Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2007 (listopad / grudzień)

Kościół. Benedykt XVI

Chcę być rzecznikiem tych, którzy nie mają głosu

Austria. 7-9 września 2007 r.


W dniach od 7 do 9 września 2007 r. Papież Benedykt XVI przebywał z wizytą duszpasterską w Austrii. Była to przede wszystkim pielgrzymka na 850-lecie sanktuarium w Mariazell. 7 września 2007 r. Benedykt XVI został przyjęty w zamku Hofburg w Wiedniu przez prezydenta Austrii Heinza Fischera, po czym odbył się krótki koncert i spotkanie z przedstawicielami austriackiego świata polityki i korpusu dyplomatycznego, organizacji międzynarodowych mających siedzibę w Wiedniu. Obecni byli również rektorzy uniwersytetów austriackich i świat kultury. W imieniu zebranych zabrał głos prezydent Austrii. Poniżej zamieszczamy przemówienie Ojca Świętego z tego spotkania, oraz homilię wygłoszoną 8 września w Mariazell.

 

Szanowny Panie Prezydencie, szanowny Panie Kanclerzu, szanowni Członkowie rządu federalnego, szanowni Deputowani do Rady Krajowej i członkowie Rady Federalnej, szanowni Prezydenci regionów, szanowni Przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, szanowni Państwo!

To dla mnie wielka radość i zaszczyt, że mogę dziś spotkać się z panem prezydentem federalnym, członkami rządu federalnego, a także przedstawicielami życia politycznego i publicznego Republiki Austrii. Obecne spotkanie w Hofburgu jest świadectwem dobrych, nacechowanych wzajemnym zaufaniem relacji między waszym krajem a Stolicą Apostolską, o których mówił pan prezydent. Bardzo się z tego cieszę.

Relacje między Stolicą Apostolską a Austrią należą do rozległego systemu stosunków dyplomatycznych, których ważnym ośrodkiem jest Wiedeń, tutaj bowiem mają swoje siedziby ważne organizacje międzynarodowe. Cieszę się z obecności licznych przedstawicieli dyplomatycznych, których z szacunkiem witam. Dziękuję paniom i panom ambasadorom za ofiarną służbę nie tylko krajom, które państwo reprezentują, i ich interesom, ale także wspólnej sprawie pokoju u porozumienia między narodami.

Jako biskup Rzymu i najwyższy pasterz całego Kościoła powszechnego odwiedzam ten kraj po raz pierwszy, ale znam go od dawna dzięki licznym wcześniejszym odwiedzinom. Wizyta tutaj –niech mi będzie wolno to powiedzieć – jest dla mnie prawdziwą radością. Mam tu wielu przyjaciół, a ponieważ pochodzę z sąsiedniej Bawarii, austriacki sposób życia i austriackie tradycje są mi dobrze znane. Mój wielki poprzednik śp. Papież Jan Paweł II odwiedził Austrię trzykrotnie. Był zawsze bardzo serdecznie przyjmowany przez mieszkańców tego kraju, z uwagą słuchano jego słów, a jego podróże apostolskie pozostawiły trwałe ślady.

W ostatnich latach i dziesięcioleciach Austria odnotowała sukcesy, o jakich nikt nie śmiałby marzyć jeszcze dwa pokolenia temu. W waszym kraju nie tylko dokonał się znaczny postęp gospodarczy, ale też w godny naśladowania sposób ukształtowało się współżycie społeczne, odpowiadające określeniu «solidarność społeczna». Austriacy mają wszelkie powody, aby być za to wdzięczni, i dają temu wyraz otwierając swoje serca na ubogich i potrzebujących we własnym kraju, a także okazując wielkoduszność, gdy trzeba solidarnie wspomóc ofiary katastrof i nieszczęść na świecie. Wielkie akcje, takie jak Licht ins Dunkel (Światło w ciemności), organizowana przed Bożym Narodzeniem, albo Nachbar in Not (Sąsiad w potrzebie) – są pięknym świadectwem takich postaw.

