Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2005 (marzec / kwiecieĹ) Ĺťycie Mama i tata Mama Matka zawsze byĹa w moich myĹlach, w mojej pamiÄci. Pewnego razu - jeszcze jako ĹkajÄ cy, ociekajÄ cy Ĺzami z powodu pierwszego oddalenia od bliskich, sminarzysta - wrĂłciĹem do domu na Wielkanoc (ĹÄ cznie zpodrĂłĹźÄ trzy dni). ByĹo przepiÄkne niebo, czyste powietrze, a na niebie ostatnia gwiazda - tylko Wensu. Podczas gdy szliĹmy pod wiatr, w kierunku domu parafialnego - wiaĹ silny wiatr - moja matka powiedziaĹa: âJaki piÄkny jest Ĺwiat i jak wielki jest BĂłg!", ale zrobiĹa to tak jak siÄ mĂłwi âKasza z mlekiem to dobra rzecz" [...]. MiÄdzy róşnymi sposobami wypowiadania tych zdaĹ i tym, jak to zrobiĹa moja matka sÄ miliardy kilometrĂłw. Miliardy kilometrĂłw, ktĂłre moĹźna sprowadziÄ do jednej sprawy: to co moja matka powiedziaĹa jest prawdziwe, jest naprawdÄ ludzkie i kto nie mĂłwi w taki sposĂłb nie jest ludzki. ale tym, co czyniĹo moja matkÄ tak wraĹźliwÄ , nie byĹo posiadaniem wyjÄ tkowego umysĹu czy szczegĂłlnej âokazaĹoĹci" serca. To dar Ducha. (Dal temperamento un metodo [Metoda pĹynÄ ca z temperamentu], str. 357)
Tata Kiedy robiĹem pierwsze rysunki, co mi nigdy nie wychodziĹo (w odróşnieniu do geniuszy robiÄ cych je od razu!), mĂłj biedny tata, wracajÄ c do domu po pracy, siadaĹ naprzeciw mnie i patrzyĹ jak rysujÄ... Jego pierwszym odczuciem byĹo zapewne to: âMusi podoĹaÄ, skoro dano mu do zrobienia tÄ rzecz, powinien sobie poradziÄ". Potem zaczynaĹem pisaÄ, skreĹlaĹaem, pisaĹem, skreĹlaĹem, skreĹlaĹem, skreĹlaĹem... jeĹli mĂłj tata mnie kochaĹ pomyĹĹaĹ: âBiedaczek!". I wtedy wkraczaĹ mĂłwiÄ c: âTÄ linijkÄ tu, pociÄ gnij tak, a nie tak". Czy rozumiecie? InterweniowaĹ wspĂłĹczujÄ c, podczas gdy pierwsze stanowisko byĹo osÄ dem: âPowinien to zrobiÄ". (Si puo vivere cosi? [Czy moĹźna tak ĹźyÄ?], str. 296-297) |