Ślady
>
Archiwum
>
2008
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2008 (styczeĹ / luty) Pierwszy plan. Spe salvi ĹwiatĹy teolog i Ĺźyczliwy ojciec Nikolaus Lobkowicz. Dyrektor Instytutu StudiĂłw Ĺrodkowo i Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu w Eichstät Nikolaus Lobkowicz CzĹowiek zostaĹ stworzony dla wielkiej rzeczywistoĹci â dla samego Boga, aby byĹ przez Niego wypeĹniony. Jednak jego serce jest zbyt ciasne dla tej rzeczywistoĹci, ktĂłra zostaĹa mu przeznaczona. Musi siÄ rozszerzyÄ. Spe salvi, s. 33.
Nowa encyklika Benedykta XVI wejdzie do historii z wielu powodĂłw. Przede wszystkim jest encyklikÄ najbardziej erudycyjnÄ , jaka kiedykolwiek wyszĹa spod piĂłra papieĹźa. Joseph Ratzinger jest jednym z najbardziej ĹwiatĹych teologĂłw naszych czasĂłw. Encyklika ta jest arcydzieĹem wielkiego pisarza; nigdy przedtem jakiĹ dokument papieski nie poruszyĹ mnie tak osobiĹcie. CzegoĹ podobnego z pewnoĹciÄ doĹwiadczyli takĹźe inni czytelnicy. Spe salvi jest ponadto encyklikÄ wzorcowÄ , jeĹli chodzi i ducha ekumenicznego. Jest bowiem napisana w taki sposĂłb, Ĺźe kaĹźdy wierzÄ cy chrzeĹcijanin (jakiego bÄ dĹş wyznania) moĹźe siÄ niÄ rozkoszowaÄ do woli, a w dodatku dotyka ona w sposĂłb absolutnie ânie dogmatycznyâ tematĂłw bÄdÄ cych przedmiotem kontrastu pomiÄdzy chrzeĹcijanami i prĂłbuje uczyniÄ zrozumiaĹymi dla niekatolikĂłw treĹci wiary katolickiej (czyĹciec, modlitwa za zmarĹych, znaczenie Maryi w historii zbawienia przedstawione w formie modlitwy). Nie bez znaczenia jest tez fakt, Ĺźe encyklika ta przybliĹźa bardzo precyzyjnie ogromnie waĹźny problem naszej epoki: âAktualny kryzys wiary, konkretnie rzecz biorÄ c, jest przede wszystkim kryzysem chrzeĹcijaĹskiej nadzieiâ (por. 17). Bez podwaĹźania wartoĹci postÄpu naukowo-technicznego, encyklika okazuje, Ĺźe postÄp taki nie dostarczy nam nigdy tego, czego pragnie nasze serce. JednoczeĹnie, takĹźe nam â katolikom â encyklika nie oszczÄdza autokrytyki: w ostatnich wiekach koncentrowaliĹmy siÄ zbytnio na zbawieniu osobistym i nie braliĹmy pod uwagÄ faktu, Ĺźe ânadzieja tylko dla mnie... nie jest prawdziwÄ nadziejÄ , bo zapomina o innych i pomija ichâ (por. 28). Nade wszystko porusza sposĂłb, w jaki Benedykt XVI to wszystko wyraĹźa, nie pisze ani jednej linijki stylem âpapieskimâ: nie odwoĹuje siÄ do swojej wĹadzy, przeciwnie, wypowiada siÄ jak Ĺźyczliwy ojciec duchowny, Ĺwiadomy, Ĺźe jedynie w ten sposĂłb â z BoĹźÄ pomocÄ â moĹźe porwaÄ (zafascynowaÄ) swoich czytelnikĂłw. |