Znajdujemy się tutaj w historycznym miejscu, skąd przez stulecia zarządzano cesarstwem, które połączyło rozległe obszary Europy Środkowej i Wschodniej. To miejsce i ta chwila dają nam zatem opatrznościową sposobność, aby przyjrzeć się całej dzisiejszej Europie. Po okropnościach wojny i traumatycznych doświadczeniach totalitaryzmu i dyktatury Europa weszła na drogę wiodącą ku jedności kontynentu, dążąc do zbudowania trwałego ładu opartego na pokoju i sprawiedliwym rozwoju. Podział, którego kontynent boleśnie doświadczał przez dziesięciolecia, został co prawda przezwyciężony na płaszczyźnie politycznej, ale jedność ludzkich umysłów i serc w dużej mierze trzeba dopiero zbudować. Chociaż po usunięciu żelaznej kurtyny w 1989 r. pewne nadmierne oczekiwania nie zostały być może spełnione, i pod niektórymi względami można zasadnie krytykować niejedną instytucję europejską, jednak mimo wszystko proces jednoczenia jest przedsięwzięciem niezwykle doniosłym, dzięki któremu ten kontynent, wcześniej nękany przez nieustanne konflikty i zgubne bratobójcze wojny, przeżywa okres pokoju, jakiego nie zaznawał od dawna. Zwłaszcza dla krajów środkowej i wschodniej Europy udział w tym procesie jest dodatkowym bodźcem do umacniania u siebie wolności, państwa prawa i demokracji. Chciałbym w tym kontekście przypomnieć o wkładzie mojego poprzednika, Papieża Jana Pawła II, w ten historyczny proces. Także Austria, położona na dawnej granicy między Zachodem i Wschodem, w dużej mierze przyczyniła się, jako kraj-pomost, do tego zjednoczenia i sama również – o czym nie należy zapominać – wiele na tym zyskała.

«Europejski Dom», jak chętnie nazywamy wspólnotę, będzie dla wszystkich miłym miejscem, w którym będzie się przyjemnie żyło, tylko wówczas, gdy zostanie zbudowany na mocnych fundamentach kulturalnych i moralnych, jakimi są wspólne wartości, które czerpiemy z naszej historii i z naszych tradycji. Europa nie może i nie powinna wypierać się swoich chrześcijańskich korzeni. Są one dynamicznym elementem naszej cywilizacji, potrzebnym w drodze przez trzecie tysiąclecie. Chrześcijaństwo wywarło głęboki wpływ na kształt kontynentu: świadczą o tym we wszystkich krajach, a szczególnie w Austrii, nie tylko liczne kościoły i okazałe klasztory. Wiara objawia się przede wszystkim w życiu niezliczonych ludzi, których prowadziła w ciągu dziejów do życia nadzieją, miłością i miłosierdziem. Mariazell, wielkie austriackie sanktuarium narodowe, jest zarazem miejscem spotkania różnych narodów europejskich. Jest jednym z tych miejsc, gdzie ludzie czerpali i nadal czerpią «moc z wysoka», pozwalającą prowadzić prawe życie.

W tych dniach świadectwem wiary chrześcijańskiej w centrum Europy jest także III Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne, które obraduje w Sybinie (Hermannstadt) w Rumunii pod hasłem: «Światło Chrystusa oświeca wszystkich. Nadzieja na odnowę i jedność Europy». Nasuwa się tu wspomnienie środkowo-europejskiego «Katholikentagu», obchodzonego w 2004 r. pod hasłem «Chrystus – nadzieja Europy», który zgromadził w Mariazell rzesze wiernych.

Dziś często mówi się o europejskim modelu życia. Rozumie się przez to ład społeczny, pluralizm polityczny z tolerancją, liberalizmem i otwartością, ale określenie to oznacza także zachowanie wartości, które dają naszemu kontynentowi szczególną pozycję. Ten model, poddany uwarunkowaniom nowoczesnej ekonomii, stoi wobec wielkiego wyzwania. Procesu globalizacji, o którym tak wiele się mówi, nie można zatrzymać, a pilnym zadaniem polityki i jej ważną powinnością, jest określenie reguł i granic globalizacji, które będą w stanie zapobiec temu, by dokonywała się kosztem krajów najbiedniejszych oraz ubogich mieszkańców w krajach bogatych i ze szkodą dla przyszłych pokoleń.

Wiemy, co prawda, że Europa popełniała też straszliwe błędy, obierając niewłaściwe drogi, i cierpiała z tego powodu. Można do nich zaliczyć: krępowanie filozofii, nauki i nawet wiary więzami ideologii; nieuprawnione posługiwanie się religią i rozumem dla realizacji celów imperialistycznych; umniejszenie człowieka przez materializm teoretyczny i praktyczny; wreszcie wynaturzenie tolerancji w obojętność bez odniesienia do trwałych wartości. Jednak jedną z cech Europy jest zdolność do samokrytyki, która wyróżnia ją na rozległym tle kultur świata i określa jej tożsamość.

