Ślady
>
Archiwum
>
2008
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2008 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy plan. CzekajÄ c na Meeting Kto chce byÄ protagonistÄ âAlbo protagonistami, albo nikimâ. HasĹo tegorocznego Meetingu w Rimini niewÄ tpliwie stanowi prowokacjÄ. Davide Perillo âAlbo protagonistami, albo nikimâ. HasĹo tegorocznego Meetingu w Rimini niewÄ tpliwie stanowi prowokacjÄ. O moĹźliwoĹciach jakie ono otwiera i odczuciach jakie budzi rozmawialiĹmy z Marco Bersanelli, jednym z gĹĂłwnym goĹci Meetingu, przybliĹźyĹ nam wydarzenie, ktĂłre w dniach od 24 do 30 sierpnia moĹźna zobaczyÄ (i przeĹźyÄ) w Rimini.
TytuĹem tegorocznej edycji Meetingu, jest pewne albo, albo zaczerpniÄta z wydanej rok temu ksiÄ Ĺźki ksiÄdza Giussaniego Pewni niektĂłrych wielkich rzeczy: âAlbo protagonistami, albo nikimâ. Wystawy, debaty, Ĺwiadectwa, spektakle... Wszystko mieĹci siÄ pod sztandarem owej prowokacji, czy teĹź lepiej âpozytywnego wyzwaniaâ â jak to ujÄĹa Emilia Guarnieri, przewodniczÄ ca imprezy. âZadajmy sobie pytanie, czy istniejÄ dzisiaj ludzie zdolni do porĂłwnywania siÄ z rzeczywistoĹciÄ , do odkrywania jej, do podejmowania takiego ryzykaâ. Pytanie to zostanie postawione podczas gĹĂłwnego spotkania Meetingu, 27 sierpnia, czyli dokĹadnie na pĂłĹmetku. WeĹşmie w nim udziaĹ rĂłwnieĹź Marco Bersanelli, ktĂłrego przyjaciele nazywajÄ âLornetkaâ, uĹźywajÄ c przezwiska, ktĂłre pochodzi jeszcze z czasu studiĂłw w Mediolanie. Marco jest astrofizykiem, wykĹada na Uniwersytecie w Mediolanie, wspĂłĹpracuje z EuropejskÄ AgencjÄ KosmicznÄ , jest rĂłwnieĹź wspĂłĹpracownikiem noblisty amerykaĹskiego Georga Smoot`a. SpotkaliĹmy go w Centrum Kosmicznym w Liegi, gdzie wĹaĹnie przeprowadzaĹ test teleskopu Planck, nad ktĂłrym pracuje od prawie 15 lat, a ktĂłry za kilka miesiÄcy bÄdzie uĹźyty do sondowania granic przestrzeni kosmicznej (âJak wypadĹa prĂłba? Dobrze, dziÄkujÄ. Satelita jest umieszczony w pomieszczeniu próşniowym, elektronika jest juĹź wĹÄ czona, czujniki stygnÄ ...â). Czy pomysĹ zwrĂłcenia siÄ z naszym tematem do naukowca nie jest pomyĹkÄ ? Okazuje siÄ jednak, Ĺźe wybĂłr byĹ bardzo trafny. Wystarczy wczuÄ siÄ w jego rolÄ, i wyobraziÄ sobie jak pracuje, obserwujÄ c wszechĹwiat â co oznacza bycie âprotagonistÄ â dla maĹego punkciku nazywanego âjaâ w obliczu nieskoĹczonoĹci? Albo, po prostu, wystarczy posĹuchaÄ jego wypowiedzi, jak to zrobiliĹmy, proszÄ c go o zmierzenie siÄ z owym âpozytywnym wyzwaniemâ. MoĹźe to byÄ doskonaĹa niÄ przewodnia, maĹy âlogiczny przewodnikâ po Meetingu.
