Ślady
>
Archiwum
>
2008
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2008 (maj / czerwiec) Listy Jedyna alternatywa i inne... Jedyna alternatywa Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, kilka dni przed rekolekcjami ukoĹczyĹem 50 lat, w tym 36 âaktywnej walkiâ, jak mawiaĹo siÄ niegdyĹ. Ostatnie lata mojego Ĺźycia byĹy bardzo ciÄĹźkie. Ruina ekonomiczna, niezrealizowane cele, gorycz, kryzys maĹĹźeĹstwa, niszczonego przez nieodwzajemnione uczucie do innej kobiety. OgĂłlne wraĹźenie, Ĺźe nie zrealizowaĹem niczego pozytywnego w Ĺźyciu, ktĂłre, jakkolwiek powoli, zaczyna upadaÄ. MoĹźesz sobie zatem wyobraziÄ z jakim samopoczuciem wsiadaĹem do samochodu, aby jechaÄ do Rimini. Kiedy pierwszego wieczoru powiedziaĹeĹ, Ĺźe âChrystus nas podtrzymuje w nas samych i nowy poczÄ tek jest moĹźliwy dla kaĹźdego w jakiejkolwiek sytuacji siÄ znajdujeâ, kiedy jasno powtĂłrzyĹeĹ, Ĺźe ânaszym Przeznaczeniem jest wielkie uczucie, nieoczekiwana ale prawdziwa odpowiednioĹÄâ, zrozumiaĹem, Ĺźe byĹo rozumnym zaufanie, powierzenie siebie Jemu nawet w okolicznoĹciach, ktĂłre wydajÄ siÄ nieprzyjazne. PoczuĹem znowu siĹÄ, aby pozbieraÄ strzÄpy i sprĂłbowaÄ odbudowaÄ drogÄ przynaleĹźnoĹci do Ruchu. Nie ma dla mnie innego przeznaczenia. MĂłwiÄ to z przekonaniem, nie z rezygnacjÄ . Nie ma dla czĹowieka alternatywnej wartoĹci, dla ktĂłrej moĹźna ĹźyÄ (i umieraÄ). Nie ma innej nadziei, ktĂłrej moĹźna by zawierzyÄ. ZacisnÄ zÄby i bÄdÄ prosiĹ o siĹÄ stawiania kolejnych krokĂłw. Po powrocie do domu, obejmujÄ c mocno ĹźonÄ i dzieci, zrozumiaĹem po latach, Ĺźe odpowiednioĹÄ â owo stokroÄ, ktĂłrym byĹem tak zafascynowany jako mĹody chĹopiec â to nie sĹowa, nie jakaĹ abstrakcyjna koncepcja. Nie wiem, czy potrafiÄ kontynuowaÄ wÄdrĂłwkÄ, ale droga jest wyznaczona. Stefano, Mediolan
KsiÄ dz Danilo 4 maja zmarĹ ksiÄ dz Danilo Muzzin. W homilii pogrzebowej ksiÄ dz Savino Gaudio powiedziaĹ: âWypeĹnia nas bĂłl, poniewaĹź nie zobaczymy juĹź jego uĹmiechu, ale nie potrafimy siÄ smuciÄ, gdyĹź to, co pozwoliĹ nam spotkaÄ ksiÄ dz Danilo nigdy nas nie opuĹci. DziÄki niemu staĹo siÄ to gĹÄbokÄ i sĹodkÄ pewnoĹciÄ , ktĂłra zalaĹa wrÄcz nas wszystkich w Paragwaju i Argentynieâ. SpoĹrĂłd licznych listĂłw, ktĂłre z tej okazji dotarĹy do redakcji publikujemy ten, zaadresowany bezpoĹrednio do ksiÄdza Danilo. WciÄ Ĺź wspominam popoĹudnie Chrztu naszego syna Fabrizia. ZdjÄcie z tego wydarzenia jest zawsze na pĂłĹce w naszym biurze, gdzie codziennie pracujemy wraz z innymi zdjÄciami, ktĂłre dodajÄ nam siĹy i zachÄcajÄ , aby nie zapominaÄ. WspĂłĹdzielenie z tobÄ niedĹugiego czasu, danego przez Chrystusa, abyĹ nam towarzyszyĹ w Paragwaju, nieustannie budziĹo we mnie pytanie: âCo tutaj, z nami robi ten czĹowiek? Dlaczego tak interesujÄ ca osoba przyjechaĹa z daleka, aby ofiarowaÄ swĂłj czas komuĹ tak gĹupiemu jak ja?â. Zawsze moĹźna prĂłbowaÄ wyjaĹniÄ to teoretycznie, odpowiedzieÄ piÄknym wywodem, prawie automatycznie. Ale w gĹÄbi serca taka odpowiedĹş nie wystarczy, gdyĹź ono idzie dalej niĹź logika i teoria. Wobec âTyâ obecnego i zaangaĹźowanego caĹÄ peĹniÄ osoby w wiÄĹş z TajemnicÄ , i wobec samej Tajemnicy nie ma odpowiedniego wyjaĹnienia, nie ma. MoĹźna obserwowaÄ, patrzeÄ, uĹwiadamiaÄ sobie TajemnicÄ i wierzyÄ. Dyskurs zostaje ograniczony. Twoja obecnoĹÄ miÄdzy nami, znak KogoĹ Innego, ma wiÄksze znaczenie niĹź wszystkie sĹowa, teorie i wywody. Jest to realne i namacalne spotkanie z niezgĹÄbionÄ TajemnicÄ . Violeta, San Lorenzo, Paragwaj
Nadzieja nie zawodzi W maju 2005 roku po raz pierwszy uczestniczyĹam wraz z moim mÄĹźem w rekolekcjach Bractwa, chociaĹź mĂłj ojciec, przekonany czĹonek CL, starej daty, zapraszaĹ nas co roku, od zawsze... Od piÄciu lat jesteĹmy maĹĹźeĹstwem i pragnÄliĹmy powiÄkszyÄ rodzinÄ, ale dzieci siÄ nie pojawiaĹy, chociaĹź medycyna nie odkryĹa u nas, Ĺźadnych szczegĂłlnych problemĂłw. TuĹź przed rekolekcjami rozpoczÄliĹmy starania o adopcjÄ. I oto ksiÄ dz Baroncini zaskoczyĹ nas wielkÄ prowokacjÄ : âWszystkim maĹĹźeĹstwom, ktĂłre przychodzÄ do mnie mĂłwiÄ c, Ĺźe nie majÄ dzieci i starajÄ siÄ o adopcjÄ, zadajÄ pytanie: a czy prosiliĹcie o cud?!â. Modlimy siÄ zawsze do Matki BoĹźej, aby wstawiaĹa siÄ za nami do Swojego Syna, ale nigdy nie pomyĹleliĹmy, aby prosiÄ o cud... RĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe adopcja nigdy nie byĹa dla nas jakimĹ rodzajem poniĹźenia, ale drzwiami otwartymi na Ĺwiat. PodjÄliĹmy prowokacjÄ i rzeczywiĹcie modliliĹmy siÄ o cud. JednoczeĹnie przebywaliĹmy dĹuga drogÄ do adopcji: konsultacje z psychologami i pracownikiem opieki spoĹecznej, spotkania ze stowarzyszeniami, rozczarowania, ale rĂłwnieĹź nowe przyjaĹşnie... i w koĹcu, w ubiegĹym roku doĹÄ czyĹa do nas Beatrice z Wietnamu, piÄkna i wspaniaĹa. W lutym ukoĹczyĹa roczek. I rĂłwnieĹź w lutym ja urodziĹam jej siostrzyczkÄ... BenedettÄ! NaprawdÄ moĹźemy powiedzieÄ: âNadzieja nie zawodziâ. Cristina, Pavia
Jak Jan i Andrzej W tym okresie mĂłj mÄ Ĺź przeĹźywa bardzo trudnÄ sytuacjÄ w pracy. W piÄ tek wrĂłciĹ z biura napiÄty jak struna skrzypiec, wĹoĹźyĹ do walizki ostatnie rzeczy i wyjechaĹ na rekolekcje. Nie mieliĹmy nawet czasu na pozdrowienia, zauwaĹźyĹam w jego oczach zniechÄcenie. WyglÄ daĹ na bardzo zmÄczonego. ByĹo mi niezmiernie przykro. Po kilku godzinach napisaĹam do niego smsa âNiech te rekolekcje pomogÄ ci przeĹźywaÄ kaĹźdÄ okolicznoĹÄ (rĂłwnieĹź stres z ostatnich dni), jako okazjÄ zbliĹźenia siÄ ku wĹasnemu speĹnieniuâ. OdpowiedziaĹ mi: âNie rozumiem dobrze ale przeczuwam, Ĺźe to wszystko dzieje siÄ dla mojego dobra. Ale jakie to trudne! DziÄkujÄ za twojÄ pomocâ. W niedzielÄ po powrocie z Rimini, w czasie kolacji opowiadaĹ mi, co go najbardziej poruszyĹo. âKsiÄ dz Eugenio ukazaĹ pewien obraz wiary: dziecko zasypiajÄ c na rÄkach matki i ojca jest na poczÄ tku spiÄte, ale potem jego ciaĹo staje siÄ ciÄĹźkie i powierza siÄ caĹkowicieâ. OpowiedziaĹ mi takĹźe o Zarbinich z Brazylii: âSÄ to osoby proste jednakĹźe caĹkowicie przekonane, Ĺźe Chrystus jest drogÄ nie do rozwiÄ zywania Ĺźyciowych problemĂłw (w Brazylii trochÄ ich majÄ !), ale do wĹasnego szczÄĹcia i ludzkiego speĹnieniaâ. Na koniec, po uporzÄ dkowaniu stoĹu wyjÄ Ĺ z walizki prezenty dla dzieci. Tym razem byĹ jedne dla mamy: CD Chieffo, z serii Spirto Gentil. I objÄ Ĺ mnie nucÄ c I cieli [Niebo], ĹciskajÄ c miÄdzy nami naszÄ maĹÄ AnnÄ, naszÄ czwartÄ cĂłrkÄ. Jego spojrzenie byĹo tym razem peĹne wzruszenia i wdziÄcznoĹci. PowiedziaĹam: âWydarzyĹo siÄ to, co dwa tysiÄ ce lat temu!â. PrzypomniaĹam sobie sĹowa ksiÄdza Giusa: âJan i Andrzej, po tym jak przez godzinÄ patrzyli na Niego, kiedy mĂłwiĹ, tamtego popoĹudnia, wrĂłcili do domu ze swoimi zwyczajnymi troskami, ale teĹź ze ĹwiadomoĹciÄ , iĹź spotkali wyjÄ tkowego CzĹowieka, ktĂłry potrafi odpowiedzieÄ na wymogi ich serca (ktĂłre sÄ naszymi). Andrzej objÄ Ĺ ĹźonÄ i dzieci z serdecznoĹciÄ i ciepĹem innym niĹź zwykleâ. Paola, Luino
Wiara: niecierpliwe napiÄcie Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, w czasie podróşy do Rzymu, gdzie miaĹem uczestniczyÄ w bierzmowaniu pewnego chĹopca z CLU, mojego drogiego przyjaciela, przypomniaĹem sobie innego, tym razem starego przyjaciela, z ktĂłrym przeĹźyliĹmy fascynujÄ ce lata studiĂłw uniwersyteckich. ZatelefonowaĹem do niego i po pierwszych pozdrowieniach zaczÄliĹmy rozmawiaÄ o âzwykĹych sprawachâ. ZapytaĹ mnie: âCzy udaĹo ci siÄ zmieniÄ samochĂłd? ZrobiĹeĹ karierÄ? A dom? Czy twoja Ĺźona znalazĹa pracÄ?â. I tak rozmowa biegĹa, aĹź do bram Rzymu, ale po jej zakoĹczeniu odczuĹem w ustach pewnÄ gorycz. W czasie ceremonii celebrowanej przez kardynaĹa Ruini myĹlaĹem wciÄ Ĺź o tej rozmowie, o owej lekkiej goryczy, jakÄ we mnie pozostawiĹa. Dlaczego? Co jest jej powodem? WĂłwczas przypomniaĹem sobie to, co powiedziaĹeĹ w czasie rekolekcji, w sobotÄ popoĹudniu. PowiedziaĹem sobie: âJest moĹźliwe, Ĺźe rozmawiasz ze starym przyjacielem z Ruchu, z ktĂłrym dzieliĹeĹ pasjÄ, aby Chrystus byĹ widziany na uniwersytecie i Ĺźaden z was nie miaĹ odwagi zapytaÄ: ÂŤA jak tam twoja wiÄĹş z Chrystusem? Czy wzrosĹa twoja miĹoĹÄ do Niego? WzrosĹa twoja bliskoĹÄ z Nim? Czy jest ci Ĺatwiej rozpoznaÄ Go w ciÄ gu dnia?Âťâ. W czasie rekolekcji powiedziaĹeĹ: âByliĹmy razem i byĹo piÄknie, ale nikt nie odczuwaĹ potrzeby wypowiedzenia Jego imieniaâ, i nieco dalej: â...mĂłwimy o Chrystusie na pewnym poziomie duchowym, poniewaĹź konkret to coĹ innegoâ. To prawda: konkret to coĹ innego. Wydaje siÄ, Ĺźe po czterdziestu latach jedynÄ konkretnÄ rzeczÄ sÄ pieniÄ dze, jakie zdoĹaĹeĹ zdobyÄ i posiadany kawaĹek wĹadzy. Dlatego chcÄ ci podziÄkowaÄ, Ĺźe postawiĹeĹ w centrum podstawowÄ sprawÄ, Ĺźe przypomniaĹeĹ nam, iĹź âwiara jest tym niecierpliwym napiÄciem, aby rozpoznaÄ i wypowiedzieÄ Jego imiÄ, to On dziaĹajÄ cy poĹrĂłd nasâ. Davide, Avezzano
Niecodzienna codziennoĹÄ Drogi ksiÄĹźe Julian, dziÄki przyjaciĂłĹce, ktĂłra powiedziaĹa mi, Ĺźe nie moĹźemy ĹźyÄ czekajÄ c na rentÄ, zaczÄĹam co rano robiÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Na poczÄ tku nie zdawaĹam sobie sprawy, ale teraz, po okoĹo trzech miesiÄ cach, zauwaĹźyĹam, Ĺźe jest to spotkanie zwiÄ zane z przebudzeniem, pierwsze spotkania poranka, zanim zanurzÄ siÄ w tysiÄ cach codziennych spraw. Nawet nie spostrzegĹam, Ĺźe wĹaĹnie to zaczÄĹo mnie przemieniaÄ, Ĺźe kaĹźdego ranka pozwala mi to odzyskaÄ ĹwiadomoĹÄ, kim jestem, kaĹźdego dnia na nowo mnie stwarza. Nawet jeĹźeli potem zapominam, zanim upĹynie póŠgodziny, kiedy zaczynam sapaÄ prowadzÄ c syna, czy kiedy zdaje siÄ, Ĺźe bieĹźÄ ce sprawy mnie duszÄ i nie prowadzÄ mnie tam, gdzie wymogi serca, ta ĹwiadomoĹÄ pozostaje i powoli staje siÄ podstawÄ . Staje siÄ punktem, z ktĂłrym mogÄ wszystko porĂłwnaÄ, jakby staĹym punktem rozumu. Nie potrafiÄ wyjaĹniÄ, jak to siÄ dzieje, ale wiem, Ĺźe wchodzÄ do klasy bardziej wolna. Wolna, aby kochaÄ spotykanych tam mĹodych ludzi takimi, jacy sÄ , oraz pokazywaÄ im, Ĺźe z Chrystusem Ĺźycie jest peĹniejsze i piÄkniejsze, Ĺźe uczenie siÄ jest wspaniaĹÄ rzeczÄ , nie wyĹÄ czajÄ c zwiÄ zanego z tym trudu, gdyĹź to pomaga rozumieÄ nasze ludzkie doĹwiadczenie i otaczajÄ cÄ nas rzeczywistoĹÄ. Jestem wolna spotykajÄ c przyjacióŠi opowiadajÄ c o tym, co siÄ wydarza. Jestem wolna, aby robiÄ c SzkoĹÄ WspĂłlnoty z mĹodzieĹźÄ GS stawiaÄ pytania, aby mogĹo zdarzyÄ siÄ coĹ ciekawego, przede wszystkim dla mnie. Jestem wolna, kiedy wracam wieczorem, zmÄczona i czÄsto zdenerwowana, ale mogÄ powiedzieÄ z pewnoĹciÄ : âdziĹ wydarzyĹo siÄ coĹ wyjÄ tkowegoâ. Jak mĂłwi Eliot âbestialscy jak zawsze... ale wciÄ Ĺź walczÄ cy... i nigdy nie wstÄpujÄ cy na innÄ drogÄâ. Antonella
Prawdziwa przemiana Drogi JuliĂĄnie, wracajÄ c z Rimini wciÄ Ĺź myĹlaĹem: âod jutra zmieniÄ moje Ĺźycieâ. MoĹźe przez sam fakt mĂłwienia âod jutraâ, a nie âterazâ powinienem byĹ spostrzec, Ĺźe niczego nie zrozumiaĹem. Jak kukieĹka na sprÄĹźynie, ktĂłra obciÄ Ĺźona Ĺadunkiem rekolekcji moĹźe siÄ przesuwaÄ do przodu, aĹź do nastÄpnego doĹadowania. W poniedziaĹek rano, jak czasem mi siÄ zdarzaĹo, kiedy tylko usĹyszaĹem sygnaĹ budzika, wyĹÄ czyĹem go i spaĹem dalej. WstaĹem z myĹlÄ : âNic siÄ nie zmieniĹo, wszystko jest dokĹadnie tak, jak wczeĹniejâ, z niszczÄ cÄ nutÄ sceptycyzmu, jakÄ zdarza mi siÄ czÄsto odczuwaÄ. W sumie, byĹo tak, jakby wszystko, co przeĹźyĹem w czasie rekolekcji zostaĹo natychmiast wymazane. Jednak byĹo coĹ, co nie powracaĹo. Nie byĹem juĹź przekonany, Ĺźe nic siÄ nie wydarzyĹo, i nie mogĹem juĹź tak powiedzieÄ. W drodze do biura przypomniaĹem sobie to, co w tych dniach mĂłwiĹeĹ i wyciÄ gnÄ Ĺem notatki. ZdaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe nowoĹciÄ , ktĂłra tak mnie poruszyĹa kiedy sĹuchaĹem jak mĂłwisz â i nie mogÄ zaprzeczyÄ, Ĺźe byĹy to chwile kiedy jÄ przeĹźywaĹem â nie jest natychmiastowe stanie siÄ dobrym i doskonaĹym, ale uĹwiadomienie sobie, Ĺźe jest siÄ przedmiotem miĹoĹci i nieskoĹczonej uwagi oraz, Ĺźe w kaĹźdej chwili moĹźna realnie podjÄ Ä wiÄĹş z Chrystusem. Nie muszÄ siÄ zbytnio przejmowaÄ jak ma siÄ to speĹniaÄ w czasie i jak ma trwaÄ. Tym niemniej jestem zafascynowany moĹźliwoĹciÄ pogĹÄbiania i weryfikowania tej relacji oraz spostrzegania szczegĂłlnych dziaĹaĹ Chrystusa, o ktĂłrych mĂłwiĹeĹ. Z tego powodu jesteĹ kimĹ bardzo waĹźnym w moim Ĺźyciu, chociaĹź nie znamy siÄ osobiĹcie. Lorenzo, Mediolan
ByÄ ludĹşmi Drogi JuliĂĄnie, dziÄkujÄ ci za Ĺwiadectwo dane w czasie rekolekcji, poniewaĹź nie mĂłwiĹeĹ nam, co mamy robiÄ, jacy mamy byÄ, ale pokazaĹeĹ, co znaczy byÄ czĹowiekiem, ktĂłry na serio podejmuje to, co stanowi istotÄ jego czĹowieczeĹstwa. SposĂłb, w jaki nas wychowujesz jest wzruszajÄ cy przez twoje caĹkowite i dramatyczne zaangaĹźowanie w relacjÄ z Chrystusem. WĹaĹnie to porusza mojÄ wolnoĹÄ i jest wyzwaniem, abym wyszedĹ z kryjĂłwki, do jakiej zredukowaĹem wspĂłlnotÄ i powrĂłciĹ do rzeczywistoĹci. KaĹźdy krok naleĹźy do mnie, ja musze decydowaÄ, czy go uczyniÄ. Dlatego bardzo mnie poruszyĹy niektĂłre twoje wtrÄ cenia, jak: âCzy to was interesuje?â, âJeĹźeli nie macie potrzeby patrzenia w ten sposĂłb, to nie wiem, co jeszcze moĹźemy sobie powiedzieÄâ, âAle wy nie podejmujecie tej pracyâ, âOtrzymaliĹcie ĹaskÄ, ktĂłrÄ ja otrzymaĹem, tylko, Ĺźe ja z niej korzystamâ. PoruszyĹo mnie to, poniewaĹź podsyciĹo mojÄ ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe to ja muszÄ zabraÄ siÄ do pracy, to ja muszÄ iĹÄ w gĹÄ b rzeczywistoĹci, ja muszÄ mĂłwiÄ do Chrystusa âTyâ. DziÄki tym twoim krokom zrozumiaĹem, Ĺźe wciÄ Ĺź mam pokusÄ, aby uporzÄ dkowaÄ siebie w oparciu o to, co mĂłwisz, podczas gdy ty mĂłwisz: âZaangaĹźuj w grÄ caĹe swoje ja!â, ukazujÄ c mi to, co jest najlepsze, i Ĺźe mogÄ to straciÄ. DziÄkujÄ! Jestem teĹź wdziÄczny przyjacioĹom od âpiwaâ i tym od âniedzielnych wieczorĂłwâ, poniewaĹź w czasie rekolekcji zrozumiaĹem jeszcze bardziej, Ĺźe w ostatnich miesiÄ cach wĹaĹnie oni pomogli mi trwaÄ. Gianni
Przyjacielski uĹcisk Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, na rekolekcje jechaĹem majÄ c w oczach i w sercu wielki bĂłl mojego przyjaciela oraz jego Ĺźony, spowodowany nagĹÄ ĹmierciÄ ich oĹmioletniego dziecka. W czasie agonii syna, mĂłj przyjaciel, daleki od jakiegokolwiek doĹwiadczenia wiary, ĹźyjÄ cy bezmyĹlnie, w ciszy â ktĂłra poĹÄ czona z modlitwÄ , byĹa dla mnie jedynym moĹźliwym sposobem towarzyszenia mu â powiedziaĹ do mnie: âzazdroszczÄ ci wiaryâ. Nic wiÄcej. Nie potrafiĹem daÄ Ĺźadnej odpowiedzi, ale nie mogĹem nie pamiÄtaÄ sĹĂłw, ktĂłre mĂłwiliĹmy na temat wiary na Szkole WspĂłlnoty. Czego âzazdroĹciĹâ mi mĂłj przyjaciel? Udzielenie odpowiedzi na to pytanie staĹo siÄ dla mnie czymĹ bardzo waĹźnym, decydujÄ cym. PotrzebowaĹem odkryÄ na nowo tÄ odpowiedĹş, gdyĹź czuĹem, Ĺźe w przeciwnym razie moje âjaâ traci grunt pod nogami, tak jak, to siÄ staĹo mojemu przyjacielowi wobec bĂłlu umierajÄ cego syna. PrzyjechaĹem na rekolekcje z tym pytaniem. SĹuchaĹem jak mĂłwiĹeĹ o âTyâ, ktĂłre rzuca wyzwanie naszemu Ĺźyciu i je podtrzymuje, powtarzajÄ c: âCzym jest wiara, ktĂłrej mĂłj przyjaciel mi ÂŤzazdroĹciÂť? OdpowiedziaĹem w koĹcu, Ĺźe jest patrzeniem w twojÄ twarz, kiedy mĂłwisz to wszystko, nie, aby mnie przekonaÄ, ale z miĹoĹci do mnie. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe podobnie byĹo wĂłwczas, w ostatnich chwilach Ĺźycia jego syna. Moja wiara byĹa wĹaĹnie staniem obok niego, z caĹÄ mojÄ biedÄ , i ukazywaniem mu jedynie przez uĹcisk, w jakiĹ tajemniczy sposĂłb, owego âTyâ. To âTyâ jest przyczepione do Ĺciany mojego Ĺźycia, jak kartka, o ktĂłrej opowiedziaĹeĹ. A ja mogĹem byÄ tym âTyâ w pokoju, jakim jest bĂłl mojego przyjaciela. Jego ÂŤzazdroĹÄÂť to znak, Ĺźe rĂłwnieĹź w nim odrodziĹo siÄ pragnienie peĹni. DziÄkujÄ za twoje Ĺwiadectwo i miĹoĹÄ dla naszego âjaâ. Mauro, Chioggia
CoĹ, co przemienia Drogi ksiÄĹźe CarrĂłn, w ostatnim czasie dziÄki pracy podjÄtej po rekolekcjach i dziÄki Szkole WspĂłlnoty, zauwaĹźyĹam, Ĺźe coĹ siÄ zmieniĹo w moim Ĺźyciu. Mam 32 lata i po ukoĹczeniu studiĂłw uniwersyteckich wyszĹam za maĹź. UrodziĹam trĂłjkÄ dzieci i obecnie jestem ich gospodyniÄ domowÄ . Do niedawna byĹam przekonana, Ĺźe koniecznie musi siÄ coĹ wydarzyÄ (moĹźe propozycja ciekawej pracy, pojawienie siÄ jakiegoĹ wyjÄ tkowego odpowiedzialnego we wspĂłlnocie, itp., itd.) aby wypeĹniÄ wewnÄtrznÄ pustkÄ, jakÄ wciÄ Ĺź odczuwaĹam, aby speĹniÄ pragnienie, ktĂłre wzbudziĹa we mnie obietnica dana mi w czasach CLU. Dlatego tez nic nie szĹo dobrze, wszystko przynosiĹo poczucie niespeĹnienia: praca, mÄ Ĺź, dzieci, przyjaciele. W czasie rekolekcji uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe owa obietnica, owa peĹnia i piÄkno jest juĹź we wszystkim, co robiÄ, w twarzach moich dzieci, mÄĹźa oraz starych i nowych przyjaciĂłĹ. Chrystus pozostaje i zawsze byĹ obecny we wszystkim, tylko ja nie chciaĹam Go zobaczyÄ. Jak wspaniale jest zdawaÄ sobie sprawÄ, Ĺźe przygotowywanie pizzy z dzieÄmi moĹźe byÄ momentem wielkiej radoĹci i spotkania z Nim. Zawsze, kiedy jakaĹ matka, taka jak ja, czeka przed szkoĹÄ na swoje dziecko, w rzeczywistoĹci czeka, abym wyszĹa jej na spotkanie i powiedziaĹa, Ĺźe jeĹźeli jest Chrystus to kaĹźdy jej gest jest wspaniaĹy i wielki. Nie mogÄ nie pragnÄ Ä dla wszystkich, ktĂłrych spotykam, moĹźliwoĹci przeĹźywania doĹwiadczenia, ktĂłre staĹo siÄ moim udziaĹem. Staje siÄ ono momentem modlitwy i kierowanej do Chrystusa proĹby, peĹnej przekonania, Ĺźe On na pewno odpowie. On odpowiada tworzÄ c nieoczekiwanÄ przyjaźŠi wiÄzi, wciÄ Ĺź bardziej intensywne. Nie ma godziny, w ktĂłrej nie uczyĹabym siÄ tej metody. Silvia, Genewa
|