Ślady
>
Archiwum
>
2007
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2007 (maj / czerwiec) Pierwszy plan Rzym i dar Ducha Refleksje po audiencji u Benedykta XVI, ktora odbyĹa siÄ 24 marca 2007 r. Pomoc w zrozumieniu tekstu SzkoĹy WspĂłlnoty "Dar Ducha". Notatki z wystÄ pieĹ ks. Juliana CarrĂłna podczas Ekip CLU i podczas Zgromadzenia Prezydium Comunione e Liberazione. Mediolan, 22 i 24 kwitania 2007 r. JuliĂĄn CarrĂłn
Aby pomagaÄ sobie stawaÄ w obliczu tych gestĂłw â powtarzam, przede wszystkim spotkanie w Rzymie âmamy szczÄĹcie w postacie szczegĂłlnego zbiegu okolicznoĹci: wĹaĹnie w tych tygodniach SzkoĹa WspĂłlnoty proponuje nam rozdziaĹ âDar Duchaâ (L. Giussani, Ĺladami chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia, w: DoĹwiadczenie jest drogÄ do prawdy, JednoĹÄ, Kielce 2003, s. 108-122). Oto, co pisze ks. Giussani: âApostoĹowie napotkali wyjÄ tkowÄ , fascynujÄ cÄ i do gĹÄbi przekonywujÄ cÄ rzeczywistoĹÄâ â zdolnÄ do pociÄ gniÄcia za sobÄ innych â ale tego nie rozumieli: âNie zdawali sobie absolutnie sprawy z tego, czym ona byĹaâ (s. 108). ApostoĹowie nie rozumieli. Zapytajmy siebie: co ma wspĂłlnego gest z Rzymu z tym wyzwaniem SzkoĹy WspĂłlnoty? W jaki sposĂłb SzkoĹa WspĂłlnoty pomaga nam ten gest rozumieÄ, albo wchodziÄ w jego znaczenie? Jest to kwestia zasadnicza. ZostaliĹmy uderzeni przez wydarzenie absolutnie wyjÄ tkowe, poniewaĹź nie jesteĹmy kamieniami, lecz â paradoksalnie â nawet po przeĹźyciu tego rodzaju gestu, podobnie jak apostoĹowie, moĹźemy odczuwaÄ zagubienie, a wĂłwczas gesty, zamiast byÄ pomocÄ , stajÄ siÄ pretekstem dla sceptycyzmu. ZauwaĹźyĹem to przedwczoraj podczas SzkoĹy WspĂłlnoty z grupÄ mĹodych absolwentĂłw. Natychmiast po lekturze pierwszego paragrafu nowego rozdziaĹu (âDoĹwiadczenie BoskoĹciâ, s. 108-111), po tym, jak sprowokowaĹem pytanie o gest z Rzymu, ktoĹ zabraĹ gĹos, mĂłwiÄ c: âMoim problemem jest to, Ĺźe po Rzymie, pomimo caĹego piÄkna, jakie siÄ wydarzyĹo, przez dwa tygodnie ĹźyĹem z pewnym poczuciem niemocy i gĹÄbokiej samotnoĹci, przezywaĹem dni z poczuciem braku znaczeniaâ. Czy ktoĹ kto uczestniczyĹ w tak absolutnie wyjÄ tkowym geĹcie, a dwa tygodnie później znajduje siÄ w opisanej sytuacji, moĹźe nie pytaÄ: âCóş zatem musi siÄ wydarzyÄ, aby cokolwiek siÄ zmieniĹo? Dlaczego nastÄpnym razem powinienem gdzieĹ pojechaÄ?