziecie w tych „Śladach”, począwszy od listów, jest kryjące się w nich pytanie: co pozwala im się wydarzać? Inteligencja ich protagonistów? Ich „brawura”? Zdolność do samodzielnego przezwyciężania zranień własnej słabości lub braku spójności? Niemożliwe. Potrzeba czegoś innego. Jakiś czas temu przypomniał o tym studentom ksiądz Carrón (przytaczając słowa samego księdza Giussaniego): „Znajduje się tu w środku pewien czynnik, czynnik, który decyduje o tym towarzystwie, o pewnych efektach tego towarzystwa [o tych spojrzeniach, tej nowości relacji], o pewnych oddźwiękach w tym towarzystwie, tak bardzo zdumiewający, że jeśli nie stwierdzę, że jest to coś innego, nie przyznam racji doświadczeniu”. Potrzeba „czegoś innego”, ażeby wytłumaczyć odmienne człowieczeństwo chrześcijaństwa. Potrzeba Jego Obecności. Jezusa, który się wydarza, współczesnego nam. I potrzeba naszego „tak”, naszej dyspozycyjności do tego, by pozwolić się przygarnąć z całą naszą słabością i naszym ograniczeniem. Proste, jak prostym jest wydarzenie. I dramatyczne, ponieważ jak każdy rzeczywisty fakt, który ma miejsce teraz, wciąga do gry naszą wolność. Całe życie księdza Giussaniego – dramatyczne i bogate – było przykładem tej prostoty. I całe, do samego końca, poświęcone temu, abyśmy my – ja i ty – mogli stoczyć zaciętą walkę o zdobycie tej prostoty serca, abyśmy nie bali się naszego zranionego człowieczeństwa. I tutaj właśnie zaczyna się świętowanie wiary, tej, która, jak pisze sam ksiądz Giussani w książce Czy można tak żyć?, „czyni dorosłą osobę zasadą nowej historii, sprawcą, protagonistą nowej historii w świecie, to znaczy twórcą ludu, stworzycielem ludu”. Aby móc świętować z jeszcze większą radością, znajdziecie w „Śladach” prezent: pierwszą część wywiadu, przeprowadzonego z księdzem Giussanim w 1979 roku, zatytułowanego Z jakiego życia rodzi się Komunia i Wyzwolenie?, wyjątkowy dokument wrażliwości oraz historycznej wartości charyzmatu Ruchu Komunia i Wyzwolenie. Wykorzystajmy go, by jeszcze lepiej zdać sobie z tego sprawę. Ponieważ tak naprawdę po to jesteśmy na świecie: by zaakceptować to, że zostaliśmy stworzeni, a więc, by stwarzać nową historię. A najpiękniejszą rzeczą jest fakt, że to się wydarza. Bądźmy za to wdzięczni Kościołowi i księdzu Giussaniemu. |