Właśnie w Europie zostało sformułowane po raz pierwszy pojęcie praw człowieka. Fundamentalnym prawem człowieka, podstawą wszystkich innych praw jest prawo do życia. Obejmuje ono życie od poczęcia do naturalnego kresu. Aborcja nie może zatem być prawem człowieka – jest jego zaprzeczeniem. Jest «głęboką raną społeczną», jak głosił niestrudzenie nasz nieżyjący już współbrat kard. Franz König.

Mówiąc to, nie wyrażam stanowiska wyłącznie kościelnego. Chciałbym raczej poprzeć głęboko ludzki postulat i stać się rzecznikiem istot mających się narodzić, które nie mają głosu. Tym samym nie zamykam oczu na problemy i na konflikty, z jakimi zmaga się wiele kobiet, zdaję sobie też sprawę, że wiarygodność naszego stanowiska zależy także od tego, co sam Kościół czyni, aby pomóc kobietom w trudnych sytuacjach.

W tym kontekście apeluję do polityków: niech nie pozwolą, aby dzieci były postrzegane jako przypadki choroby oraz by określenie przez wasze ustawodawstwo aborcji jako niesprawiedliwości zostało de facto zniesione. Mówię to w trosce o wartości ludzkie. A to jest tylko jeden aspekt sprawy, która leży nam na sercu. Z drugiej strony należy czynić wszystko co możliwe, aby kraje europejskie znów stały się bardziej otwarte na przyjęcie dzieci. Proszę was, zachęcajcie ludzi młodych, którzy zawierając małżeństwo zakładają nowe rodziny, aby stawali się matkami i ojcami! W ten sposób wyświadczycie dobro im, a także całemu społeczeństwu. Zdecydowanie popieram też wasze działania polityczne, zmierzające do stworzenia sprzyjających warunków po temu, aby młode małżeństwa mogły wychowywać dzieci. Wszystko to jednak na nic się nie zda, jeśli nie zdołamy na nowo stworzyć w naszych krajach klimatu radości i ufności, w którym dzieci byłby postrzegane nie jako ciężar, ale jako dar dla wszystkich.

Wielki niepokój budzi we mnie także debata nad tak zwanym «aktywnym wspomaganiem śmierci». Można się obawiać, że dojdzie kiedyś do przypadków wywierania presji – ukrytej, a może nawet jawnej – na osoby ciężko chore lub starsze, aby prosiły o śmierć lub same sobie ją zadawały. Właściwą postawą wobec cierpienia u schyłku życia jest serdeczna opieka, towarzyszenie w okresie zbliżania się do śmierci – między innymi także z pomocą medycyny paliatywnej – nie zaś «aktywne wspomaganie śmierci». Aby jednak stworzyć godny człowieka system opieki nad zbliżającymi się do śmierci, trzeba przeprowadzić reformy strukturalne we wszystkich dziedzinach systemu ochrony zdrowia i opieki społecznej oraz stworzyć struktury opieki paliatywnej. Potrzebne są też konkretne działania w zakresie psychologicznego i duszpasterskiego wsparcia osób ciężko chorych i umierających, ich rodzin, lekarzy i personelu paramedycznego. Wielkich rzeczy dokonuje w tej dziedzinie Hospizbewegung – ruch hospicyjny. Jednakże nie można wszystkimi tymi działaniami obarczać tylko tego ruchu. Wiele innych osób powinno wykazać gotowość, bądź należy je zachęcać, by nie szczędząc czasu, podejmowały pełną miłości opiekę nad ciężko chorymi i umierającymi.

Do europejskiego dziedzictwa należy też tradycja myślowa, której istotą jest zasadnicza zgodność między wiarą, prawdą i rozumem. W gruncie rzeczy chodzi o rozstrzygnięcie kwestii, czy rozum leży u początku i jest fundamentem wszystkich rzeczy, czy też nie. Jest to pytanie, czy rzeczywistość wywodzi się z przypadku i z konieczności, a zatem czy rozum jest przypadkowym, drugorzędnym wytworem sił irracjonalnych i w ocenie irracjonalności sam jest też pozbawiony sensu, czy też przeciwnie, pozostaje prawdą fundamentalne przekonanie wiary chrześcijańskiej: In principio erat Verbum – na początku było Słowo, a więc u początku wszystkiego jest stwórczy Rozum Boga, który postanowił udzielić się nam – ludziom.