â. To jest wĹaĹnie wkradajÄ cy siÄ sceptycyzm. Nawet udziaĹ w tak wyjÄ tkowym fakcie nie jest w stanie przezwyciÄĹźyÄ sceptycyzmu. W tym tkwi problem. Musimy staraÄ siÄ na to odpowiedzieÄ, poniewaĹź tutaj widaÄ, czy caĹa droga, jakÄ przebyliĹmy, prowadzi do wiÄkszej pewnoĹci. W przeciwnym razie, nawet jeĹźeli nasze wypowiedzi bÄdÄ wyliczeniem nadzwyczajnych faktĂłw, tym co ostatecznie pozostaje, co ujawnia siÄ w ostatniej linijce, jest ârobakâ sceptycyzmu, ktĂłry moĹźe sprawiÄ, Ĺźe wszystko stanie siÄ bezuĹźyteczne. JesteĹmy jak apostoĹowie, kroczymy tÄ samÄ drogÄ : rĂłwnieĹź oni uczestniczyli w nadzwyczajnym wydarzeniu, ale go nie rozumieli. Moje pytanie jest bardzo proste: w jaki sposĂłb zrozumiemy, czy zrozumieliĹmy to, co przeĹźyliĹmy w Rzymie? WĹaĹnie w cytowanym rozdziale SzkoĹy WspĂłlnoty znajdujemy odpowiedĹş. KsiÄ dz Giussani mĂłwi, Ĺźe apostoĹowie napotkali nadzwyczajny fakt i byli nim zafascynowani, tak jak my, a jednak nie rozumieli, poniewaĹź brakowaĹo im czegoĹ, co dopiero miaĹo siÄ wydarzyÄ: nazywamy to âdarem Duchaâ. Co to znaczy dar Ducha? Gdyby apostoĹom nie wydarzyĹ siÄ dar Ducha, gdyby nie zrozumieli, w koĹcu odeszliby zagubieni: âMyĹleliĹmy, spodziewaliĹmy siÄ, Ĺźe ten prorok potÄĹźny w czynie i sĹowie...â. tak samo i my moglibyĹmy powiedzieÄ: âSpodziewaliĹmy siÄ, Ĺźe udajÄ siÄ do Rzymu...â To jest dokĹadnie to samo. Krokiem, jaki naleĹźy postawiÄ jest ten, ktĂłry opisuje SzkoĹa WspĂłlnoty, a poĹÄ czenie tego z gestem z Rzymu jest sposobem zrozumienia czym jest Duch, bowiem w przeciwnym razie pozostanie On dla nas niczym zjawa. Skoro wiÄc to przejĹcie nie jest czymĹ drugorzÄdnym â bez niego bowiem pojawia siÄ sceptycyzm â interesuje mnie postawienie go w centrum, bez przeĹlizgiwania siÄ. 2. Nowe kryterium W jaki sposĂłb moĹźemy zrozumieÄ, czy zrozumieliĹmy? Czytamy w tekĹcie: âBez wydarzenia Jego Ducha, czĹowiek moĹźe spotkaÄ Chrystusa jako kogoĹ niezwykĹego, jako CzĹowieka wyjÄ tkowego, postaÄ wymykajÄ cÄ siÄ wszelkim radykalnym schematom czy uproszczeniom, moĹźe trochÄ dziwnÄ , nieodparcie przekonywujÄ cÄ i odpowiadajÄ cÄ oczekiwaniom ludzi prostych, wzbudzajÄ cÄ entuzjazm z powodu swej energicznej i bezkompromisowej walki o sprawiedliwoĹÄ, niebezpiecznÄ dla czynnikĂłw odpowiadajÄ cych za istniejÄ cy porzÄ dek. Tym wszystkim byĹ On dla ludzi Mu wspĂłĹczesnych. Jezus moĹźe byÄ takĹźe uwaĹźany za kogoĹ tak wielkiego, Ĺźe wydaje siÄ byÄ tylko dramatycznym i wzruszajÄ cym mitem. Tak moĹźe byÄ on widziany w Ĺwietle sceptycznej rozpaczy wspĂłĹczesnego czĹowieka. Bez wydarzenia Jego Ducha, kaĹźdy czĹowiek â zarĂłwno apostoĹowie, jak i my â pozostaje ograniczony do takich niejasnych perspektyw czy teĹź postaw wobec Jezusa; Chrystus pozostaje dla czĹowieka KimĹ zagadkowym i tajemniczym. (...) w ten sposĂłb Chrystus byĹby nowym przedmiotem, zagadnieniem do roztrzÄ sania, nowym ryzykiem do podjÄcia âw