âAlbo protagonistami, albo nikimâ. O czym pomyĹlaĹeĹ, kiedy pierwszy raz zetknÄ ĹeĹ siÄ z tym okreĹleniem ksiÄdza Giussaniego? Jest to oryginalne okreĹlenie ksiÄdza Giussaniego, typowe dla niego. OdsĹania wielki szacunek dla wolnoĹci pojedynczej osoby oraz charakterystyczne dla ksiÄdza Giussaniego zaangaĹźowanie w obronÄ ludzkiego âjaâ, zauwaĹźenie pilnej potrzeby tej obrony. Kiedy usĹyszaĹem to zdanie, wyobraziĹem sobie sposĂłb, w jaki on by je wypowiedziaĹ: bĹysk w jego oczach i czuĹoĹÄ gestu. KsiÄ dz Giussani ĹźyĹ jak wielki protagonista, komunikujÄ c doĹwiadczenie ludzkie i chrzeĹcijaĹskie, ktĂłre przed wieloma osobami otworzyĹo moĹźliwoĹÄ bycia protagonistami wĹasnego Ĺźycia. Nie w znaczeniu gwiazdy filmowej w reflektorach sukcesu, czy czĹowieka wĹadzy, jak to siÄ zwykle dziĹ rozumie, ale w znaczeniu wolnej i szczÄĹliwej osoby, zdecydowanej, pragnÄ cej tworzyÄ... Jest to zdanie, ktĂłre w pierwszym momencie moĹźe siÄ wydawaÄ przesadzone, trochÄ kategoryczne, ale jeĹli siÄ nad nim chwilÄ zatrzymamy, zrozumiemy, Ĺźe jest ono po prostu prawdziwe. JeĹli nie Ĺźyjemy do gĹÄbi teraĹşniejszoĹciÄ , jakieĹź znaczenie ma czas?
Dlaczego wedĹug ciebie, jako tytuĹ tegorocznego Meetingu zostaĹo wybrane wĹaĹnie takie okreĹlenie? MĂłwiÄ c inaczej, skÄ d bierze siÄ historyczna potrzeba zmierzenia siÄ z tym wĹaĹnie tematem? Trzecie tysiÄ clecie rozpoczÄĹo siÄ pod sztandarem zagroĹźeĹ globalnych, terroryzmu, kryzysu energetycznego, global warming... Istnieje jednak inne jeszcze zagroĹźenie globalne, o ktĂłrym siÄ nie mĂłwi, a ktĂłre jest znacznie bardziej podstÄpne: zagroĹźenie dotyczÄ cej samej osoby, pewnej osobowej pustki, zaniku âjaâ. Coraz trudniej jest znaleĹşÄ ludzi, ktĂłrzy dostrzegajÄ znaczenie swojej nieredukowalnoĹci, znaczenie jedynoĹci kaĹźdego ludzkiego istnienia. W ubiegĹym wieku dyktatury staraĹy siÄ zdusiÄ osobÄ za pomocÄ izolacji, oraz przemocy fizycznej, natomiast dzisiaj, paradoksalnie, to samo dÄ Ĺźenie jest realizowane przez nadmiar informacji i moĹźliwoĹci wyboru. Ludzie sÄ coraz bardziej zalewani propozycjami, wzrasta tempo ich przekazywania, a od nas ĹźÄ da siÄ coraz szybszych odpowiedzi. RĂłwnieĹź w dziedzinie nauki pojawia siÄ powszechne dziĹ ryzyko, iĹź wykonujÄ c ogromnÄ pracÄ tworzymy bardzo maĹo... Jak powiedziaĹ Benedykt XVI, dzisiejszy czĹowiek jest szantaĹźowany przez brak rĂłwnowagi pomiÄdzy moĹźliwoĹciami, jakie ma i sĹaboĹciÄ osÄ du serca. ProszÄ dobrze zrozumieÄ, nie mam nic przeciwko Internetowi, czy telefonom komĂłrkowym... ChcÄ jednak powiedzieÄ, Ĺźe to nie hiper komunikacja uczyni nas protagonistami wĹasnego Ĺźycia. W nieskoĹczonym morzu rĂłwnowaĹźnych moĹźliwoĹci jesteĹmy pozornie bardziej wolni, ale w rzeczywistoĹci, przy braku wezwania, ktĂłre by poruszyĹo nas, jako osoby, stajemy siÄ coraz bardziej zagubieni. Osoba zostaje upokorzona, nie dostrzega celu, do tego stopnia, Ĺźe zaczyna wierzyÄ, iĹź aby poczuÄ Ĺźycie musi siÄ poĹwiÄciÄ dla choÄby okrucha wĹadzy czy sĹawy, jakiej tylko niektĂłrzy szczÄĹciarze majÄ aĹź nadto.
Co do aspiracji âbycia protagonistamiâ, przynajmniej w sĹowach, wszyscy sÄ zgodni. JednakĹźe w pewnym punkcie wolÄ powiedzieÄ nie. Na ogóŠbycie protagonistami mysi siÄ wĹaĹnie ze sĹawÄ , wĹadzÄ sukcesem, albo nawet z przysĹowiowym âkwadransem chwaĹyâ. Tutaj, natomiast, jak mi siÄ wydaje, wchodzi w grÄ pragnienie bardziej radykalne... Kim jest protagonista, o ktĂłrym mĂłwi hasĹo Meetingu? Protagonista jest czĹowiekiem wolnym, Ĺwiadomym siebie w relacji z rzeczywistoĹciÄ . Oznacza to zdumienie siÄ czymĹ, co jest nieredukowalne we wĹasnym doĹwiadczeniu, zdumienie siÄ istniejÄ cym w nas oczekiwaniem, zdolnoĹciÄ do nieskoĹczonoĹci, czymĹ , co przeĹamuje jakÄ kolwiek redukcjÄ socjologicznÄ , czy pseudo-naukowÄ , co buntuje siÄ przeciw jakiemukolwiek schematowi, co roĹci sobie prawo do bycia tym, co niesie okreĹlenie osoba. JednakĹźe ĹwiadomoĹÄ ta nie jest owocem intelektualnego rozumowania, czy moralnego wysiĹku. Podsyca jÄ coĹ, co siÄ wydarza poza nami, a mianowicie spotkanie. Tym, dziÄki czemu odnajdujemy samych siebie jest miĹoĹÄ, nadzwyczajna obecnoĹÄ, na ktĂłrÄ siÄ natykamy, ktĂłra caĹkowicie i w sposĂłb darmowy potwierdza nasz byt. ChrzeĹcijaĹstwo jest takim nieoczekiwanym zaproszeniem, ktĂłre zmienia Ĺźycie, jest spotkaniem z kimĹ, kto patrzy na ciebie i mĂłwi ânawet wĹosy na twojej gĹowie sÄ policzoneâ. To pozwala czĹowiekowi powiedzieÄ âjaâ z czuĹoĹciÄ i godnoĹciÄ , jakich nie daje Ĺźaden inny sposĂłb. Osoba, ktĂłra czuje siÄ tak traktowana staje siÄ niezmordowanym podmiotem, protagonistÄ pozytywnoĹci. BÄdzie ona dÄ ĹźyÄ do tworzenia elementĂłw lepszego Ĺwiata w okolicznoĹciach, w ktĂłrych Ĺźyje, niezaleĹźnie, czy bÄdÄ one maĹe, czy wielkie, nawet nie zdajÄ c sobie z tego sprawy. Jest tak, poniewaĹź, jak mĂłwi ksiÄ dz Giussani, siĹy zmieniajÄ ce historiÄ sÄ siĹami zmieniajÄ cymi serce czĹowieka.
Jaki jest zatem zwiÄ zek miÄdzy byciem protagonistami i posiadaniem, w pewnym sensie, uznania innych? RzeczywiĹcie protagonista, w taki, czy inny sposĂłb, wzbudza uznanie u innych, jako ktoĹ, kto ma znaczenie. Uznanie takie moĹźna jednak zdobyÄ dziÄki wĹadzy, jakÄ siÄ sprawuje. Lub teĹź przez owo âwiÄcejâ czĹowieczeĹstwa, przez to coĹ, co jest nie do pokonania, co jest pozytywne, co wyraĹźa wĹasne Ĺźycie. PrawidĹowoĹÄ ta pozostaje aktualna na kaĹźdym poziomie, w polityce, w akademii, odnoĹnie do wĹadzy koĹcielnej, jak i rĂłwnieĹź miÄdzy nami. MoĹźna cieszyÄ siÄ uznaniem jako osoba sprawujÄ ca wĹadzÄ nad innymi, albo jako Ĺwiadek czĹowieczeĹstwa, ktĂłrego siÄ zazdroĹci. Jednak tylko jeden z tych dwĂłch sposobĂłw jest ĹşrĂłdĹem prawdziwego zadowolenia.
RĂłwnieĹź surowa alternatywa âniktâ jest bardzo poruszajÄ ca. Co, wedĹug ciebie, moĹźe ona oznaczaÄ? MoĹźemy to dobrze zauwaĹźyÄ w naszych spoĹeczeĹstwach. Tam, gdzie zniknÄĹa wolnoĹÄ, gdzie zostaĹa zanegowana Tajemnica, ktĂłra czyni ludzkie oblicze jedynym i niepowtarzalnym, wartoĹÄ pojedynczej osoby spada do zera. Poza tym, jeĹli czĹowiek nie jest relacjÄ z nieskoĹczonoĹciÄ , cóş z niego pozostaje? Nic. RĂłwnieĹź on staje siÄ toczÄ cym siÄ kamieniem, skrzepem materii we wĹadzy siĹ natury... CzymĹźe jesteĹmy we wszechĹwiecie? JeĹli istnieje coĹ, co wspĂłĹczesna nauka ukazuje nam wyraĹşnie i z caĹym dramatyzmem, to jest to wĹaĹnie przepaĹÄ rozlegĹoĹci Ĺwiata, moc jego siĹ, bezmiar przestrzeni i czasu, wewnÄ trz ktĂłrych byt ludzki prezentuje siÄ jako Ĺmieszna chwila, niewidzialny punkt. Czy w pojedynczej osobie istnieje coĹ, co podtrzymuje relacjÄ ze Ĺwiatem? Ludzie tacy jak Pascal, Leopardi, czy Dostojewski, zrozumieli bardzo dobrze, Ĺźe kaĹźdy czĹowiek ma swojÄ niezrozumiaĹÄ wielkoĹÄ, ânaleĹźÄ cÄ do innego porzÄ dkuâ, ktĂłra przekracza kaĹźdÄ skoĹczonÄ miarÄ i jest wĹaĹnie jego nieredukowalnÄ oraz bezpoĹredniÄ relacjÄ z TajemnicÄ , ktĂłra go tworzy. UsuĹ to wszystko i powiedz mi, jak moĹźna rozumnie broniÄ siÄ przed uprzedmiotowieniem ciaĹ i dusz?
Czy mĂłgĹbyĹ podpowiedzieÄ nam, jak w takim razie podejĹÄ do Meetingu? Meeting to wspaniaĹy przykĹad owego wyjÄ tkowego sposobu bycia protagonistami historii, sposobu, ktĂłry jest przeciwieĹstwem zarozumiaĹoĹci, czy pretensji, poniewaĹź rodzi siÄ z wdziÄcznoĹci za coĹ, co siÄ otrzymaĹo. Istnieje tylko jeden sposĂłb, aby z niego w peĹni skorzystaÄ: przeĹźywaÄ go jako protagonista. |