Niech mi będzie wolno zacytować w tym kontekście Jürgena Habermasa – filozofa nie wyznającego wiary chrześcijańskiej. Stwierdza on: «Dla normatywnej samoświadomości epoki nowożytnej chrześcijaństwo było nie tylko katalizatorem. Egalitarny uniwersalizm, z którego wzięły początek idee wolności i solidarnego współistnienia, jest bezpośrednim dziedzictwem judaistycznej sprawiedliwości i chrześcijańskiej etyki miłości. To dziedzictwo, niezmienione w swojej istocie, było wciąż na nowo w sposób krytyczny przyswajane i na nowo interpretowane. Do dnia dzisiejszego nie ma dla tego alternatywy».

Wyjątkowe powołanie Europy nakłada na nią jednak także wyjątkową odpowiedzialność w świecie. Z tego względu przede wszystkim nie powinna ona wyrzekać się samej siebie. Kontynent, który w sensie demograficznym szybko się starzeje, nie powinien stać się kontynentem starym duchowo. Europa zyska też większą samoświadomość, jeśli przyjmie odpowiedzialność za świat, odpowiadającą jej szczególnej tradycji duchowej, jej niezwykłym możliwościom i jej wielkiej potędze gospodarczej. Unia Europejska winna zatem przyjąć rolę kierowniczą w walce z ubóstwem na świecie i w działaniach na rzecz pokoju. Z wdzięcznością możemy stwierdzić, że kraje europejskie i Unia Europejska wnoszą wielki wkład w międzynarodowy rozwój. Powinny jednak wykorzystać także swoje polityczne znaczenie, aby stawić czoła naglącym wyzwaniom, na przykład w Afryce, straszliwym tragediom nękającym ten kontynent, takim jak plaga AIDS, sytuacja w Darfurze, nie odpowiadająca zasadom sprawiedliwości eksploatacja zasobów naturalnych, niepokojący handel bronią. Europa i jej kraje w swoich działaniach politycznych i dyplomatycznych nie mogą też zapominać o wciąż napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie, gdzie konieczne jest stworzenie przez wszystkich warunków ułatwiających rezygnację z przemocy, dialog i prawdziwe pokojowe współistnienie. Należy też nadal rozwijać relacje z krajami Ameryki Łacińskiej i kontynentu azjatyckiego, poprzez odpowiednie formy wymiany.

Szanowny panie prezydencie, szanowni państwo! Austria jest krajem bogato obdarzonym: szczególne piękno krajobrazów, które każdego roku przyciąga miliony osób szukających tu wypoczynku; niesłychane bogactwo kultury, wypracowane i gromadzone przez wiele pokoleń; wielu ludzi obdarzonych talentem artystycznym i wielkim potencjałem twórczym. Wszędzie można oglądać efekty rzetelnego wysiłku i talentów ludzi pracy. Jest to powód do wdzięczności i dumy. Z pewnością jednak Austria nie jest «szczęśliwą wyspą» i wcale się za taką nie uważa. Samokrytyka jest zawsze pożyteczna, i w Austrii bynajmniej jej nie brakuje. Kraj, który tak wiele otrzymał, winien także wiele dawać. Może bardzo liczyć na siebie, a także poczuwać się do odpowiedzialności za kraje ościenne, za Europę i świat.

Austria wiele z tego, czym jest i co posiada, zawdzięcza wierze chrześcijańskiej i jej wielorakiemu oddziaływaniu na ludzi. Wiara w znacznej mierze ukształtowała charakter tego kraju i jego mieszkańców. W interesie wszystkich zatem powinno być niedopuszczenie do tego, aby kiedyś w tym kraju mówiły o chrześcijaństwie tylko kamienie! Austria bez żywej wiary chrześcijańskiej nie byłaby już Austrią.

Wam i wszystkim Austriakom, zwłaszcza starszym i chorym, a także młodym, którzy życie mają jeszcze przed sobą, życzę nadziei, ufności, radości i błogosławieństwa Bożego! Dziękuję.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją