Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2004 (maj / czerwiec)

CL

Przeznaczenie człowieka

Rekolekcje Bractwa

Carlo Dignola


Można odnieść wrażenie, że chrześcijaństwo zawsze zaczyna się od zdumienia, a potem powoli, krok po kroku popada w coraz większe wątpliwości i w końcu, mimo najszczerszych chęci, coś jest nie w porządku. Nawet uczniowie sprzed dwóch tysięcy lat, zaraz po ukrzyżowaniu Jezusa, zaczęli o Nim myśleć jak o pięknym, niemożliwym do urzeczywistnienia śnie. Oczywiście, słyszeli od kobiet, że kamień nagrobny został odsunięty, ale nawet oni tak naprawdę w to nie wierzyli. Jezus skończył jak złoczyńca zawieszony na drzewie krzyża: „Wydawało się, że ostatnie słowo należało do zła”. Zaczęła się już tęsknota. Tamtego pamiętnego wieczora, droga do Emaus zmierzali uczniowie, a może byli uczniowie Nazarejczyka. A Kościół jakby się jeszcze nie narodził. Tymczasem, niespodziewanie, spotkali Go. Potem spotykają Go po raz kolejny, nad jeziorem i pieką z nim ryby; Tomasz zaś, w wieczerniku, wkłada palce w Jego bok... Dopiero wówczas zaczynają rozumieć kim On jest. Dzisiaj występuje ten sam problem: „To nie jest tak, że ktoś należy do jakiejś organizacji, apotem wierzy w Zmartwychwstałego”, stwierdza Carrón. Albo Go spotyka na drodze albo nie spotyka Go wcale.

 

Policjant na stacji Atocha

Madryt. 11 marca 2004 r.: 201 zabitych, 1427 rannych. Tamtego ranka, wśród świadków, znajdujących się poza dworcem kolejowym, był policjant z ruchu Comunione e Liberazione: „W tym momencie – opowiadał z przejęciem – ujrzałem Zło. Miałem wrażenie, że ono naprawdę zwyciężyło”. A jednak nawet w owej chwili zniszczenia, wobec rozerwanych na strzępy ciał, w obliczu unoszącej się w powietrzu woni śmierci „odczuwałem dobrą obecność”. Zmartwychwstały Chrystus albo żyje i jest obecny albo Go nie ma. Inna możliwość nie istnieje.

W piątkowy wieczór, gdy ostatni uczestnicy rekolekcji zajmowali swoje miejsca, ks. Pino postawił pytania 26 tysiącom członków Bractwa CL, zgromadzonym w czterech salonach Nowych Targów w Rimini: „Dlaczego jesteśmy tutaj? Z powodu zjazdu? Z powodu spotkania organizacji?” Ojciec Święty, Jan Paweł II, w swoim liście do ks. Giussaniego, z okazji 50-lecia ruchu Comunione e Liberazione, zachęcał każdego z nas do „sięgnięcia ku początkowemu doświadczeniu, z którego Ruch czerpał inspirację, odnawiając tym samym pierwotny entuzjazm”. Rekolekcje Bractwa były właśnie odpowiedzią na tę zachętę, tym bardziej, że niespodziewanie, po lekcji wygłoszonej przez Carróna w sobotnie popołudnie, połączył się z Rimini ks. Giussani. Uczynił to nagle – jak to ma w zwyczaju – pod wpływem przemożnego pragnienia podzielenia się swoim doświadczeniem. Podczas gdy oklaski jeszcze zagłuszały jego głos, powiedział o wysłuchanej lekcji Carróna: „była to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie słyszałem w swoim życiu, najbardziej jasna, najpiękniejsza zachęta”.

Drogą satelitarną bezpośrednio łączyło się z Rimini 58 krajów. Wiele osób z wszystkich kontynentów będzie też uczestniczyć w rekolekcjach, korzystając z zapisu magnetowidowego. W tym roku do krajów połączonych droga satelitarną dołączyła również Albania. Telegramy z pozdrowieniami przesłali uczestnikom rekolekcji papież oraz dwaj kardynałowie – Christoph Schönborn z Wiednia i Angelo Scola z Wenecji. Po zamachu z 11 marca Caludio Chieffo napisał po hiszpańsku piosenkę – modlitwę do Maryi Reina de la paz (Królowej Pokoju): by wszyscy mogli się nauczyć, słowa piosenki pojawiły się na dużych ekranach.

 

Systematyczna redukcja

Temat rekolekcji widniał w czterech salach, wypisany na beżowym płótnie: „przeznaczenie człowieka”. Bez wielkich liter, jakby chodziło o debatę trwającą od dawna, która wraz z upływem lat staje się coraz bardziej zagorzała. Obie sobotnie lekcje, poranną i popołudniową, prowadził Carrón. Czerpiąc inspirację z więzów, łączących poznanie i uczuciowość stwierdził: „Rzeczywistość taka, jaka jawi się nam w doświadczeniu, porusza świadomość człowieka, gdyż nieuchronnie przywołuje go do tego, do czego jest przeznaczony. Czyż nie jest prawdą, ze bez owego affectus”– bez kontruderzenia, bez owego odcisku – „nie poznaje się nic. Można to porównać do obrazu nie zarejestrowanego na kliszy fotograficznej, do obrazu zastygłego w oczach zmarłego”.

Problemem jest systematyczna, ciągła redukcja tego zagadnienia. Nasza kultura – „chociaż nie bez naszej zgody” – mówił Carrón – oddziela nas od tego „miłosiernego poznania”, po prostu dlatego, że ma ona swego rodzaju „nosa”, ponieważ przeczuwa, że „podjęcie wyzwania, jakie niesie rzeczywistość, jest „niewygodne”, o czym pisał prof. Reale. Czuje bowiem, ze to doprowadziłoby nas tam, dokąd nie zamierzamy pójść. Jednakże jeśli raz pozwoli się na ten uskok, na to niezdecydowanie, wpada się wprost w objęcia bożków. Dzisiaj, na początku XXI wieku, zauważamy, że ideologia i bałwochwalstwo mogą nagle znaleźć się blisko nas: oczywiście, nihilizm może powodować znudzenie, jak to zresztą czynił przez dziesiątki lat, ale może też obiecywać fałszywy raj.

Jedyną rzeczą, która przywraca porządek tej dynamice, jest fakt, że „przeznaczenie nam się wydarzyło”. Carrón nie mówi o przeszłości. „Spotkanie z kimś pozwala nam odczuć, jak nigdy dotąd, jego drżenie”. I kiedy tak się dzieje, jest to „bezpowrotny punkt”. To tak jakby „spróbować hiszpańskiej szynki Patanera” – żartuje.

 

Radykalna odpowiedź

Istnieje jednak jeszcze jedno, istotne niebezpieczeństwo: jest nim twierdzenie, wraz z Kafką, że istnieje cel, ale nie ma drogi, by do niego dojść. „Trzeba, aby to uobecniające się przeznaczenie stało się towarzyszem naszej drogi”, inaczej bowiem „prędzej czy później nasze «ja» chyli się ku upadkowi”. To, że Chrystus jest Panem „uwidacznia się przez fakt istnienia ludu Bożego”. Pewność – mówił Carrón – opiera się na ofierze „pewnej formy życia”, którą autorytet czyni trwałą.

Nie trzeba nawet być chrześcijanami, by to zauważyć. Może się to zdarzyć również muzułmaninowi takiemu, jak np. Somalijczyk Abdulkadir Abdi Farah, który dostrzegł coś zadziwiającego i intrygującego w jednym ze swoich kolegów z pracy. Ciekawość zaprowadziła go do Szkoły Wspólnoty, apotem do Rimini: „Od tej chwili coś się zmieniło –opowiada – odrodziła się moja nadzieja”. Właśnie wtedy ks. Giussani nie może się powstrzymać i łączy się z Rimini. Mówi, że samo zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią jest rezultatem radykalnej pozytywności w podejściu do rzeczywistości, co można było wyraźnie odczuć w słowach Carróna. Stwierdza, ze ta pozytywność jest „niezawodna”. Prosi o dalszy kontakt z nim, o możliwość dalszego uczestnictwa w wierności naszego towarzystwa, gdyż „jest to towarzystwo, które ocala świat”.

W niedzielę rano, po mszy św., ks. Giussani jeszcze raz łączy się z Rimini. „Niech Pan oświeca mas w tym wszystkim, co spowoduje, że znajdziemy się w «nowych» warunkach do działania, abyśmy mogli wyraźnie widzieć, że całe życie człowieka jest pozytywne, do głębi pozytywne w jego ostatecznych końcowych zamiarach”. I właśnie to pozostawia największe wrażenie u uczestników tegorocznych rekolekcji. Nawet „ciemność grzechu nie może przesłonić drogi”, jak mówią słowa pieśni, wykonanej przez naszych przyjaciół z Nowego Jorku.

 

Telegram Ojca Świętego

Czcigodny ks. Luigi Giussani

Z okazji Rekolekcji Bractwa Comunione e Liberazione na temat „Przeznaczenie człowieka”, z radością przekazuję licznym uczestnikom serdeczne, przepełnione najlepszymi życzeniami pozdrowienia oraz zapewnienie o mojej duchowej bliskości. Wyrażając pragnienie, aby to pożyteczne spotkanie przyczyniło się do wyraźniejszego rozpoznania przynależności każdej osoby do Boga i pobudziło każdego z was do większej wierności Chrystusowi, Odkupicielowi człowieka, w szlachetnym dziele nowej ewangelizacji, modlę się o obfite wylanie darów nieba. Przesyłam Księdzu, odpowiedzialnym za Bractwo oraz wszystkim uczestnikom Rekolekcji specjalne apostolskie błogosławieństwo.

Jan Paweł II, papież


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją