Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2008 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2008 (styczeń / luty)

Społeczeństwo. Benedykt XVI. Od La Sapienza do rozumu

Chodzi o przyszłość uniwersytetu

Czy Uniwersytet Rzymski zamknął drzwi przed Papieżem? Dla wielu była to po prostu „niespodziewana przeszkoda”, którą należy jak najszybciej odłożyć do archiwum. Tymczasem została stworzona niezwykła okazja do zgłębienia i ukazania problemu relacji między wiarą, rozumem i poszukiwaniem prawdy. Wskazuje na to poruszenie obejmujące uniwersyteckie dziedzińce i sale wykładowe, ale kwestia dotyczy nas wszystkich

Stefano Filippi


Poruszenie nastąpiło natychmiast, jak tylko został rozpowszechniony „List 67”, zanim jeszcze Benedykt XVI zrezygnował z przybycia do la Sapienza. Nie chodziło o prostą odpowiedź przeciwko frontowi antypapieskiemu, chociaż tak właśnie chciano zinterpretować ten fakt w klimacie kulturalnym Włoch. Jest to klimat tworzony niemal wyłącznie przez antagonizmy, sprzeczki, polemiki i oświadczenia, które następnie w programach telewizyjnych traktowane są tak, jakby wszystko miało taką samą wartość i znaczenie, niezależnie od treści. Było to również coś więcej niż tylko manifestacja poparcia dla Papieża, który w tamtym momencie (początek roku akademickiego)pozostał jeszcze zupełnie sam. Już wówczas było jasne, że rozpoczyna się batalia kulturalna, konfrontacja na temat idei wiary i rozumu. Kolejny „front” otwarty przez nauczanie Benedykta XVI.

Zredagowana została pierwsza odezwa do członków akademii. Tekst ten skierowano nie ogólnie do świata uniwersyteckiego, ale do wykładowców, była to próba wyrażenia pewnego osądu wśród kolegów. W ciągu kilku dni pod dokumentem tym (list do profesora Ruggera Guariniego, rektora la Sapienza) podpisało się około 650 osób. Liczba podpisów przekroczyła więc prawie dziesięć razy tę, która zamykała „List 67” – „uczonych wiernych rozumowi”. Swoje podpisy złożyli między innymi: Ugo Amaldi, fizyk, członek Akademii Nauk i kierownik naukowy Cern w Genewie; matematyk Giorgio Israel, specjalista w dziedzinie fizyki nuklearnej Gianpaolo Bellini, filozof Enrico Berti. Znalazły się tam również nazwiska: Piero Benvenuti, kierownik Krajowego Instytutu Astrofizyki; Wiliam Shea, kierownik Katedry Historii Nauk Uniwersytetu w Padwie; Massimo Castagnaro, dziekan Wydziału Medycyny tego samego Uniwersytetu. Lista podpisów zapoczątkowana w kręgu katolickim objęła momentalnie całe środowisko.

„Podstawą powstania tego listu było spontaniczne pragnienie wyrażenia rozczarowania i smutku wywołanego przez rzymskich profesorów, którzy nie skorzystali z wielkiej okazji i przywileju goszczenia kolegi”, stwierdził Marco Bersanelli, wykładowca astrofizyki Uniwersytetu w Mediolanie. „Ponieważ w środowisku uniwersyteckim Joseph Ratzinger jest nie tylko Papieżem, ale kolegą, wielkim naukowcem.

 

Roszczenie scjentyzmu

„To, co się wydarzyło wskazuje na rozległe zubożenie kulturalne świata uniwersyteckiego”. Podobnie twierdzi inny z promotorów listu, Giovanni Maria Prosperi, emerytowany profesor fizyki Uniwersytetu w Mediolanie: „To nie jest nauka, ale scjentyzm, to znaczy ideologiczne roszczenie wyjaśniania całej rzeczywistości, ograniczając się do metod nauk ścisłych. Tymczasem poprawnie rozumiana racjonalność zmusza do wychodzenia ku horyzontom znacznie szczerszym”.

„List 600”, solidaryzujący z Guarinim i dodający odwagi do nieulegania wobec „uprzedzenia i nietolerancji”, uważa za „niemożliwy do przyjęcia ton, formę i treść listu”, przez który wezwano do „trzymania” Papieża z daleka od uniwersytetu. Czytamy w nim, między innymi: „Stanowisko Papieża i Kościoła, z jego mocnym wezwaniem do używania rozumu i podobnym wezwaniem kierowanym przeciwko relatywizmowi, wydaje się przepełnione szacunkiem dla ducha naukowego i zgodne z linią tego ducha znacznie bardziej niż wiele prądów myśli nowoczesnej”. A nieco dalej: „Idea, iż wiedza zdobyta metodami nauk przyrodniczych nie może pretendować do bycia wyczerpującą wszystko, do czego może dążyć i osiągnąć ludzki duch, nie wydaje się nam bynajmniej obrażającą dla nauki, ale wręcz zgodną z linią najnowocześniejszej epistemologii. Uważamy, że mamy do czynienia z tezą godną uznania, która powinna być przedmiotem jasnej konfrontacji kulturalnej”.

Skoro Papież zrezygnował z przybycia do la Sapienza, dokument wydaje się przedawniony. W rzeczywistości jednak batalia kulturalna dopiero się rozpoczyna.

