Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2007 (maj / czerwiec)

CL. 24 marca. Po audiencji

Więźniowie, urlop strażników i wynajęte mikrobusy

Sędzia Sądu Egzekucyjnego w Pescarze

Maria Rosaria Parruti


Pomysł zaproszenia kilku więźniów odbywających karę i funkcjonariuszy straży więziennej w Lanciano i Vasto na spotkanie z papieżem na placu św. Piotra powstał dzięki temu, że wraz z kapelanem więziennym z Vasto, z którym od lat się przyjaźnimy, pragnęłam, aby docierające do mnie piękno obecne w spotkaniu z Chrystusem dotarło w sposób bardziej wyrazisty także do osób, z którymi na co dzień pracuję. Krótko mówiąc, chciałam, aby podarowana mi możliwość mogła dotrzeć także do nich.

Człowiek znajdujący się w więzieniu popełnił z pewnością poważne błędy, które doprowadziły do zarzucanych mu czynów, ale prawie zawsze ktoś, kto żyje w takich warunkach miał także mało życiowych okazji do zmiany. Czym jest resocjalizacja, o której mówi nasza Konstytucja w artykule 27, jeśli nie usiłowaniem, aby dać taką właśnie sposobność osobom, od których wymaga się pracy nad sobą, możliwej jedynie dzięki świadomości własnej winy?

Podjęliśmy zatem działania, aby zaproponować wyjazd. Moment największego wzruszenia przeżyłam, kiedy zdałam sobie sprawę, ze wobec pozostałych trudności (na skutek nieporozumienia wyjazdu funkcjonariuszy nie zakwalifikowano jako wyjazd służbowy, więc w konsekwencji nie mieliśmy do dyspozycji służbowych środków transportu, którymi więźniowie i ochrona mogliby pojechać), grupka funkcjonariuszy służby więziennej postanowiła towarzyszyć więźniom biorąc wolne z pracy i wynajmując dwa dziewięcosobowe mikrobusy. Poruszyło mnie ich pragnienie bycia tam, mimo że musieli poświęcić swój urlop i opłacić wypożyczenie środków transportu dla wszystkich!

Było to dla mnie ważnym potwierdzeniem tego, co ks. Carrón powiedział papieżowi: „Serce człowieka jest jeszcze zdolne rozpoznać piękno, jeśli je spotka na swej drodze”. W sumie pojechało szesnaście osób. Towarzyszyli nam i wspierali nas moi przyjaciele, którzy zadbali o wejściówki do sektora z miejscami siedzącymi.

Z oczywistych względów bezpieczeństwa, więźniowie nie mogli posiadać parasoli, ale również to stało się okazją do współdzielenia, gdyż razem ze strażnikami próbowaliśmy osłonić wszystkich. Zarówno więźniowie jak i funkcjonariusze byli poruszeni panującą harmonią, zaangażowaniem oraz ogromną uwagą, z jaką wszyscy uczestnicy przeżywali spotkanie. Nawet deszcz stał się okazją do uświadomienia sobie, że czegoś dobrego nie da się zbudować bez wysiłku.

Wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tego wyjazdu, posłałam później piękny artykuł Mariny Corradi opublikowany w Avvenire dzień po spotkaniu, który wydawał się bardzo trafnym osądem tego, co przeżyliśmy, właśnie z prośbą, aby zasiane ziarno oraz odkryta i rozpoznana nowość mogły zakwitnąć, kiedy Bóg zechce i w taki sposób, w jaki On zechce.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją