Ślady
>
Archiwum
>
2008
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2008 (lipiec / sierpieĹ) Strona pierwsza KtoĹ, kto moĹźe naprawdÄ wypeĹniÄ serce Zapis wystÄ pienia ks. Juliana CarrĂłna w czasie prezentacji ksiÄ Ĺźki ksiÄdza Luigi Giussaniego Czy moĹźna tak ĹźyÄ?, Rzym, 15 maja 2008 r. JuilĂ n Carròn DziÄkujÄ za zaproszenie, dajÄ ce nam moĹźliwoĹÄ wspĂłlnego przyjrzenia siÄ ksiÄ Ĺźce, ktĂłra jest czymĹ wiÄcej niĹź ksiÄ ĹźkÄ , poniewaĹź zawiera doĹwiadczenie pewnego Ĺźycia i propozycjÄ skierowanÄ do wszystkich. âKaĹźdy bezwiednie i niejasno czuje, Ĺźe jest gdzieĹ dobro, co duszÄ pokoi, wiÄc go koniecznie dostaÄ usiĹujeâ[1]. Dante, dziÄki swojemu geniuszowi potrafiĹ lepiej niĹź ktokolwiek inny wyraziÄ oczekiwanie konstytuujÄ ce serce kaĹźdego z nas. Wszyscy âmogÄ to powiedzieÄ bez lÄku o pomyĹkÄ â skrycie oczekujemy, niekiedy jakby ze wstydem przyznawania siÄ wobec samych siebie, owego dobra, w ktĂłrym nasze serce znajduje uspokojenie. Ale, w poszukiwaniu tego dobra, w obliczu rzeczy przemijajÄ cych, w obliczu ich przemijalnoĹci, stajemy na pewnym rozdroĹźu: albo wszystko, co przynagliĹo nas do pragnienia tego dobra jest niczym, poniewaĹź wszystko siÄ koĹczy, a zatem wszystko przynosi rozczarowanie, albo nawet w tej przemijalnoĹci istnieje rzeczywistoĹÄ odsyĹajÄ ca nas ku czemuĹ innemu. Stajemy ciÄ gle wobec takiego wyboru: nicoĹÄ albo byt, czyli rzeczywistoĹÄ jako znak CzegoĹ innego. Dla kogoĹ, kto wybiera nicoĹÄ Ĺźyje jest skoĹczone: jedyne, co mu pozostaje to zapeĹnianie pustki, przez usiĹowanie zajÄcia siÄ czymkolwiek, gdyĹź tak naprawdÄ to nic do nie interesuje. Kto natomiast podejmuje wyzwanie rzeczywistoĹci staje wobec moĹźliwoĹci przygody. Tu jednak pojawia siÄ kolejna trudnoĹÄ. Znakomicie uchwyciĹ jÄ Kafka. Tego dobra nie moĹźe nie byÄ (skoro tak bardzo go pragnÄ, to nie moĹźe ono nie istnieÄ), ono istnieje: âIstnieje cel, lecz niema drogiâ[2]. Ta niemoĹźnoĹÄ osiÄ gniÄcia celu wiÄ Ĺźe siÄ dla jednostki, dla kaĹźdego z nas z pewnymi konsekwencjami. Istotnie, ja budzi siÄ w relacji z rzeczywistoĹciÄ ( z rzeczami, w spotkaniach z osobami, z rzeczywistoĹciÄ , jakÄ mamy przed sobÄ â wszystko to budzi w nas zainteresowanie), lecz jeĹli rzeczywistoĹÄ Tajemnicy pozostaje odlegĹa, jeĹli nie jest w stanie pochwyciÄ mnie caĹego, zainteresowaÄ mnie, to sytuacja taka wywoĹuje pewne zablokowanie ja, utratÄ zainteresowania czymkolwiek, zablokowanie, ktĂłre paraliĹźuje centrum ludzkiego ja. Ja nie ma juĹź odpowiedniego motywu, aby wykonaÄ jakiĹ ruch, by naprawdÄ czymkolwiek siÄ zainteresowaÄ, a to w konsekwencji prowadzi do pozbawienia osobowoĹci czegoĹ istotnego, do stopniowego jej osĹabienia, jak w innym miejscu pisze ksiÄ dz Giussani. I to wĹaĹnie dokonuje siÄ na naszych oczach. W niezapomniany sposĂłb opisaĹa to zjawisko Hannah Arendt: âCzĹowiek wspĂłĹczesny nie zdobyĹ tego Ĺwiata, kiedy utraciĹ inny Ĺwiat, i nawet Ĺźycie nie byĹo dla niego w tym wzglÄdzie sprzymierzeĹcem [jak myĹleliĹmy]. SkupiĹ siÄ na samym sobie, na introspekcji wewnÄtrznych spraw, gdzie wszystko co najwyĹźej poddawaĹo siÄ pustym procesom mechanizmu umysĹowego, jego gier z samym sobÄ â. A potem koĹczy: âĹatwo pojÄ Ä, ze czasy nowoĹźytne [w konsekwencji]- rozpoczÄte z tak wyjÄ tkowym i obiecujÄ cym rozkwitem aktywnoĹci ludzkiej â koĹczÄ siÄ ĹmiertelnÄ i coraz bardziej sterylnÄ biernoĹciÄ , nieznana nigdy dotÄ d w historiiâ[3]. Brak zainteresowania, jaki zauwaĹźamy u wielu naszych mĹodych i jaki wszyscy potwierdzajÄ , niezaleĹźnie od ugrupowania i stanowiska, owa Ĺmiertelna nuda, o ktĂłrej kilka lat temu mĂłwiĹ Citati, a ktĂłrÄ nastÄpnie potwierdziĹ takĹźe Scalfari, jest nieuchronnÄ , wystÄpujÄ cÄ w ludzkim ja konsekwencjÄ oddalenia siÄ od Tajemnicy. Przez owo oddalenie czĹowiek przestaje byÄ zainteresowany podejmowaniem jakiegokolwiek dziaĹania.
JednakĹźe rĂłwnieĹź w tym momencie, dynamika naszego czĹowieczeĹstwa, to coĹ, czego w niejasny sposĂłb pragniemy, nie ulega osĹabieniu, i jak przeczuwali to wielcy geniusze, nie moĹźemy nie pragnÄ Ä, aby otaczajÄ ca nas Tajemnica objawiĹa siÄ, jak powiadaĹ Platon; pragniemy jakiegoĹ sĹowa, aby mĂłc podjÄ Ä drogÄ, by przebyÄ wielkÄ wodÄ jakimĹ pewnym Ĺrodkiem transportu. MĂłwi o tym w inny, ale bardzo piÄkny sposĂłb hiszpaĹski poeta, Antonio Machado: âCzy moje serce Ĺpi? CzyĹźby moje serce spaĹo, kiedy to mĂłwi, kiedy tego pragnie? Nie, moje serce nie Ĺpi, jest obudzone, jest obudzone, ani nie Ĺpi, ani nie Ĺni: wypatruje, jasnym, otwartym spojrzeniem odlegĹych znakĂłw i nasĹuchuje na brzegu wielkiej ciszyâ. Nawet w takiej sytuacji nie moĹźemy nie pragnÄ Ä znaku ze strony wielkiej ciszy, bez tego bowiem â jak stwierdziĹ Dostojewski[4] - Ĺźycie byĹoby czymĹ nie do zniesienia. Wszyscy bylibyĹmy nieuchronnie skazani na wspomnianÄ biernoĹÄ, na owÄ ĹmiertelnÄ nudÄ, zapeĹnianÄ licznymi rzeczami, ktĂłre w gruncie rzeczy wcale nas nie interesujÄ , nie sÄ w stanie ani nas porwaÄ, ani nas pociÄ gnÄ Ä (praca, uczucia, rozrywki), jakim siÄ poĹwiÄcamy, by mĂłc znieĹÄ nudÄ Ĺźycia, ktĂłrego i tak nie daje siÄ uczyniÄ przyciÄ gajÄ cym; rĂłwnieĹź i my bylibyĹmy na to skazani, gdyby siÄ nam nie wydarzyĹa pewna nowoĹÄ, coĹ nieprzewidzianego. I wĹaĹnie o tym czymĹ nieprzewidywalnym mĂłwi ksiÄ dz Giussani w owej wyjÄ tkowej ksiÄ Ĺźce, ktĂłra â jak sam stwierdza â jest dosĹownym âzapisem dialogĂłw, jakie byĹy prowadzone przez caĹy rok, podczas cotygodniowych spotkaĹ miÄdzy mnÄ a setkami mĹodych, ktĂłrzy wziÄli na serio hipotezÄ poĹwiÄcenia wĹasnego Ĺźycia Boguâ[5].
Na co zatem moĹźe nam siÄ przydaÄ tego rodzaju ksiÄ Ĺźka? Cóş moĹźe byÄ interesujÄ cego dla wielu tu obecnych, ktĂłrzy juĹź dokonali wyboru innej drogi, wybrali innÄ drogÄ Ĺźycia albo po prostu sÄ sceptykami? WzglÄdem mĹodych ksiÄ dz Giussani jest zatroskany o jedno: âaby zrozumieliâ, gdyĹź w przeciwnym razie nie ostajÄ siÄ na tej drodze. Aby im pomĂłc to zrozumieÄ podejmuje wraz z nimi ludzkÄ wÄdrĂłwkÄ, proponuje im ludzkÄ drogÄ, na ktĂłrej bÄdÄ mogli dostrzec rozumnoĹÄ tego wyboru. To zaczyna byÄ interesujÄ ce. W staraniu ksiÄdza Giussaniego, aby owym mĹodych pokazaÄ rozumnoĹÄ ich wyboru, wyĹania siÄ propozycja, ktĂłra moĹźe byÄ interesujÄ ca dla wszystkich, tak bardzo ta propozycja zbieĹźna jest z czĹowieczeĹstwem. Punktem wyjĹcia dla caĹej tej drogi jest fakt, iĹź w historii wydarzyĹo siÄ coĹ nieprzewidzianego, co pozwala wszystkim rozpoczÄ Ä wÄdrĂłwkÄ, podjÄ Ä drogÄ, rozpoczÄ Ä na nowo przygodÄ, ktĂłra w przeciwnym razie zostaĹaby nieuchronnie zablokowana. CzÄsto pytam: Ilu znacie dorosĹych, ktĂłrzy nie sÄ sceptykami? RĂłwnieĹź i my, nieuchronnie, bylibyĹmy skazani na sceptycyzm, gdyby coĹ siÄ nie dokonaĹo i gdyby nie wydarzyĹo siÄ w Ĺźyciu coĹ, co obudziĹo zainteresowanie wszystkim, wprawiajÄ c w ruch umysĹ. Ten fakt siÄ wydarzyĹ, a jest fakt chrzeĹcijaĹski. NowoĹÄ Ĺwiata i moĹźliwoĹÄ spotkania, w ktĂłrym czĹowiek pojmuje â mĂłwi ksiÄ dz Giussani w pewnym miejscu ksiÄ Ĺźki â, Ĺźe istnieje odpowiedĹş na jego serce, na wymogi jego serca, na to pragnienie dobra. Spotkanie z owym faktem, spotkanie z osobÄ Jezusa, z owÄ absolutnie wyjÄ tkowa ObecnoĹciÄ , pozwalajÄ cÄ podjÄ Ä drogÄ, wzbudza tego rodzaju ciekawoĹÄ, ze pierwsi, ktĂłrzy Go poznali, nie mogli nie szukaÄ Go ponownie nastÄpnego dnia. Tak wĹaĹnie zaczÄĹo siÄ chrzeĹcijaĹstwo: ci, ktĂłrzy spotkali go jako pierwsi, choÄ jeszcze nie wiedzieli kim On byĹ, dostrzegli w tym czĹowieku coĹ tak interesujÄ cego dla Ĺźycia, Ĺźe nie mogli oprzeÄ siÄ pragnieniu, aby nastÄpnego dnia pĂłjĹÄ znowu Go spotkaÄ. WydawaÄ by siÄ mogĹo, Ĺźe jest to normalne, kaĹźdy jednak z ĹatwoĹciÄ pojmuje, jak bardzo jest to wyjÄ tkowe, jeĹźeli zastanowi siÄ ile razy w Ĺźyciu, po tym, jak mu siÄ wydarzyĹo spotkaÄ kogoĹ, nastÄpnego dnia pragnÄ Ĺ go spotkaÄ ponownie, apotem jeszcze raz i kolejny raz. Przygoda Ĺźycia toczy siÄ wĹaĹnie w taki sposĂłb. A im dĹuĹźej uczniowie przebywali z Nim, ich zainteresowanie nie tylko nie sĹabĹo, lecz coraz natarczywiej pojawiaĹo siÄ w nich to pytanie: âKimĹźe On jest?â. BĂłg pokonaĹ odlegĹoĹÄ, wkraczajÄ c w historiÄ jako czĹowiek, âtak, iĹź myĹl i caĹa jego wyobraĹşnia, afektywnoĹci wszelkie jego marzenia zostaĹy jakby âzablokowaneâ, przyciÄ gniÄte niczym magnesâ[6]. W ten sposĂłb wskutek ciekawoĹci, jaka On w nich wzbudziĹ, gra zaczÄĹa siÄ od nowa. W obliczu pytania â âKimĹźe On jest?â â na ktĂłre niepotrafili odpowiedzieÄ, lecz przed ktĂłrym nie potrafili siÄ uchroniÄ, zostali skĹonieni do uznania, ze w tym CzĹowieku, byĹo coĹ wiÄkszego, coĹ, czego Ĺźadna definicja (prorok, krĂłl, itd.) nie byĹa w stanie ogarnÄ Ä: musieli zaakceptowaÄ sĹowa, ktĂłre On mĂłwiĹ o sobie, a ktĂłre tak bardzo odpowiadaĹy temu, co widziaĹy ich oczy. Wiara, bÄdÄ ca pierwszym punktem drogi w tym tekĹcie, jest wĹaĹnie rozpoznaniem Tajemnicy obecnej w tej absolutnie wyjÄ tkowej i fascynujÄ cej rzeczywistoĹci ludzkiej, ktĂłra nieustannie kazaĹa powtarzaÄ apostoĹom: âNigdy wczeĹniej nie widzieliĹmy czegoĹ podobnegoâ. JeĹli âw naszym doĹwiadczeniu jest coĹ, co wywodzi siÄ spoza niej: cos nieprzewidywalnego, tajemniczego, lecz obecnego wewnÄ trz naszego doĹwiadczeniaâ, ktoĹ, kto cenzuruje to coĹ, co jest w nim, musi takĹźe ocenzurowaÄ przeĹźywane doĹwiadczenie. StÄ d teĹź, gdyby apostoĹowie nie przyjÄli tego, co Jezus mĂłwiĹ o sobie, byliby zmuszeni do zanegowania tego, co widziaĹy ich oczy, a co byĹo najbardziej oczywista sprawÄ . TO, co majÄ przed oczyma nie jest jakaĹ nieznanÄ TajemnicÄ , lecz TajemnicÄ obecnÄ , ktĂłra przelewa siÄ w Jego czĹowieczeĹstwie. IleĹź to razy Ewangelia opowiada o zdumieniu nie wobec czegoĹ, czego nie byĹo, czego brakowaĹo: to nie jest nieznana i odlegĹa Tajemnica, lecz Tajemnica obecna! Sprawdzianem, Ĺźe nie sÄ to jedynie sĹowa, wersyfikacjÄ wiary kogoĹ, kto zostaĹ dosiÄgniÄty przez tÄ z niczym nieporĂłwnywalnÄ ObecnoĹciÄ , wobec ktĂłrej nie moĹźe juĹź dĹuĹźej