Ślady, numer 1 / 2010 (styczeń / luty) Spotkania
Spotkanie we Wrocławiu Relacja ze spotkania na temat encykliki Benedykta XVI Caritas in Veritate, które odbyło się 2 grudnia 2009 roku na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu Karolina Waligóra
Pomysłodawcą i inicjatorem spotkania, zorganizowanego w odpowiedzi na opublikowanie nowej encykliki Benedykta XVI Caritas in Veritate – Miłość w prawdzie, był dr Marek Biernacki, odpowiedzialny za wrocławską wspólnotę CL. Spotkanie to miało przybliżyć treść samej encykliki, ale było także pretekstem do dyskusji na tematy, które porusza Ojciec Święty, a które są ważne dla prawidłowego zrozumienia świata, w jakim żyjemy. W dyskusji, która odbyła się na wrocławskim Uniwersytecie Ekonomicznym, udział wzięli: rektor uczelni prof. dr hab. Bogusław Fiedor, biskup pomocniczy diecezji wrocławskiej prof. dr hab. Andrzej Siemieniewski oraz były marszałek Sejmu RP Marek Jurek. Forma spotkania zasadniczo opierała się na odpowiedziach na pytania stawiane kolejno przez prowadzącego dyskusję Marka Biernackiego, które odnosiły się do poszczególnych kwestii poruszanych w encyklice. Poniżej przytaczamy obszerne fragmenty wypowiedzi uczestników.
Marek Biernacki: Na początku chciałbym prosić o odpowiedź na pytanie o to, w jaki sposób kryzys finansowo-gospodarczy postrzega papież, który w swej encyklice pisze m. in.: „Rynek bowiem, kierując się jedynie zasadą równowartości zamiennych dóbr (kupno-sprzedaż) nie potrafi doprowadzić do jedności społecznej, której zresztą potrzebuje, aby dobrze funkcjonować. Bez wewnętrznych form solidarności i wzajemnego zaufania, rynek nie może wypełnić swojej ekonomicznej funkcji. Dzisiaj zabrakło tego zaufania, a utrata tego zaufania jest poważną stratą”.
Kryzys zaufania nie jest kryzysem wywodzący się z mechanizmów ekonomicznych, ale powstaje z kryzysu relacji człowieka z innymi ludźmi. W tym sensie prawdziwym tematem encykliki jest podmiot ludzki, który stoi za działalnością ekonomiczną i ją determinuje.
Bogusław Fiedor: W encyklice kryzys postrzegany jest przede wszystkim w kategoriach ideologii technokratycznej. Mamy tu więc do czynienia z pewną absolutyzacją postępu. Być może będzie to dla niektórych z Państwa niespodzianką, ale tego typu spojrzenie na postęp nie jest wyłącznie domeną nauczania Kościoła. Również w myśli ekonomicznej można znaleźć tego typu obiekcje dotyczące absolutyzowania postępu, a zwłaszcza postępu technologicznego. Drugi element odpowiedzi na to pytanie, związany jest z brakiem równowagi pomiędzy trzema elementami gospodarki: gospodarką opartą na zysku, gospodarką publiczną i ekonomią społeczną. Równowaga ta jest oparta na kryterium „dawania z potrzeby serca”. Ekonomia natomiast tej równowagi nie ma. Trzeci element wypowiedzi dotyczy spostrzeżenia, że obecnie mamy do czynienia z pewną nierównowagą dochodową w skali globalnej. Stąd apel papieża o solidarność – jednak przy zachowaniu zasady pomocniczości w skali światowej.
Bp Andrzej Siemieniewski: Myślę, że pytanie, w jaki sposób papież postrzega kryzys gospodarczy, może w trochę niebezpieczny sposób zawęzić perspektywę Benedykta XVI. Byłoby źle, gdybyśmy postrzegali tę encyklikę wyłącznie jako poświęconą tematom gospodarczym. Encyklika przede wszystkim mówi o integralnym rozwoju ludzkim. Integralny rozwój ludzki to rozwój całościowy. Należy zatem podkreślić rozwój człowieka jako osoby. Papież odsyła nas do spojrzenia całościowego, integralnego. Akurat moją uwagę zwróciła pewna myśl dotycząca edukacji. Jest to refleksja papieża dotycząca etymologii tego słowa. Edukacja wymaga tego, by wiedzieć, kim jest osoba ludzka i jaki jest cel wychowania. Wtedy możemy edukować i wychowywać do integralnego rozwoju. Jest to spojrzenie bardziej personalistyczne, odchodzące od ekonomicznego. Kolejny ważny punkt w encyklice to ten, w którym Ojciec Święty mówi, że największym bogactwem w krajach, których rozwój chcemy wspomagać, jest bogactwo ludzkie. Ograniczanie się tylko do natury i historii jest tożsame z ograniczeniem człowieka. Zawężenie do natury i historii bowiem wyklucza rozwój. Dokonują się zmiany, jak np. pomnażanie bogactw, ale nie ma rozwoju, bo słowo „rozwój” zakłada wartościowanie. Zmiany mogą prowadzić do degradacji, jeśli nie pozwalają rozwijać Bożego obrazu w człowieku, czyli tego, co papież nazywa „nienaruszalną godnością osoby ludzkiej”.
Marek Jurek: W swojej encyklice Ojciec Święty daje całą serię odpowiedzi na temat źródeł kryzysu. Pierwszą z nich jest wskazanie na zmianę charakteru przedsiębiorstwa we współczesnym świecie, na skutki własności coraz bardziej anonimowej: odejście od odpowiedzialności ekonomicznej, wiążącej decyzje gospodarcze z osobistą odpowiedzialnością majątkową.
Druga dotyczy globalizacji. Jak pisze Ojciec Święty, globalizacja nie jest żywiołem, tylko procesem społecznym, który narody powinny kontrolować. Tymczasem dzisiaj mamy do czynienia z zanikiem republikańskiej koncepcji państwa, a bez zaangażowania obywateli w sprawy swoich państw kontrola nad działaniem bezosobowych procesów społecznych będzie niemożliwa. Po prostu wolność będzie niemożliwa. Ojciec Święty pisze o zaniku solidarności we współczesnym świecie i nie jest tu utopistą, ale realistą. Cała historia XX wieku pokazuje, że motorem rozwoju jest nie tyle egoizm narodowy i prywatny, ale – solidarność narodów i solidarność narodowa. To nauka dla krajów rozwijających się.
Wspólnym źródłem przyczyn współczesnego kryzysu jest więc konsumpcjonizm, życie nastawione wyłącznie na przyjemność i korzyść. Ojciec Święty nie kwestionuje zasad ekonomii. Przekonuje jednak, że problemy współczesnego świata nie zostaną rozwiązane, jeśli ograniczymy się tylko do środków ekonomicznych i nie nastawimy się na rozwój integralny, pełnowymiarowy.
Marek Biernacki: Papież pisze: „Nie chodzi tylko o «trzeci sektor», ale o nową, obszerną i złożoną rzeczywistość, obejmującą własność prywatną i publiczną, która nie wyklucza zysku, ale uważa go za narzędzie do realizacji celów humanistycznych i społecznych”, „(...) rozwój ekonomiczny, społeczny i polityczny, jeśli chce być autentycznie ludzki, powinien uwzględniać zasadę darmowości jako wyraz braterstwa”, „(...) w tym czasie globalizacji i (...) z powodu kryzysu ekonomiczno-finansowego (...) nie tylko nie można zaniedbywać lub osłabiać tradycyjnych zasad etyki społecznej, jak przejrzystość, uczciwość i odpowiedzialność, ale (...) w stosunkach rynkowych zasada darmowości oraz logika daru jako wyraz braterstwa mogą i powinny znaleźć miejsce w obrębie normalnej działalności ekonomicznej”. Czy to, co proponuje Ojciec Święty, jest osiągalne w naszych polskich warunkach? Wiedząc, że odpowiedź wobec drugiego człowieka rodzi się na poziomie wolności jednostki, jak inicjować i zachęcać do zaangażowania w dzieła o różnym charakterze?
Bogusław Fiedor: Dla mnie, jako człowieka, który na co dzień nie zajmuje się filozofią moralną, pytanie to jest bardzo trudne. Jako chrześcijanin oczywiście akceptuję wartość braterstwa i odpowiedzialności. Jednak mam obawy, czy nie mamy tu do czynienia z pewnym rodzajem romantyzmu ekonomicznego. Papież mówi o realizacji zasady darmowości czy solidarności, nie tylko w odniesieniu do przedsiębiorstwa. Mówi także w odniesieniu do nas, jako konsumentów. To my, właśnie jako konsumenci jesteśmy odpowiedzialni za to, że mamy do czynienia z wyzyskiem dzieci w Chinach, poprzez kupowanie wytwarzanych przez nich towarów. Jest to dosyć brutalne, ale papież właśnie o tym pisze. Jednak nie koniec na tym. Benedykt XVI mówi to także w kontekście związków zawodowych. Broniąc rodzimych rynków pracy, ograniczamy rozwój krajów rozwijających się. Trzeba więc na ten problem patrzeć nie tylko przez pryzmat przedsiębiorstwa, ale także z naszej perspektywy, jako konsumentów. Jeśli zaś chodzi o realizację postulatów braterstwa i odpowiedzialności, to muszę powiedzieć, że ekonomia zmaga się z tym problemem od czasów, kiedy zajęli się nim wybitni przedstawiciele szkockiego oświecenia (np. D. Hume czy A. Smith), którzy wnieśli wielki wkład zarówno do filozofii moralnej, jak i nauki ekonomii. Generalnie, jest to kwestia zamykająca się w pytaniu, jak szeroko pojmuje się obecnie interes własny.
Bp Andrzej Siemieniewski: Kiedy słyszymy takie pojęcia, jak bezinteresowność czy braterstwo, może pojawić się w nas podejrzenie, że bujamy w obłokach. Należy pamiętać, że – jak mówił papież – bez prawdy miłość skończy się na sentymentalizmie. Będą to jakieś pozytywne uczucia, które jednak nie znajdą oparcia w rzeczywistości. Albo, jak pisze w innym miejscu Benedykt XVI, „chrześcijaństwo bez prawdy można z łatwością zamienić na magazyn dobrych uczuć”. Taki „magazyn dobrych uczuć”, jakkolwiek miło to może brzmieć, nie jest odpowiednio solidnym fundamentem. Należy pamiętać, że człowiek to nie tylko duma i chwała, ale także słabość i zło.
Mądrość Kościoła przejawia się również w tym, że zawsze brał on pod uwagę skłonność do zła, także w interpretacji faktów społecznych. Nieuwzględnianie tego, że człowiek ma „naturę zranioną”, jest powodem wielu błędów. Aspekty te, w bardzo dużym stopniu, zawarte są w pojęciu „prawda”, często używanym w tej encyklice, zatytułowanej zresztą Miłość w prawdzie. Chodzi więc o prawdę o obrazie Bożym, o dumie i chwale człowieka. Ale również o tym, co w człowieku słabe i złe. Zapominanie o tym fakcie w sferze działalności społecznej, politycznej oraz wychowania, prowadzi do wielkich nieszczęść, czego przykłady są widoczne w historii.
Marek Jurek: Ojciec Święty w całej swojej encyklice mówi, że rozwiązanie problemów ekonomii wymaga sięgnięcia poza ekonomię. Kiedy pisze, że rynek potrzebuje jedności społecznej, powtarza starą prawdę. Już Adam Smith wiedział, że rozwój narodów potrzebuje wolności, konkurencji i prawa, więc chroniącego je państwa. Jego XX-wieczni interpretatorzy zrozumieli, że wolność potrzebuje właściwego porządku społecznego. Przypomnienie o potrzebie bezinteresowności i braterstwa należy widzieć w tym kontekście. Poczucie wspólnoty rodzaju ludzkiego, braterstwo, to nie idealistyczna propozycja, ale fakt, którego przyjęcie albo odrzucenie wpływa na rzeczywistość. Zanik poczucia solidarności może podmyć same podstawy ładu, na którym opiera się wolna gospodarka i dobrobyt narodów. Miłość i bezinteresowność to również fakty, przede wszystkim normatywne: kto nie ma miłości, nie ma w sobie życia. Gdyby nie należały do rzeczywistości – przedsiębiorstwa nie uprawiałyby sponsoringu. Niestety, bardzo często jest to bezinteresowność pozorna – obliczona w pierwszym rzędzie na poklask, a nie na pomoc. Przywrócenie tu właściwego porządku, „przekierowanie” sponsoringu z logiki reklamy na logikę potrzeb, zawiera w sobie ogromny potencjał solidarności.
Marek Biernacki: Chciałbym przytoczyć kolejny cytat z encykliki: „Pomocniczość jest nade wszystko pomocą dla osoby poprzez autonomię ciał pośrednich”. Znaczyłoby to, że pomocniczość powinna stwarzać warunki, przez które osoba jest w stanie rozwinąć wszystkie swoje kreatywne możliwości, a poprzez „ciała pośrednie”, do których przynależy, stać się zdolna odpowiedzieć na potrzeby społeczeństwa.
„Społeczeństwo coraz bardziej zglobalizowane zbliża nas, ale nie czyni nas braćmi” – mówi papież. Chciałbym wobec tego zapytać: które z „ciał pośrednich” wychowuje nas do bezinteresowności oraz jak i przez kogo zachęcony współczesny człowiek, zajęty swoimi sprawami, może mądrze i bez limitów czasowych towarzyszyć drugiemu człowiekowi?
Marek Jurek: Ciała pośredniczące są niezbędne, aby państwo miało charakter naprawdę republikański – aby poszczególni ludzie i małe wspólnoty mogli uczestniczyć w sprawach całego narodu. Kiedyś były to zgromadzenia stanowe, przedstawicielstwa regionalne, korporacje zawodowe. Potem, w czasach nowożytnych – partie polityczne,samorządy, związki zawodowe, tzw. społeczeństwo cywilne. Ojciec Święty pokazuje, że dziś – w dobie intensyfikacji współpracy międzynarodowej – samo państwo narodowe też staje się ciałem pośredniczącym. Bo nie można wypracować autentycznej współpracy międzynarodowej bez udziału państw narodowych. Jeśli nie będą wyrażały potrzeb swych społeczeństw – potrzeby te będą pomijane i lekceważone przez silniejszych. Benedykt XVI uczy, że nie osiągnie się prawdziwej współpracy międzynarodowej bez aktywnej roli państw. I zwraca – w art. 41 encykliki – szczególną uwagę na narody, które jak Polska, odzyskały niepodległość, dla „których budowanie lub odbudowywanie państwa jest nadal kluczowym elementem ich rozwoju”.
Bp Andrzej Siemieniewski: Warto przy okazji zwrócić uwagę na drugie oblicze zasady pomocniczości: na najmniejsze społeczności, te najbliższe człowiekowi. Bo cóż oznacza zasada pomocniczości? Każdy człowiek jest zanurzony w różnych relacjach, strukturach. Najbardziej bliskie są mu relacje rodzinne, a w bardziej tradycyjnych społecznościach rozszerzają się one do społeczności wiejskiej, sąsiedzkiej. I na tym opiera się zasada pomocniczości – by społeczności małe i bliskie człowiekowi podejmowały to, co mogą. I nie powinny ich w tym wyręczać instytucje oficjalne. Myślę, że Benedykt XVI w wielu miejscach zwraca uwagę na ten aspekt.
Bogusław Fiedor: Z punktu widzenia ekonomisty bardzo ważne jest podkreślenie znaczenia pracy dla wolności. Oczywiście pracy rozumianej w duchu integralności osoby ludzkiej, a nie pracy jako sprzedaży siły roboczej. Bardzo ważną przesłanką na poziomie osobowym jest prawo do pracy i możliwość realizacji tego prawa. Społeczeństwo, w którym ludzie wykonują pracę ich godną, jest społeczeństwem ludzi wolnych. Zatem należy wychowywać do wolności. Zwróćmy uwagę, jak ogromną rolę odgrywa edukacja. Państwo, jako ciało pośredniczące, pozwala bronić się przed negatywnymi skutkami globalizacji, pozwala nam zachować naszą tożsamość kulturową.
Marek Biernacki: Definiując miłość jako prawdę, papież łączy miłość z poznaniem, ponieważ chodzi mu o miłość do przeznaczenia człowieka. „Bez prawdy miłość kończy się na sentymentalizmie” – pisze papież i zdanie to jest bardzo ważne, ponieważ zwraca uwagę na to, by takie wartości jak: sprawiedliwość, piękno, miłość nie były oderwane od doświadczenia ludzkiego i historycznego.
Ks. Luigi Giussani, założyciel Ruchu Komunia i Wyzwolenie, mówił kiedyś, że miłość, jako „dar z siebie poruszonego”, jest prawdą o człowieku stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, który sam jest Miłością.
Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis zauważył, że „Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją”. Czytając tę encyklikę, można utwierdzić się w przekonaniu, że tylko człowiek, który w sposób pełny żyje relacją z Tajemnicą, może naprawdę bronić życia, środowiska naturalnego, odpowiednio używać zdobyczy techniki. Czy rzeczywiście prawdziwe jest zaczerpnięte z encykliki zdanie: „Gdzie nie ma wolności dla Kościoła, nie ma miejsca na wolność osobistą i społeczną”?
Marek Jurek: Pytanie to dotyczy najistotniejszego problemu Kościoła w świecie współczesnym. Kardynał Ratzinger powiedział w swoim znanym przemówieniu paryskim, że kryzys współczesnego chrześcijaństwa polega na tym, że nie domaga się uznania swej prawdy. Milczeniu o prawdzie w religii, towarzyszy relatywizm w sprawach dobra wspólnego, w życiu społecznym. A papież uczy nas, że milcząc o prawdzie, więc również o zobowiązujących zasadach moralnych, nie zrealizujemy miłości wobec ludzi, za których odpowiadamy.
Bp Andrzej Siemieniewski: Pozwolę sobie przytoczyć myśl Benedykta XVI, która wydaje mi się fundamentalna. Przypominając pytanie o to, skąd biorą się prawa człowieka, czyli pytając się o prawodawcę, Ojciec Święty odpowiada, że źródeł tworzenia prawa należy szukać w decyzjach zgromadzeń publicznych. Jednak, jak mówi encyklika, jeśli uznajemy ludzi za jedynych prawodawców, to te prawa zawsze mogą ulec zmianie. Zgromadzenia obywateli mogą zmieniać zdanie i opinie na dany temat. Świadomość nienaruszalności praw może w ten sposób ulec naruszeniu.
Jeśli jednak ostateczną instancją tworzenia praw są zgromadzenia obywateli, czy wówczas można mówić o obiektywności i nienaruszalności praw? Papież Benedykt XVI prowadzi zatem tok rozumowania w stronę ostatecznego prawodawcy, czyli Boga. I doprowadza nas tym samym do prawdy objawionej o człowieku – o integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie.
Marek Biernacki: Podsumowując nasze spotkanie, chciałbym zachęcić do ponownej lektury encykliki, aby jeszcze raz ją przemyśleć i zweryfikować z własnym doświadczeniem. Benedykt XVI w pewien sposób ostrzega chrześcijan przed kompleksami. Powinniśmy być zdolni do pokazania rozumności i atrakcyjności naszej wiary... |