ciemnoâ, nie zaĹ nowym kryterium, innym, nareszcie nowym ĹwiatĹemâ (s. 109-110). Oto zasadnicza sprawa: moĹźemy zrozumieÄ, czy zrozumieliĹmy to, co siÄ wydarzyĹo w Rzymie czy w czasie Rekolekcji, jeĹli czujemy siÄ zaskoczeni i zdumieni (po to jest dar Ducha) faktem wprowadzajÄ cym nowe kryterium, za pomocÄ ktĂłrego wszystko osÄ dzamy i zaczynamy patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ (na nas samych, na to, co musimy robiÄ, na nasze dziaĹania, gesty...). JeĹli to, co siÄ wydarzyĹo nie staje siÄ nowym kryterium wzglÄdem wszystkiego oznacza, Ĺźe nie zrozumieliĹmy. A do tego nie dochodzimy przez niewiadomo jakie rozwaĹźania. Przede wszystkim chodzi o uznanie: uĹwiadamiam sobie, Ĺźe zrozumiaĹem, jeĹli zdumiewam siÄ posiadaniem w sobie nowego kryterium. Duch nie jest czymĹ urojonym, nie jest jakÄ Ĺ mitycznÄ , dziwnÄ postaciÄ : zdajemy sobie sprawÄ, Ĺźe On wkroczyĹ i daĹ nam âpojÄ Äâ, patrzÄ c na sposĂłb, w jaki â po Rzymie â odnosimy siÄ do wszystkiego. JeĹli nadal jestem sceptyczny oznacza to, Ĺźe niczego nie zrozumiaĹem, Ĺźe nadal muszÄ bĹagaÄ o dar Ducha i patrzeÄ na to, co siÄ wydarzyĹo. Jak napisaĹem w liĹcie do Ruchu, potrzebne jest utoĹźsamianie siÄ. To nie zamyka sprawy, lecz jÄ otwiera. Musimy prosiÄ o dar Ducha, by zrozumieÄ, co siÄ wydarzyĹo. Podobnie jak apostoĹowie uczestniczyliĹmy w nadzwyczajnym fakcie, ale widaÄ, ze jeszcze go nie zrozumieli, poniewaĹź to nie staĹo siÄ nowym kryterium wobec wszystkiego. Podam kolejny przykĹad, innego dnia, podczas SzkoĹy WspĂłlnoty, o ktĂłrej mĂłwiĹem, po tym, jak powiedziaĹem to wszystko, pewna dziewczyna â nie bÄdÄ siÄ zatrzymywaĹ za dĹugo nad szczegĂłĹami â opowiedziaĹa o bardzo dobrej ofercie pracy, ktĂłrÄ otrzymaĹ jej mÄ Ĺź. MĂłwiĹa nawet rzeczy interesujÄ ce, sugestywne â z tego punktu widzenia â lecz ja jej przerwaĹem, mĂłwiÄ c: âPopatrz moja droga, gdyby twĂłj mÄ Ĺź pojechaĹ do Rzymu niewidomy, a powrĂłciĹ widzÄ cy, i gdyby potem otrzymaĹ tÄ wspaniaĹÄ propozycjÄ pracy w Szwajcarii, o czym dzisiaj byĹ opowiadaĹa?â. âO tym, Ĺźe mĂłj mÄ Ĺź widzi!â. A zatem dlaczego teraz mĂłwimy o pracy w Szwajcarii?â. CzĹowiek zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe zrozumiaĹ, poniewaĹź w jego sposĂłb podejmowania wszystkiego â wszystkiego, co go ogarnia i z czym nawiÄ zuje relacjÄ â wkracza pewne caĹkowicie nowe ĹwiatĹo. Aby zrozumieÄ, jakie znaczenie miaĹo spotkanie w Rzymie musimy patrzeÄ, co siÄ wydarzyĹo po tej audiencji. My sami musimy rozpoznaÄ, patrzÄ c na siebie w dziaĹaniu, czy mamy w sobie to ânowe kryteriumâ, o ktĂłrym mĂłwiĹ ks. Giussani. NiemoĹźliwe, aby po spotkaniu pytaĹ, w ktĂłrym uczestniczyliĹmy dzisiejszego poranka, kaĹźdy z nas nie prĂłbowaĹ odpowiedzieÄ na postawione przeze mnie pytanie. KaĹźdy z nas musi teraz dokonaÄ porĂłwnania tego, co miaĹ w gĹowie z tym, co mĂłwi SzkoĹy WspĂłlnoty. JeĹli ktoĹ â jak w cytowanej wypowiedzi âpo tym, jak uczestniczyĹ w wydarzeniu w Rzymie, stwierdza, Ĺźe przez dwa tygodnie ĹźyĹ w caĹkowitej niemocy i odczuwaĹ brak sensu, jest to sprzeczne ze sĹowami SzkoĹy WspĂłlnoty, a mianowicie z tym, Ĺźe zrozumieliĹmy, jeĹźeli rozpoznaliĹmy, Ĺźe âChrystus staĹ siÄ punktem widzenia wyjaĹniajÄ cym kaĹźdÄ rzeczâ (s. 111). W jaki sposĂłb poznajemy, Ĺźe Chrystus staĹ siÄ punktem widzenia? KsiÄ dz Giussani odpowiada: âW wydarzeniu tego Daru znika ludzka samotnoĹÄâ (s. 112). JeĹli po tym, jak uczestniczyĹem w geĹcie z Rzymu nadal przeĹźywam caĹkowitÄ samotnoĹÄ oraz brak sensu oznacza to, Ĺźe nic z tego nie zrozumiaĹem. Dlatego rodzi siÄ sceptycyzm. Nie mĂłwiÄ tego z wyrzutem, ale po prostu, aby przywoĹaÄ do tego, Ĺźe powinniĹmy utoĹźsamiaÄ siÄ i pomagaÄ sobie zrozumieÄ to, co siÄ nam wydarzyĹo, Ĺźe musimy bĹagaÄ Ducha, jak apostoĹowie, poniewaĹź jedynie âw wydarzeniu tego Daru znika ludzka samotnoĹÄ. DoĹwiadczeniem czĹowieka nie jest juĹź owa przygnÄbiajÄ ca [dlatego sceptyczna] bezradnoĹÄ, lecz samoĹwiadomoĹÄ i peĹna energii mocâ (s. 112). UĹwiadamiam sobie, Ĺźe zrozumiaĹem, poniewaĹź wkracza to nowe kryterium, znika samotnoĹÄ i odnajdujÄ w sobie peĹnÄ energii moc. PrawdziwoĹÄ tego potwierdza fakt, Ĺźe apostoĹowie nie pozostali usztywnieni, za zamkniÄtymi drzwiami z obawy przed wszystkimi, ale wyszli na zewnÄ trz. JeĹźeli zrozumieliĹmy, wĂłwczas odkryjemy to ponownie, patrzÄ c, co siÄ wydarzyĹo, jak jesteĹmy zdumieni po Rzymie, poniewaĹź jest to dar (prawdopodobnie jak dla niewidomego od urodzenia, o czym mĂłwiliĹmy podczas Rekolekcji).kaĹźdy mĂłgĹ powiedzieÄ coĹ o Rzymie, tak jak wszyscy mogli powiedzieÄ coĹ o Jezusie: wyjÄ tkowy czĹowiek, buntownik., nieodparcie przekonywajÄ cy, ale nie zrozumieli. KtoĹ zrozumiaĹ, jeĹli doznaĹ zdumienia nowym kryterium, nowym osÄ dem o wszystkim. Ale osÄ d â uwaga to nie jest sprawÄ intelektualnÄ . Polega na tym, Ĺźe zaczynam patrzeÄ, osÄ dzaÄ, wchodziÄ w rzeczywistoĹÄ z czymĹ nowym, czego nie potrafiÄ z siebie zrzuciÄ. Dar Ducha jest wydarzeniem, jest czymĹ, co mnie ogarnia z takÄ mocÄ , Ĺźe cokolwiek czyniÄ (wygĹaszam wykĹad, jadÄ samochodem czy kolejkÄ metro), nie mogÄ zaprzeczyÄ, ze jestem ogarniÄty tÄ ObecnoĹciÄ , ktĂłra staje siÄ nowym osÄ dem, ktĂłra jest nowym kryterium. To jest zwyciÄstwo nad sceptycyzmem: wyjÄ tkowy fakt pozostaje jako coĹ, co mnie ogarnia, jako wyjaĹniajÄ cy punkt widzenia, nadajÄ cy sens, znaczenie kaĹźdemu szczegĂłĹowi, kaĹźdej aktywnoĹci. Nie przeprowadzam Ĺźadnego rozumowania, ale odkrywam w sobie nowy punkt widzenia, ktĂłry nadaje sens i znaczenie kaĹźdej rzeczy. Teraz zdajemy sobie sprawÄ, jak dalecy jesteĹmy od zrozumienia. Nie mĂłwiÄ tego, by nas zniechÄciÄ, lecz dlatego, Ĺźe trzeba daÄ siÄ poruszyÄ, trzeba utoĹźsamiÄ siÄ, pytaÄ, patrzeÄ na fakt, na to, co siÄ wydarzyĹo. JeĹli po dwĂłch tygodniach moĹźe wkraĹÄ siÄ sceptycyzm, to dzieje siÄ tak dlatego, Ĺźe w gruncie rzeczy nie zrozumieliĹmy tego, co siÄ wydarzyĹo w Rzymie, tzn. mocy Chrystusa Ĺźywego, zmartwychwstaĹego, ktĂłry przez swojego Ducha porwaĹ nas wszystkich. Spotkanie w Rzymie staĹo siÄ demonstracjÄ mocy Ducha. KtoĹ, kto widziaĹ tÄ moc Ducha, a potem czuje siÄ sam, nie zrozumiaĹ, Ĺźe tym, co staĹo siÄ oczywiste jest wĹaĹnie fakt, ze nie jesteĹmy sami, czyli nie zmieniĹ osÄ du. Nadal pojmuje siebie tak, jak wczeĹniej, nadal patrzy na siebie ze starym kryterium; ale to jest faĹsz, gdyĹź tam objawia siÄ moc KogoĹ, dziÄki Komu mogÄ powiedzieÄ: âNie jestem samâ. Bez mocy Ducha Chrystusa, Chrystusa Ĺźywego i zmartwychwstaĹego, bez mocy Ducha ZmartwychwstaĹego nie byĹoby tego gestu. MoĹźemy powiedzieÄ: âUderzyĹo mnie to, tamto...â, miejmy litoĹÄ..., wszystko w porzÄ dku, ale to jest tylko powierzchownoĹÄ. JeĹźeli zatrzymamy siÄ napowierzchownoĹci, później bÄdziemy pytaÄ: âW jaki sposĂłb to wszystko przetrwa?â, nie rozumiejÄ c, Ĺźe nowoĹÄ juĹź siÄ uobecniĹa. To ta nowoĹÄ sprawiĹa, Ĺźe wszystkie wÄ tpliwoĹci zostaĹy rozwiane i wszystkie zniechÄcenia minÄĹy., kiedy wszystko to minÄĹo, widaÄ, Ĺźe ktoĹ zrozumiaĹ (nie chodzi o to, Ĺźe mamy byÄ intelektualistami!). 3. PodejmowaÄ pracÄ: utoĹźsamienie siÄ i bĹaganie KsiÄ dz Giussani pisze: âDoĹwiadczenie ich spotkania z tym CzĹowiekiem, ich dĹugiego, peĹnego pasji, niepokoju i niepewnoĹci wspĂłlnego Ĺźyciu z Nim, niespodziewanie przeksztaĹca siÄ w caĹkiem inne doĹwiadczenie, absolutnie nieprzewidziane, wstrzÄ sajÄ ce â w doĹwiadczenie rzeczywistoĹci Boskiej, w spotkanie, wspĂłĹdzielenie Ĺźycia z Bogiem â Ĺwietlane, pewne i moceâ (s. 110-111). Ta przemiana wydarzy siÄ albo nie, jest darem. Wszyscy pragniemy dotrzeÄ do tego punktu, lecz musimy byÄ Ĺwiadomi, Ĺźe jesteĹmy w drodze i nie zniechÄcaÄ siÄ. Uczniowie z powodu Jego Ĺmierci byli zdezorientowani, a nawet po zmartwychwstaniu pozostali zamkniÄci w domu. Ale, co robili? BĹagali. RĂłwnieĹź my, jak uczniowie, moĹźemy prosiÄ o coraz lepsze rozumienie znaczenia tego, co zobaczyliĹmy. MoĹźemy zaczÄ Ä rozpoznawaÄ znaczenie tego wyjÄ tkowego gestu, w ktĂłrym uczestniczyliĹmy, jako nieodwracalnego momentu i jako testu na to, co mĂłwi SzkoĹa WspĂłlnoty o darze Ducha. Wszyscy moĹźemy pomagaÄ sobie to rozumieÄ. W jaki sposĂłb? Przez utoĹźsamienie siÄ i bĹaganie. Nie chodzi o bĹaganie usprawiedliwiajÄ ce lenistwo, ale o bĹaganie przez patrzenie i patrzenie, ktĂłre staje siÄ bĹaganiem. Z patrzenia rodzi siÄ bĹaganie o to, by coraz wiÄcej rozumieÄ w taki sposĂłb, Ĺźe z czasem odsĹoni siÄ znaczenie tego, co przeĹźyliĹmy. Czy pamiÄtacie, jak na placu Ĺw. Piotra mĂłwiĹem o Ĺźebraniu? PowiedziaĹem, Ĺźe trzeba byÄ Ĺwiadomym siebie i uĹźywaÄ rozumu takĹźe w tym momencie. Moc Ducha jest tym, co nas porusza i jest w stanie uruchomiÄ wszystkie moĹźliwoĹci mojego ja, abym mĂłgĹ rozumieÄ. Ja jestem tym, kto ma rozumieÄ, a nie ktoĹ inny. W przeciwnym razie wszystko wydarza siÄ zawsze poza mnÄ i ostatecznie mnie nie dotyczy, nie wpĹywa na mnie â aĹź do momentu, kiedy dane mi bÄdzie zrozumieÄ â i dlatego stajÄ siÄ sceptykiem. Co jest narzÄdziem mojej umiejÄtnoĹci rozumienia? Rozum otwierajÄ cy siÄ na oĹcieĹź, pozwalajÄ cy na wkroczenie czegoĹ absolutnie nowego, nowego kryterium. A to jest praca. Dlaczego to, co siÄ nam wydarzyĹo nie chwyta za serce? Dlaczego serce pozostaje daleko i w gruncie rzeczy nietkniÄte, nie âzapewnioneâ (jak mĂłwi ksiÄ dz Giussani w tekĹcie na temat Wielkiego Postu âBĂłg jest miĹosierdziemâ, opublikowanym jako Pierwsza Strona w Tracce z marca tego roku?). opowiadaĹa mi pewna osoba, Ĺźe po autokarowej podróşy do Rzymu, kiedy usiadĹa na placu pomyĹlaĹa sobie: âW porzÄ dku, dotarliĹmyâ. UwaĹźaĹa, Ĺźe zrobiĹa juĹź wszystko. Gdy jednak usĹyszaĹa sĹowa: âprawdziwym protagonistÄ historii jest Ĺźebrakâ doznaĹa kontruderzenia. âWĂłwczas zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe nie zrobiĹam jeszcze najwaĹźniejszej rzeczyâ. MoĹźemy uczestniczyÄ w jakimĹ geĹcie, zrobiÄ wszystko i pozostaÄ biernym. JeĹźeli nie jestem zaangaĹźowany caĹym sobÄ , mogÄ zrobiÄ wszystko, lecz jest tak, jakby centrum mojego ja nie zostaĹo poruszone. To siÄ nazywa âracjonalizmâ. Jest bardzo rozpowszechniony, takĹźe poĹrĂłd nas, i to jest problem. Dlatego, kiedy PapieĹź zaprasza do ârozszerzenia rozumuâ, mĂłwi o czymĹ, co dotyczy przede wszystkim nas. MoĹźemy robiÄ wszystko o nic nie bĹagajÄ c, poniewaĹź nie odczuwamy potrzeby; przynaleĹźymy do jakiejĹ organizacji, ale nasze âjaâ nie czuje potrzeby. Nie moĹźemy dĹuĹźej wygĹaszaÄ przemĂłwieĹ jako âeksperciâ Ruchu. Potrzeba, aby wydarzyĹo siÄ coĹ, co dowiedzie, Ĺźe zrozumieliĹmy. Tym, co nas ocala przed ciÄ gĹym popadaniem w powtarzanie sĹĂłw, co stawia nas pod murem, jest weryfikowanie tego, co siÄ wydarzyĹo po Rzymie. W tym sensie ksiÄ dz Giussani jest absolutnie wyjÄ tkowÄ pomocÄ . MĂłwi nam: mĂłj drogi, zrozumiaĹeĹ, jeĹli do twojego Ĺźycia zostaĹo wprowadzone nowe kryterium. Tak, jak ktoĹ zakochany: czuje siÄ zaskoczony, Ĺźe wszystkim, czasem wolnym, pieniÄdzmi, dysponuje w inny sposĂłb, poniewaĹź wkroczyĹo coĹ nowego, coĹ co jest albo nie. To jest znak, Ĺźe zrozumieliĹmy. I przeciwnie: âÂŤKto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie naleĹźyÂť (zob. 1 Kor 2, 11), tzn. jest obcy, niezdolny do dostrzeĹźenia Jego wewnÄtrznej struktury, ukrytej natury, do osiÄ gniÄcia bliskoĹci z Jego tajemnicÄ â (s. 109). Oto, dlaczego gest rzymski jest objaĹniony i rozjaĹniony przez SzkoĹÄ WspĂłlnoty na temat daru Ducha â pomyĹlcie, jakim niesamowitym towarzystwem czyni nas ksiÄ dz Giussani! JeĹźeli trwamy w tym, co siÄ wydarza, to zdajemy sobie sprawÄ z Ĺaski podarowanej nam w Rzymie: trwanie charyzmatu ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry jest kontynuowany przez teksty i punkty odniesienia. Testem tego trwania sÄ sĹowa PapieĹźa: to, co zraniĹo ksiÄdza Giussaniego, zraniĹo takĹźe jego duchowe dzieci, czyli nas. GdybyĹmy tylko zdali sobie z tego sprawÄ! Najbardziej poruszajÄ cÄ rzeczÄ jest konkretne towarzystwo Chrystusa podarowane naszej niemocy. Dlatego, jak przypomniaĹem wczeĹniej: âw wydarzeniu tego daru znika ludzka samotnoĹÄ. DoĹwiadczeniem czĹowieka nie jest juĹź owa przygnÄbiajÄ ca bezradnoĹÄâ. Co wiÄcej, âĹźycie staje siÄ wielkÄ pewnoĹciÄ â, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe w Rzymie w wyjÄ tkowy sposĂłb uobecniĹ siÄ KtoĹ Inny, ObecnoĹÄ dziaĹajÄ ca poĹrĂłd nas, bez ktĂłrej nie byĹoby tego gestu i nie byĹoby dla niego uzasadnienia.. gest ten nie znajduje wyjaĹnienia w mitycznej zdolnoĹci organizacyjnej CL. PomyĹlcie o kaĹźdym z was, o kaĹźdym z jego wĹasnÄ historiÄ , zastanĂłwcie siÄ, w jaki sposĂłb daliĹcie siÄ pociÄ gnÄ Ä przez fakt, ktĂłry was poruszyĹ, nie ma w tym nic automatycznego. ObecnoĹÄ, ktĂłra dziaĹa: to wĹaĹnie siÄ ujawniĹo w wyraĹşny sposĂłb: âSiĹÄ czĹowieka jest KtoĹ Inny, jego pewnoĹciÄ jest KtoĹ Innyâ. Dlatego âludzkie Ĺźycie jest niewyczerpalnÄ i wszechmocnÄ przyjaĹşniÄ â (s. 113). To jest dopiero poczÄ tek, dopiero poczÄ tek â jak wierzchoĹek gĂłry lodowej â tego, co zaczynamy rozumieÄ z tego, co zobaczyliĹmy: ale juĹź tylko rozpoczÄcie zauwaĹźania tego wprowadza naprawdÄ nowe kryterium. Im bardziej to zrozumiemy, tym staniemy siÄ pewniejsi, jaĹniejsi, silniejsi,. I to jest, przyjaciele, droga, ktĂłrÄ mamy przed sobÄ . |