oszukiwaÄ, wersyfikacjÄ wiary jest wolnoĹÄ. Czym jest wolnoĹÄ? KsiÄ dz Giussani, aby odpowiedzieÄ na pytanie, czym jest wolnoĹÄ, uĹatwia nam drogÄ mĂłwiÄ c: zastanawiajÄ c siÄ na tym, kiedy ktoĹ czuje siÄ wolny, wyjdĹşmy od tego, co obiektywne, od doĹwiadczenia bycia wolnymi. KtoĹ czuje siÄ wolny, kiedy jego pragnienie zostaje zaspokojone, kiedy speĹnia siÄ to, czego pragnie. Jest to do tego stopnia prawdziwe, ze gdy spotkamy kogoĹ, kto sprzeciwia siÄ naszemu pragnieniu, kogoĹ, kto utrudnia nam jego realizacjÄ, to mĂłwimy, ze jest âszefemâ utrudniajÄ cym nam bycie sobÄ , ktĂłry nie dopuszcza do speĹnienia siÄ naszego pragnienia. Lecz czym jest to, czego pragniemy. Czego pragnie czĹowiek? Czego ja pragnÄ? Czego pragnie kaĹźdy z nas? Im dĹuĹźej Ĺźyjemy, tym wiÄcej potrafimy osiÄ gnÄ Ä z tego, czego pragniemy, i coraz bardziej uĹwiadamiamy sobie, Ĺźe nasze pragnienie jest coraz wiÄksze. MĂłwiĹ o ty Pavese: âTym, czego czĹowiek szuka w przyjemnoĹciach jest nieskoĹczonoĹÄ, i nikt nie wyrzekĹby siÄ nadziei, ze tÄ nieskoĹczonoĹÄ osiÄ gnieâ[7]. WolnoĹÄ jest wiÄc relacjÄ z czymĹ nieskoĹczonym, bÄdÄ cym w stanie zaspokoiÄ caĹe ludzkie pragnienie.
Jak to pragnienie siÄ budzi? W jaki sposĂłb Tajemnica przybliĹźa siÄ, budzÄ c to pragnienie? Poprzez stworzenia, poprzez rzeczy. Im bardziej ktoĹ zbliĹźa siÄ do speĹnienia tego pragnienia, do tego, co nieskoĹczone, tym bardziej jest wolny: fakt chrzeĹcijaĹski, obecnoĹÄ Chrystusa jest tym, co potrafi speĹniÄ je coraz peĹniej; nie wyczerpuje go, lecz wciÄ Ĺź na nowo je pobudza. I czĹowiek zaczyna rozumieÄ, Ĺźe bez wiary, jeĹli wiara nie jest realna, jeĹli nie jest rozpoznaniem czegoĹ rzeczywistego, niema miejsca na wolnoĹÄ. Nie moĹźna bawiÄ siÄ sĹowami, uciekajÄ c siÄ do czystego nominalizmu. ChrzeĹcijaĹstwo przestaĹo interesowaÄ ludzi wĹaĹnie dlatego, Ĺźe staĹo siÄ nominalizmem (pustymi, nieznaczÄ cymi sĹowami). JeĹli wypowiadane sĹowa nie stajÄ siÄ doĹwiadczeniem (jak, dziÄki Bogu, dziÄki Bogu ze wzglÄdu na nasze Ĺźycie, nauczyĹ nas czyniÄ ksiÄ dz Giussani, nas, ktĂłrzyĹmy go poznali), wiara przestaje byÄ interesujÄ ca: Ĺźycie staje siÄ coraz mniej interesujÄ ce. Natomiast, kiedy czĹowiek coraz bardziej doĹwiadcza speĹnienia siÄ jego pragnienia, staje siÄ to namacalnym Ĺwiadectwem prawdziwoĹci wiary. CzĹowiek idzie za Jezusem z tego wĹaĹnie powodu â przechodzimy do trzeciego punktu pierwszej czÄĹci poĹwiÄconej wierze. Jest to posĹuszeĹstwo. SĹowo, ktĂłre wydaje siÄ nie do zniesienia. CzĹowiek nieuchronnie odbiera je jako coĹ, co wydziera mu Ĺźycie, jako coĹ, co odbiera mu Ĺźycie, chyba, ze jest posĹuszny czemuĹ, co jest w Ĺźyciu najbardziej interesujÄ ce. Lecz ksiÄ dz Giussani mĂłwi: âwobec wyjÄ tkowoĹci tego czĹowieka, ktĂłry wciÄ Ĺź przemawia [ktĂłry dziaĹa i patrzy na mnie, obejmuje mnie i okazuje czuĹoĹÄ] odpowiadajÄ c sercu tak, jak nikt inny, najbardziej bezpoĹredniÄ i logicznÄ postawÄ jest pĂłjĹcie za nim, jak powiedziaĹ Ĺw. Piotr: âJeĹli odejdziemy od Ciebie, do kogóş pĂłjdziemy?â. Nikt nie zmuszaĹ ich do posĹuszeĹstwa. Jezus rzuciĹ im ostateczne wyzwanie, odeszli wszyscy. âCzy i wy chcecie odejĹÄ?â. Niczego im nie oszczÄdziĹ. JakieĹź doĹwiadczenie peĹni musieli przeĹźyÄ z tym CzĹowiekiem, skoro Piotr potrafiĹ powiedzieÄ: âJeĹli odejdziemy od Ciebie, do kogóş pĂłjdziemy? Tylko Ty masz sĹowa, ktĂłre wyjaĹniajÄ Ĺźycieâ[8]. Wtedy naprawdÄ rozumie siÄ czym jest posĹuszeĹstwo. W miarÄ jak tego doĹwiadczasz, powoli to, co jest ci mĂłwione staje siÄ jedno z tobÄ , jak miaĹo to miejsce w przypadku Piotra, a wtedy czym jest posĹuszeĹstwo? PosĹuszeĹstwo jest âpĂłjĹciem za odkryciem samego siebieâ, dokonane przez KogoĹ Innego. Podobnie jak wtedy, gdy ktoĹ siÄ zakocha: nie czyni czegoĹ, aby siÄ przypodobaÄ drugiemu, ale idzie za odkryciem samego siebie, jakie nastÄ piĹo w spotkaniu z kimĹ drugim. A cóş to ma wspĂłlnego z utratÄ Ĺźycia! I cóş ma wspĂłlnego z obarczaniem swym Ĺźyciem kogoĹ innego! Jest natomiast odkryciem peĹni siebie. I tym wĹaĹnie jest posĹuszeĹstwo: jest âpĂłjĹciem za sobÄ samymâ, bÄdÄ c uderzonym, wzruszonym obecnoĹciÄ KogoĹ Innego, kto sprawia, Ĺźe stajÄ siÄ coraz bardziej sobÄ . Z takiej wiary âktĂłrej weryfikacjÄ jest wolnoĹÄ, satysfakcja i posĹuszeĹstwo â jako bezpoĹredni ow2oc wyĹania siÄ kwiat nadziei. ânadzieja âmĂłwi ksiÄ dz Giussani â jest niczym innym jak rozciÄ ganiem siÄ w przyszĹoĹÄ pewnoĹci wiaryâ. Dobrze o tym wiemy. Kto z nas, wzrastajÄ c w normalnej sytuacji rodzinnej, w ktĂłrej osiÄ gnÄ Ĺ pewnoĹÄ co do swojej matki, moĹźe pomyĹleÄ, Ĺźe nadejdzie taki moment w Ĺźyciu, Ĺźe jego matka przestanie go kochaÄ? Otóş, na czym opiera swojÄ pewnoĹÄ co do przyszĹoĹci? Na rozciÄ gajÄ cej siÄ na przyszĹoĹÄ pewnoĹci pĹynÄ cej z teraĹşniejszoĹci. Cokolwiek bym uczyniĹ nie mogÄ dopuĹciÄ myĹli, Ĺźe moja mama juĹź mnie nie kocha, musiaĹbym bowiem odrzuciÄ od siebie caĹe dotychczas przeĹźyte doĹwiadczenie. StÄ d teĹź, âjeĹli wiara jest rozpoznaniem ObecnoĹciâ tak bardzo odpowiadajÄ cej, âObecnoĹci opartej na pewnoĹci, to nadzieja jest rozpoznaniem pewnoĹci co do przyszĹoĹci, zrodzonej z tej ObecnoĹciâ. Dlatego PĂŠguy mĂłwi o tym w genialny sposĂłb: âAby mieÄ nadziejÄ, trzeba otrzymaÄ wielkÄ ĹaskÄâ[9]. Czym jest ta Ĺaska, jakÄ otrzymaliĹmy, jak staĹa siÄ naszym udziaĹem dziÄki spotkaniu z Chrystusem? Wiara. TÄ ĹaskÄ jest wiara w Jezusa Chrystusa. âWielkÄ ĹaskÄ , z jakiej rodzi siÄ nadzieja jest pewnoĹÄ wiary; pewnoĹÄ wiary jest ziarnem pewnoĹci nadzieiâ. Tym, na czym zasadza siÄ nadzieja jest coĹ obecnego; jednak âto coĹ obecnego jest naprawdÄ obecne w takiej mierze, w jakiej je posiadasz; stÄ d teĹź nadzieja jest pewnoĹciÄ co do przyszĹoĹci, ktĂłra opiera siÄ na posiadaniu, ktĂłre juĹź jest daneâ, czyli na wielkiej Ĺasce. A w jaki sposĂłb z wiary rodzi siÄ nadzieja? Rodzi siÄ, poniewaĹź spotkanie z ObecnoĹciÄ rozpoznanÄ przez wiarÄ budzi w ludzkim ja peĹniÄ pragnienia, a pewnoĹÄ wiary jest tym, co gwarantuje zaspokojenie moich pragnieĹ. âCzy te pragnienia bÄdÄ zaspokojone czy tez nie? Oto zasadnicza sprawa. Pragnienia te, powstaĹe zgodnie z wymogami serca, mogÄ byÄ pewne, Ĺźe zostanÄ speĹnione [...] oto wielkie wyzwanie tylko wtedy, gdy ktoĹ [...] ufa [oto treĹÄ wiary] i powierza siÄ owej ObecnoĹci [tej, ktĂłra tÄ wiarÄ wzbudziĹa]â. Ja ĹźywiÄ nadziejÄ, poniewaĹź jestem caĹkowicie pewny potÄgi tej wielkiej ObecnoĹci rozpoznanej przez wiarÄ. âWymĂłg szczÄĹcia bÄdÄ cy w sercu ludzkim, realizuje siÄ zgodnie z formÄ ustalonÄ przez wielkÄ ObecnoĹÄ. Owa forma nie zawsze jest taka, jak my jÄ sobie wyobraĹźamy: my bowiem owÄ peĹniÄ utoĹźsamiamy z wytworem naszej wyobraĹşni. âTymczasem tÄ formÄ jest wĹaĹnie sama wielka ObecnoĹÄâ. Doskonale to rozumiemy miÄdzy nami: peĹniÄ szczÄĹcia dla nas nie jest ani dom, podarowany mi przez kogoĹ samochĂłd! Tym, co nas czyni szczÄĹliwymi jest osoba, a nie prezenty, jakie ona mi daruje. Tym, co mnie przepeĹnia, czyniÄ c mnie wolnym jest Jego obecnoĹÄ. Z takiej pewnoĹci rodzi siÄ ubĂłstwo. Jestem do tego stopnia napeĹniony Jego obecnoĹciÄ , zaspokajajÄ cÄ prawdziwie moje serce, Ĺźe do Ĺźycia nie potrzebujÄ wielu rzeczy. âUbĂłstwo [...] z czego czerpie swojÄ wartoĹÄ? Z pewnoĹci, iĹź BĂłg jest tym, ktĂłry speĹnia; [...] skoro Chrystus daje tobie pewnoĹÄ speĹnienia pragnienia, ktĂłre w tobie wzbudza, wĂłwczas jesteĹ zupeĹnie wolny od rzeczyâ. StÄ d teĹź kaĹźde wypowiedziane sĹowo jest moĹźliwoĹciÄ zobaczenia, w jakiej mierze rozmawiamy o Chrystusie i jakiego rodzaju doĹwiadczenie Chrystusa mamy, kiedy o Nim mĂłwimy. PoniewaĹź jeĹli ktoĹ mĂłwi âChrystusâ, a potem nie doznaje satysfakcji, jest zaleĹźny od róşnych rzeczy i nie czuje siÄ wolny, to nie mĂłwi o Chrystusie. To trochÄ tak, jakby ktoĹ, kto mi mĂłwi, Ĺźe jest zakochany w dziewczynie, ale nie pragnie jej zobaczyÄ. Jest w tym jakaĹ sprzecznoĹÄ. Uwaga, nie dzieje siÄ tak z powodu braku spĂłjnoĹci, tego rodzaju redukcja, jakiej czÄsto siÄ dopuszczamy nie jest problemem spĂłjnoĹci: ktoĹ bowiem moĹźe byÄ absolutnie zadowolony, speĹniony, choÄ niekiedy kruchy [sĹaby], lecz to ani na moment nie odbiera mu pewnoĹci wzglÄdem tego, co speĹnia Ĺźycie. âW ten sposĂłb rodzi siÄ obraz wolnoĹci, nade wszystko od rzeczy. Nie jesteĹ niewolnikiem niczego, z niczym nie jesteĹ zwiÄ zany, do niczego nie jesteĹ przykuty, od niczego nie zaleĹźysz: jesteĹ wolnyâ. Któş nie pragnie czegoĹ takiego? âZ takiej wolnoĹci od rzeczy, rodzÄ cej siÄ z pewnoĹci, Ĺźe BĂłg jest tym, ktĂłry wypeĹnia wszystko, wypĹywa kolejna wĹaĹciwoĹÄ ubĂłstwa ducha, jakÄ jest wesele serca: cieszysz siÄ i jesteĹ wolny, poniewaĹź niczego ci nie brakuje. WolnoĹÄ nie tylko staje siÄ przyczynÄ twojego wesela ducha, ale pozwala ci odkryÄ, Ĺźe niczego nie jesteĹ pozbawiony, Ĺźe niczego ci nie brakuje, [...] a nie brakuje ci, poniewaĹź masz wszystkoâ. KsiÄ dz Giussani pyta: âDlaczego wszystko jest twoje? Dlatego, Ĺźe masz wszystko to, czego potrzebujeszâ, aby ĹźyÄ, aby oddychaÄ, byÄ naprawdÄ zadowolonym, a to czyni ciÄ ufnym, gdyĹź Ten, ktĂłry pozwala ci tego doĹwiadczaÄ jest Tym, ktĂłremu moĹźna zaufaÄ: moĹźna powierzyÄ siÄ Jego dĹoniom.
Ostatni krok to miĹoĹÄ miĹosierna. âMiĹosierna miĹoĹÄ [...] wskazuje na gĹÄbiÄ treĹci, odsĹania zaĹźyĹoĹÄ i serce tej ObecnoĹci, rozpoznanej przez wiarÄâ. Dlaczego tak siÄ dzieje? Dlaczego ta ObecnoĹÄ uderza mnie tak potÄĹźnie? Dlaczego obdarza mnie takÄ pewnoĹciÄ i wzbudza we mnie takÄ nadziejÄ? Dlaczego tam mogÄ odnaleĹşÄ satysfakcjÄ, caĹkowicie siÄ powierzyÄ i czuÄ siÄ wolny? Dlatego, Ĺźe ta ObecnoĹÄ jest miĹoĹciÄ miĹosiernÄ . MiĹosierna miĹoĹÄ jest ânajwyĹźszÄ formÄ wyraĹźenia miĹoĹciâ. DarmowoĹÄ [...] zakĹada caĹkowity brak âracjiâ zrozumiaĹych dla rozumu, moĹźliwych do wyjaĹnienia przez rozum. MiĹosierna miĹoĹÄ zakĹada bark racji, czyli brak zysku i kalkulacji. KsiÄ dz Giussani siÄga po zdanie proroka Jeremiasza, bÄdÄ ce syntezÄ wszystkiego (a to wystarczyĹoby, aby ĹźyÄ): âUkochaĹem ciÄ odwiecznÄ miĹoĹciÄ [pociÄ gnÄ Ĺem ciÄ ku sobie, uczyniĹem ciÄ uczestnikiem mojej natury], dlatego teĹź zachowaĹem dla ciebie ĹaskawoĹÄ [okazujÄ c ĹaskawoĹÄ dla twojej nicoĹci]â[10]. Tym jest miĹosierna miĹoĹÄ, dar z Siebie samej Tajemnicy, dar wzruszony, dar aĹź po wzruszenie. I to jest wĹaĹnie to, co od samego poczÄ tku pojÄĹa Maryja, jak daje temu wyraz Magnificat. Jest peĹna radoĹci, peĹna wesela ducha, poniewaĹź âPan â w darze z Siebie â wejrzaĹ na uniĹźenie Swojej sĹuĹźebnicyâ[11]. Tym jest wĹaĹnie litoĹÄ [ĹaskawoĹÄ], i jest wciÄ Ĺź tym, co wyprzedza wszystko: wyprzedza naszÄ spĂłjnoĹÄ i brak spĂłjnoĹci, nasze zĹo i bĹÄdy. To ânajpierwâ jest przed wszystkim, owa jedyna inicjatywa tajemnicy w stosunku do nas, bÄdÄ ca ĹşrĂłdĹem wszystkiego. Oto osÄ d â nie sentyment, lecz osÄ d )âokazaĹem ĹaskawoĹÄ twojej nicoĹciâ), pozwalajÄ cy objÄ Ä wszystko, caĹe jego ja, ze wszystkim, co mogĹo mu siÄ wydarzyÄ, z caĹym naszym zĹem. To jest nowoĹÄ, o ktĂłrej przypomniaĹ nam PapieĹź Benedykt XVI w swojej encyklice Deus caritas est. âPrawdziwÄ nowoĹciÄ Nowego Testamentu nie sÄ nowe idee, lecz sama postaÄ Chrystusa, ktĂłry ucieleĹnia pojÄciaâ[12], rodzÄ c w ludzkim ja tÄ samÄ dynamikÄ w relacji ze wszystkim: miĹosierna miĹoĹÄ wzglÄdem wszystkiego. I taka obfitoĹÄ miĹoĹci miĹosiernej, ktĂłrÄ kaĹźdy moĹźe otrzymaÄ, staje siÄ prawem, staje siÄ postawÄ w obliczu wszystkiego: a my â peĹni wdziÄcznoĹci â obdzielamy z obfitoĹci tego, co w gruncie rzeczy sami otrzymaliĹmy. Dlatego czĹowiek moĹźe podjÄ Ä ofiarÄ. Ofiara jako coĹ, co wydaje siÄ byÄ przeciwne naszej naturze, âkiedy staĹa siÄ interesujÄ ca?â, dopytuje siÄ ksiÄ dz Giussani. StaĹa siÄ interesujÄ ca âod momentu, w ktĂłrym BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiemâ, od chwili spotkania z ludzkim ja, w tej bliskoĹci Tajemnicy, w owym czĹowieku, poniewaĹź jedynie potwierdzenie Jego, rozpoznanie Jego jest potwierdzeniem wĹasnego ja, jest Ĺźyciem ja. âJuĹź nie ja ĹźyjÄ, to KtoĹ Inny Ĺźyje we mnieâ. Bowiem w potwierdzeniu tego KogoĹ Innego zawiera siÄ Ĺźycie ludzkiego ja.
KsiÄ dz Giussani zamyka swojÄ propozycjÄ wzglÄdem tych, ktĂłrzy chcÄ poĹwiÄciÄ Ĺźycie Jezusowi, mĂłwiÄ c o dziewictwie, jako o ostatecznym teĹcie prawdziwoĹci tego wszystkiego, co zostaĹo powiedziane, ktĂłrym jednak nie sÄ sĹowa, lecz ciaĹo i krew, czyli moĹźliwe doĹwiadczenie. I wĹaĹnie dlatego, Ĺźe to BĂłg usunÄ Ĺ dystans, podtrzymywany przez czĹowieka, Ĺźe przybliĹźyĹ siÄ do nas, stawiajÄ c przed nami SwojÄ zwyciÄskÄ atrakcyjnoĹÄ, oddanie Mu swojego Ĺźycia moĹźe byÄ czymĹ najbardziej rozumnym. My, ktĂłrzyĹmy je oddali â zastanowiwszy siÄ nad tym â nie jesteĹmy gĹupcami. Lecz, aby to mogĹo zaistnieÄ w historii potrzeba, aby to wszystko, co sobie powiedzieliĹmy (przez wiarÄ, do wolnoĹci, posĹuszeĹstwa, do nadziei, ubĂłstwa, zaufania, miĹoĹci miĹosiernej, ofiary) byĹo prawdziwe, naprawdÄ prawdziwe, a nie tylko âformalnie prawdziweâ; moĹźemy uĹźyÄ sĹowa mniej dwuznacznego, czyli ârealneâ. JeĹli coĹ nie jest realne, to nie jest moĹźliwe oddanie Ĺźycia. Dlatego koĹczÄ, powtarzajÄ c zdanie Ĺw. Tomasza: âĹťycie czĹowieka polega na miĹoĹci, ktĂłra je zasadniczo podtrzymuje i w ktĂłrej znajduje swojÄ najwiÄkszÄ satysfakcjÄâ[13]. Ĺťycie moĹźe osiÄ gnÄ Ä konsystencjÄ, kiedy czĹowiek znajdzie coĹ, co pomoĹźe mu wszystko podtrzymaÄ. Dziewictwo jest moĹźliwe tylko dlatego, Ĺźe ta ObecnoĹÄ jest w stanie wnieĹÄ w Ĺźycie tak wielkÄ satysfakcjÄ, ktĂłra moĹźe wszystko podtrzymaÄ. A to jest moĹźliwe dla wszystkich. Korporacja farbiarzy ( a nie monastyr benedyktynĂłw) kazaĹa napisaÄ w katedrze w Piacenzy nastÄpujÄ ce zdanie: âJeĹli chcemy nadaÄ nowy sens rzeczywistoĹci, jeĹli pragniemy nowego Ĺźycia, to musimy powrĂłciÄ do dziewictwaâ[14]; nie dlatego, Ĺźe nie naleĹźy siÄ ĹźeniÄ, ale dlatego Ĺźe jedynie akceptujÄ c, uznajÄ c Jego obecnoĹÄ, przez uczuciowe zaangaĹźowanie siÄ w niÄ , moĹźe pojawiÄ siÄ jakaĹ nowoĹÄ, darmowoĹÄ, w sposobie traktowania wszystkiego, darmowoĹÄ, ktĂłra nas czyni wolnymi od wszystkiego. W przeciwnym razie, jak zawsze, bylibyĹmy zaleĹźni od wszystkiego: od wszystkiego, czyli takĹźe od okruchĂłw spadajÄ cych ze stoĹĂłw aktualnych wĹadcĂłw. A problem w tym, Ĺźe zostaliĹmy stworzeni, by mieÄ wszystko i Ĺźe my pragniemy wszystkiego, a tego Ĺźaden wĹadca nie moĹźe nam daÄ. Jedynie, jeĹli coĹ wiÄkszego przyciÄ gnie nasze spojrzenie i je ukierunkuje, moĹźemy przyjÄ Ä wĹaĹciwÄ postawÄ w podejmowaniu rzeczywistoĹci. StÄ d teĹź dziewictwo jest prawdÄ treĹci wiary: ludzie uderzeni przez KogoĹ Jednego, kto prawdziwie moĹźe wypeĹniÄ ich serce nie sÄ snem, ale rzeczywistoĹciÄ . Oto wyzwanie. Fakt, Ĺźe istniejÄ osoby, ktĂłre swe Ĺźycie oddajÄ dla Chrystusa jest krzykiem [woĹaniem], takĹźe poĹrĂłd kruchoĹci, z jakÄ mogÄ ten fakt przeĹźywaÄ, jest woĹaniem wobec wszystkich, Ĺźe treĹÄ wiary istnieje, Ĺźe jest prawdÄ , Ĺźe jest czymĹ rzeczywistym. Dlatego staje siÄ wÄdrĂłwkÄ , jest propozycjÄ skierowanÄ nie tylko do osĂłb poĹwiÄcajÄ cych swe Ĺźycie dla Chrystusa. W prĂłbie udzielenia odpowiedzi na ich pytania, aby pomĂłc im zrozumieÄ rozumnoĹÄ ich wÄdrĂłwki, ksiÄ dz Giussani wysuwa absolutnie fascynujÄ cÄ propozycjÄ dla kaĹźdego, kto jest zainteresowany Ĺźyciem.
[1] Dante Alighieri, CzyĹciec, XVII, ww. 127-129. [2] Zob. F. Kafka, Gli otto quaderni in ottavo, in Conbfessioni e diari, Mandadori, Mediolan 1972, s. 716. [3] H. Arendt, Vita activa. La condizione umana, Bompiani, Mediolan 1994, s. 239-240. [4] Zob. F. Dostojewski, Biesy, cz. 2, s. 708-709. [5] L. Giussani, âSi può vivere cosiâ [Czy moĹźna tak ĹźyÄ?], dodatek do Tracce-Litterae communionis, n. 11, grudzieĹ 2007, s. 2. [6] L. Giussani, âĂ, se operaâ [Jest, jeĹźeli dziaĹa], dodatek do 30Giorni, n. 2, luty 1994, s. 70. [7] C. PAvese, Il mistero di vivere [RzemiosĹo Ĺźycia] M. Einaudi, Turyn 1973, s. 190. [8] Zob. J 6, 67-68. [9] Por. Ch. PĂŠguy, Il porto delmistero della seconda virtĂš, in: I misteri, Jaca Book, Mediolan 1997, s. 167. [10] Zob. Jer 31, 3. [11] Zob. Ĺk 1, 48 [12] Benedykt XVI, Deus caritas est, I, 12. [13] Ĺw. Tomasz, Summa Theologiae, IIa, IIae, q. 179, art.1. [14] Cytat za: L.Giussani, âWprowadzenieâ, w E. Manfredini, La coboscenza di GesĂš, Marietti, Genua-Mediolan 2004, s. 24. |