„Po przeczytaniu przemówienia przygotowanego przez Benedykta XVI – wyjaśnia Bersanelli – ukazała się z całą oczywistością dysproporcja między sztywnym i ideologicznym stanowiskiem „67”, a głęboką koncepcją rozumu przedstawioną przez Papieża, prawdziwego obrońcę wolności i laickości”. Idea rozumu, która jednak nie ma jeszcze pełnego prawa obywatelstwa na uniwersytecie włoskim. Nad wydarzeniem z La Sapienza zaczyna się przechodzić do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic się nie stało; próbuje się potraktować cały epizod jak „niespodziewaną przeszkodę”, gdy tymczasem atmosfera uczelni pozostaje nasycona zamknięciem i nietolerancją. Hasłem jest niezmiennie źle rozumiana „laickość”. Czy nastąpi kolejna próba? Rita Levi Montalcini, laureatka nagrody Nobala w dziedzinie medycyny, odbierając doktorat honoris causa na Uniwersytecie Biocca w Mediolanie, zapytana przez dziennikarzy, czy Papież miał przemawiać w La Sapienzie, powiedziała: „Jestem członkiem Watykanu (Papieskiej Akademii Nauk – przyp. red.) i nie mogłam podpisać tego, co jednak całkowicie potwierdzałam”. Czyli tłumienie Ratzingera.

 

Najbardziej interesująca rozgrywka

W ten sposób nastąpił dalszy ciąg poruszenia, przyjmując formę Apelu o rozum i wolność na uniwersytecie. Wystosowało go 90 profesorów zwyczajnych, a w ciągu kilku dni liczba ta wzrosła czterokrotnie, obejmując czterech rektorów (Lorenzo Ornaghi, Uniwersytet Katolicki w Mediolanie; Giusseppe Dalla Torre, Lumpa; Roberto Sani, Macerata i Paolo Scarafoni, Uniwersytet Europejski w Rzymie) oraz wielu dziekanów. Pod wezwaniem do „obrony bogactwa i wszechstronności rozumu oraz wolności poszukiwania i porównywania, wartości podstawowych przy wykonywaniu zawodu wykładowcy, a zarazem dla budowania obywatelskiego współistnienia”, znalazły się nazwiska: emerytowanego rektora Consulta Annibale Marini, konstytucjonalisty ( i byłego deputowanego PCI-PDS – Partito Comunista Ilatliano [Włoska Partia Komunistyczna –przyp. tłum.] Augusta Barbery, prawnika (byłego senatora) Giusseppe Valditary, matemtyka i członka Francuskiej Akademii Nauk Laurenta Lafforgue. Następnie Giancarla Cesana, Giorgia Vittadiniego, Giorgia Felicianiego, Francesca Botturiniego, Lorenza Violiniego...

Na stronie internetowej (www.appellouniversita.net) w ciągu trzech dnizamieszczono 350 podpisów, również spoza Włoch, i jest to dopiero początek. Ale rozgrywka najbardziej interesująca toczy się w salach i na korytarzach uniwersyteckich, w relacjach między wykładowcą w wykładowcą. Dzieją się fakty najbardziej nieprzewidziane. Okazuje się, że wielu rektorów czyta Apel, potwierdza, ale potem nie podpisuje, ponieważ trzeba roztropności i lepiej poczekać aż „wody się uspokoją”. Wielu dziekanów postępuję w podobny sposób, być może oczekując, że podpisze go rektor. Rzecz nie do wiary zdarzyła się na Politechnice w Mediolanie. Senatowi uczelni został przedstawiony wniosek potępiający „smutne i niestosowne wydarzenia rzymskie”, potwierdzający, że uniwersytet jest „miejscem otwartości i dialogu” i dziękujący Papieżowi za „głęboką treść jego tekstu”. Po godzinie i czterdziestu minutach dyskusji wniosek został zatwierdzony, z małą poprawką: wycięto fragment odnoszący się wprost do Benedykta XVI. Dokument pochwala promowaną przez Ratzingera ideę uniwersytetu, jednak bez bezpośredniego cytowania go.

 

Stawka w grze

Część świata akademickiego pozostaje wstrząśnięta wydarzeniami w La Sapienza, gdyż jest świadoma, o jaką stawkę chodzi w tej grze i nie chce jej zaniechać. Na Uniwersytecie Katolickiem w Mediolanie przemówienie Papieża zostało oczytane w auli wypełnionej przez 700 osób, studentów, profesorów, personel techniczny. Począwszy od Mediolanu (Politechnika i Uniwersytet Katolicki) w całych Włoszech organizowane są otwarte spotkania poświęcone tekstowi Apelu, a przede wszystkim treści przemówienia Benedykta XVI.

 

Stanowisko laickie

Posypały się wręcz niespodziewane wyrazy poparcia, jak na przykład ze strony Bruno Bosco, profesora zwyczajnego nauk o finansach na Uniwersytecie Biocca w Mediolanie. Jest on znany z aktywnego działania w szeregach lewicy i badań nad Tobim Tax i ekonomią Kuby. Kiedy została ogłoszona rezygnacja Papieża z wizyty w La Spaienza, Bosco zaproponował studentom, aby jedną z dwóch godzin wykładu poświęcić na dyskusję na temat tego wydarzenia. Studencie chętnie przyjęli taką propozycję. I zamilkli. To jemu przypadło dać osąd sytuacji, stwierdził: „gdyby Papież przybył do Biocci, byłby to dla mnie niezasłużony zaszczyt”. Rozległy się owacje i znów zapadło milczenie.

Kiedy mu przedstawiono Apel, natychmiast go podpisał. „Nie zgadzam się ze wszystkim –powiedział – ale w tym momencie chcę potwierdzić prawdziwe laickie stanowisko. W grę wchodzi przyszłość uniwersytetu”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją